Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Podnóże wulkanu Empty Podnóże wulkanu

Pią Lut 14, 2020 12:12 pm
Teren znajdujący się bezpośrednio u podnóża wulkanu. Jest tu bardzo gorąco, ciężko oddychać i siły uciekają z ciała w zastraszającym tempie. Ziemia jest sucha i rozgrzana, gdzieniegdzie popękana. Z komina i krateru wulkanu wydobywa się chmura popiołu, której kawałki opadają na ziemię i pogarszają widoczność.
Zbocze jest strome i zdradliwe. Z drugiej strony, po co, w jakim celu, ktokolwiek miałby się po nim wspinać?
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Nie Mar 22, 2020 11:24 pm
___Było gorąco. Ciepło buchające od wulkanu dawało pewną ulgę w porównaniu do chłodu nocy, ale dym i latający w powietrzu popiół ograniczał i tak słabą widoczność. Ziemia była rozgrzana, dało się to czuć pod podeszwami butów. Osoba kontrolująca kosmos mogła mieć tu drobne kłopoty z układem oddechowym, a dla zwykłego śmiertelnika była to jawna śmierć, być tutaj dłuższy czas... Styx rozpaliła w swojej dłoni kosmos, rzucając blade światło na nierówną ziemię, szukając w ciemnej glebie jakiegoś śladu odcisku buta, czegokolwiek... Derek obok niósł zapaloną pochodnię. Wszyscy się rozglądali, wytężali wzrok, ale zdawało się, że los jest przeciw nim – chmury zakryły niebo, kradnąc światło księżyca i gwiazd. Przynajmniej nie było wiatru, który dosłownie rzucałby pyłem w oczy... Była to dość trudna wędrówka...
___Co teraz robimy? Wołamy ją? – zapytała głośno Styx. - Samo światło zwraca na nas uwagę... Może nie tego, kogo chcemy, by je zobaczył... Jakieś pomysły?.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Wto Mar 24, 2020 5:18 pm
Francuz stracił poczucie czasu podczas wspólnej koncentracji i skupianiu energii kosmicznej w łańcuchu. Nie wiedział czy to trwało parę minut czy kilkanaście. Jednak po jakimś czasie wyczuł tak jakby ruch energii sam, nie wiedział jak to nazwać ale poczuł, że energią wibruje i unosi się i opada. Gdy otworzył oczy zobaczył jak łańcuch się unosi w jedną ze stron. Zobaczył jak Styx szybko oznacza kierunek. Otarł pot z czoła, ponieważ przelewanie swojej mocy w oręż było niezwykle wymagające, a robił to pierwszy raz. Nie wiedział ,że aż tyle sił to kosztuje. Coraz bardziej nabierał respektu dla rycerzy posiadających pancerz. Wiedział, że oni samą koncentracją mogliby wyczuć dziewczynę lub zlokalizować intruza tak, że cały obóz mógłby jej szukać, bo nie byłoby już zagrożenia na wyspie. Spojrzał w kierunki linii i uniósł oczy znad ziemi powyżej horyzontu. Natrafił na wulkan można go było jeszcze zobaczyć w tą gwiaździstą i jasną noc. Spojrzał na Derek’a i tylko kiwnął głową. Od razu ruszyli za zamaskowaną.
Szli szybkim tempem. Biegnąc można było przeoczyć na przykład leżąca błękitnooką albo jakieś zagrożenie. Gdy dotarli do wulkanu można było poczuć jego ciepło. Z otworów w ziemi unosił się dym a popiół ulatujący z krateru pokrywał wszystko dookoła. Zrobiło się ciemniej przez dym. Co jakiś czas kaszlał i otrzepywał włosy z popiołu. Zobaczył jak kobieta oświeca sobie drogę energią kosmiczną ale to nie był chyba najlepszy pomysł, bo nie tylko zaginiona mogła to zobaczyć.

- Nie wiem – zaczął – może spróbujemy znów z łańcuchem ? – spojrzał na Styx a następnie na Derek’a - W tych warunkach to najlepsza opcja. Pamiętajmy , że pewnie intruz nadal jest na wyspie.

Nic innego nie przychodziło mu na myśl. Dziewczyna mogła być gdzieś niedaleko ale nocą i przy opadającym z nieba pyle było to prawie nierealne. Nie zdziwiłby się nawet jakby znaleźli ja po tym jakby się o nią potknęli. Za dnia byłoby dużo prościej ale niestety Ulla wybrała inną porę. Teren był dość obszerny jak na ich trójkę ale nie mieli wyjścia musieli próbować wszystkiego.

Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Wto Mar 24, 2020 7:31 pm
___Możemy spróbować. - uznała dziewczyna, kiwając głową w stronę ucznia z blizną. Derek ponownie wyciągnął rękę, w której zawisła swobodnie końcówka łańcucha. Zamknął oczy, a jego aura rozświetliła ogniwa kolorem ciemnej zieleni. Styx dodała do tego swój beżowy kosmos, a gdy Francois wspomógł tę dwójkę swoją mocą... Przymknęli oczy, skupili się... I nic. Tym razem zdawało się nie działać, nieważne jak bardzo i jak intensywnie skupiali się na Ulli. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem i splotła ramiona na piersi, Derek zmarszczył brwi i podniósł wyżej łańcuch, przyglądając mu się uważnie. Zamaskowana pokręciła głową, odsuwając się o krok w bok i dalej rozglądała się na boki... Nie było po co stać, więc ruszyli dalej przed siebie. Po kilkunastu minutach ze strony jasnowłosego chłopaka z blizną dało się słyszeć nieartykułowany dźwięk, jakby z trudem chciał coś powiedzieć. Zaszurał butami o spękane podłoże a coś obok Francois'a przecięło powietrze niby ostrze. Łańcuch! Derek mocował się ze swoim łańcuchem, którego końcówka jakby nagle ożyła, kręcąc się szybko i niebezpiecznie w kółko. Jakieś pół metra stali uznało, że będzie wirować we wszystkie strony... Chłopak miał trudności z opanowaniem swojej broni i gdy już reszta chciała skoczyć mu na pomoc... Łańcuch opadł bezwładnie na ziemię. Derek przetarł krople potu z czoła, spojrzał na nich z niedowierzaniem i rozłożył ramiona w geście „nie mam pojęcia co się dzieje”. Styx kopnęła kilka leżących bez życia ogniw, ale nic się więcej nie stało. – Huh... To chyba nie była iluzja, nie..? - zapytała, na co chłopak pokręcił głową, pokazując swoją przetartą dłoń. Podczas walki z łańcuchem zdarł sobie do krwi w kilku miejscach skórę. Dziewczyna wolno przytaknęła, sięgając do pasa, by wyjąć ze skórzanej torby zwitek czystego materiału. Derek zajął się opatrywaniem ręki i po chwili ruszyli dalej...
___Wtedy Francois mógł poczuć, jak grunt nagle usuwa mu się spod nóg. Wpadł... Do dołu. Podobnego do tego, które widzieli na klifie. Nie było to duże wgłębienie, ale wystarczające by mógł trochę stracić równowagę i być może rozerwać nogawkę spodni o ostre kryształy naokoło dziury. Skąd się to wzięło pod wulkanem..? I co mogło oznaczać? Może warto rozejrzeć się, a może znajdą jakąś podpowiedź, wyjaśniającą całą sytuację..?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sro Mar 25, 2020 11:43 am
Francuz rozczarował się gdy nie udało im się zlokalizować kierunku gdzie mogła być dziewczyna. Nawet połączone siły całej trójki nic nie zdziałały. Musieli przejść do bardziej konwencjonalnych metod poszukiwań. Pozostało im ruszyć dalej. Po jakimś czasie zauważył, że coś się dzieje z łańcuchem Derek’a. Oręż zaczęła sama się ruszać wbrew woli jej właściciela. Ror był w niemałym szoku widząc jak blondyn się z nią zmaga. Widział coś takiego pierwszy raz w życiu. Nim zdążył zareagować wirowanie broni ustało. Od razu zauważył, że chłopak ma poranione ręce. Zastanawiał się czym to mogło być spowodowane. Wszyscy byli trochę tym zdezorientowali. Niemożliwością jest aby uczeń nie wiedział co dzieje się z jego łańcuchem. Uczyli się tu tego od samego początku pobytu na wyspie. Ktoś musiał przejąć kontrole swoją energią kosmiczną. Musiała być ona silna aby z odległości sprowokować takie zachowanie. Czy to było ostrzeżenie aby się wycofali? Nie czuł nic co by wskazywało ,że są obserwowani a ludzie zazwyczaj czują jak ktoś na nich patrzy. Coraz bardziej martwił się o dziewczynę i o jej bezpieczeństwo. Po tym incydencie mogli spodziewać się już naprawdę wszystkiego.
Gdy uszli kawałek poczuł jak grunt pod nogami robi sieroca bardziej sypki aż w pewnym momencie noga mu wpadła do dziury. Na moment zachwiał się i uklęknął. Szybko wydostał nogę i usłyszał dźwięk darcia nogawki o coś ostrego.

- Czekajcie – powiedział do towarzyszy.

Ukucnął obok zagłębienia. Dookoła zauważył ciemne kryształki i przyjrzał się im bardzo dokładnie.

- Podobne jak te, które znaleźliśmy z mistrzem – powiedział do Styx i Derek’a. Jemu też mówił o znalezisku wiec również był w temacie.

Przyjrzał im się dokładnie. Było ich znacznie więcej niż tam gdzie znaleźli podobne z Daidalbior’em. Zastanawiał się co to może oznaczać? Pułapka to żadna, bo nie zranił się tylko rozdarł niewielki skrawek spodni. Może przez te kamienie łańcuch blondyna tak zareagował? Ale to by oznaczało, że jego i dziewczyny też powinny wariować. Mistrz je badał ale nie dowiedział się od niego co znaczą ani jak działają.

-Jak myślicie co mogą znaczyć ? – rzucił retorycznie po czym dodał – trzeba jak najszybciej znaleźć Ullę i wracać do obozu.

Wstał. Był gotowy do dalszej drogi. Cokolwiek musieli znieść ani z czym się zmierzyć , musieli ją odnaleźć i powiedzieć Rycerzowi Cefeusza o tym znalezisku. Tu było znacznie więcej czarnych kryształów. One musza coś znaczyć, tylko niestety na razie nie było wiadomo co.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Mar 26, 2020 8:12 pm
___Styx spojrzała na Francois'a a później na Derek'a – przynajmniej zwróciła w ich stronę twarz, bo maska pozostawała niewzruszona zaistniałą sytuacją. Blondyn przykucnął obok i spróbował odłamać kawałek kryształu od krawędzi wgłębienia. Uniósł ciemny kamień w górę, lecz gdy tylko podsunął go pod światło, jakie emitowała swoim kosmosem Styx, kryształ rozpadł się w znajomy pył... Derek aż podskoczył, szybko otrzepując dłonie, ale nic nie zostało na jego skórze. Odetchnął, z wyraźną ulgą, po czym spojrzał na Francois'a, rozkładając ręce. Chyba wiele mu do głowy nie przychodziło... Mimo to wziął kilka jeszcze innych próbek, łapiąc za kryształy różnej długości, grubości i ostrości, chowając je pod pancerz. Styx również nachyliła się nad dołem, po czym postukała palcem w policzek i schyliła w dół dłoń. Drobna kula z kosmosu rozświetliła wnętrze dołu, odcisk buta Francois'a, który nastąpił na inny ślad, czyjejś mniejszej, damskiej stopy... Dziewczyna cicho wciągnęła powietrze do płuc po czym wskazała z w stronę, w którą szli wcześniej.
___ - Ktoś tędy szedł... - dodała, po czym wszyscy zamilkli, zastanawiając się co zrobić... Wtem dało się słyszeć odgłos upadku. Nagle, bez ostrzeżenia, zdawało się, że coś spadło i stoczyło się w dół. Jakby ktoś upadł na gorącą ziemię i przeturlał się ze stromej części drogi, która prowadziła w górę, do oka wulkanu. Styx uniosła w górę dłoń i jej kosmos zabłysł nagle jasno i gwałtownie, na krótką chwilę rozświetlając o wiele większy obszar – kawałek drogi przed nimi, w górę, w stronę pełnego chmur nieba, unosiło się mnóstwo kurzu. Wina to była człowieka czy dzikiego zwierzęcia, wroga czy przyjaciela..? Dziewczyna zdławiła w dłoniach promień energii i kiwnęła im głową.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Mar 26, 2020 10:42 pm
Przyglądał się jak pozostali oglądali czarne kryształy. Przeraził gdy jeden się rozsypał w dłoniach ale na szczęście pył szybko znikł i nie przyległ do jego skóry towarzyszy. Odetchnął z ulga, bo nie chciałby powtórki z ich pierwszej wspólnej wyprawy kiedy poznali Ullę. Na wieść, że ktoś mógł tedy iść zaczął się baczniej przyglądać podłożu. Widoczność byłą słaba. Noc , ciągle spadający pyl nie ułatwiał im zadania, które było dość trudne. Dało się jednak zauważyć ślady, które sugerowały, że nie są sami przy wulkanie. Po krótkich ale dokładnych oględzinach wstał i jeszcze raz spojrzał na towarzyszy chcą powiedzieć ,żeby iść dalej ale nagle usłyszał dziwny dźwięk. Jakby coś upadło albo przebiegło jakby bliżej krateru. Wzrok skierował ku górze. Styx oświetliła swoją energią okolice. Co prawda było nieco jaśniej ale na niewiele się to w tych warunkach zdało na ich korzyść. Dość szybko po chwili zamaskowana stwierdził ,że oświetlenie drogi aurą nie ma sens. Francuz pomyślał, że może tez to być niebezpieczne , bo jeżeli to wróg to zostaną starci na proch zanim zorientują się kto ich ataku. Nie mógł spojrzeć w oczy kobiecie , bo nosiła maskę ale na chwilę miał z nią tak jakby kontakt wzrokowy. Gdy ta kiwnęła spojrzał jeszcze prze ułamek sekundy na blondyna. Wiedział ,ze trzeba ruszać . Teraz był czas na działanie. Musieli sprawdzić kto lub co to było. Nie mogli przegapić takiej szansy. Oddalił się o kilkanaście metrów od reszty aby spróbować otoczyć i w razie potrzeby odciąć drogę temu, kto znajdował się powyżej. Musiał dać z siei wszystko. Czuł jak krew w jego żyłach przyspiesza, a w tych warunkach ciężko było nabrać dobrze powietrza. Walka w takiej atmosferze byłby trudna do zniesienia dlatego trzeba było to rozegrać inteligentnie i tak aby wykorzystać element zaskoczenia. Wszystko miało się wyjaśnić z kilka sekund.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Mar 26, 2020 11:51 pm
___Do całej sytuacji postanowiono podejść poważnie. Francois ruszył przodem, okrążając miejsce, które skryło się pod warstwą kurzu. Pył ograniczał widoczność, gorzej od ciemności nocy, ale szli uparcie przed siebie. Derek zdławił o piach płomień pochodni i skierował się prosto, Styx wspięła się w górę, skacząc po nierównym terenie cicho i sprawnie jak kozica. Taką formacją, cała trójka miała szansę okrążyć przeciwnika i odciąć mu potencjalną drogę ucieczki. Zdawało się, że wszystko szło dobrze, bez większego trudu udało się im dotrzeć do odpowiedniego miejsca... W ciemności słyszeli kroki. Lekkie, nierówne, nieostrożnie stawiane. Jakby ktoś się zataczał, nie mogąc do końca utrzymać się prosto... A potem kroki ucichły. Pył opadł i w cieniu nocy dało się zobaczyć drobną sylwetkę. Zbliżali się do niej szybko.
___Wtem gdzieś nad nimi błysnął piorun, rozświetlając ciemne chmury na niebie oraz okolice wulkanu. Przed nimi stała Ulla... Chwiała się, jakby była zbyt słaba, by stanąć mocno na obu nogach. Była brudna, ubranie, jakie dano jej w obozie było podarte i zniszczone, część opatrunków poluzowała się albo zawieruszyła. Palce miała pokryte czymś ciemnym, dłonie jej drżały, a głowę opuściła w dół. Wszyscy mogli poczuć, że coś jest nie tak. Włoski na karku stanęły im dęba, napięcie czuło się w powietrzu. Derek patrzył na nią ze smutkiem i przejęciem, ale czujnie uniósł rękę, hamując Styx przed podbiegnięciem do dziewczyny. Zamaskowana zawołała Ulle, ale ta nie zareagowała. Coś znów wibrowało, dając o sobie znać ostrą wonią ozonu oraz dziwnym pogłosem... Ze wszystkich stron zaatakował ich szelest piasku, choć nie było wiatru.
___Na ziemię spadły pierwsze krople deszczu.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sob Mar 28, 2020 11:26 am
Dość szybko pokonali kilkanaście metrów jakie musieli pokonać aby spotkać kogoś lub coś znajdujące się powyżej. Po odgłosach można było przypuszczać ,że to zaginiona dostała się aż tutaj a w jej stanie to byłby nielada wyczyn. Tutaj razem z powietrzem do płuc dostawał się pył i wulkaniczne wyziewy , które wydostawały się z ziemi. Jedynym plusem było, że nocą nie panował tu taki chłód. Oni radzili sobie z takimi warunkami dzięki swojemu cosmo, które dość znacznie wzmagało ich wytrzymałość. Pył powoli jakby opadł i zobaczył filigranową sylwetkę , musiała to być dziewczęca albo bardzo drobnej kobiety. Miał nadzieję ,że pozostali nie wypalą do niej pędem tylko upewnią się kto to jest. On zbliżał się teraz wolnie i pewniej stawiając kroki aby w razie potrzeby móc się bronić lub zaatakować bez obaw, że starci równowagę. Musieli zachować teraz największą ostrożność jaką można było w tej sytuacji. Nagle niebo rozjaśnił piorun czasem tak się działo podczas wzmożonej aktywności wulkanu. Zobaczył Ullę. Gdy przez moment jej się przyjrzał zdawało mu się ,że dość ciężko zniosła ucieczkę z obozu. Poszarpana ubranie, rozdarte bandaże i była cała w pyle. Temu się nie dziwił , bo również oni byli cali pokryciu popiołem. Było też coś dziwnego , coś co czuł w powietrzu. Nie umiał tego określić ale czuł jakby można było ciąć powietrze mieczem, zdawało mu się, że tak jest gęsta atmosfera, która panowała. Czuł jak włosy stają mu dęba. Było coś w Chorwatce przerażającego i niepewnego. Była zupełnie inna niż wcześniej. Zobaczył katem oka jak Derek powstrzymuje Styx od podbiegnięcia do błękitnookiej. Siostra Liam’a nie reagowała nawet na swoje imię. Była jakby nieobecna i to wprawiało w największe może nie przerażenie ale obawy. Pojawiła się również woń ozonu ale tak jak po burzy ale ostra, która sama wdziera się w nozdrza. Piasek z podłoża jakby ożył i ziarenka same zaczęły podskakiwać choć nie czuł wiatru. Spojrzał na Ullę, zobaczył jej twarz nieco wyraźniej i uzmysłowił sobie jedno

- To ona – powiedział do towarzyszy. Teraz jakby wszystko się rozświetliło to ona stała za wszystkim lub ktoś nią manipulował ale to teraz ona był dla nich zagrożeniem.

- Trzeba ją obezwładnić – stwierdził i jakby chciał aby cała trójka przy użyciu łańcuchów j złapała.

Lekko rozluźnił swoja broń z przedramion i rzucił nim w stronę dziewczyny. Owinął się wokół jej torsu przytrzymując również ramiona. Liczył na to, że pozostali zrobią to samo. Myślał, że dobrze robią. Jeżeli to ona stoi za atakami a teraz na to wszystko wskazywało to muszą powstrzymać ją przed atakiem, bo jeżeli była w stanie zabić jednych z najlepszych uczniów to musza działać razem. Krople deszczu, które coraz bardziej spadały na ziemie nie ułatwią im zadania a raczej są zapowiedzią długiej i trudnej nocy.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sob Mar 28, 2020 9:29 pm
___Dziewczyna ani drgnęła. Cała trójka, na sygnał Francois'a podjęła się obezwładnienia Ulli – pierwszy łańcuch owinął się wokół jej ramion i piersi. Derek rzucił swoim, metaliczne ogniwa brzdęknęły i szybkim ruchem splotły razem jej nogi w kolanach. Dziewczyna zachwiała się i runęłaby na twarz, gdyby nie Styx, która podbiegła i ślizgiem umknęła przed jednym z łańcuchów, łapiąc jasnowłosą, nim ta uderzyła boleśnie o ziemię.
___Oszaleliście... - wysyczała z naganą, kładąc ranną ostrożnie na ziemię. - Mogliście ją gorzej poranić. - burknęła, unosząc dłoń, by światłem kosmosu przyjrzeć się Ulli. Wyglądała... Inaczej. Jej twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji, była niby maska z ludzkiej skóry. Błękitne oczy, które tak wcześniej mocno wyrażały wszystkie jej uczucia, były teraz szkliste, puste. Tęczówki oraz źrenice wyblakły, jakby cała powierzchnia oczu pokryta była poszarzałą bielą. Dłonie miała ciemne od krwi, w kilku miejscach ze skóry wyzierały kawałki kryształów. Takich samych, jakie ozdabiały krawędzie dziur, które znajdowały się w różnych częściach wyspy. Wyglądały, jakby zostały jakimś sposobem wbite w jej ciało, niewielkie odłamki nie większe od drzazg oraz długie i cienkie niby gwoździe. Styx znów syknęła na ten widok i wyjęła spod chusty zawiniątko z bandażami oraz fiolką ostro pachnącego płynu. Bez zbędnych słów rozdarła kawałek materiału, wyjmując kryształy z ciała, dezynfekując rany i owijając materiałem. Ulla zdawała się nie zauważać tego co się działo, jej wzrok bez celu patrzył przed siebie, jej pierś unosiła się wolno w górę, w płytkich, cichych oddechach. Derek, wyraźnie tym zaniepokojony, rozglądał się na boki i zerkał to w jedną, to w drugą stronę. Poklepał Styx po ramieniu i wskazał kierunek obozu, chyba chcąc jej dać znać by się pośpieszyła, albo, że zrobią to na miejscu. - Chwila, chwila... - mruknęła, zawijając bandaż na nadgarstku. - Co, myślisz, że znaleźliśmy ją tutaj... - urwała na moment, po czym jej głos stał się bardziej poważny. - … Bo ktoś tego chciał..?
___W ciemności nagle coś się poruszyło. Wszyscy zamarli, wsłuchując się w dźwięki nocy, ale chyba nikt niczego nie słyszał... Choć Derek zasłonił sobie nagle uszy, jakby ktoś wrzasnął obok jego głowy. Nagle w blasku, który rzucała energia kosmosu Styx, ukazał się im niedźwiedź. Ogromny, porośnięty gęstą sierścią. Skąd na tej wyspie niedźwiedź..? Choć było gorąco, z jego nozdrzy buchała para, na pysku miał kilka krwawych szram. Długie pazury bezszelestnie poruszały się po stwardniałej ziemi – zwierz zaryczał gniewnie. Prawdopodobnie, bo rozdziawił paszczę, choć Francois nie usłyszał żadnego dźwięku i ruszył w ich stronę. Styx zasłoniła sobą Ulle, koncentrując energię w dłoni, Derek zbladł i złapał za swój jedyny łańcuch – drugi wciąż był owinięty wokół nóg Ulli. Niedźwiedź skoczył w jego kierunku a chłopak odbiegł na bok, jakby chcąc przenieść walkę w inne miejsce.
___ - Co do diabła... - warknęła Styx, po czym umilkła, bo podszedł do niej wysoki mężczyzna. Pojawił się tak nagle jak niedźwiedź i równie bezszelestnie. Ubrany w ciemny, skórzany płaszcz, miał krótko obcięte, czarne włosy a w dłoniach dwa sztylety. Na twarzy miał maskę, która zasłaniała górną część twarzy. Widać było więc jego drwiący, złośliwy uśmiech... Styx poderwała się nagle, łapiąc za swoje łańcuchy i stając w bojowej pozie. Drżała, choć dzielnie to ukrywała. - Nie. To nie prawda. Ty nie żyjesz! - krzyknęła głośno, na co postać zaśmiała się... I tym razem Francuz niczego nie usłyszał. Nawet szczęku metalu, gdy jego sztylety uderzyły o napięty łańcuch dziewczyny.
___ - Jak mogłeś bracie... - w końcu coś usłyszał. I był to mu dobrze znany głos... Oczom Francois'a ukazała się znana mu para bliźniaków, jego własnych, starszych braci. Pete i Antoine stali przed nim, żywi jak w dniu w którym opuścił dom, kręcąc głowami, ich twarze zdradzały rozczarowanie. Obaj byli... Jakby odlegli a jednocześnie tak prawdziwi, że wszystkie zmysły mu mówiły, że faktycznie stoją przed nim. Jeden trzymał widły, drugi stukał motyką o dłoń. - Jak mogłeś... - westchnął Pete. - Niedługo po tym jak odszedłeś ojciec zachorował... Sprzedaliśmy sporo ziemi na lekarstwa dla niego, ale musieliśmy go pochować nim nadeszła wiosna. A Ciebie tam nie było! - krzyknął oskarżając go o to chłopak, wbijając widły w ziemię.
___ - Matka płakała cały czas. I choć we trójkę staraliśmy się zająć całą rolą, jej serce nie wytrzymało po stracie męża. My ledwo dajemy radę na polach, a teraz ona leży chora, dopytując o swoich synów... - w głosie Antoine słychać było tylko ból i pogardę. - I co jej mamy powiedzieć, co?! Że jej najmłodszy, ukochany synek, wybył za morze, bo wierzy w jakąś pogańską, nic nie wartą boginię? Jest ona ważniejsza od Twojej własnej matki?! OD TWOJEJ RODZINY?! - wrzasnął tak głośno, że jego głos przez krótką chwilę zabrzmiał jak grom. Obaj nagle, bez ostrzeżenie, skoczyli w stronę Francois'a, atakując go otwarcie i bez krzty współczucia w spojrzeniach.
___Z nieba spadał rzadki deszcz.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Nie Mar 29, 2020 4:25 pm
Francois był przekonany, że Ulla jest w transie i tak właśnie należało postąpić. Domyślił się, że Styx to się nie spodoba. Zamaskowana złapała ją i ostrożnie położyła na ziemi.  Przyjrzał się jej, nadal nie reagowała. Pierwszy raz widział kogoś w takim stanie i był ciekaw kiedy się przebudzi i czy to jest dowód na to, że ona jest źródłem  owego zapachu jak i ruszania się ziarenek pisaku.

- Ona jest w transie –powiedział do kobiety – może być źródłem energii kosmicznej

  Chciał w ten sposób uspokoić uczennicę. Nie miał jej tego za złe , że się martwi o nią martwi. To zrozumiałe w obozie się nią zajmowała, a teraz nie chciała aby jej opieka poszła na marne. Jednak Francuz uważał , że Chorwatka może być w jakiś sposób kierowana  lub jest nieświadoma siły, która w niej drzemie. Swego rodzaju złym odbiciem. Jakby w jednym ciele były dwie osoby. Było mu jej żal, bo mogła być nieświadoma, że to ona robi te wszystkie rzeczy ale z drugiej strony jak mogła sama siebie ranić plecy? To mu nie dawało spokoju ale musieli teraz sprowadzić ją do obozu i czekać na przybycie mistrza lub jak najszybciej się z nim spotkać jeżeli już jest w swojej chacie i opowiedzieć mu o tym co wydarzyło się przy wulkanie.
  Spojrzał nagle na dziewczynę w masce. Zasłoniła Ulle ale nie widział przed czym Derek te jakby ruszał do walki z kimś kto najwyraźniej go nieco przerażał. Dopiero chwilę później zauważył niedźwiedzia ale nie słyszał jego ryk. To było bardzo dziwne.  Towarzyszka też nagle zaczęła krzyczeć w czyjąś stronę i pojawił się jakiś mężczyzna ? Widzieli coś czego on nie widzi. Zrobił dwa kroki w ich stronę.

-Co się dzieje? – zawołał do nich

  Nagle sam znieruchomiał i zesztywniał gdy usłyszał znajomy głos, który nie słyszał od lat ale doskonale go pamiętał to jego brat i nagle zobaczył drugiego. Tak to para bliźniaków również znajdowała się na Wyspie Andromedy

- Co jest ? – powiedziałam do siebie – to niemożliwe – głos mu drżał

 Nie widział braci od siedmiu lat odkąd wyruszył na trening aby zostać rycerzem Ateny. Dziwiła go ta wizyta i w dodatku w tym miejscu. Z tył głowy cały miał wrażenie , że to nierealne, bo pozostała dwójka zmaga się widocznie z czymś a teraz oni stają przed nim wyraźnie stawiając sprawę jasno, że wyrzekli się go jako brata i obarczali całą winą. Cały czas uważnie ich słuchał.

- To nie tak – krzyknął   na swoje usprawiedliwienie

 W głowie miał mętlik ale gdy Ci skoczyli do ataku nie miał zamiaru stać w bezruchu. Nigdy sobie nie dawali forów podczas walk w stodole oczywiście nigdy nie szli na całość ale teraz nie miał zamiaru im pobłażać. To był jego wybór rodzice wiedzieli, że może nie wrócić. Dali mu wolną rękę , gdyby mu zabronili to wiedzieli , że ten pewnie by zginął gdyby znaleźli go ci, którzy próbowali zgwałcić dziewczynę z karczmy. Skupił w pięściach swoją energię kosmiczną i cisnął prosto w swoich krewniaków. Jednak kule energii przeleciały przez nich. To mu coś uzmysłowiło to była iluzja. Bardzo dobra i podstępna. Było to tak jakby ktoś czytał mu w myślach i stworzył iluzję najbardziej wdzierającą siew jego psychikę. Aby stał się bezbronny i nie mógł nic zrobić.  

-To iluzja- krzyknął na cały głos aby jego towarzysze go usłyszeli. Miał nadzieję, że zrobiło w porę. Obejrzał się za siebie zobaczyć czy nikt się za niego nie skrada.


Ostatnio zmieniony przez Francois dnia Sro Kwi 01, 2020 7:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sro Kwi 01, 2020 12:54 am
___Atak był szybki i precyzyjny. Może nawet zbyt precyzyjny... Szybkie pociski z kosmosu przemknęły przez ciała braci Francois'a jak przez mgłę, ich sylwetki zadrgały delikatnie w rozgrzanym powietrzu... Jednak ich ciosy były realne. Chłopak musiał odbić łańcuchem uderzenie motyką i usunąć się szybko na bok by uniknąć wideł. Drewniany trzonek obił się o jego żebro, powodując jak najbardziej rzeczywisty ból. Coś tu nie pasowało... Czyżby tylko kosmos przenikał przez tę iluzję? Gdy uczeń spróbował uderzyć pięścią przez ciało jednego z braci, było to jak uderzenie o powierzchnię wody... Jednak po chwili Antoine kopniakiem uderzył w jego nogę, co niezaprzeczalnie było prawdziwe. Innym razem łańcuch otarł się o motykę i przeniknął przez nią, zupełnie jakby losowo, różne elementy z całego obrazka – z pary uzbrojonych braci – raz były iluzją tak realną, że zadawały ból, innym razem tylko grą świateł i cieni, która wyglądała jak bliźniacy Ror. Nie ułatwiało to walki i wyraźnie przeszkadzało w całym porównaniu sił, gdy rządziła tym jakaś chaotyczna, niezrozumiała reguła...
___Powiedz mi... – nieopodal sapnęła Styx, robiąc gwałtowny unik przed zamaskowanym mężczyzną. Uchyliła się i zamierzyła z kopniakiem, by trafić go w kolano, ale jej noga przemknęła przez jego ciało, nie napotykając żadnego oporu. - Coś... – uniosła nagle łańcuch, blokując jego ostrze. Sztylet musnął jej włosy, kosmyk opadł na ziemię. Nagle dziewczyna odsunęła się o krok w tył, zwalniając swój napór na przeciwnika po czym odepchnęła go gwałtownie od siebie, w tym przypadku mogąc wywrzeć pewien opór na jego ramionach. - Czego nie wiem! – krzyknęła, podbiegając w stronę Francois'a. - Jak mamy atakować coś, co niby nie jest realne, ale potrafi nas skopać?! I gdzie jest Derek?! – rozejrzała się gwałtownie dziewczyna, ale więcej nie zdążyli zrobić. Mężczyzna w masce oraz bracia Francuza skoczyli do kolejnego ataku, Styx bojowo uniosła łańcuch, szykując się do dalszej potyczki z cieniami. W bezpośredniej walce nie zdziałają wiele w takim razie, ale jak rozgryźć w jaki sposób działa iluzja?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sro Kwi 01, 2020 11:23 pm
Francois się przemyślał. Liczył na to, że iluzja minie gdy cisnął w nie pociski cosmo a one przeleciały przez wyimagowane postacie sądził, że widma się rozpłyną albo ich ciosy będą nierealne ale niestety się mylił i to bardzo.  Ich ciosy było realne i musiał się nieźle nagimnastykować aby unikać ich ciosów. Widział kątem oka jak Styx zmaga się z swoją wizją ale nie miał czasu zastanawiać się kto to jest dla niej. Wiedział jedno to na pewno był ktoś z jej przeszłości.

-Nie mam pojęcia – powiedział bezradnie cały czas walcząc ze swoimi braćmi.

Był skupiony na walce i stracił z pola widzenia Derek’a. Rozejrzał się po tym jak wykonał kilka uników i odskoczył trochę do tył aby mieć na to czas.

-Chyba poszedł wyżej – mówiąc to miał nadzieję , że to możliwe , bo gdy odszedł od Ulli to właśnie skierował się bliżej krateru i przez moment zdawało mu się ,że słyszy zduszony krzyk. Wiedział ,że towarzysz ma problemy z mową i przez to może nie być go słychać.  

Sytuacja była skomplikowana. Walka zabierała mu sporo energii w tych warunkach w takim tempie starcia długo nie przetrwa. Musieli położyć kres tej iluzji. Najprostszym rozwiązaniem byłoby  znalezienie twórcy tego spektaklu. To w tej sytuacji jedyne rozwiązanie ale jak znaleźć przeciwnika gdy trzeba zmagać się z innymi oponentami. Najgorsze w tej sytuacji było to, że nie można było skutecznie zaatakować tak aby pokonać cienie.

-Trzeba znaleźć tego co ich stworzył – rzucił krótko patrząc na Styx po tym jak sparował kolejne ciosy po chwili dodał - to jedyne rozwiązanie

Był coraz bardziej zmęczony ale mimo to nadal sprawnie odpierał ataki choć mała stróżka krwi leciała mu z policzka po tym jak nie zdołał dość szybko uniknąć dziabki.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Kwi 02, 2020 4:53 pm
___Te ścierwa nie działają tak ja miały! - krzyknęła Styx, starając się trzymać bliżej Francois'a. W ciemności tylko błyski aury pomagały w ich widoczności, więc ciało dziewczyny roziskrzyło się beżowym kosmosem. Była jak pochodnia, ale czy teraz miało to jakieś znaczenie, gdy wróg już atakował? - Czasem coś przez nie przeleci, czasem nie... Nie wiem, kto to robi, ale partaczy robotę na całego! A to znaczy, że maláka nie jest w tym dobry! - zwróciła się do Francoisa, przekrzykując szelest piasku i odgłos powoli przybierającego na sile deszczu. - Musimy się rozdzielić! Im większe pole ma wróg do tworzenia iluzji, tym będzie mu trudniej! W końcu opadnie z sił! - machnęła łańcuchem, rzucając nim w kierunku mężczyzny. Każdy z uczniów miał swojego przeciwnika, powiązanego z ich przeszłością i życiem... Derek po raz drugi walczył o życie z niedźwiedziem, Francuz stanął oko w oko z braćmi, a zamaskowana nie szczędziła na przekleństwach podczas zmagania się z mężczyzną w masce. Jej łańcuch owinął się wokół ramienia przeciwnika, Styx popędziła jak kozica, przeskakując przez większe kamienie i ciągnąc go w ciemność za sobą, jak najszybciej i jak najdalej. Gdzieś wyżej dało się słyszeć szamotanie się Derek'a, a Francois walczył dzielnie, choć i nie bez ran, z iluzją... Kilka minut zdawało się ciągnąć w nieskończoność, gdy nagle postacie Antoine i Pete zbladły i zafalowały – widły jednego z nich przeszły przez ramię chłopaka jak przez mgłę, w ogóle go nie raniąc... Jednak kolejny cios musiał zablokować łańcuchem, gdyż nabiłby mu solidnego guza na skroni. Styx musiała mieć rację i odejść z przeciwnikiem tak daleko jak mogła... Nie było pewności, że nieprzytomna dziewczyna, wbijająca puste spojrzenie w niebo za tym stoi, ale im dalej od całego zamieszania, tym lepiej. Derek w tej chwili był poza ich zasięgiem, więc teraz kolej Francuza na to, by zaciągnąć iluzję swoich braci jak najdalej od Ulli... Każdy krok w przeciwną stronę od tej, w którą udała się Styx, sprawiał, że bliźniaki tracili na materialności coraz bardziej i bardziej, tylko jak daleko trzeba iść..?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Kwi 02, 2020 8:44 pm
Kiwnął dziewczynie głową na znak , że się z nią zgadza. Styx miała rację trzeba było się oddalić. Wtedy iluzja będzie słabsza, bo jej kreator nie ma prawdopodobnie takich umiejętności, żeby nadal je utrzymywać na tak dużym obszarze. Cały czas robiąc uniki kierował się ku dołowi. Schodził w dół nawet nie próbując atakować, bo wiedział ,ze to jest bez sensu. Jego ataki i tak nie wyrządziłyby krzywdy cieniom a wydawało mu się, że słabną coraz bardziej im oddala się od Ulli a także swoich towarzyszy. To jest dobre , bo nie będzie musiał prowadzić bezsensownego starcia. Było jak najbardziej realne ale rywale już nie. Teren pod jego stopami z każdym krokiem stawał się coraz bardziej wypłaszczony. Iluzja jakby coraz bardziej słabła. Postacie już nie były tak bardzo wyraźne jak wcześniej. Ucieszył się w duchu , że kobieta miała rację. Był ciekaw czy to Chorwatka była źródłem tej iluzji. Cały czas unikał to wideł to dziabki. Miał nadzieję ,że zaraz widma przestaną istnieć, jego braci jak i pozostałe, z którymi musieli się mierzyć jego towarzysze. Co chwila spoglądał za siebie co wystawiało go na ataki. Musiał być pewny , że za nim nie czai się nikt kto mógłby go zaatakować od tył jak Liam’a czy Xin’a. Chciał przeżyć tą noc, tą bitwę. Chciał się zrewanżować temu z kim tak naprawdę walczą , kto tak naprawdę jest ich wrogiem. Aura koloru krwi cały czas go otaczała. Do wysiłku, na który cały czas był wystawiony była mu potrzebna energia kosmiczna, bo bez niej na pewno by nie przerwałby tych ataków, które zadawali mu bliźniacy. Liczył ,że okazja do pojedynku twarzą w twarz nadarzy się niebawem. Póki co nadal stawiał kroki do tył co chwile robiąc uniki. Był już pewnie około trzystu metrów od Ulli.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Kwi 02, 2020 10:34 pm
___Z każdym krokiem cienie bladły i drgały jak zmącony na powierzchni wody obraz. Im bardziej Francois oddalał się od reszty, tym mocniej sylwetki jego braci traciły na ostrości. Uderzenia widłami czy motyką przechodziły przez niego jak mgła, ruchy Antoine i Pete były niezgrabne, niedokładne, aż jasne było, że którymś momencie stali się niegroźną projekcją... Nie znikli jednak, chłopak musiał ciągnąć ich za sobą bardziej, w ciemność i szum opadającego deszczu. Powoli obraz rozmywał się w niekształtne sylwetki, aż znikł całkowicie... Ot tak, po prostu. Iluzja znikła, pozostało pytanie czy jeśli zwróci swoje kroki z powrotem w stronę Ulli, czy powróci, ponownie się uaktywniając? Przez chwilę wokół Francuza słychać było tylko szum deszczu – duże, chłodne krople spadały z góry, chłodząc rozgrzane walką ciało. Niesłychane, deszcz na Wyspie Andromedy zdarzał się bardzo rzadko...
___Nagle odgłos cichego wybuchu, jakby coś ciężkiego uderzyło o ziemię, oraz kobiecy krzyk przedarły się przez odgłos deszczu. Głos brzmiał jak... Styx.
___Uwolniona z łańcuchów Ulla klęczała na rozgrzanej ziemi. Deszcz w kontakcie z gorącymi kamieniami parował lekko, przysłaniając widoczność, ale można było zobaczyć trzymającego się za ramię Derek'a – chłopak był cały, nie licząc śladu po pazurach na prawym przedramieniu. Nie krwawiły zbyt mocno, więc z łatwością je ignorował. Styx stała dwa kroki przed Ullą, w dziwnej pozie, przesuwając ciężar ciała na jedną z nóg. Kostka drugiej spływała krwią, wbiły się w nią ostre, ciemne kryształy – przed jasnowłosą znajdował się jeden ze znanych im otworów. Obie dłonie dziewczyny zawisły nieruchomo nad dnem wgłębienia, siedziała tak pochylona jak kamienna figura. Z pokrwawionej skóry nadgarstków sterczało również kilka ostrych odłamków kamieni... Ulla dalej miała nieprzytomne spojrzenie i nie ruszała się, zupełnie jakby ruch, jaki wcześniej musiała wykonać kazał jej zastygnąć w danej pozie, gdy tylko wykonała zadanie... Styx przyklękła, wyrywając z kostki i podbicia stopy kryształy.
___Gia ton poutso! - krzyknęła, klnąc pod nosem. - Jak tylko iluzja znikła, przybiegłam tutaj! - zwróciła się do Francois'a, gdy tylko ujrzała chłopaka. - Ulla siedziała, podbiegłam sprawdzić czy jest cała. Położyła dłonie na mojej stopie, strzelił kosmos i ziemia pod moją nogą wybuchła... Odsunęłam się ledwie to poczułam, ale i tak za późno! Chwila dłużej, może nie miałabym połowy stopy..! - syknęła ze złością, rozrywając materiał chusty na ramionach i mocno zawijając nim swoje rany. Tymczasem w blasku świateł ich kosmosu... W świetle błyskawicy, która rozbłysła na niebie, dokładnie nad nimi, Francois mógł ujrzeć, jak coś nietypowego znajduje się za Ullą. Delikatne, niewidoczne nitki przyłączone były do jej karku, ramion i nóg, dopiero refleksy światła pokazały, co kryje się w ciemności. Mógł ujrzeć, w przeciągu kilku chwil, jak niektóre z tych nici napinają się i Ulla drgnęła, kładąc dłonie na ziemi, palce prosto skierowane na bandażującą ranę Styx. Wokół jej nadgarstków strzelił dziwny kosmos a ziemia zaczęła się z prędkością błyskawicy zmieniać, obierając sobie za cel zamaskowaną dziewczynę... Kilka sekund i mogło dojść do kolejnego wybuchu.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Pią Kwi 03, 2020 8:29 pm
Francuz oddalał się od swoich towarzyszy póki cienie jego braci nie znikły. Trochę mu to zajęło ale udało się. Wyciszył swoje cosmo i aura wokół niego mająca kolor krwi znikła. Pomyślał, że się udało i wykonał część zadania jakim było pozbycie się tej denerwującej iluzji. Chciał wrócić do reszty jednak obawiał się ,ze widmo znów może zaatakować a on znów będzie musiał się cofać od jego źródła jakim z pewnością była Ulla. Może nie bezpośrednio ale uważał , że na pewno z nim powiązana z tymi widmami. Rozwodził się nad tym kilka sekund i postanowił wracać do towarzyszy. Nim postawił pierwszy krok i usłyszał kobiecy krzyk i uzmysłowił sobie ,że to była Styx. Popędziło sil w nogach coraz to wyżej w stronę krateru. Cały był przemoczony a rzadko to się zdarzało na Wyspie Andromedy, tu deszcz padał rzadko. Po nim zazwyczaj rejon wulkanu zamieniał się na kilka dni w zieloną łąkę, a żyzna gleba i woda z opadów umożliwiały to. Biegnąć myślał co się tam mogło wydarzyć. Czy to koleiny przeciwnik? Czy to kolejna iluzja ? Musiał się tego dowiedzieć i zobaczyć co z zamaskowaną. Uważał, że był w jakimś sensie odpowiedzialny za to, że się tu znaleźli. To on wraz z Derek’iem sprowadzili Chorwatkę do obozu i to on zaproponował wyruszenie bez wiedzy mistrza na poszukiwanie błękitnookiej. Każdy krok kosztował go kolejną utratę sił. Potknął się biegnąc ale szybko podbił się rękoma do góry i biegł dalej. Musiał podnosić wysoko nogi a mięśnie, których zazwyczaj nie używał dawały teraz o sobie znać choć czuł się zmęczony wiedział ,że da radę a był już bardzo blisko. Ostatnie dni uodporniły go na używanie sporej ilości energii kosmicznej.
Gdy dotarł na miejsce zobaczył ,że Ulla oswobodziła się z łańcuchów, a Styx trzymała sięga kostkę. Podszedł do nich i chwycił swoją broń z ziemi. Musiał ją zostawić aby Chorwatka była unieruchomiona a sam musiał walczyć z braćmi. Nawijał sobie je z powrotem na przedramiona.

- Wszystko w porządku? – zapytał ucznia, bo zauważył ,ze krwawi ale niezbyt obficie
- Co się stało ? – zapytał uczennicy

Wysłuchał jej odpowiedzi. Zdziwiło go to ,że tamta potrafi używać energii kosmicznej. Myślał, że ta nie rozwinęła swojego cosmo dlatego wtedy kula się rozpadła a nie myślał, ze byłaby w stanie z rozmysłem go użyć. Zrozumiał ,ze jest nadal w transie, a mogłaby być zupełnie inną osobą. Mogłaby być zupełnie kimś innym, kimś kim nie chcieliby żeby była. Nagle niebo przeszyła błyskawica i rozświetliła całą okolicę. Zobaczył coś co się dzieje z Ullą. Miała jakby nici przyczepione do ciała, a te się napięły i położyła ręce z ziemi. Wtedy zrozumiał ,ze ona jest tylko marionetką, jest jak laka a lalkarz nadal pozostaje w ukryciu. Podbiegł do Styx aby odciągnąć jej od dziewczyny. Wykonał skok i szybkim ruchem znalazł się obok niej i chwycił ją jedną ręką za udo a drugą w pasie. Błyskawicznie rozpalił cosmo gdy był jeszcze podczas skoku aby mieć więcej siły. Gdy poczuł ,ze trzyma dziewczynę skoczył jak najdalej mógł.

-Ona jest marionetką – rzucił szybko i poczuł wybuch za sobą - szykowała się do ataku – powiedział gdy wylądowali kilka metrów dalej.

Wiedział ,że pomylił się. Dziewczyna byłą tylko narzędziem a nie źródłem zła. Ta chwila zwątpienia mogła go dużo kosztować. Czuł się z tym źle. Czuł , że jego przeciwnik może nieźle nimi manipulować i zna ich myśli, co pokazał to gdy stworzył iluzje. Musieli po raz kolejny ocalić tą biedną dziewczynę , która tyle już przeżyła. Wyprostował się, a wokół niego była wyraźna aura koloru krwi, chyba nigdy wcześniej nie była tak gęsta.

-Pokaż się- krzyknął w stronę Ulli
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sob Kwi 04, 2020 6:28 pm
___C-co Ty... - wymamrotała Styx, czując jak ramiona chłopaka się wokół niej oplątały i po chwili oboje znaleźli się w powietrzu. Impet wybuchu nie był zbyt silny, ale zatrzepotał ich włosami, a dziewczyna od razu zrozumiała słowa Francois'a. Zbyt wiele do siebie pasowało, by nie ufać jego teorii.. Tylko czy na pewno? Przytaknęła i gdy oddalili się kawałek, stanęła o własnych siłach, choć stopa cały czas jej dokuczała. Sięgnęła po swoje łańcuchy, bojowo je rozwijając i rozpalając własną aurę. - Pokaż się kurwiarzu! - rzuciła gniewnie w stronę Ulli, stając obok Francuza. Derek stał w miejscu, idąc wolno w stronę klęczącej jasnowłosej. W jednej dłoni trzymał łańcuch, w drugiej zgaszoną pochodnię, którą rzucił na ziemię, gdy zaatakowały ich iluzję. Wbił drewno w ziemię, zapalił kosmosem i jasna, drgająca łuna oświetliła kawałek spękanej ziemi. Blondyn zmrużył niebezpiecznie oczy i wolno wypuścił powietrze z płuc, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Każdy z nich był gotowy na walkę, każdy był gotowy na niebezpieczeństwo...
___Przez okropnie długą chwilę, Ulla się nie ruszała. Można było już zwątpić, że jest w ogóle ludzką istotą, będąc w tak idealnie nieruchomej pozie... Po czym powoli powstała z klęczek, prostując drobne ciało. Krew kapała z jej palców na ziemię – nawet jeśli była lalką w tym wszystkim, to marionetkarz słabo się z nią obchodził... Jasnowłosa, cały czas z twarzą zwróconą do trójki uczniów, zrobiła krok w tył, i kolejny, odchodząc z łuny światła, aż nagle przystanęła i na jej ramionach pojawiły się dwie dłonie w czarnych rękawiczkach. Blask płomienia i trzy różne barwy kosmosu wyciągnęły z ciemności wysoką, szeroką, ale zaskakująco szczupłą postać w czarnym płaszczu, która stała za dziewczyną. Refleksy światła zagrały na haczykowatym nosie, wąskich wargach ściągniętych w kwaśnym uśmiechu... Oczy były nieprzyjemne, okropne, przypominające coś zimnego i lepkiego... Palce mężczyzny zadrgały na ramionach Ulli, poruszając się leniwie jak pajęcze odnóża. Każda opuszka zakończona była srebrną, delikatną łuną... Przesunęły się na jej szyję, obejmując ją z łatwością, a dziewczyna tak jak wcześniej, nie wykazywała żadnych reakcji. Wróg popukał palcem wskazującym w jej gardło, po czym przesunął po nim, imitując gest przecinania jej tchawicy.
___ - Oh... Czyli dostrzegłeś moją autorską technikę... - powiedział z chłodnym przekąsem wysoki, męski głos. Jego ton był chropowaty i czuło się w nim niepokojące... Obrzydzenie. - Swoją drogą, większość z nich już zobaczyliście, szkoda. - syknął z irytacją, po czym spojrzał na dziewczynę przed sobą i pogłaskał ją po policzku. - Ah, biedna, biedna Ulla... Taka dzielna i taka wytrwała, ale taka nieodporna. Miała mi jeszcze trochę posłużyć, przydać się na coś, ts ts... W ostatniej chwili darowałem jej życie i na co? Jest tak słaba, że z łatwością można ją kontrolować, a jako ofiara nie wzbudzała w większości podejrzeń. Smutne. - uśmiechnął się i zaśmiał cicho, wyraźnie zadowolony ze ściągniętej miny Derek'a i jego zaciskających się pieści. Styx drżała, jakby każdą cząstką swojej woli powstrzymywała się przed rzuceniem do przodu i skoczeniu nieznajomemu do gardła. Dyszała, łapiąc głębokie oddechy. -  Rozgadaliście się przy niej i to bardzo... Dzięki tej szczerości, wyłapywanie waszych myśli nie było wcale takie trudne a zamiary waszego pożal się bogowie, Mistrza, też usłyszałem poniekąd, w pierwszej osobie. - zachichotał przeciwnik. - Jej uszy były moimi uszami, jej oczy, moimi własnymi... Oh, nie lękajcie się, jeszcze jej nie zabiję, jest zbyt dobrym przewodnikiem mojego kosmosu. Ale wy będziecie musieli coś z nią zrobić, jeśli chcecie do mnie dotrzeć. - to mówiąc, pstryknął palcami. Ulla uniosła ramiona i wyprostowała się, stając mocno na ziemi w ochronnej pozie, zasłaniając sobą mężczyznę. Wyglądało na to, że będzie jego tarczą...
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Nie Kwi 05, 2020 9:45 am
Francois musiał przyznać, że pomylił się co do Ulli ale teraz nie miał czasu na żadne przeprosiny. Chciał ją uratować z rąk tego mężczyzny, który w okrutny sposób posłużył się nią jak lalką. Najgorsze było to, że od samego początku była ona pod władaniem marionetkarza. Wiedziała o ich planach a także kto na co reaguje i jaki ma charakter. Wiedział dzięki temu dosłownie wszystko i gdyby nie spostrzegli się ,ze to iluzja a i tak by zauważyli gdy ciosy by przelatywały w bezpośredniej walce przez cienie. Gdyby iluzja była bardziej prawdziwa i uderzenia zatrzymywałyby się na ciele ale nie powodowały żadnych obrażeń to wtedy wpadliby w prawdziwe przerażenie. Musiał jednak przyznać ,że rywal jest godnym przeciwnikiem i trzeba na niego uważać. Aby wymyślić taki plan trzeba było już być złym do cna. Podejrzewał ,że to Chorwatka pod jego wpływem atakowała uczniów a jej rany miały odciągnąć od niej podejrzenia, bo on jej je zadał.
Teraz zastanawiał się jak mają walczyć gdy dziewczyna służy jako żywa tarcza i na pewno będzie atakować zaciekle aby odciągnąć uwagę od ich prawdziwego wroga. Powoływanie się na honor i uczciwą walkę bez udziału błękitnookiej byłoby na pewno wyśmiane i taka walka nie wchodziłby w grę. Rywal za dużo by na tym tracił. Musiałby walczyć sam na trzech a tak trójka uczniów musiała uważać aby nie zranić Ulli. Całe szczęście mieli co prawda niewielką przewagę liczebną ale w walkach kiedy używali energii kosmicznej to o losach walki przesądzało to kto jest w stanie rozpalić większe cosmo. Francuz zaciskał dłonie na swoim łańcuchu. Chciał aby oponent poczuł ból jakiego jeszcze nie zaznał. Po chwili uświadomił sobie , ż musi oczyścić umysł aby przystąpić do walki. Wiedział, że emocje nie są wskazane i utrudniają czasem zdrowy osąd sytuacji. Wziął kilka głębszych oddechów ale i tak czuł jak krew się w nim buzuje a serce jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Jego aura znów była gęsta i wyraźna. Nie mógł wyzbyć tych odczuć do końca ale zaczął oceniać powoli sytuację na chłodno. Jeżeli jedna osoba zajmie się walką Chorwatką polegającą na odciąganiu jej od mężczyzny i na samych unikach to pozostała dwójka będzie w stanie zaatakować intruza.
Spojrzał na swoich towarzyszy był ciekaw co teraz myślą. Może mieli lepszy pomysł aby stoczyć ten pojedynek. Byli co prawda jeszcze uczniami ale szkolonymi od lat. Nie wiedzieli czy pod płaszczem mężczyzny kryje się jakiś pancerz. Jeżeli by tak było to starcie pewnie byłoby z góry przesądzone. Żałował , że nie był w stanie wcześnie poinformować mistrza ,że Ulla uciekała z obozu. Gdyby był wtedy w obozie i poszedł razem z nimi to sytuacja wyglądałaby inaczej. Teraz mogli polegać tylko i wyłącznie na sobie. Ror ufał Derek’owi i Styx. Wiedział ,że zrobią wszystko co w ich mocy aby ocalić Chorwatkę i pokonać wroga.

- Styx zajmij się Ullą, ja i Derek będziemy walczyć z nim – powiedział na tyle głośno aby usłyszeli go tylko jego towarzysze ale jeżeli rywal czytał w myślach to na pewno już znał jego plan.

Kiwnął towarzyszom, że czas podjąć działanie. On ruszyła prawa a drugi uczeń z lewej. Chcieli okrążyć błękitnooką aby Styx mogła skupić na niej swoją uwagę a oni mogliby wtedy walczyć razem z intruzem. Francois nie popierał walk dwóch na jednego ale ta sytuacja tego wymagała. Co prawda ćwiczyli to czasem na treningach ale nigdy nie myślał, że będzie tak walczył w prawdziwej walce ale niecodzienne sytuacje wymagają niecodziennych rozwiązań.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Wto Kwi 07, 2020 5:43 pm
___Sytuacja była trudna. Z jednej strony, przeciwnik z żywą tarczą, z drugiej, trójka uczniów Wyspy Andromedy. Ktoś by powiedział, o wiele za młodzi, o wiele za słabi by podjąć się walki z poplecznikami Hadesa, ale rzeczywistość wszystko zweryfikowała nim ktokolwiek mógł coś powiedzieć. Postawiono ich przed pierwszą bitwą od razu, bez ostrzeżenia i teraz nie było już odwrotu. Całą trójką chwycili za łańcuchy gotowi do boju...
___Nie dajmy mu się zastraszyć! – krzyknęła Styx. - Jeśli on za wszystkim stoi, musi być na skraju wyczerpania! Kule, dziury, iluzje, kontrolowanie Ulli... Tu musi pochłaniać cholernie dużo kosmosu! - napięła swój łańcuch i przyjęła bojową pozycję. - A nie jest tak silny, by stanąć z najlepszymi do boju twarzą w twarz, pamiętacie, prawda?! - krzyknęła patrząc na Derek'a i Francois'a, odnosząc się do ich rozmowy Daidalbiore. – Wywabił nas, bo uważa nas za słabszych, ale sam stracił już sporo sił! Myśli, że nam podoła – pokażmy mu, że się myli! – krzyknęła z mocą. Dziewczyna skinęła głową na słowa chłopaka i skoczyła do przodu. W czasie, gdy jasnowłosy i Francuz starali się przeciwnika okrążyć, sama w prostej linii, nie tracąc czasu ruszyła do przodu. Rzuciła swoimi łańcuchem tak, że owinął się wokół ramienia Ulli, po czym szarpnęła mocno, chcąc przyciągnąć ją do siebie... Jednakże wróg wykorzystał to. Jasnowłosa położyła dłoń na ogniwach trzymających za jej ramię i iskra kosmosu przebiegła błyskawicznie przez metal – skóra na wnętrzu dłoni Ulli poczerwieniała, jakby oparzyła się o coś bardzo gorącego. Skacząc, energia przemknęła wzdłuż łańcucha, a Styx gwałtownie go puściła – opadł na piach, rozgrzany, krople deszczu padające na niego od razu zasyczały i parując umknęły w niebo. Rozgrzała swój beżowy kosmos błyskawicznie, do tego stopnia, że nawet parzący łańcuch był dla niej niczym i spróbowała pociągnąć dziewczynę do siebie. Ta zaparła się jak mogła, a sam wróg syknął, wzmacniając uścisk na jej ramionach. Srebrne nitki z jego opuszek wnikały w barki Ulli, jeden ruch palcem, a tańczyła jak jej zagrał.
___Trzeba ją zabrać z zasięgu jego mocy! – krzyknęła Styx, rzucając drugim łańcuchem. Ten z brzdękiem owinął się wokół drugiego ramienia Ulli, blokując jej możliwość poruszania dłońmi, była w pewien sposób unieruchomiona, z zaskakującą siłą mocując z brązowowłosą... Ale położyła palce na metalowych ogniwach, jakby szykowała się do przesłania kolejnego impulsu kosmosu. Przeciwnik syknął. Styx zaparła się w ziemi nogami. - Wytrzymam! – krzyknęła do uczniów. - Będę ją trzymać, odciągnijcie drania!
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Sro Kwi 08, 2020 7:25 pm
Styx jako pierwsza ruszyła do ataku, gdy dwaj uczniowie kierowali się prosto na mężczyznę omijając Ullę. Wiedział ,że zamaskowana ma rację, ich przeciwnik już musiał być zmęczony ciągłym tworzeniem iluzji i sterowaniem dziewczyną. Musieli dać teraz z siebie wszystko aby pokonać intruza, który zakłócił spokój na Wyspie Andromedy. Trójka uczniów chciała go powstrzymać w starciu na wzgórzu wulkanu. Przyszło im się zmierzyć w niecodziennych okolicznościach , bo akurat padał deszcz, bardzo rzadkie zjawisko na tej wyspie.

- Masz rację – kiwnął uczennicy gdy ta mówiła o rywalu, a on i Derek byli coraz bliżej obcego.

Francuz zobaczył jak towarzyszka trzyma błękitnooką tak, że marionetkarz ma utrudnione zadanie i sam jest poniekąd unieruchomiony ze względu na połączenie jakie go łączy ze swoją żywą tarczą. To była ich szansa na udany atak. Widział jak oponent sprawia, że oręż zamaskowanej staje się tak gorący, że ta nie jest w stanie go utrzymać. Miał nadzieję ,że gdy go unieruchomią nie będzie w stanie zrobić tego z ich bronią.
Rzucił swoim łańcuchem w stronę intruza, a ten owinął się wokół jego ręki i torsu. Niestety nie udało mu się pochwycić obu ramion. Miał nadzieję, że Derek również zareaguje i nie mylił się. Blondyn również wyrzucił swój oręż w stronę mężczyzny. Udało mu się im go unieruchomić. Jedyne wyjście z tej sytuacji było takie ,że musiał zerwać połączenie ze swoją marionetką aby się ratować.

- Poddaj się – krzyknął do niego Francois ciągnąc swój łańcuch w swoją stronę.

Jeszcze mocniej pochwycił go w swoich dłoniach aby mieć go pewniej w dłoni i postarać się aby ten im się nie wyrwał.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Czw Kwi 09, 2020 10:51 pm
___Podczas, gdy Styx mocowała się z Ullą, Francois postanowił zaatakować przeciwnika – łańcuch, jak przewidział, owinął się wokół jego torsu i lewego ramienia, lecz nie sprawiło to, że puścił dziewczynę. Derek skoczył w jego stronę, nim ktokolwiek zareagował. Wróg próbował zrzucić z siebie ogniwa, które ciasno oplotły jego pierś. Jednocześnie nie chcąc stracić kontaktu ze swoją żywą tarczą, trzymał ją mocno za szyję drugą ręką i syczał cicho pod nosem... Lewe ramię, które unieruchomił Francuz, było przyczepione do Ulli srebrzystymi nićmi, które wnikały w jej barki a zaczynały się na opuszkach palców mężczyzny. Tak ją trzymał, tak nią sterował... To samo w drugiej dłoni. Wtem, niemy uczeń podbiegł do niego, rozpalając intensywnie swój kosmos. Siłą oderwał jego prawą dłoń od szyi dziewczyny, błysnęła ciemnozielona, intensywna aura, tak mocno i oślepiająco, że zaiskrzyło i nici, jakich używał przeciwnik, rozpaliły się ogniem... Jak kawałki rozżarzonego drewna. Błysnęły i znikły, szarzejąc i zmieniając się w pył. W tej samej chwili, jedno ramię Ulli, która cały czas siłowała się ze Styx, opadło bezwładnie a dziewczyna zachwiała się. Derek zamierzał się z uwolnieniem jej i przerwaniem drugiego kompletu nici, ale wróg oprzytomniał bardzo szybko – uderzył go otwartą dłonią w pierś, impulsem energii odsyłając go pięć metrów w tył. Derek z niewyraźnym krzykiem odbił się od ziemi i potoczył po nierównym podłożu, brzdęk jego łańcuchów zabrzmiał niemal jak wystrzał.
___Zbliż się jeszcze raz, a przetrącę Ci kark! – warknął w jego stronę. Przeciwnik złapał prawą ręką za łańcuch, spowijający jego lewe ramię – tak jak wcześniej, posłał falę kosmosu poprzez rozgrzane ogniwa, z tą różnicą, że nie używał już Ulli jako przekaźnika. Działanie, więc było na pewien sposób inne – impet uderzył we Francoisa nagle i jakby bez ostrzeżenia, energia szarpnęła nim i posłała go na kolana. Nie puścił łańcucha ani ten nie odwinął się z ciała mężczyzny. W porównaniu do tego, co zaprezentowała wcześniej Ulla, ten atak był o wiele słabszy od tego, który wykonał przeciwnik za jej pomocą... Dlaczego? Przeciwnik syknął i spojrzał na swoją prawą dłoń. Opuszki błysnęły srebrem, zaczęły rozwijać się z nich srebrne nici... Lecz nim urosły do cala długości, zmarniały i znikły. Wyraźnie zły, skupiał w sobie swoją energię, ale nie szło mu to dobrze. Zacisnął więc dłoń na ramieniu jasnowłosej, przytrzymując ją siłą przy sobie. Połowa jej ciała zdawała się być dziwnie bezwładna, podczas gdy druga wciąż zmagała się ze Styx. Tym razem, gdy część siły i kontroli przeciwnika znikła, Ulla połowicznie przestała walczyć. Zamaskowana z większą energią chciała ją do siebie przyciągnąć, ale przeszkadzał jej mężczyzna w płaszczu, mocno i chciwie trzymając blondynkę przy sobie.
___Ulla, ocknij się! – krzyknęła. - Wiem, że tam jesteś! Walcz!
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Pią Kwi 10, 2020 12:11 pm
Walka się toczyła. Zdawało się, że uczniowie mają przewagę i są w stanie wygrać. Bywały lepsze i gorsze momenty. Z tych pozytywnych można na pewno dopatrzeć się, że zerwali część połączenia jakie łączyło mężczyznę Ulle. Był oto widać po tym, jak połowa jej ciała zwisa bezwładnie a druga nadal jest w ruchu. Wyglądało to naprawdę dość dziwnie. Jakby część kukiełki była bez nici, która nią steruje. A tak faktycznie było, udało im się oswobodzić nieco błękitnooką ale musieli nadal o to walczyć. Gdy oswobodziła się ręka mężczyzny z nici to odsunął dość mocno od siebie Derek’a, a gdy do tego doszło Francuz nie pozostał mu dłużny i szarpnął łańcuchem aby tamten zdawał sobie sprawę ,że cały czas bitwa pomiędzy nim a uczniami się toczy. Rywal chciał mu się odpłacić za to i podobnie jak wcześniej za pośrednictwem dziewczyny chciał rozgrzać łańcuch zrobiło lecz nie na tyle mocno aby Ror puścił swoją broń. Poczuł jedynie spory ładunek energii , który sprawił ,że upadł na kolana, a dzięki mocnemu chwytowi nie puścił oręża i nadal trzymał intruza w pewnym dystansie.

- Tylko na tyle cię stać? – rzucił w stronę rywala.

Chciał tymi słowami skupić jego uwagę na sobie. Czuł ,ze nie jest już taki silny a jego ataki będą słabły a miał nadzieję ,ze lata treningu na Wyspie Andromedy sprawią ,że będzie w stanie je wytrzymać i unikać. Co prawda po tym uderzeniu musiał wziąć kilka głębszych oddechów aby nabrać sił i być gotowym do dalszej potyczki. Wiedział ,że ich wspólny sukces jest w zasięgu ręki. Musieli się skupić i nie poddawać się aby uratować Ullę jak i samemu wyjść cało z tej sytuacji. Podniósł się z kolan i znów siłował się z lalkarzem. Usłyszał jak Styx krzyczy do dziewczyny był ciekaw czy to coda ale jeżeli tak to czemu sam nie miałby spróbować.

-Zrób to dla Liam’a – krzyknął w jej stronę

Miał nadzieję, że jakaś część jej nadal funkcjonuje i zdaje sobie sprawę z sytuacji. Intruz coraz bardziej słabł. Francois podejrzewał ,ze takie sterowanie kimś musi kosztować naprawdę sporo energii a jego ataki w ich stronę już nie były takie silne. Ponowił próbę aby tamten stracił równowagę i mocno ciągnął w swoją stronę to trochę popuszczał aby ten się przewrócił. Wtedy na pewno uda im się uwolnić dziewczynę spod jego władzy.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Pią Kwi 10, 2020 6:45 pm
___Przeciwnik syknął. Był, w pewien sposób w kropce, usilnie starając się przytrzymać dziewczynę przed sobą w ryzach i nie dać się powalić łańcuchowi, który owinął się wokół jego lewego ramienia. Nie mógł się ruszyć o krok... Pewnie dlatego, z jego dłoni zaczął unosić się ciemny dym. Zacisnął palce na łańcuchu Francois'a, ponownie strzelił kosmos, choć mężczyzna starał się okazać, jak bardzo go to nie osłabiło... Broń Francuza, pod dotykiem przeciwnika zaczęła się topić. Ogniwo w kontakcie z jego skórą zaczerwieniło się i jak kula śniegu w ciepłych dłoniach, metal roztopił się. Spłynął na ziemię, gdzie momentalnie zastygł. Wróg prychnął, gdy łańcuch chłopaka opadł na ziemię, odwijając pozostałości ze swojej piersi, które następnie rzucił gdzieś o ziemie. Spod kaptura widać było, że po jego policzku spływają krople potu. Położył obie dłonie na ramionach Ulli, a napiętą częścią jej ciała chwyciły spazmy. Zaczęła się trząść, podczas gdy druga część jej ciała pozostawała bezwładna. Wróg wyraźnie się do czegoś zamierzał... Wyszeptał coś dziewczynie do ucha, uwolniony poruszył palcami i jasnowłosa wyprostowała się. Gorące powietrze jak wybuch wystrzeliło z jej ciała, rozchodząc się falą we wszystkie strony. Impet energii odrzucił całą trójkę na kolana – Styx, Francois'a i Derek'a, który zdążył się zebrać i zmierzał w ich stronę do walki. Uczniowie padli na ziemię pod uciskiem wzmocnionej energii. Styx puściła łańcuch, który następnie wróg odwinął z ramienia Ulli, cmokając złośliwie.
___To wszystko na co was stać? Liam i ten drugi pokazali więcej woli walki! – zaśmiał się, głaszcząc dziewczynę przed sobą po włosach i potoczył spojrzeniem po trójce. Podobało mu się to co widział, dlatego jego postać stała się mniej spięta. Westchnął z pewną ulgą, po czym popukał palcami lewej dłoni po ramieniu Ulli. - Ah, na co mi to... Dobijemy was, nieprawdaż? – zwrócił się do swojej marionetki, w powietrzu rozszedł się mocny zapach ozonu. Jasne włosy dziewczyny uniosły się delikatnie, jakby podniosła je gromadząca się moc... Ale nic się nie stało. Czuć było wyraźną iskrę kosmosu, gotową do strzelenia promieniem, jednak nic nie zajęło się ogniem. Mężczyzna wzdrygnął się wbijając paznokcie w barki Ulli, wyraźnie starając się mieć kontrolą całą swoją panikę, co nie do końca dobrze mu wychodziło. - No dalej... Masz jeszcze siłę! – warknął głośno. - Wiem, masz w sobie dużo kosmosu! Dlaczego nie chcesz go użyć?! – potrząsnął nią z całej siły, tak mocno, że bezwładna głowa dziewczyny podskoczyła w górę i zaraz opadła. W świetle błyszczących aur i nikłej poświacie wbitej nieopodal pochodni, widać był błyszczący, mokry ślad, jaki zostawiły łzy spływające z prawego oka dziewczyny. Jej wzrok pozostawał pusty, lecz spod tej powieki uciekały krople bólu, spływając w dół po jej policzku.
___Przeciwnik nie dał za wygraną, siłą trzymając ją przy sobie. Nawet jeśli nie stawiała oporu ani nie walczyła przeciwko uczniom, dalej mógł ją wykorzystać jako tarczę albo coś, do odwrócenia uwagi. Znów dało się wyczuć, po naelektryzowanym powietrzu, że coś szykuje...
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Pią Kwi 10, 2020 10:51 pm
Gdy oponent położył swoją dłoń na łańcuchu, Ror  zauważył, że coś się z nim dzieje. Uzmysłowił sobie po chwili, ze ten się topi. Krople metalu zaczęły kapać na grunt i  od razu zastygały. Metal doskonale przewodził ciepło i poczuł jak nagrzana jest broń. Wypuścił go z ręki , bo na nic już by się mu nie przydał, był zbyt krótki a nie mógł go też załapać do na przykład podduszenia, bo był zbyt gorący aby bezpiecznie nim władać. Sam mógł sobie zrobić nim krzywdę. Po chwili lalkarz zadał im również cios z użyciem cosmo. Powalił tym samym całą trójkę na ziemię. Francois zdziwił się, że ten ma jeszcze tyle siły aby walczyć. Z drugiej strony musiało go to jeszcze bardziej osłabić. Zdawał sobie sprawę tego ,ze nie będzie w stanie walczyć cały czas z taką samą mocą przeciwko im trzem i w dodatku kontrolować Ullę. Co prawda on sam też nie był w najlepszej formie. Czuł jak z jego ciała odchodzi coraz więcej sił ale nadal mógł kontynuować walkę. Zdawał sobie sprawę o co walczą i co jest stawką tego starcia. Chodziło mu przede wszystkim o błękitnooką.  Chciał ją ocalić, bo nie zasługiwała na taki los, a była siostrą jego poległego towarzysza, który poległ z rąk mężczyzny , z którym walczyli. W ten sposób mógłby uhonorować jego śmierć jaką odniósł po nierównej walce.
  Gdy usłyszał imię Chorwata z ust rywala krew znów przyspieszyła w jego żyłach a siły same zaczęły wracać do obolałego już ciała. Słabnąca aura po upadku znów stała się wyraźniejsza. Zaczął wstawać i ani przez chwilę nie tracił wroga z oczu.  Gdy usłyszał słowa o dobijaniu zacisnął pięści i szykował się do dalszej bitwy. Spojrzał na Styx i Derek’a, oni robili to samo gotowi bronić się jak i atakować. Zbliżył się nieco do nich aby łatwiej im było walczyć. Gdy jest się bliżej partnera łatwiej wyprowadzać kontrataki  jak i można zasłonić go gdy ten straci równowagę i będzie w potrzebie. Poczuł znajomy zapach ozonu jak wtedy gdy znaleźli Ulle, a także gdy odkryli kule i doły w ziemi. Zdał sobie sprawę, że to sprawka mężczyzny gdy gromadzi energię kosmiczna w ciele dziewczyny ale nic dalej się nie działo gdy ten rozkazał jej zaatakować. Może już utracił wszystkie siły na oswobodzenie się i powalenie uczniów albo dziewczyna już nie jest mu posłuszna? Tego do końca nie był w stanie sobie odpowiedzieć ale wiedział ,ze coś się dzieje nie po myśli napastnika.

-Ona nie jest już pod Twoja mocą  - krzyknął do niego

Znów się ustawił tak, że aby go zaatakować musieli najpierw minąć  dziewczynę. To znacznie utrudniało im walkę ale tym razem ta stała jak wryta i nie ruszała się co mogło być to również i dla ich oponenta znacznym utrudnieniem. Spojrzeli na siebie i porozumiewawczo i kiwnęli na znak, że czas znów dać z siebie wszystko to co nauczył ich Daidalbior’e. Skierowali swoje kroki w stronę intruza.


Ostatnio zmieniony przez Francois dnia Sob Kwi 11, 2020 7:42 am, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Podnóże wulkanu Empty Re: Podnóże wulkanu

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach