Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Klif Empty Klif

Pią Lut 14, 2020 11:38 am
Klif, faleza, urwisko brzegowe, brzeg wysoki, czyli stroma pionowa ściana brzegu morskiego, utworzona wskutek podmywania brzegu przez fale.
Panują stąd piękny widok na rozchodzący się ocean. Tak, widok piękny, ale to miejsce kryje w sobie przykrą tajemnicę. Niezliczona ilość osób, nie mogąc wytrzymać surowego klimatu wyspy, rzuciło się w dół z klifu i zginęło. Ich ciała zabrały fale...
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Nie Mar 15, 2020 9:58 pm
___Nim dotarli do tego miejsca, słońce zdążyło się schować. Jedynie zabarwione na pomarańczowo niebo znaczyło miejsce, gdzie najgorętsza gwiazda dnia skryła się za horyzontem. Znaczyło to tylko jedno – nadciągał chłód. Daidalbiore szedł pewnym krokiem przed siebie, trzymając dobre tempo, idąc jakieś dwa metry od brzegu klifu. Na dole słyszeli wyraźny, cichy chlupot wody. Morze było dziś wyjątkowo spokojne, nie było wiatru, choć na niebie w oddali wisiało kilka czarnych, złowieszczych chmur. Po półgodzinie marszu, pierwsza odezwała się Styx.
___Mistrzu, jeśli wróg jest na wyspie, pewnie ukrywa się w jakimś miejscu, gdzie dałoby się ukryć... – zaczęła, wyraźnie mając konkretne pytanie w głowie. - Pustkowie oraz wulkan się do tego nie nadają, więc czy nie rozsądniej byłoby przeszukać ruiny albo plażę?
___Wróg może chcieć, byśmy tak myśleli. A jeśli używa kosmosu, to jest pewna szansa, że przygotuje się nawet do trudniejszych warunków. – wyjaśnił spokojnie Daidalbiore, choć dziewczyna nie zdawała się być przekonana. Nie podważyła jego słów, idąc obok Francois'a i rozglądając się po okolicy. Stawiali kroki cicho, będąc gotowi na zauważenie każdej anomalii – głośnego dźwięku, głosu, poruszającego się w ciemności cienia... Nic takiego się nie działo. Póki co. Było zaskakująco spokojnie... Można by rzec, że gdyby nie czujność spowodowana tym, co stało się wczoraj, łatwo byłoby uznać ten patrol za całkiem czarowny, nocny spacer po Wyspie Andromedy. Pozory jednak, bywają mylące.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Nie Mar 15, 2020 11:15 pm
Cały czas było spokojnie , nawet morze takie było. W oddali co prawda widniały czarne chmury ale nie zapowiadało się na burzę ani na deszcz. A może to byłą cisza przed burzą ? Łańcuchy na jego przedramionach robiły się coraz zimniejsze ale przywykł do tego podczas nocnych ćwiczeń lub gdy on pełnił straż w obozie. Wyspa Andromedy wymagała zahartowania zarówno ciała jak i ducha. Słyszał od innych , że ponoć łańcuchy ze Zbroi Andromedy reagują gdy w pobliżu znajdują się wrogowie. Żałował teraz , że nie jest Rycerzem, bo one bardzo by się teraz przydały. Teraz jednak obserwował to skraj klifu i pas od niego. Dopiero po czasie nastąpiła wymiana zdań miedzy mistrzem a Styx. Każde miało po części racje ale i tak czy tak trzeba przeszukać całą wyspę. Do tej pory wszystko wydawało się być jak zwykle. Nic nie wskazywało na to, że ktoś tu jest ale trzeba iść dalej. Zbadać każdy zakamarek, dogłębnie przeszukać całą wyspę w poszukiwaniu intruzów.

- Mistrzu mówiłeś , że kule były stworzone przez niezbyt silne cosmo ale jaką siłę miałeś na myśli? – zapytał. Chciał wiedzieć z kim miej więcej mają do czynienia. Jaką siłą dysponuje, jakie ma umiejętności.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Pon Mar 16, 2020 12:46 pm
___Trudno powiedzieć... Ktoś zużył swoją energię na stworzenie kilku, kilkunastu kul z kosmosu, które reagowały na konkretny limit mocy. - zaczął wyjaśniać Daidalbiore, wspinając się na podwyższenie, gdy klify ostro kierowały się w górę. Piasek i kamienie chrzęściły cicho pod podeszwami butów. - To nie jest taka prosta rzecz, ale wykonane były trochę niedokładnie, jakby osoba, która je zrobiła, nie wiedziała za co się ma zabrać. Jej kosmos też nie był zbyt silny, inaczej byłyby o wiele wytrzymalsze a może i posłużyły do czegoś innego zamiast się rozsypywać... Jak myślisz, co by się stało, gdyby były tak silne, by wybuchnąć wam w dłoniach? Eksplozja mogłaby was zabić, a tak, służyły tylko jak swego rodzaju oznaczenia... - zawiesił na chwilę głos, wpatrując się w ciemniejące morze. Naokoło nich było cicho, pusto, klif łączył się z jednej strony z wodą, z drugiej z piachem rozległego pustkowia, ozdobionego nielicznymi, usychającymi krzewami oraz drzewami. Czy było tu jakieś miejsce na kryjówkę? Niby nie, ale najłatwiej wtopić się w tło będąc na widoku... Nic dziwnego, że Mistrz sprawdzał całą wyspę, kawałek po kawałku. - Domyślam się, że poziom energii na jaki reagowały kule, był równoznaczny a nawet większy od sił osoby, która je stworzyła. Sądzę, że właśnie dlatego atakował z zaskoczenia uczniów silniejszych od siebie, wiedząc, że w otwartej walce nie dałby im rady. Pewnie nie ujrzymy go tak szybko. Unika bezpośredniego kontaktu, więc albo my znajdziemy przeciwnika pierwsi, albo da nam znać o sobie, swoim kolejnym ruchem... Pierwszy się nie pokaże.
___Tchórz. - powiedziała ze złością w głosie Styx, poprawiając chustę zwiniętą wokół ramion.
___Bardzo niebezpieczny tchórz. - sprostował Daidalbiore.
___Szli dalej. Cisza była niepokojąco spokojna, ale póki co, nic nie zwróciło ich uwagi ani nie odbiegało od normy. Możliwe, że Daidalbiore miał rację, wróg na razie nie będzie się wychylał, zbierając siły i obmyślając swój plan... Pytanie, kto będzie pierwszy? Czy oni znajdą go pierwsi czy on szybciej ruszy z kolejnym atakiem?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Pon Mar 16, 2020 10:06 pm
Uważnie przysłuchiwał się temu co miał do powiedzenia mistrz. Jeżeli faktycznie limit mocy może być wyższy niż jego sam to wyjaśniłoby użycie broni i ataki od tył. Styx go dobrze podsumowała ale jeszcze lepiej zrobił to Rycerz Cefeusza.

-Gdyby mogły eksplodować to pewnie połowa z nas byłaby już martwa – stwierdził krótko odpowiadając Daidalbior’owi.

Wtedy on równie byłby martwy i na samą myśl dreszcze przeszedł mu po plecach. Jego historia skończyłaby się ubiegłego dnia. Szybko odrzucił tą myśl. Odkąd tu trafił zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie starości nie dożyje. Nie dochowa się wnuków i ciężko mu będzie założyć rodzinę czyli to o czym marzył zanim się tutaj znalazł. Od tamtej pory podobnie jak Normanowie sprzed kilkuset lat chciał zginąć w walce w obronie słabszych , bogini Ateny. W obronie tego za co warto oddać życie. Idąc podobnie jak pozostała dwójka rozglądał się w nadziei , ze ujrzy jakiś trop , coś dostrzeże co pomogłoby podążyć śladem intruza. Wpadł również na pewien pomysł.

-Mistrzu – odezwał się po dłuższej chwili – a gdyby wystawić na niego przynętę ? Mogę iść samotnie ale cały czas byście mnie obserwowali z bezpiecznej odległości. Gdyby zaatakował zawsze będziecie w pobliżu aby zareagować. Wtedy można go schwytać, a on sam by do nas przyszedł.

Był ciekaw co na to Styx i Daidalbior. Jego głos był pewny a sugestię przemyślał dwa razy. To może byłby jedyny sposób aby złapać napastnika na wyspie . Mógł się przemieszczać, a ruiny miasta były dość rozległe . Nawet gdyby wszyscy na raz przeszukiwali to i tak można było obejść patrole i skryć się tam gdzie już zaglądali i spokojnie przeczekać zagrożenie. Był gotów na poświęcenie. Wiedział , że może zginąć w tej zasadzce ale jeżeli to jedyne wyjście aby schwytać mordercę to podejmie się tego zadania.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Wto Mar 17, 2020 12:16 am
___Mistrz od razu nie skomentował jego pomysłu, za to Styx, tak – podskoczyła jak oparzona i podeszła do niego, by zdzielić ucznia otwartą ręką w tył głowy. Przybrała przy tym pozę, jakby karciła młodsze rodzeństwo, co wyglądało komicznie, bo Francois był od niej przynajmniej o pół głowy wyższy i na pewno o kilka lat starszy.
___Chce się wariat poświęcić... - wymamrotała wyraźnie poirytowana, przyśpieszając kroku. Para jej oddechu uleciała spod maski, gdy powietrze zrobiło się zimniejsze. Ten temat wyraźnie był dla niej drażliwy, bo dopiero się rozkręcała, a w jej głosie pojawiła się dziwna irytacja. - Kolejny. Mi gínese malákas! Jeśli już chcesz oddać życie Atenie, zrób to, gdy wiesz, że nic więcej nie możesz zdziałać! - mamrotała już pod nosem Styx, chowając dolną część maski w fałdach chusty, a kolejne narzekania były przyciszone i zniekształcone. - Najłatwiej odrzucić swoje życie ku czyjejś chwale, a najtrudniej jest żyć i walczyć dalej. Chcesz osiąść na laurach męczennika i umrzeć „dla dobra innych”? Poso vlakas bori na ise? Pff... - przyśpieszyła tak bardzo, że zrównała się z Daidalbiore i po kilku chwilach wyprzedziła go o dwa, trzy metry. Dalej dało się słyszeć jej ciche mamrotanie, choć już nic nie można było zrozumieć z urywkowych słów i dźwięków. Mistrz zwolnił nieco, nie mniej zaskoczony tym zachowaniem co Francois. Wydawał się trochę... Stropiony tym zachowaniem, a na jego twarzy pojawiła się po raz pierwszy mina dorosłego, który musi sobie radzić z humorami dojrzewających nastolatków. Krótko mówiąc, wyraz twarzy miał nietęgi i chyba nie wiedział co powiedzieć. Westchnął bezgłośnie, po czym lekko skinął głową w stronę Rora, by nadłożyli drogi, przyśpieszyli i dogonili dziewczynę.
___Nie. Nie przeczę, że to dobry pomysł, ale na chwilę obecną, bezsensowny. - przemówił, gdy zbliżali się do sylwetki idącej przed nimi Styx. - Nie wiemy, gdzie wróg się znajduje. Może potrzebować paru godzin by Cię zauważyć, może go tu równie dobrze nie być, a wtedy używanie przynęty jest bezsensowne. Jeśli będziesz sam podróżował po wyspie, gdy reszta jest zaalarmowana i poinstruowana, by trzymać się w grupie, zwróciłbyś uwagę... Zwłaszcza, gdyby trwało to dłuższy czas, jakby specjalnie nikt z obozu nie mógł Cię znaleźć. - Daidalbiore brzdęknął delikatnie swoimi łańcuchami. Na niebie zaczynały pojawiać się gwiazdy. - Wiele może wzbudzić podejrzenia. Przeciwnik mógł to przewidzieć, a nie chcę narażać uczniów bez potrzeby. By spróbować coś takiego, musimy zapewnić sobie dwie rzeczy – wiedzę, gdzie jest nasz wróg oraz pewność, że nie wie, że został odkryty. Wtedy ten pomysł mógłby mieć szanse... Póki co, nie możemy marnować niczyich sił w ten sposób, bez potwierdzenia, że nie pójdą na marne. Na razie obserwujmy.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Wto Mar 17, 2020 7:06 pm
Francois bardzo się zdziwił gdy Styx zareagowała na jego propozycję. Dlaczego jej reakcja była aż taka? Tego nie wiedział ale znów przez chwile pomyślał o tym ,ze zobaczy kiedyś jej twarz. Ta myśl znów szybko znikła. Powstrzymał się od komentarzy aby jeszcze bardziej nie rozdrażnić dziewczyny. Nie pozostało mu nic innego jak wyrazić zdziwienie poprzez wyraz twarzy i skupienie się na czymś innym. Rozmasował nieco miejsce gdzie ta go uderzyła. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy i z każdą chwilą było ich coraz więcej. Już po kilku minutach można było rozpoznawać całe konstelacje. Uczniowie doskonale je znali, bo to one patronowały pancerzom Ateny. Znów rozglądał się aby niczego nie przegapić i spojrzał na mistrza, który ten kiwnął mu aby zrównać się z kobietą. Rycerz Cefeusza zaczął mu tłumaczyć dlaczego jego pomysł nie jest odpowiedni na tą chwilę choć ucieszył się przez moment, że ten jednak przyznał mu rację , że nie jest całkiem głupi ale nieodpowiedni dla obecnej sytuacji.

-Rozumie mistrzu – odpowiedział

Wiedział ,że Daidalbior ma rację. Musieli najpierw wytropić intruza a w mrokach nocy to dość trudne. Wątpił aby ten był na tyle bezmyślny aby rozpalać ognisko, które zdradziłoby jego pozycję. Gdy ktoś nie jest przyzwyczajony do gorączek w dzień a do mroźnych nocy gdzie amplituda temperatur sięga blisko sześćdziesięciu stopni to wyspa jest po ich stronie, bo oni już od dawna przywykli do tego. Choć zdawało mu się , że intruz też może być na to przygotowany a gdy włada energią kosmiczną to warunki przestają być takim utrapieniem i stają się znośne. Temperatura nadal spadała i już wyraźnie można było dostrzec parę wydobywającą się z usta całej trójki.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Wto Mar 17, 2020 9:13 pm
___Następne dwie godziny patrolu spędzili w ciszy, przerywanej krótkimi uwagami Daidalbiore albo ewentualnymi pytaniami uczniów. Zajęli się obserwacją otoczenia oraz własnymi myślami, Styx odzywała się tylko, gdy musiała, wyraźnie nie mając ochoty na rozmowy. Mistrz znów wyszedł na prowadzenie, przeskakując lekko ze skały na skałę, gdy klif zrobił się nieregularny, pełen zdradzieckich wyłomów i dziur. Prowadził uczniów bezpieczną drogą – używał swojego kosmosu by rozświetlić drogę tylko w kilku sytuacjach, szósty zmysł oraz trening pozwoliły im bez większego kłopotu podążać za Rycerzem. Nie było wiatru, kilka leniwych, ciemnych chmur przesuwało się po czarnym niebie. Nastrój był spokojny, ale odrobinę napięty – nic nie pozwalał zapomnieć o potrzebie tych nagłych i intensywnych patroli. Cała trójka zmierzyła klif wzdłuż i wszerz, lecz do tej pory nic nie zwróciło ich uwagi. W końcu, gdy upłynęły owe dwie godziny, Daidalbiore stwierdził, że pora wracać do obozu. Zmienili trochę drogę powrotną, idąc dalej od klifów, między nieliczną roślinnością oraz skałami i garściami piachu.
___Wtem, zdradziecko i nagle znów poczuli mocny, drażniący zapach... Znaną już niektórym, nieprzyjemną woń, która wgryzła się w nozdrza. Styx wzdrygnęła się, a Mistrz rozpalił w dłoni swój kosmos, rozglądając się pilnie po okolicy... Jednak wszystko wyglądało normalnie. Patrzyli pod nogi, sprawdzili na wpół wyschnięte drzewa, krzewy, rozkopali butami piach – nic. Zapach znikł równie szybko jak się pojawił, a Daidalbiore obserwował to niebo to ziemię. W końcu znaleźli wgłębienie w ciemnym piachu, które wyglądało, jakby coś wielkości dojrzałej dyni siedziało jakiś czas temu na ziemi. Nad śladem unosiła się para, a piach naokoło był rozgrzany, co czuli nawet przez podeszwy butów.
___Coś tu było. – stwierdził w końcu Rycerz. - Pytanie tylko, czy uciekło samo, zniknęło, było tylko groźbą albo ostrzeżeniem..? – zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Przez ułamek sekundy, mężczyzna się zastanawiał, aż skinął dłonią na uczniów. - Rozejrzymy się po okolicy. Jeśli nic nie znajdziemy, wrócimy od razu do obozu.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Sro Mar 18, 2020 3:51 pm
Minuta za minutą , krok za krokiem trójka patrolująca klif Wyspy Andromedy podążała cały czas naprzód szukając czegoś niezwykłego. Coś co dałoby im szansę schwytać i przesłuchać intruza, który przebywa na wyspie. Przynajmniej liczyli na to, że cały czas tu jest. Uczniowie podążali za swym mistrzem, który znał tu każdą nierówność i choć noc była dość jasna to łatwo było źle stanąć i stracić równowagę. Kamienie były ostre wiec można się było łatwo poturbować. Jednak dzięki umiejętnościom władania energią kosmiczną i treningom nie mieli większego problemu iść za Rycerzem Cefeusza.
Nagle poczuli znaną im woń. Był to zapach ozonu jak po burzy tylko bardziej intensywny. Taki, który sam wdzierał się w nozdrza. Francois zaczął się gorączkowo rozglądać w poszukiwaniu czegoś co dałoby im jakąś podpowiedź. Po chwili szukania czegoś pod ich stopami dało się zauważyć lekko parującą dziurę w ziemi. Nie była ona głęboka ale dzięki niskiej temperaturze można było dostrzec jak oddaje ona ciepło. Nawet przez buty można było je poczuć.

- Tak jest – odpowiedział krótko Daidalbior’owi.

Ror rozglądał się dookoła. Było jasne , że to wskazówka, może błąd napastnika, że mogli znaleźć to miejsce. Od obozu był znaczy kawałek drogi więc była też nadzieja, że odkryją coś jeszcze w drodze powrotnej. Zastanawiał się co to mogło być, bo raczej nie wyglądało na jakieś ognisko, bo byłby tam popiół a tam go nie było. Znajdowała się tylko dość ciepła dziura. Musieli dalej szukać czegoś co mogliby przeoczyć. Francuz spróbował podobnie jak mistrz rozświetlić sobie drogę swoją aurą. Skumulował energię prawej dłoni i skierował ją ku dołowi. Uszedł kilkanaście metrów w stronę klifów i znalazł drugą dziurę. Odwrócił się do reszty.

- Jest druga – powiedział na tyle głośno aby go usłyszeli ale nie ktoś kto stałby dziesięć metrów od nich. Miał nadzieję, że to da jakąś podpowiedź odnośnie obcego.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Sro Mar 18, 2020 7:25 pm
___Znalezisko wzbudziło pewne podejrzenie Daidalbiore, który przykucnął przy wgłębieniu, badając dokładnie piach i pył. Zmarszczył brwi, oświetlając miejsce swoim kosmosem, po czym roztarł w palcach ciemny proszek, jaki towarzyszył dziurze w ziemi. Rozmazał się jak węgiel na wilgotnej skórze. Styx oraz Francois zajęli się oględzinami okolicy i po wcale nie tak długim czasie, Francuz znalazł drugi, identyczny ślad. Mistrz skinął głową z uznaniem i podszedł by obejrzeć i to miejsce. Zbadał je w podobny sposób, ale gdy dotknął ziemi, nie pobrudził sobie palców pyłem – uniósł w górę dłoń, między opuszkami trzymając coś, co wyglądało jak twardy kawałek ciemnego kryształy... Albo bryłka węgla, zależy jak padało światło. Wyraźnie zmarszczył brwi, zastanawiając się co to oznacza. Zebrał jeszcze kilka tego typu grudek i skrył gdzieś pod zbroją. Co to było..? Czy pod wpływem gorącej temperatury piach stopniał i zaczął się krystalizować? Czy to w ogóle było możliwe, czy podlegało prawom natury? Jeszcze przez chwilę oglądali okolicę, ale nic więcej nie znaleźli, więc Daidalbiore skinął głową i oznajmił, że pora wrócić do obozu w ruinach miasta.

___OOC Zt – Ruiny miasta
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Pią Kwi 24, 2020 8:31 pm
___Szli kilkanaście minut, podczas których Daidalbiore uparcie milczał. Ulla zapytała go nieśmiało, dokąd zmierzają, ale Mistrz tylko lekko machnął ręką, nie odpowiadając. Dziewczyna spojrzała na Styx, a uczennica wzruszyła teatralnie ramionami, również nie zabierając słowa. Derek wymienił z Francois'em pytające spojrzenie, choć chłopak szybko na swojej tabliczce napisał w żartach, że może czeka ich reprymenda. Klif o poranku był idealnym miejscem do przyglądania się słońcu, które jasne i gorące wisiało nad błękitem morza, rzucając na powierzchnię oceanu opalizującą smugę światła. Od świtu minęło już trochę czasu i na wyspie było już gorąco, ale uczniowie byli do tego przyzwyczajeni – nawet Ulla nie narzekała, choć co jakiś czas wachlowała się dłonią, unosząc lekko maskę. Uczniowie mogli podziwiać widoki, idąc nieregularną drogą po nieforemnych kamieniach, piachu i wybrukowanym podłożu... Aż w końcu Rycerz raptownie się zatrzymał. Podszedł do krańca klifu, czubki jego butów wystawały poza skałę, a sam mężczyzna odetchnął głęboko morską bryzą. Nad nimi rozległ się krzyk mew.
___Stańcie obok mnie. Bliżej. - polecił po krótkiej chwili ciszy uczniom. - Spójrzcie przed siebie, a potem w dół... Powiedzcie, co widzicie?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Sob Kwi 25, 2020 8:05 am
Rozmawiali do czasu pojawienia się Ulli. Równo z nią pojawił się ich mistrz. Było słychać w jego głosie rozbawienie i nie mówił na poważnie , bo na pewno się domyślał, że cała trójka zajmie się treningiem i przyłożą się do niego. Francuz chciał mu odpowiedzieć ale nie zdążył , bo ten powiedział aby szli za nim. Cała czwórka ruszyła za Rycerzem Cefeusza. Zmierzali w kierunku klifów i tam dotarli po kilkunastu minutach. Robiło się coraz cieplej i można było to poczuć choć im gorąco tak bardzo jak Chorwatce nie przeszkadzało. Ror zastanawiał się po co tam idą czyżby Daidalbiore miał dla nich jakieś zadanie? Nauczyciel zawsze był trochę tajemniczy i ciężko było odgadnąć jego myśli. Postanowił nie dopytywać , bo na pewno dowie się w swoim czasie o co mu chodzi. Zbliżali się do krawędzi wysp i droga wymagała od nich aby uważać gdzie się stąpa, bo była usiana kamieniami i drobnymi szczelinami, leżał również gdzieniegdzie piach. Mistrz podszedł do krawędzi i chciał aby uczniowie stanęli obok niego i zapytał się co widzą. Francois podszedł bliżej zbocza i spojrzał przed siebie

-Bezkres morza i czyste niebo – odpowiedział i gdy spojrzał w dół zobaczył tylko fale rozbijające się o klif – Skały i fale – dodał

Był ciekaw czemu ma służyć ta wyprawa. Czy nauczą się czegoś nowego ? A może przekaże im myśl, którą powinni zapamiętać i rozważyć. Może mają być jak te skały , które zatrzymują fale przed wdarciem się na wyspę ? Mają stać niezłomnie gdy fale czyli intruzi będą chcieli wedrzeć się do ich domu, Wyspę Andromedy.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Sob Kwi 25, 2020 1:01 pm
___Daidalbiore milczał przysłuchując się ich słowom. Po kolei, każdy z uczniów zwracał uwagę na to samo, nawet Derek napisał na tabliczce krótko „Niebo, morze, skały”, co nie pozostawiało wątpliwości, że nie mają pojęcia o co Mistrzowi chodzi. Było to podchwytliwe? Dwuznaczne? W końcu mężczyzna uśmiechnął się kącikiem warg i odetchnął głęboko. Uniósł dłoń przed siebie i jasny, przejrzysty kosmos zadrgał wokół jego ciała, a woda pod spodem zburzyła się. Morska toń pod nimi zadrżała, spieniła się i poruszyła, pchana siłą woli i mocą ich Mistrza. Fale zatoczyły krąg, coraz szybciej i szybciej, a siła odśrodkowa sprawiła, że w oceanie pojawił się otwór. Tak po prostu, okrąg pokazał im dno morza, wypełnione piachem, kamieniami i nielicznymi wodorostami. Naokoło tej komory wirującym ruchem płynęło morze, a Daidalbiore nie poprzestał na tym – okrąg się powiększył. Ulla cicho wciągnęła powietrze, gdy wśród mokrego piachu pokazało się kilka ludzkich, pożółkłych kości – widok, pomimo odległości, bardzo wyraźny i znaczący. W końcu dno oceanu jakie widzieli mogło mieć z kilka metrów średnicy i oczom uczniów ukazała się przedziwna skrzynia. Duża, wykonana z lśniącego w słońcu, brązowego kruszcu. Kilka wodorostów zaczepiły się o zdobione, grawerowane ściany, po części zakopana była w piachu, szerszym bokiem leżąc na podłożu. Coś było w tym... Innego. Tajemniczego, musiała być bardzo stara, ale jej powierzchnia błyszczała, jakby właśnie ją wypolerowano. Od razu wiadomo było czym jest...
___To Zbroja. – wyrwało się w końcu zdumionej Styx, która odwróciła wzrok od skrzyni, by spojrzeć na Mistrza. Wydawała się być zmieszana tym, co się dzieje, nie wiedząc, co oznacza ta wyprawa na klfi. Splotła ramiona na piersi, nieco podejrzliwie. - Dlaczego... Została nam pokazana?
___Skłamałbym, gdybym powiedział, że od tak. – wyjaśnił Rycerz Cefeusza. - Pomyślałem, że skoro jesteście w stanie podjąć już pewne działania, możecie wiedzieć, jak wygląda Zbroja, którą chcecie zdobyć... - spojrzał w dół, na mokry piasek, w którym widać było wystające kości uczniów, którym ocean i zdradziecki klif zabrały życie. - Nie jesteście jeszcze gotowi do tej próby. Jeszcze nie. Jednakże, Zbroja Andromedy jest tylko jedna, ale nie jest jedyną Zbroją na tej wyspie... Prawdopodobnie. - dodał tajemniczo Mistrz.
___To znaczy, że jest ich więcej tutaj..? Ta jest piękna. – powiedziała Ulla, przykucając ostrożnie, by mieć lepszy widok na tajemniczą skrzynię, którą promienie porannego słońca niemal przemalowały na czyste złoto.
___Derek od kilku minut nie wykonał żadnego ruchu, stojąc tylko i przyglądając się Zbroi, jakby chłonąc całym sobą jej widok.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Sob Kwi 25, 2020 2:16 pm
Francois nie wiedział po co mistrz ich sprowadził nad klif ale wiedział ,że musiał mieć jakiś cel, bo nic nigdy nie pozostawiał przypadkowi. Po tym jak wszyscy zwyczajnie mówili to samo, bo nic innego nie mogli dostrzec. Zastanawiał się czy jest coś czego nie widzą Zobaczył, że Rycerz Cefeusza podniósł dłoń przed siebie i jego cosmo zaczęło dawać o sobie znać. Jeszcze raz spojrzał ku dołowi a wtedy dostrzegł coś nienaturalnego. Coś co musiało być sprawką Srebrnego Rycerza. Pojawiał się krąg z wody a raczej to woda go stworzyła a w środku można było z czasem zobaczyć dno. W końcu Francuz dostrzegł skrzynię, miała brązowy odcień i gdy padło na nią słońce to połyskiwała niczym złoto. Czuł jak pojawia się na jego rękach i karku gęsia skóra a wszystkie włosy na ciele stają dęba z wrażenia. Wiedział co zobaczył Była to skrzynia z Brązową Zbroją Andromedy. Po siedmiu latach na wyspie w końcu ją zobaczył choć z klifu i wiedział, że jeszcze długa droga przed nim to jednak Daidalbiore zdecydował się im ją pokazać. Czy to znaczy, że teraz to oni są najsilniejszymi uczniami i są głównymi prezentami do zdobycia jej? Jednak nauczyciel przestrzegł ich, że nie są gotowi a Ror przeczuwał ,że pewnie po nich zostałyby tylko kości jak te, które widzieli. Zaczął też się zastanawiać ile jest jeszcze pancerzy ukrytych na wyspie. Nie mogło być ich zbyt wiele, bo przecież z osiemdziesięciu ośmiu to nawet trzy w jednym miejscu stanowiłyby sporą liczbę. Był jednak niesamowicie zadowolony i w zachwycie, że mistrz ufa im na tyle aby im ją pokazać. Wiedział, że teraz będą musieli pokazać na co ich stać aby ich opiekun zdecydował się aby mogli przejść próbę, po której jeden z nich zostanie Rycerzem Ateny.

- Dziękujemy mistrzu- zwrócił się w imieniu wszystkich a wiele to dla nich znaczyło

Był ciekaw co się teraz stanie co im nakaże. Co poleci im robić aby stać się bliżej dostąpienia zaszczytu próby? Był pewny, że podobnie jak on inni wyobrażają siebie dzierżących Brązową Zbroje Andromedy. Teraz jednak zrozumiał, że może nastąpić moment, w którym będzie musiał walczyć czy to z Styx czy to z Derek’iem aby być głównym pretendentem. To byłoby trudne, bo wtedy nie można odpuścić w walce, bo stawka jest zbyt wysoka. Przez lata treningu przygotowują się na taki dzień i muszą być w życiowej formie aby przetrwać ta próbą jak widać , przez która wielu straciło życie.

- Jakie to zbroje? – zapytał z ciekowością Daidalbiore’a

Ciekawość kazała mu zadać to pytanie. Jeżeli od zawsze wiedzieli, że trenują na Wyspie Andromedy to jasnością było, że jest tu ta zbroja ale o innych nie wiedział. Po za tymi o których usłyszał. Wiedział o Złotych Zbrojach, które symbolizują dwanaście znaków zodiaku i o Srebrnej Zbroi Cefeusza, którą przywdziewa ich mistrz znał gwiazdozbiory i domyślał się, że również te zbroje są w posiadaniu innych wojowników lub podobni jemu uczniowie starają się na nie służyć.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Sob Kwi 25, 2020 4:18 pm
___Dowiecie się w swoim czasie. - przyznał spokojnie Daidalbiore na pytanie Francois'a, odsuwając dłoń. Jego kosmos znikł, ocean zamknął się pod nimi, zasłaniając całkowicie widok Zbroi Andromedy. Niezadowolone fale, jakby zdenerwowane tym, że ktoś wstrzymał ich naturalny prąd, uderzyły z ogromną siłą w klif, sprawiając, że słona wody rozbryznęła się na kamieniach, ochlapując przy okazji Mistrza i czwórkę uczniów. Ulla wzdrygnęła się i strzepnęła dłonie, natomiast Styx przełknęła cicho w ustach przekleństwo. Derek potrząsnął głową i odsunął się o dwa kroki od klifu, sam Rycerz wydawał się niewzruszony tym, że część jego pancerza pokryła się wodą. Spojrzał na nich, po czym, jakby się nad czymś zastanawiając, odszedł do krawędzi i gestem przywołał do siebie Francois'a. - Chciałbym pomówić z każdym z was na osobność, po kolei... - dodał, kładąc dłoń na ramieniu Francuza. - Gdy Francois wróci do obozu, przekaże wam, kto ma się tutaj ze mną spotkać. Teraz proszę, wracajcie do siebie.
___Derek, Styx i Ulla ukłonili się Mistrzowi i odeszli, wracając w stronę chat. Ulla pomachała uczniowi jeszcze, nim ostatecznie się odwróciła, a gdy zniknęli im z oczy, Daidalbiore przeniósł swój wzrok na Francois'a. Chwilę milczał, po czym złożył ramiona na piersi, patrząc na niego z powagą i pewną czujnością.
___Powiedz, co takiego skłoniło Cię do opuszczenia domu, Francois'ie? Dlaczego chcesz zostać Rycerzem Ateny? – głos Mistrza był jak zawsze spokojny, ułożony. Znany był z tego, że nie potrzebował wielu powodów, by przyjąć nowego ucznia na wyspę, ale nigdy nie zadawał za bardzo osobistych pytań... Co sprawiło, że teraz po nie sięgnął? - Jesteś świadom, że możesz w każdej chwili stracić życie, a wtedy wszystko co chciałeś zrobić... Może gdzieś osiąść, założyć rodzinę, wędrować po świecie – wszystko to zniknie. Czujesz się gotowy, by to zaakceptować i iść dalej?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Nie Kwi 26, 2020 8:46 am
Francois nie miał za złe ,ze mistrz nie powiedział ile jest dokładnie ukrytych pancerzy poza tym, który im pokazał. Wiedział, że miał w tym swój powód i nie będzie go o to dopytywał. Dowiedzą się w swoim czasie jak o Zbroi Andromedy. Po chwili widział jak woda znów zalewa skrzynie i jakby ślad po niej zaginął. Ocean tak się wzburzył ta ingerencją , że fale uderzyły z taką siłą , że Francuz po chwili musiał otrząsnąć wodę ręką z czoła. Odsunął się od zbocza jak reszta. Usłyszał ,że Daidalbiore chce pomówić z każdym z nich a jego dłoń na jego ramieniu sugerowała ,ze on będzie pierwszym, z którym porozmawia. Zaczął się zastanawiać czy to co teraz powiedzą zadecyduje kto przystąpi do próby jako pierwszy. Wiedział, że w rozmowach z mistrzem gdy o coś pytał nie było dobrych i złych odpowiedzi ale musiał odpowiedzieć mądrze i szczerze.
Reszta odesłana udała się do chat a on został. Po chwili usłyszał pytania o to dlaczego chce służyć Atenie. Myślał, że Rycerz Cefeusza wiedział dlaczego opuścił rodzinny dom ale gdyby zapomniał to postanowił mu jeszcze raz wszystko opowiedzieć.

-Mistrzu, siedem lat temu poznałem Lucjusza i to on mi opowiedział o Atenie i energii kosmicznej. Było to gdy uratowałem jedną dziewczynę przed gwałtem. Wtedy moje ciało zaczęła otaczać aura i pierwszy raz użyłem mojego cosmo. Lucjusz wyczuł tą energię i mnie znalazł. Wyjaśniłem wtedy rodzinie, że wyjadę aby zgłębiać nowopoznaną umiejętność. Mogłem ponieść konsekwencje tego co się stało tamtej nocy i zostać dalej w rodzinnym domu ale poparli pomysł wyjazdu. Tak wiec udałem się z Lucjuszem w podróż i wskazał mi statek na który mam wsiąść. Tak znalazłem się na Wyspie Andromedy – powiedział mistrzowi spokojnym tonem. Wiedział, że może zaufać nauczycielowi

Teraz przyszła pora na wyjaśnienie dlaczego chce zostać rycerzem i dlaczego tutaj trenuje wraz z innymi

- Mistrzu tej nocy gdy uratowaliśmy Ulle –zaciął się - byłem świadom, że mogę stracić życie ale mogąc je oddać ratując słabszych, tych, których potrzebują pomocy to daje mi siłę do walki. Nie mogłem zginać w walce z kimś kto atakuje naszą wyspę , mój dom nie mogę zginać, bo pokonując go chronię nas wszystkich. Chce zostać Rycerzem Ateny, bo to droga, którą obrałem siedem lat temu. Sam ją wybrałem Lucjusz tylko pokazał mi, że ta droga istnieje. Mogłem mieć rodzinę, mogłem uprawiać u kogoś ziemię aby mieć na chleb ale czy poświęcenie siebie aby inni mogli żyć spokojnie, nie jest też szczytną drogą? - chciał pokazać w tych słowach, że jest zdeterminowany – jeżeli na świecie pojawi się więcej zła to ja będę mógł nie chronić tylko swoją rodzinę ale służąc Atenie, która chroni cała ludzkość przed złem przyczynie się do tego. Mistrzu ja nie chce zdobyć Zbroi Andromedy dla siebie ale dla tych dzięki której ochronię innych

Był ciekaw co Rycerz Cefeusza powie mu n te słowa. Sam nie wiedział, że potrafi to powiedzieć ale ostatnimi dniami dużo myślał o tym dlaczego był gotów oddać życie ratując Ullę. Wiedział, że gdy wtedy polegnie to nie tylko straci życie ale również możliwość dalszej walki. Musiał chronić innych aby nie spotkał innych uczniów ten sam los co Liam’a i Xin’a.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Nie Kwi 26, 2020 4:56 pm
___Hm... - Rycerz Cefeusza zamyślił się na chwilę, rozważając słowa ucznia. Przymknął oczy i pokiwał głową. Wydawał się być... Jak zawsze, stoicko niewzruszony, ale jego twarz rozjaśniły wyjątkowo melancholijny uśmiech. Gdy się wyprostował, patrząc na Francois'a, w jego oczach widać było zdecydowanie. - Niech i tak będzie. Rycerze Ateny nie zawsze mają najczystsze serca i najcnotliwsze pobudki... Lecz póki wszyscy wierzymy w świat, w którym możemy wspólnie żyć, tak długo każdy z nas jest w stanie położyć swoje serce na szali losu i wziąć udział w wojnie. – powiedział spokojnie, a jego wzrok przeniósł się na chwilę na lśniącą powierzchnię morza. Słońce rzucało swoje refleksy na morską toń, na srebrzystą Zbroję Mistrza, rozjaśniając niebieskie elementy. Mężczyzna odetchnął pełną piersią i zwrócił się do chłopaka. - Dobrze słyszeć, że są wśród nas tacy, kierujący się wewnętrznym altruizmem... Mam dla Ciebie zadanie, ale najpierw, nim o tym porozmawiamy, pokażę Ci coś jeszcze. - to mówiąc, Daidalbiore zwiększył dystans między nimi, stając z dala od chłopaka. Dzieliło ich kilka metrów, gdy nagle strzelił kosmos. Rycerz złapał swoje łańcuchy, unosząc je w górę, na wysokość piersi, jednocześnie koncentrując swoją energię i nagle metaliczne ogniwa zaczęły się dzielić. Użył techniki, prawdziwej techniki Rycerza Ateny. Zamiast dwóch łańcuchów, które Mistrz posłał w powietrze, jakby miały zaatakować niewidzialnego wroga, promienie słońca zabłysły na dziesiątkach ogniw. Uderzyły one w niebo, po krótkiej chwili niknąc w świetle dnia. Mężczyzna wyprostował się i spojrzał na Francois'a – Ponieważ Nebula Chain można wykonać wyłącznie na łańcuchach Zbroi, Twój atak różnić się będzie od mojego. W głównej mierze będzie to tylko iluzja, ale iluzja tak silna, że niemal rzeczywista, zdolna zranić przeciwnika. - Daidalbiore podszedł do niego i zachęcającym gestem kazał unieść mu ramiona w podobnej pozie. - Twoje łańcuchy mogą pomóc Ci w koncentracji i wyobrażeniu sobie, jak ten atak ma wyglądać, ale tak naprawdę, nie potrzebujesz ich, by go wykonać... Skup się i pokaż, jak używasz tej techniki.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Pon Kwi 27, 2020 10:42 pm
Francois po swoich słowach złapał lewą dłonią prawy nadgarstek za sobą i czekał na to co powie mistrz. Był spokojny i patrzył na swojego nauczyciela. Gdy w końcu nauczyciel przemówił usłyszał słowa, które zapamięta na długo. Wydawało mu się ,że Rycerz Cefeusza stwierdził, że może uczeń nie walczy z takich pobudek jakimi powinien echować się prawdziwy Rycerz Ateny ale ma dobre intencje i należy mu zaufać, bo stanie po stronie bogini w wojnie, która pewien niebawem nadejdzie.  Tak odebrał jego słowa ale czuł w nich pewien pozytywizm. Gdy słońce padło na zbroję mentora a na tej była jeszcze wilgotna to wydawała się jeszcze bardziej niebieska niż była, bowiem kolor zbroi nie jest zależny od kruszcu, z którego została wykonana. Przez moment się zastanawiał czy Srebrny Rycerz też odbył taką rozmowę ze swoim nauczycielem. Usłyszał jeszcze kilka słów, że ten ma do niego zadanie i był ciekaw jakie może ono być. Po tym jak zobaczył skrzynię z brązową zbroją był zmotywowany do  pracy i wysiłku jaki niewątpliwie będzie musiał z siebie dać.  Zastanawiał się również co Daidalbiore chce mu pokazać. Po chwili zobaczył jak mentor się koncentruje i unosi swoje łańcuchy a po chwili z dwóch, które miał przy zbroi pojawiły się dziesiątki jakby rozmnożyły się i atakowały miejsce gdzie mógłby być wróg. Po chwili atak ustał i znów były tylko dwa wiązki ogniw przy pancerzu Rycerza Cefeusza.

-Co to za technika  ? – zapytał niedowierzaniem, bo nigdy wcześniej jej nie widział i nie wiedział, że można robić takie rzeczy z orężem, którym tak dobrze zna.  

  Był niezwykle ciekaw czemu mistrz pokazał mu ją. Czyżby pokładał w nim nadzieję i chce go nauczyć tej techniki? Jak się okazało w wyjaśnieniach Daidalbiore’a była dla niego niewykonalna bez zbroi ale może wykorzystać ją jako iluzję. Zdał sobie sprawę ,że faktycznie samo widmo takiego ataku może być silne. Przypomniał sobie wtedy walkę z dwoma braćmi a ich ciosy były realne tak samo jak rana na ramieniu Derek’a po pazurach niedźwiedzia. Zdał sobie również sprawę jaką moc mają Wojownicy Ateny. Miał nieco pewności siebie skoro nauczyciel chce aby wykonał tą technikę na poziomie, którym może się jej nauczyć. Chciał spróbować i pokazać, że jest pojętnym uczniem choć nie za bardzo wiedział jak ma się za to zabrać to jednak wzniecił swoje cosmo, bo wiedział ,ze tu nie o zręczność chodzi ale właśnie o energię kosmiczną. Wiedział ,ze to pozwoli mu osiągnąć zamierzony cel jakim było wykonanie Nebula’i Chain w wolnym tłumaczeniu Niebiański Łańcuch. Skupił się też na swojej broni, jak wygląda i jakie ma cechy. Chciał aby to wyobrażenie stało się rzeczywistością. Otworzył oczy i próbował wykonać atak podobny do tego jaki wykonał Daidalbiore ale to nie poskutkowało. Spojrzał na mentora ale ten stał niewzruszony. Musiał przecież pokazać, że to co mówił  jest prawdą i jest w stanie chronić innych przed wrogami ludzkości. Kolejna próba też się nie powiodła i kilkanaście kolejnych ale on się nie poddawał. Pot wyszedł na jego czoło ale starał się ze wszystkich sił aby podołać wyzwaniu. W końcu przestał, wziął kilka głębszych oddechów i rozpalił swoją energię kosmiczną jeszcze bardziej tym razem przelewając ją na swój oręż. Miał nadzieję ,że dzięki temu uda mu się wywołać pożądaną iluzję. Gdy teraz starał się wykonać technikę myślał cały czas efektu jaki chciał uzyskać i starał się aby to co chce osiągnąć zmaterializowało się przed nim i jego nauczycielem. Zobaczył kolejny łańcuch ale jakby bledszy od innych i nie rzucał cienia i szybko znikł ale miał już dobry start w kolejne próby. Sztuka ta udała mu się dopiero po kilkunastu próbach tym razem iluzja trwała dłużej bo aż pięć sekund. Trenował jeszcze przez godzinę w obecności Srebrnego Rycerza. Technika wychodziła mu coraz lepiej ale jeszcze musiał ją dopracować, bo nic nie przychodzi od razu. Musi poświęcić wiele godzin i energii aby była doskonała i wyglądała tak jak powinna. Cienie, błysk ogniw gdy zaświeci słońce. To wszystko wymagało dużo pracy. Cały czas wykonywał te same ruchy cały czas myślał o tym samym. Po owej godzinie ćwiczeń udało mu się sprawiłaby zobaczyli cztery dodatkowe wiązki ogniw.  
   Po tym co udało mu się osiągnąć udał się do obozu i prosił kolejnego ucznia aby poszedł na rozmowę z Daidalbiore’em. On sam jednak udał się na skraj obozu aby doskonalić umiejętność jaką pragnął opanować. Ponownie rozpalił energię kosmiczną i trenował do wieczora. Mijały sekundy, minuty i godziny. Iluzja jaką starał się stworzyć była coraz lepsza. Gdy Pojawiło się już kilkanaście dodatkowych łańcuchów na tym poprzestał.  Skupił się na szczegółach. Wiedział ,że samą ilością nic nie wskóra jeżeli widmo ataku będzie nierealne. To znacznie utrudniło mu zadanie, a starał się utrzymać jak najdłużej iluzję aby móc sprawiłaby połyskiwała w słońcu. Był ot trudniejsze niż myślał ale musiał sprostać temu zadaniu i oddał mu się bez reszty. Jego energia kosmiczna cały tworzyła widmo, które z czasem słabło gdy był już zmęczony. Nebula Chain w jego wykonaniu dla kogoś kto dopiero pojawił się na wyspie  sprawić wrażenie realnego ataku kilkunastu łańcuchów, z których tylko dwa były prawdziwe. Aby sprawić żeby technika ta wyglądała jak ją zademonstrował Rycerz Cefeusza potrzebował jeszcze kilku dni jak nie kilkunastu. Wiedział ,że to będzie trudne ale chciał się poświęcić temu zadaniu aby Srebrny Rycerz był dumny ze swojego ucznia.
   Zaczęło się ściemniać. Cały dzień poświęcił na trening i nie robił przerw. Gdy tylko zobaczył pierwszą gwiazdę na niebie zdał sobie sprawę , że ma dość na dziś i był cały mokry od potu i poczuł się trochę słabo  z powodu wysiłku jakim było koncentrowanie się intensywnie przez cały dzień. Poszedł na chaty gdzie wydawane były posiłki, chciał najpierw coś zjeść a dopiero później się umyć. Był ciekaw czy to samo usłyszeli i zobaczyli jego towarzysze. On sam był z siebie zadowolony jak na pierwszy dzień treningu techniki rycerzy posługującej się tą techniką szło mu całkiem nieźle i potrawie już sprawić wrażenie ataku kilkunastu łańcuchów na raz. Jednak to cały czas była tylko iluzja a nie tak jak w przypadku Rycerzy fizyczna forma tej umiejętności.


trening na technikę Nebula Chain
zt
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Wto Paź 27, 2020 11:27 pm
___Ostre słońce południa świeciło nad nimi z góry. Był bardzo... Cicho. Nie szumiały fale, nie krzyczały morskie ptaki, nie wiał wiatr... Daidalbiore szedł pewnym krokiem, idąc przez kilka minut wzdłuż stromego klifu, aż w końcu zatrzymał się, wciąż milcząc. Wskazał Francois'owi linę uczepioną kawałka skały, po której można było zejść na dół – na samo dno... Mistrz ruszył pierwszy, oczekując, że uczeń podąży z nim. Dziwny widok zastał Francois'a na dole... Ziemia u stóp klifu była okryta mułem, ostrymi kamieniami, piachem oraz zbielałymi od słońca kośćmi tych, którzy wcześniej podjęli się próby. Wilgotne podłoże wydawało nieprzyjemne odgłosy przy każdym kroku, nieraz chrupnęła kość pod butem. Wszystko to wzbudzało wiele sprzecznych uczuć... A kilka metrów przed nimi, na wpół zakopana w mule, leżała metaliczna skrzyni upragnionej Zbroi. Promienie słońca igrały na jej powierzchni, rozgrzewając ją, jakby była jedyną, przyjazną tutaj na dnie rzeczą... Nawet Mistrz był nagle dziwnie zdystansowany i chłodny.
___Zaraz rozpocznie się Twoja próba Francois'e Ror. – przemówił Daidalbiore podchodząc do ucznia. Zdjął z jego ramion łańcuchy, którymi przed chwilą brązowowłosy walczył i poruszył nimi lekko. Metaliczny brzdęk przeszedł ciszę jak ostra strzała... Aż zdawało się, że budzi w nim jakąś nietypową melancholię. - Jako Rycerz Ateny, musisz być gotowy na to, żeby złożyć swoje życie w ofierze... Nawet w ten sam sposób, na jaki zdecydowała się patronka Zbroi, którą zamierzasz zdobyć. Pamiętasz mit o Andromedzie? – Mistrz spojrzał w bezchmurne niebo, nie patrząc na ucznia. Powtarzał go nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni... Woda chlupnęła po ich kostkach, powoli unosząc się do poziomu kolan. - By ukoić gniew Nereid, które znieważyła jej matka, chełpiąc się, że jest od boginek piękniejsza, oddała swoje życie. Posejdon za namową nimf wysłał morskiego potwora, a po zasięgnięciu wyroczni, ojciec Andromedy, Król Cefeusz... – tu trochę kwaśny uśmiech pojawił się na ustach Rycerza. Ilu uczniów podchodziło do tej próby? Ilu przetrwało? Na śmierć ilu Daidalbiore nie miał wyboru, tylko patrzeć z góry... Kto to tak naprawdę wiedział..? Tylko on sam. - Przykuł swoją córkę do nadmorskiej skały, składając ją w ofierze monstrum. Poszła dobrowolnie, podobno... Taka jest i Twoja próba. Niedługo wzbierze woda i przypływ zaleje wszystko to co widzisz. Nim oddasz ostatni oddech, nim słona woda morska wypełni Ci płuca – musisz próbować się wyswobodzić. Wtedy przeżyjesz i będziesz godny Zbroi Andromedy. – wskazał uczniowi jeden ze podwodnych, wysokich kamieni i gestem kazał stanąć przy nim plecami. Oplótł go łańcuchem Francois'a, przywiązując przy okazji ucznia do skały. Sprawdził kilka razy, czy wszystko jest na swoim miejscu – nie był przy tym delikatny, ale nie sprawił mu bólu. Ogniwa wpiły się w ciało, skutecznie go unieruchamiając – mógł się szarpać, mógł się wiercić, wiele to nie zdziałało. Ror musiał zniszczyć własny łańcuch by wyswobodzić się z tej pułapki, do której zaprowadził go Mistrz... Nietypowe uczucie. Tymczasem woda powoli i coraz szybciej pięła się do poziomu ich bioder. Rycerz Cefeusza spojrzał na niego jeszcze ostatni raz. W jego oczach widać było spokój, niezachwianą wiarę, że stanie się to, co ma być oraz nadzieję. Mężczyzna uśmiechnął się kącikiem warg.
___Powodzenia. - skłonił głowę i odwrócił się. Wspiął się po klifie i stanął na jego brzegu, obserwując wzbierającą wodę... Fale rosły, pieniły się i szumiały, niszcząc ciszę, która tak niedawno maskowała wszystkie inne dźwięki. Słony zapach morza i palące promienie słońca tworzyły zabójcze połączenie, a to dopiero początek. Morze zaatakowało, woda musnęła pierś chłopaka, połaskotała jego szyję i zmoczyła włosy. Z każdą chwilą było jej więcej i więcej - zakryła skrzynię Zbroi, przysłoniła całkowicie dno, szumiąc i chlupocząc złowrogo, jak głodna, nienasycona bestia, chcąca pożreć wszystko w jej zasięgu.
___Fancois został sam na sam z nieubłaganym żywiołem.

___OOC By zdobyć Zbroję Andromedy, musisz napisać dwa bardzo ładne posty. W tym przypadku liczy się jakość, więc bez pośpiechu! Między Twoimi postami pojawi się jeszcze jeden mój, opisujący wynik Twoich starań. Powodzenia~!
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Sob Paź 31, 2020 7:35 am
Gdy mistrz zakończył oficjalnie pojedynek Francois poczuł niesamowitą ulgę. Oddychał głęboko, bo walka może nie była długa ale na pewno trzeba było w niej pokazać się z jak najlepszej strony pokostowało go wiele sił. Słowa mentora o dumie napawały go optymizmem i uścisnął dłoń Andrik’a, który został odprowadzony przez Srebrnego Rycerza do obozu.
  W oczekiwaniu na Daidalbiora przysiadł na kamieniu. Wiedział ,że ma dłuższą chwile  dla siebie. Wziął do ręki swój oręż i przyglądał się mu dokładnie sprawdzając czy żadne ogniwo nie jest uszkodzone. Następnie  zaczął go zwijać i zarzucił sobie przez ramię.  Był ciekaw czemu ma iść z Rycerzem Cefeusza na klif. Czyżby zaraz po walce ma przystąpić do próby? Był ciekaw na czym może ona polegać . Czyżby miałby wskoczyć do wody z klifu i wyłowić skrzynie ?  Już ją widział gdy nauczyciel dzięki swojej energii kosmicznej mógł sprawić , że woda rozstąpiła się wokół niej i wtedy wraz z przyjaciółmi mógł ją ujrzeć. Starał się jednak oczyścić umysł i w spokoju czekać na Srebrnego Rycerza, a niepotrzebne myśli tylko utrudnią mu zadanie.
  Po jakimś czasie zobaczył mistrza, wstał i ruszył razem z nim w stronę morza. Dziwna  cisza , która panowała wprawiła go w niepokój. Nie  słyszał rozbijających się fal o klif w miarę zbliżania się do skarpy skalnej. Gdy zbliżał się do krawędzi uzmysłowił sobie , że ani nie było wiatru a ptactwo też jakby ucichło. Czyżby nawet przyroda czekała z zapartym tchem na to co ma się za chwilę wydarzyć ?  Przynajmniej nie było widać kruków co oznaczałoby , że już czekają za padliną. Wolałby aby wszystko toczyło się jednak swoim naturalnym rytmem, a teraz da się wyczuć oczekiwanie na coś wielkiego co niekoniecznie może zakończyć się sukcesem.  Wierzył, że mistrz wie co robi każąc mu  prawie od razu po walce przystąpić do próby.  Szedł cały czas za mistrzem aż dotarli do klifu następnie  idąc wzdłuż niego.  W końcu zobaczył jakąś linę , po której jak przypuszczał można dostać się na wyspę od strony morza. Ta jednak służyła temu aby zejść po klifie na dół. Daidalbiore ruszył pierwszy a Francuz za nim. Uważał aby schodząc nie spaść, bo wtedy próba skończyłaby się zanim by się w ogóle zaczęła. Zastanawiał się po co tam idą. Na czym miałaby polegać owa próba. Wiedział ,że tam jest skrzynia z Brązową Zbroją Andromedy ale przecież ta nie należała jeszcze do niego. Uważając aby nie skaleczyć się o ostre i wilgotne skały dotarł w końcu na sam dół.  Jak się okazało, morze cofnęło się pozostawiając na widoku wszystko co było pod powierzchnią. Ror dostrzegł wiele kości zapewne poległych uczniów , którzy nie podołali próbie i przypłacili to życiem. Teraz wiedział dlaczego tak rzadko jakiś uczeń ma okazję aby przystąpić do testu. Tutaj nie ma miejsca na poprawi albo się uda i zostanie się Rycerzem albo będzie się spoczywać razem z innymi, którzy nie podołali. Dało wyczuć się mroczną atmosferę tego miejsca. Słońce paliło, a pod nogami mokry piach ustępował ciężaru jego ciała i wydawał przy tym bardzo nieprzyjemny dla ucha dźwięk. Należy jeszcze dodać, że czasem wyczuł pod stopą coś twardego ale wolał się nie zastanawiać czy to kamień czy to kość. Muł przykrywał do połowy skrzynie ze zbroją. Miał ją na wyciągniecie ręki był już blisko celu, najbliżej od siedmiu długich lat, w  których trenował i szlifował  umiejętności pod okiem tu obecnego nauczyciela. Gdy Rycerz Cefeusza się odezwał wiedział ,że zaraz się zacznie. Słuchał uważnie aby dobrze zrozumieć to na czym będzie polegał ten okrutny sprawdzian. Oczywiście mit o Andromedzie był mu znany jak i wszystkim na wyspie. Cóż to za paradoks, że Cefeusz złożył córkę w ofierze, a teraz Rycerz noszący poniekąd jego zbroję składa ucznia w ofierze, który jeżeli przeżyje stanie się posiadaczem zbroi Andromedy. Musiał przyznać , że przez te lata Daidalbiore był dla niego jak ojciec. Teraz jednak będzie zdany tylko na siebie i na swoje umiejętności. Wydostanie się ze swojego łańcucha nie będzie takie proste. Nigdy czegoś takiego nie próbował i nie widział na ile starczy mu powietrza. Będzie miał raptem kilka minut, minut , które zdecydują o jego życiu. Te ogniwa wytrzymały nawet zapasy z lwem rozmiarów sporego byka więc nie będzie to takie proste. Podszedł do kamienia choć nogi chciały odmówić mu posłuszeństwa, jakby jego ciało wołało do rozumu aby tego nie robił aby się powstrzymał ale nic z tego on kroczył do głazu i stanął tyłem do niego. Podał Srebrnemu Rycerzowi łańcuch , którym zaczął go oplatać. Musiał przyznać ,że oręż dość ciasno dolegał do jego ciała Mógł oddychać ale aby wziąć bardzo głęboki wdech musiałby się naprawdę wysilić. Praktycznie żaden ruch nie jest teraz możliwy. Zdawał sobie sprawę ,że nauczyciel przyłożył się do tego. Czuł też jak woda coraz bardziej się podnosi.  Gdy nauczyciel kierował się już do klifu aby wydostać się na linie na górę w końcu wypowiedział pierwsze słowa w jego kierunku odkąd znaleźli się tutaj.

-Mistrzu – zawołał – dziękuję za wszystko – to były jego ostatnie słowa, a ton jego głosu był spokojny choć sytuacja wcale na to by nie mogła wskazywać.  

Widział jak mistrz odwraca się i Francois usłyszał słowa, że ten życzy mu powodzenia. To dodało mu otuchy. Widział jak Daidalbiore pnie się w górę. Jednak teraz wiedział ,że musi się skupić na sobie. Morze podnosiło swój poziom coraz wyżej, już połowa klatki piersiowej była pod wodą. Musiał zacząć coś robić, bo nie miał dużo czasu. Jedyne co mu pozostawało to zachować spokój. Aura energii kosmicznej zaczęła otaczać jego ciało. Wiedział ,że musi być na tyle silna aby uporać się z łańcuchami, którymi jest splątany z kamieniem. Nie widział innej możliwości aby to właśnie swoim cosmo rozerwać metaliczną linę. Uspokoił oddech na tyle aby starczyło mu na długo powietrza. Woda podnosiła się coraz bardziej aż w końcu musiał wsiąść bardzo głęboki oddech, który powoli mu jak najdłużej przetrwać pod wodą. Nie był to najgłębszy oddech jaki mógł wykonać , ponieważ łańcuch mu to uniemożliwiał. Teraz sekundy ciągły się niczym minuty. Miał niewiele czasu. Jego cosmo rosło w szybkim tempie a na powierzchni było widać, że osoba w wodzie włada silną energią , którą można zaobserwować nawet z klifu. Francuz napiął bicepsy, na których pojawiły się żyły i na całym ciele . Ręce miał tak ułożone , że to był najprostszy sposób na oderwanie się od skały. Całą swoją siłę skupił na tym aby rozerwać oręż i wydostać się z tej pułapki. Czuł jak energia przepływa przez jego ciało. Czuł jak krew w żyłach krąży szybciej aby dostarczyć jeszcze więcej energii do mięśni, które teraz są wystawione na prawdziwą próbę.
   Francois nie zastanawiał się nad niczym wiedząc ,że tylko jego własna energia wszechświata może uratować mu życie. Starał się wykrzesać jej jak najwięcej aby wydostać się po linie na szczyt klifu. Woda była dookoła ze wszystkich stron a choć nie było jej dużo nad nim to jednak czuł jak napiera na jego ciało. Gdyby nie był przywiązany do skały to siła fal na pewno by go porwała w skał. Teraz toczyła się jednak walka pod powierzchnią wody. Ciało pretendenta kontra małe metalowe ogniwa.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Sro Lis 04, 2020 10:21 pm
___Nieubłagana woda zatańczyła i zalała głowę Francois'a, targając niemal pieszczotliwie jego włosami. Sól morska sprawiła, że każde otarcie musiało szczypać i piec. Siła żywiołu wbiła chłopaka w ziemię, wcisnęła plecy ucznia w skałę za nim, szarpiąc nim niby kukiełką. Napór był ogromny – przyszło mu się zmagać z surową siłą żywiołu. Ciało jeszcze dotkliwiej drażniły metalowe ogniwa, które krępowały każdy jego ruch... Mógł pojawić się pierwszy, instynktowny odruch paniki, może powinien się szarpać, rzucać, walczyć... Jednak zamiast tego brązowowłosy wybrał inną drogę, skupiając się na swojej energii. Pod wodą wszystko było przytłumione. Dźwięk, ryk oceanu i szum wzbierających fal ucichł, jakby odległy, nagle zapomniany. Światło nie przebijało się przez wzbierające morze. Widać było tylko kilka zagubionych refleksów grających plamami światła to tu, to tam. Resztę przysłaniał zmącony piach, kawałek wodorostów otarł się o łydkę Francois'a, gdy kolejna porcja wody uderzyła o brzeg klifu. Słona woda połaskotała jego nos, próbując tą drogą zalać mu płuca, przed czym dzielnie się wzbraniał. Walczył. Rozgrzał swoje ciało, pragnąć rozerwać łańcuchy, uwolnić się, stać się godny miana Rycerza i wdziać Zbroję Andromedy...
___Kosmos. Jakie było pragnienie Francois'a? Za kogo chciał walczyć, jak przeżyć swój czas i co zyskać? Walka z żywiołem była trudna, lecz nie tak wymagająca jak walka z samym sobą. Mięśnie mogły słabnąć, woda mogła wdzierać się do płuc, ale wola przetrwania pozostawała. Co z nią Francois zrobi, zależało tylko i wyłącznie od niego. Póki walczył, póty żył. Poziom oceanu wzrósł już na metr nad jego głowę, lecz iskrzący kosmos zburzył trochę jej drogę. Z góry widać było jak fale poruszają się niespokojnie, omywają klif i tańczą, natomiast nad skałą, do której przykuty był uczeń, morska toń zaczęła buzować, jak być się tam gotowało. W istocie, kosmos rozgrzewał się coraz bardziej... Zimna, słona toń nie dawała rady ostudzić łańcuchów, które w kontakcie z jego ciałem rozpaliły się do czerwoności. Nad wodą zaczęła unosić się para. Metal pod wpływem temperatury powoli się odkształcał, wyginał, słabł... Dalej stawiał opór, jednak żadna ze stron nie zamierzała się poddać.
___Niedaleko Francois'a, Zbroja Andromedy zalśniła lekko. Nieznacznie, ledwie dało się ujrzeć słaby blask przysłonięty wzburzonym piaskiem i szalonym nurtem wody. Jakby coś mu chciała powiedzieć, coś przekazać...

___OOC Opisujesz walkę z żywiołem i rozpalanie kosmosu. Walczysz dalej, ostatni post~!
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Czw Lis 05, 2020 12:25 pm
Walka Francois’a nadal trwała. Nie tylko zmagał się z łańcuchami, którymi był przykuty do skały ale również woda dawała o sobie znać. Sól drażniła jego rany, które odniósł w ostatnich walkach a rozdarcie na nodze jeszcze dobrze się nie zasklepiło i przy każdym przypływie fal czuł jak skaleczenie pulsuje mu coraz bardziej gdy sól wdzierała się w ranę.
Żywioł był iście brutalny, nie dość ,że nie mógł zaczerpnąć powietrza to na dodatek woda chciała miotać jego ciałem ale był przywiązany metaliczną liną do skały, z której musiał się uwolnić. Gdyby nie ona już dawno wylądowałby na skałach. Jego energia kosmiczna z każda chwilą rosła a jego ciało szykowała się do tylko jednego zrywu, którym postara się sprostać zadaniu i uwolni się z pułapki. Był pod wodą nieco ponad minutę. Czuł jak woda wokół niego jest ciepła gorąca wręcz. Każda falą ponad jego głową studziła ją. Nie zdawał sobie z tego sprawy ,że on się do tego przyczynia. Czuł jeszcze jedno cosmo ale słabsze jakby w oddali nie przejmował się tym , bo wiedział ,że teraz i tak mu nikt nie pomoże gdy woda zalewała jego ciało a wzburzone morze nie przepuszczało zbyt dużo światła choć nie był głęboko pod wodą. Ogniwa robiły się coraz bardziej czerwone i plastyczne dzięki czemu będzie mógł je rozerwać. Nie była jeszcze jednak na to pora. Musiał być absolutnie pewien, że pęknie choć jedno. Było to dużo trudniejsze niż zmagania z innymi uczniami czy lwem, bo teraz musiał przerwać łańcuch, który w potyczkach był niemalże niezniszczalny a wtedy zdawał najbardziej brutalne testy na wytrzymałość. Teraz musiał udowodnić ,że jest w stanie go zniszczyć i jest od niego silniejszy. Niewielu uczniom by się to udało w warunkach sprzyjających temu zadaniu a co dopiero pod presją czasu dodatkowo zanurzeni pod wodą. To, że przechodził tą próbę dowodzi na to, że jestem jednym z niewielu jak nie jedynym uczniem na Wyspie Andromedy, który może sobie z tym poradzić. W ostatnich tygodniach dwóch uczniów , którzy byli na tyle zdolni, że liczyli się jako główni pretendenci do tego testu polegli ale Daidalbiore nie wysyłałby ucznia na śmierć jeżeli nie wierzyłby w to, że ten sobie poradzi tak więc nie może polec, bo zawiedzie nie tylko siebie ale i mistrza. Jak również Styx i Ullę , których nie widział od paru dni,. Od śmierci Derek’a widział się z nimi tylko raz gdy je o tym informował.
Mijała sekunda za sekundą a energia Francois’a Ror’a rosła coraz bardziej. Teraz było dla niego jasne ,że to ona powoduje taki skok temperatury. To ona rozgrzewa całe otoczenie. Skała do której został przywiązany również była gorąca ale nie parzyła jego ciała. Było jasne ,że lada moment Francuz postara się uwolnić z łańcuchów. Jego cosmo było już wyraźne nawet na powierzchni wody. Krwistoczerwony kolor aury przebijał się przez wodę, która parowała. Normalnie wziąłby kilka głębokich oddechów aby przygotować swoje ciało do zrywu, w który musi włożyć mnóstwo energii ale teraz został pozbawiony tego przywileju i musiał to wykonać bez tego. Nie było miejsca na próby musiał to zrobić możliwie jak najszybciej za pierwszym razem. Na więcej może mu nie starczyć siły i przede wszystkim powietrza. Jego ciało było przygotowywane przez lata na wyspie ale i gdy żył jeszcze we Francji i pomagał w uprawie roli cechowała go siła, a była to praca w pocie czoła, a razem z braćmi również toczył zmagania. Teraz musiał energię, nad która uczył się panować przez siedem lat wykorzystać w jednej chwili aby te lata nie poszły na marne. Czekał na kolejną falę wiedział, że gdy przejdzie nie będzie miał więcej czasu i po prostu się utopi, bo nie będzie mógł już dłużej wstrzymywać powierza. Fala nadeszła nacierając na ciało ucznia. Czuł jak włosy latają mu we wszystkie strony a sól znów wdziera się w rany. To był znak, że przez jakiś czas powierzchnia będzie spokojna i w razie gdy mu się uda nie poleci od razu na klif. Teraz energia kosmiczna była najsilniejsza. Czuł jak wypełnia jego ciało i emanuje na zewnątrz zacisnął pięści i starał się wyrwać z łańcucha. Nie było to proste gdyż nadal był mocny. Czuł jak mięśnie napięte są do granic możliwości, a krew w żyłach pędzi tempem jakim jeszcze nigdy nie krążyła. Ciśnienie wytworzone w jego organizmie sprawiło ,że z nosa trysnęła mu krew. Czuł jak metalowe ogniowa są napięte i coraz bardziej się rozciągają , bo jego bicepsy były coraz bardziej napięte a również tułów star wygiąć się w łuk aby wzmocnić swoje szanse. Na twarzy zrobił się aż siny z wysiłku a na jego ciele pojawiły się żyły dostarczające ostatnie pokłady tlenu do jego tkanek. Zacisnął żeby i starał się spróbować odgiąć jak najbardziej to tył unosząc przy tym ręce aby ostatkiem sił rozerwać ogniwa, na których pojawił y się pierwsze rysu i pęknięcia. Czuł jak metal mu ustępuje miał jeszcze trochę energii więc jakby krzycząc pod wodą, uwolnił do niej masę bąbelków i wyginając ciało niczym łuk gotowy do strzału. Po kilku sekundach pękło jedno ogniwo a za nim kolejne. Udało mu się rozerwać łańcuch. To jednak nie koniec, trzeba jeszcze zaczerpnąć powietrza. Ostatkiem sił odbił się nogami do góry i zmierzał ku powierzchni aby zaczerpnąć powietrza. Robił to trochę instynktownie bo zamroczyło go z powodu niedotlenienia. Robiło mu się ciemno przed oczami ale zmierzał do celu. Gdy głowa przebiła taflę wody od razu zaczerpnął powietrza.
Przeżył ale to nie koniec zmagań gdy tylko wróciła mu pełna świadomości zdał sobie sprawę , że zmierza kolejna fala, która rzuci go na skały. Wziął jeszcze jeden głęboki oddech aby przygotować się na zderzenie ze klifem.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Sob Lis 07, 2020 12:30 am
___Kosmos tańczył, a morze szalało. Ogniwa łańcuchów, jeden po drugim, wyginały się i kończyły swój żywot z cichym, przytłumionym trzaskiem. Ba, energia przeszła przez nie w ten sposób, że metal został przez nią rozsadzony od środka. Odłamki porwał nurt wody. Kamień za Francois'em ozdobiła siateczka pęknięć, gdy w końcu udało mu się oswobodzić. Już. Tak po prostu. Zrzucił łańcuchy, odbił się od dna i ledwie jego głowa przebiła powierzchnię by zaczerpnąć powietrza, zaczęło dziać się coś dziwnego. Woda ożyła. Zafalowała, zaryczała i odsunęła się od Francois'a, tworząc wokół niego i Zbroi koło o średnicy trzech metrów, pozwalając mu opaść na wilgotny grunt. Chłopak znajdował się w czymś na kształt bezpiecznej tuby, podczas gdy nieprzerwanie żywioł grzmiał naokoło niego. Promienie słońca padały wprost na chłopaka. Czy to była zasługa jego kosmosu czy może to sama Zbroja Andromedy wzięła sprawę w swoje ręce? A może zupełnie inna siła zainterweniowała..? Nikt nie mógł być pewny. Daidalbiore stojący wysoko na klifie uśmiechnął się lekko, choć z tej odległości uczeń nie mógł tego zobaczyć. Zamiast tego, coś innego przykuło jego wzrok.
___Skrzynia pulsowała słabym blaskiem. Światło stawało się coraz silniejsze z każdym krokiem chłopaka, zdawało się bić w rytm uderzeń pełnego emocji serca. W dotyku pokrywa Zbroi była gorąca, sucha, zupełnie jakby nagrzało ją słońce – co tam leżenie na dnie zimnego oceanu dla czegoś takiego, ha? Bezszelestnie w skrzyni ukazała się szczelina, pozwalając godnemu otworzyć ją i spojrzeć na Zbroję Andromedy w pełnej okazałości... Oraz wdziać ją, by stać się pełnoprawnym Brązowym Rycerzem Ateny.

___OOC Gratuluję~! Zdobyłeś Zbroję Andromedy, koniec przygody, brawo~ Woda wróci i zaleje wolną od siebie przestrzeń w momencie, gdy zaczniesz się wspinać na klif. Bądź godnym Rycerzem Ateny Very Happy
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Klif Empty Re: Klif

Nie Lis 08, 2020 6:25 pm
Francois dryfował czekając na falę jednak ta nie nadeszła co go bardzo zdziwiło i ucieszyło zarazem. Poczuł, że opada w dół coraz niżej i niżej. Wokół niego i skrzyni utworzył się lej, a woda otaczała ich dookoła. Spojrzał w stronę klifu zobaczyć na reakcję mistrza jednak piana i rozbryski wodne wszystko zasłaniały.
Widział jak skrzynia jaśnieje i bije od niej ciepło. Podchodził do niej ostrożnie nie wiedząc czego ma się spodziewać. W głowie aż mu huczało z euforii i podniecenia. Dawno nie czuł takiej ekscytacji. Stanął obok niej i położył delikatnie dłoń na niej. Była bardzo ciepła w dotyku niemal go parzyła. Jakby nawet zimna morska woda nie mogła jej ostudzić przez ten czas gdy ta znajdowała się pod wodą. Dostrzegł szczelinę , która pojawiła się po tym jak położył na niej swoją dłoń. Ukucnął i spojrzał do środka, z którego biło światło. Zobaczył ją . To była zbroja Andromedy miała odcień różu i czerwieni w tym świetle. Wstał i jeszcze raz spojrzał na skrzynię. Dostrzegł jakby kołatkę i biorąc głęboki oddech pociągnął ją a ta sprawiała ,że wyciągnął się łańcuch, który spowodował otwarcie się skrzyni. Stał onieśmielony gdy zobaczył Brązową Zbroję Andromedy w całej jej okazałości. Ta jaśniała w rytm jego serca. Zrobił jeden pewny krok w jej stronę chcąc ją założyć ale ta jakby się rozpadła i sama przyległa do jego ciała. Pasowała na niego jakby była przeznaczona właśnie dla niego. Od teraz stał się Rycerzem Ateny. Czuł jak jego cosmo i to od pancerza synchronizuje się i poczuł jak energia kosmiczna zbroi staje się zarówno jego energią.
Teraz musiał wydostać się z dna morza. Zadziałał jakby instynktownie. Chwycił za łańcuch. Poczuł jak ogniwa przesuwają się w jego dłoni jakby sam oręż wiedział co ma robić. Wyrzucił go w stronę klifu tam gdzie była przymocowana lina do skały, a ten posłusznie oplótł go aby Francuz mógł się wydostać na szczyt.
Po chwili Ror był na klifie i stał obok Srebrnego Rycerza Cefeusza. Spojrzał na niego i powiedział tylko

-Dokonałem tego – powiedział zarówno z radością jak i dumą
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Klif Empty Re: Klif

Czw Lis 12, 2020 7:56 pm
___Dokonałeś. - przyznał najspokojniej w świecie Daidalbiore, choć w jego oczach również płonęła duma. Stojąc wcześniej na brzegu, bacznie przyglądał się poczynaniom ucznia – choćby chciał, nie mógł mu pomóc. To była jego próba, jego walka o przetrwanie. A teraz stał przed nim, poraniony, wymęczony, ale zwycięski. Głos tego nie zdradził, mimika również, tylko spojrzenie – dumne, zdradzające zadowolenie a może i nawet ojcowskie przywiązanie. Ile lat Zbroja Andromedy spoczywała bez swojego Rycerza, zakopana do połowy w mulistym dnie? Jasnowłosy mężczyzna wziął głęboki wdech i położył dłoń na ramieniu młodego Rycerza, przyglądając mu się z uznaniem. - To był dopiero pierwszy krok. Jako Rycerz Ateny, czeka Cię wiele wyzwań... Wiele wrogów. Wiele bitew. – zabrał dłoń i zrobił krok w tył, uśmiechając się ciepło kącikiem ust... Choć jego spojrzenie spoważniało. - Pamiętaj o tym, by szanować Zbroję, którą nosisz – mają one swoją duszę i własną wolę. - uderzył w pierś własnego pancerza, aż brzdęknęły łańcuchy. - Zbroje powstały by chronić ludzkość, ich pragnienie jest takie samo jak Ateny. Jeśli zbłądzisz, jeśli upijesz się mocą, niezdolny do rozróżnienia dobra od zła... Zbroja może Cię porzucić, gdy uzna, że przestaniesz być jej godny. – powiedział Daidalbiore, odwracają wzrok w stronę morza. Woda omywała klif, wyrzucając w powietrze rozbryzgi piany i przynosząc w górę słony zapach oceanu. Nikt nie domyślał się, co się wśród toni kryło... Może coś więcej niż jedna tajemnicza skrzynia?
___Zdobyłeś Zbroję. Tym samym Twój trening na Wyspie Andromedy dobiegł końca. – oznajmił Mistrz. Uniósł od razu dłoń w uspokajającym geście. - Nie zamierzam Cię stąd wypędzać Francois'ie, lecz wiedz, że Rycerz w każdej chwili może zostać wezwany do walki albo podróży. Wrogowie też nie śpią... – kiwnął delikatnie głową i zwrócił się w stronę obozu. Po kilku krokach odwrócił się do brązowowłosego. - Muszę przekazać Sanktuarium wiadomość o powstaniu nowego Rycerza, także Cię opuszczam. Odpocznij.
___To mówiąc, oddalił się i po jakimś czasie zniknął byłemu uczniowi z oczu.

___OOC Jesteś wolny.
Sponsored content

Klif Empty Re: Klif

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach