Wyschnięta Polana

Polana na skraju lasu. Gdzieniegdzie porozrzucane są stare i pousychane pniaki drzew, potężne skały, które mogą robić za prowizoryczne krzesła oraz gęste krzaki, na których rośnie dzikie jedzenie, które nieszkodliwe jest tylko dla bogów i osób o wysokiej energii kosmicznej.

Po dłuższym odpoczynku postanowił w końcu wyruszyć dalej, jednak troszkę zabłądził. Jakaś wyschnięta polana, dość dobra miejsce na odrobinę spokoju. Z dala od grajka i jego dziewic, tutaj na spokojnie będzie mógł skupić się na kontrolowaniu swojego cosmo i zwiększeniu jego ilości. Udając się do najbliższego kamienia, który najbardziej nadawał się do siedzenia. Kiseki po dłuższym czasie postanowił jednak wybrać kawałek ziemi, który jeszcze był obrośnięty martwą trawką. Siadając po turecku, podróżnik zaczął wyciszać swój umysł i wyrzucać wszystko co zbędne. Powolutku przemieszczał swoje cosmo po ciele, od góry aż po same końcówki palców u nóg.
Przepływająca po ciele energia powoli zaczęła wydobywać się z ciała, pozostawiając po sobie czarne opary cosmo, które wirowały w powietrzu i zataczały koło w okół postaci podróżnika. Cisza i spokój zawitała w głowie ciemnoskórego, tego czego najbardziej potrzebował od dłuższego czasu. Zważając na ostatnie sytuacje jakie się wydarzyły, potrzebował się wyciszyć. No jednak wracając do kontroli i wydalania cosmo z ciała, jak na tą chwilę nie potrzebował więcej.

Start treningu

Medytacja i kontrolowanie cosmo jednocześnie, jest to nie lada wyzwanie. Jednak jeżeli chce się zyskać na sile, trzeba się dużo pomęczyć.
Nastał jednak koniec siedzenia i pora było wstać oraz przejść do następnego etapu, wyzbycia się całego cosmo z ciała. Czyli dość prosty sposób, trzeba po prostu troszkę zrównać otoczenie z ziemią. Kiseki pierwsze co zauważył, do dość spory kamień. Był on w kształcie jaja, takiego dużego ponad trzymetrowego. Idealny sparing partner na tą okazję, może nawet będzie wytrzymały.
Podchodząc spokojnym krokiem do kamulca, podróżnik wystawił obie rączki spod płaszcza. Skupił energię w dłoniach, po czym zacisnął je i zaczął uderzał w kamulec. [Cosmo punche] Jedno uderzenie za drugim, kamień powoli się kruszył. Nie rozpadł się po pierwszym ciosie tylko ze tego powodu, iż ciemnoskóry nie uderzał z całej siły oraz pełnej energii ataku. Chciał doprecyzować przepływ cosmo oraz dobrze wytrenować ów technikę.
Dlatego też kilka godzin na pewno mu zajmie zniszczenie ów rzeczy, ale nigdzie mu się nie śpieszy. Ma cały dzień, żeby walić w kamienia. Wpierw minęło pół godziny, mężczyzna powoli zaczął odczuwać lekki ból kostek. Wyczerpał małą ilość cosmo, co go troszkę nie cieszyło. Przy następnym mocnym uderzeniu kamulec się rozpadł, a sam podróżnik skierował swój wzrok na kolejny. Tym razem użył techniki dystansowej. Unosząc prawą dłoń ku górze, skumulował dużą porcję energii i po chwili zamachnął się ów ręką wypuszczając z dłoni cztery fale, które zmieniły się w wilki i zderzyły się z ów kamieniem. Rozpadł się od razu, pozostał po nim tylko gruz. Polana była pełna rzeczy, takich jak pniaki i kamienie. Idealne cele, które można było zniszczyć, byleby rozładować energię. Tak więc i się stało.
W pierwszej kolejności [Wolves of North], później [Ryu sei ken].
Ciemnoskóry po kolei wypuszczał to kolejne ataki i niszczył wszystko w okół siebie. Przez kolejną godzinę wyrzucał z siebie energię, która w końcu doczekała się swojego kresu. Gdy tylko energia została całkowicie wyczerpana, Kiseki powolnym krokiem ruszył z powrotem do obozu. Gdzie pewnie czekało na niego tylko więcej wina oraz grajek.

Koniec treningu