Go down
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Chatka w górach

Czw Sie 27, 2020 3:15 pm
Niewielka jednoizbowa chatka wyposażona w same najpotrzebniejsze rzeczy. Skromnie, ale przytulnie. Chatkę okala nieduża polanka pełna kolorowych kwiatów, na uboczu zaś stoi składzik na drewno pozyskiwane z okolicznych drzew.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Czw Sie 27, 2020 3:16 pm

Kolejny poranek naznaczył okoliczne wzgórza bladym świtem, a ja i tak byłam już na nogach. Tutejsze powietrze działało na mnie w jakiś przedziwny sposób i nawet jakbym chciała, nie umiałam spać długo. Zawsze budziłam się ze słońcem, by przywitać zesłany przez Amaterasu dzień i podziękować Tsukuyomiemu za nocny wypoczynek. Matka wpajała mi od najmłodszych lat szacunek do bóstw, jakie otaczały swą opieką wyspy Nihon od zarania. Nawet teraz, będąc na obcej ziemi, z dala od rodzinnego domu, kraju przodków... czułam potrzebę oddania im czci. I właśnie dlatego każdego poranka klękałam przed niewielkim ołtarzykiem, zapalając kadzidełka, niekiedy też wybierałam się do świątyni na wzgórzach. Dziś kierowałam swe modły ku Amaterasu, której służbę przysięgałam, ale także ku bogowi wiatru Susanoo, by łaskawym okiem traktował okoliczne tereny. W ostatnim czasie wiatr się wzmagał, czułam więc powinność obłaskawienia Susanoo w imieniu okolicznych mieszkańców.
Odprawiwszy swój poranny rytuał, przygotowałam się mentalnie do treningu. Dziś nie będzie ze mną Sagiona, ale to nawet lepiej. W niektórych sprawach mężczyzna wręcz zawadzał, gdy kręcił się po okolicy, a tak miałam całą dostępną przestrzeń dla siebie. Nawet Kibie to nie przeszkadzało. Wyszłam zatem na środek polanki przed chatą, trzymając w ręku bokkena. Stanęłam w rozkroku, przyjęłam pozycję i... tak to się zaczęło...
Drewniane ostrze przecinało powietrze ze świstem, a moje stopy odruchowo już dołączały do tego specyficznego tańca. Lata praktyki wyrobiły u mnie swego rodzaju odruchy. Mogłabym właściwie zamknąć oczy i dać się poprowadzić własnemu ciału, dzisiejszy trening jednak nie skupiał się tylko i wyłącznie na "machaniu mieczem", jak określiłby to Sagion. Z początku tak to mogło wyglądać, ale każdy mój ruch był dobrze wymierzony i wykonany z precyzyjną miarką siły. Z każdym kolejnym cięciem moje ciało coraz bardziej się rozgrzewało, a wraz z nim także kosmos. Energia krążyła w moich żyłach, płonąc jasno niczym ogień na palenisku. Każdy atak był płynny, odpowiednio zgrany z ruchami nóg, przeciągnięciem nadgarstka, skrętem bioder przy obrocie. W ciągu tych wielu godzin codziennie spędzanych na treningu w przydomowym dojo opanowałam władanie ostrzem niemal do perfekcji, choć i tak efekt był w mojej opinii daleki od ideału. Wojownik kształtuje się całe życie, nawet po latach praktyk ucząc się nowych rzeczy. I właśnie dlatego ciągle ćwiczyłam.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Sie 28, 2020 10:05 pm

Ojciec zawsze powtarzał, że dobry wojownik nigdy nie rezygnuje z treningu, szlifując swoje umiejętności. Podziwiałam go, odkąd byłam małą dziewczynką. Nie tylko za determinację i upór w trakcie samokształcenia, ale także za ducha walki. Ilekroć ród Mori wzywał go na służbę, ojciec bez zawahania, bez choćby mrugnięcia okiem zabierał swoją wierną Raijin i szedł w bój. Był gotów walczyć i ginąć za swojego suwerena. Czy ja również byłam gotowa oddać życie bogini, której poprzysięgłam służyć? Jeszcze nie byłam gotowa, by z pełną szczerością odpowiedzieć na to pytanie. Może właśnie to różniło mnie od ojca. Może to było czynnikiem, przez który nie uznawał mnie za swoją spadkobierczynię. Racja, miał jeszcze Akahoshiego, który to z chwilą narodzin stał się jego dziedzicem, ale włożyłam wiele pracy w to, by głowa rodu Kuroyuki dostrzegł we mnie ducha wojownika, by uznał mnie za onna-bugeisha. Nigdy jednak nie doczekałam tej chwili, wręcz przeciwnie, zhańbiłam imię ojca w jego własnym dojo. Upamiętnienie tego zdarzenia nosiłam na własnych plecach każdego dnia. Czy jednak żałowałam tego, jak potoczyły się moje losy? Nie.
Gdybym została na terenach Iwami, zapewne wciąż starałabym się w jakiś sposób dowieść ojcu swoją wartość, wyczyniając coraz to większe głupstwa, a on i tak nie byłby zadowolony. Otoshi nigdy nie był ze mnie w pełni zadowolony. Odkąd miał syna, nic innego się dla niego nie liczyło. Moje wieloletnie starania, treningi w ukryciu, wszelkie próby zwrócenia jego uwagi - wszystko traciło na znaczeniu. Ulatywało jak pył na wietrze. Gdybym została, nigdy nie osiągnęłabym celu. Nigdy nie ruszyłabym w tę podróż, nie poznałabym Sagiona, nie dołączyła w szereg uczniów podległych Sanktuarium. Nigdy nie dowiedziałabym się, że gdzieś tam po ziemi stąpa wcielenie Bogini Słońca nazywane Ateną. Nigdy też nie odkryłabym kosmosu i tego wszystkiego, co za jego pośrednictwem mogę osiągnąć. Byłabym po prostu jak ten pył na wietrze, nic nieznacząca, nigdy nie uznana, z czasem z pewnością pohańbiona. W chwili obecnej ojciec zapewne wydawałby mnie za mąż za jakiegoś samuraja i moje bushido na tym by się skończyło. Na podtrzymywaniu domowego ogniska i rodzeniu potomków mężczyzny, z którym właściwie nic by mnie nie łączyło. Nic poza węzłem małżeńskim.
Pociągnęłam ostrze bokkena po skosie w górę, potem w dół i w poprzek, dokładając kolejne kroki. Obrót, cięcie, krok, cięcie, kolejny krok. Wciąż nie osiągnęłam celu. Wciąż miałam wiele do zrobienia. Wciąż musiałam kształtować swoje umiejętności, hartować ciało i umysł. By być gotową na to, co ma nadejść. By dojść do momentu, w którym całe swe serce oddam bogini, będąc gotową za nią zginąć.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Sie 28, 2020 10:42 pm

Każdego dnia wstaję, mając w głowie ustalony plan treningowy. Wiem dokładnie, co będę robić, co chcę osiągnąć i jak powinnam do tego dojść. Nieraz dany aspekt zajmuje mi więcej niż jeden dzień, ale nie zrażam się tym. W życiu nic nie przychodzi łatwo. Można uznać, że sama sobie narzucam swego rodzaju rutynę, ale tak to już ze mną jest. Odkąd pamiętam, zawsze stawiałam przed sobą codzienne cele i starałam się je osiągnąć. Mówiłam sobie: "dziś nauczę się tego i tego", a potem ćwiczyłam całymi godzinami, póki nie uznałam, że efekt moich praktyk jest zadowalający. Niejednokrotnie nie był, mimo wszystko odkładałam dalsze próby na kolejny dzień, wiedząc, że czekają mnie także obowiązki domowe.
Tutaj poza zaplanowanym sobie treningiem nie miałam z góry narzuconych obowiązków. Nikt mi nie mówił, że mam posprzątać w domu, uprać brudne i przepocone ubrania, czy pomóc w przygotowywaniu posiłków. Tu musiałam zadbać o siebie sama, samodzielnie zdobyć pożywienie, pamiętać o praniu, by któregoś dnia nie obudzić się ze świadomością, że nie mam nic czystego, co mogłabym założyć. Samotne życie uczyło mnie odpowiedzialności i zmuszało do myślenia o najbliższej przyszłości. Co włożysz do garnka jutro? Czy aby na pewno masz na rano świeże odzienie? Czy możesz sobie pozwolić na jakąś drobną przyjemność w postaci zakupu tego czy owego? Samodzielność zmuszała do zadawania sobie podobnych pytań każdego dnia, ale nie przeszkadzało mi to. Takie życie wybrałam i do niego przywykłam. Nie oddałabym tego za nic w świecie.
Dołożyłam kolejną garść dzikich jagód do zebranych już owoców. Jeszcze orzechy, grzyby i kilka okolicznych ziół, a moje zapasy zostaną uzupełnione na dodatkowe dwa do trzech dni. Później będę musiała się jeszcze zaopatrzyć w świeże ryby i może złapię coś innego niż zając. Wbrew pozorom Kiba wcale nie pomaga w polowaniu. Owszem, ostatnio zdarzyło mu się złapać jakąś ryjówkę, ale tyle ją widziałam. Zaszył się gdzieś i wpałaszował całą sam, wracając po jakimś czasie z pyszczkiem umorusanym niedokładnie wylizaną krwią. Przynajmniej umie już łapać gryzonie i nie muszę się martwić, czy jest głodny - żywi się niemal samodzielnie. To nie znaczy, że nie zdarza mi się podrzucić mu kawałka ryby, gdy tak patrzy na mnie tymi szczenięcymi ślepiami. Może rzeczywiście mam za miękkie serce, jak twierdzi Sagion.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pon Sie 31, 2020 11:15 pm

Walka mieczem jest jak taniec. Każdy ruch, każde cięcie musi był płynne i odpowiednio wymierzone, by było efektywne. Ale nawet bez miecza da się ćwiczyć to, co można robić, dzierżąc go. Kosmos delikatnie tańczył na skórze odsłoniętych przedramion, gdy wykonywałam kolejny obrót, dołączając do niego płynne ruchy rąk.
Dobrze wiem, że nie zawsze będę miała możliwość użycia w starciu miecza, dlatego muszę też rozwinąć umiejętność walki wręcz. Przyglądałam się już wielokrotnie, jak robi to Sagion, choć nie byłam skora do machania pięściami na prawo i lewo. Mężczyźni walczyli na swój sposób, kobiety na swój, a ja używałam własnych rąk niczym ostrzy. Ramiona otoczone energią kosmiczną były ostre jak moje wakizashi i równie niebezpieczne.
Zrobiłam wypad do przodu, tnąc ręką w poprzek i zaraz dokładając drugą po skosie. Pień został ścięty, a każdy następny mój ruch odcinał kolejne części, tnąc drewno na małe kawałki, które później nadadzą się do palenia. Wyskoczyłam lekko w górę, uderzając w kolejny większy pal nogą. Przeszkoda ustąpiła pod naporem siły cięcia, a resztę zakończyły zwinne dłonie. Po kilku minutach męczenia się z pniem miałam na tyle dużo drewna, że kolejny taki trening urządzę sobie zapewne dopiero w przyszłym tygodniu. Odetchnęłam zatem głębiej, wyciszając aurę kosmosu, a następnie zabrałam się za zbieranie kawałków drewna. Część wyląduje w składziku przy domu, część zaś zabiorę do środka, by i tam mieć lekki zapas opału. Czasem łapię się na myśli, że taki trening nijak przybliża mnie do tytułu Rycerza i miana onna-bugeisha. Czy jestem wystarczająco dobra? Czy Khodo-shishou docenia mój trud? Czy rzeczywiście mam się skupiać wyłącznie na treningach? Oczekiwanie, aż coś konkretnego się zadzieje, było naprawdę męczące...
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Wto Wrz 22, 2020 11:24 pm

Dzień był upalny, mimo wszystko znad morza napływała przyjemna chłodna bryza. Każdy dzień tego lata był w sumie podobny. Wstawałam rano, pomagałam matce przy śniadaniu, a później zajmowałam się innymi obowiązkami. Musiałam wygospodarować czas na naukę, kaligrafię, a także swój własny trening, co wcale nie było takie proste. Mimo wszystko nie odpuszczałam. Miałam cel i musiałam go zrealizować. Mimo wszystko w ostatnim czasie musiałam większość swojego czasu poświęcić obowiązkom domowym, zresztą nie tylko ja, Masako również.
- One-sama, skończyłaś już? - usłyszałam z korytarza głos siostry. - Oka-sama prosiła, żebym cię zawołała.
- Już kończę, Masako, powiedz matce, że za moment do niej przyjdę - odparłam, odstawiając naczynia na ich prawowite miejsce. Wytarłam dłonie w szmatkę, poprawiłam yukatę, po czym skierowałam się do komnat matki.
Z każdym dniem było jej coraz ciężej, ale nie było się czemu dziwić. Z Masako również nie było łatwo, zwłaszcza tuż przed rozwiązaniem, nie miałam jednak pojęcia, czy podobnie sprawa nie miała się z moimi narodzinami. Matka była naprawdę dzielna, mimo wszystko ostatnie dni przechodziła z wielkim bólem. Dlatego po drodze zabrałam ze sobą niedużą miskę z wodą i ziołami i średniej wielkości ręcznik.
- Oka-sama, wchodzę do środka - zaanonsowałam, nim uchyliłam panele shoji, wkraczając do komnaty. Kuroyuki Akane leżała na miękkich poduszkach, pojękując cicho. Podeszłam bliżej, odstawiając miskę obok posłania, zanurzyłam kawałek ręcznika w wodzie, odciskając jej nadmiar, i przetarłam delikatnie czoło matki. - Jak się czujesz, oka-sama? Czy to już czas?
Matka spojrzała na mnie z boleścią, starając się uśmiechnąć. Żal ściskał moje serce, ilekroć widziałam ją taką, nic jednak nie mogłam na to poradzić. Taki urok macierzyństwa, iż kobiety cierpią, wydając na świat potomków. Widziałam, jak matka rozchyla usta, chcąc odpowiedzieć na moje pytanie, nim jednak choć słowo padło spośród nich, wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił, a z jej gardła wyrwał się okrzyk. Poczułam silny chwyt na nadgarstku, gdy matczyne palce owinęły się wokół niego, szukając oparcia. Tak, właśnie nadszedł ten czas.
- Masako-nee! Biegnij szybko po Natsumori-dono! Zaczęło się! - zawołałam w eter. Zaraz potem cała moja uwaga skupiła się na rodzącej. Musiałam choć w najmniejszym stopniu ulżyć jej w bólu.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Wrz 25, 2020 10:27 pm

Krzyk. W całej posiadłości rozbrzmiewał udręczony krzyk matki, mimo wszystko wciąż starała się przeć. Podpierałam jej głowę na własnych kolanach, co chwilę przecierając jej twarz zwilżonym ręcznikiem. To niewiele, ale sama więcej zrobić nie mogłam.
Natsumori-dono instruowała matkę w kwestii oddechu i kolejnych parć, próbując zgrać je ze skurczami, co wcale nie było takie proste. Skurcze były silne, ale krótkie i nieregularne, przynajmniej tak twierdziła akuszerka. O ile matka miała już jako takie doświadczenie w kwestii porodu, w końcu nie był on jej pierwszym, o tyle dla mnie była to swoista nowość. Nigdy wcześniej nie miałam okazji asystować przy cudzie narodzin, w tym przypadku chodziło jednak o moją matkę, więc robiłam wszystko, co w mojej mocy, by jej pomóc i choć odrobinę ulżyć.
- Dasz radę, oka-sama. Jesteś silną kobietą, a Kuroyuki nie odpuszczają tak łatwo - próbowałam ją zmotywować do dalszych prób, gdy opadła z sił. Poczułam tylko silniejszy chwyt na nadgarstku, gdy mocniej się zaparła. I znów powietrze rozdarł krzyk.
Poród trwał długo, bardzo długo. Akane była wykończona, obolała, a mimo wszystko również zdeterminowana. Każde kolejne parcie męczyło ją niemiłosiernie, a jednak nie odpuszczała. Aż wreszcie się udało. Uchwyt na moim nadgarstku zelżał nagle, chwilę później w pomieszczeniu rozległ się płacz nowo narodzonego dziecka. Akuszerka szybko oczyściła malucha, przekazując go zaraz w matczyne ramiona.
- To chłopiec. Zdrowy silny chłopiec. Dziedzic rodu Kuroyuki.
Na dźwięk tych słów poczułam w sercu dziwne ukłucie. Ojciec w końcu doczekał się męskiego potomka, to jednak znaczyło...
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Wrz 25, 2020 10:27 pm

- Mój syn. Mój dziedzic. Następca rodu Kuroyuki - powtarzał ojciec przy każdej nadarzającej się okazji. Miał powód do dumy. Akahoshi okazał się naprawdę okazałym chłopcem. Był silny i rozwijał się nadzwyczaj szybko. Patrzyłam na ten rozwój z niejakim zmieszaniem. Od jego narodzin ojciec nie mówił właściwie o niczym innym jak o dniu, w którym jego syn dostąpi zaszczytu zostania samurajem. A co ze mną?
Cały czas ćwiczę, wylewam z siebie siódme poty, staram się, by Kuroyuki Otoshi choć przez moment spojrzał na mnie przychylnie, on jednak widzi tylko swojego małego dziedzica. Swoją Czerwoną Gwiazdę. Nienawidziłam tego i czasem łapałam się na myśli, że życie byłoby lepsze, gdyby się nie narodził. Gdyby nie był męskim potomkiem, ojciec w końcu by mnie uznał, nazwałby mnie godną miana onna-bugeisha i jego następczyni. To ja byłabym dziedziczką rodu, nie on. Odbierał mi to, na co tak długo i tak ciężko pracowałam samym faktem, że coś mu zwisało między nogami. Jakby to już na samym starcie czyniło go lepszym.
Nienawidziłam tego. Amaterasu mi świadkiem, nienawidziłam własnego brata. Czułam, jak moje serce wypełnia mrok, pochłaniając duszę. Kosmos we mnie wrzał i emanował jeszcze większym mrokiem. Słyszałam ten cichy podszept powtarzany raz po raz w mojej głowie, gdy przemierzałam nocą korytarze domostwa. Najlepiej będzie, jeśli on zniknie. Przepadnie.
Stanęłam w półmroku nad jego kojcem. Mały dziedzic spał sobie spokojnie, tak zwyczajnie. Nie wiedzieć czemu, doprowadzało mnie to do szaleństwa. Zgrzytnęłam zębami. Nienawiść we mnie rosła z każdą chwilą, zatruwając umysł i duszę. Usuń przeszkodę. Blask księżyca odbił się srebrem w stali, którą uniosłam nad głowę. Wystarczył jeden ruch, tylko jeden, precyzyjnie wymierzony ruch...
Ostrze gwałtownie opadło w dół.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Wto Wrz 29, 2020 10:25 pm

Poderwałam się gwałtownie z posłania, otwierając szeroko oczy. Serce waliło mi młotem, oddech miałam urywany i cała byłam zlana zimnym potem. Co to było? Skąd taki sen? Dlaczego miałabym...
Bo jest przeszkodą, zawadą.
Potrząsnęłam gwałtownie głową na boki, wczepiając palce we włosy. Nie, nie, nie! Nie powinnam tak myśleć! To przecież nie jego wina! A jednak... gdzieś w środku tliło się we mnie to pragnienie, by zniknął... Zgrzytnęłam zębami. Nie powinnam mieć takich myśli, stanowczo nie powinnam. Akahishi to przecież moja rodzina, krew z mojej krwi. Poza tym... gdyby zniknął, matka by się załamała. Tak bardzo starała się o męskiego potomka, tyle wysiłku włożyła i bólu wycierpiała, by przyszedł na ten świat. Miałabym to zniszczyć? Nie, na pewno nie...
Przetarłam twarz, zaraz spuszczając nogi na ziemię. Z takim natłokiem myśli już nie zasnę, choć za oknem wciąż ciemno. Nalałam do miski wody z beczki, którą uzbierałam w ciągu kilku ostatnich deszczowych dni, a następnie przepłukałam kilka razy twarz. Musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie, zająć czymś umysł, inaczej moje myśli znów będą schodzić na te nieodpowiednie ścieżki. Najlepiej po prostu nie myśleć o rodzinie i skupić się na swojej misji. Więc zaczęłam sprzątać. Zrobiłam pranie, wyczyściłam wszystkie możliwe naczynia, jakie miałam w chacie, wyszorowałam szafki, a nawet podłogę. Gdy kończyłam, za oknem robiło się już coraz jaśniej, co zwiastowało nadejście świtu. Zajęłam się więc śniadaniem, przygotowując wszystkie składniki. I mimo tych kilku godzin poświęconych szorowaniu wszystkiego nie mogłam się pozbyć tych dziwnych myśli. I przeświadczenia, że coś wisi w powietrzu. Może świeże powietrze rozwieje wątpliwości...
Z tą myślą wyszłam na zewnątrz, chcąc się nieco rozgrzać przed kolejnym dniem pełnym samodoskonalenia.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Sro Wrz 30, 2020 11:28 pm
~MG~
***

Dzień jak każdy inny, ale czy na pewno będzie taki sam, jak te poprzednie? Słońce świeciło leniwie, otulając swoimi promieniami okolicę. Wiatr delikatnie dawał się we znaki, kołysząc liśćmi i gałęziami drzew. Ciekawskie małpy, ni stąd, ni zowąd, pojawiły się na dachu chatki. Siedziały grzecznie, obserwując dziwną, nie znaną im konstrukcję. Dopiero widok człowieka wprawił je w euforię. Zaczęły podskakiwać i rzucać patykami w czerwonowłosą dziewczynę, która wyszła z wnętrza domku. Zeskoczyły prędko i ciekawe obcej istoty, zaczęły chodzić dookoła niej. Nie podchodziły bliżej niż na półtora metra, bojąc się bardziej jej, niż ona ich. Ciekawość przezwyciężała strach, ale małpy wciąż trzymały się w bezpiecznej odległości.
Jedna z nich, w końcu, zebrała się na odwagę i podeszła bliżej. W dłoni trzymała małą gałązkę, z której wystawał pojedynczy, zielony listek. Uniosła rękę w stronę Kitsune, szczerząc swoje żółciutkie zęby. Czekała grzecznie, aż dziewczę weźmie prezent. Drugą dłonią, jakby w geście zawstydzenia, małpka zasłaniała i odsłaniała swoje oczy.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Nie Paź 04, 2020 11:14 pm

Noc była ciężka. Te sny, dziwne przeczucia, sprzeczne myśli. Ciężko było mi się skupić na czymkolwiek innym, choć bardzo się starałam. Ostatecznie nastał ranek, a mi nie pozostało nic innego, jak po prostu zacząć dzień. Miałam nadzieję, że codzienna rutyna oczyści mój umysł z niechcianych myśli i jakoś ruszę do przodu. Kto by się spodziewał, że co innego zupełnie mnie rozproszy...
Wystarczyło wyjść z chaty na rześki poranek, pozwolić, by wiatr wdarł się w moje włosy, chłonąć przestrzeń. Wzięłam głeboki oddech, już kierując dłoń do bokkena przy pasie, kiedy czymś oberwałam. Potem znowu i znowu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że obrywałam drobnymi patykami, a rzucały je we mnie małpy. Po prostu pięknie.
- Ej, o co wam chodzi, co? - rzuciłam w stronę zwierzaków, osłaniając dłonią twarz przed kolejnymi pociskami. Jeszcze nie widziałam w okolicy żadnych małp, choć wiedziałam, że jakieś na pewno się tu kręcą. Tylko czego chciały ode mnie?
Małpy zaczęły schodzić z dachu, aż w końcu zostałam otoczona. Nie wykonywałam żadnych gwałtownych ruchów, dobrze wiedząc, że zwierzęta sprowokowane mogą zaatakować, a tego z pewnością nie chciałam. Obserwowałam je zatem tak, jak i one mnie obserwowały. W pewnej chwili jedna z nich chyba nabrała większej odwagi, bo wyszła przed szereg z kijkiem w łapce. Kijkiem, który chyba chciała mi oddać. Widać po niej było wciąż utrzymywany dystans do mojej osoby i niejaki strach, ale nie dziwiłam się temu. Dzikie małpy raczej nieczęsto mają styczność z ludźmi, a już na pewno nie w takiej głuszy.
- To ma być prezent? - spytałam cicho, przykucając, po czym delikatnie odebrałam od małpy gałązkę, by następnie obrócić ją w palcach tak, że mały listek na niej zawirował. - Dzięki... chyba...
Naprawdę nie wiedziałam, o co im tak właściwie chodzi. Mimo wszystko zawsze starałam się żyć w zgodzie z naturą, a skoro sama natura wyciągała do mnie rękę, nie śmiałabym wybrzydzać. Tylko co ja mam niby zrobić z tą gałązką?


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia Nie Lis 29, 2020 11:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Paź 09, 2020 3:36 pm
~MG~
***

Małpa odwróciła się plecami do Kitsune i uciekła, zostawiając ją samą z gałązką. Dziwaczny prezent! Siedząc już u boku swojej małpiej koleżanki (lub kolegi, nie ma to znaczenia), obie przyglądały się dziewczynie. Nie spuszczały jej z oczu, ciągle skupiając na niej swoją uwagę. Nagle, w uszach dziewczyny echem rozbił się dziwny, dość cichy i niepokojący śmiech.
- Hehehe... - urwał i za chwilę znów kontynuował. Źródło dźwięku znajdowało się gdzieś za Kitsune. Małpy, będąc po drugiej stronie, rzecz jasna, od razu zauważyły tajemniczego jegomościa. Mężczyznę, jak się okazało. Stał w czarnej, poszarpanej u doły i u rękawów szacie. Na głowie założony miał kaptur, ale jego twarz była widoczna. Wyglądał na, mniej więcej, dwadzieścia lat. Miał białe brwi i białe włosy, kosmyki opadały mu na twarz, a ogólnie długie były aż do pasa.
- Wyczuwam w Tobie energię kosmiczną. Nie jesteś zwykłą wieśniaczką. - zaczął delikatnie, jakby kulturalnie, by zaraz ugodzić prosto w serce z niemiłym wyzwiskiem.
- Podejdź tu, nie bój się. - wystawił rękę, a gdy wysunęła się spod szaty, ukazała swoją bladą skórę. Twarz również była blada, ale padał na nią cień kaptura, więc nie była do końca widoczna w stu procentach.
Małpy zaczęły skakać i piszczeć, jakby chciały ostrzec Kitsune przed niespodziewanym gościem.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Wto Paź 13, 2020 12:07 am

No i zostałam z gałązką w formie prezentu w ręce. Nie miałam pojęcia, czego te małpy ode mnie oczekują w związku z tą gałązką. To jakiś test, czy co? Sprawdzają, czy jestem zagrożeniem? Naprawdę nie wiedziałam. Dlatego stałam tak, obracając gałązkę w palcach, i zastanawiałam się, co mam dalej robić. Małpy wciąż mnie obserwowały, nie spuszczały ze mnie swoich czujnych oczu. Westchnęłam tylko.
Nagle do moich uszu dotarł dziwny śmiech mający swoje źródło za moimi plecami. Obróciłam się, zauważając od razu zakapturzoną postać, którą mimo wszystko mogłam zidentyfikować jako mężczyznę. Zmarszczyłam nieco brwi. Kim był nieznajomy i czego szukał w tej okolicy? Wyglądał strasznie blado, pomijając już te długie białe włosy okalające jego twarz. Twarz po części skrytą w cieniu kaptura.
Wyczuwał we mnie energię kosmiczną? Czy stając przede mną, miał to dziwne uczucie co ja, gdy byłam wtedy w Mei w lesie, szukając Yuan? Ona z pewnością potrafiła okiełznać kosmos, choć nie miałam jeszcze okazji tego zweryfikować. Co jednak z tym mężczyzną tutaj? Nie podobał mi się jego ton wypowiedzi. W dodatku to zachowanie małp... Zwierzęta potrafiły instynktownie wyczuwać zagrożenie, czyżby więc był on niebezpieczny?
- Nie obawiam się ciebie, nieznajomy - odparłam spokojnie, choć nie ruszyłam się z miejsca. Swoją drogą... gdzie się podział Kiba? - Nie widziałeś przypadkiem w okolicy młodego wilczka? Powinien gdzieś tu biegać...
Martwiłam się. Właściwie od wczoraj nie widziałam Kiby, a przecież nie oddalał się na długo, zawsze do mnie wracając. Rósł z każdym dniem i wzywała go jego dzika natura, mimo wszystko zawsze pozostawał gdzieś w okolicy. Gdzie zatem mógł być teraz? Moja lewa dłoń odruchowo wylądowała na bokkenie przytroczonym do pasa. Z nawyku miałam przy sobie choć jeden z mieczy, a wakizashi zostało w chacie. Czy będzie wymagane jego użycie? Tego jeszcze nie wiedziałam...


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia Nie Lis 29, 2020 11:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Czw Paź 15, 2020 10:03 pm
~MG~
***

Dziewczyna nic sobie nie robiła z obecności tajemniczego jegomościa. Będąc tym trochę, jakby to powiedzieć, urażony, przekręcił głowę w bok i zmarszczył swoje brwi. Obserwował bacznie dziewczynę, a gdy wspomniała o małym wilku, uśmiechnął się paskudnie, szczerząc swoje przeżółkłe, zaostrzone zęby. Sięgnął ręką pod materiał swojej ciemnej szaty i wyciągnął spod niej ciało zwierzęcia. Trzymał je pewnie w jednej ręce. Ogon wilka poruszał się na boki mimowolnie, będąc wprawianym w ruch przez chłodny wiatr.
- Masz na myśli tego - urwał, podnosząc zwierzę tak, by znalazło się bliżej jego głowy i spojrzał na nie - małego wilczka? - zapytał, zaczynając się śmiać pod nosem. Czy to była jego zagrywka? Zabił napotkane wcześniej zwierze? Skąd w ogóle je miał? Czyżby wilk natrafił na obcego i chciał go przegonić? Czy w ogóle był martwy!?
Małpy znów poderwały się, skacząc i hałasując. Nie miały już czym rzucać, ale darły się wniebogłosy, ostrzegając tym samym Kitsune, by nie podejmowała pochopnym kroków. Skoro natura nie chciała mieć nic wspólnego z tym podejrzanym mężczyzną, to czy czerwonowłosa powinna była ryzykować?
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Sob Paź 17, 2020 10:51 pm

Nie podobał mi się ten mężczyzna. I nie chodziło tu wcale o jego aparycję. Było w nim coś, co mnie niepokoiło, a i zachowanie otaczających mnie małpek było dość sugestywne. Z tym gościem stanowczo było coś nie tak, nie wiedziałam tylko co. Cóż, wkrótce miałam się przekonać.
Zaniepokoiłam się nieobecnością Kiby, który właściwie mnie nie odstępował. Rozejrzałam się dookoła, nie było jednak po nim najmniejszego śladu. Zapytawszy o wilczka nieznajomego, dostałam w odpowiedzi paskudny uśmiech i już wiedziałam, jakim typem jest. Tym bardziej, gdy moment później wyciągnął spod płaszcza zwiotczałe ciałko psiaka.
- Kiba! - wyrwało mi się, gdy postawiłam krok naprzód, jednocześnie chwytając za bokken. Ojciec pewnie poprawiłby moją aktualną postawę, ale właśnie taką pozycję z lekkim pochyleniem ciała przyjmują samurajowie tuż przed wydobyciem katany z sayi. Tylko że ja miałam w ręku drewniany miecz ćwiczebny.
Małpy znów zaczęły szaleć, skacząc z miejsca na miejsce i pokrzykując głośno. Zacisnęłam szczękę. Miałam ochotę rozpłatać tego drania, mimo wszystko nie mogłam ot tak go zaatakować. Już sam fakt, że wiedział o energii kosmosu i wyczuwał ją we mnie, był niepokojący. Nie mogłam go zlekceważyć.
- Czego chcesz?! - warknęłam, nie mogąc pohamować złości. Co on zrobił Kibie? Zabił go? W tej chwili nie miałam jak tego sprawdzić. Gdyby tylko dało się go jakoś rozproszyć... Cały czas obserwowałam nieznajomego gotowa w razie konieczności zareagować. Byłam nastawiona na walkę. Nie pozwolę, by skrzywdzenie Kiby uszło mu na bezkarnie!


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia Nie Lis 29, 2020 11:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pon Paź 19, 2020 7:02 pm
~MG~
***

Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, zaraz przystawiając swoją twarz bliżej ciała młodego wilka. Wyciągnął język na wierzch, jakby chciał polizać pysk zwierzęcia i gdy wydawało się już, że tego nie zrobi, tylko straszy w ten sposób, zrobił to! Jego język przesunął się od górnej części nosa, prawie aż po oko. Cały czas utrzymywał kontakt wzrokowy z Kitsune. Zamlaskał głośno, delektując się smakiem. Musiał być okropny, ale widocznie dla niego był czymś wspaniałym.
- Smaczny. Dawno nie jadłem wilczego mięsa. Zachowam go sobie na później... - i jak gdyby nigdy nic, zarzucił go sobie na kark, jakby zwierze nie było niczym więcej, niż zwykłym, zimowym szalem. 
Widmo oblizało swoje palce, po czym schowało ręce pod pelerynę, zaczynając stawiać pierwsze kroki w stronę dziewczyny.
- Poszukuję osób, które potrafią władać energią kosmiczną. Jesteście potrzebni panience Pandorze. - skinął głową, a na samo wyobrażenie Pandory zarumienił się i schował twarz w dłoniach.
- Ach, ara, ara, Pandora-sama! Jam nie godzien myśleć i wzdychać ku Tobie! - zaczął się kręcić na boki jak zakochana nastolatka. Nagle zerwał się, spojrzał wysoko w niebo, wypiął dumnie pierś i zacisnął bojowo pięść.
- Przyprowadzę najlepszych kandydatów, ma piękna Pandoro! - wykrzyczał. Dosłownie w jednej sekundzie zmienił się o 180 stopni, z obleśnego rzeźnika w zakochanego, honorowego rycerza.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Wto Paź 20, 2020 10:28 pm

Nie podobał mi się jego uśmiech. Żadna z jego wersji. Nie podobało mi się nawet, w jaki sposób traktował ciało wilczka. Lizanie jego pyszczka było wręcz obrzydliwe i lekko się wzdrygnęłam, widząc to. Wiedziałam, że robi to specjalnie, żeby mnie sprowokować, o czym świadczyło w dalszym ciągu utkwione we mnie spojrzenie. Na insynuację zjedzenia Kiby tylko zgrzytnęłam zębami, choć w momencie, gdy zarzucił go sobie niczym szal na szyi, miałam ochotę poderżnąć mu gardło. Pomijając już fakt, że z bokkena żadne ostrze zdolne do podobnych wyczynów. Mimo wszystko musiałam się dowiedzieć, czego on tak właściwie ode mnie chce.
Szuka osób władających kosmosem? Są potrzebni panience Pandorze? Kim, u licha, jest panienka Pandora? Już cisnęło mi się to pytanie na usta, kiedy zachowanie tego... człowieka, z braku lepszej alternatywy nazewnictwa... uległo zmianie. Zachowywał się tak, jakby się zawstydził, a może raczej... zakochał? Lecz nie tylko to mnie zdziwiło. Chodziło też o sposób, w jaki ją nazywał.
- Pandora... -sama..? - powtórzyłam trochę niepewnie, zastanawiając się, dlaczego użył sufixu używanego w moim ojczystym języku? W dodatku to całe "ara, ara"...
- Powiedz mi, kim jest panienka Pandora i czemu potrzebuje osób takich jak ja - zażądałam stanowczo. Musiałam najpierw wiedzieć, na czym stoję, by móc odpowiednio rozplanować kolejne kroki. Kara za takie traktowanie Kiby z pewnością go nie ominie, to jednak miało w tym właśnie momencie nieco inny priorytet. Poprawiłam postawę gotowa w razie konieczności na konfrontację i czekałam na jego odpowiedź. Od niej wszystko zależy.


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia Nie Lis 29, 2020 11:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Wto Paź 27, 2020 6:35 pm
~MG~
***

Gdy dziewczę zapytało o to, kim jest Pandora, widmo zastygło bez ruchu, zbladło i... po chwili zalało się złością. Na czole pojawiła się żyłka, która nerwowo pulsowała, a blada twarz przybrała odcień mocno czerwony. Uniósł rękę na wysokość swojej twarzy i taką trzęsącą się jak osika, pewnie zacisnął i utworzył pięść. Nie przestała się gibać na boki, o nie. Starał się coś powiedzieć przez zaciśnięte zęby, ale nie mógł. Złość brała górę, aż w końcu... puściła. Odetchnął, policzył do dziesięciu i uspokoił się. Wziął głęboki wdech, po czym znów na jego twarzy pojawił się uśmiech podobny do tego, który dzierżył na początku spotkania.
- Pani Pandora to bardzo wierna i szlachetna kobieta, która poszukuje osób takich jak Ty. W zamian za udzielenie jej energii kosmicznej w walce z okrutną Ateną, wybrańcy otrzymują przepiękne zbroje zrodzone z gwiezdnych konstelacji. Jest orędowniczką nowego porządku świata, prawą ręką naszego wspaniałego, wielkiego Lorda Hadesa, który chce wyplewić ludzką niegodziwość z tego świata i stworzyć nowy, spójny, bez wad i grzechu. - mówiąc ostatnie zdanie, rozłożył dłonie szeroko na boki i spojrzał dumnie w niebo, na te z wolna ruszające się obłoki. Małpy też tam patrzyły, o dziwo.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pon Lis 16, 2020 11:27 pm

Gość był dziwny, zdecydowanie dziwny. Jego zachowanie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Zaczynałam nawet sądzić, że może on mieć trochę nie po kolei w głowie. Tak trochę bardzo. Mimo wszystko postanowiłam go wysłuchać.
Zmarszczyłam nieco brwi na kwestię "okrutnej Ateny". Amaterasu nigdy nie była okrutna dla ludzi, dlaczego więc miałaby być teraz? To się nie trzymało kupy. W dodatku ta gadka o zbrojach z gwiezdnych konstelacji. Nie podobało mi się to w żadnym calu. W dodatku ta cała Pandora miała niby być prawą ręką Hadesa, o którym mistrz Khodo mówił, że jest wrogiem Ateny? I to on chce niby stworzyć świat idealny? Jakby to było w ogóle możliwe. Ciekawe, co właściwie według jego definicji zalicza się pod kategorię "grzechu"...
Mężczyzna rozłożył z dumą ręce, patrząc gdzieś wysoko w niebo. A ja? Właśnie ten moment wybrałam na atak. Odbiłam się od podłoża z pomocą kosmosu, chcąc jak najszybciej skrócić dystans między nami, i cięłam bokkenem z dołu do góry, celując w podbródek białowłosego. Zaraz potem szybki obrót ćwiczebnego ostrza i kolejne cięcie, tym razem poprzeczne, od prawej do lewej.
- Nikomu nie ujdzie płazem obraza bogini Amaterasu! - rzuciłam ostro. To był jeden z powodów, drugim była krzywda Kiby. Nie zamierzałam odpuścić. Nacierałam bez ustanku, wykorzystując bokken jak prawdziwy miecz. Cięcie za cięciem, pchnięcie za pchnięciem, a wszystko współgrające z tanecznym krokiem nóg i wyważeniem odpowiedniej postawy. Odrobiłam swoje lekcje. Nawet jeśli to tylko drewno, z odpowiednimi umiejętnościami będzie równie niebezpieczne co samo ostrz wakizashi.


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia Nie Lis 29, 2020 11:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Odyn
Odyn
Liczba postów : 116

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Sob Lis 21, 2020 4:47 pm
MG Mode ON!

Dźwięk, jaki wydała Rudowłosa odbijająca się od ziemi zainteresował widmo, które opuściło głowę, a następnie znowu ją uniosło w górę, ponieważ drewniany miecz trafił prosto w jego podbródek. Zęby walnęły o zęby, krew z przegryzionego języka zaczynała zalewać usta, a wyraz twarzy z perwersyjnego uwielbienia zmienił się w zaskoczenie, a następnie gniew. Tymczasem miecz Kitsune zakręcił się w powietrzu i dziewczyna szarpnęła nim w dół. Zamiast jednak płynnego cięcia Rudowłosa napotkała pewien opór, który zwyczajnie odbił jej tępy, drewniany miecz. Cała broń, wraz z dłońmi i przedramionami dziewczyny, aż po same łokcie, zadrżała. Doszło do tego nieprzyjemne odrętwienie kończyn, które mogło sprawić, że dziewczyna może wyrzucić broń z rąk, jeśli nie zepnie się i nie spróbuje wykorzystać całej swojej siły, by ją utrzymać. Widmo opuściło głowę i splunęło nagromadzoną w ustach krwią obok dziewczyny. Następnie otarło twarz wierzchem dłoni.
- Jak śmiesz! Odrzucasz dar, jakim panienka Pandora chciała cię wynagrodzić za wspomożenie jej? A więc nie zasługujesz, aby żyć w naszym idealnym świecie! - Ostatnie zdanie wręcz wysyczał, przerażając tym samym małpy, które uciekły w popłochu. Wykonał szybkie kopnięcie w bok Kitsune, trafiając ją pod żebra i odrzucając kawałek dalej. Dziewczyna przeleciała dobre kilka metrów, aż wreszcie twarda ziemia ją zatrzymała. Widmo powoli szło w jej stronę i wyglądało na to, że nie miało zamiaru odpuścić.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Nie Lis 29, 2020 6:10 pm

Wiedziałam już, że mam przed sobą wroga. Już samo to, jak wyrażał się o Atenie, jak wychwalał kobietę, która służy Hadesowi, jak próbował przekabacić mnie na swoją stronę pięknymi słówkami o idealnym świecie, kiedy pierw skrzywdził mojego Kibę. Nie wybaczę mu. Ani krzywdy wilczka, ani szargania dobrego imienia bogini!
Wykorzystałam chwilę nieuwagi i natarłam. Szybkie skrócenie dystansu i cięcie od dołu w podbródek. Czyste trafienie! Aż uśmiechnęłam się mentalnie, słysząc ten zgrzyt zębów i widząc czerwień w ustach przeciwnika. Mimo wszystko szłam za ciosem i zamachnęłam się do cięcia poprzecznego. Bum! Bokken odbił się z brzdękiem, wpadając w rezonans, który poczułam aż w łokciach. Pancerz? Nie było innej możliwości. Gość pod tym płaszczem miał jakiś pancerz, na który właśnie się nadziałam. Nie zamierzałam jednak wypuszczać miecza z dłoni. Nie pierwszy raz odczuwam przecież rezonujący rykoszet uderzenia. Lata praktyki i codziennych ćwiczeń nauczyły mnie radzić sobie z podobnymi trudnościami.
Przeciwnik nie wyglądał na zadowolonego. Ba! Był wściekły! Małpy zdążyły uciec, ja miałabym z tym mały problem w tej chwili. Spróbowałam tylko zablokować kopnięcie, choć wytrąciło mi to bokken z rąk. Cios był dość silny, przez co przefrunęłam kawałek w powietrzu, obracając się wokół własnej osi i ostatecznie lądując chwiejnie na nogach. Przyklęknęłam, na szybko sprawdzając własne obrażenia, na szczęście jednak nie musiałam się martwić połamanymi kośćmi. To jednak nie był koniec starcia i dobrze o tym wiedziałam. Rozejrzałam się naprędce, analizując własne położenie. Kopniak oddalił mnie od przeciwnika, przybliżył jednak do chatki. Dobrze, nawet bardzo dobrze. Miałam już gotowy plan, wystarczyło go zrealizować.
Zacisnęłam pięść, koncentrując w niej cosmo, nie rozgrzewałam go jednak, wręcz przeciwnie - starałam się jak najbardziej obniżyć emitowaną przezeń energię. Tej sztuki nie nauczył mnie Shishou, tylko Sagion, którego ponoć szkolił w tym ojciec. Stanęłam prosto, a potem wypuściłam przed siebie skoncentrowaną energię, posyłając na przeciwnika śnieżną zamieć, która pokryć miała jego ciało.
Spoiler:
Zaraz potem w kilku szybkich krokach dotarłam na ganek, gdzie zostawiłam wakizashi. Z mieczem w ręku zaszarżowałam na mężczyznę w płaszczu, starając się ograniczyć mu mobilność. Jak? Atakując cięciami nogi, a dokładniej ścięgna podkolanowe. Jakiejkolwiek zbroi by na sobie nie miał, każda ma luki - w szczególności w miejscach zgięć poszczególnych kończyn. Wcześniejszy atak zamiecią mógł mi w tym tylko pomóc.
Cięłam ślizgiem pod kolanami, próbując następne ciosy nakierować na stawy łokciowe a następnie szyję. Nie wahałam się zabić. W tej walce z pewnością jedno z nas zginie, a ja nie zamierzałam umierać. Jeszcze nie...
________
Diamond Dust - 100 COSMO
Odyn
Odyn
Liczba postów : 116

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Gru 04, 2020 4:54 pm
MG Mode ON!

Kitsune udało się utrzymać broń w rękach. Szkoda, że to nie była tarcza, ponieważ może wtedy udałoby jej się obronić przed kopnięciem nieznajomego. Dziewczyna przeleciała całkiem daleko, ostatecznie jednak udało jej się wylądować na nogach. Następnie przyklęknęła, by sprawdzić swoje obrażenia. Racja, żadna kość nie była złamana, lecz w miejscu, w którym otrzymała kopnięcie znajdował się obecnie wielki siniak. No, jak na taki mocny cios, to trzeba przyznać, że wyszła z tego całkiem nieźle.
Przeciwnik powoli zbliżał się do dziewczyny, która jednak nie pozostawała bierna i nie czekała, aż ten ją dobije. Nie, zamiast tego zaczęła przygotowywać swój kontratak,  który wystrzeliła na oponenta, gdy tylko poczuła, jak jej Cosmo odpowiednio nisko obniżyło swoją temperaturę. Śnieżny atak zmusił mężczyznę do zatrzymania i zasłonienia się rękoma. Dało to okazję Kitsune do ruszenia po swoją broń i do wykonania właściwego ataku! Gdy z powrotem dotarła do swojego przeciwnika, to ten właśnie otrzepywał się z resztek śniegu, jakie zostały na jego ubraniu i nie przykładał zbytniej wagi do tego, co działo się wokół niego. Widocznie nie traktował dziewczyny jako prawdziwego przeciwnika. Błąd.
Rudowłosa cięła nisko, po ścięgnach, trafiając w ścięgno podkolanowe prawej nogi. Zaatakowana kończyna się zgięła, a mężczyzna syknął z bólu. Ostrze miecza nie doleciało do drugiego ścięgna, ponieważ nieznajomy zamachnął się pięścią na dziewczynę. Jego cios był za szybki, a Kitsune była za blisko, by móc tego uniknąć. Cios trafił ją prosto w twarz i odrzucił w prawo. Rudowłosa przeorała 3 metry ziemi i zatrzymała się, a tymczasem jej oponent zaczął sprawdzać swoje rany. Nie ma opcji, nie będzie mógł używać tej nogi przez długi czas. To dawało dziewczynie pewną przewagę nad nim. Czy ta jednak ją odpowiednio wykorzysta?
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pon Gru 21, 2020 4:25 pm

Strategia była rzeczą kluczową. Machać mieczem potrafi każdy, ale odpowiednio wykorzystać go w walce i użyć w tym idealnym momencie - to już wymagało praktyki strategicznej. Ojciec wiele razy powtarzał swoim uczniom, że trzeba znać możliwości własne i wykorzystywać słabości przeciwnika. Wszystko oczywiście w ramach honorowego pojedynku, wszak samuraj bez honoru to zwykłe ścierwo, jak często mawiał. Ja jednak nie miałam co liczyć na honorowe starcie. To była sytuacja życia i śmierci. Albo on, albo ja. Dlatego nie wahałam się przed wykorzystaniem ataku, którego przeciwnik się nie spodziewa.
Śnieżna zamieć zadziałała tak, jak powinna, dając mi wystarczającą chwilę, bym dobyła wakizashi i przypuściła atak. Ślizg i cięcie - to wystarczyło, by ścięgno podkolanowe zostało wykluczone z użytku na długie tygodnie. Na ten krótki moment chyba jednak zapomniałam, że ta walka nie ma czystych zagrywek, gdyż zaraz po cięciu dostałam pięścią w twarz. To jednak nie mogło już zmienić wyniku tego starcia, musiałam tylko wykończyć przeciwnika. Wybiłam się z rąk i zrobiłam przewrót, lądując w lekkim przysiadzie, a następnie od razu zaszarżowałam z ostrzem gotowym do użytku. Wróg już klęczał, w dodatku lekceważył mnie i nawet nie zwracał na mnie uwagi - znowu. To go będzie kosztowało życie.
Korzystając ze swojej zwinności a także wieloletnich praktyk operowania mieczem, wyskoczyłam ponad mężczyzną, jednocześnie robiąc przewrót w przód, a gdy tylko minęłam jego głowę, cięłam ostro w linii poprzecznej. Celem były oczy, a z tej pozycji przeciwnik nie mógł się spodziewać ataku, zatem nie mogłam chybić. Potem wystarczyło tylko obrócić lekko ciałem, wspomagając się dłonią tak, by ostatecznie wylądować przodem do wroga w niewielkiej odległości, bo maksymalnie półtora metra od niego - i pchnąć ostrze prosto w krtań białowłosego, by zaraz szarpnąć nim w bok i rozerwać gardziel.
Wrogów należy eliminować szybko i precyzyjnie.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Pią Sty 08, 2021 10:45 pm
MG

Przeciwnik padł jak długi. Ku zdziwieniu dziewczyny, każdy jej ruch dosięgnął celu. Czy to był przypadek? Była lepsza? Nie było jednoznacznej odpowiedzi w tej chwili. W każdym razie, na moment przed uderzeniem, jakby zastygł w miejscu.
Gdy jego ciało dotknęło ziemi, kurz i piach rozpoczęły swą wędrówkę ku górze. To naturalna kolej rzeczy, jakby nie patrzeć. Powstała "zasłona dymna" opadała powoli w dół, przykrywając swoim brudem i ziarenkami leżące nieruchomo ciało.
Dziewczyna patrzyła na nie, będąc gotowa do kolejnego ataku. Niemniej jednak, na jej oczach stało się coś niespodziewanego... Ciało zajęło się błękitnym ogniem i spaliło się na popiół. Mężczyzna zaczął krzyczeć żałośnie i głośno, ale nic nie mógł poradzić. Po krótkiej chwili, w miejscu gdzie leżał, został jedynie czarny popiół. Nastała cisza...

Po krótkiej chwili, cisza została przerwana nagłym podmuchem wiatru. Włosy Kitsune zafalowały, niekontrolowanie ruszając się zgodnie z wichurą. Kurz podniósł się znów, a gdy ponownie opadł na ziemię, w miejscu wcześniejszego popiołu stała młoda, piękna kobieta. Uśmiechała się delikatnie do Kitsune i pochylała swoją głowę, jakby się jej kłaniała.
- Przepraszam... - wyszeptała, a zaraz wyprostowała się.
- Ten mężczyzna już nie będzie sprawiał problemów. - skinęła głową i uśmiechnęła się przyjacielsko. Kim była? Jakie były jej zamiary?

Chatka w górach Ca93cb0191d0364097474e74c764ed2506c37059_00
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Nie Sty 10, 2021 1:11 am

Sama nie wiem, czy to moje skoordynowane ruchy, czy też nieuwaga wroga. Tak czy inaczej każdy mój cios dosięgł celu, a ostatecznie mężczyzna padł z przeciętymi oczami i rozpłatanym gardłem na ziemię. Byłam gotowa w razie potrzeby go dobić, wpierw jednak machnęłam ostrzem w powietrzu, chcąc pozbyć się nadmiaru krwi. Zaraz potem rozejrzałam się w poszukiwaniu Kiby. W sumie nie zwróciłam wcześniej uwagi, ale musiał w którymś momencie spaść z ramienia jasnowłosego. Nim jednak zdążyłam odnaleźć go wzrokiem, stało się coś, co wzmożyło moją czujność. Mężczyzna stanął w płomieniach, po chwili obracając się w pył. Może i nie byłoby w tym nic aż tak niezwykłego, gdyby nie fakt, że ogień miał barwę ciemnego nieba.
Stałam tak z wakizashi w ręku, spodziewając się, że zaraz z tego popiołu wyskoczy jakaś szkarada gotowa mnie zabić. W powietrzu jednak dźwięczała cisza tak dosadna, że aż wdzierała się w uszy. A gdy już przyjęłam do wiadomości, że przeciwnik nie wstanie z martwych (co było jedną z opcji, skoro Hades był władcą zaświatów), nagle zerwał się wiatr, a wraz z nim kurz i pył uniosły się ku górze. Przymrużyłam powieki, jednocześnie osłaniając oczy przedramieniem, chcąc w ten sposób uniknąć ewentualnego dostania się doń drobinek piasku. Po chwili wiatr ustał, a kurz zaczął opadać. Wtedy czekała mnie kolejna niespodzianka - w miejscu spopielonego ciała stała teraz kobieta. Ciemnowłosa, o niezwykłej urodzie, ale równie tajemnicza, co samo jej pojawienie się. Zrobiłam prowizoryczny krok w tył, układając dłonie na rękojeści, a ostrze skierowałam ku dołowi wzdłuż bardziej oddalonej od niewiasty nogi. Musiałam być czujna.
- Kim jesteś, pani? - odezwałam się, obserwując jej każdy ruch. - Znałaś tego człowieka?
Brunetka okazała mi szacunek skinieniem głowy, należało więc postąpić podobnie. Droga samuraja choć wyboista obfitowała w honor i szacunek względem przeciwnika. Czy jednak ta kobieta nim była?
Sponsored content

Chatka w górach Empty Re: Chatka w górach

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach