Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Ogród

Pią Lut 14, 2020 4:19 pm
Jedyne miejsce na terenie Zamku Heinstein, gdzie rośnie zielona roślinność a niebo jest przejrzyste jak łza. Specjalnie wykonany na rozkaz Hadesa. Jest na tyle duży, że spokojnie można nazywać go parkiem. Znajduje się tutaj nawet fontanna, w której płynie czerwona woda najczystszej postaci. Gdzieniegdzie porozstawiane są ławki, a także specjalne parasole, by uchronić się przed grzejącym słońcem.
Nie da się ukryć, że wzorowany był na Polach Elizejskich.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Ogród Empty Re: Ogród

Nie Lut 23, 2020 10:28 pm
___Wśród zacisznego ogrodu, zielonych liści drzew i upojnego zapachu kwiatów, dało się słyszeć delikatne, srebrzyste niemal dźwięki harfy. Cudna melodia rozlewała się jak miód po parku, mamiąc słodyczą piękniejszą od ptasiego śpiewu każdego, śmiertelnika czy nie. Blade palce Pandory tańczyły zwiewnie na cienkich strunach, rozkoszne nuty tańczyły w powietrzu. Zwierzęta jednak nie zajrzały do tego zakątka. Żaden ptak nie śpiewał wśród gałęzi drzew, ani jeden motyl nie tańczył nad bujnym kwiecień... Czarnowłosa kobieta była pochłonięta grą, nie zwracając uwagi na nic innego. Czarne fałdy jej sukni kontrastowały z soczystą zielenią trawy oraz błękitem nieba. Siedziała na niewielkim krześle przy srebrnej harfie, skupiona na swojej czynności, a przy stole nieopodal, służąca nalewała do porcelanowej filiżanki gorącej herbaty. Na blacie oprócz imbryka stała drewniana, ozdobna skrzynka, kałamarz i pióro oraz talerzyk z ciastkami. Widocznie, wśród napiętego planu dnia i przygotowywania się do wojny, Pandora znalazła chwilę, którą mogła poświęcić wytchnieniu... Być może i nie, bo pomimo pozornie zrelaksowanej atmosfery, dało się wyczuć jej wyczekiwanie. Czekała.
Pandora:

___OOC Post dla braci Blythów.
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Ogród Empty Re: Ogród

Pon Lut 24, 2020 9:57 pm
Było to dość niebywałe, ale drogę do ogrodów bracia Blythe pokonali w absolutnej ciszy. Nawet podczas ich przebywania na Uniwersytecie było to niezwykle rzadkie zjawisko, a należy zwrócić uwagę, że obaj wręcz lubowali się w dyskusjach na temat nowych odkryć. Obaj zatopili się w swoich rozmyślaniach na temat tego, czego może chcieć od nich prawa ręka Lorda Hadesa. Nathanielowi w dalszym ciągu dziwnie było zwracać się do kogoś tytulaturą, której z pewnością nie miał w świecie śmiertelników, lecz musiał pamiętać o jednej ważnej kwestii. Jak już to wcześniej zauważył, to już nie był świat śmiertelników. Byli w świecie bogów, wojowników oraz kosmosu. Równocześnie byli nikim i Pandora mogła ich jednym skinieniem palca odesłać tam skąd przyszli, albo na samo dno piekieł. Wszystko zależało od ich podejścia.

Ogród, w którym przebywała Pandora, był zupełnie inny od tego, co można było doświadczyć w tym zimnych, mrocznych murach. Wydawał się tak żywy i ciepły. Mały skrawek Edenu na tej bezwartościowej planecie, a w samym jego sercu siedziała ona. Przez niektórych nazywana chodzącą doskonałością. Prawa ręka Władcy Umarłych i w pewnym sensie główny dowódca jego wojsk. Pandora. Nathaniel uważał ją za niezwykle piękną kobietę, ale równocześnie przerażającą. Coś w jej aurze oraz gestach, a także spojrzeniu mówiło mu, że nie jest tylko piękną twarzą. Kryło się za tym coś znacznie więcej i bardzo ciekawiło go, czym ta tajemnica jest. Musiał z tym jednak poczekać. Już i tak spotkał ich zaszczyt, że po trzech miesiącach pobytu zostali wezwani przed jej oblicze. Nathaniel stanął w odległości kilku metrów od kobiety. Nie odzywał się. Tylko stał i słuchał. Wiedział, że w takich okolicznościach, to ona zdecyduje kiedy rozpocząć rozmowę. Nie oni, tylko ona. Wezwała ich. Stawili się, a bezczelnym byłoby obrażać jej inteligencję, krzycząc na pół zamku, że oto stawili się przed nią. Czekali więc na tę chwilę, a dźwięki harfy niosły się w przestrzeń.
Eric D. Blythe
Eric D. Blythe
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Wto Lut 25, 2020 4:36 pm
Całą drogę do ogrodu, drogę którą  przebywał przecież nie tak dawno milczał jak zaklęty. Nie zareagował nawet na dość klasyczne docinki Nate’a, które ten zwykł mu serwować już od dwóch tygodni z okładem kiedy to jak twierdził zauważył że, Eric ma „wzrok jak średnio rozgarnięty cielak” kiedy tylko, ktoś wspomina o Pandorze. Cymbał. W innym wypadku zapewne nie podarowałby bratu, ale w obecnych okolicznościach miał dużo ważniejsze sprawy na głowie. Nathan miał oczywiście racje stwierdzając że, oceniać ich będą po obecnych czynach, nie po tytułach, stanowiskach czy przeszłych zaszczytach, ale to tylko wzmagało jego ciekawość względem całej sprawy. Wbrew temu co twierdziła jego brzydsza, mniej udana kopia Eric wciąż nie mógł sobie wyobrazić by Pani Pandora posłała po nich tylko po to by obarczyć ich jakimś niewiele znaczącym zadaniem. Równie dobrze przecież mogła wykorzystać do tego jednego z wyższych rangą podwładnych by nie musieć samej zaprzątać sobie głowy czy tracić cennego czasu. Do tego zgodnie ze słowami Jonasa, posłała konkretnie po nich dwóch.  PO NICH. Ciekawość zżerała go niczym Uoroboros własny ogon a, Eric musiał użyć całego zasobu aktorskich zdolności i wydać na nielichą próbę całe lata ćwiczeń mimiki by na jego twarzy nie odmalowały się  teraz obrazy najczystszego zdumienia i niemalże szczeniackiego podniecenia jakie odczuwał, a które  nie przystawało w ogóle do jego wieku czy statusu społecznego.

Raźno wkroczył do ogrodu, dopasowując swoje kroki do kroków, Nathaniela. Wiele lat temu stosowali te sztuczkę jako sposób na irytowanie starych przynudzających profesorów, odpowiadanie w tym samym momencie niby echo, sięganie po pióro i inkaust dokładnie w taki sam sposób. Pochylenie głowy, pod tym samym kątem. Masa pomysłów i masa zabawy dla dwóch młokosów zbyt mądrych dla ich własnego dobra,  z jakiegoś powodu ludzie zwykle stateczni i dystyngowani dostawali szału i toczyli piane z ust już po kwadransie takiego przedstawienia. Tym razem jednak Eric nie miał żadnych ukrytych motywów. Zwyczajnie chował się za schematami by okiełznać własną obrzydliwą w swym prymitywizmie emocjonalność, jaką wzbudzała w nim perspektywa spotkania oko w oko z Namiestniczką Hadesa.
W porównaniu z jego poprzednią, przelotną wizytą w tym miejscu, obecna atmosfera była, zdecydowanie bardziej podniosła.
Blythe miał wrażenie jakby sam czas stanął w miejscu nasłuchując słodkich tonów harfy dochodzących z centralnej części ogrodu. Atmosfera ta, udzieliła się także długowłosemu alchemikowi. Jego uszy powitały cudowną muzykę wygrywana przez Pandorę jak starego przyjaciela. Muzyka choć z oczywistych względów zaliczana do sztuk, w gruncie rzeczy miała aż nazbyt wiele wspólnego z matematyką. Do pewnego stopnia mierzalna i możliwa do zamknięcia w teoretycznych ramach. W rękach chałturnika stanowiącą jedynie rzemiosło, do którego z tak wielką odrazą i wyższością odnosili się liczni wielcy myśliciele tego świata z Platonem na czele, kreowana przez prawdziwego wirtuoza, stawała się zjawiskiem czysto duchowej nie ziemskiej natury, dotknięciem boga na ziemi.
Nie ulegało żadnym wątpliwościom że, Pandora w swym obecnym wcieleniu była wirtuozem najczystszej próby.

Gdy dotarli na miejsce, przed ich oczami ukazała się scena jak z obrazu. Wydawało się że, każde słowo z ich strony zakłóciło by te mistyczną sielankę. Eric spojrzał na brata i w mgnieniu oka wiedział, że ten zrozumiał. Pomijając zaś wszystko inne, Blythe nie był pewien czy w obliczu koncertu jak im jako mimowolnym słuchaczom, jego niespełniona artystycznie dusza pozwoliła by wydusić choćby słowo. Podążając za bratem, zbliżył się więc na stosowną odległość. Bezczelnie wysuwając się o krok przed brata. W przeciwieństwie do Nathana, który ograniczył się do stania jak słup soli, za co zresztą został skarcony braterskim wzrokiem pełnym świętego wręcz oburzenia, Eric płynnym niemal teatralnym ruchem przyklęknął na jedno kolano podobnie jak czynili to wyżsi rangą oficerowie których zdarzyło mu się obserwować. Ułożywszy zaś włócznie w pozycji horyzontalnej u swych stóp, przycisnął prawą dłoń do serca i pochylił się delikatnie do przodu, skłaniając głowę i spuszczając wzrok. Trwał, czekał. Choć nie ośmielił się spojrzeć Pani w twarz, jego zielone oczy śledziły dokładnie ruchy jej pergaminowo białych dłoni, chcąc zapamiętać każdą sekwencje i nutę. Jego niecierpliwość umknęła z serca ustępując miejsca skłębionej masie nienazwanych uczuć i emocji. Jedno było pewne, w tej chwili osoba Pandory, jej potężna i absolutna obecność stanowiły absolutne centrum jego wszechświata.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Ogród Empty Re: Ogród

Sro Lut 26, 2020 1:30 pm
___Jeszcze przez chwilę, nie zważając na przybycie wojowników, kobieta skupiała się na grze na harfie. Pieściła struny delikatnymi ruchami, jakby nie były napiętymi, twardymi nićmi, a subtelnymi płatkami kwiatów. Czarowne tony unosiły się w powietrzu, a Pandora nie otwierając powiek, oddawała się muzyce... Wielu zachwycało się jej przymiotami i zdolnościami, niewielu wiedziało, do czego tak naprawdę służą. Palce kobiety, z gracją poruszające się po harfie, nagle lekko, mocniej, szarpnęły jedną strunę. Ostrzejszy dźwięk, niemal jak fałsz, wdarł się do harmonijnej melodii – Nathaniel mógł poczuć nieprzyjemny dreszcz bólu, jak policzek w twarz, który przebiegł po jego kręgosłupie, zabierający mu oddech. Podobne wrażenie odczuł i Eric, choć w jego przypadku było to o wiele lżejsze uczucie, podobne raczej do ukłucia szpilką niż uderzenia, jakiego doświadczył jego brat. Trwało to ledwie ułamek sekundy i uczucie zaraz znikło, pozostawiając ich w idealnej kondycji, tej samej, w jakiej wkroczyli do ogrodu. Zaskakujące upomnienie, bo karą tego nazwać nie można było, znając opowieści o Pandorze, które krążyły po Zamku.
___ - Przemawiam w imieniu Hadesa. - spokojny, opanowany głos kobiety podszyty był chłodem. - Okazując mi brak szacunku, jednocześnie prezentujecie jego jawny brak wobec naszego Pana. Niech to będzie dla was ostrzeżeniem. - w końcu otworzyła powieki, zdejmując dłonie ze strun harfy, patrząc na braci czarnym jak onyks spojrzeniem. Czerń jej włosów, oczu i sukni, kontrastowała z jasną skórą, tak bladą, że niemal przezroczystą. Cienkie, błękitne kreski rysowały się na wnętrzu nadgarstków, a teraz obie dłonie złożyła na kolanach. - Pokłon nie jest wielkim trudem i ufam, że będziecie wzajemnie sobie oraz innym przypominać o tak elementarnych kwestiach, nie tylko z pokroju etyki. By spełnić cel naszego Pana, należy współpracować pod każdym względem. Ignorowanie błędów wojowników jest przyczynianiem się do ich porażki, a na to, służąc naszemu Panu Hadesowi, nie możemy sobie pozwolić. Każde uchybienie i niedopatrzenie, choćby najmniejsze, może pokrzyżować nam plany. - zakończyła swoją reprymendę, odwracając głowę w stronę służącej. Ta na skinienie głowy Pandory, podeszła do niej, niosąc filiżankę z gorącą herbatą i w ukłonach, podała ją kobiecie. Oddaliła się, gdy czarnowłosa ujęła elegancko talerzyk i drugą dłonią uniosła naczynie do ust, by napić się aromatycznego naparu. Po dłuższej chwili, jaką poświęciła dla ich refleksji, w końcu ponownie przemówiła. - Wezwałam was, mając dla was bardzo delikatne zadanie. - upiła łyk naparu, by po chwili zwrócić się do Nathaniela i Erica poważniejszym, stoicko opanowanym głosem. - Mam na uwadze wasze obycie w świecie oraz wykształcenie, jakie posiadacie, gdyż przyda się wam w drodze. Jak wiecie, słudzy Hadesa są sobie równi, nieważne czy są pochodzenia arystokratycznego, czy wywodzą się z chłopskich chat – ich oddanie, służba oraz pomoc wyższej sprawie jest tym, co pozwala wspinać się w hierarchii i zdobywać tytuły. Przyjmujemy każdego, oddanego naszemu Panu... - z cichym brzdękiem porcelany, odłożyła pustą filiżankę na spodek. Od razu zjawiła się służąca, chyląca nisko głowę i odbierająca od kobiety puste naczynie. Pandora strzepnęła suknie. - Jednakże tego zadania nie mogę polecić osobom niepiśmiennym, nieznającym się na handlu oraz obyczajach wysoko urodzonych. Przyda się tu kilka rzeczy, zdolność infiltracji, targowania się, znajomość nauk chemicznych, alchemicznych i medycznych oraz wpływania na osoby wysoko postawione... - wymieniła dość pobieżnie ich zalety, traktując je jak czynniki potrzebne do owej misji... Bo właśnie tak było, nic więcej. W swoim opanowaniu i obiektywnej kalkulacji Pandora zdawała się nieraz przerażać swoich rozmówców – i słusznie. - Z tego, co słyszałam, we dwoje macie odpowiednie cechy, by spełnić to zadanie. Jeśli nie czujecie się na siłach, by podjąć się tego zadania, powiedzcie od razu. Nie zamierzam wysyłać w podróż osób niekompetentnych, zadanie jest zbyt wielkiej wagi, bym mogła sobie pozwolić. - zamilkła, dając im jednocześnie ciche przyzwolenie, na zabranie głosu.
Eric D. Blythe
Eric D. Blythe
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Czw Lut 27, 2020 12:54 pm
Pierwsze chwile oczekiwania upłynęły mu niemal błogo. Mężczyzna w ciele młodzieńca skupił się niemal całkowicie na  dekonstrukcji i ponownej syntezie  każdego dźwięku jaki na świat wydała harfa Prawicy Hadesa jego umysł zajęty tą jakże cudowną, fascynującą pracą smakował każdą nutę, niemal zapominając o pierwotnym celu ich przybycia. Wąż zazdrości mościł sobie już wygodne miejsce w jego sercu, w pełni świadom że, on sam nigdy nie zbliży się do dokonania podobnej cudowności. Zapamiętały w swej ocenie mistrzostwa siostry Hadesa, tym  większego doznał szoku, gdy w całą melodie wdarł się dźwięk, ledwie o krok odległy od fałszu. Było to dla jego percepcji tak oburzające i niewłaściwe, że tylko obrzeżami świadomości zarejestrował uczucie nagłego ukłucia, które go nawiedziło. Uniósł jednak spojrzenie jadowicie zielonych oczu po raz pierwszy tak naprawdę spoglądając mrocznej harfistce w twarz.
W pierwszej chwili poczuł dezorientacje, chwile później zastąpione przez oburzenie na otrzymaną reprymendę, nie przywykł do tego, by karcono go jak byle oseska za okazanie braku szacunku. Szczególnie, że potraktował Głos Hadesa z najwyższym pietyzmem który, do tej pory rezerwował wyłącznie dla Króla. Zrozumienie przyszło jednak, równie szybko. Więc, jego uchybieniem było milczenie mimo iż zauważył błąd Nathaniela. Niesprawiedliwe, choć logiczne i z perspektywy samej Lady Pandory faktycznie niepozbawione ogólnego znaczenia, zważywszy na siłę upomnienia, bo tym, niczym innym musiało być to chwilowe ukłucie które, wyrwało go z transu było w zasadzie niemal  niewarte większej wzmianki. Eric, prędzej bał się o zdrowie Nathaniela, choć do jego uszu nie dotarł najlżejszy jęk ze strony brata. Pozostawało zatem mieć nadzieje, że impertynencja brata została potraktowana równie pobłażliwie, jak jego uchybienie. Cała sytuacja była jednak nie warta większego komentarza, co stwierdzać musiała najwidoczniej sama Pani Zamku, jako że, po chwili znaczącego myślenia podjęła właściwy temat.

Zmiana tonu głosu czarnowłosej zauważalna była natychmiastowo. Przekazane informacje o zadaniu, dalej nie zdradzały szczegółów jednak były na tyle interesujące, że jego serce przyspieszyło rytm, a w oczach jasny blask zaciekawienia.  Infiltracja? Czyżby mieli zostać szpiegami? To wydało mu się niepokojące. Gdyby coś poszło nie tak Lord Hades po prostu ich odetnie. Z drugiej zaś strony czy nie był to wyraz uznania ze strony Prawicy Hadesa że, do tego zadania wybrała właśnie ich? Słuchając jej wyliczeń, inaczej tej listy ich atutów nazwać się nie dało, poczuł się jak pionek przesuwany na dużo większej planszy i nagle okazało się że rozumienie sytuacji i własnej pozycji to jedno, przyjęcie to zupełnie co innego.

„Hetman na E5. Szach” – głos w jego głowie zaświergotał rechotliwie, a on tylko zamrugał nerwowo by odpędzić omam.

Oczywiście, zachciało się duszom wyzłośliwiać. Chociaż w zasadzie miały racje. Jeśli sprawa  faktycznie wymagała aż, tak specjalistycznych umiejętności jak ich, powinien raczej odczuwać zadowolenie, że oczy Boskiego Pomazańca w osobie Pandory zwróciły się właśnie na nich. Była to olbrzymia szansa wybicia się i zbliżenia do własnych, oczywiście było też ryzyko, ryzyko którego wielki cień, sprawiał że słabsze jednostki kuliły się w kącie i uciekały . „Sink or Swim” – jak to mawiali w Ojczyźnie. Kto nie ryzykuje ten jada ze świniami. Eric Blythe może i był bardziej racjonalną częścią rodzeństwa Blythów, ale nie oznaczało to, że nie umiał chwycić oczywistej okazji za rogi kiedy ta pojawiała się na horyzoncie. Poza tym przecież i tak podjął już decyzje przybywając w to miejsce prawda?
- Jesteśmy zaszczyceni że tak wysoce cenisz naszą użyteczność Pani.  – mówił za siebie i za Nate’a, przynajmniej w tym względzie, ale wiedział że brat czuł dokładnie to samo, całkiem celowo nie użył też słowa zaufanie. Doskonale wiedział, że nikt im go nie okazał. Po prostu zostali uznani za przydatnych do danego zadania. Nic więcej, ale i nic mniej. Zawsze jakiś początek.
- Cała moja wiedza i doświadczenie pozostają do dyspozycji zarówno Pana Dusz jak i Twojej, Pani. – odrzekł formalnie, nie spuszczając wzroku z jej twarzy. - Chociaż mogę mówić wyłącznie za siebie, jeśli faktycznie moje umiejętności mogą przysłużyć się sprawie Lorda Hadesa, z radością podejmę się misji jaką nam wyznaczysz.  – dodał. Chociaż nie wyobrażał sobie  odmowy ze strony brata, ostateczna decyzja należała wyłącznie do „Czerwonego Woja”. Nie musiał patrzeć na Clancyego by wiedzieć, że ten sposobi się właśnie do odpowiedzi.
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Ogród Empty Re: Ogród

Pią Lut 28, 2020 7:31 pm
___Oczekiwanie zawsze było czymś, z czym każdy musiał się w pewnym momencie swojego życia zmierzyć i znaleźć odpowiedź na jedno pytanie. Czy oczekiwanie go nużyło, czy też zwiększało podniecenie związane z nadciągającym wydarzeniem? Niektórzy nie mogli wytrzymać chwili czekania i było to widać w nich od razu. Najlepszym przykładem byli studenci na zajęciach. Ci, którzy czekali na koniec zajęć, potrafili często praktycznie tańczyć na siedząco w trakcie wykładu. Inni zaś tylko uśmiechali się szeroko w miarę upływu czasu i zazwyczaj ta druga grupa znikała najszybciej.

___Nathaniel nie miał nic do oczekiwania, o ile nie przeciągało się ono w nieskończoność. Uważał, że zbyt długi okres czekania, kiedy nie można nic zrobić, jest czasem straconym. Rudowłosy nienawidził zaś tracenia czasu, który może wykorzystać na setkę innych rzeczy. Planował wszystko, aby każda kolejna czynność przechodziła płynnie w inną. Podczas studiów zapisał się w pamięci swoich kolegów, a także profesorów jako osoba, która potrafiła wyjść w środki wykładu. W końcu, po co ma siedzieć na jakimś nudnym wykładzie, który tylko powielał to,co już wiedział, gdy mógł zdobyć nową wiedzę?

___Dźwięki harfy były niezwykle przyjemne dla jego ucha. Nie był melomanem, ale znał się na tyle dobrze na muzyce, aby docenić kunszt Pandory, której smukłe palce poruszały się po strunach niczym tancerz na parkiecie. Dziwnym więc był ostrzejszy dźwięk w tej symfonii doskonałości. Nie pasował tu zupełnie i jak chwilę później przekonał, nie miał pasować. To było ostrzeżenie. Policzek, bez wykonywania jakiegokolwiek ruchu. Przystojniejszy lord Blythe uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Nie był to pierwszy policzek, który otrzymał od kobiety, ale z pewnością był on najbardziej interesującym oraz niebezpiecznym. Tak jak myślał. Ciemnowłosa miała pazurki i nie wahała się ich użyć, aby podkreślić swoją pozycję, a także ich. Nathaniel nie pokazał po sobie, że w ogóle coś poczuł. Jedyną zmianą, jakiej dokonał, było uklęknięcie obok brata i pochylenie głowy w dół. Zrozumiał ostrzeżenie, a także swoją pozycję. Jak już wcześniej zauważyli byli nikim. Kolejnymi członkami armii, którym marzy się przywdzianie jednej ze stu ośmiu zbroi. Czy się spełni, nikt tego nie wiedział. Nathaniel zaś wiedział jedno. Pewnego dnia nie będzie musiał klękać przed Pandorą.

___Słuchał jej wykładu na temat szacunku i kłaniania się. Było to ważne, gdyż wszędzie panowała hierarchia, a już szczególnie w armii jednego z bogów. W końcu jednak Prawica Hadesa przeszła do rzeczy.
Zadanie wymagające wielu niezwykle specyficznych umiejętności. Coś, czego zwykły chłop z zabitej dechami dziury nie dałby rady. Pandora potrzebowała kogoś kto wie co robi i ma pojęcie o świecie. Wybrała ich, bo spełniali jej wymagania. Nie więcej. Nie mniej. Byli nic nieznaczącymi pionkami w grze, które prowadziła królowa w imieniu króla. Jednakże każdy pion po przebyciu odpowiedniej drogi może zdobyć siłę, która pozwala mu władać na planszy. Trzeba było jednak wykazać się na tyle, aby dotrzeć do samego końca bez bycia poświęconym czy też zapomnianym. Clancy w dalszym ciągu milczał, choć jego uśmiech mógł sugerować, o czym myśli. Chce zobaczyć czy są kompetentni do tego zadania? Proszę bardzo. Okazja sama im się pchała do łóżka i tylko głupiec wybrałby samotną noc. Nathaniel podniósł wzrok po raz pierwszy, odkąd klęknął przed ciemnowłosą panią tych włości.
- Moje talenty są do twojej dyspozycji pani. Zrobię co tylko rozkażesz, aby zadowolić naszego pana. – powiedział Nathan, a delikatny błysk odznaczył się w jego spojrzeniu. Był więcej niż gotów.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Ogród Empty Re: Ogród

Pon Mar 02, 2020 10:56 pm
___Przez krótką chwilę milczenia, Pandora przyglądała się braciom przenikliwie. Jej czarne oczy zdawały się błyszczeć wewnętrznym światłem, przygaszonym, delikatnym, ale sypiącym iskrami... Jakby wyważony spokój, jaki ją otaczał był tylko woalem wokół płonącego pożaru. Być może było odwrotnie - wewnętrzne pragnienia i ogniste oddanie sprawie ich Pana, Hadesa, same z siebie tworzyły lodowaty mur opanowania naokoło kobiety. Musiała być idealna, perfekcyjna, przekładając ponad siebie wiele rzeczy, wszystko na rzecz spełnienia planu Hadesa. Niemniej, z jakiegoś powodu musiała powierzyć ową misję rodzeństwu Blythe. Pandora powstała, czarne włosy spłynęły jak zasłona, opadając na miękki materiał sukni
___Dziękuję za wasze oddanie oraz lojalność wobec Naszego Pana. - powiedziała zaskakująco spokojnie, bez tonu chłodu ani wyczekiwania w swoim wdzięcznym głosie. Jej wzrok skierował się w stronę stołu, do którego wolno podeszła. - Zadanie w teorii powinno być formalnością, niestety pojawiły się pewne komplikacje. Doniesiono mi, że ktoś lub coś, stara się zaszkodzić nam, niszcząc zamówione przez nas przedmioty, które dawno powinny znaleźć się na dworze. Nasz Pan szczyci się wieloma niepospolitymi cechami, jednakże, potrzebuje kilku specjalistycznych przedmiotów, których alchemicy i ich cech mieli dla nas przygotować... - to mówiąc, Pandora otworzyła drewnianą szkatułkę, wyjmując z niej kilka zwojów pergaminu. Rozwijała je po kolei, przeglądając zawartość, studiując uważnie, co nie przeszkadzało w jednoczesnym tłumaczeniu natury czekającej zwolenników Hadesa misji. – To już drugi raz, jak proszą o więcej czasu z powodu rzekomych zniszczeń towarów albo podniesienia cła. Przesyłka jest wyjątkowo delikatna, ale mam pewne uzasadnienie, że ktoś może szkodzić nam celowo. - jej głos delikatnie stwardniał, a oczy zwęziły się. - W Magdeburgu cech alchemików i szklarzy łączy swego rodzaju unia. Jej sponsorką jest Hrabina Barbara Zweibrücken-Neuburg, znana kobieta alchemik i lekarka wysokiego urodzenia, która często pojawia się w mieście, odwiedzając matkę. Jest potomkinią jednego z Rycerzy Ateny, jeśli się nie mylę, jednego z nielicznych Srebrnych Rycerzy, którzy przetrwali ostatnią Świętą Wojnę. Wiedza na temat Naszego Pana oraz Wojny mogła zostać przekazana z pokolenia na pokolenie. Za każdym razem Nasz Pan zajmuje mury tego zamku, być może świadoma tego Hrabina sabotuje działania swojego cechu, wiedząc, gdzie ma dotrzeć tak poważne zamówienie. Zależni od jej pieniędzy członkowie mogą nie być w stanie się jej sprzeciwić. Powstańcie. - to mówiąc Pandora podeszła do mężczyzn, wręczając każdemu z nich zwoje pergaminu. Na każdym z nim było to samo – lista najważniejszych członków cechu oraz ich miejsc zamieszkania, wypunktowana lista przedmiotów zamówionych przez Pandorę do Zamku Heinstein... Oraz listy usprawiedliwiające, po raz kolejny, niewykonane zlecenie na sprzęt alchemiczny oraz odczynniki najwyższej klasy. - Chcę, byście udali się tam osobiście, odebrali potrzebne Naszemu Panu przedmioty oraz przywieźli je bezpiecznie tutaj. Nie mam pewności, że Hrabina jest winna całemu zamieszaniu, ale pragnę, byście przy okazji znaleźli tego, kto działał na naszą szkodę. Trzeba zlikwidować tę osobę, by więcej nie przyczyniała się do podobnych sytuacji... Jednak priorytetem dla was jest zabezpieczenie sprzętów z danej wam listy. Jeśli musicie wybierać, wybierzcie przedmioty, których oczekuje Nasz Pan. Jakieś pytania?
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Ogród Empty Re: Ogród

Sro Mar 04, 2020 10:41 pm
___Oddali swoje umiejętności oraz talenty Pandorze i to jej decyzją pozostanie skorzystanie z nich. W końcu to ona była królową tego zamku przemawiającą w imieniu Pana, zaś oni zwykłymi pionkami. Ich zdanie czy wątpliwa moralność nie miały znaczenia. Jedynym co się liczyło to wola Hadesa i to jak ją wykonają. Nathaniel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli nie wywiążą się odpowiednio z zadania, nieważne, jakie by ono nie było, to z pewnością ich pozycja w hierarchii się obniży, zaś szanse na zdobycie pancerza mocno zmaleje. Jednakże zwycięstwo sprawi, że będą postrzegani już w zupełnie inny sposób. W dalszym ciągu jako pionki na planszy, lecz pionki, które udowodniły, że coś tam potrafią i mogą się przydać. Pierwsze wrażenie jest najlepsze, a jeśli jeszcze zrobi się je przed kimś rangi Pandory, to można stworzyć naprawdę dobrą podstawę do późniejszych działań. Kiedy cię zauważą, to musisz im nie pozwolić o sobie zapomnieć.

___Nathaniel słuchał dokładnie specyfikacji czekającego ich zadania. Z pozoru wydawało się niezwykle proste, lecz Anglik doskonale wiedział, że właśnie takie z pozoru banalne czynności mogą nastręczyć najwięcej trudności. Do każdego wyzwania trzeba podejść z odpowiednim szacunkiem i nastawieniem, gdyż nawet coś prostego może cię zaskoczyć. Nathan spojrzał przez chwilę na brata, kiedy Pandora wspomniała o alchemii. W końcu Eric będzie mógł wykazać się na polu swej ukochanej dziedziny. Nathaniel słuchał dokładnie tego, co mówi Pandora i spisywał każde jej słowo w swoim umyślnie. Najmniejsza rzecz mogła przydać się im podczas misji, a on chciał mieć stuprocentową pewność, że będą Ready Perfectly. Kiedy usłyszał nazwisko hrabiny, to szybko przeczesał pamięć w poszukiwaniu danych o niej. Nie było ich zbyt wiele, gdyż jej dziedzina nie było czymś, co go nadzwyczajnie interesowało. Trzeba będzie zdobyć więcej informacji na miejscu. Jednakże informacja o tym, że odwiedza swoją matkę oraz może być potomkinią jednego ze sługusów Ateny, była bardzo przydatna.

___Na jej rozkaz powstali w idealnie równym tempie. Była to kolejna cecha, którą dawno temu wyćwiczyli ku rozbawieniu swoim i apopleksji profesorów. Nathaniel spojrzał na zwój i szybko przeleciał listę osób oraz zamówionych ingrediencji. Warto będzie sprawdzić plan miasta, aby określić najwygodniejsze i najbardziej optymalne ruchy.
- Czy mamy udać się tam jako osoby prywatne moja pani, czy też przedstawiciele rodu Heinstein? Zapewne zdaje sobie pani sprawę z tego, że w świecie śmiertelników jesteśmy dosyć poważani i zjawienie się naszej dwójki w związku z niewykonaniem zadania może być dość silnym czynnikiem dla cechu. Hrabina owszem może sponsorować cech, ale żaden człowiek nie odpuści szansy uzyskania kolejnego sponsora. Ludzie są niezwykle chciwym gatunkiem i kilka sakiewek od dobrze sytuowanych osób, może nam znacznie pomóc. Mój brat zna się doskonale na alchemii i z pewnością wiedzą, że nasz ród nie toleruje porażek w transakcjach biznesowych. Działamy na tym polu od lat. Rozumiem, że naszym priorytetem są składniki zamówione dla naszego pana, ale jeśli nadarzy się okazja przejęcia cechu dla naszej sprawy to czy mamy z niej skorzystać?
Nathaniel zawsze był człowiekiem biznesu. Wiedział, że jeśli coś chce zdobyć, to warto czasem wydać większą sumę. Inwestycja generuje zyski, które na przestrzeni czasu przynoszą niezwykle słodkie oraz wartościowe owoce.
Eric D. Blythe
Eric D. Blythe
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Czw Mar 05, 2020 12:13 pm
Jego mózg pracował na pełnych obrotach. Każde ze słów Pandory napędzało jego umysł niczym woda koło młyńskie, efektem pracy tego młyna był…plan, czy raczej jego zalążki. Informacji wbrew pozorom nie było za wiele, a podejrzanych aż nadto, chociaż nie sądził by intuicja Pani zamku ją zawodziła. Sprawa śmierdziała na kilometr całkiem malowniczym szwindlem.  

Wstał kiedy mu pozwolono i chwytając odruchowo włócznie w lewą dłoń, odebrał podane mu dokumenty prawą. Przeglądał je dłuższą chwilę, szczególnie przyglądając się listy ingrediencji. Gwizdnął cicho, kiedy na szybko oszacował w głowie wartość zamówionych towarów.
– Nawet jeśli to wszystko tylko przypadek. – mruczał bardziej do siebie niż do Nate czy Pani Pandory, a ton głosu jakim to powiedział świadczył, że ani przez moment nie uwierzył, że tak właśnie było. – ktokolwiek choćby lekko rozeznany w temacie, obłowi się na tych kradzieżach tak, że starczy mu dostatnie życie na kilka miesięcy. – mruczał. – Ale jeśli….
Zamilkł. Przez moment słuchał Nathaniela formułując własne myśli. Kiedy brat skończył zakasłał w kułak dyskretnie dając do zrozumienia, że chciałby dodać coś od siebie.
- Moim zdaniem nie mamy żadnych szans rozwiązania sprawy jako osoby znikąd. – najlepszy fortel to taki gdzie w każdym kłamstwie kiełkuje jak najwięcej ziaren prawdy. -  Jeśli udamy się tam jako osoby niezrzeszone przyciągniemy tylko uwagę, wzbudzimy podejrzliwość propagatorów całego zajścia i wzmożemy ich czujność. Do tego bez żenady odeślą nas z kwitkiem, szlachtę czy nie, zasłaniając się dobrem klienta.   Musimy wystąpić jako twoi pełnomocnicy Pani. – przyglądał się Prawicy Hadesa, żeby ocenić reakcje na jego stwierdzenie – Będziemy potrzebować pełnomocnictw, zgody na wgląd w księgi rachunkowe. Oraz jeśli to możliwe  wstępnej wersji pozwu sądowego opiewającego na sumę na tyle bajońską, żeby od samego patrzenia ich rachmistrz dostał apopleksji. – spojrzał na Nathaniela pytająco nie będąc pewny czy o niczym nie zapomniał. – Tak jak mówi mój brat nasze nazwisko jest dosyć znane w konfraterni, więc nie powinno nikogo dziwić, że zaangażowaliśmy się w to przedsięwzięcie, szczególnie biorąc pod uwagę skale zamówienia, a więc i domniemanego projektu do którego jest potrzebne. Taka kolaboracja, nie jest nietypowa. Szczególnie że, mamy opinie ludzi….nieszablonowych i tak jak wspominał Nathaniel niezwykle zaangażowanych i skrupulatnych jeżeli chodzi o nasze interesy.   – jego usta wykrzywił uśmiech, a w oczach zatańczyło rozbawienie. – Problem stanowi Hrabina, to inteligentna kobieta, znana w środowisku i z mocnymi koneksjami na dworze Cesarza Rudolfa II.  Parę lat temu wymieniłem z  nią parę listów, więc  jeśli faktycznie ma jakieś informacje o Świętej Wojnie mogła szybko połączyć fakty. – Eric zamyślił się, a, przynajmniej tak to wyglądało. Pauzę zrobił bardziej z teatralnej przekory niż z potrzeby. – Nie zmienia to jednak faktu, że nawet jeśli ktoś z jej najbardziej zaufanych współpracowników w cechu zna prawdę i domyśli się z czyjego nadania przybywamy, niepodobana by wiedziała cała unia cechowa.  Hrabinę natychmiast wzięto by za wariatkę gdyby nagle zaczęła rozpowiadać o bogach chodzących po ziemi. W najlepszym razie zwalono całe zamieszanie na hormony i fluidy, w najgorszym osądzono za herezje. – Prawda była taka, ze to co u mężczyzn można było zwalić na przemęczenie, omamy, albo klątwę jakiejś zazdrosnej niewiasty, kobiety wiodło prostą drogą na stos. Takie czasy. –  Sam fakt,  nie musi nam  przeszkadzać, a wręcz przeciwnie może skłonić winowajcę do jakiegoś nieostrożnego ruchu. Chociaż zdecydowanie zwiększa ryzyko  –   w oczach Blythe’a zalśniła stal. – Jeżeli zaś się mylimy i sprawa ma podłoże mniej…ezoteryczne, to choć osobiście jestem przeciwny podkopywaniu interesów hrabiny, tak jak wspomniał Nate  nie ma w zasadzie niczego czego nie załatwiłaby sakiewka w ręce odpowiedniej osoby, przynajmniej jeśli chodzi o informacje o faktycznym źródle problemu. -  Zakończył swój wywód.  
- Czy mamy informacje o tym że,  Hrabina przebywa teraz w mieście? – to było chyba jedyne pytanie, które nasuwało mu się na chwile obecną, przynajmniej tak myślał, ale nagle niczym supernowa pod czaszką wybuchła mu wątpliwość, której omal nie przeoczył.
- Z listy składników, które podałaś Pani da się uzyskać przynajmniej tuzin drogocennych substancji. Ale czy rzecz, do której potrzebuje ich Lord Hades. – nie wątpił że jest to coś niezwykle skomplikowanego. – przedstawiać może jakąś wartość w oczach śmiertelnika nieposługującego się kosmosem? Czy byłby w stanie użyć tego by zyskać jakąś nadspodziewaną korzyść? Wieczne życie? Siłę? Mądrość? Lub Młodość? – zapytał, a samo pytanie zawierało w sobie inne. Czy istnieje możliwość, że ktoś zdradził i wyniósł z zamku jedną z tajemnic Pana Dusz?
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Ogród Empty Re: Ogród

Czw Mar 05, 2020 1:26 pm
___Ich postawa oraz szybka analiza sytuacji, przedstawiła kobiecie dokładnie sylwetki rozmawiających z nią wojowników. Podali sugestie, wymienili rzeczy, na których chcą się skupić, bez zbędnego tracenia czasu ani wywyższania się swoją pozycją... Milczała, pozwalając im mówić, słuchając każdej wątpliwości oraz propozycji. Nie było jej celem strofowanie braci, gdyby pozwolili sobie na za dużo. Ludzie popełniali błędy, a jej rolą było je poprawiać – pierwszy, nawet i drugi raz za okazaniem odpowiedniej łaski, trzeciego już nie było. Pandora była świadoma, że logicznym podejściem oraz budowaniem zaufania stworzy więcej, niż za pomocą groźby i strachu. Każdy na Zamku wiedział, że nie tolerowała zbędnego gnębienia słabszych i rosnącego ponad miarę ego silniejszych. W jej oczach każdy mógł przyczynić się do zwycięstwa ich Pana, choćby najmniejszym, ale szczerym wkładem... Czy wybrała odpowiednich wojowników do tego zadania? Czas okaże. Kobieta wolno skinęła głową.
___ - Będąc anonimowi, nic nie wskóracie. - odezwała się, gdy skończyli przemawiać. Zgodziła się ze słowami braci Pandora, a jej ton przybrał barwę spokojnej, pełnej refleksji melancholii. Odgarnęła ciemny kosmyk opadający na blady policzek, a refleks promieni światła odbił się od kryształu jej pierścienia, który nosiła na serdecznym palcu. - Jak mniemam, wasza pozycja w świecie i nazwisko jest na tyle znane, byście nie zostali odesłani bez słowa. Przemawiając w moim imieniu, będą musieli uznać wasze pełnomocnictwo i nie odmówią swych usług. Jeśli chodzi o pozwy sądowe oraz wszelkie, wymagane dokumenty, są w trakcie przygotowań. - zwróciła przenikliwe, ciemne spojrzenie na Erica. - Dostaniecie wszystko jeszcze przed podróżą, więc jeśli coś przykuje waszą uwagę, co można również wykorzystać, powiadomcie Jonasa. Nie chcemy co prawda zwracać na siebie wielkiej uwagi cechu czy sądów, ale jeśli innego sposobu nie będzie, by dostać co nasze, macie dowolność działania i na tym polu. - to mówiąc rozwinęła ostatni z pergaminów, najmniejszy, ale najbardziej elegancki. Jakość materiału była nieporównywalnie lepsza od pozostałych, gładka powierzchnia, dało się kątem oka ujrzeć równe, zwiewne litery pociągnięte szmaragdowym atramentem. Pandora powiodła wzrokiem po piśmie. - Możliwości jest kilka... Mogą to być działania Hrabiny, może kogoś innego z jej otoczenia albo i szajki złodziei. By okradać Heinsteinów, trzeba mieć tupet oraz sporą wiarę w swoje zdolności... Jeśli więc tak będzie, być może przyjdzie wam sięgnąć do broni.
___Zamilkła na moment, ciasno zwijając rulon pergaminu. Zdawało się, że nad czymś jeszcze się zastanawiała, bo minęło kilka uderzeń serca, nim ponownie przemówiła.
___ - Hrabina jest w Magdeburgu. - wyjaśniła Pandora, podchodząc do drewnianej szkatułki. Wyciągnęła z niej niewielkie, pozłacane pudełeczko, które po otwarciu okazało się wyrafinowanym igielnikiem. Obróciła w palcach srebrną igłę, podnosząc ją w górę, przyglądając się jej pod światło, jakby sprawdzając jej ostrość. - Wieści do mnie doszły, że jej matka zachorowała, a Barbara szuka dla niej odpowiedniego lekarstwa. Podejmuje się różnych prób alchemicznych w swoim domu rodzinnym. Także jest w mieście, aktywnie uczestnicząc w życiu cechu oraz korzystając z ich usług. Nie mam natomiast informacji, czy ktoś jeszcze jest świadom istnienia Naszego Pana oraz rozpoczynającej się Wojny, więc jeśli ona za wszystkim stoi, musi wpływać na cech innym sposobem, fortelem albo przekupstwem... - z tymi słowami, kobieta bez mrugnięcia okiem, wbiła igłę w opuszkę wskazującego palca. Roztarła delikatnie skórę, aż pojawiła się na niej kropla czerwonej krwi, po czym przyłożyła palec do pierścienia na drugiej dłoni. Posoka dotknęła przejrzystego kryształu i jak za dotknięciem magii, drogocenny kamień wchłonął w siebie czerwień, błyszcząc teraz w blasku dnia jak najpiękniejszy rubin. - Dostaniecie odpowiednią ilość pieniędzy, która pokryje wydatki podróży, sygnety rodu Heinstein oraz list polecający z moim podpisem. Jeśli cokolwiek jeszcze uznacie, za pomocne w tej misji, Jonas i to załatwi. A co do cechu... Nie. Nie będzie już nam potrzebny.
___Ostatnie pytanie Erica sprawiło, że kobieta przymknęła na chwilę powieki.
___ - Nasz Pan potrzebuje wielu rzeczy... - wyjaśniła chłodno. - Odpowiednie wyposażenie chemiczne i medyczne, po części zostało już zdobyte, jednak kilka wymaganych przez niego przedmiotów, znaleźć można tylko w alchemicznych laboratoriach. Jakie są jego plany, sama również nie wiem, lecz gdy już je ziści, na pewno się o nich dowiemy. – odłożyła na bok igłę, przyglądając się pierścieniowi z niemą refleksją w spojrzeniu. Zdawało się, że przez krótką chwilę, jej myśli zaczęły dryfować gdzieś daleko, po czym nagle zmierzyła uważnym spojrzeniem Nathaniela i jego brata. - Mam nadzieje, że wszystko jest już jasne.
Eric D. Blythe
Eric D. Blythe
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Sro Mar 11, 2020 10:17 am
Początkowo po prostu słuchał. Wydawało się, że Prawica Hadesa była zadowolona.  Zamiast bowiem, sprzeczać się z nimi czy krytykować ich wnioskowanie, zwyczajnie wzięła się za podsumowanie całej wymiany zdań. Cieszyło go to, po pierwsze dlatego, że oszczędziło im bezsensownych dyskusji i wojny na argumenty, po drugie dowodząc bezsprzecznie że, stojąca przed nimi Kobieta ma głowę na karku i doskonale umie rozpoznać dobry i sensowny plan. Niby nic, ale miło utwierdzić się w przekonaniu o tym, że nie przebyłeś pół świata by służyć komuś niegodnemu twojej wierności. Bez problemu dzielił uwagę pomiędzy słuchanie wywodu harfistki, rozważanie kolejnych kroków i możliwości, oraz obserwacje zachowania i działań Pani Pandory. Te ostatnie wydały mu się niezwykle fascynujące bynajmniej nie tylko ze względu na urodę ich zwierzchniczki, ale także, a właściwie przede wszystkim dlatego, że same z siebie stanowiły dla niego niezwykłe źródło informacji o jej osobie, Przytaknął więc tylko gdy mówiła o ich pozycji w świecie i możliwościach jakie dzięki niej się przed nimi otwierały.  Mówili o tym wcześniej, a przebywali w gronie ludzi na tyle inteligentnych że, powtarzanie się, zakrawałoby na śmieszność. Po za tym jego uwagę na chwile odwrócił od niej tajemniczy pierścień który miała na palcu, ozdoba tyleż gustowna co w jakiś dziwny sposób znajoma.  
Eric złapał się na tym że w przeciągu tych paru chwil, w których Pandora podjęła się odpowiedzi na ich pytania wracał myślami do tej gustownej ozdóbki zdecydowanie częściej niż nakazywałaby logika co samo z siebie drażniło go na tyle, że ledwo wybąkał proste „Jesteśmy wdzięczni Pani.” które jego instynkt podsunął mu bez jak się zdaje udziału woli samego Blythe. Skarciwszy samego siebie w duchu, i wziąwszy przynajmniej jak mu się zdawało swoją odkrywczą manie w karby profesor skupił się ponownie na konwersacji. Jego cierpliwość wkrótce ponownie poddano katorżniczej próbie, kiedy to siostra Lorda Dusz sięgnęła po fascynujący zwój pergaminu na którym to niby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiały się co rusz to nowe informacje. Powstrzymawszy się samą tylko siłą woli od ruszenia w stronę kobiety i przyjrzenia się temu fascynującemu obiektowi bliżej, uznając takie działanie za wysoce nie eleganckie i z pewnością wielce niestosowne zachowanie niegodne nie tylko oddanego podwładnego, ale dżentelmena i mężczyzny ograniczył się do uprzejmego uniesienia prawej brwi w niemym geście zainteresowania.

Pierwszą większą reakcje z jego strony wywołała informacja o matce Hrabiny, a więc Anna z Hesse zachorowała i to poważnie, a Hrabina desperacko szuka lekarstwa...i nagle zupełnie przypadkiem znikają materiały alchemiczne, przeznaczone dla rodziny, związanej od lat ze sprawą Pana Dusz, o czym sama Hrabina prawdopodobnie doskonale wiedziała. Zaskakująca rzecz taki przypadek, nie ma co. Eric pozwolił sobie na bardzo złośliwy uśmiech.
- Załóżmy że Hrabina wie o naszej sprawie. - zaczął przejmując nieco kontroli nad prądem rozmowy, przy okazji śledząc wzrokiem działania Pandory to co działo się z krwią po zetknięciu z Pierścieniem...natychmiastowa transmutacja. Cud, magia, najczystsze szaleństwo. Doprawdy, doprawdy fascynujące. Sapnął z wrażenia na moment tracąc wątek, co nie zdarzało mu się często. Jednak powstrzymał wszelkie pytania, w takich wypadkach z reguły wystarczyło zaczekać, raczej wątpił by cała ta sprawa była zwykłym teatrum na ich użytek. Cierpliwość przede wszystkim. Szybko więc się zreflektował - Załóżmy też, że nie jest oficjalnie związana z kultem Ateny. Po prostu szuka, a towary ze względu na powiązania z Lordem Hadesem wzbudzają jej zainteresowanie. W końcu co może wybawić od choroby lepiej niż rzecz potrzebna Panu Śmierci? To proste rozumowanie. - przyznał niechętnie – niemniej wysoce prawdopodobne. Czy jest coś co możemy zaoferować Hrabinie by rozwiązać jej kłopot i zyskać jej...wdzięczność?  - zapytał kończąc myśl. W końcu jeśli Hrabinie zależy po prostu na zdrowiu matki, wystarczyło dać jej coś czym przedłuży jej żywot, a bez szemrania powinna oddać co ich, przy okazji zaś stając się zakładnikiem ich sprawy. Na tyle na ile się orientował wierni Atenie nie darzyli zaufaniem tych którzy wdają się w konszachty ze Zjawami Hadesa. Uzależni to więc Lady Barbarę, a przede wszystkim jej interesy i majątek w całości od Lady Pandory i Lorda Hadesa. O ile miał racje.

W odpowiedzi na chłodną ripostę kobiety odnośnie jego poprzedniego pytania skłonił się tylko lekko, może i nie był mistrzem odczytywania ludzkich emocji, ale wiedział kiedy drążenie tematu może Cię kosztować głowę. Wysłuchawszy więc  spokojnie zapewnienia o pełnym wsparciu jakie otrzymają i uwagi, która miała zapewne zakończyć ich rozmowę rzucił tylko proste – Oczywiście Pani. - I czekał na dalszy rozwój wypadków.
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Ogród Empty Re: Ogród

Sro Mar 11, 2020 10:02 pm
___Brat nie przyniósł mu wstydu i dołączył się do wyliczania wszystkich rzeczy potrzebnych im w trakcie zadania, a także skrupulatnie przygotowywał już plan działania. Ich mózgi już rozkręcały wyższe obroty, przygotowując się na różne scenariusze, które mogą zastać na miejscu oraz to z czym będą pracować. Nathaniel brał pod uwagę również to, że jak to w życiu najczęściej bywa, wszystkie ich plany wezmą w łeb i trzeba będzie improwizować. Jest to nieznaczne utrudnienie, ale ostatecznie liczy się efekt końcowy, a ten musi być jak najlepszy.

___Pandora także wiedziała, że mają już plan oraz doświadczenie w takich sprawach. Blythowie wiedzieli co mają robić, aby postawić na swoim, a wykorzystywanie swojej pozycji, aby otrzymać, to co chcieli nie było niczym trudnym. W końcu byli lordami prawda? Od najmłodszych lat uczyli się jak korzystać z dobrodziejstw przysługujących im z tytułu urodzenia. Tutaj im nie pomogą, ale w świecie ludzkim już tak. Nathan słuchał dokładnie tego, co Pandora ma do powiedzenia. Jej słowa pokrywały się z tym, co sam planował i było to coś, co zdjęło mu mały kamień z serca. Dobrze było wiedzieć, że osoba, której rozkazy się wykonywało, potrafi spojrzeć o wiele szerszą perspektywą na cały świat. Największą chorobą tego świata jest głupota oraz idiotyzm, które prowadzą do zniszczenia z własnej winy. Na całe szczęście Pandora potrafiła korzystać ze swojego umysłu, który był tak przenikliwy, jak oczekiwał tego rudowłosy.- - Oczywiście pani. – powiedział Nathan cicho, ale na tyle wyraźnie, że było go doskonale słychać. Jego mózg układał kolejne możliwe scenariusze w miarę uzyskiwania kolejnych informacji. Chora matka może być bardzo interesującym punktem podparcia całego planu. W końcu kochające dziecko jest w stanie zrobić naprawdę wiele, aby uśmierzyć chorobę czy też cierpienie rodzica. Poza tym kobiety były znacznie bardziej empatyczne, co mogło powodować, iż Hrabina szukała każdego spokoju, aby tylko pomóc swej rodzicielce.

___- Drowning man will clutch at a straw. – powiedział Nathaniel uśmiechając się lekko, choć ten uśmiech mógł przypominać grymas. Jeśli była to prawda przynajmniej w części, to można było wykorzystać ten dar losu na ich własną korzyść. W końcu czego nie zrobi się dla swojej kochanej matki? Eric myślał o tym samym.
- Myślę, że jeśli potrzebuje czegoś, aby uśmierzyć ból lub pomóc swej matce, to wystarczy dać jej to. Prosta zasada kija i marchewki, tudzież opium. Z jednej strony pomagamy matce Hrabiny. Ulżymy w cierpieniu. Może nawet zwrócimy zdrowie. Lecz wszystko ma swoją cenę oraz wszystko się kiedyś kończy. Załóżmy, że po kilku dniach trzeba będzie podać kolejną dawkę leku. I następną. Uzależnienie od siebie kogoś, kto liczy na twoją pomoc. Hrabina otrzyma to czego pożąda, ale w takiej ilości, by pamiętała komu musi być wierna. Jeśli nie to lekarstwo zniknie. Nic w końcu nie trwa wiecznie i na każdego przychodzi kres. Lecz nie musi. Ludzie nie są skomplikowani. Wystarczy zaszczepić im w umyśle przywiązanie oraz lojalność. Pokazać im, że skoro jej pomagamy nie jesteśmy źli. My tylko chcemy, odzyskać swoją własność i przy okazji ulżyć cierpiącej duszy. Jeśli się uda to zyskamy sojusznika w Cesarstwie. Przyczółek, który w przyszłości przyniesie odpowiednie zyski. Władca nie jest wieczny, a osadzenie kogoś nam przychylnego na tronie tak wielkiej koalicji może pomóc. Oczywiście Lord Hades z pewnością już ma ten plan opracowany, bądź coś nawet wspanialszego. Jeśli dowiemy się czego pragnie Hrabina, to dowiemy się kto zechciał okraść naszego pana. – powiedział Nathaniel. Jego plan pod pewnym względem mógł urągać ludzkiej moralności, lecz dla niego było to tylko słowo, którym ludzie wycierali sobie gębę. W dzisiejszym świecie coś takiego nie istniało.
- Jak słońce pani. – rzekł Nathan i skłonił się.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Ogród Empty Re: Ogród

Czw Mar 12, 2020 12:16 pm
___Pandora delikatnie zdjęła ze swojego palca pierścień. Ciemnoczerwony, migotliwy kamień łapał refleksy słońca jak drogocenny klejnot... Jak rubin, tak piękny i subtelny, że przecząc wszystkiemu, prawdziwy. A chwilę temu, w metalicznej, delikatnej ramie siedział cicho najzwyklejszy, przejrzysty kryształ. Kobieta uniosła go pod światło, przekrzywiając delikatnie głowę, jakby oceniała rezultat swojego dzieła. Z wyrazem zamyślenia na twarzy obróciła go kilka razy w palcach nim ponownie przemówiła. Jak wcześniej, poczekała aż wojownicy skończą przemawiać i zastanowiła się nad tym co usłyszała, zanim cokolwiek powiedziała. Jej głos był spokojny, opanowany, chłodny i odległy jak majaczące w oddali śnieżne zarysy gór. Zdawało się, że spojrzeniem gdzieś błądzi, choć jej ton był zaskakująco trzeźwy.
___ - Takie rozwiązanie, w teorii, również jest możliwe. Odrobina miodu zdziała więcej niż beczka octu, a wytworzenie odpowiedniego lekarstwa może nie być łatwe... - powiedziała, przytakując im delikatnie głową. - Lecz należy pamiętać, że dopóki nie poznacie sytuacji ze wszystkich stron, nie ma co odgórnie ustalać tego, co może się wydarzyć. Wasz priorytet jest jasny. Jeśli wasza misja tego nie wymaga, nie ma potrzeby angażować się w inne rzeczy. - zamknęła szkatułkę na stole i sięgnęła po odłożony wcześniej, tajemniczy pergamin. Rozwinęła go ponownie, by przejrzeć zapisane na nim słowa, po czym zwinęła kartkę w elegancki rulon. Subtelnym ruchem Pandora przełożyła gruby list przez pierścień, jakby pieczętując go wyrafinowaną ozdobą. Spojrzała na niego, po czym jej wzrok powoli uniósł się na Nathaniela. - … Sądzę, że Hrabina jako wykształcona i ostrożna kobieta, najpierw zbadałaby od tak ofiarowany jej lek. Na pewno wykryłaby narkotyk i jeśli dawka sugerowałaby potencjalne uzależnienie, nie pozostałaby obojętna. Jeśli rozeszłaby się wieść, że namaszczeni przez ród Heinstein próbowali wykorzystać chorobę matki Barbary w ten sposób, nasza sytuacja polityczna mogłaby się skomplikować... - w jej głosie pojawił się większy chłód, ale nie skomentowała tego pomysłu w inny sposób. Skierowała swój wzrok na Erica. - Chyba, że byłaby to substancja jej nieznana, innowacyjna... Acz, jak mówiłam, wiele się może wydarzyć. Rodziny Hrabiny akurat za sojusznika nie potrzebujemy. Cel waszej misji jest jasny i na tym należy się skupić. Jak tylko odzyskacie to, co należy do Naszego Pana, wracajcie tutaj.
___Podeszła do nich bliżej. Ciemna suknia lekko przesuwała się w powietrzu, rzucając cień na zieloną trawę. Jasna, blada twarz Pandory zdawała się biała w tym świetle – czarne, lśniące włosy opadały na ramiona i plecy w zadbanych kosmykach. Jej oczy były ciemne, pozbawione ciepła, za to skupione, czujne, błyszcząc wrodzoną inteligencją i dumną. Kobieta podała im kolejny pergamin – tajemniczy, gruby list, który wcześniej tak długo analizowała, przełożony przez pierścień z krwistoczerwonym rubinem. W dotyku mogli poczuć, że zarówno pergamin jak i ozdoba, są jeszcze ciepłe, jakby rozgrzane nad żywym płomieniem.
___ - Gdy wasza misja się powiedzie, nim jeszcze wyjedziecie z miasta, oddajcie to zarządcy cechu alchemicznego. - strzepnęła suknię, ustawiając się do nich bokiem. - Zakazuję wam zdejmować pieczęć i czytania treści listu – nie jest on dla waszych oczu. Jeśli to zrobicie wbrew mojemu zakazowi, dowiem się o tym... Mam nadzieję, że to również jest jasne. – przez sekundę nieodgadniona nuta zatańczyła w jej głosie. - Wyruszycie jutro o wschodzie słońca, wszelkie inne pytania kierujcie do Jonasa. Życzę wam powodzenia. Możecie odejść. - poleciła, odwracając się i eleganckim krokiem podchodząc do harfy. Więcej nie miała im do przekazania. Poprawiła materiał sukni, usiadła przy instrumencie i po chwili ogród ponownie wypełnił słodkie, bajeczne tony, sunące nad kępami kwiatów aż do nieba...

___OOC Jesteście wolni. Macie czas na zrobienie treningu i załatwienie innych spraw. Jonas załatwi to czego potrzebujecie, możecie o tym wspominać w swoich postach. Jak będziecie gotowi by ruszyć z fabułą dalej, dajcie mi znać, a ja napiszę post w Bramie Głównej.
Eric D. Blythe
Eric D. Blythe
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Nie Mar 15, 2020 11:28 pm
Obserwował Panią zamku z rosnącym zainteresowaniem. Z każdym jej zdaniem odnosił wrażenie jakby ich hipotetyzowanie męczyło ją i irytowało, co samo w sobie oznaczało, że nadchodził najwyższy czas było zejść ze sceny, to co miało zostać powiedziane zostało powiedziane, pozostawało tylko no właśnie co przygotować się? To prawda musieli zabrać ze sobą parę rzeczy, ale ostatecznie te sprawy dało się załatwić w zaledwie godzinę czy dwie. Należało szybko znaleźć sobie zajęcie na resztę dnia.

Kiedy Pandora przekazała im list który mieli pozostawić zarządcy alchemików po zakończeniu całej sprawy, specjalnie spóźnił się o krok  i pozwolił Nathanielowi przejąć list.* Przede wszystkim dlatego, że biorąc pod uwagę to co nie dawno zaszło przed jego oczami nie był pewien czy zdoła się powstrzymać przed jego otwarciem, ponadto zaś po to by uniknąć wszelkich implikacji ewentualności zakładającej że, list nie był tylko zwykłym kawałkiem pergaminu. Tak czy owak bezpieczniej było pozostawić pergamin w rękach Nathaniela. On może i był ciekawski, jednak akurat w tym aspekcie z reguły panował nad sobą znacznie lepiej od Erica. Ten zaś nauczył się, że lepiej dmuchać na zimne niż potem płacić dług który nie koniecznie chce się uiszczać.  Tak było rozsądniej, a tajemnice pierścienia Pandory zapewne będzie miał szanse jeszcze rozwikłać.

Przykląkł więc tylko na moment gdy pozwolono mu odejść wymamrotawszy podziękowania za poświęcony czas, podnosząc się równie szybko jak opadł na kolano ruszył w stronę wyjścia z ogrodu. Potrzebował się skoncentrować, a ani rozważania na temat mocy pierścienia, ani tym bardziej przebywanie w towarzystwie Pandory i jej nieziemskiego talentu. Nie mogły mu w tym pomóc.  
- Będę u siebie gdybyś mnie potrzebował. – rzucił więc tylko do brata nim powiewając peleryną niby wielki nietoperz ulotnił się w pośpiechu.

Start Treningu

[z/t]
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Ogród Empty Re: Ogród

Wto Mar 17, 2020 9:52 pm
___Gdyby mógł to pokręciłby głową i rozpoczął długą oraz żmudną procedurę dokładnego wyjaśniania tego co miał na myśli. Nie było to jednak zbyt optymalne zważywszy na sytuację w jakiej się znajdował. W najlepszym wypadku za takie pyskowanie zostałby zmierzony zimnym spojrzeniem tudzież pozbawionym misji. W najgorszym pozbawionym głowy od razu, albo rzucony Cerberowi jako drugie śniadanie. Nie zrozumiała do końca tego co miał na myśli, ale zrzucił to na karb braku czasu i zbyt ogólnikowego przedstawienia całego planu. Gdyby miał czas i mógł to zrobić prawidłowo to przedstawiłby jej plan w najmniejszych szczegółach, tak iż największy dureń na świecie zrozumiałby na czym ma on polegać. Nathaniel tylko uśmiechnął się pod nosem i słuchał dalszych słów Pandory. Ton jej głosu sugerował, że jest zmęczona i powoli należy szykować się do opuszczenia tego skrawka nieba. Już w myślach przygotowywał sobie listę tego co może im się przydać.

___List dla zarządcy alchemików trafił w ręce Nathaniela. Natan doskonale widział, że Eric spóźnił się o krok, ale nawet gdyby tego nie zrobił to papier i tak trafiłby w ręce przystojniejszego brata. Blythe doskonale wiedział jaki stosunek do spraw alchemicznych ma jego kochany bliźniak i wiedział, że ciekawość w stosunku do tego co znajduje się w liście może być większa nić lojalność dla Lorda Hadesa i szacunek do tajemnicy korespondencji. Łamanie tych praw nie przystoi nikomu, a już w szczególności Blythe’om. Poza tym lepiej dmuchać na zimne, niż później żałować, że dało się ten list Ericowi. Nathan doskonale wiedział, że brat i tak nie spocznie dopóki nie pozna wszelkich sekretów Pandory, a na to lepiej mieć czas i sposobności.

___Na tym audiencja była już zakończona. Pandora straciła zainteresowanie ich personami i powróciła do grania. Nathaniel uklęknął i cicho podziękował za audiencję, a następnie wraz z bratem wycofali się w cień, aby udać się na korytarz. Mieli kilka spraw do przemyślenia. Wspólnie oraz osobno.
- Oczywiście. – odparł rudowłosy, chowając list za pazuchę i obserwując oddalające się plecy brata. Po równych dwudziestu sekundach i on ruszył przed siebie. Trzeba było się odpowiednio przygotować na czekające ich zadanie. Wbrew pozorom starcie z Hrabiną może okazać się nader interesujące.
Start treningu

z.t
Beatrix
Beatrix
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Pon Mar 30, 2020 11:02 pm
[5][Południe - Wzbiera się deszcz, lekko kropi]

Czuła się spokojnie pośród wielkich zamkowych ogrodów, choć powinna zamartwiać się tym, że nie trafiła na plac ćwiczebny. Przyciągnęli ją tu siłą, a zostawili samej sobie. Mogła w każdej chwili czmychnąć by ponownie szukali ją po całym zamku, ale jeszcze nie znała każdego kąta, każdej szczeliny, czy nawet najmniejszej z kryjówek. Musiała zaspokoić swoje drobne potrzeby dawnej świetności, spoglądając na lustro wody, aby to przyjrzeć się pucołowatej i lekko zarumienionej twarzy. Przydałaby się dogodny grzebień do prostych, choć miejscowo potarganych włosów. Głupcy, tak też myślała, bo z kobiety chcieli zrobić rycerza. Ubrali w ciasny i niewygodny strój, na przywitanie uderzyli i na dodatek sądzą, że kwieciste ogrody miałyby złagodzić chęć opuszczenia tegoż miejsca?

Kolejny nieznajomy w końcu przybył jej na spotkanie, ale wydawał się dużo mniej narwany od reszty zdziczałej zgrai. Hades, jako ten z najwyższych został wniesiony na piedestał przez rodzinę Serrati, a ona kiwała przecząco głową, że na służbę był w stanie jedynie wybrać bandę wynędzniałych oprychów.
Przemówił do niej mężczyzna ubrany w podobną tunikę, jak reszta uczniów, jak ona osobiście, ale miał na sobie coś więcej. Wyróżniał się ubiorem nieznacznie, co mogłoby świadczyć, że był wyższy rangą albo to w głowie jeszcze majaczyło jej od ostatniego uderzenia.
Mówił, że ją nie przygotowali bo wszystko uległo zmianom. Najwyraźniej jej rodzina była w akcie desperacji, a więc nie mieli kogo wysłać, a niżeli Beatrix w pełnej osobistości. Mężczyzna przyniósł ze sobą długi miecz i wręczył dziewczynie. Ostrze otulone skórzaną pochwą pragnęło krwi, ale jedyne co miała zrobić to przytrzymać go i unieść. Ciężki, nawet bardzo, ale nie takie ciężary już nosiła. Przypięła pochwę z mieczem do pasa i wyciągnęła broń trzymając go oburącz. Ostrze skierowane ku dołowi powoli uniosło się ku górze, jakby zaznaczało swoją gotowość do walki, ale zadrżała, gdy usłyszała ciche parsknięcie. Szydzono z niej, bo trzymała oręż oburącz...

Zrobiła kilka machnięć i choć dobrze leżało w dłoniach, to nadgarstki prędko zaczęły boleć. Nie czuła się za to zmęczona, ale obcy już uświadomił jej, że powinna owe ostrze dzierżyć tylko w jednej dłoni. Uczyniła to, a ciężar przechylił szale na prawe ramię, następnie przetaczając się, aż do obolałego nadgarstka. Tak było dobrze, tak też usłyszała. Następnie miała schować broń i ją oddać, za co w podzięce się ukłoniła. Pierwsza lekcja, to zawsze jakiś początek... dopóki mężczyzna nie upuścił miecza na ziemie i odparł, że nie będzie uczyć się tutaj szermierki... a więc co pozostaje? Strzelanie z łuku? Włócznia? Topór i tarcza? Zastanawiała się zdumiona na co właśnie przeznaczyła zmarnowany czas. Skoro mieli z niej uczynić osobę zdolną do walki, to jak mieli to osiągnąć bez nauki fechtunku? Zatrzymał się i zacisnął pięści, a następnie się skupił na niej. W bezruchu oczekiwał, a następnie z posągu stał się tym samym, nudnym człowiekiem... Sprawdzał tylko, czy uniesie pewien ciężar i nic więcej. Teraz głupiec zdawał się robić wrażenie, że tylko własne ciało miało stanowić, jako własny oręż.
- Oszaleliśta i szaleju się nażreliśta - wycedziła po czym złapała się za brzuch skomląc z bólu, gdy poczuła potężne uderzenie. Pięść zwaliła ją z nóg i odruchowo zwróciła jeszcze poranną strawę. Lekko uniosła głowę by mu się przyjrzeć, temu cudakowi, który jak każdy inny sądził, że może tak bezkarnie bić kobietę. Jacyż to są rycerze, że podnoszą na nią rękę? Pozostawało jeszcze jedno pytanie, skąd właściwie było uderzenie? Mężczyzna stał w bezruchu przed nią i nie dosięgnąłby nawet wyprostowaną ręką, a jednak poczuła grudę niczym pięść, wbijającą się w bebechy.
- To...jakieś sztuczki? - dyszała, ledwo przesunęła się by zasiąść na kamiennej ramie ogrodowej fontanny. Dopiero wtedy oznajmił jej, że będzie walczyć tak, jak oni. Będzie wyjątkowa, byle tylko słuchała, ćwiczyła i była sumienna w działaniu. Wtedy może też będą ją rzadziej bić, ale przyszłość członkini Serrati klarownie pisała się, iż wielokrotnie przyjdzie do rękoczynów.

[OCC - Trening start: 30.03.2020 - 23:02]
Beatrix
Beatrix
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Ogród Empty Re: Ogród

Wto Mar 31, 2020 11:21 pm
[6][Południe - Wzbiera się deszcz, lekko kropi]

- Głupią ze mnie czynicie, miałabym to pojmować!? - wściekła się unosząc się na nową wieść. Rzekł do niej ze spokojem, że od dłuższego czasu już to przejawiała, a nawet biła się na ich sposób. Raczej nikomu nie wadziła, ale miała uczucie, że w ostatnich latach czuła się nieswojo we własnym ciele. Beatrix spojrzała na własne, rozwarte dłonie, a następnie z błyskiem w stalowym oku zerknęła złowrogo na rzekomego uczyciela.
- Skoro to potrafiłam, to dlaczego pal licho nic o tym nie wiem? - zadała, jak sądziła wyjątkowo rozsądne pytanie, ale odpowiedź lekko ją wzdrygnęła. Najwyraźniej umiała już w nieznacznym zakresie owe magiczne sztuczki bicia bez poruszania się, jak inaczej nie mogłaby tego wyjaśnić, ale teraz to już mieli tupet. Mieli, choć stała tylko ona, owy nieznajomy z prawdopodobnie gwardii zamkowej i nikt poza tym.
- Okrucieństwo? Oskarżasz mnie, młodą kobietę o okrucieństwo? - Lecz daleko nie trzeba było szukać, bo znana była z wpływania na innych. Tak, jak kiedy zorganizowała walki gladiatorów w zrujnowanej świątyni Heraklesa i nakłoniła bandę dzieci by walczyły między sobą. Nie musiała mówić zbyt wiele, wystarczyło tylko pokazać i uświadomić im, że to nie jej tyczył się test odwagi, a ich. W końcu wypominano jej, dlaczego wracały obolałe, mokre i posiniaczone. Mimo wszystko zawsze wracały, a ona w uciesze i po cichu się temu przyglądała.
- Jesteście okrutni! Przytargnęliście mnie tutaj z woli Hadesa, czy z woli własnej, czy z woli mojej rodziny... zawsze będzie lalkarz i marionetka - dodała pamiętając słowa pewnego starego i dobrego znajomego, magika o którym nie zamierzała z kimkolwiek rozmawiać, ale czuła, że najwyraźniej była obserwowana od dłuższego czasu.
- Któż z was zawiesił na mnie swe ślepia? Pożądał mnie, a może surowo oceniał za kotary krzewów, pośród morskich skał, czy może nawet w komnatach mej rodzimej posiadłości? Jeśli coś potrafiłam, to zamiast próbować mi pamięć odświeżać, wprost uczcie mnie od podstaw - ale nie tego oczekiwali i w oddali dało się już słyszeć wołane głosy, by niezwłocznie udali się na plac ćwiczebny. Miał tylko ją zaprowadzić, a ona miała bacznie obserwować tamtejszych walczących. Teraz walczyć jeszcze nie będzie, ale powinna być na wszystko gotów.

[OCC - Trening koniec: 31.03.2020 - 23:22]
[Z/T > Plac ćwiczebny]
Sponsored content

Ogród Empty Re: Ogród

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach