Go down
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Pią Kwi 10, 2020 11:34 pm
___Ja się zajmę Ullą. Wy dobijcie kurwiarza. – rzuciła przyciszonym głosem Styx, choć jej ton drżał z emocji. Nie było tam już wyłącznie gniewu, był żal, obawa i rozgoryczenie, a także... Coś innego, lecz dziewczyna nie dawała swoim uczuciom grać pierwszej roli. Stanęła mocno na ziemi, szykując swój łańcuch. Niebo przeszyła błyskawica i w chwili, gdy cała trójka rzuciła się do przodu, z chmur lunął gęsty i rzęsisty deszcz, ochładzając ich ciała, przynosząc pewną ulgę oraz nowe trudności. Widoczność teraz rozjaśniały wyładowania elektryczne, ale krople ograniczały pewną widoczność... Mimo to, parli naprzód. Styx jak powiedziała tak zrobiła, skoczyła w stronę wroga błyskawicznie jak kotka.. Przerzuciła łańcuch przez głowę i ramiona Ulli, oddzielając ją od mężczyzny i mocno przyciągnęła do siebie – co nie było łatwym zadaniem, bo ten trzymał jasnowłosą mocno w uścisku. Jedną ręką zaczął ją okładać, drugą drapieżnie przytrzymując ofiarę przy sobie, a Styx robiła co mogła – kopała go, uderzała łokciem, owinęła łańcuch wokół jednego ramienia, by drugą pięścią móc spróbować trzasnąć wroga po gębie. Pewnie gdyby nie miała na sobie maski, równie dobrze spróbowałaby go ugryźć... W tej zaciętej walce, od lewej mężczyznę podszedł Derek. Złapał go za ramię, chcąc je wykręcić i swoim kosmosem znów przerwać ostatnie połączenie, ale ten był na to przygotowany. Z jego dłoni buchnęła energia kosmiczna, gęsta i paląca, jednak chłopak z blizną był tak uparty, że walczył cały czas, nie dając za wygraną. Wściekle czerwona aura zmagała się z soczyście zielonym światłem...
___Zabiję was! Wszystkich po kolei! – warczał przeciwnik, drżąc na ciele i jednocześnie zmagając się ze Styx i z Derek'iem. - Przysięgałem mojej pani, że powybijam narybek tej bogini od siedmiu boleści... – mamrotał bardziej do siebie niż do nich, starając się zapanować nad swoją energią i jednocześnie mieć w ryzach wszystkich uczniów. Szczerze, średnio mu szło. – Zadźgałem tego Liama, zabiję was a na końcu tego skurwiela Daia! Niech nie myśli, że może być lepszy ode mnie!! – krzyknął, a w jego głosie zadrgała desperacka, chora rozpacz i wściekłość charakteryzująca osoby, nie będące w pełni władz umysłowych.
___… Liam. - padło nagle imię, wypowiedziane z ust, które w tej chwili zdawały się niezdolne do mowy. I tak jak nikt nie był na to przygotowany, a na pewno nie wróg, Ulla uniosła swoje lewe ramię w górę, owijając je wokół swojej szyi, otwartą dłoń celując za siebie, wprost na pierś mężczyzny. W chwili przytomności, jej kosmos zapłonął czystą liliową barwą, swym impetem odrzucając wroga na dwa metry w tył. Był zmuszony ją puścić, choć jego paznokcie wyryły ślady na jej przedramieniu. Buty zrobiły ostre wyrwy w spękanej ziemi, ale nie upadł, cały czas stał, choć chwiejnie. Pozostałości srebrnych nitek, łączących go i jasnowłosą znikły, a Ulla osunęła się na kolana. Styx złapała ją, nim padła nieprzytomna na ziemię, ale ciałem dziewczyny zaczęły targać drgawki. Znów straciła kontakt z rzeczywistością, a zamaskowana starała się ją ocucić.
___ A Derek dalej walczył. Trzymał mężczyznę cały czas za ramię, a widząc, co się dzieje uchylił się tylko po to, by zmienić pozycję – wcześniej stał za nim, mocując się z jego ramieniem – dzięki uderzeniu Ulli, wróg poleciał do tyłu był przed nim całkowicie odsłonięty. Nie miał już żywej tarczy, więc wykorzystał swój kosmos, by pięścią uderzyć mężczyznę w szczękę –  jego zaskoczenie i zdezorientowanie czynem dziewczyny sprawiły, że nawet nie uniósł gardy. Chłopak złapał za swój łańcuch, gdy mężczyzna się podnosił i skinął głową w stronę Francois'a. Teraz był ten moment, teraz trzeba było go unieszkodliwić. W dłoniach wroga błysnęła czerwona energia. Może i nie miał już swojej zasłony, ale to oznaczało, że był zdesperowany. A jak wiadomo, zwierzęta czy ludzie, postawieni przed sprawą życia i śmierci, są w stanie zrobić zaskakująco głupie albo odważne rzeczy.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Sob Kwi 11, 2020 10:06 am
Podczas ponownego starcia mężczyzna odgrażał się do nich. Francuz zaczął się zastanawiać o jakiej „swojej pani” oponent ma na myśli. Czy to kobieta wydaje rozkazy? Cały czas był przekonany, że to ze sługami Hadesa przyjdzie im się zmierzyć w niedalekiej przyszłości, bo wiadomo, że to z siłami tego boga Atena toczy spór od niepamiętnych czasów. Stało się coś czego sam nie przewidział. Błękitnooka przemówiła , wypowiedziała tylko imię swojego brata ale to i tak wprawiło wszystkich w osłupienie. Ulla się ocknęła i poniekąd sama uwolniła się od marionetkarza. Wypaliła w niego energią kosmiczną, którą sam w nią wtłoczył albo sama obudziła w tym momencie swoje cosmo, ponieważ mogli ujrzeć liliową aurę. Rywal odsunął się od niej i nie minął moment a zajął się nim Derek. Ror podbiegł do niego aby mu pomóc w walce z mężczyzną a już byłą lalką zajęła się Styx. Gdy blondyn kiwnął w stronę drugiego uczni ten mu odpowiedział tym samym. Francois wiedział co to oznacza, to oznaczało znak do miał nadzieję ostatniego starcia tej bitwy. Francuz zgromadził swoją energię kosmiczną w pięściach i wyrzucił dwie kule w stronę oponenta. Niestety jedna trafiła obok niego ale za to druga trafiła go ale tylko nieznacznie zadała mu obrażenia , bo zdążył sparować cios gdy rozpalił swoją energie. Gdy zobaczył czerwoną aurę wiedział ,ze nie można dłużej zwlekać. Popędził prosto na rywala starając zwalić go z nóg.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Sob Kwi 11, 2020 2:38 pm
___Dwie lśniące kule uderzyły w pierś mężczyzny jedna po drugiej – atak kosmosu trafił go bez trudu, choć z mniejszym efektem niż można było się spodziewać. Zraniło go to, sprawiło, że się zachwiał, ale sam atak energią kosmiczną nie zmniejszył jego żywotności, by miał paść na kolana. Kupił natomiast wystarczającą ilość czasu... Przeciwnik potrząsnął głową, zabierając się rozpalanie własnej aury, gdy nagle Francois rzucił się na niego i powalił na ziemię. Chwila zwłoki kosztowała go wiele, bo oto wylądował na twardej ziemi, przygnieciony uczniem. Impet sprawił, że uderzył głową o kamienie i splunął, memłając przekleństwo – cios na krótką chwilę go zamroczył, kaptur spadł mu z głowy, odsłaniając łysą czaszkę pozbawioną włosów – nie miał czupryny, zarostu, brwi, nawet rzęs. Skórę miał ozdobioną dziwnymi tatuażami, nieprzyjemne spojrzenie szarych oczu wwiercało się w nich, gdy w końcu zacisnął zęby i wyrzucił obie dłonie przed siebie, uderzając pięścią w Rora. Styx głośno wciągnęła powietrze na ten widok, trzymając Ulle w objęciach i mocno, intensywnie paląc swój beżowy kosmos, który jak drogowskaz pokazywał każdemu kto ma oczy, że coś się tutaj dzieje. Nie puszczała dziewczyny, starając się ją uspokoić, choć wszystko w niej rwało się do dalszej walki..
___W międzyczasie wróg starał z siebie zwalić Francuza, a jego ręka rozjarzyła się energią, którą skierował wprost w jego pierś. Francois został z niego zrzucony, ale mężczyzna nie cieszył się długo swobodą. Ledwie zerwał się na nogi, skoczył na niego Derek, oplatając swój łańcuch wokół szyi, starając się pozbawić wroga przytomności... Co skończyło się energiczną szamotaniną. Przeciwnik uszkodził pancerz na piersi ucznia, zaciskając obie swoje dłonie wokół jego gardła, podczas gdy Derek nie dawał za wygraną, wciąż kurczowo trzymając za łańcuch, ciasno opleciony naokoło bladego gardła mężczyzny. Odwrócił się do niego plecami, starając się szarpnąć nim, wykorzystując swoje ciało, plecy, jako dźwignię, ale i mu zaczynało brakować już sił. Spojrzał na Francois'a, otwierając usta, jakby chciał mu coś przekazać...
___I na co wam to było, huh?! Na co?! – krzyknął wróg, chichocząc szaleńczo. - Zostaw swoje łańcuchy! Już! Zrzuć je z siebie, bo przetrącę mu kark! - warknął, a Derek wbił intensywnie wzrok w chłopaka, kierując spojrzenie w dół, pod swoje stopy, a później z powrotem w górę, patrząc z ukosa na łysego mężczyznę. Refleksy światła pod nim wyjawiły w ciemności kilka długich, gładkich, ostrych przedmiotów o ciemnej barwie... Kryształy, które Derek wcześniej zebrał z jednego z dołów rozsypały się pod nimi, a wróg był zbyt zaaferowany by je dostrzec. Były długości palców, naostrzone, od biedy mogły zadziałać jak noże.. Na migi chłopak z blizn pokazał mu gest zaciskania łańcuchów na szyi osoby za nim – wyraźnie miał więcej sił niż uważał przeciwnik. Upewnił się, że Francuz zauważył kryształy, po czym niezauważalnie skinął w tył. Wróg stracił nieco czujność, gdy Derek udawał, że odpływają z niego siły. - JUŻ! Podejdź bliżej chłopcze, bliżej...! – zawołał mężczyzna.
___Francois! Nie rób tego!! – krzyknęła za nimi rozpaczliwie Styx. Chłopak z blizną cały czas wbijał swoje spojrzenie w ucznia, wolno, niemym głosem pozwolił na swoich ustach namalował dwa słowa krótkie, jakże znaczące słowa – dźgnij go.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Nie Kwi 12, 2020 6:26 pm
W ferworze walki udało mu się powalić rywala niczym rugbista wykonujący szarżę. Tym razem jednak walka toczyła się nie na boisku na wzgórzu wulkanicznym na Wyspie Andromedy. Razem z oponentem legli na ziemie i wtedy dopiero mógł zobaczyć z kim przyszło im walczyć. Był nieco szokowany tym co zobaczył ,bo nigdy nie widział takiego wyglądu u człowieka. Był zupełnie pozbawiony włosów nie miał nawet rzęs i brwi co sprawiało, że wyglądał dość dziwnie i nieco odpychająco. Za to miał sporo tatuaży w niezrozumiałych dla niego wzorach. Terasz walka przeniosła się na grunt. Próbował obezwładnić mężczyznę jednak ten okazał się niezłym zapaśnikiem i skutecznie odpierał jego ataki. Gdy już myślał, że dał rade unieruchomić intruza ten zdołał go z siebie zrzucić za pomocą energii kosmicznej. Francuz poczuł jak nagle nie mógł nabrać powietrza, bo cios był skierowany prosto w pierś. Po chwili dopiero złapał oddech i poczuł jak powietrze wdziera się do jego płuc. Czuł ,ze jeszcze starczy mu sił na kilka minut walki. Atmosfera, deszcz i rywal nie byli pomocni aby toczyć tak długi pojedynek a od kilku dni był wystawiona na pokazanie swojej siły zarówno fizycznej jak i cosmo jakim włada. Przez te dni na pewno sprawił ,ze energia kosmiczna wzrosła jaką mógł w stanie znieść, bo nie był wcześniej przyzwyczajony do takiej mocy a to szybko wyczerpywało jego ciało. Gdy przewrócił się na brzuch , bo leżał przez moment na plecach zobaczył ,że teraz to Derek siłuje się z mężczyzną i założył mu łańcuch na szyję i podsuszał. Zdał sobie sprawę, że to ich szansa na wykończenie oponenta i zakończenie tego starcia. Zwrócił uwagę na gest blondyna aby ten zobaczyło ma pod nogami. Dopatrzył się kryształów, które musiały wypaść podczas walki. Gdy intruz kazał mu podejść zrozumiał co ma robić. Wypuścił z rąk łańcuchy i zaczął powoli zbliżać się do nich. Wiedział ,że będzie musiał działać szybko i musi zachowywać się tak jakby zrezygnował z walki. Gdy Styx krzyknęła nawet się nie obrócił. Był już bardzo blisko walczących na ruch ust ucznia Francois udał, że się przewraca ale tak naprawdę zrobiło celowo. Dłonią złapał od razu jeden z czarnych kryształów a gdy wyczuł ,że ma oparcie na stopach wystrzelił jak z procy prosto na obu walczących i szybkim ruchem zadał uderzenie pod żebra łysemu. Miał nadzieję, że to zakończy walkę. Poczuł w sobie coś innego niż zawsze. Jakiś rodzaj ulgi czy radości. Bał się przez moment ,że to z powodu wbicia kryształu pod żebra ale to chyba ulga spowodowana końcem pojedynku z intruzem. Był ciekaw na ile jego atak był skuteczny i czy mężczyzna zostanie w tym momencie pokonany. Musiał uzbroić się w cierpliwość i poczekać kilka sekund na wynik starcia.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Nie Kwi 12, 2020 9:47 pm
___Sytuacja wydawała się z pozoru przegrana. Wróg triumfował, uśmiechając się w dziwnym, szaleńczym podnieceniu, natomiast Derek bezwładnie, niby pokonany, czekał na kolejny ruch Francois'a. Szybki plan, jaki podsunął im los miał szansę zadziałać, jeśli tylko wszystko zostanie dobrze rozegrane. Styx nie będąc go świadoma, klęła pod nosem gdzieś w tle, jej beżowa aura iskrzyła i syczała, jakby ktoś wylał zimną wodę na rozpalone żelazo. Dziewczyna irytowała się tym, że nikt jeszcze nie przybył w ich stronę – ktoś musiał zauważyć walkę, rozpalone kosmosy, krzyki i wybuchy... Odpowiadała im cisza naokoło wulkanu. Cisza i chichot mężczyzny, który wyraźnie ucieszył się, gdy brązowowłosy uczeń wykonał jego polecenie. Gdy łańcuchy opadły na ziemię, nie chował już zadowolenia, ani pewności siebie, nie zwracając większej uwagi na to, co dzieje się wokół niego. Stan Francuza nie był zbyt dobry – po solidnym obiciu pięścią i kosmosem, mógł się lekko zataczać, więc naturalne było, że siły odmówiły mu posłuszeństwa i przewrócił się pod stopami wroga... Co dodatkowo go rozbawiło, choć już wyciągał dłoń, jakby chciał złapać go za gardło. Kopnął go nawet w ramię, okrutnie, prześmiewczo ale nie mocno, dla samego podkreślenia własnej wygranej. Derek przechylił lekko głowę w bok, przygotowując się do tego, co jego towarzysz chciał zrobić...
___Cios trafił dokładnie tam gdzie miał. Uniesiona ręka mężczyzny zaczęła się trząść i odruchowo dotknęła rany, z której sterczał koniec długiego, ciemnego, kryształowego szpikulca. Krew polała się na dłonie chłopaka, a wróg zarzęził, z jego ust poleciała spieniona posoka. Zaczął się krztusić i pluć, a w tej samej chwili, Derek, wykorzystując moment zaskoczenia oraz wieńcząc swą grą aktorską tym ruchem, ukucnął, wyswobodziwszy się z osłabionego uścisku. Pochylając się w dół szarpnął łańcuchem, gwałtownie zaciskając ogniwa wokół szyi przeciwnika... Usłyszeli cichy trzask, gdy ten wybałuszył oczy i złapał skrwawionymi dłońmi za łańcuch, ale uparcie stał, wytężając swoje siły. Może i jego kark zaczynał się łamać, może gardło miał zmiażdżone, ale wściekłość i resztki czerwonego kosmosu nie dawały za wygraną. Nawet jednym krokiem w trumnie, nie dawał im się pokonać, choć jasne było, że nie ma wiele siły... Niemniej, jego energia wystrzeliła w górę w ostatnim rozpaczliwym zrywie. Na skroni Dereka pojawiła się kropla potu, gdy walczył ze swoim łańcuchem, który od strony mężczyzny powoli ogarniała czerwona poświata. Spojrzał na Francois'a i mocnym ruchem głowy wskazał miotającego się mężczyznę, oczekując od niego pomocy w zadaniu ostatecznego ciosu. Wróg, choćby i był wrogiem, był też człowiekiem, którego powoli zaczęły ogarniać spazmy i który w bólu i wściekłości chciał użyć skoncentrowanej resztki kosmosu, jaką jeszcze dysponował. Ostry zapach rozniósł się w powietrzu, gdy sucha ziemia pod stopami mężczyzn zaczęła się kruszyć. Na skroni, jego skóra szarzała, sypiąc się w dół, niby proch, ciemny, znany im pył...
___On... On próbuje się wysadzić! – krzyknęła nagle Styx za nimi, w jego głosie zadrgała panika. Owinęła Ulle swoją chustą i ułożyła na swoich plecach, jasnowłosa głowa leżała bezwładnie na jej ramieniu. Uspokoiła się, przez co uczennica mogła wstać, podnieść ranną i szykować się do... Do czego właśnie? - Dobijcie go zanim zabierze nas ze sobą do Tartaru! Albo wiejemy i modlimy się, że nas wybuch nie dosięgnie!
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Pon Kwi 13, 2020 8:26 am
Po chwili od wbicia kryształu poczuł ciepłą ciecz na swoje dłoni. To była krew. Udało mu się wykonać to co zamierzał. Teraz miał nadzieję ,że Derek dokończy sprawę i rywal zemdleje. Jednak mylili się. Mężczyzna cały czas walczył i wolał zginać niż dać się pokonać trójce uczniów Daidalbior’a. Jeżeli miał umrzeć to chciał ich zabrać razem z sobą, bo wszystko na to wskazywało, że ma taki zamiar. Powietrze znów było przesiąknięte ostrym zapachem ozonu a ziemia zaczęła się trząść i jakby zapadać pod wpływem jego energii kosmicznej.
Usłyszał słowa Styx. Zamaskowana miała rację. Musieli coś zrobić nie chciał jednak go unicestwiać, ponieważ wiedział, że lepiej będzie jak przeżyje a Rycerz Cefeusza będzie miał okazję go przesłuchać i dowiedzieć się kto go przysłał i jaki miał cel w tym aby zabijać uczniów na Wyspie Andromedy. A jeżeli nic by nie mówił to i tak lepiej byłoby aby ich nauczyciel mógł zrobić z nim to co uważał za słuszne. Wydać go Sanktuarium albo innemu podwładnemu Atenie. Słyszał o wojownikach, którzy mieli umiejętność czytania w myślach więc oni wtedy by się dowiedzieli z kim przyszło im się pojedynkować.

- Nikt tej nocy nie zginie –rzucił szybko do zamaskowanej

Podszedł szybko do mężczyzny, bo po ciosie zrobił kilka kroków do tył. Gdy był od niego dwa metry wyskoczył i skupiając całą energię w prawej nodze wymierzył mu cios w skroń. Ostrożnie dobrał siłę uderzenia aby go nie zabić a jedynie powalić tak aby stracił przytomność. Zdawał sobie sprawę ,ze jeżeli oponent odda ducha to będę przegrani. Chciał aby ta walka dobiegła końca i mogli wrócić do obozu.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Pon Kwi 13, 2020 3:10 pm
___Przeciwnik rzęził, wybałuszając na nich załzawione, przekrwione oczy. Z jego nosa i ust spływały krople gorącej krwi, czerwona aura drgała na skórze jak żywe promienie. Skóra poszarzała, obciągając jego czaszkę jak za mocno naciągnięte płótno. Mężczyzna zdawał się w ogóle nie widzieć, co się wokół niego dzieje, zajęty kumulowaniem energii, pochłonięty swym ostatnim ruchem... I może faktycznie, doszłoby tej nocy do okropnej tragedii, może wywabiona z bezpiecznego obozu trójka uczniów straciłaby dziś życie. Tego los im dzisiaj nie pisał. Nie czekając na rozwój wydarzeń, Francois postanowił zadziałać, nie pozwalając by ktokolwiek tej nocy pożegnał się ze światem i odszedł do ciemnego Tartaru. Skoczył, kumulując swoją całą energię w kopnięciu, które celnie trafiło w skroń ich wspólnego wroga. Derek znów szarpnął łańcuchem, a przeciwnik zachwiał się, gdy jego głowa gwałtownie przechyliła się w bok. Głośno trzasnął kark i...
___Poczuli wyładowanie kosmosu. Styx odruchowo zasłoniła Ulle, lecz zamiast silnego impulsu, który rozszedłby się we wszystkie strony wybuchem, energia zgasła, jakby czymś zdławiona. Mężczyzna osunął się na kolana, jego skóra szarzała, rozsypując się w proch. Jego ciało zaczęło pękać jak stara glina, kawałki głowy odpadały jak grube, zeschłe płaty naskórka, odsłaniając po kolei, poszarzałe mięśnie i poczerniałą czaszkę. Postać mężczyzny malała w oczach, aż została po nim tylko gruba, zniszczona szata. Nie znajdując ujścia, kosmos dobił go od wewnątrz. Pył rozwiał się i opadł na ziemię pod gradem gęstego deszczu, a kawałek materiału był jedyną rzeczą, jaka po nim została.

___OOC Koniec przygody.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Wto Kwi 14, 2020 8:57 am
Francois był w szoku po tym co zobaczył. Myślał, że ich rywal upadnie ale ten zaczął się powoli rozsypywać. Było to najdziwniejsze co zobaczył w swoim życiu. Wiedział, że nie raz się w swoim życiu zdziwi gdy trafił na Wyspę Andromedy ale nie przypuszczał, że ujrzy coś tak niezwykłego. Ktoś o słabym żołądku czy nerwach na pewno by nie wytrzymał takiego widoku i zemdlałby albo zwymiotował. Mężczyzna wydawało się, że był ulepiony z gliny, kawałki odpadały i rozpadały się na większe i mniejsze grudki. W miejscu gdzie Derek trzymał łańcuch głowa odpadła od korpusu. Po chwili został po nim jedynie płaszcz, w który był ubrany. Miał nadzieję ,ze dostaną jakieś informacje, że będzie można się czegoś o tym człowieku dowiedzieć ale niestety jego nadzieje umarły wraz z rozsypaniem się prochów i zmyciu przez deszcz. Przez moment zastanawiał się czy to po prostu nie doskonale stworzony golem. Pamiętał jak mama opowiadała mu i braciom historie z celtyckiego folkloru. Po tym gdy przekonał się ,że jednak Atena niby pogańska bogi sprzed wieków istnieje i stara się aby zostać jej rycerzem to czemu takie stworzenie nie miałoby istnieć. Tylko jak mógłby wtedy sam tworzyć iluzje i kontrolować dziewczyną ? Pomyślał też ,że to co stało się z intruzem to mogłaby być zasługa jego własnego cosmo. Gdy nie znalazł ujścia to zamiast zgasnąć to zniszczył ciało z powodu braku ujścia. Miał nadzieję ,że to co tutaj zaszło wyjaśni im Daidalbiore. Spojrzał na pozostałych równie zdziwionych co on ale gdy było po wszystkim czas aby opatrzyć rany ale już w obozie.

-Czas wracać – powiedziało reszty, podniósł płaszcz – wezmę go aby pokazać mistrzowi. Może coś niego wyczyta jeżeli się da.

Był ciekaw co mistrz powie gdy opowiedzą mu co zaszło i jak wyglądała walka. Najlepiej powiedzieć mu dokładnie z kim walczyli i jak zginął. Najważniejsze jest jednak dlaczego złamali jego rozkaz i opuścili obóz bez jego wiedzy. Podejrzewał ,ze w drodze powrotnej będzie się obawiał tej rozmowy. Nigdy nie nadużywał jego zaufania i nigdy nie złamał rozkazu tego dobrego choć wymagającego nauczyciela. Jednak był gotów ponieść konsekwencje. Podszedł do Ulli, dzięki której się tu znaleźli. Źle ją ocenił jak pewnie wielu innych uczniów. Musiał przyznać miał chwilę zwątpienia i musiał się z tym pogodzić.

-Przepraszam – zaczął – Źle cię oceniłem – ale szybko dodał nie chcąc tracić czasu – dasz radę iść czy ci pomóc ?

Chciał jak najszybciej wrócić do obozu i opatrzyć Chorwatkę. Te kilka dni były pewnie najtrudniejsze w jej dotychczasowym życiu. Chciał aby już nie cierpiała i ogrzała się w jednej z chat gdzie mieszkały uczennice albo w domu Styx. On sam chciał odpocząć i nabrać sił. Wiedział, że wydarzenia przy wulkanie i na całej Wyspie Andromedy to dopiero początek. Musiał trenować jeszcze intensywniej niż do tej pory. Teraz gdy jego życie było w zagrożeniu wiedział po co trening wygląda tak jak wygląda i trwa tak długo. Muszą być doskonale przeszkoleni w walce aby sprostać czołu wyzwaniom jakie przyjdzie im podjąć. Kiwnął głową i ruszyli w drogę powrotną.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Wto Kwi 14, 2020 2:26 pm
___Przez chwilę stali w ciszy. A gdy pył opadł i silne emocje zniknęły, wszyscy mogli odetchnąć z ulgą. Derek klapnął na ziemię, siadając raptownie, puszczając swój łańcuch i oddychając szybko, głęboko, uzupełniając zapas powietrza w płucach. Styx podeszła do nich, niosąc Ulle na plecach, jasnowłosa głowa opierała się o ramię zamaskowanej, rozczochrana i brudna. Uczennica szła chwiejnie – ranna kostka wyraźnie jej dokuczała, ale wzorowo trzymała równowagę i nie zamierzała dać sobie odebrać nieprzytomnej, uparcie mamrocząc, że da radę ją nieść. Styx spojrzała w dół na ziemię i pył, jaki rozmywał deszcz i bardzo wolno pokręciła głową.
___Gdybym nie miała maski, to bym splunęła na jego szczątki. – warknęła cicho, po czym wzruszyła z trudem ramionami, gdy Francois wziął płaszcz ich poległego przeciwnika. Spojrzała na niego a potem na Ulle. - Nie odpowie Ci, jest nieprzytomna i może na razie... Niech śpi. W tej chwili na pewno jest to przyjemniejsze od rzeczywistości. – dodała Styx, jej głos zmiękł. Pojawiło się w nim współczucie oraz smutek. Derek podniósł się powoli z ziemi, poklepał Francois'a po plecach i uśmiechnął się do Styx. Następnie wskazał palcem kierunek obozu, po kolei skierował rękę na każdego z uczniów, uniósł dłoń wysoko, jakby prezentował bardzo postawną postać, na samym końcu przesuwając kciukiem po swoim gardle. Styx zaśmiała się, po raz pierwszy od ostatnich dwóch dni. - Oj, tak... Daidalbore nas za to zabije. – rzuciła beztrosko. - To co, idziemy? Nie wiem jak wy, ale ja nie mogę się doczekać następnego roku karnych ćwiczeń i patroli!

___OOC Zt
Sponsored content

Podnóże wulkanu - Page 2 Empty Re: Podnóże wulkanu

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach