Go down
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Kitalpha Empty Kitalpha

Pon Sty 06, 2020 8:05 pm
Imię: Kitalpha Kaus
Wiek: 20
Znak Zodiaku: Strzelec
Zbroja: Złota Zbroja Strzelca
Frakcja: Rycerze Ateny

***

~Wygląd~
Jego oczy są koloru błękitnego, po matce. Po ojcu odziedziczył burzę szarych włosów, które swoją długością sięgają do ramion. Kosmyki sterczą w każdym możliwym kierunku świata, a kilka z nich spada mu na czoło, nieco przysłaniając oczy. Kitalpha jest wysoki (ma 183 centymetry wzrostu) i, jak na rycerza przystało, wysportowany, o czym świadczy sylwetka atlety. Nosi luźną, białą koszulę przepasaną pasem i szare spodnie, na nogawkach których zawiązane ma specjalne wiązadła prowadzące od brązowych butów. Dodatkowo, obwiązuje swoje nadgarstki bandażami, co w pewnym stopniu pomaga mu w treningu. Na klacie i plecach ma blizny i szramy, ale stroni od ich pokazywania.

***

~Charakter~
Kitalpha nie gardzi towarzystwem. Niemniej jednak, ma w swoim życiu momenty, w których woli być całkiem sam. Jego życie od najmłodszych lat balansowało między dobrymi a złymi wydarzeniami. Życiowe problemy, jak i warunki, w których przyszło mu żyć, miały ogromny wpływ na jego osobowość. Został wychowany tak, żeby być człowiekiem szlachetnym, dobrym i wspierającym. Rodzice zawsze mu powtarzali, że jeśli może komuś pomóc, powinien to uczynić. Jeśli się z kimś zwiąże, stara się robić wszystko co w jego mocy, by ochronić tę osobę.

***

~Historia~
Celeris i Aria bardzo się kochali, z początku kryjąc się ze swoją miłością przed światem. Ich rodzice nie akceptowali tego związku, tocząc między sobą wojnę od pokoleń. Zmienili zdanie dopiero wtedy, kiedy Celeris został Rycerzem Ateny. Dostąpiwszy wielkiego zaszczytu, odziany w piękną, lśniącą zbroję, Celeris zaczął być postrzegany jako maszynka do zarabiania pieniędzy i zwiększania wpływów. To, zamiast polepszyć relacje, tylko je pogorszyło. Dochodziło do kłótni pomiędzy Celerisem a Arią, gdyż mimo miłości, każda ze stron bronić chciała swojej rodziny. Kłótnie i niedopowiedzenia zostały skończone wraz z nadejściem informacji o ciąży. Aria spodziewała się dziecka, co doprowadziło zwaśnione rody do szału. Wybuch złości ojca Arii sprawił, że ten, nieświadomie co prawda, podniósł rękę na swoją córkę. Celeris na szczęście był obok, łapiąc starczą dłoń za nadgarstek i łamiąc ją jak zapałkę, bez żadnego problemu. Tego samego dnia, oboje uciekli, zabierając najcenniejsze rzeczy. Schronienie znaleźli w miasteczku Rodorio, które znajdowało się nieopodal Sanktuarium Ateny. Rycerze byli bardzo szanowani wśród mieszkańców, więc szybko znalazło się dla nich miejsce. Nie było niczym specjalnym, zwykła drewniana chata. Mała, ciasna, ale najważniejsze, że własna.
Ich dziecko, syn, przyszedł na świat 09.12.1570 roku. Nadali mu imię Kitalpha, od najjaśniejszej gwiazdy gwiazdozbioru Equuleusa (Źrebaka). To był pomysł Celerisa, który nosił zbroję powiązaną z tą konstelacją.
Chłopiec od najmłodszych lat uczony był poszanowania ludzkiego, dawania drugich szans i oferowania pomocy tym, którzy jej potrzebują. Chciano wpoić mu te wszystkie ideały, których brakowało od lat jego przodkom.

Lata mijały, a podczas nich do rodziny dołączyła nowa osoba. Aria i Celeris zostali pobłogosławieni drugim dzieckiem. Był to również chłopiec, ale zupełnie różnił się od Kitalphy. Starszy syn bardziej przypominał matkę, o czym głównie mówił kolor jego włosów, zaś Gliese, bo takie dano mu imię, podobny był do ojca, goszcząc na głowie burzę czarnych włosów.
Braci dzieliły cztery lata. Kitalpha był zafascynowany tym małym człowieczkiem, pilnując go jak oka w głowie, zwłaszcza kiedy Celeris opuszczał dom. Biorąc sobie do serca słowa ojca, który mówił, że teraz to on jest głową rodziny, mały Kitalpha wypruwał sobie żyły, pomagając we wszystkim Arii. Właśnie wtedy przejawiały się pierwsze oznaki władania energią kosmiczną. Podnoszenie rzeczy cięższych, niż normalnie mógł podnieść, czy szybkie poruszanie się i lepsze refleksy, wskazywały na to, że Kitalpha nieświadomie używał cosmo. Kiedy to działo się przy Celerisie, ten wyglądał tak, jakby był dumny z syna. Nie okazywał jednak tego, chcąc by chłopiec samodzielnie rozwinął Szósty Zmysł. Pomógł mu dopiero wtedy, kiedy podrósł i zrozumienie pewnych rzeczy było już łatwiejsze.

Kitalpha większość swoich dni spędzał na nauce czytania i pisania. Czuwała nad nim Aria, która z kolei nauczyła się tego od męża. Wcześniej znała podstawy, jednakże wybierając miłość nad wygodne, rodzinne życie, musiała porzucić naukę. Celeris, jako rycerz bogini Ateny, musiał potrafić pewne rzeczy, głównie po to, by nie przynieść wstydu i rozczarowania "organizacji", której był członkiem. Wiedzę, którą Kitalpha zdobył, starał się przekazać swojemu młodszemu bratu, Gliese'owi, który jeszcze nie rozpoczął właściwej nauki. Ile dotarło do jego młodej główki, tego niestety, Kitalpha się nie dowiedział.
Wolny czas również spędzał z bratem, bawiąc się nim i mając na niego oko, by żadna krzywda mu się nie przytrafiła.
Interesował się zwierzętami i naturą. Uwielbiał obserwować dzikie zwierzęta, które w swoim towarzystwie wcale dzikie nie były. Zachowywały się czule względem siebie, troszcząc się jedno o drugie zupełnie bezinteresownie.
Jedno zainteresowanie przerodziło się w drugie. Fascynacja zwierzętami pociągnęła do ciekawości w kierunku zbroi ojca. To był pancerz Źrebaka, czyli małego konia. Zbieranie informacji o jednej konstelacji sprawiło, że kolejne wydawały się być jeszcze bardziej pociągające. To poskutkowało nocnym obserwowaniem nieba, oczywiście z dachu domu, na który od czasu do czasu wchodził razem z bratem, gdy ten już wystarczająco podrósł.

Prawidłowe ojcowskie szkolenie zaczęło się w dniu czternastych urodzin Kitalphy. Celeris od tego dnia zabierał go codziennie na polanę, za miasteczko, gdzie w spokoju mogli zgłębiać tajniki energii kosmicznej. Przeprowadzali różne symulacje, raz z lepszym, raz z gorszym efektem. Celeris dawał wycisk młodemu wojownikowi, ale zawsze się hamował, żeby nie przesadzić. Oczywistym był fakt, że nie chciał skrzywdzić własnego dziecka. Poza tym, jego żona Aria, suszyłaby mu o to głowę do końca życia.
Pojąwszy to, na czym polega energia kosmiczna, nazywana przez wtajemniczonych "cosmo", młodzieniec mógł rozpocząć kolejny etap treningu. Mianowicie, była to nauka głównej, popisowej techniki rycerza Equuleusa, czyli "Supernova Explosion".
Była to niesamowicie trudna rzecz do nauczenia. Skupienie swojej energii kosmicznej do tego stopnia, by ta przybrała postać meteoru, było nie tyle co niemożliwe, co bardzo męczące.
Kiedy już pięść zaiskrzyła, wycieńczone ciało Kitalphy padało na ziemię, a "Supernova (...)" rozpływała się w powietrzu. To zniechęcało chłopca do działania, ale za każdym razem, gdy Celeris pokazywał mu, jak to się robi, nadzieja i ekscytacja odżywały w sekundę.

Pewnego wieczoru, gdy niebo zalane było błyskającymi gwiazdami, w drodze powrotnej do domu, Celeris opowiadał ciekawostki na temat gwiezdnych konstelacji. Co oznaczał dany gwiazdozbiór, jak to się stało, że znalazł się na nieboskłonie i co to oznaczało dla pokoleń.
W trakcie opowieści o Equuleusie, w momencie wspomnienia o pewnej klątwie na nim ciążącej, ktoś przeciął drogę dwójce rozmówców. Ktoś odziany w ciemnobrązowy, poszarpany płaszcz. W miejscach, gdzie nie było materiału, widoczna była zbroja podobna do tej, którą nosił Celeris. Z tą tylko różnicą, że była cała czarna, pozbawiona jakichkolwiek innych kolorów. Sylwetka tajemniczej osoby sugerowała, że był to mężczyzna.
Celeris stanął przed swoim synem, zasłaniając go swym ciałem. Między dwójką mężczyzną rozpoczął się dialog, który mówił o specjalnym zleceniu, które musi być wykonane. Zlecenie, które miało się skończyć tylko w jeden sposób.
Celeris, odepchnąwszy na bok Kitalphę, rzucił się do walki w tym samym momencie, co ciemny rycerz. Ich pięści się zetknęły, a ich pancerze zaiskrzyły blaskiem jaśniejszym niż najbliższa gwiazda, oślepiając trochę leżącego chłopca. W chwili, w której nic nie widział, podążał za walką poprzez jej odgłosy. Dźwięk uderzania o blachę, przetarcia, skrzypnięcia i jęki z otrzymywanych obrażeń były tym, co teraz docierało do jego uszu. Przetarłszy swe błękitne oczy, znów mógł obserwować walkę. Jedak to, co ujrzał, wcale nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy...
Celeris, uważany przez syna za najsilniejszego rycerza na świecie, klęczał poobijany, wyczekując ostatecznego ciosu. Nawet nie patrzył w stronę syna. Czuł żal? Wstyd? Chciał mu oszczędzić widoku jego pobitej twarzy?
Kitalpha poczuł, jak czas się zatrzymuje. Nagle przed oczami miał wszystkie momenty spędzone z ojcem. Te dobre, radosne, jak i te złe, surowe, mające na celu wywarcie odpowiedniego zachowania. Nie ocierając natłoku łez, chłopak wstał i ruszył biegiem do swojego taty. Stojący bokiem czarny rycerz, nie zorientował się w porę, przez co został odepchnięty przez Kitalphę. Stracił równowagę i upadł na ziemię. Nie zamierzał wcześniej krzywdzić dziecka, ale ten upadek najwyraźniej zranił jego dumę. Gdy uderzył o glebę, z głowy spadł jego kaptur, ujawniając tym samym jego twarz. Tej twarzy Kitalpha nie zapomni nigdy. Podnosząc się więc w gniewie, wyciągnął otwartą dłoń przed siebie, a wokół niej pojawiła się fioletowa łuna, sugerująca eksplozję energii kosmicznej.
Kitalpha stał jak wryty, wiedząc, że to ostatnie chwile jego życia. Nie poddawał się jednak, ciągle odważnie zasłaniając swojego ojca. Wtedy też poczuł przyjemne ciepło, które spowiło jego plecy i jego ramię. Zerknął kątem oka w bok i ujrzał dłoń ojca na swoim barku. Pokryta była gorącą, błękitną aurą. Celeris zebrał resztę sił i stanął do walki. Uśmiechnął się do Kitalpy, sugerując tym, że wszystko będzie dobrze.
- Masz odważne serce i silne cosmo. - zaczął, potykając się, ale zaraz wstając na proste nogi. Dumie wypiął pierś.
- Mam prośbę... Obserwuj moje Ostateczne Cosmo. - uśmiech nie znikał z twarzy rycerza Źrebięcia.
- C-co...? - wyszeptał Kitalpha, wyciągając dłoń w stronę Celerisa, który zaczął kreślić rękoma znajomy kształt. To była jego popisowa technika. Już po chwili przed nim pojawiła się czerwono-pomarańczowa kula energii, od której biło ogromne ciepło. Z każdą chwilą zwiększała swój rozmiar, aż przerosła dwukrotnie jej właściciela.
- Płoń, energio kosmiczna! Supernova Explosion... - zaczął, odwracając głowę w bok, by kątem oka móc widzieć swego syna. Skinął do niego głową i mrugnął do niego okiem, jakby to, co robił teraz, było normalną dla niego rzeczą.
- Maximum! - warknął wręcz, rozpalając swoje cosmo do granic możliwości. Podmuchy wiatru spychały wszystko na boki, a trawa wyrywała się i fruwała dookoła. W końcu, biorąc zamach, Celeris pozbył się swojej zbroi, która wedle jego ostatniej woli, przywarła do ciała Kitalphy, ubierając go w nią.

Spoiler:

Celeris, pozbawiony zbroi, ale wciąż równie mocny, uderzył pięścią w sam środek kuli ognia, posyłając ją w stronę czarnego rycerza. Nastąpiła eksplozja tak ogromna, tak gorąca, że niszczyła i paliła wszystko na swojej drodze.
Zasłonięty pancerzem chłopak został odrzucony kilkadziesiąt metrów do tyłu, lądując na twardej glebie i ryjąc w niej swoim ciałem przez kolejne dwa metry. Stracił przytomność.
Gdy się obudził, ciągle była noc, ale nie wiedział ile czasu minęło. Kitalpha otrząsnął się i podniósł na kolana, dłonią dotykając swą głowę. Przetarł dłonią swoją twarz, orientując się, że ma na sobie zbroję ojca. Nagle, jakby doznał olśnienia. Odwrócił się za siebie, a jego oczom ukazał się ogromny krater, po środku którego... nie było nic.
Klęczał tak nad przepaścią, patrząc tępo w sam jej środek. Łzy zaczęły napływać do jego oczu. Po Celerisie i czarnym rycerzu nie było śladu. Wniosek nasuwał się sam.
- Tato... - wyszeptał, po czym zrozpaczony uderzył pięściami o ziemię, a ta popękała, rozprowadzając nowe pęknięcia po ścianie krateru. Nie mogąc poradzić sobie z emocjami, wydarł się wniebogłosy, z żalem patrząc ku niebiosom.

Aria zareagowała na śmierć męża tak, jak można było się spodziewać. Popadła w żal i depresję, ale wiedziała, że musi się trzymać. Dla swoich dzieci. Musiała być dla nich silna, żeby one same też takie były.
Kitalpha, słysząc wiele dobrego o Sanktuarium Ateny z opowiadań Celerisa, postanowił się tam udać i oddać zbroję ojca w odpowiednie ręce. Nie chciał jej nosić, uważając, że nie zasłużył sobie na to. Chciał pomagać ludziom, by podtrzymywać pamięć o rycerzu Equuleusa, który zginął dzielnie walcząc w obronie słabszych. Był zdeterminowany do zostania rycerzem. Do pokonania tej samej ścieżki, co jego ojciec, bez żadnych ułatwień i udogodnień.
Pożegnanie z matką i młodszym bratem łamało mu serce, ale nie mógł zrezygnować. Nie oglądając się za siebie, wyruszył do domu rycerzy, Sanktuarium Ateny.

Drugiego dnia, o świcie, zjawił się w Sanktuarium. Przeszedł spory kawałek drogi, nie robiąc żadnej przerwy. Na plecach niósł ogromne, stalowe pudło, w środku którego znajdowała się zbroja Źrebaka, ułożona do swojej oryginalnej formy. Przypominała w niej galopującego konia.
Widząc go z daleka, Wielki Mistrz nakazał uczniom Sanktuarium przyprowadzenie go przed swoje oblicze. Kitalpha więc, chcąc nie chcąc, trafił na spotkanie z drugą najważniejszą osobą, reprezentantem bogini Ateny. Streściwszy swoją historię, ale nie pomijając szczegółów śmierci ojca, chłopak zostawił zbroję u stóp Wielkiego Mistrza, prosząc o szansę na wykazanie się i zostanie jednym z rycerzy. Zapytany o swój znak zodiaku, młodzieniec odpowiedział dumnie.
- Strzelec.
Od tamtego dnia minęło sześć lat. Sześć długich lat, które skupione były tylko i wyłącznie na jednym - zostaniu Rycerzem Ateny.

Kitalpha Sagittarius-cloth

***

~Techniki~
- Cosmo Punch [Kosumo Panchi]
- Cosmo Kick [Kosumo Kikku]
- Szósty Zmysł

~Miejsce startowe~
Sanktuarium Ateny
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Kitalpha Empty Re: Kitalpha

Czw Lut 13, 2020 6:49 pm
Kitalpha AKCEPTACJA-SS16th
Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach