Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Szpital

Wto Paź 03, 2017 10:19 pm
Jak nazwa wskazuje, jest to szpital. Udzielana tutaj jest pierwsza pomoc tym, którzy tego oczekują. Szpital jest dobrze zabezpieczony, by nikt nie wykradał lekarstw najbardziej potrzebującym. Lekarze są doświadczeni i najlepsi w swoim fachu. Pielęgniarki są piękne i życzliwe. Chciałoby się rzec, wyjątkowy szpital! Chyba nigdzie na Ziemi nie ma tak miłej opieki.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Lip 21, 2020 7:12 pm

Aiónios nie zwlekając wielce skorzystał z pomocy mieszkańców i pomógł wtaszczyć bezpiecznie Agatona. Droga zawiodła ich po krótkiej tułaczce do miejscowego szpitala, gdzie przywitała ich urodziwa kobieta, która najpewniej była medykiem tego przybytku.
- Złamanie otwarte, ucierpiał tak podczas walki. Reszta raczej w całości. Zabezpieczyłem kość improwizacyjnym stabilizatorem. Nie wiem, ile przy tym stracił krwi, starałem się go jak najszybciej tutaj doprowadzić- powiedział chłodno i stanowczo pretendent. Wiedział, że liczy się każda sekunda, a chciał uratować Rycerzowi nogę. Agaton wpadł w nieodpowiednim czasie na zbyt przebiegłego zbira. Aiónios postanowił pomóc jak tylko się da.
- Jeśli mogę w jakikolwiek sposób pomóc, proszę od razu mówić - zadeklarował mężczyzna z iskrą w oku, chcącej ratować niewinnego. Sprawiedliwość dotknie tamtą zgraję, Shaun o to na pewno zadba razem z pozostałymi Rycerzami. Atena miała Agatona w opiece, mogło się to skończyć o wiele gorzej. Cała ta sytuacja tylko zaogniła jego wolę walki. Wierzył jednak we współtowarzyszy, przede wszystkim dlatego, iż przewodził im Złoty Rycerz. Teraz jednak liczyło się zdrowie jego towarzysza. Z tą myślą Aiónios zdeterminowany szukał jakiegokolwiek sposobu, by wesprzeć go na duchu.
- Wszystko będzie dobrze, tutaj Cię posklejają - uśmiechnął się do Agatona promieniście z nadzieją, że zaufa mu i będzie dzięki temu spokojniejszy.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Lip 23, 2020 2:12 pm
~MG~
***


Agaton spojrzał na Aióniosa i uśmiechnął się. Był to uśmiech, który przebić musiał się przez tysiące potwornych myśli i załamań psychicznych, spowodowanych strachem przed utratą nogi. Był wdzięczny Atenie, że nie został sam i że był z nim Aiónios. Wsparcie, niezależnie od czasów, jest bardzo ważne.
- Dziękuję. - skinął głową, kładąc dłoń na ramieniu niebieskowłosego. Poklepał go kilka razy, po czym posadzony został na krześle z kołami, by nie przeciążał nogi.
- Już sobie poradzę, ale jeśli chce pan pomóc, to proszę zaczekać aż pański przyjaciel się wybudzi po zabiegu. To będzie dla niego ważne, wie pan, że nie został sam. - kobieta wyszeptała Aióniosowi na ucho. Wtedy mógł poczuć cudowną woń jej perfum, które przywodziły na myśl świeże cytryny. uśmiechnęła się, łapiąc za rączki przy krześle i nie tracąc więcej cennego czasu, ruszyła do środka z pacjentem.
Nastała cisza, którą przerwał głos gospodyni. Jej mąż zajmował się w tej chwili końmi.
- Dobry z Ciebie chłopak. Atena musi być dumna z kogoś takiego. - staruszka uśmiechnęła się, łapiąc w ręce dłoń Aióniosa. Jej stare, pomarszczone i zmęczony od pracy dłonie były ciepłe i kojące.
Obok szpitala maszerowali dwaj Brązowi Rycerze, mężczyzna i kobieta. Wyglądali podobnie, zupełnie jakby byli rodzeństwem. Mężczyzna odziany był w zbroję Niedźwiedzia (Ursa Major), a kobieta w zbroję Małej Niedźwiedzicy (Ursa Minor). Widząc ludzi stojących przed szpitalem, pomachali do nich i uśmiechnęli się. Za nimi biegły małe dzieci, które bawiły się w rycerzy. Krzyczały nazwy technik, ale nie mogły ich wykonać z wiadomych przyczyn. Wyprzedziwszy rycerza Niedźwiedzia, ten dołączył się do zabawy, biegnąc za nimi i udając wielkiego, złego przeciwnika.
- Dobro zawsze zwycięży. Tamte zbiry zapłacą za wszystko. Ale... Trzeba też znaleźć siłę i odwagę w sercu, by wybaczać. - powiedziała po chwili staruszka, mocniej ściskając dłoń młodzieńca.
_____
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Lip 28, 2020 5:28 pm
Wcześniej...

Kitalpha wyprowadził cios i energia kosmiczna wyfrunęła z jego pięści. Wystrzeliły z niej pociski energetyczne, które swoim wyglądem przypominały spadające po niebie gwiazdy. Meteory pomknęły w stronę Czarnego Rycerza, spychając go z drogi i napierając na jego ciemny pancerz. Kitalpha uśmiechał się szeroko, samemu nie wierząc w to, co zaszło. Niestety, jak się okazało, przeciwnik był silniejszy i tylko bawił się z Kausem. Przebił się przez nawałnicę meteorów i ugodził ostrymi szponami białowłosego. Ramię oberwało, a krew wytrysnęła jak z fontanny.
- Argh! - Kitalpha zawył, zaciskając zęby. Od razu chwycił się za ramię, tamując dłonią ranę, by krew przestała tryskać.
Kitalpha był na całkowitej łasce Czarnego Rycerza. Atak szponami nie był jedynym, albowiem tuż po chwili ciało młodego pretendenta zostało zalane gradem ciosów. Tułów, twarz, klatka piersiowa... Wszystko obrywało, a to w połączeniu z rozprzestrzeniającą się po organizmie trucizną, było pierwszym gwoździem do trumny. Metaforycznej trumny, oznaczającej w tym przypadku porażkę. Sromotną.
Odlatując do tyłu, widząc wszystko jak za mgłą, Kitalpha patrzył na piękne niebo. Oczami wyobraźni widział swoich bliskich i chwile z nimi spędzone. Czyżby życie przebiegło mu przed oczami?
- Za... zawio... - nie mógł dokończyć zdania. Myślał, że to już koniec, widząc zamazaną sylwetkę Czarnego Hydry, który szykował ostateczny cios. Już się pogodził, był gotów go przyjąć, kiedy nagle...
Złoty kolor mignął mu przed oczami, a biała fala stworzona przez ruch peleryny, pokryła całą jego wizję. Nic więcej nie widział. Nic więcej nie czuł. Padł.

Będąc niesionym, wybudzał się i znów tracił przytomność, nie mogąc ustabilizować swojego organizmu. Włączał się i wyłączał. Resetował raz za razem. Czuł ciepło i chłód, nie potrafił tego wytłumaczyć. Złota barwa ciągle mu towarzyszyła. Czy to był sen?

Jakiś czas później, ciepło znikło, a został sam chłód, głównie na plecach. Oczy Kitalphy otwierały się, ale ciężko opadały, jakby organizm ciągle walczył i po prostu chciał spać. Kręciło mu się w głowie za każdym razem, kiedy się wybudzał. Czuł się tak, jakby posadzony został na karuzeli, z której nie może zejść. Czy to było jego własne, prywatne piekło?
Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Nie chciał umierać. Jeszcze nie. Nie wypełnił złożonej obietnicy. To jeszcze nie był czas na pożegnanie...
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Lip 28, 2020 6:05 pm
MG MODE

Niestety, młody Kaus przeliczył się z siłami, lecz czy ta walka nie była z góry tą przegraną. Z pewnością, Rycerz w pełnej czarnej zbroi odczuł jak zwykły pretendent zdobył nawet przewagę w walce na jakiś czas. Najwyraźniej gniew nagromadzony w oponencie dołożył oliwy do ognia, ale mimo to, Kitalpha dał z siebie wszystko, ale czy ta porażka nie wpłynie na Jego pewność siebie? Odpowiedź na to pytanie zna tylko i wyłącznie Kitalpha. Tak czy siak, Białowłosy czuł się lepiej, rana na Jego ramieniu została opatrzona, a Jego życiu nic nie zagraża. Zaraz obok na krześle siedział Włóczykij, który obierał jabłko. Gdy tylko ten się ocknął, rzucił mu obrany owoc. Była to Jego nagroda... pocieszenia?
- O, zbudziłeś się. Zjedz to. Poczujesz się lepiej. -
Rzekł w Jego kierunku Kapelusznik. Wciąż uśmiechając się, widząc że kolega powraca do zdrowia. Pewnie przydałyby się jakieś wyjaśnienia. Niech więc tak będzie.
- Popędziłem szybko w kierunku Rodorio i na drodze napotkałem jednego ze złotych Rycerzy. Załatwił problem całkiem szybko. Jak wyzdrowiejesz masz się do Niego zgłosić. Ponoć będzie czekał na zewnątrz. Chyba Ciebie polubił! -
Wyjaśnił pokrótce, jak wyglądała sytuacja, gdy Kitalpha odpłynął. Został uratowany. Kto wie co by się stało, gdyby nie Jego interwencja. No cóż, nie warto nad tym dumać. Grunt, że wszystko skończyło się w miarę dobrze. Jedyną zagadką było właśnie to, jak z tą porażką pogodzi się reprezentant rodziny Kaus. I o ile zdoła się nie załamywać na tej jednej przegranie.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Lip 28, 2020 7:01 pm
Ciężkie powieki Kitalphy zaczęły tracić na swej wyimaginowanej wadze. Pierwsze promienie światła wdzierały się między nie, oślepiając białowłosego. Odruchowo przekręcił głowę w bok, zasłaniając się jeszcze dłonią. Czuł się zbity z tropu, nie wiedział ile czasu minęło i ile czasu spędził w tym miejscu. Domyślił się po chwili, że znajduje się tam, gdzie wszystkie beznadziejne przypadki, czyli właśnie w szpitalu.
Słysząc znajomy głos, odwrócił się w jego kierunku. Ujrzał grajka z polany. Był troszkę zamazany, ponieważ Kitalpha jeszcze nie do końca wrócił do siebie. Nie złapał od razu rzuconego owocu, co więcej, ten odbił się od jego niesfornych palców i upadł na brzuch młodzieńca. Kaus podniósł go, powąchał i uśmiechnął się wesoło, kiwając głową w stronę muzyka.
- Dzięki... - wyszeptał cicho, biorąc pierwszego gryza. Żuł powoli, nie mogąc się zmusić do szybkich i żwawych ruchów. Przerwał konsumpcję, gdy usłyszał słowa, które od razu powtórzył.
- Złoty Rycerz? - zapytał, kątem oka spoglądając na znajomego. Zaczął się podnosić, powoli ale jednak. Nie mógł czekać, musiał rozchodzić chorobę. Skoro się obudził, to był na dobrej drodze do całkowitego powrotu do zdrowia.
- Co się stało...? - zapytał, masując głowę ręką. Czuł ból i pieczenie na ramieniu. To częściowo przypomniało mu o tym, co zaszło wtedy na polanie. Z biegiem czasu, kolejne elementy układanki wracały i układały się. W dodatku, grajek wyjaśnił to i owo. Po kilku chwilach, cała historia była już znana.
- Muszę iść. - rzucił krótko, mając zamiar opuścić to miejsce.
Nie mogąc tracić więcej czasu, Kitalpha wstał i ruszył do wyjścia. Podpierał się o ścianę, sunąc wolno nogami. Skoro czekał na niego Złoty Rycerz, musiał się z nim zobaczyć. Choćby miał tu stracić przytomność raz kolejny.
Ciągle po głowie Kitalphie chodziła myśl, że przegrał, że zawiódł, że po prostu był słabszy. Tak się chwalił, że zostanie rycerzem Ateny, a pokonał go pierwszy lepszy Czarny Rycerz, który pewnie nawet się nie starał. Ta porażka na długo zostanie z Kitalphą, ale czy przegrywanie nie jest częścią drogi, którą trzeba przejść, by osiągnąć marzenia? Nie ważne ile razy człowiek upadł, ważne ile razy się podniósł.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Lip 30, 2020 10:14 pm
MG MODE

Niestety, nasz bohater nie mógł usiedzieć w miejscu i ruszył na zewnątrz, pomimo ran. Włóczykij jedynie się uśmiechnął i wziął Białowłosego pod pachę, pomagając mu zejść po każdym ze schodków. Najwyraźniej upartość to domena rodu Kaus. Chwali się, ale wypadałoby jednak wszystko to łączyć z rozsądkiem. W każdym razie, Kitalpha nie może się doczekać tego spotkania ze złotym Rycerzem. Po przejściu kilku pięter, w końcu dwójka Jegomościów znalazła się na zewnątrz, na szpitalnym placu.

Spoiler:

Złoty Rycerz nie czekał długo i podszedł do Kitalphy, trzymając swój hełm w ręku. Słychać było uderzenia dolnej części zbroi o podłoże, wszystkiemu towarzyszył dźwięk, coś w rodzaju stukotu.
- Nie wyglądasz dobrze, pretendencie? Jak się czujesz? -
Zapytał w trosce o zdrowie jednego z podopiecznych. Chwycił go mocno za bark  i z uśmiechem na ustach przyglądał się białowłosemu wojownikowi.
- Jestem pod wrażeniem. Wszystko słyszałem od twojego kolegi. Stajesz w obronie słabszych, pomimo iż szanse nie były wyrównane. Pochwalam twoją odwagę i sądzę, że spisałbyś się w roli Rycerza Zodiaku. -
Powiedział, wciąż trzymając podopiecznego za bark, poluzował chwyt po minucie i wrócił do swojej pozycji, odwracając się tyłem do młodziaka zaczął ponownie raczyć chłopaka ciepłymi słowami.
- Nie załamuj się tą porażką. Trzeba upaść, żeby znaleźć siłę do dalszego samodoskonalenia się. Wielu z naszych pretendentów zwiałoby od razu, lecz Ty... Twardo walczyłeś i nie zważałeś na przeszkodę. Dostrzegam w Tobie wielki potencjał. Wiele razy jeszcze upadniesz, ale to Ciebie tylko wzmocni. Zaufaj mi, też taki byłem. -
Rzekł pełen dumy Rycerz Ateny, wpatrując się w niebo nostalgicznie, jakby wracały Jego dawne wspomnienia. Po chwili konsternacji, ponownie stanął twarzą w twarz z Kitalphą.
- Jestem Kaka. Złoty Rycerz Koziorożca. A Ty kim jesteś młody człowieku pełny odwagi? -
Przeszli zatem do miejsca, w którym poznaje się ze sobą dwójka wojowników. Warto wymienić się grzecznościami, żeby komunikacja była łatwiejsza.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Pon Sie 03, 2020 8:28 pm
Kitalpha szedł z wolna przed siebie, powoli przekraczając kolejne metry prowadzące do wyjścia. Z daleka widział już jasne światło dochodzące z zewnątrz. Przekraczając próg, zasłonił dłonią swoje oczy, bo przechodząc z ciemniejszego pomieszczenia do jaśniejszego, oczy nie były przygotowane na nagłą zmianę.
Gdy wszystko się już ustabilizowało, Kitalpha ujrzał w końcu jasną, błyszczącą zbroję. Nie było wątpliwości, to był Złoty Rycerz. Po zbroi, jej wyglądzie, ustalić można było, że to był to Koziorożec. Podziwianie prawdziwej zbroi z tak bliskiej odległości było czymś wspaniałym, co mogło zaprzeć dech w piersiach.
Młodzieniec nie spodziewał się, że zostanie obrzucony gradem miłych słów i komplementów. Właściwie, to nie wiedział, czego się spodziewać, ale był bardzo ciekawy, ponieważ nie każdy doznaje "zaszczytu" rozmowy z topowymi rycerzami bogini Ateny.
Przez chwilę jeszcze, Kitalpha nie mógł otrząsnąć się po usłyszanych słowach. Uśmiechał się delikatnie, kiwając głową i niekiedy nią kręcąc na boki, z grzeczności i kultury wychowania, zaprzeczając tworzonemu obrazowi jego persony przez Złotego Koziorożca.
Poza komplementami, które łechtały ego Kausa, Kaka prawił mądrze. Jak przystało na kogoś takiego, wiedział co powiedzieć i mówił to szczerze, a przynajmniej takie wrażenie odniósł białowłosy.
- Ah, Kitalpha, sir. Jest w porządku, naprawdę. - odpowiedział, kiedy poznał imię rozmówcy. Mimo bólu na całym ciele, nie chciał się do niego przyznać. Musiał go w sobie zwalczyć i zignorować. Inaczej nie dałby rady funkcjonować.
- Dziękuję za słowa otuchy... To wiele dla mnie znaczy. - skinął głową, goszcząc szeroki, szczery uśmiech na twarzy. Nie wiedział właściwie jak się zachować, a nie chciał się wygłupić.
Przypomniał sobie o Nemeiu, który podobno uderzył Névétte. Jeśli to była prawda, to w porównaniu z Kaką, był zaledwie cieniem prawdziwego mężczyzny.
- To dziwne... Mam na myśli to, jak blisko Sanktuarium pojawił się Czarny Rycerz. Czy to może oznaczać jakiś większy konflikt, malujący się na horyzoncie? - zapytał, patrząc na twarz Kaki. Chciał poznać odpowiedź na dręczące go pytanie. Czarni Rycerze w Sanktuarium, zamieszki między ludźmi... Czyżby sami podburzali społeczeństwo?
- Jeśli tak, to chcę walczyć. - spoważniał, marszcząc swoje brwi. Kitalpha przedkładał własne zdrowie nad bezpieczeństwo niewinnych ludzi.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Sie 04, 2020 11:01 pm
MG MODE

Na miejscu Rycerz Koziorożca spojrzał na zapał młodego pretendenta. Dostrzegał w nim coś, czego od dawna nie był świadkiem. Mężczyzna przyglądał się Kitalphie, a widząc Jego determinację, mocno się uśmiechnął i nieco zachichotał.
- Doskonale! Pozostaje jednak kwestia tego Czarnego Rycerza, z którym walczyłeś. Jest przesłuchiwany, ale z tego co słyszałem to nie kwapi się czegokolwiek z siebie wydusić. -
Kaka słuchał słów Kausa i póki co jedynie przytakiwał głową. Otrzymawszy dość istotne pytanie, nie chciał tego zatajać przed Kitalphą, w końcu to za Jego sprawą udało się schwytać tego podejrzanego typa.
- Nie wydaje mi się, ale jest dość istotną częścią układanki. W każdym razie tak przypuszczam. Zakładamy jednak, że współpracuje z kimś wpływowym i mieszkającym w Rodorio. -
Zrobił krótką przerwę, by wysłuchać dalszej wypowiedzi Kitalphy. Drapiąc się po swoim podbródku, Kaka zastanawiał się jak odpowiedzieć temu młodzieńcowi
- Myślę, że to zadanie w sam raz dla Ciebie. Jako Złoty Rycerz zwracałbym na siebie szczególną uwagę. -
Zachichotał, a Jego śmiech był dosyć głośny. Wyglądał na dość zabawowego człowieka, ale pod skorupą tego poczucia humoru, na pewno kryje się odważny i silny Rycerz Ateny.
- Dobrze! Najpierw jednak odpocznij. Potem udzielę Ci dalszych wskazówek. I Tobie młody człowieku w kapeluszu, chciałbym podziękować. Doceniam twoją chęć pomocy. -
Skwitował, ostatnie słowa kierując jednak do Włóczykija, który tylko wpatrywał się i wysłuchiwał tej rozmowy. Następnie, Kapelusznik bez słowa, poszedł w swoim kierunku, kłaniając się należycie obu wojownikom. Kaka zasalutował do Kitalphy i również udał się do swojego miejsca. Dalsze wskazówki będą udzielone po pełnym przesłuchaniu Czarnego Rycerza.

__________
Koniec przygody (Part I)
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Sro Sie 05, 2020 12:18 pm
Aiónios wiedział, iż w tej chwili musi pozostać przy towarzyszu, więc nie chcąc opuszczać go w tej trudnej chwili, postanowił wyjść jedynie na zewnątrz i potrenować. Lokalizacja na zewnątrz jakiegoś względnie odizolowanego terenu nie należała do specjalnie trudnych. Pretendent nie chciał zakłócać spokoju, jakim to miejsce się charakteryzowało. Teraz jednak musiał skupić się na zwiększeniu swojej mocy. Ku swojemu zaskoczeniu Aiónios ujrzał znajomą twarz. Kitalpha wyglądał na trochę zblazowanego, co wzbudziło w pretendencie współczucie i pewien szalony pomysł. Ruszył więc w kierunku towarzysza ze swoją Mariposą.
-Kitalpha, orientuj się!- cicho liczył, iż jego nowy znajomy obroni się przed tym atakiem, jednocześnie asekuracyjnie nie wkładał w ten atak dużo siły. Miał on na celu tylko sprowokować konfrontację. Gdy Aiónios doleciał już do towarzysza postanowił z nim porozmawiać.

-Wybacz ekspresywne powitanie, ale wyglądasz jakbyś wpadł pod Wielki Wóz lub ktoś Cię kopnął w Pas Oriona. Wszystko w porządku?- zapytał troskliwie Aiónios i postanowił choć jeszcze na moment odłożyć trening. Pretendent wysłuchał uważnie, co do powiedzenia ma mu jego znajomy Kitalpha.
-Niedawno odeskortowałem tutaj rannego Rycerza, ale nie spodziewałem się spotkać kogoś znajomego. W zasadzie miałem odbyć trening. Cały dzisiejszy dzień jest nadzwyczaj szalony. Najpierw razem z Névétte zrobiliśmy rozgardiasz przy Koloseum [...] pomagałem w konstrukcji magazynu w okolicy [...] przyczepił się jakiś apodyktyczny jegomość ze swoją świtą [...] Agaton niestety drastycznie oberwał, przez co potrzebował pilnej opieki medycznej [...] No i w ten sposób, dzięki uprzejmości tych nad wyraz sympatycznych ludzi udało mi się znaleźć tutaj. Stwierdziłem, że w oczekiwaniu na jego przebudzenie potrenuję trochę na zewnątrz... Eureka!- tym rzuconym znienacka okrzykiem mógł ciut przestraszyć Kitalphę. Oczy Aióniosa były przez moment wycofane. Wyglądał jakby dusza opuściła jego ciało, co nie było takim rzadkim widokiem. W rzeczywistości w swojej głowie odbywał on teraz miliony myśli i analiz.
-Kitalpho, zechcesz być moim sparing partnerem?- tym pozytywnym akcentem młodzieniec chciał upiec dwa guźce na jednym rożnie - odbyć trening i pomóc Kitalphie się podnieść. Z tego, co zdołał wywnioskować starszy Kaus lubił walczyć w dobrej sprawie i stawać się silniejszy. Ponadto był kolejnym trudnym przeciwnikiem dla Aióniosa, który mógłby pomóc w dalszym rozwoju.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(Fabularny Wstęp do Treningu; nie liczyć jako post treningowy)
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Sro Sie 05, 2020 2:15 pm
Kitalpha słuchał słów Kaki i przytakiwał mimowolnie jego słowom. Czarny Rycerz był przesłuchiwany, ale nie chciał nic powiedzieć. To normalne. Musi być bardzo wierny swemu panu, lub za milczenie otrzymać miał pokaźną sumę drachm, czy jak to lubił nazywać Kitalpha - judaszowych srebrników.
Kaus zdziwił się, gdy Złoty Rycerz, postawiony nad wszystkimi, za wyjątkiem Wielkiego Mistrza i Ateny, salutuje takiemu komuś, jak on. To był zaszczyt, któremu odpowiedzieć należało równie należycie. Kitalpha ukłonił się nisko, a gdy Kaka ruszył w swoją drogę, białowłosy pokręcił głową na boki, jakby nie dowierzał temu, co przed chwilą się wydarzyło.
- Wow... - powiedział pod nosem, uśmiechając się delikatnie. Nie zwrócił uwagi na Aióniosa, który dość energicznie zamierzał się przywitać. Dopiero w ostatniej chwili zdołał się uchylić, ale tak niezgrabnie, że o mało nie skręcił sobie kostki.
- Aiónios! - krzyknął głośno Kitalpha, podnosząc się do pozycji bardziej wygodnej do rozmowy. Na twarzy białowłosego pojawił się szczery uśmiech. Położył więc dłoń na ramieniu Aióniosa i poklepał go kilka razy, a zapytany o to, co się stało, zachichotał pod nosem i pokręcił głową.
- A, nic takiego... Walczyłem z Czarnym Rycerzem i... Jak widać przegrałem, hehe. - głupio było się przyznać i powiedzieć to na głos, ale jednocześnie było to bardzo oczyszczające. Ostateczne pojednanie się z faktem, że poniosło się porażkę. Nie było to niczym złym, wręcz przeciwnie, było to krokiem naprzód.
Gdy Aiónios zaczął opowiadać o swoich przygodach, Kaus skinął głową i powiedział żartobliwie.
- Twoje przygody są dużo ciekawsze niż moje. Ty pomagasz innym, a ja dostaje wciry! Dobrze, że Gliese tego nie widział... - przekręcił teatralnie oczami, a zaraz zaśmiał się i machnął ręką, jakby muchę od siebie odganiał.
Głośna "eureka" niebieskowłosego była nieoczekiwana, więc wzięła z zaskoczenia niczego nie spodziewającego się Kitalphę. Musiał palcem przetrzeć ucho, bo aż je zatkało!
- Sparing, mówisz? - w tej chwili chłopak uśmiechnął się zadziornie i uniósł pięść do góry. Wystawił ją w stronę Aióniosa, by przybyli sobie "żółwika".
- Z ogromną przyjemnością. - powiedział spokojnie, ignorując ból, który do tej pory pochłaniał jego ciało. Trening to idealny moment, by przetestować kolejny raz swój kosmos, który wcześniej przerodził się w coś niesamowitego.
Zaraz po przyjęciu zaproszenia, Kitalpha oddalił się od Aióniosa na kilka metrów. Stanął pewnie na ziemi i napiął swoją mięśnie. Poczuł dziwne uczucie, podobne do zakwasów, ale musiał je zignorować. W tej samej chwili jego ciało pokryło się błękitną łuną, która z wolna pokrywała i opływała każdą kończynę i każdy kosmyk włosów. Kaus uniósł dłonie ku górze i zaczął nimi wykonywać pewne gesty...

Spoiler:

Gdy skończył, uniósł jedną rękę do góry, a drugą wyciągnął za siebie, przyjmując pozycję do walki. Uśmiechał się do Aióniosa, wyczekując jego natarcia.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Sro Sie 05, 2020 4:38 pm
Trening #004 - Ubuchopho Nemisipha  
Szpital    016-binary-star-system_1024
#trening #Capoeira #technika #ogólnorozwojowo #statystyki #sparing

Aiónios poklepał Kitalphę na pokrzepienie.
-Porażki uczą nas więcej niż zwycięstwa. Dzięki nim mamy coś, do czego możemy dążyć. Poza tym, czasami trzeba przegrać potyczkę, by zwyciężyć batalię- nie chcąc rozgrzebywać, Aiónios uśmiechnął się szeroko. Na wspomnienie Gliese'a pretendent nie wytrzymał i roześmiał się.
-Myślę, że zgoniłby to na Névétte i jej sidła- rzucił żartobliwie po czym zaczął obserwować jak starszy Kaus przygotowuje swój cały Cosmo do bitwy. Uprzednio przybił z nim "żółwika".

Pretendent nie pozostał wiele dłużny, rozpalił w sobie energię Cosmo, krok po kroku. Napinając każdy mięsień sprawiał, że pulsowała w nim energia. Kontrola całego Cosmo w jego ciele była niezwykle istotna a wręcz niezbędna do tego sparingu. Gdy tylko skończył się rozgrzewać, wykreślił dłońmi ruch wzburzonej fali i płynnie przeszedł z niego do Gingi, która to obarczona była szalejącym jak morskie fale Balanco. To przygotowanie do bitwy trwało wystarczająco długo. Aiónios z Capoeirą pragnął sfrustrować Kitalphę, który nie był świadkiem tego, co czynili z Névétte. Pretendent poprzez Cruz i poruszał się ze zmienną prędkością w stronę starszego Kausa tylko po to, by przejść do Gingi i ponownie wytyczyć Cruz w innym kierunku. W ten sposób Aiónios chciał sprowokować Kitę do ataku, by szybko spuentować to Esquivą i podcięciem. W razie braku reakcji był gotów poruszać się coraz szybciej dzięki Cruz w kierunku przeciwnika, by zmusić go ruchu. Kitalpha był o wiele silniejszy od Aióniosa, dlatego ta walka tym bardziej go nakręcała.

Kolejnym elementem strategii było wykorzystanie siły fizycznej i kilku nowych trików, które Aió chciał przetestować. W tym celu wykonywał od Gingi kilka wersji Au, czyli przewrotów (kołowrotków), które miały na celu pomóc w przejściach między różnymi kombinacjami, a także pełniły rolę defensywną (uniki lub kontry). Aiónios jednak nie wykonywał ruchów dla zabłyśnięcia przed towarzyszem. Chciał wypróbować nowy atak, który układał sobie w głowie. W jednej chwili, gdy znalazł się wystarczająco blisko - ruszył z Au w kierunku Kitalphy i usiłował wykonać Helicoptero. Jest to ruch cyrkulacyjny nóg, który swym wyglądem przypomina śmigło helikoptera. Wymagało to niezwykłej kontroli równowagi i siły w rękach, gdyż śmigło odbywało się obiema nogami. Takim niecodziennym atakiem chciał zaskoczyć Kitę i zepchnąć go do defensywy.

Ostatnim punktem, który na tyle do przodu zaplanował Aiónios była oczywiście Mariposa, którą to chciał wykonać w niecodziennym celu. Ginga i wyskok Mariposy, którego Kitalpha wcześniej uniknął miał być jedynie pretekstem do wylądowania i użycia znienacka kolejnego triku: Galopante, czyli ataku rękami, których to wcześniej pretendent nie stosował w Capoeirze. Jest to bardziej plaskacz, aniżeli uderzenie pięścią, jednak obarczony ogromną siłą. Mężczyzna użył tego, wiedząc, że Kitalpha nie jest mięczakiem i wytrzyma ten cios, gdyby go nie zdołał uniknąć. Na ten moment Aiónios chciał skupić się na walorach fizycznych treningu. Chciał ćwiczyć zwinność, szybkość, siłę i precyzję. Ogólnorozwojowo zatem nie używał póki co Cosmo, by móc stopniowo stawać się silniejszym. Te trzy strategiczne punkty Aio planował powtarzać kilka razy, co jakiś czas przeplatając atak z Cocorinhą, w celu uniku i Meia-lua de Frente w celu ataku z zaskoczenia. Przy tylu ruchach Aióniosa, osoba nieobyta mogła mieć nie lada problem z przewidzeniem jego ruchów. Jednak Kitalphę i pretendenta dzieliła przepaść w doświadczeniu, więc młodzieniec liczył na owocną walkę pełną emocji, jak w przypadku Névétte.

[TBC]
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Sie 06, 2020 7:49 pm
***
Szpital    Kitalpha-VS-Aiónios
***

Aiónios zaczął wykonywać gesty i ruchy, które na pierwszy rzut oka były dziwne dla Kitaphy. Od razu wydały się podejrzane, co tylko wzbudziło czujność białowłosego. Zacisnął mocniej pięści, wyostrzył swój wzrok i podążał spojrzeniem za każdym, nawet najmniejszym ruchem niebieskowłosego.
- Dziwaczne ruchy... To na pewno jakiś podstęp. - pomyślał sobie Kitalpha, nie pozwalając, by chociaż na chwilę coś odwróciło jego uwagę. Całkowicie zapomniał o bólu.
Dziwne, dla Kitalphy oczywiście, fikołki wypełniły przestrzeń do walki. Nie wiedząc z czym ma do czynienia, Kitalpha zaniechał jakiegokolwiek ataku. Kropla potu spłynęła po jego skroni, aż w końcu znalazła się na policzku i ostatecznie spadła na ziemię.
Po jakimś czasie, Aiónios zapewne myślał, że uśpił czujność Kausa, więc przeszedł do ofensywy. Zbliżył się kolejnymi "fikołkami" w stronę białowłosego i w pewnej chwili wykonał przewrót, podczas którego nogi kręciły się dookoła jak ster morskiego statku. To miał być atak wykorzystujący stopy, które najpewniej atakować miały głowę i korpus. Kitalpha postanowił odskoczyć do tyłu, by znaleźć się w bezpiecznej odległości. Gdy był już w tyle, ponownie przybrał pozycję do walki. Chciał zaczekać na odpowiedni moment i dać się "wyszaleć" przeciwnikowi.
- Będzie podchodził i atakował z bliska... Czyli nie mogę pozwolić mu na zmniejszenie odległości. - Kaus uśmiechnął się delikatnie. Skoro Aiónios obrał taką taktykę, Kitalpha musiał wymyślić coś innego.
Gdy Aió ponownie zaczął natarcie, białowłosy zamachnął się i posłał pierwsze ostrzeżenie. Cosmo Punch miał za zadanie wybicie pretendenta z równowagi.

Spoiler:

Następnie, nie tracąc więcej czasu, wybił się wysoko w górę, by znaleźć się w miejscu, gdzie znajdowało się słońce. Chciał oślepić przeciwnika i wykorzystać ten fakt, do zadania swojego nowego, popisowego numeru. Wykonałby go nawet bez słońca, jeśli okazałoby się zbyt słabe.
Zamachnąwszy się kolejny raz, tym razem zebrał energię kosmiczną w pięści, która pokryła się błękitną aurą. Całe ciało było nią spowite, ale najwięcej jej było właśnie na prawej dłoni.
- Hoooo... - pierwsze mruknięcie wydzielały się z ust Kitalphy, a gdy był gotowy, szarpnął ręką do przodu, mocno i pewnie.
- Ryu Sei Ken! - krzyknął, a z jego pięści pofrunęła seria jasnych, szybkich pocisków. Wyglądały jak malujące się na niebie, spadające gwiazdy.

Spoiler:

Aiónios, jak i Kitalpha, chciał się wzmocnić. Kitalpha wiele razy obrywał i czuł smak porażki na własnej skórze. Chciał podzielić się tym doświadczeniem ze swoim nowym kolegą. Broń boże, nie chciał zrobić mu krzywdy, ale chciał pokazać, że doskonale się pod kątem energii kosmicznej, jest równie ważne, co szlifowanie wytrzymałości i siły. Poza tym, atak z zaskoczenia, z dystansu, może nieraz zmienić losy walki.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Nie Sie 09, 2020 9:39 pm
Trening #004 - Ubuchopho Nemisipha  
Szpital    016-binary-star-system_1024
#trening #Capoeira #technika #ogólnorozwojowo #statystyki #sparing

Aiónios nie zawiódł się, gdyż jego przeciwnik był zbyt szybki i inteligentny, by tak łatwo go podejść. Szybka reakcja i dobra analiza sytuacji przeciwnika, nie pozwoliła pretendentowi na zbyt wiele. Musiał więc zmienić strategię, jednak nim się spostrzegł Kaus wykonał potężny atak z powietrza, który przekroczył wszelkie oczekiwania młodzieńca. Chcąc uniknąć prawdopodobnie fatalnego w tej bitwie ciosu - Aiónios zamknął oczy i skupił się na aurze przeciwnika i jego ataku. Jednocześnie chciał czym prędzej wykonywać Au i Cruz z maksymalną prędkością, by unikać ataków. Zepchnięty do defensywy musiał wymyślić coś, byle prędko. Chciał się posłużyć niecodzienną strategią. Pamiętał walkę z Névétte i jej szybkie ataki. Chciał w ten sposób zaskoczyć Kitalphę i spróbować skopiować te ruchy. W tej chwili to była jego jedyna opcja, by zaskoczyć przeciwnika.

Przemykając w kierunku wroga, Aiónios próbował zbliżyć się do niego jak najszybciej i z rozpędu wykonać Mariposę wzmocnioną Cosmo Kickiem. Nie było to wiele, jednak stanowiło dobry sposób na zbliżenie się, by następnie uderzyć ze wzmocnionego Helicoptero. Taka kombinacja powinna utrudnić przeciwnikowi oddalenie się, co za tym idzie ciągłe atakowanie powinno pomóc w zbliżeniu się i wykonaniu Bancao. Walka stawała się coraz bardziej męcząca. Przepaść, jaka była między Kitalphą a Aióniosem była wyraźnie widoczna. Ta walka była nie do wygrania, jednak Aiónios nie miał zamiaru się poddawać i jednocześnie nakręcić Kitalphę jeszcze bardziej dlatego rozpędził się maksymalnie i dzięki Au pragnął wykonać zwód i uderzyć z Cruz prosto w szczękę. Cały ten czas młodzieniec starał się kontrolować Cosmo i uderzać w przeciwnika precyzyjnie, jednak nie liczył na zwycięstwo, ani nawet na remis. Był przygotowany na sromotną porażkę, z której mógł wyciągnąć wnioski i jednocześnie podpatrzeć ciekawe style walki jakimi dysponował Kitalpha.
-Nieźle Kita! Wiedziałem, że warto z Tobą potrenować!- po tych słowach odpalił maksimum sił i postanowił walczyć do utraty tchu. Lecznica była dość blisko w każdym razie.
[TBC]


Ostatnio zmieniony przez Aiónios dnia Wto Sie 18, 2020 5:47 pm, w całości zmieniany 2 razy
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Sie 13, 2020 12:45 pm
Kitalpha coraz bardziej władał nad Meteorami Pegaza. Nie było to już dziwne uczucie, a z każdą kolejną wystrzeloną kometą, rosła satysfakcja i chęć dalszego rozwoju. Kolejnym krokiem było opanowanie techniki swojego ojca, Supernova Explosion, którą Kitalpha za młodu starał się nauczyć, ale niestety bezskutecznie. Nie miał odpowiedniego talentu, co więcej, dopiero teraz opanował umiejętności, które pozwoliły mu na wykonanie czegoś więcej, niż zwykłego Cosmo Punchu. Małymi kroczkami do przodu... Obserwuj go, Celerisie!

Aiónios starał się unikać nadlatujących meteorów, ale nie powinien być w stanie uniknąć wszystkich. Poruszały się zbyt szybko, ale nigdy nie wiadomo, co może stać się w czasie walki. Ta trwała dalej i obie strony, Kitalpha jak i Aiónios, wyglądali na zadowolonych.
Kitalpha wiedział też, że nie może się nadwyrężać. Po ostatniej bójce z Czarnym Hydrą był mocno poobijany, a sama trucizna pewnie wciąż pozostawała, w znikomych ilościach, w organizmie pretendenta. Nadzieja na to, że podane lekarstwa wyprą ją całkowicie. Chyba, że to zwykłe zmęczenie, do którego białowłosy przypisywał otrucie. Kto wie? 

Styl walki Aióniosa spodobał się Kitalphie. Te ruchy, uniki i wyskoki miały pewien urok i na pewno nie dało się ich podrobić bez odpowiedniego przeszkolenia.
Białowłosy starał się blokować wszystkie ataki, zwłaszcza te, które wzmacniane były energią kosmiczną, jak Mariposa i Cosmo Kick.
Kitalpha wiedział, że mimo przepaści między nimi, Aiónios nie podda się. Z kolei ignorowany wcześniej ból po starciu z Hydrą znów dawał o sobie znać. Należało szybko zakończyć tę potyczkę i zażyć odpoczynku, jak sugerował Kaka, Złoty Rycerz Koziorożca.
Starszy Kaus musiał ciągle obserwować Aióniosa i blokować jego pięści, zbijać je i unikać, żeby nie oberwać i nie zostać wybitym z rytmu. Niestety, zmęczenie dopadało i jego, więc nie zdołał uniknąć ciosu w szczękę. Został wyrzucony do góry, ale szybko się opamiętał i zapanował nad swoim ciałem. Obrócił się w powietrzu, robiąc salto, by zakończyć wszystko lądowaniem w iście superbohaterskim stylu. Wylądował na kolanie, wpierając z przodu ręką, której pięść wbiła się mocno w glebę. Spuszczoną głowę unosił powoli do góry, aż w końcu spojrzał na Aióniosa.
- Nieźle... Zaskoczyłeś mnie. - podniósł się powoli, uśmiechając się zadziornie. Czuł, jak jego energia kosmiczna wrze, ale wiedział, że to odpowiedni moment na koniec. Poprzednie urazy zaczynały coraz bardziej o sobie przypominać.
- Muszę odpocząć. Runda druga innym razem, co? - uśmiechnął się wesoło i uniósł zaciśniętą pięść do góry.
- Masz talent. Większy niż ja, to z pewnością! - powiedział głośniej, idąc w stronę niebieskowłosego.
______
Koniec treningu.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Sie 18, 2020 5:45 pm
Trening #004 - Ubuchopho Nemisipha
Szpital    016-binary-star-system_1024
#trening #Capoeira #technika #ogólnorozwojowo #statystyki #sparing

Aiónios uśmiechnął się do Kitalphy i ukłonił się na znak szacunku, by następnie przybić towarzyszowi żółwika!
-Oczywiście- odrzekł czym prędzej. Wiedział, że tej walki nie mógł wygrać, jednocześnie znalazł kolejny cel, który musiał osiągnąć -  nauczyć się jakiejś przydatnej umiejętności. Nim jednak wrócił do lecznicy, postanowił przebiec się po okolicy i wyrobić kondycję. Podczas biegu bardzo zwracał uwagę na oddychanie na przeponie (wdech przez nos, wydech przez usta) oraz wyprostowane plecy. Każdy mięsień od stawu skokowego, po mięsień udowy i wszelkie aktywne partie ciała musiały być odpowiednio silne, by trening nie skończył się kontuzją, zwłaszcza po sparingu. Gdy już skończył biegać - Aiónios postanowił tym razem skupić się na energii Cosmo. Wiedział, że musiał nauczyć się nad nią panować, czym prędzej. Rozpoczął więc od medytacji, która to miała pobudzić wszystkie jego komórki do transmisji energii. Otwierając kolejne bariery swego umysłu starał się pobudzić receptory do analizy otoczenia przy pomocy Cosmo. Przepływ energii wyprodukowanej przez nawet najmniejsze mitochondrium pobudził umysł Aióniosa. Chwilę uciekł myślami w daleką przeszłość. Ujrzał wtedy trzciniaka zwyczajnego, którego ujrzał niegdyś podczas pobytu na sawannie. Jego niezwykły śpiew wzbudził pozytywne emocje, wręcz pobudzając szare komórki Aióniosa do pogrążenia się w nostalgii.

Ten czas pretendent wykorzystał do odpoczynku. Najpierw sparing z Névétte, potem rabusie, potem sparing z Kitalphą. To był odpowiedni czas, by choć na chwilę skupić swoje Cosmo i pozwolić mu płynąć niczym swobodne ruchy fal morskich. Mężczyzna starał się przekazać swoją interpretację Balanco i w identyczny sposób układać wiązki energii. Gdy otworzył oczy spojrzał w niebo, które jak co dzień przypominało mu o tym, jak ulotne bywają chwile. Wspomnienia pozostaną na zawsze, nawet gdy miną długie lata. Przeszłości nie da się zmienić, da się jedynie wyciągać z niej wnioski i kreować nową przyszłość chwilą, która trwa. Z tą myślą Aiónios powstał, by udać się do Agatona. Nie mógł go zostawić samego w takiej sytuacji, więc ruszył czym prędzej w kierunku jego łóżka szpitalnego.

[Fin]
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Sie 20, 2020 12:37 pm
Kitalpha uśmiechnął się, kiedy Aiónios przybił "żółwika". Czuł, że to początki pięknej znajomości, która, daj Ateno, skończy się na zostaniu Złotym Rycerzem przez jednego i drugiego.
Dla Kausa nie było żadnych wątpliwości, że Aiónios miał większy talent od niego. Zawsze patrzył na innych przez pryzmat tego, jak sam chciałby być traktowany i nawet w najgorszych dla siebie chwilach, starał się być miły i koleżeński. Nie zawsze było to łatwe, ale poddanie się złym emocjom nie wchodziło w grę.
Gdy niebiskowłosy postanowił oddalić się, by poprawić swoją kondycję, Kitalpha skinął do niego głową i ruszył w swoim kierunku. Rany odniesione w poprzedniej walce ciągle dawały o sobie znać, ale na całe szczęście, zahartowany organizm sprawnie sobie radził z regeneracją.
Na chwilę, na moment, białowłosy usiadł pod ścianą szpitalnego budynku, opierając się plecami o zimną powierzchnię. Westchnął ciężko, ponieważ przeszył go kujący ból. To trwało ledwie pół sekundy. Oparłszy swą głowę, spojrzał w niebo, na te z wolna poruszające się chmury. Wyglądały... apetycznie, o dziwo. W tej samej chwili odezwał się jego żołądek, który zaczął głośno burczeć. Kitalpha zaśmiał się pod nosem, klepiąc się od razu po brzuchu.
- No już, już... Zaraz coś zjemy... - powiedział cicho, mrużąc swoje oczy. Słońce tak przyjemnie grzało, ale zanosiło się na powolny początek końca dnia. Wiatr chłodził spocone policzki i czoło, zganiając niesforne kosmyki włosów i wprawiając je w ruch. Było tak przyjemnie, że ciężkie powieki, które z początku opierały się zmęczeniu, w końcu poddały się i zamknęły.

Kitalpha czuł na sobie coś ciężkiego. Gdy otworzył oczy i spojrzał na swoje dłonie, ujrzał na nich... zbroję! Mieniła się kolorami błękitu i srebra, więc musiała to być Zbroja Equuleusa!

Spoiler:

Ta sama, którą kiedyś już miał (nie)przyjemność założyć. Tym razem, okoliczności były z goła inne. Nikt nie groził jego ojcu, co więcej, ten miał się dobrze. Stał kilkanaście metrów dalej, uśmiechając się i machając do syna. Pozbawiony był zbroi, bo to białowłosy ją miał założoną. Wbrew pozorom, wbre temu, kiedy działa się akcja, Kitalpha był tak samo wyrośnięty jak w rzeczywistości.
Była chłodna, przyjemna noc. Gwiazdy świeciły na niebie, dając poczucie, że konstelacje chronią swoich podopiecznych.
- Ojcze... - wyszeptał Kitalpha, wyciągając dłoń w kierunku Celerisa. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to był sen, ale chciał, by trwał i nie kończył się.
Chwilę później, ojciec i syn, jak w przeszłości, zaczęli ze sobą walczyć. Tym razem Celeris nie wahał się użyć całej mocy, ponieważ Kitalpha wspomagany był przez Zbroję Konstelacji Źrebaka. Ich pięści ścierały się, za każdym razem wytwarzając jasne błyski, które rozchodziły się we wszystkich stronach. Patrzyli sobie w oczy, napędzając się jeszcze bardziej do sparingu. Odskoczywszy do tyłu, by zwiększyć odległość między sobą a ojcem, Kitalpha kątem oka ujrzał swoją matkę, która siedziała na kocu pod pobliskim drzewem. Wcześniej go tam nie było, a teraz wyrosło dumne i wysokie? Magia snu, która nie ma żadnych ograniczeń.
- Mamo... - Aria uniosła rękę do góry i pomachała do swoich mężczyzn, uśmiechając się i krzycząc coś, co brzmiał jak słowa dopingu.
Piękna była to chwila, ale jak wszystko w tym smutnym życiu, nic nie może trwać wiecznie...
______
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Nie Sie 23, 2020 5:06 pm
Pięści starły się ze sobą. Metaliczny dźwięk zbroi rozbrzmiał w słowach zebranych. Kitalpha podekscytowany był tym, że to właśnie on nosił zbroję. Nie miało dla niego żadnego znaczenia to, czy było to permanentne czy chwilowe - zamierzał cieszyć się chwilą. Takie podejście, zwłaszcza w ciemnych, ciężkich czasach, było bardzo na miejscu, bo nikt nie wiedział, co przyniesie kolejny dzień.
Celeris odskoczył do tyłu, podobnie zrobił Kitalpha. Zwiększyli odległość między sobą i obaj zaczęli szykować swoje techniki, wcześniej odpowiednio rozgrzewając swoje energie kosmiczne. Błękitna łuna spowiła zarówno ojca, jak i syna.
Do siedzącej pod drzewem matki, dołączył Gliese. Również wyglądał tak, jak w rzeczywistości, a nie jak za młodu, gdy podobne wydarzenia do tego, miały prawdziwie miejsce. Machał do brata i taty, wyrywając się, by dołączyć, ale skutecznie był przytrzymywany przez Arię.
Wiatr powiewał delikatnie, chłodząc rozgrzane ciała dwóch walczących wojowników. Ich wrzące energie kosmiczne rosły i rosły, a aury wydzielające się z ich ciał i spowijające je, powoli kierowały się ku niebu, jakby chciały połączyć się z konstelacjami panującymi na nieboskłonie.
Kitalpha zaczął wykonywać w powietrzu ruchy rękoma, jakby łapał w dłonie uciekający z jego wnętrza kosmos. Gdy był gotów do ataku, jedną ręką zamachnął się zacnie, a drugą uniósł w górę, przyjmując dość niecodzienną pozycję.

Spoiler:

Celeris począł podobne gesty, kreśląc koło obiema rękami. Gdy był gotowy, pojawiła się przed nim ogromna kula ognia, stworzona oczywiście z rozgrzanej energii kosmicznej.

Spoiler:

- Ryu Sei... - zaczął Kitalpha, naprzemiennie wymawiając słowa ze swoim ojcem.
- Supernova... - dodał Celeris, uśmiechając się zadziornie do swojego syna.
- Ken!! - krzyknął młodzieniec, z całych sił wyrzucając pięść przed siebie, a z niej wylatywać zaczęły jasne, szybkie pociski, które przypominały kosmiczne meteory.
- Explosion!! - stary Kaus warknął, wypuszczając przed siebie swoje Cosmo.
Techniki pomknęły przed siebie, aż w końcu zderzyły się idealnie na środku, w miejscu między Kitalphą a Celerisem. Ziemia zatrzęsła się lekko, a podmuch wiatru popchnął stojącego Gliese'a, przez co upadł na tyłek i wylądował na kocu obok matki.

Spoiler:

Stary i młody, ojciec i syn, Cosmo vs Cosmo! Siłowanie trwało w najlepsze i pomimo tego, że Celeris nie miał zbroi, miał druzgocącą przewagę. Gdy tylko Kitalpha uśmiechnął się zadziornie, chcąc przesunąć szalę zwycięstwa na swoją stronę, Celeris ledwie podmuchem swojej energii kosmicznej sprawił, że jego Supernova Explosion bez problemu zepchnęła ze swojej drogi Ryu Sei Ken Kitalphy. 
Białowłosy widząc ogromną, gorącą kulę ognia, która mknęła w jego stronę, zamarł bez ruchu, nie mogąc się zasłonić czy chociażby odskoczyć w bok.
- Uaaaa...!! - krzyknął, czując jak gorąco spala jego ciało. Nastąpiła eksplozja, która wywaliła młodego Kausa hen, hen, wysoko do góry. Gdy upadł, poturbował się jeszcze bardziej, aż diadem z głowy mu spadł i gdzieś zniknął.
- Hahaha! - ojciec zaśmiał się rubasznie, sunąc palcem wskazującym pod nosem i dumnie wypinając swoją klatkę piersiową. Aria i Gliese ruszyli w stronę Kitalphy, by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Celeris zrobił to samo. Ostatnie, co białowłosy ujrzał, to twarze trójki najbliższych osób. Uniósł dłoń do góry, a Celeris chwycił za nią, uśmiechając się serdecznie. Wszyscy zaczęli się wesoło śmiać, nawet Kitalpha, który poobijany ledwo stał na nogach...

Ciężkie powieki otworzyły się niechętnie. Promienie zachodzącego słońca drażniły delikatnie oczy. Gdy już jednak przywykły do jasnego światła, Kitalpha ujrzał znajome tereny Sanktuarium. Rozejrzał się dookoła, poznając szpital, pod którym rozmawiał z Kaką i gdzie stoczył sparing z Aióniosem.
- Heh, Supernova Explosion... - uśmiechnął się delikatnie, zamykając swoje oczy. Oparł głowę na dłoni, wracając myślami do tego pięknego wydarzenia...
_____
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Sie 25, 2020 4:31 pm
MG MODE

Nasz protagonista zaczął rozmyślać nad wieloma znaczącymi lub mniej znaczącymi zdarzeniami z przeszłości. Od czasu do czasu, taki "powrót do przeszłości" wpływać może pozytywnie na przyszłość. Przeważnie sprawdza się to w sytuacjach, kiedy każdy z ludzi lub Bogów nie chce popełniać tych samych błędów, żeby historia nie zatoczyła koła. Gdy Kitalpha wylegiwał się pod ścianą, widok Słońca został zasłonięty przez równie świetlistą zbroję Kaki.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? -
Zapytał zakładając ramię na ramię i krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Wszystkiemu towarzyszył ciepły uśmiech Złotego Rycerza, którego spotkał całkiem nie tak dawno Kaus. Być może dysponuje teraz jakimiś konkretnymi informacjami odnośnie całej tej sytuacji, z która miał do czynienia Kitalpha.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Sie 25, 2020 7:53 pm
~MG~
***

Aiónios skierował się do szpitala, mając zamiar odwiedzić poturbowanego Agatona. Przypadek był poważny, więc od razu się nim zajęto. Nie był też zwykłym człowiekiem, więc proces rekonwalescencji powinien przebiegać znacznie szybciej.
Pokój Agatona nie wyróżniał się niczym specjalnym. Białe ściany, gdzieniegdzie popękane, otwarte na oścież okno, przez które leniwie powiewała biała firana, wprawiana w ruch przez delikatne, nieregularne podmuchy chłodnego wiatru. Słońce powoli zachodziło, racząc tereny Sanktuarium ostatnimi, ale wciąż gorącymi, promykami. Agaton leżał na łóżku, a wokół niego krzątała się pielęgniarka. Była starsza, a na głowie tu i ówdzie dostrzec można było siwe włosy. Widząc Aióniosa uśmiechnęła się, rozpoznając w nim człowieka, który sprowadził do szpitala potrzebującą osobę. Skinęła głową i zabrawszy niepotrzebne rzeczy ze stolika przy łóżku, wyminęła zgrabnie niebieskowłosego i opuściła salę.
- Dobra, nie? Trochę starsza, ale wiek nie gra roli, haha... ekhe, ekhe! - Agaton był przytomny, co więcej było mu do śmiechu. Skutki uboczne podanych lekarstw? Raczej walka z okropnym stanem, bo poniekąd śmiech to zdrowie. Nie mógł jednak się swobodnie śmiać, bo od razu zaczynał kaszleć. Nogę miał opatrzoną w najlepszy możliwy sposób.
- Dziękuję, że zostałeś. - powiedział cicho, mówiąc całkowicie szczerze. Wyglądał tak, jakby zaraz łzy miały mu napłynąć do oczy, ale mimo wszystko starał się je powstrzymać.
- Co z resztą? Jakieś wieści? - zapytał, od razu podnosząc się nieco do góry i podpierając się na łokciach.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Wto Sie 25, 2020 9:48 pm
Zatroskany Aiónios wkroczywszy do sali Agatona odetchnął z ulgą. Na szczęście nie było tak źle jak obrazował to sobie w głowie.
-Z tego, co widzę nieźle się Tobą zajęła. Oszczędzaj się, a staniesz na nogi prędko!- powiedział z uśmiechem i dodał -Ufam, że Aries poradzi sobie. Jest w końcu Złotym Rycerzem. Nie martw się tym teraz, skup się na powrocie do zdrowia. I ani mi się waż tracić ten entuzjazm! Pozytywna energia jest ważna! Niebawem wszystkich nas czekają trudne chwile. Coś czuję, że Ci bandyci to jedynie wierzchołek góry lodowej. Przed chwilą widziałem też jednego towarzysza, który wyglądał jakby przejechał go powóz. Niedługo wszyscy staniemy przed jakimś większym zagrożeniem, czuję to w kościach. Wiele złego dzieje się w tej okolicy.- tutaj Aiónios spoważniał na moment, lecz w okamgnieniu uśmiech powrócił na jego twarz.

-Planuję stać się silniejszy, by móc stać się jednym z was - Rycerzy. Następnym razem, gdy się spotkamy - będę o wiele silniejszy. Jak tylko wydobrzejesz spotkamy się na pewno, Agatonie- to powiedziawszy podszedł do towarzysza i wysunął do niego dłoń uplecioną w "żółwika". Kto by pomyślał, że pięść może służyć do czegoś tak więziotwórczego... sparing z Kitalphą wiele dał Aióniosowi. Pomijając aspekt "żółwika" i determinacji...  pretendent ujrzał, iż daleka droga przed nim. Musiał stać się silniejszy i w tym celu planował spytać o radę Shauna - Złotego Rycerza "Aries".

Od kilku dni po głowie młodzieńca chodził pomysł, by skonstruować przyrząd, będący medium dla jego Cosmo. Inżynieria przydaje się chyba także Rycerzom, prawda? Shaun wedle plotek potrafił naprawiać i niszczyć zbroje dzięki swoim umiejętnościom. Gdyby tak zechciał się ową wiedzą podzielić - Aiónios mógłby nie tylko zyskać potężny atut, ale i odkryć sposób w jaki Zbroje oddziałują z Cosmo. Gdyby się to udało - stworzenie przyrządu... a dokładniej instrumentu, byłoby o krok. Z tą myślą z tyłu głowy Aiónios pożegnał się z Agatonem, życząc mu raz jeszcze wytrwałości i szybkiego powrotu do zdrowia, po czym planował ruszyć z powrotem na plac budowy, by odnaleźć Shauna. Trzeba też sprawdzić stan sytuacji, z którą pozostawił Rycerzy.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Sie 27, 2020 7:33 pm
~MG~
***

W końcu, dotarli do Rodorio, do tutejszego szpitala. Widząc ich już z daleka, wybiegła im naprzeciw pielęgniarka. Była młoda, piękna, o blond włosach zawiniętych w gruby warkocz. Na głowie miała czapkę umorusaną krwią. Jej biały fartuch również był splamiony. Jej spojrzenie, mimo że zmęczone, od razu rzucało na świat chęć pomocy bliźnim. Od razu przygotowała specjalne krzesła na kołach, a gdy Derek został na nim posadzony, czym prędzej zniknęła z nim za drzwiami szpitala. Krzyczała głośno, nawołując do swoich współpracowników.
Gdy go zabierała, świat jakby zwolnił. W głowie Francoisa pojawiały się myśli o tym, co zaszło. Tak, jakby jego podświadomość chciała na nowo przeżyć tamte chwile i zmienić je, ale było za późno. Nie istniała taka moc, która pozwoliłaby cofnąć czas i naprawić wszystkie złe i przykre decyzje.

Agaton skinął głową, ale nic więcej nie powiedział. Uśmiechnął się tylko i przybił "żółwika" z Aióniosem. Spojrzał mu w oczy, a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. TO nie była łza rozpaczy, lecz szczęścia. Szczęścia, że nie był sam na tym świecie. Szczęścia, że mógł nazwać kogoś przyjacielem.
Aiónios wychodząc ze szpitala, trafił na tę chwilę, w której Derek został posadzony na krześle. Po twarzach Francoisa i Srebrnego Rycerza Cerbera, wiedział, że był to krytyczny stan. Yami, Srebrny Rycerz, zdjął z głowy swój hełm, przeczesał swoje włosy i westchnął ciężko, patrząc z żalem w niebiosa. Następnie oddalił się kawałek i przykucnął w samotności. Czyżby gryzły go wyrzuty sumienia? To stało się na jego warcie... Uderzył się mocno w klatkę piersiową, ale pozostał w miejscu.

Kitalpha i Kaka stali kawałek dalej, za rogiem, więc nie byli świadomi tego, że ktoś trafił do szpitala. Złoty Rycerz na pewno wyczuł gasnącą energię kosmiczną, ale nie wspomniał o niej, zapewne nie chcąc martwić Kitalphy. Utrata rycerza zawsze była bolesna, ale na żałobę jeszcze przyjdzie czas. Wytyczone zadanie musi zostać wykonane.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Szpital    Empty Re: Szpital

Czw Sie 27, 2020 7:46 pm
Kitalpha siedział rozmarzony, wracając myślami do przyjemnego snu. Dlaczego nie mogło tak już zostać? Dlaczego zawsze życie musiało dać mocnego kopniaka? Dlaczego zawsze trzeba było podnosić się z ziemi? Dlaczego? 
Czując się nostalgicznie, chcąc już się podnieść, białowłosy ujrzał cień i metaliczny, chroboczący dźwięk. Gdy podniósł głowę podczas wstawania, ujrzał ponownie Złotego Rycerza. Kaka krzyżował swoje ręce na wysokości klatki piersiowej i uśmiechał się delikatnie. Widząc to, i na twarzy Kitalphy zagościł uśmiech. Otrzepawszy się szybko z kurzu i źdźbeł trawy, Kaus wyprostował się i był gotów do rozmowy na poziomie, bo tak trzeba było rozmawiać ze Złotymi Rycerzami, Wielkim Mistrzem i Ateną. Niestety, tej ostatniej, mimo wielkiej chęci, nie miał okazji jeszcze poznać. Nie mógł się tego doczekać! Wracając do meritum...
- Nie, właśnie się obudziłem po drzemce. Piękny sen, ale... Co Pana tu sprowadza? - zapytał, spoglądając prosto w oczy rozmówcy. Był ciekaw, ale domyślał się już, że chodzić mogło o tamtą, niewyjaśnioną sprawę z Czarnym Rycerzem Hydry. Przez sielski sen, zupełnie o nim zapomniał! Dopiero widok tego, który go uratował, przywrócił myśli na odpowiednie tory.
- Nabrałem już sił - skłamał - i jestem gotowy do działania! - powiedział głośno i radośnie, zaciskając swoją pięść. Obiecał, że zajmie się tą sprawą i zamierzał słowa dotrzymać, choćby niebo się waliło, a piekło otwierało.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Szpital    Empty Re: Szpital

Pią Sie 28, 2020 11:38 pm
Francois wraz z Yami’m dotarli do szpitala gdzie oddali Derek’a w ręce pielęgniarki. Po drodze Francuz zabrał łańcuchy, które mieli z Wyspy Andromedy. Czuł ,że mogą się im jeszcze przydać. Całą drogę martwił się o blondyna i chciał oddać go w ręce medyka jak najszybciej.
Gdy to nastąpiło poczuł nieco ulgę ,że ten znajduje się już w dobrych rękach jednak cały czas modlił się w duchu do Ateny, żeby ta nad nim czuwała i dała mu szanse aby nadal mógł służyć w jej szeregach jako uczeń, a później jak będzie wystarczająco silny jako Rycerz. Teraz jednak wszystko zależało od sztabu medycznego, który zabrał rannego do szpitala. Francois musiał czekać a oczekiwanie w takich chwilach było najgorszą z możliwych opcji. Odszedł więc bez słowa na kilkanaście kroków od Srebrnego Rycerza Cerbera. Zobaczył jak ten zdejmuje hełm i uderzył się w pierś. Czyżby miał poczucie winy za to co spotkało tego adepta? Zodiakalny Byk nie obwiniał jednak Cerberusa, bo wiedział, że zadanie to będzie niebezpieczne i musieli liczyć na siebie. Nawet gdyby ten szybko powalił jedną lwicę to i tak oni musieliby walczyć z drugą. Nie zaprzątał sobie jednak tym głowy. Nie był to czas na rozmyślania , bo co się stało to się nie odstanie. Ściskał teraz mocno łańcuchy swoje jak i Derek’a. nawinął swoje na przedramiona a towarzysza zarzucił przez bark.
Francois spojrzał w stronę szpitala i zauważył mężczyznę nieco niższego od niego ale o dziwnym kolorze włosów. Nigdy wcześniej takiego nie widział. Był to kolor jasnego fioletu. Zatrzymał na nim przez chwilę wzrok lecz po kilku sekundach przeniósł wzrok na drzwi szpitala jakby chciał aby zaraz wyszedł z nich jego przyjaciel cały i zdrowy ale nie pozostało jak wyczekiwać wiadomości od pielęgniarki odnośnie stanu blondyna.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Szpital    Empty Re: Szpital

Nie Sie 30, 2020 11:40 pm
MG MODE

W końcu byli gotowi do działania, a czas naglił, więc warto rozwiązać tę sprawę jak najszybciej. Cała ta sytuacja wygląda zgoła inaczej, niż można byłoby sobie to wyobrazić. Jest zbyt wiele niewiadomych, ale być może słowa więźnia nieco rzucą światła na sprawę.
- Dobrze! Chodźmy jednak w bardziej ustronne miejsce... -
Tutaj Kaka przerwał i nieco pochylił się ku Kitalphie. Białowłosy mógł odczuć Jego oddech tuż przy uchu, lecz był to celowy zabieg, dzięki któremu można byłoby inaczej podejść do rozmowy.
- Ściany mają uszy i oczy. Chodźmy stąd. -
Kończąc zdanie, odwrócił się na pięcie i udał się w spokojniejsze miejsce, kiwnąwszy palcem w kierunku Kausa wznak pójścia tuż za Złotym Rycerzem Koziorożca. Droga prowadziła wąskimi ulicami, a Kaka podejrzliwie rozglądał się dookoła, jakby spodziewał się ataku lub tak zwanego ogona. Sprawa wygląda na bardziej skomplikowaną niż można było wcześniej się spodziewać. Jednakże informacje jakie teraz posiadali powinny nieco przyspieszyć tempo tego śledztwa i komplikacji związanych z obecnością cudzoziemców w Rodorio.  

__________
[zt] Kitalpha > Cmentarz
Sponsored content

Szpital    Empty Re: Szpital

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach