Go down
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Kwi 03, 2020 8:25 pm
___Névétte znakomicie się bawiła, siedząc wysoko na swoim tronie i patrząc z góry na refleksy światła w akwenie pod sobą. Przez wąskie okna jasne promienie słońca wpadały do środka, rozświetlając proste, ale eleganckie wnętrze. Biały, wykwintnie oprawiony marmur tworzył prześliczną fontannę, z której zrobiła sobie siedzisko, siedząc dumna i rozbawiona na samej górze. Było jej tam zaskakująco wygodnie, gorąca woda grzała ciało a para utrzymywała łaźnie w przyjemnie ciepłej temperaturze. Wysokość również wzbudzała pewne miłe wrażenie powagi i wyjątkowości., ba, w końcu był to jej tron~ Miała ładny widok na Kimiko i co tu kryć, ona również mogła sobie popatrzeć w górę, choć teraz dzieliło je kilka metrów. Dziewczyna pomachała jej łaskawie z góry, leniwym, kocim ruchem zmieniając ułożenie nóg i zakładając lewe udo na prawo. Wymoczyła się w kąpieli tak bardzo, że skórę ciała miała zaróżowioną, włosy subtelnie napuszone i już przychodziły jej do głowy takie pomysły jak wspinaczka na fontannę... Nuda i stateczność robiły swoje, a choć pobyt tutaj taki nie był, lubiła ubarwiać rzeczywistość takimi rzeczami. Prawdopodobnie dobrym pomysłem byłoby umycie się do końca i opuszczenie łaźni, ale Névé miała burzliwą, trudną i namiętną relację ze stosownymi decyzjami, więc nie miała takiego zamiaru. Z powodu wrodzonego uporu i opozycyjnej natury, po prostu nie. Przynajmniej na razie, nim uprzednio nie wybawi się i naśmieje – taka okazja może szybko się nie zdarzyć, więc czerpała z tego ile mogła. Lubiła się wygłupiać i zawsze była chętna do zrobienia z siebie błazna – bo czemu nie? Ludziom kojarzy się to negatywnie a przecież śmiech to zdrowie~ Dumnie wyprostowała plecy, poprawiła loki, jakby na głowie miała koronę i majestatycznie uniosła dłoń w górę, imitując ruch dzierżenia w nim ciężkiego berła.
___La~ - zawołała ubawiona, po czym odchrząknęła cicho, nadając swojemu głosowi karykaturalnie poważny i prześmiewczy ton. Zamknęła oczy, kiwnęła głową, rozchylając jedną powiekę i zerkając z ukosa na Kimiko, po czym wydęła różowe usteczka i cmoknęła. - Masz ładne piersi i szarmancki charakter, ale to za mało, bym została czyjąkolwiek księżniczką...~ - zapowiedziała Névétte, przybierając ton rozkapryszonej i rozpuszczonej damy, po czym zarzuciła zjawiskowo włosami. - Z resztą, nie jestem księżniczką, nie potrzebuję księcia... Je suis la reine*~ - rzekła z mocą, nucąc wesoło ostanie zdanie. Żadnego księcia, rycerza na białym koniu, szarmanckiego drania, hultaja czy łamacza serc... Nikogo. Nikogo nie potrzebowała. Powstrzymała się jednak od wypowiedzenia tego na głos, bo skupiały się przecież na zabawie, nie na jej szczerych postanowieniach. Dawno nauczyła się, że trzeba brać sprawy w swoje ręce i na nikim nie polegać, jeśli cokolwiek chciało się sobie zapewnić – dobre samopoczucie, posiłek czy poczucie bezpieczeństwa. Dla spokoju sumienia, nauczyła się być samowystarczalna i to tylko się liczyło, nawet jeśli próbowano wmawiać jej coś innego. Białowłosa pomachała wdzięcznie nogami, zasłaniając dłonią usta na złośliwy uśmieszek Kimiko, jakby kryła za palcami równie niebezpieczny chichocik. Westchneła pokazowo rozkładając dłonie i mrugając do niej jednym okiem. - Aww... To szkoda~ Sądziłam, że jako wierna i oddana podwładna poczekasz, aż królowa zakończy swoje performance~ - położyła dłoń na piersi i schyliła głowę w udawanym smutkiem, zahaczając już o tony melodramatyzmu. - Oh, ja nieszczęsnaaa~ Tak trudno teraz o służbę, której można ufać... Ani się odwrócisz, a poignarder dans le dos**...! - powachlowała się dłonią jakby miała omdleć ze stresu. Névé złapała dłonią za krawędź rzeźbionej muszli, stawiając stopę o kielich poniżej i wstała, dramatycznie prezentując się nago. Skłoniła się przed Kimiko. - Taki już los władców i królowych~! Ale trzeba wiedzieć, jak zejść ze sceny... I ba, jak zejść z tronu avec la classe***~ - złapała się za serce, lekko wybiła z boku fontanny  i jednocześnie puściła marmur, skacząc do wody. Basen był za płytki na głębokie nurkowanie, ale coś takiego nie powinno jej zaszkodzić, ani płytkom na dnie – nabrała powietrza w płuca, podciągnęła kolana do piersi, objęła je ramionami i chlupnęła w wodę. Krople poszybowały w górę, błyszcząc w świetle słońca. Névétte wybiła się z dna akwenu, wyskakując mocno w górę, ponownie chlupocząc wodą na wszystkie strony z dumnym – Ta daa~ – Odgarnęła włosy z twarzy i zaczęła kłaniać się wdzięcznie na wszystkie strony, kierując kroki w stronę blondynki. W końcu miała jeszcze umyć jej plecy przed opuszczeniem łaźni, oui~?

_____
___* Ja jestem królową
___** Wbijają nóż w plecy
___*** Z klasą
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Sob Kwi 04, 2020 3:11 pm
-No tak to, co powiedziałaś to pewnie oznacza, że jesteś królową czy coś w ten deseń - rzekła rozbawiona po chwili przewracając oczami. Oczywiście nie brała tego na poważnie bez przesady, ale ubaw był co nie miara. A przynajmniej ze strony Kimiko. A dodatku Nev zaczęła się bawić w aktorkę jako byłaby panią własnego zamku, Kimiko uśmiechnęła się na ten widok.
-Cóż służba byłaby ze mnie słaba na to wygląd -zmarszczyła brwi. Służba u panienki Névétte raczej nie była jej dana, a była już tak blisko zdobycia tego stanowiska! Ale to już chyba uciekło jej między palcami, no cóż, czasami tak po prostu bywa. Gdy Névétte zeskoczyła do wody Kimiko uśmiechnęła się i zaklasnęła kilkakrotnie w dłonie doceniając jej jakże piekny pokaz skakania do wody. Kimiko w tym czasie przygotowała mydło i kawałek gąbki, podpłynęła do Névétte i stanęła tak by mogła widzieć jej plecy. Zaczęła namydlać mydło w dłoniach, a potem naniosła część na gąbkę, tak gotowy masażer naniosła na skórę Nev zaczynając myć jej ramiona oraz kark, robiła to kulistymi wolnymi ruchami.
-Hej a co powiesz aby zrobić z naszej dwójki drużynę? Wiesz... Zdobywanie zbroi może być trudne, więc sobie pomyślałam... Skoro się dogadujemy to może by spróbować? Choć jak odmówisz to zrozumiem - odrzekła w końcu by jakoś zmienić temat.   Ale sam pomysł był dobry, w końcu i tak nie miała z kim tworzyć drużynę, z nikim nie utrzymywała większych kontaktów, pomijając już  obecność chłopaków w Sanktuarium. Sama propozycja wydawała jej się w porządku.

Trening start
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Wto Kwi 07, 2020 3:35 pm
___Mmm... - z cichym mruknięciem Névétte przeciągnęła się, na zmianę to idąc, to płynąc, by móc się jeszcze zanurzyć w gorącej wodzie basenu. Co tam balia wody, co tam zimna rzeka... A choć nie miała nic przeciwko swojemu tradycyjnemu kąpielisku, czyli ochlapaniu się lodem w płynnej postaci, zaskakująco dobrze spędzała czas w łaźni... Choć to pewnie sprawka towarzystwa. Pływała z przyjemnością, jaką można tylko czerpać z ogromnego akwenu wypełnionego po brzegi wyciszająco nagrzaną wodą. Łapiąc włosy, by przerzucić bujne loki przez ramię, odwróciła się plecami do Kimiko, nie chcąc by białe kędziory nadmiernie przeszkadzały dziewczynie przy myciu jej łopatek. Z powodu warstwy zrogowaciałych blizn na plecach, szorowanie je gąbką było trochę dziwnym zdaniem. Były ciemne, grube, nieregularne i na pewno niezbyt ładne, więc nie była pewna czy blondynka na pewno podejmie się tego zadania czy będzie musiała szukać myjki na kiju, by wymyć sobie łopatki. A i Névé miała czasem wrażenie, że przez nierówne i guzowate szramy jej wrażenie czucia na plecach jest mniejsze niż na gładkiej skórze po bokach ciała czy trochę niżej na biodrach. Albert wytłumaczył jej, że blizna ta jest „przerośnięta”, po części martwa, czyli doszło do zakażenia brudem w trakcie gojenia, dlatego zamiast cienkich, bladych szram ma brunatne, wypukłe ślady. Nie było tak dalekie od prawdy... Nie miała niczym innym owinąć sobie pleców jak starymi, śmierdzącymi szmatami, nie wspominając o wizytach u znachora, na jaką nie było jej stać. Efekt był taki a nie inny, ale na dłuższą metę jej to nie przeszkadzało – reszta skóry była na tyle elastyczna, że przy przewrotach czy wyginaniu się nie odczuwała żadnego dyskomfortu na plecach, a estetyka to kwestia sporna. Nie wstydziła się swoich blizn, ale rozumiała, jeśli u kogoś wzbudziłoby to niesmak. Znacznie lepiej i przyjemniej jest gapić się na nagie piersi niż na pełne dawnych szram plecy.
___Po umyciu się, praktycznie zostało tylko to ciche popluskanie się w wodzie, wytarcie do sucha i opuszczenie łaźni. Névétte ucichła na chwilę, spłukując delikatnie pianę z ramion i myśląc co dalej, powinna zrobić. Celeste... Odwiedzi dziś Celeste. Zajrzy może na łąkę, przydałoby się nazbierać dla niej świeżych kwiatów. Albo, jeśli czas pozwoli, zrobić odpowiednio długi wieniec z kwiecia, którym ozdobiłaby stary nagrobek. Pomimo jej starań i szorowania kamiennej płyty, pozbywania się mchu, na grobie przemijający czas odcisnął swoje piętno. Kwiaty i inne drobiazgi pomagają umilić ten obraz i Névé miała nadzieję, że z nieboskłonu, Celeste wraz z gwiazdozbiorem Gołębia, patrzą na te ozdoby z uśmiechem. Hmm, może jakaś wstążka..? Zamyślona dziewczyna zaczęła splatać końcówkę swoich włosów w warkocz, na słowa Kimiko pozornie nie zareagowała od razu. Przekrzywiła lekko głowę w bok, przeplatając między palcami białe loki, na jej twarzy pojawił się łagodny uśmiech, choć w oczach błysnął dziwny, odległy wyraz... Dobrze, że stała do niej odwrócona plecami, bo mogłaby zauważyć, jak na chwilę marszczy brwi. Pokręciła wolno głową.
___Ma chérie, pomysł jest przedni, jednakże... - Névé popukała palcem wskazującym o czubek swojej brody i uśmiechnęła się znacząco, mokrymi dłońmi pozbywając się piany z łopatek, tam, gdzie mogła dosięgnąć. - Schlebiasz mi~ Naprawdę~ - umilkła na moment. Wiedziała dobrze, za kogo ją mają i co szepczą. Były osoby, których to nie obchodziło za grosz, takie jak Kitalpha i Antara, były takie, które pokazywały sobie Francuzkę palcami. I choć w pełni wierzyła, że Kimiko mogłaby na to machnąć ręką, była jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia... Taka, że wbrew pozorom, mało kto z nią wytrzymywał przez dłuższy czas. Konieczność to nie to samo co własna decyzja, a tą drugą zawszę można zmienić, więc lepiej mieć ogląd na całokształt od razu. - Trochę za wcześnie padło to pytanie. Wolałabym, byś to całkowicie przemyślała, bo widzisz... Mam trudny charakter~ - gdy zakończyło się mycie jej pleców, odwróciła się do blondynki, swoim sztandarowym, eleganckim gestem zarzucając luźno spleciony warkocz przez ramię. Włosy od razu się rozplątały, jak sprężyny wracając do poprzedniego, szalonego stanu. - A i ludzie mnie z jakiegoś powodu nie lubią! Nie wiem dlaczego, przecież jestem urocza~ - machnęła dłonią w geście „ale co oni tam wiedzą” po czym uśmiechnęła się w stronę dziewczyny miękko, z troską. W jej jak najlepszym interesie było zająć się swoistą burzą mózgu, a i Névé wolałaby, by była jak najbardziej pewna swojej decyzji. Tak dla komfortu ich obu. - Jeśli chcesz być w parze czy drużynie z kimś takim comme moi*... Najpierw zastanów się dobrze i to nie w ciągu jednego dnia, oui~? - podeszła bliżej ujmując twarz Kimiko w dłonie i złożyła na obu jej policzkach po czułym, zadziornym cmoknięciu. - A jak będziesz już wiedziała, daj mi znać~ - mrugnęła do niej wesoło, po czym odwróciła się do dziewczyny bokiem, podchodząc do krawędzi basenu, by podciągnąć się i wyjść z wody. Była nagrzana gorącą wodą, cała mokra i wyszorowana do czysta, więc można było działać – i choć przykra była wizja opuszczenia łaźni, była niestety koniecznością. Névétte otrzepała się z nadmiaru kropli, podchodząc pod ścianę i z jednej z półek zabierając wolny ręcznik. Przetarła twarz i ramiona białym materiałem, energicznie wycierając nim włosy, by pozbyć się z nich nadmiaru wilgoci. Otrząsnęła się i zawiązała go sobie w pasie w formie przepaski, zbierając swoje pudełeczka, nóż i mydło. - Będę się zbierać. Obiecałam sobie, że dziś jeszcze kogoś odwiedzę, ale jak tak tu będziemy pływać to zaraz zaskoczy nas zmierzch~

_____
___* Jak ja
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Kwi 10, 2020 6:02 pm
KImiko uniosła brew ku górze słysząc jej słowa. Nie to żeby jej to przeszkadzało, sama twierdziła, że jej charakter jest dość ciężki, ale mimo to potrafi się dopasować, być dość elastyczna jeżeli o takie sprawy. Z drugiej jednak strony nie mogła naciskać czy zmuszać ją do dołączenia do jej drużyny. Więc ogólnie pomysł był całkiem dobry, ale wykonanie jak zwykle było średnie.
-Czy ja wiem, czy taki trudny charakter masz - uniosła brwi ku górze ze zdziwienia. Mogłaby z tym polemizować. Na całusa w policzki zareagowała dość normalnie, w sensie takim, że zamrugała ze zdziwienia starając się ogarnąć, po co to ona zrobiła i dlaczego. Ale wnikać do tego nie będzie za specjalnie.
-No dobra to ja to przemyśle i przy następnym spotkaniu dam ci znać, ok? - spytała dla pewności uśmiechając się uroczo. A warto wspomnieć o tym, że po tym jak Nev ją pocałowała w policzki zarumieniła się przez ten gest, ale równie dobrze można było stwierdzić, że to od temperatury w łaźni.
-W sumie to i ja powinnam się zbierać, więc do następnego - odrzekła ogarniając swoje wszystkie rzeczy w łaźni i zbierając je do jednego koszyczka. Następnie mijając Névétte klapnęła ją w jeden z pośladków z wesołym śmiechem na ustach. Później oczywiście poszła do szafki gdzie miała swoje ubrania, przebrała się i nałożyła maskę.

Koniec treningu

z/t
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Kwi 10, 2020 7:50 pm
___Oczywiście. - przytaknęła spokojnie Névétte na słowa Kimiko. O to w końcu jej chodziło, by się dziewczyna namyśliła nim ostentacyjnie i definitywnie zdecyduje, że chciałaby walczyć z nią w jednej grupie. Wolała by została uprzedzona nim fakt się dokona. To nie była łatwa decyzja dla nikogo, a białowłosa była tu nowa i na pewno nie robiła aż tak dobrego wrażenia, jak by się można było spodziewać. Nie jej wina~! To ludzie tu są jacyś cięci i niemili... Z pewnymi wyjątkami, ale co tam? To nie tak, że zabiega o atencję. - C'est la vie~ - dodała beztrosko dziewczyna, otwierając po kolei różne pudełeczka i sprawdzając ich zawartość. Maść z nagietka świetnie podziałała na wszystkie przetarcia, ale jej wygrzana w wodzie skóra domagała się teraz czegoś innego... Cmoknęła lekko i kiwnęła głową, gdy Kimiko przeszła obok, kierując się do wyjścia z łaźni. Damski, wspólnie spędzony czas był bardzo przyjemny, ale pewne rzeczy też wymagały ich uwagi oraz czasu. Rozumiała, zwłaszcza, że sama planowała wizytę w pewnym strategicznym miejscu. - Powodzenia, królowa życzy Ci wspaniałego dnia~ À bientôt~ - mrugnęła do blondynki i posłała jej pocałunek, nim ta zniknęła za drzwiami do przebieralni. Nie przejęła się klepnięciem w pośladek – jakby nie patrzeć trochę ich już dzisiaj dostała, a żaden nie sprawił, by się skrzywiła – wprost przeciwnie~ Aż zachichotała na to wspomnienie... A teraz została sama w pustej, ogromnej łaźni, wypełnionej parą oraz szumem wody... Słyszała jak drzwi zamknęły się za Kimiko, więc przeciągnęła się leniwie, podchodząc do jednej ze ścian. Taka drobna chwila dla siebie po plotkach i wygłupach, była rzeczą, której Névé potrzebowała. Odłożyła swoje rzeczy na półkę, otwierając drewniane pudełko z balsamem – przyjemny, słodkawo-gorzkim, gęstym kremem z wosku, miodu, mleka oraz paru innych składników. Nucąc zaczęła wcierać go w swoje ciało, zaczynając od dłoni, przez ramiona, piersi i brzuch, na nogach kończąc. Przez moment skóra pozostawała lepka, ale po chwili specyfik wchłonął się na tyle, że bez strachu mogła złapać za ręcznik. Mmm, i tak ładnie pachniał~ Chyba miała wystarczającą ilość miodu by nie skończył się jej tak szybko. Wtarła balsam i w szyję i twarz, odgarniając na boki włosy, by mieć pewność, że nie ubrudzi niczym loków. Do nich miała coś innego – swój olejek. Odkładając pudełko z kremem, z glinianego flakonika wylała na wnętrze swojej dłoni kilka kropel słodkiego olejku z migdałów i lawendy. Przechyliła górną część ciała w dół, tak by włosy spływały miękko w dół i zaczynając od końców, lekko, pieściwym ruchem wmasowywała w loki roztwór. Prostując się, rozczesała je palcami, pozwalając im ponownie, skręcić się w szalone sprężyny, nim ruszyła do przebieralni.
___Zajęło jej to trochę czasu, ale bez swoich rytuałów oraz kosmetyków Névétte nie kłopotałaby się nawet zawitaniem do łaźni. Spakowała wszystkie swoje rzeczy do torby, ręcznik odłożyła do kosza ze zużytymi nakryciami ciała i zaczęła się ubierać. Miała naszykowane świeże ubrania, bo jakżeby inaczej? Spodnie z ciemnego materiału, biała koszula z głębokim rozcięciem z przodu oraz skórzany gorset, którym związała się w talii. Poświęciła chwilę na przyjrzenie się swojej masce, po czym zakryła nią twarz, odgarniając loki opadające jej na oczy. Poprawiła rzemienie butów, machnęła włosami, wzięła swoją torbę i wyszła z łaźni.

___Zt
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Lip 10, 2020 5:44 pm
___Od niedawna? Tak szczerze, ja tu też jestem dopiero kilka miesięcy... - uśmiechnął się Sol gdy szli w stronę łaźni, a w ciemności wysoki budynek majaczył na tle drzew i nieba. Droga była prosta, ale na wszelki wypadek chłopak przerzucił dwa worki na jedno ramię, tworząc w wolnej dłoni niewielką, czerwonawą kulę z kosmosu, która oświetliła ziemię jak płomień. Ciepła poświata pokazała im jak mają iść. - Już wyjaśniam. Shaun to Złoty Rycerz Barana, najmilsza i najspokojniejsza osoba w całym Sanktuarium, wybacza niemal wszystko i zawsze wszystkim pomaga. Oprócz niego jest jeszcze Antara, Złoty Rycerz Skorpiona. Wszyscy ją tu cenią, jest najsilniejszym Rycerzem jakiego mamy. - na chwilkę umilkł, jakby zbierając myśli. - No i jest jeszcze Nemei, Złoty Rycerz Lwa... - tu delikatnie się zawahał, a jego uśmiech zrobił się odrobinę niepewny i nieco skwaszony. - Nie porywa za sobą tłumów. - wzruszył w końcu ramionami, gdy równym krokiem szli przed siebie. - Jest silny i dumny, ale na wszystkich patrzy z góry, więc uczniowie dzielą się na tych, którzy bardzo go podziwiają i takich, którzy wolą go unikać... - mruknął, dając znać, że należy do tej drugiej kategorii, z jakiegoś sobie tylko znanego powodu nie przepadając za Nemeiem. Ponieważ Yinyue nie była tylko nową uczennicą, ale też unikała innych, nie wychylając się za bardzo z chaty, Sol chętnie opowiadał o czym tylko sam wiedział, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami. Na wspomnienie o Lazuli skinął głową z uśmiechem. - Lazuli to jedna z Trenerek, ćwiczy pretendentów. Nosi Srebrną Zbroję Orła, jest bardzo surowa i potrafi podczas ćwiczeń złamać komuś rękę, heh... - zaśmiał się trochę zakłopotany. -  Z początku się jej obawiałem. Oberwałem też mocno, gdy mnie trenowała, ale to wszystko dlatego, że jako nowy uczeń sam dałem się podpuścić tamtej dwójce... - oczywiście było wiadomo o kogo chodzi i w jakiś sposób w brązowych oczach oświetlonych blaskiem kosmosu, widać było, że chłopak miał to sobie za złe. Czy była to mała rzecz czy nie, dał się oszukać i chyba do końca nie wyparł tego z pamięci. - Powiedziałem jej coś, co myślałem, że będzie miłe a bardzo ją uraziło, więc nic dziwnego, że oberwałem. Ale z pomocą Lazuli i innego ucznia udało mi się im odpłacić! - dodał nagle śmielej, uśmiechając się na samo wspomnienie.- Wpadli do bagna i cóż, może nie było to zbyt taktowne, ale miło było popatrzeć jak od stóp do głów byli upaćkani błotem. Od tamtej pory Lazuli wzięła mnie pod swoje skrzydła i często pomaga mi podczas ćwiczeń. Dlatego, skoro we mnie wierzy, że dam radę rozwiązać tę sprawę, nie chcę zawieść jej zaufania... Oh, już jesteśmy.
___Stanęli przed budynkiem damskiej łaźni, ale Sol machnął ręką, wskazując wydeptaną ścieżkę wokół budynku. Zaprowadził Yinyue w tamtą stronę, wskazując, że tam jest pewnie miejsce, które należy zbadać. O tej porze kąpielisko było puste, słyszeli tylko szum wody z wewnętrznej fontanny. Wąskie okna łaźni znajdowały się wysoko nad ich głowami, dla dodatkowego bezpieczeństwa, by panie mogły czuć się pewniej, wiedząc, że nie są podglądane. Czy jednak taka pewność była całkowita..? Skoro ktoś wchodził na dach łaźni by obsypywać je piaskiem, co jeszcze można było zmalować bez ich wiedzy? Sol pokierował dziewczynę do miejsca, gdzie jakieś piętnaście metrów za łaźnią trawa zaczynała opadać. Zbocze wzgórza wyglądało niepozornie. W miejscu, gdzie stok robił się nagle o wiele ostrzejszy, zrobiono kryjówkę – i to nie byle jaką. Dziura ziała ciemnością, sugerując, że wnętrze jest nie wiadomo jak obszerne. Na dwóch metrowych palach ktoś ułożył słomiany parawan i zakrył go ziemią oraz trawą, przez co od strony łaźni nic nie wyglądało podejrzanie. Boki były podobnie zamaskowane, a już na samym wejściu leżały worki z piaskiem, podobne do tych, które Sol skonfiskował Bionowi i Nikiasowi. Chłopak odłożył to co niósł i przeciągnął się, przecierając ramiona, po czym pierwszy przykucnął i wszedł do dziury – po kilku krokach wyprostował się, gestem zachęcając Yinyue by poszła w jego ślady. Wnętrze kryjówki było bardzo ciekawie zrobione, otwór był mały, prawie natychmiast droga opadała w dół, ale po chwili można było się wyprostować. Kosmos Sola zabłysł, rozświetlając wnętrze – były tu beczki, półki, zniszczone szafki i znane im już worki... Sporo rzeczy do przeglądania i przetrząsania.
___Jedno mi nie pasuje. – powiedział nagle Sol drapiąc się po brodzie. - Ta dwójka to lenie... Mam wątpliwości co do tego, czy faktycznie własnoręcznie tę kryjówkę zbudowali. Nie przyjrzałem się jej wcześniej dobrze, ale jest zbyt... Porządna jak na nich. – zastanowił się, otwierają zniszczoną szafkę i oglądając jej zawartość.

___OOC Post dla Yinyue. Zabawimy się w detektywów - możesz sama wymyślić i opisać jeden przedmiot jaki udało się wam tutaj znaleźć.
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Nie Lip 19, 2020 3:15 am
- Naprawdę tylko od paru miesięcy? - Powiedziała ze zdziwieniem, by potem z podziwem dodać. - Wow, myślałam, że już od paru dobrych lat tu trenujesz. - Szła obok chłopaka słuchając jak opowiada o złotych rycerzach i jego historiach z nimi, jednocześnie co jakiś czas spoglądała w gwiazdy próbując wypatrzeć tą jedną ważną dla niej konstelacje. Noc była piękna, bez chmurna, wręcz idealna do oglądania gwiazd. Dla Yinyue gwiazdy były nostalgiczne i kojarzyły się jej ze Yunrim, jako dzieci często wychodzili w nocy i szli nad klif, bo stamtąd mieli najlepszy widok na niebo. Były to dobre wspomnienia, szczęśliwego dzieciństwa.

Przebywając w towarzystwie Sola czuła się dobrze, dlatego bez problemu rozmawiała z nim. Dzięki chłopakowi droga do łaźni minęła im szybko i w przyjaznej atmosferze. Rozmowa była bardzo pomocna dziewczynie, przynajmniej już teraz wie kto jest kim i nie musi dłużej czekać by Antara to zrobiła. Podziwiała Rycerza Barana, że był w stanie wytrzymać z tamtą dwójką, ona znała ich krótki czas a miała nadzieje, że więcej na nich nie wpadnie. Kiedy chłopak wspomniał o jej mistrzyni uśmiechnęła się na to. - Tak Antare już zdołałam poznać, jest bardzo miłą i ciepłą osobą. - W środku czuła lekką dumę, że była uczennicą tak wspaniałego rycerza jak Rycerz Skorpiona. - Dziękuję za radę w sprawie Rycerza Lwa, będę trzymała się od niego z daleka. - Widząc reakcje chłopaka, kiedy opowiadał o Rycerzu Lwa, rozumiała, że nie jest on osobą, którą Yinyue chciała by spotkać. Trzymanie się od niego z daleka będzie jak dla niej najlepszą opcją. Kiedy chłopak przeszedł do Rycerza Orła dziewczyna lekko się zlękła, kiedy chłopak wspomniał o łamaniu kości i jej surowym charakterze. Sol wspomniał o incydencie między nim a tamtą dwójka, dzięki czemu Yinyue zrozumiała czemu tamci uciekli w takim popłochu widząc go. Jak chłopak opowiedział o rewanżu, Yin mimowolnie się zaśmiała. Widok tamtej dwójki w błocie był zabawny w jej wyobraźni a ta sytuacja na żywo była pewnie dwa razy śmieszniejsza. Jednocześnie dalsze słowa Sola o Lazuli uspokoiły ją, widziała po jego twarzy, że jest ona dla niego kimś ważnym kogo nie chce zawieść. Atmosfera jak i rozmowa sprawiły, że nie zauważyła ona, kiedy przyszli na miejsce, dopiero słowa jej towarzysza, uświadomiły jej to. Jeszcze nie miała okazji odwiedzić łaźni, dlatego teraz oglądała, jak wygląda to miejsce. Czuła miłą atmosferę tego miejsca, wręcz była ona idealna do relaksu w wodzie.  

 Sol wskazał wąską ścieżkę prowadzącą, za budynek którą to się udali. Kiedy obchodzili obiekt dziewczyna oglądała wszystko dookoła, patrząc czy przypadkiem nie ma tu nic podejrzanego lub pomocnego. Kawałek dalej teren schodził w dół, dlatego ostrożnie schodzili po stoku, uważając by się nie potknąć. Kiedy chłopak wszedł do kryjówki ona jeszcze raz rozejrzała się dokoła i uważając zrobiła to samo co on. Wejście było ciasne i nie wygodne, lecz czego można oczekiwać po kryjówce? Cieszyła się, kiedy z powrotem mogła się wyprostować. Dzięki kuli światła w ręce Sola było widać wszystko co znajdowało się w pomieszczeniu, a było tu całkiem sporo rzeczy. Dziewczyna podeszła do jednej z półek patrząc co się na niej znajduje. - Racja, wygląda to jakby za tym drobnym psikusem czaiło się coś jeszcze. - Przeglądała słoiki stojące no półce, wiele z nich było puste lub zakurzone, w innych były zasuszone rośliny. - Masz jakieś przypuszczenia kto mógł by im pomagać? I w ogóle po co to zrobili? - Kichnęła, przez kurz, który dostał jej się do nosa. Pomieszczenie nie było często używane jak i najwyraźniej nikt tu nie sprzątał, dlatego pełno było pajęczyn czy kurzu zalegających na półkach. Uwagę jej przykuła duża gliniana waza, stojąca obok regału do której dziewczyna podeszła i ostrożnie się nad nią pochyliła. - Czermień błotna? - Powiedział ze zdziwieniem patrząc na roślinę zastanawiając się po co im była. Ma ona działanie lecznicze jak i trujące. Do której oni chcieli ją wykorzystać, lub już to zrobili?
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Wto Lip 21, 2020 9:47 pm
___Rozpoczęły się poszukiwania. Dwójka uczniów zaczęła przetrząsać uważnie wszystkie zakamarki tajemniczej kryjówki, przeglądając worki z piachem, szuflady oraz półki. Sol znalazł dziwną, szklaną aparaturę, która, jak przyznał głośno, kojarzyła mu się z wiejską bimbrownią – jedno naczynie podstawą opierało się na żeliwnych nóżkach, a drugie stało na ziemi – łączyła je ukośna rurka, w środku wilgotna od tajemniczego płynu. Chłopak uniósł ją i powąchał zawartość szklanicy, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie i rozpoznając alkohol. Czyżby ktoś nielegalnie próbował pędzić tu jakieś trunki? Drapiąc się po głowie kontynuowali poszukiwania, ale oprócz paru monet, zakurzonego koca i drobnych woreczków z ususzonymi liśćmi, nic ciekawego nie znaleźli. Dopóki dziewczyna nie skierowała na siebie uwagi Sola. Chłopak podszedł, nachylił się nad ramieniem Yinyue a potem wyprostował, pocierając jedną ręką brodę. W drugiej kula kosmosu zamigotała lekko, gdy na jego twarzy pojawiła się podejrzliwość.
___Wsza wodna. - mruknął głośno, po czym lekko się spłonił i zakłopotany podrapał po policzku. - Wybacz, znam tą roślinę tylko pod tą nazwą...Wuj się kiedyś wściekł jak krowa weszła w bagno i się wszy najadła. Zatruła się i nim zaszło słońce zdechła... Tylko... Na co im to tutaj? - zastanowił się głośno Sol przyglądając się grubym, zielonym, mięsistym liściom. - Wiem, że suszoną albo gotowaną się jada, ciotka taką robiła, ale żywej nie wolno jeść bo język puchnie... - mówił, przyglądając się czermieni jakby miała zaraz wyskoczyć z wazy i zacząć tańczyć. Próbował chyba desperacko połączyć kilka punktów, ale by zobaczyć cały obraz, brakowało kilku elementów. Chłopak westchnął. - Mamy tu alkohol... Ambelik. Chyba tak się to nazywa? I roślinę trującą... Nie myślisz może, że ktoś tutaj próbował wkrapiać truciznę do alkoholu? - zastanowił się Sol, przekrzywiając głowę w bok i wracając do aparatury, by się jej uważnie przyjrzeć. - Nie wiem, szczerze, co o tym myśleć... Chyba potrzebujemy więcej poszlak. - chłopak wstał i odwrócił się w stronę Yinyue. Na jego twarzy pojawiło się ogromne speszenie, ale cały czas patrzył na jej maskę, nie chcąc uciekać gdzieś spojrzeniem na bok. - Wybacz, ale będę musiał Cię poprosić, byś następną część zrobiła sama. Mężczyźnie nie godzi się wchodzić do damskiej łaźni, zwłaszcza, gdy uczennice mogą tam zdjąć maski... A jeśli faktycznie ktoś planuje coś tam zrobić, trzeba by się przyjrzeć temu od środka. - wyjaśnił, odrobinę zażenowany. - Głupio mi, że tak o to proszę... W międzyczasie poszukam wskazówek naokoło łaźni. Podobno Bion i Nikias sypali piach na dziewczęta z dachu, więc... Można by się tam wdrapać. - nagle zdał sobie z czegoś sprawę i rozejrzał się uważnie po kryjówce, energicznie podchodząc pod ściany i przeszukując zakamarki. - Nie ma tu drabiny. Ani choćby liny... Jak wchodzili bez niej..? - zastanowił się na głos.
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Wto Sie 18, 2020 1:33 am
Po tym jak chłopak powstał, uprzednio patrząc do wazy ona również wstała i zwróciła się twarzą do chłopaka. Nie wiedziała, że ta roślina ma też inną nazwę. Najwyraźniej ludzie nadawali przedmiotom inne nazwy niż te które ona poznała w książkach. Życie ludzi w tej części świata różniło się od tego jakie ona zna. Zganiła siebie za chwilowe uciekanie w przeszłość po czym wróciła do słuchania chłopaka. Kiedy się zakłopotał, lekko uśmiechnęła się pod maską. Uroczo wyglądał kiedy tak robił. Lecz nie musiał ja przepraszać, za każdym razem.– Nie masz za co mnie przepraszać, naprawdę. Ja tą roślinę znam tylko z książki, więc cieszę się, że mogłam poznać jej inną nazwę. – Powiedziała, po czym dalej słuchała co chłopak mówi. - Suszona nawet działa w leczniczy sposób. – Dodała, a tak tylko kiwała głową na słowa Sola.

Również myślała nad tym po co im to wszystko było. – Na alkoholach się nie znam, większą mam wiedzę o roślinach. Rzeczy które znaleźliśmy mogą to sugerować lecz nie możemy być pewni w 100%. Jednak czy zatrucie kogoś z Sanktuarium coś by im dało? No i co z tym wspólnego ma ta cała sytuacja z pisakiem? – Myślała nad swoim słowami, jednocześnie obserwując co Sol robi. Kiedy wstał dziewczyna patrzyła na jego twarz, na której powoli pokazywało się zmieszanie. Obserwując jego mimikę wiedziała, że chce ją zapytać o coś co go krępowało. Dlatego kiedy Sol odezwał się, ona wysłuchała co miał do powiedzenia i dała mu szybko odpowiedź. – Oczywiście, nie ma problemu dla mnie. Musimy uważać, by dziewczyny jak i ty czuli się komfortowo. A ja bez problemu mogę obejrzeć łaźnie w poszukiwaniu jakiś poszlak.– Lekko się zaśmiała mówiąc to po czym nagle zachowanie chłopaka się zmieniło. - Sol? - Yinyue nie rozumiejąc o co Solowi chodzi, nic nie mówiąc obserwowała co robi. Chłopak chodził od jednej do drugiej strony pomieszczenia po czym przystanął i zaczął mówić. Jego słowa wydały się dla dziewczyny sensowne. Jak ta dwójka weszła na dach bez żadnego sprzętu do wspinaczki? Jak wcześniej szli obok łaźni zauważyła, że budynek był całkiem wysoki. A w pobliżu nie rosły żadne drzewa. Więc jak? – Może gdzieś w krzakach koło łaźni ukryli drabinę? Na razie nic nowego, przydatnego tu nie znajdziemy, chodźmy obejrzeć miejsce zbrodni. Jak wcześniej zaproponowałeś ty obejdziesz miejsce z zewnątrz ja wejdę do środka. – Powiedziawszy to ostatni raz omiotła wzrokiem pomieszczenie po czym wyszła z kryjówki.

Kiedy znalazła się już na zewnątrz, Yin odetchnęła świeżym, nocnym powietrzem. Poczekała chwilę by i Sol wyszedł z nory po czym razem ruszyli w stronę łaźni. W czasie drogi do myjni, nie rozmawiali ze sobą rozmyślając nad całą tą sprawą. Po dojściu na miejsce wymienili parę zdań po czym Yin weszła do środka a Sol ruszył oglądać budynek z zewnątrz.


Ostatnio zmieniony przez Yinyue dnia Sob Paź 10, 2020 1:40 am, w całości zmieniany 1 raz
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Nie Sie 23, 2020 7:35 pm
___Sol zdawał się być ciągle czymś zamyślony. Machinalnie kiwał głową, gdy Yinyue przemawiała, drapał się po policzku. W brązowych oczach wciąż tliło się zastanowienie, oznaka, że cały czas nad czymś pilnie rozważał i próbował połączyć w jedno mnóstwo dziwnych, pozornie nie pasujących do siebie elementów.
___Roślina lecznicza? Hm... To może działania były ukierunkowane w zupełnie inną stronę? – rozejrzał się, patrząc na butelki i alchemiczne przyrządy. - Może ktoś tu próbował zrobić nalewkę ziołową? Choć z tym nie miałby przecież powodu się kryć... - zastanawiał się chłopak, aż w końcu potrząsnął głową. - Przyznam się, że ja również aż tak się na alkoholach nie znam... Mam słabą głowę, więc ich unikam. – podrapał się po karku Sol, uśmiechając się przy tym wesoło, jakby nie zawstydzała go jego własna nietolerancja na tego typu trunki. Skinął w końcu głową i wskazał wyjście. - Rozejrzę się po krzakach, zobaczę co znajdę. Jeśli któreś z nas upora się z poszukiwaniami wcześniej niż drugie, lepiej niech poczeka przed wejściem do tej kryjówki – byśmy się nie minęli przypadkiem, szukając siebie nawzajem.
___Rozeszli się i Yinyue weszła do łaźni. Akurat tej nocy była pusta, nikogo jakoś nie nęciła późna kąpiel. Wnętrze wypełniał szum wody, gorąca para oraz cienie, stworzone przez drgające płomienie. Kilka pochodnia na ścianach rozświetlało pomieszczenie, acz nie rozjaśniły wyraźnie każdego zakamarka, sprawiając, że kąty i pewne części łaźni ginęły w półmroku. Widać było zarys ogromnej fontanny oraz rzeźb stojących po wszystkich stronach basenu, kamienne półki z ręcznikami oraz płaskorzeźby ozdabiające wnętrze budowli. Wąskie, bardzo wysoko umieszczone okna wpuszczały do środka cienkie paski światła księżyca... I co teraz? Pozornie, nic nie zwróciło uwagi dziewczyny – wszystko wyglądało tak, jak za dnia, nic nie było nie na swoim miejscu, nic nie wzbudzało podejrzeń... Oprócz bardzo subtelnej, trudnej do wyłapania woni, czegoś, co swoim zapachem przypominało coś błotnistego, nieprzyjemnie bagiennego... Acz trudno było określić co to było i skąd się bierze. Może trochę światła i uważna inspekcja łaźni uchyli rąbka tajemnicy?
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Nie Wrz 13, 2020 10:58 pm
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu zastanawiając się od czego zacząć przeszukiwania. Patrząc na wszystko czuła lekką frustracje nie wiedząc czego tak właściwie szuka.  

Ona nigdy nie była dobra w tych sprawach, swoje rzeczy utrzymywała w porządku więc zawsze wiedziała gdzie, co jest. Za to jej brat zostawiał po sobie wiecznie bałagan i wszystko gubił przez co zawsze musiał ich potem szukać. Wszyscy mówili, że właśnie dzięki twemu jest mistrzem w chowanego, zawsze wszystkich znajdywał. Ciekawe co on teraz robi? – pomyślała. Wiedziała, że żyje, a tak właściwie to czuła. Od zawsze tak było, jedno potrafiło znaleźć drugie nie ważne jak daleko było. Dlatego ona wierzyła, że i tak będzie tym razem, dzięki czerwonej niewidzialnej nitce znów zobaczy brata. Chwile tak stała lekko się uśmiechając na myśl o bracie, nagle pokręciła głową jakby chciała oczyścić ją ze wspomnień i z powrotem skupiła się na zadaniu które ma do wykonania. Podeszła do jednej z półek na ręczniki i odłożyła na niej maskę która teraz tylko utrudniała by przeszukiwanie.

Postanowiła, że zacznie od prawej ściany by przejść dookoła basenu by najpierw sprawdzić kąty i zakamarki a na końcu sam akfen wodny. Jednak nie każde miejsce było dobrze widoczne, z takim oświetleniem nie przejrzy dobrze całego miejsce. Wtedy przypomniała sobie jak Sol używając cosma stworzył kulkę światła. Dlatego też dziewczyna zamknęła oczy, wysunęła rękę do przodu i cała uwagę skupiła na zamkniętej dłoni w której wyobrażała sobie iskrę światła. Nie od razu jej to wyszła lecz z którymś razem jej się to udało. Może nie była tak duża jak ta zrobiona przez Sola, ale dzięki niej mogła wszystko dokładnie zbadać i to się najbardziej liczyło.  

Trzymając ją na dłoni powoli szła do przodu, wzdłuż ściany oglądając wszystko najdokładniej jak potrafiła. Zaglądała za rzeźby, sprawdzała kamienne półki na ubrania. Starała się to zrobić najdokładniej jak umiała by nie pominąć niczego, co mogło pomóc im w tej sprawie.


Ostatnio zmieniony przez Yinyue dnia Pią Paź 09, 2020 12:21 am, w całości zmieniany 1 raz
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Sob Wrz 19, 2020 1:25 pm
___Pieczołowicie sprawdzana łaźnia przywitała Yinyue spokojem i ciszą... Panowała tu zupełnie inna atmosfera niż za dnia – choć jednocześnie wszystko zdawało się takie samo. Kosze na ubrania, stosy ręczników, półki, zdobienia... Pilnie i cicho, uczennica przesuwała się po łaźni, krok za krokiem, oglądając ściany, fragmenty podłogi... Nic nie zdawało się wzbudzać podejrzeń. Iskra kosmosu, którą Yin przywołała w swojej dłonie, wyłowiła z ciemności zarysy kolumn oraz fontanny, wydobywając więcej szczegółów z mroku. Jednak i to nie pomogło. Nic... No może było tutaj coś innego. Ta woń, taka ziemista, roślinna, przywodziła na myśl jakieś bagiennie zielsko... Zapach był bardzo słaby i tylko drobne opary unosiły się w łaźni – mogło to również nic nie znaczyć. Może któraś uczennica w nadmiarze używa ziół przy kąpieli? Jednak Yinyue pilnie oglądała łaźnie, szukając jakichś poszlak. Po dłuższej chwili swoją uwagę skupiła na basenie, w którym uczennice pluskały się najchętniej w ciągu dnia... Fontanna cicho szumiała. Nachylając się nad akwenem wodnym, zdawało się, że coś po lewej stronie dziewczyny poruszyło się. Patrząc na powierzchnię basenu, wśród delikatnie falującej wody widać było charakterystyczne zmarszczki i malutkie kręgi wodne. Plum. Kolejna, duża kropla spadła do basenu, rozpływając się w toni. Gdyby Yinyue stała w innym miejscu, przez szum fontanny mogłaby nie usłyszeć tego zjawiska, ba, mogłaby w ogóle nie ujrzeć, że coś... Kapie z sufitu?
___Uniesiona wyżej kula kosmosu wydobyła z ciemności wysokiego sklepienia... Ludzką sylwetkę. Ktoś drobny przykleił się do kolumny, zapierając ramionami i nogami o zdobienia na suficie, tkwiąc tak w ciszy. Z powodu ograniczonego światła, trudno było powiedzieć jak ta osoba naprawdę wyglądała – Yinyue ujrzała tylko krótkie włosy, zasłoniętą chustką twarz oraz przewieszony przez ramię zdradziecki bukłak. To z niego jakiś płyn kapał, alarmując uczennice zapachem i dźwiękiem... I oto nieznajomy nagle zdał sobie sprawę, że został odkryty. Plan spalił na panewce, być może! Intruz spanikował. W jednej chwili rzucił w stronę Yinyue rzeczonym bukłakiem, który uderzając o dziewczynę bądź o posadzkę łaźni, rozlał dookoła ciemnobrunatną, śmierdzącą ciecz. W tym samym czasie nieznajomy dał susa na fontannę, stamtąd skoczył na brzeg basenu i rzucił się do drzwi, z zamiarem ucieczki...
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Paź 02, 2020 11:03 pm
Oglądając wszystko dookoła nie znalazła niczego podejrzanego, dlatego swoją uwagę skupiła na basenie znajdującym się w centrum pomieszczenia. Powoli podeszła do krawędzi akwenu, przez chwile obserwując jego powierzchnię, która była spokojna choć widać było na niej drobne zmarszczki. Woda nie była czysta, lecz lekko brudna a będąc bliżej, czuła, że ten delikatny błotnisty zapach, był tu bardziej intensywny. Nie chcąc ryzykować zza pleców wyciągnęła zawiniątko z cieniutkimi, metalowymi igłami, wydostała jedną z nich z opakowania i ostrożnie wsadziła do akwenu. Po kilku sekundach wyjęła ją, lecz jej uwaga została przykuta kroplą wody spadającą do basenu. Wcześniej tego nie zauważyła dopiero teraz kucając obok zbiornika była w stanie to dostrzec. Dlatego ostrożnie uniosła głowę do góry, kierując w tamtą stronę kulę energii, lecz nie spodziewała się zobaczyć tego co tam ujrzała.  

Prawie przy samym suficie, trzymając się jednej z kolumn ukrywała się zamaskowana postać. Kiedy osobnik zauważył, że został znaleziony w panice rzucił w dziewczynę bukłakiem, który wcześniej był przewieszony przez jego ramię. Yinyue sprawnie ominęła przedmiot, który upadając na podłogę rozlał się tworząc śliską kałużę. Chłopak wykorzystał chwile jej nie uwagi, sprawnie zeskoczył na dół i szybko pobiegł do wyjścia z budynku. Yinyue uważając by nie przewrócić się na śliskiej podłodze ruszyła w pogoń za nim, pamiętając by zabrać maskę, którą wcześniej odstawiła na jednej z kamiennych półek.

Początek treningu 23:15
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pon Paź 05, 2020 10:33 pm
___To była... Bardzo wymowna chwila ciszy. Przez moment jakby czas zatrzymał się, gdy atmosfera napięła się jak cięciwa łuku. Skórzany bukłak pękł, rozlewając swoją zawartość na gładkiej posadzce łaźni. Rzucono nim sprawnie, ale Yinyue zareagowała pierwsza. Trochę brunatnej wody pobrudziło stopy i kostki dziewczyny, choć zwinnie uniknęła kontaktu z pociskiem. Sprawiło to jednak, że intruz kupił sobie trochę więcej czasu na ucieczkę – jednym susem dopadł drzwi. Człapanie o wilgotną posadzkę rozbrzmiało niemal jak huk wystrzały, gdy biegł, goniony przez uczennicę. Zerknął nerwowo za siebie, pchnął skrzydło drzwi, sprintem wypadł na zewnątrz, ale, ale... Coś odcięło mi drogę. Coś mignęło w powietrzu, spadając niedaleko nich z głuchym łoskotem. Nagle i intruz i Yin stracili widoczność, wszystko naokoło nich stało się szare. To worek z piaskiem padł na ziemię metr przed uciekinierem, płótno pękło, zasypując wszystko drobnym piachem. Pył dzięki masce nie dotarł do jej płuc, ale ograniczał widoczność i powodował kaszel. Po chwili opadł na tyle, że dało się ujrzeć zarys sylwetki przed dziewczyną...
___Nie daj mu uciec! – krzyknął z dachu łaźni głos Sola. Chłopak machnął do Yinyue, wskazując postać przed nią, która właśnie otrząsnęła się i chyba zdając sobie sprawę, że nie ucieknie za szybko, przyjęła zupełnie inną taktykę. - Zaraz do Ciebie zejdę! – zawołał uczeń, widząc, co może się rozegrać na dole. Chusta zasłaniała twarz uciekiniera, ale widać było ciemne, świecące oczy w szczelinie, gdy postać nagle wystudiowanym ruchem zrobiła krok i wykonała szybki cios nogą, uderzając uczennicę w ramię. Zabolało! Intruz uniósł gardę, szykując się do pojedynku... Przecierał odruchowo dłonią powieki. Pył rzucony przez Sola zaszkodził mu. Wyglądało na to, że już nie miał jak uciec, wolał zawalczyć na oślep niż pędzić, również na oślep, przed siebie. Czy to dobrze czy nie, kto wie... Yinyue musiała zdecydować co zrobić!
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Paź 09, 2020 6:22 pm
Yinyue wybiegła z łaźni za zamaskowanym chłopakiem, odległość jaka ich dzieliła nie była znacząco dużo. Jedno za drugim opuścili mury budynku, gdy nagle coś szybko przeleciało im przed oczami i upadło na ziemię, pękając i wyrzucając zawartość na zewnątrz. Jak się okazało był to worek z piaskiem zrzucony z dachu łaźni. Tumany piachu i kurzu unosiły się w powietrzu powodując utrudnioną widoczność jak i kaszel, a suchość powietrza i gleby przez rzadki opad deszczu nie pomagały. Dzięki masce, która znajdowała się na twarzy dziewczyny, niedogodności te miały słabszy efekt, jednak wciąż były one doskwierające. Yinyue nie była wstanie dostrzec nic co jest przed nią przez ciemność i pył, więc tym bardziej nie mogła sprawdzić, kto jest nad nią. Jednak to szybko się rozwiązało, ponieważ postać na dachu odezwała się i jak się okazało był to Sol. 

Kiedy pył opadł na tyle, że widać była zarys postaci znajdującej się przed nią, dziewczyna nagle poczuła uderzenie w ramię. Nie udało jej się uniknąć ciosu przez szok pozostawiony po upadku worku, lecz ból całkowicie ją wybudził. Przygotowała się do uniknięcia następnego ciosu wymierzonego przez delikwenta jednocześnie słuchając tego co krzyczy do niej Sol, jednak nie odpowiedziała nic chłopakowi skupiając się na przeciwniku i jego ruchach, by móc uniknąć lub wymierzyć cios w odpowiednim momencie. ~ W końcu dzieje się coś ciekawego ~ Yinyue czuła, że jej rywal jest silniejszy fizycznie, jak i jego ciało chociaż skryte pod materiałem było wyćwiczone i lepiej zbudowane, poczuła to na własnej skórze po ciosie jaki jej zadał, dlatego musiała oszczędzać siły i czekać na odpowiedni moment by wymierzyć precyzyjny atak. 

Ciosy, które chłopaka wyprowadzał były chaotyczne i nieprecyzyjne przez resztki piasku znajdujące się w powietrzu jak i oczach napastnika. Dziewczyna miała to na uwadze podczas unikania jego ciosów. ~ Nie unikaj tylko jego ciosów, ale sama też zaatakuj, choć wolę by cię szybko pokonał. ~ Ignorując jej słowa Yinyue nie zmieniła swojej strategii na tę walkę.

Koniec treningu 18:21


Ostatnio zmieniony przez Yinyue dnia Sob Paź 10, 2020 12:58 am, w całości zmieniany 1 raz
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Paź 09, 2020 8:32 pm
___Spod zakrycia twarzy dało się słyszeć zirytowane syknięcie. Przeciwnik Yinyue zdecydował się na walkę. Nie uciekał – było to utrudnione przez piach w jego oczach, stracił przez to cenny czas, który mógłby poświęcić na przemknięcie w stronę lasu. Wygląda na to, że intruz uznał, że musi skupić się na pokonaniu osób, które miał na ogonie – póki co, zaliczała się do tego Yin, ale zaniepokojone spojrzenie w górę zdradziło, że zamaskowana postać podejrzewała, iż z Solem też przyjdzie się jej zmierzyć. W międzyczasie mocno wbiła nogi w ziemię przyjmując gardę. Atakowała bez tchu, nie chcąc dać czasu dziewczynie na obronę. Co prawda Yin sprawnie unikała większości ciosów – to tu, to tam, przeciwnik musnął ją kopniakiem albo uderzeniem pięści. Zabolało, ale nie jakoś strasznie, ot, będzie siniec i tyle. Można było powiedzieć, że umykała jak motyl przed kimś niewprawnie używającym siatki do łapania insektów. Widocznie zirytowało to intruza, bo zgrzytnął zębami i dosłownie rzucił się do przodu, atakując niemal na oślep – nie tylko piach miał w oczach, złość rzuciła się mu na oczy.
___Na moment odsłonił się, stając bokiem do Yinyue, łapiąc równowagę, którą zdawało się, stracił na sekundę... To była dobra chwila do reakcji!

___OOC Opisz mi ładnie jak walczysz z intruzem Very Happy
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Sro Paź 14, 2020 4:59 pm
Pomimo szybkiego tempa walki postawa dziewczyny była spokojna, a jej ruchy były dokładnie przemyślane. Dzięki panowaniu nad umysłem, utrzymywała kontrolę nad Qi w jej organizmie a co za tym idzie również idealną koordynację z ciałem. Można powiedzieć, że jednocześnie się broniła i atakowała, starając się przekierowywać siłę oponenta przeciwko niemu. Stała lekko na stopach w rozkroku by jak najlepiej panować nad równowagą i jak najszybciej reagować na ruchy chłopaka. Nie przejmowała się drobnymi ciosami otrzymanymi od oponenta, które były bardzo niecelne, nie trafiając w żadną ważną części ciała Yin.

Wtem delikwent na kilka sekund przeniósł swój wzrok z dziewczyny na co coś powyżej, a tak właściwie kogoś. ~ Czy on naprawdę myśli, że go nie  pokonamy? ~ Yinyue wykorzystała jego chwilowy brak koncentracji atakując boczną powierzchnię stawu łokciowego w lewej ręce, mając nadzieję na chociażby szok czy odrętwienie tej kończyny.  ~ Jeśli nie ty, to ja się nim zajmę, wtedy to już będzie martwy. ~ Mimo dogryzek z jej strony Yinyue nie przykładała większej uwagi o czym mówi, skupiając całą swoją uwagę na przeciwniku i jego ruchach.

Po tym ataku dwójka rywali odskoczyła od siebie, odgłosy walki ucichły, a dwójka wojowników jedynie mierzyła się wzrokiem chodząc w około. W tamtym momencie dało się usłyszeć szelest liści na drzewach, delikatny szum wiatru jak i ich ciężkie oddechy. Jednak nie trwało to długo, ponieważ obydwoje przystąpili ponownie do starcia. Dłonie jak i nogi poszły w ruch, atakując przeciwnika, starając się zadać jak najpoważniejsze obrażenia. Yinyue to prawą lub lewą ręką parowała ciosy chłopaka, czy stojąc miękko na nogach robiła uniki przeskakując w inne miejsce przed atakami dolnych kończy napastnika. Dziewczyna zauważyła, że ruchy oponenta z każdym atakiem stają się bardziej agresywne i niecelne, a on sam daje się pochłonąć złości, co jak uważała doprowadzi go do zguby i właśnie to się stało.

Chłopak stracił na chwilę równowagę, przez co się odsłonił. Yinyue tylko czekała na taki moment i szybko zaatakowała przeciwnika. Celem jej ataku był punkt witalny Hyung Gol (który to znajduje się tuż pod połączeniem rękojeści mostka z trzonem), szybkim ruchem ręki wykonała precyzyjny atak prostą dłonią zawierając w nim większość energii jakiej jej pozostała. Dziewczyna była prawie pewna, że uda jej się złamać kość w okolicy stawu mostkowo-obojczykowego przez co doprowadzi to chłopaka do zaburzeń oddechu i utraty przytomności.


Ostatnio zmieniony przez Yinyue dnia Wto Paź 20, 2020 4:22 pm, w całości zmieniany 1 raz
Odyn
Odyn
Liczba postów : 116

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Wto Paź 20, 2020 3:56 pm
MG Mode ON!

Gdy tylko przeciwnik Yinyue się odsłonił, to dziewczyna skorzystała z okazji i uderzyła go w punkt witalny, pozbawiając go oddechu i całkowicie wybijając z równowagi. Chłopak został odrzucony tym ciosem i padł na ziemię. Wydał z siebie przeciągliwy, pełny bólu jęk i spróbował się podnieść, lecz jego mięśnie go zawiodły i upadł po raz kolejny, tym razem już całkowicie tracąc przytomność. Nie wyglądało na to, że miałby ją odzyskać w najbliższym czasie.
-Nic ci nie jest?-
Do uczennicy dobiegł Sol, który najpierw spytał o stan dziewczyny, a następnie przeniósł swoją uwagę na nieprzytomnego chłopca. Uczeń przerzucił go sobie przez plecy, a następnie zwrócił się do Yinyue.
-Dobrze się dzisiaj spisałaś, odpocznij. Ja go zabiorę do Wielkiego Mistrza, on będzie wiedział co z nim zrobić.-
I jak powiedział, tak zrobił...

KONIEC PRZYGODY
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Sro Paź 28, 2020 2:54 pm
___Pamiętała brzdęk pękającego kryształu oraz błysk światła. Uderzenie i uczucie nieważkości, gdy jej stopy oderwały się od ziemi. Widok nieba i promieni słońca przebijających się przez liście najbliższych drzew. Wstążki światła padały prosto na trawę, gdy gorejąca kula nad nimi znajdowała się w zenicie... Czy to czują ptaki, gdy latają..? I nagle to uczucie dryfowania w przestrzeni zmieniło się w niesamowity ciężar bólu, ciągnący ją całą swoją siłą do ziemi. Zupełnie jakby świadomość potrzebowała chwili by objąć sobą wszystkie rany i cięcia, nim całym ich ogromem uderzyła w dziewczynę. Każdy skrawek jej ciała targany był tym dziwnym napięciem, do tego stopnia, że powieki zamknęły się same jak ciężkie wrota i spadła w dół jak ołowiana figura. Névétte nie zdawała sobie sprawy, że w rzeczywistości została pochwycona przed upadkiem przez bezpieczne ramiona Rycerz Złotego Skorpiona. Cały czas osuwała się w bezwładzie nieświadomości... W nieznane. Nie było już słońca ani igrających ciepłych promieni na trawie, tylko chłodne powietrze, zamieniające jej oddech w parę. Półmrok bez wyraźnego źródła światła, przez który płynęła, spadała w dół... Ciężka, obolała, jakby każda kropla utraconej krwi zwracała z naddatkiem dodatkowy ciężar bólu. Mięśnie zastałe jak zardzewiałe żelazo, nawet zapach krwi przypominał rdzę i sól... A potem, po nieokreślonym czasie, gdzieś nad jej głową rozbłysły gwiazdy, setki tysięcy gwiazd malując piękną noc. Uniosła głowę by się im przyjrzeć, a one zerwały się ze sklepienia nad spadającą Névé i ruszyły w jej stronę, oślepiając ją blaskiem... Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że to światło to promienie słońca odbijające się od złotego pancerza na ramieniu Antary. Kilkanaście metrów przed łaźnią otworzyła bezwiednie powieki, a przytomność wróciła dopiero parę chwil po tym. Mrugnęła, w ciszy uświadamiając co się stało oraz gdzie się znalazła.
___Nie było trudne domyślenie się co zaszło. Jak większość mężczyzn Arthur nie potrafił odróżnić walki na śmierć i życie od walki ćwiczebnej... Nie byłby to pierwszy raz, gdy Névétte oberwała od jego płci tak mocno, że straciła przytomność. I pewnie nie ostatni. O ironio poturbował ją gorzej niż Nemei... Zaleciało jej to trochę hipokryzją maskowaną górnolotnym rycerstwem, ale tego przedsmak już miała podczas ich wcześniejszej rozmowy. Widocznie tylko Aiónios potrafił walczyć z dziewczyną tak, że faktycznie oboje wyciągnęli ze wspólnych ćwiczeń jak najwięcej, trenując podejścia i nowe chwyty – a jej ostatni towarzysz ćwiczeń, cóż... Anglik pewnie podczas stosunku też kończył przedwcześnie, dlatego był taki nabzdyczony. Wiele to wyjaśniało. Co prawda Névé nie odczuwała goryczy porażki ani zawstydzenia, że przegrała, żal jej było tylko tego, że nie zdążyła w ogóle niczego potrenować. Ledwie stanęli do walki, już straciła przytomność i tyle ze zdobywania doświadczenia. Gdzieś z tyłu głowy miała świadomość, że uniknęła podróży do mrocznego królestwa Hadesa, tylko dzięki jednej osobie... Ha, ciekawe, czy ratowanie uczniów przed niechybną śmiercią należy do obowiązków Złotych Rycerzy..? Antara niosła ją spokojnie w swoich ramionach, jakby Névétte nic nie ważyła. Było to całkiem przyjemne uczucie. I choć kobieta miała na sobie twardy pancerz, miło było oprzeć skroń o jej pierś i odetchnąć cicho... Zdecydowanie, białowłosa uważała, że lepiej i o wiele wygodniej jest być niesionym przez płeć piękną, gdyż jest na czym wygodnie złożyć głowę...~ Inna rzecz, że nie miała siły tej głowy podnieść. Spojrzała na swój poharatany brzuch, z niejakim trudem skupiając na nim wzrok. Rozmazane plamy zasychającej i świeżej krwi tworzył nietypowy wzorek na jasnej skórze. Zerknęła na bezwładnie leżące ramię, na nogi, pocięte uda i całą gamę różnokolorowych sińców na biodrach i brzuchu. Lekki uśmieszek pojawił się na odsłoniętych ustach Névétte, choć wymowne spojrzenie srebrzystych oczu zakrywała dalej górna połowa maski. Gwizdnęła cicho.
___Teraz to ja wyglądam jak coś, co spadło na ziemię ze stołu u rzeźnika...~ - zaśmiała się słabo, pomimo wyraźnego ukłucia bólu w piersi i metalicznego smaku krwi w ustach. Krople posoki czerwonymi liniami spłynęły w dół kącikami jej warg i z dziurek nosa. Nabrała z trudem powierza w płuca, przymykając ponownie oczy, czując delikatny, kołyszący ją rytm kroków Rycerz Złotego Skorpiona. Chwilę później otworzyły się drzwi łaźni i Antara wniosła ją do środka. Névé uniosła lekko dłoń, gestem dając znać, że sama spróbuje wstać, choć nie było się bez pomocy zielonowłosej. Miękkie nogi drżały i dopiero po chwili posłuchały się właścicielki. Wspierając się o ścianę, białowłosa zdjęła z twarzy pękniętą maskę i przyjrzała się jej uważnie. Dolna część odpadła, rozbita jak szkło w mniejsze kawałki, natomiast większa, zasłaniająca jej oczy pozostała. Ślady świeżej krwi przysłoniły starą, ciemną plamę posoki po wewnętrznej stronie zasłony twarzy, która wgryzła się w metal przed kilkoma dekadami. Névé przejechała po niej delikatnie kciukiem, uśmiechając się kącikiem warg. - Miałaś rację, Celeste. – przyznała, a w srebrzystych oczach dziewczyny pojawiła się dziwna czułość, zrozumienie co do wyboru i słów poprzedniej właścicielki maski i... Nie tylko do tego. Przytaknęła lekko własnym rozważaniom, nim uniosła wzrok na Antarę, by uśmiechnąć się wdzięcznie pomimo swojego stanu. Ukłoniła się, unosząc mniej obolałe ramię na poziom piersi. - Merci beaucoup pour tout~ Mam u Ciebie dług. – dodała Névétte prostując się i opierając plecy o chłodną ścianę. Westchnęła z ulgą, czując przyjemne zimno na rozognionych, obolałych plecach. - Lepiej ćwiczyć z kimś, kto podczas treningu nastawia się na zdobycie doświadczenia obu stron, pomagając sobie nawzajem, niźli z osobą trenującą kosztem innego. – powiedziała, nie adresując tych słów do nikogo konkretnego. Nie winiła nikogo za swój stan, ot, nie wiedziała, że tak to będzie wyglądać, dopóki nie zgodziła się na sparing. Teraz powiedziała, co uznała za słuszne, odkładając maskę na półkę i zabierając się za rozplecenie wymiętego warkocza.

___Początek treningu
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Czw Paź 29, 2020 9:04 pm
Po zadaniu ciosu chwile stała w tej samej pozycji starając się unormować oddech po czy wyprostowała się i spojrzała na jej dotychczasowego przeciwnika. Na pytanie Sola odpowiedziała, że wszystko jest dobrze, co było prawdą, bo sama żadnych poważnych obrażeń nie otrzymała podczas walki. Po jej słowach Sol podszedł do zamaskowanego wojownika po czy bez większych problemów przerzucił go na jedno z ramion, wypowiedział parę słów do dziewczyny i odszedł w stronę Sanctuarium.

Yinyue chwile stała patrząc na znikającą w ciemność postać młodzieńca, a gdy chłopak całkowicie zniknął w ciemnościach spojrzała ponad siebie na jeszcze widoczne gwiazdy. Niebo powoli stawało się coraz jaśniejsze, dlatego po paru minutach stania ruszyła w stronę swojego domku by udać się na zasłużony odpoczynek po tak długiej i ciężkiej nocy.

Zt
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Pią Paź 30, 2020 2:19 pm
~MG~
***


Antara skinęła głową i była nawet rozbawiona, ale nie powiedziała czym dokładnie. Chwilę jeszcze została przy Névétte, a kiedy do łaźni weszły nimfy z potrzebnymi rzeczami, kobieta pożegnała się i skierowała się do wyjścia. Stukot jej stalowych obcasów rozchodził się echem po kamiennych korytarzach.
- Znajdź mnie, kiedy wydobrzejesz. - rzuciła na odchodne. O co mogło jej chodzić? 
Jedna z nimf przygotowywała kąpiel, druga w gotowości miała potrzebne olejki i bandaże, które załagodzić miały ból. Kobiety były do siebie podobne, wnioskować więc można było, że to siostry. Odziane był w białe szaty, na rękach i kostkach miały srebrne bransolety, a we włosach świeżo zerwane kwiatki, przeplecione srebrnymi koralami. 
- Ale panienka okropnie wygląda. To znowu Nemei? - zapytała jedna, a druga po chwili wtrąciła, nieco oburzona. Najwyraźniej nie przepadały za Złotym Rycerzem Lwa.
- Straszna z niego szuja! Gdybym mogła, to... to... to... nic bym mu nie zrobiła, eh. - roześmiała się wesoło, śmiejąc się z własnej bezradności.
- Burak z niego, ale muszę przyznać, że jednak jest przystojny, hihihi. - zachichotała ta pierwsza, zasłaniając dłonią swoje usta.
- Nie znasz się! Najlepszy jest Shaun! Jest cudowny... Ten spokój, to opanowanie... Ahh... - westchnęła, marząc o Złotym Rycerzu Barana. Chwilę jeszcze o nim rozmyślała, aż w końcu westchnęła ciężko, biedna i zrezygnowana, bo o ile Shaun był spokojny i opanowany, to nie zwrócił na niej nigdy większej uwagi.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Sob Lis 07, 2020 8:31 pm
___Lepkie od posoki i potu palce z trudem próbowały rozpleść srebrzysty warkocz. Kosmyki pełne były kurzu. Skóra na ciele oznaczona krwistymi plamami i smugami ziemi nie prezentowała się najładniej. Faktycznie, Névé mogła uchodzić za żywego stracha na wróble, choć dobry nastrój jej dla kontrastu nie opuszczał. Wręcz odwrotnie, zdawała się sama być czymś rozbawiona... Może ironią, może przypadkiem, może czymś innym? Pokiwała lekko głową na boki i dalej walczyła z rzemieniem, przejmując się w coraz mniejszym stopniu własnym stanem. Na jej wargach igrał chochlikowaty uśmieszek. Nie pierwszy pobitą ją niemal na śmierć, ani nie ostatni raz... Ba, nie raz wychodziła zwycięsko z bijatyk w podobnym stanie – a, że teraz przegrała, jakoś jej wybitnie nie bolało. Dziwne. Nie czuła żalu ani do siebie ani do Arthura, po prostu tak wyszło i tyle. Z igraniem z bólem też była dobra. Czerwone opuszki ślizgały się po rzemyku splatanego warkocza, aż złapała za brązowy sznurek i rozerwała go z cichym trzaskiem. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że Antara odchodzi – skinęła jej tylko głową na znak, że zapamięta jej prośbę... I już Złotego Rycerza Skorpiona tu nie było. Odeszła zaskakująco cicho jak na kogoś odzianego od stóp do głów w pancerz z metalu. Za to Nevtte uniosła wzrok akurat w dobrym momencie, by ujrzeć jak drzwi łaźni otworzyły się i do środka weszły dwie nieznane białowłosej dziewczyny. Sądząc po strojach i braku masek były służkami świątynnymi, a może i nawet podlegały samej Atenie... Skinęła im dłonią, rozrywając w drugim miejscu rzemień i w końcu rozczesując palcami pełne kołtunów włosy. Uśmiechnęła się lekko w ramach powitania, a pomimo zmęczonej i wymiętej potyczką aparycji, w oczach zatańczyły wesołe iskierki. Dziewczęta okazały się zaskakująco... Normalne. Wesołe, plotkarskie, chichoczące... I sądząc po ich westchnieniach, przeżywały pierwsze miłostki, kierując swoje uczucia do postaci najsilniejszych Rycerzy w Sanktuarium. Ah, sama kiedyś przez to przechodziła, choć kilka lat wcześniej. La. To będzie ciekawe~
___Nemei? Non, to efekt... Nieudanego sparingu~ - sprostowała dziewczyna na pierwsze pytanie pod swoim adresem. Zaśmiała się lekko, od razu rozmasowując skórę pod obojczykiem. Zbyt głęboki oddech i śmiech sprawiały, że coś ją mocno tam zakuło – będzie siniec, oj będzie... Odrętwienie z jej ciała powoli spływało, ale wracał ból – choć nie było to przyjemnie, ocuciło ją z tego półprzytomnego stanu jaki czuła, będąc jeszcze w ramionach Antary. Névétte odsunęła się nieco od ściany, stając prosto o własnych siłach i rozpinając skórzane pasy wokół swojego biustu. Ruchy jej były powolne, ostrożne, ale skuteczne. Ani razu nie drgnęła ani nie zatrzymała się, choć cięcia na ciele dawały się we znaki. Dziewczęta przyniosły ze sobą świeże opatrunki i ładnie pachnące olejki, które pomóc miały przy bandażowaniu jej ran. W dodatku, dalej rozmawiały... - Lew – przystojny? - zapytała nagle ze zdumieniem Név, zamyślając się na chwilę. Wywołała z pamięci lico Rycerza – rzeczywiście urodziwe, męskie, z charakterystycznymi dla niego surowymi rysami. Nie było mu z nimi za bardzo do twarzy, znak, że nie przywykł do takiego stanu ducha – najprawdopodobniej. - Mmmoże~ Peut-être. Marszczy się tak, że cały czas wygląda jakby miał łajno pod nosem~ – oceniła, uśmiechając się kącikiem warg Névétte, nie ukrywając cichego, drwiącego chichociku, po czym jej wzrok nieco spoważniał, przygasły rozbawione iskierki. Westchnęła rozmasowując obolałe ramie. - Ładna buźka nie usprawiedliwia braku szacunku do kobiet oraz słabszych od siebie. – dodała, skupiając zgoła na czymś innym. Starała się rozebrać się bez ich interwencji, choć było to trudne. Zdjęła materiał ze swoich piersi, ścierając odruchowo plamy krwi z brzucha. Rozsupłała pas spodni, a tu jednak... Gdy rozległy siniec na plecach nie pozwolił się Névé dokładnie pochylić, odetchnęła cicho i poprosiła o pomoc. Dziewczęta pomogły jej zdjąć buty i oddzielić przyklejone zaschłą krwią nogawki od skóry. Następnie, zostawiając za sobą kilka plam krwi i brudu, Névétte dała się zaprowadzić do środka łaźni, siadając na krawędzi basenu.
___Widok nie był za ładny. Odbicie w tafli parującego akwenu pokazało dziewczynie, że jej samopoczucie było zdecydowanie lepsze od jej faktycznego stanu. Wbrew sińcom oraz masie ran ciętych ozdabiających jej skórę, Névétte czuła się dobrze. No, może oprócz tego okrutnego osłabienia i bólu co gorszych szram. Zupełnie jakby ktoś ciął ją niewidzialnym nożem, po brzuchu, piersi, udach i ramionach... Jeszcze kurz i ziemia, brrr, nie wspominając o pocie i brudzie... Aż jej ścierpła skóra. Trzeba było to jak najszybciej zmyć! Delikatnie nabrała wody w dłonie, myjąc dokładnie najpierw ręce, nim zabrała się za przemywanie swojej skóry. Nachyliła się nad taflą by opłukać twarz i odgarnąć gęste loki za ramiona. Kilka z nich umoczyło już swoje końcówki w basenie, przylegając mokrymi kosmykami do ciała. Bez pośpiechu, za to metodycznie, pozbyła się posoki z kącików ust i nosa, wymyła skronie i szyję. Odetchnęła cicho. Ciepło działało dziwnie mobilizująco, choć pozwalało się jej jednocześnie zrelaksować. Névé wsunęła obie nogi do basenu, do poziomu kolan. W kontakcie z gorącą wodą skóra zapiekła i zaczerwieniła wokół ran – jak trzeba, to trzeba, choć nawet nie syknęła pod nosem. Rozbudziło ją to niemal do pełnej przytomności. Zaczęła przyglądać się krzątającym nimfom,  gdy nagle zdała sobie z czegoś sprawę...
___Oh, non...Excuse mes manières, jestem Névétte~ – zabrała w końcu głos, gdy wyrywała się ze stanu zamyślenia. Nie przedstawiła się, co za faux pas. Potrząsnęła głową zbierając rozproszone myśli i uśmiechnęła się ciepło. - Przepraszam za przysparzanie wam pracy. – powiedziała spokojnie, unosząc lewą łydkę, by woda wokół jej nogi lekko zafalowała, tworząc małą falę. - Do tej pory zawsze zajmowałam się sama swoimi ranami... - dodała jakby na usprawiedliwienie, patrząc jak dziewczyny szykują bandaże i otwierają buteleczki z aromatycznymi olejkami. Nim nastąpi badanie ran, trzeba je najpierw dokładnie umyć i wyczyścić. Skok do basenu nie był dobrym pomysłem, ale z wdzięcznością Névétte przyjęła gąbkę od jednej z dziewcząt. W ten sposób mogła umyć się bez obawy, że stojąc w wodzie nogi odmówią jej posłuszeństwa i utopi się w damskiej łaźni. Przemywając ramiona, spojrzała na sufit, na ozdobne sklepienie z wzorem z gwiazd. Hmm... - W Sanktuarium jest troje Złotych Rycerzy, prawda? – zapytała, nie odrywając oczu od mozaiki nad sobą. - Antarę miałam przyjemność spotkać, w przypadku Nemei'a to była nieprzyjemność, ale Shaun... Nie miałam jeszcze okazji go widzieć, nie wiem nawet jak wygląda, a co... - przechyliła głowę przez ramię, zerkając znacząco na dziewczynę, która jeszcze chwilę temu rozpływała się nad jego osobistością. Uśmiechnęła się figlarnie. - Taki jest cudowny~? – zapytała, oczekując kilku ciekawych ploteczek.

___Koniec treningu


Ostatnio zmieniony przez Névétte dnia Czw Lis 19, 2020 8:13 pm, w całości zmieniany 2 razy
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Czw Lis 19, 2020 2:06 pm
~MG~
***

Służki zachichotały cicho, gdy Navette porównała wyraz twarzy z posiadaniem odchodów pod nosem. Pokręciły głowami na boki, nie mogąc przestać się śmiać. I choć uważały go za przystojnego, to nie mogły się nie zgodzić ze stwierdzeniem Névétte.
Trójka kobiet plotkowała sobie w najlepsze, a służki pomagały Névétte, kiedy ta poprosiła je o to lub kiedy widziały, że z czymś sobie nie radzi. Gdy mówiła, że to problem i kłopot, te jedynie machały rękami i uśmiechały się serdecznie, mówiąc że w obecnych czasach (i nie tylko) trzeba sobie pomagać. Do tego przedstawiły się, nosząc imiona Celeste i Calipse. Atmosfera była bardzo przyjazna, a przyjemna, ciepła woda tylko bardziej rozleniwiała, wpływając na ciało i cały organizm leczniczo i kojąco.
- Shaun? Hmmm... - zaczęła ta, która go wcześniej wychwalała, czyli Calipse. Wcześniej skinęła głową, potwierdzając, że w Sanktuarium znajduje się obecnie tylko trójka Złotych Rycerzy.
- Jest... Jak nikt inny w Sanktuarium. Jest przystojny, dobrze zbudowany, pomocny, a to jego przenikliwe spojrzenie, cudo! Jego głos musi być przepiękny, ach... - spojrzała gdzieś w dal, patrząc w ślepy punkt, rozmarzyła się zupełnie, a gdy zdała sobie z tego sprawę, zarumieniła się i zachichotała cicho.
- Zakochana para! - parsknęła śmiechem Celeste, przy okazji chlapiąc drobiną wody swoją przyjaciółkę.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Wto Lis 24, 2020 9:30 pm
___Jakże spokój parnej, mglistej łaźni kontrastował z bojową atmosferą walki treningowej... Dwa światy - acz nie do końca. Coś łączyło jedno z drugim, tak jak morze ma dwa oblicza – gładkiej, przyjaznej tafli wody oraz nieubłaganego, spienionego sztormu. Przypomniało to trochę naturę kobiecą... Sprzeczną, chaotyczną i jednocześnie zharmonizowaną. Według Névétte było to takie spojrzenie w metaforyczne zwierciadło, nawet jeśli ciąg myśli, który doprowadził do tego stwierdzenia, był odrobinę niejasny. Dochodziła do siebie. Humor dziewczyny był w tej chwili znakomity, wbrew temu jak się białowłosa prezentowała. Jej ramiona i uda, choć oczyszczone z krwi i pyłu nie były tak szkaradne, to straszyły nieregularnymi, czerwonymi kreskami ran. Nucąc delikatnie, dziewczyna patrzyła na swoje odbicie w parującej wodzie, ostrożnie starając się do końca rozplątać skołtuniony warkocz. Nimfy pomogły jej obmyć ramiona z krwi, wyczyściły zadrapania na plecach i obejrzały dokładnie wszystkie zacięcia oraz sińce, jakie tylko mogła im zaprezentować. Huh. To było... Całkiem przyjemne, móc choć raz przymknąć powieki i pozwolić komuś zająć się sobą. Z jednej strony Névé musiała zwalczyć chęć sprawdzania stanu swojej anatomii samodzielnie – nie była podejrzliwa, lecz wystarczająco długo sama dbała o swoje krągłe cztery litery, by czuć się trochę nie na miejscu, gdy ktoś robił to za nią. Jednakże... Pozwoliła sobie na chwilę relaksu, wiedząc, że nic jej za to nie grozi. Nachyliła się nad akwenem, a jedna z dziewcząt pomogła umyć jej włosy i plecy, zawiązując potem mokre kosmyki w coś na kształt koka. Następnie, czysta skóra została wysuszona miękkim ręcznikiem i nimfy rozpoczęły nakładanie opatrunków zwilżonych pachnącymi olejkami i owijanie co poważniejszych miejsc bandażami. Dziewczyna uniosła ramiona w górę, przeciągając się z pomrukiem zadowolenia, co wywołało rozbawienie nimf.
___Celeste... Ciekawe, że los uznał za stosowne zesłać przed dziewczynę postać nimfy o tym samym imieniu, co zmarła żona jej opiekuna. Ba, pęknięta maska ze starym śladem krwi należała do jej imienniczka – partnerki Alberta, która zginęła zasłaniając ową maską swoje oblicze... Świat bywa zagadkowy, co tu kryć. Spojrzenie białowłosej na moment stało się melancholijne, ale zaraz na jej twarzy pojawił się wesoły uśmieszek. Miłe jej było damskie towarzystwo, a i na dziewczyny przyjemnie się patrzyło z kilku powodów~ W dodatku przysłuchiwała się bez złośliwości czy wywracania oczami miłosnym kłopotom Calipse. Hm... Czy to nie był dobry moment, by dowiedzieć się kilku ciekawostek~? Jeśli Névétte dobrze to rozegra, może dowie się od nich czegoś interesującego, acz zależało to zapewne od ich stanu wiedzy... A nawet jeśli nie, miło będzie trochę poplotkować o kimś, na kim w Sanktuarium można oko zawiesić~ Z chęcią poznałaby tego Shauna, choćby po to, by przyjrzeć się czy jest tak dobrze zbudowany i szarmancki jak to zachwycała się dziewczyna~
___Z takim opisem, to nie dziwię się, że tak wzdychasz Ma Amie~ – mrugnęła do niej Névétte i pochyliła się nieco, opierając łokcie o kolana i wspierając twarz o złączone dłonie. Przechyliła nieco głowę w bok, rozmarzonym wzrokiem patrząc przed siebie i westchnęła. Para namalowała na jej policzkach delikatnie rumieńce, a spojrzenie błysnęło, gdy spojrzała na drugą nimfę nieoczekiwanie. - A Ty, Celeste~? Nemei może się podobać, ale czy jest tutaj ktoś, do kogo czujesz miętę przez rumianek~? - zachichotała miękko, mrugając teraz do niej. - Nie krępuj się, Calipse przecież nam już o Shaunie powiedziała, nie chcesz być chyba w tyle~? - spojrzała na nią znacząco i drocząc się nieco, pomachała nogami, chlupocząc gorącą wodą. Ploteczki ploteczkami, ale był to dobry sposób na nawiązanie nici porozumienia. Zwłaszcza, że były w łaźni, co tworzyło zamkniętą, intymną strefę do tego typu zwierzeń... Jedna nimfa już odpłynęła marzeniami, zachwycając się swoim Rycerzem, a Névé czuła sympatię i swego rodzaju delikatnie gorzkie rozbawienie. Ah, pierwsze niewinne uczucia. Zauroczenie, zadurzenie, a potem miłość... Jak się jest młodym, to nie odróżnia się jednego od drugiego a krótki, niedbały pocałunek można wziąć za deklarację wiecznego uczucia. Zwiędłą stokrotkę za najpiękniejszy prezent... I nie byłoby nic złego w tym marnym kwiatku, gdyby faktycznie był ofiarowany z miłością. Dziewczyna niejako skarciła się w myślach – rozmyślała i brzmiała teraz jak stara kobieta, gdy w rzeczywistości była w wieku Calipse i Celeste. Oh, non, jakby powiedziała to na głos, pewnie uznałyby ją za starą pannę~ Faktycznie miała pewne doświadczenie, z niejednego pieca... Chleb jadła, ekhm, ekhm, i nie chodziło jedynie o przyjemności cielesne. Na ustach dziewczyny zatańczył figlarny, choć wciąż ciepły uśmieszek. Potarła brodę w zamyśleniu, patrząc gdzieś przed siebie.
___Tak, by było sprawiedliwie... Mojego serca nikt tu jeszcze nie skradł, ale znam kilku panów, na których patrzy się z przyjemnością~ – Névétte wyprostowała się nad brzegiem akwenu, założyła elegancko nogę na nogę i położyła dłoń na piersi, nim zaczęła opowiadać. - Na pewno muszę wspomnieć o Aióniosie~ Mój drogi kolega jest wysoki, równie miło dla oka zbudowany i ma pięknie, błękitne włosy~ Dżentelmen na dodatek! Stanął w mojej obronie przed Nemei'em, więc niczego mu nie brakuje... Ani męskości, ani odwagi~ – zachichotała na ten dwuznaczny komplement i przyklasnęła, po krótce streszczając dziewczętom sytuację nad rzeką. Powiedziała o tym, jak Złoty Rycerz przestraszył dwójkę młodszych uczniów i zaczął ją obrażać, a Aiónios podjął się złagodzenia całego zamieszania, stając oko w oko z Lwem. Co prawda tylko ona za to oberwała... Acz nie było śladu po tym sińcu na policzku, choć, jeśli dobrze pamiętała słowa jednej z nimf - To znowu Nemei? - jego popis nie uszedł niezauważony. Kontynuując, kontynuując... - Jest też taki jeden uczeń... Kitalpha~ – uśmiechnęła filuternie na samo wspomnienie ich spotkania. - Przystojny, szarmancki i uprzejmy dla kobiet~ Buźkę ma ładną, naprawdę jest na co popatrzeć~ Walczy świetnie, mieliśmy okazję wspólnie trochę poćwiczyć na arenie... Jego ruchom nie mam nic do zarzucenia~ – dorzuciła beztrosko, kompletnie nie przejmując się jak dwuznacznie ich wychwala... Prawdę mówiąc, był to celowy zabieg. Névétte nie przywykła przepuszczać swoich myśli przez filtr, a, że lubiła wspominać o pewnych sprawach, nie czuła krępacji i się z tym nie kryła – bo po co? Uniosła palec lewej dłoni w górę, jakby sobie o czymś przypomniała i gestem przywołała dziewczyny do siebie. - Ah, i trzeba przyznać, że jego ciało na pewno należy do wojownika, tu i tu ma blizny i sporo mięśni... - nachyliła się do nimf, tajemniczym i konspiracyjnym tonem dodając – A i w tych dolnych rejonach jest równie dobrze zbudowany... Sama widziałam, co prawda przypadkiem, ale ale...~ - dodała z szelmowskim uśmiechem prostując się i cicho śmiejąc. - Żeby nie było, że się tak nad nim rozwodzę, Kitalpha ma młodszego brata! Nazywa się Gliese, jest uroczym, miłym, choć trochę roztrzepanym młodzieńcem~ – Nie poświęciła mu co prawda wiele swojej uwagi ni czasu, ale Kitalpha dobrze o nim mówił i sam chłopak był sympatyczny. Lgnął do brata, co na pewien sposób było rozczulające, no i był troszeczkę nieopierzony. Dziewczyna przypomniała sobie o sytuacji w jadalni, zaraz myślami zwracając się do tego, jak Gliese został wywołany do rozmowy ze Złotym Rycerzem. - Nie wiem jednak, czy jest z nami. Żegnał się z bratem, bo został posłany na wyspę należącą do Sanktuarium. Cóż... Uprzejmy, ciemnowłosy, na prostej drodze do zostania równie silnym wojownikiem~ A jeśli choć w jednej dziesiątej jest podobny do brata, to na pewno niczego mu nie brakuje~ – mrugnęła do nich, zasłaniając usta by skryć chichocik za dłonią. - Będę wypatrywać jego powrotu, choćby z ciekawości, by zobaczyć jak się zmienił~
___Nie bez powodu tak o nich opowiadała.
___Znacie tutaj jeszcze kogoś wartego poznania~? O Złotych Rycerzach już mówiłyśmy... Mmm... – przeciągnęła się dziewczyna, nieznacznie zmieniając tory całej rozmowy. - Ciekawa jestem jak wygląda Wielki Mistrz, gdy zdejmie swój hełm~ - zamyśliła się z lekkim uśmieszkiem, nogą mącąc wodę przed sobą. Gorąca para spuszyła wilgotne włosy, sprawiając, że kilka puchatych, nastroszonych kosmyków wymykało się spod węzła. Dziewczyna poprawiła je machinalnie. Opatrunki na górnej części ciała niejako dawały o sobie znać, piekąc i odrobinę uwierając w rany - znak, że proces gojenia już się rozpoczął. Nie było co na to narzekać oczywiście... Hm. O czym to ona... Niby powiedziała to pytanie bez przemyślenia, ale z drugiej strony ciekawiła ją reakcja nimf. Névétte westchnęła ze szczerym smutkiem. - Atena pewnie nie ma czasu na takie pogaduszki... - nie wspomniała o spotkaniu w łaźni, oczywiście, że nie. Była to tajemnica jej, Kimiko, Antary i Victorii. Palec dziewczyny dotknął jej policzka, gdy przechyliła głowę zamyślona, a w jej oczach zatańczyły chochliki. Miała... Mały plan. I zamierzała się podczas jego egzekwowania dobrze bawić~ - Jak myślicie, kto mógłby się jej podobać albo kto do niej by pasował~?

___Początek treningu
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Sob Lis 28, 2020 8:56 pm
~MG~
***

Celeste i Calipso słuchały Névétte, a kiedy wspominała o tych "pikantniejszych" szczegółach, rumieniły się i zasłaniały dłońmi swoje usta. Nie przeszkodziło to jednak w ich ciekawości, bo ciągle chciały więcej i więcej, chichocząc między sobą. Plotki, ploteczki, zawsze są przyjemnym odreagowaniem po ciężkim dniu. Zwłaszcza, kiedy otarło się o śmierć...
- Wydaje mi się, że panienka Victoria nie ma na to czasu. Choć wydaje mi się, że wygrałaby lojalność, czułość i delikatność w jej stronę, jej kobiecą stronę, a dla wszystkich innych nieoceniona odwaga i zawziętość. Założę się, że gdy była młodsza, miała ciągoty do Rukbata. W końcu, to on się nią opiekował od momentu, gdy trafiła do Sanktuarium. - skinęła głową Calipso, będąc pewna swoich słów, jakby były prawdą, samą prawdą i tylko prawdą.
Celeste nie wiedziała co odpowiedzieć, a kiedy przyszedł czas na jej kolej, schowała twarz w dłoniach i pokręciła nią na boki, rumieniąc się. Wyglądała tak słodko i niewinnie, że chęć poznania jej tajemnicy urosła jeszcze bardziej. Calipso szturnęła ją w bok, a ta zapiszczała głośno, od razu się chroniąc przed jakimkolwiek dotykiem.
- Ja... Ojejku, jejku, nie wiem... Ale wstyd... - kręciła głową na boki, a gdy zdawało się, że już coś powie, ta zamarła na chwilę w ciszy i znów zakryła się rumieńcem. Wzięła kilka głębokich wdechów i wypięła dumnie pierś, robiąc dzielną minę!
- Wielki Mistrz... - wyszeptała cicho i od razu schowała twarz w dłoniach, kuląc się i wierzgając nogami w wodzie. Calipso zrobiła zdziwioną minę, od razu patrząc na Névétte, która musiała mieć podobne odczucia.
- Co!? Widziałaś go? Jak!? - krzyknęła Calipso, tarmosząc Celeste za ramiona. Woda przy tak nagłych ruchach pluskała na wszystkie strony.
- No bo... kiedyś sprzątałam łaźnie i usnęło mi się... Kiedy się obudziłam, późna noc to była, usłyszałam dźwięk lejącej się wody. Kiedy wychyliłam głowę i zajrzałam do środka, zobaczyłam... - urwała, starając się złapać powietrze w płuca.
- Wielki Mistrz był golusieńki! Widziałam jego... jego... jego wszystko! Był taki piękny, taki cudowny! Mięśnie okraszone bliznami, harde ciało godne pozycji... W dodatku, te jego szare, siwe włosy i młodzieńcza uroda... Spojrzenie miał delikatne, kojące, dające nadzieję, ale przepełnione było przeżytym smutkiem i doświadczeniem... - przypominając sobie to wszystko, dziewczyna wyglądała tak błogo, że o mały włos nie straciła przytomności.
- Cooo!? Chcesz nam powiedzieć, że patrzyłaś w jego oczy!? Co tam się stało, do diabła? - Calipso wyglądała na mocno podnieconą historią. Cała się trzęsła, by poznać dalszą część.
- Tak! To znaczy, nie! Znaczy się... Zobaczył mnie, wtedy wstał i cały golusieńki mnie przywitał, kłaniając się w moją stronę. Nigdy nie zapomnę tego uśmiechu... Piękny i kulturalny... Żeby się kłaniać przed zwykłą służką, ojejkujejku! - znów się wyłączyła, chowając rumieńce w dłoniach. Była zakłopotana, ale jej uśmiech zadowolenia mówił wszystko.
Sponsored content

Łaźnie damskie - Page 2 Empty Re: Łaźnie damskie

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach