Go down
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 3 Empty Re: Łaźnie damskie

Nie Lis 29, 2020 1:06 am
___Przyjemnie było siedzieć w łaźni w czyimś towarzystwie. Przypomniało się Névétte, jak zażywała tu kąpieli wraz z Kimiko, Antarą oraz Victorią. Wydarzyło się to zaledwie kilka dni temu, a zdawało się, że minęły miesiące. Śmiały się, dokazywały i pluskały, przyjemnie spędzając czas. Ot, beztrosko chichotały, jakby wcale nie wisiało nad nimi ołowiane jarzmo rozpoczynającej się wojny. Wcale. Potrzebując namiastki normalności, szukało się jej w każdym miejscu... A teraz białowłosa miała okazję poniekąd odtworzyć tamto wydarzenie, choć była tu w zgoła innym kręgu. Konkretniej – z dwoma ładnymi dziewczynami, skorymi do rozmów, chichotów i rumieńców. Oczywiście, że Névé nie zamierzała przepuścić takiej okazji, zwłaszcza, że jako służki świątynne, w niejednym miejscu były i pewnie niejedno widziały, słyszały... Nie pozostało nic innego niż zabawiać nimfy rozmową~! Névétte mrugała do nich znacząco, opisując co ciekawsze części anatomiczne znanych jej wojowników, udawała, że wachluje się dłonią i wtórowała im śmiechem. I na jej jasnych policzkach pojawił się subtelny róż, choć z innego powodu niż by ktokolwiek podejrzewał... Udzielił się jej humor dziewcząt – a może to raczej one przejęły od niej dobre samopoczucie~?
___Victoria jest na prostej drodze do bycia wspaniałą kobietą – już jest niezwykłą panną... - potwierdziła Névétte słowa Calipso. Widziały się przez chwilę, ale wrażenie wywarła na niej ogromne. I to nie boskości czy niezwykłej mocy, tylko dzięki swojej bezinteresownej, dziewczęcej i empatycznej stronie. Za kogoś takiego nie wstyd walczyć... Po stokroć wolała Victorię z jej ludzkimi przymiotami niźli wyniosłego, zimnego Boga jakiego czczono we Francji. Wszystkie jej cechy jakie wymieniła nimfa były zgodne z prawdą. Hmm... Ciekawe co Atena myślała na temat stosunków damsko-damskich~ Névé zachichotała pod nosem, gdy tu nagle padło zupełnie nieznane jej miano... - Rukbat? - białowłosa przechyliła głowę w bok, zaciekawiona. Pierwszy raz słyszała to imię oraz wzmiankę o kimś, kto opiekował się Ateną. Z jednej strony, było to logiczne. Victoria wspomniała o tym, że wychowała się wśród ludzi, trochę jakby nieświadomie o tym napomknęła, co dało Névé istotną informację, że nie mieszkała w Sanktuarium od urodzenia. Trafiła tutaj w przeszłości i jest tu po dziś dzień... Ciekawe jaka historia się za tym kryje? - Nie wiedziałam, że jest ktoś taki w Sanktuarium... To Rycerz? - dopytała niewinnie dziewczynę. Na pewno nie należał do grona Złotych Rycerzy. Chyba. Może przywdział Srebrną bądź Brązową Zbroję, a może w ogóle był oddanym uczniem Sanktuarium, pracą i wsparciem oddający hołd Atenie? Zaiste, ciekawe...
___Przechodząc jednak do równie ważnej rzeczy... Celeste wzbraniała się zdradzić, kto jest obiektem jej westchnień! Płoniła się, nieśmiało oponując i zbierając odwagę, by coś w końcu powiedzieć. Potrzebowała chwili by zmotywować się do tego – w końcu jak wszyscy, to wszyscy... Nie to, by Névétte mogła też rozmarzyć się wraz z nimi, tak z całego serca, na temat przystojnych panów... Było tu kilka charakterystycznych postaci, ale jakoś żadna jej nie ujęła, nie w ten sposób. Bądź jeszcze jej nie ujęła, los bywał przewrotny, a uczucie potrzebowało czasu by się zrodzić. Nie oponowała przed tego typu zażyłością, ale miłość od pierwszego spojrzenia była bujdą, a prawdziwe, dojrzałe uczucie jest rzadko spotykanym przedsięwzięciem... Ah, czyżby Névé zgorzkniała? Non. Choćby i taki był jej osąd, nie mogła nie uśmiechać się z troską i sympatią, wysłuchując zwierzeń dziewcząt przed sobą. Nie potępiała ich w każdym razie, szczerze słuchając i wspierając – pierwsze miłostki były ogromnie ważne dla kobiecej pewności siebie~ I nie tylko one rzecz jasna, ale pierwsza miłość pozwoliła niejednej róży rozkwitnąć...
___Wstyd? Jaki wstyd? Żaden! - zapewniła ją Névétte  ciepłym uśmiechem, przysuwając się bliżej w ich stronę. Nimfy droczyły się nieco, szturchając się i chlapiąc wodą... Aż usłyszały kim jest tajemniczy wybranek... Oh là là~ Névé gwizdnęła cicho, unosząc brwi z uznaniem i zerknęła na, oczywiście, zdumioną minę Calipso. Wielki Mistrz... Dziewczę mierzyło wysoko, ot co~ Acz zakochać się w kimś bez widzenia jego oblicza była czymś szalenie romantycznym i głębokim, jednakże, tak się ta sprawa chyba nie miała... Wyglądało na to, że jednak Celeste wiedziała, co krył Sagurei pod swoim hełmem. Nimfa speszona swoim wyznaniem mąciła powierzchnię wody w akwenie, jakby dając upust nagromadzonemu zawstydzeniu. Białowłosa uniosła się na jednym ramieniu i podciągnęła, by usiąść obok niej. Gestem próbowała uspokoić Calipso, ale ta zaaferowana tarmosiła przyjaciółkę jak kukiełkę. Oh, widać było kto tutaj był najbardziej łasy na plotki~! W końcu Celeste zaczęła się tłumaczyć, a im dalej, tym barwniejsze i bardziej emocjonujące były jej opisy. Widząc, że niemal omdlewa rozmarzona na wzmiankę o nagim ciele Mistrza, Névé objęła ją i uścisnęła ciepło, uśmiechając się kącikiem ust ze zrozumieniem. - To dopiero~ – zachichotała, zasłaniając jedną dłonią usta. - Nie sądziłam, że pod tym płaszczem i hełmem może kryć się taki przystojniak...~ A też przyjrzeć się mu w negliżu, to dopiero była okazja~ – mrugnęła do dziewczyny. Kto by pomyślał... Młodzieńca uroda, huh? Czyżby sam Wielki Mistrz był młodszy niż sądziła? Po głosie trudno było coś powiedzieć, ale roztaczał wokół siebie tę majestatyczną, poważną aurę, która mogła towarzyszyć jedynie komuś wiekowemu, doświadczonemu przez życie. Jedno nie wykluczało drugiego, ale i tak coś tutaj nie pasowało... Spotkała go tylko raz. Dwa, ale wtedy nurkowała pod wodą, udając, że jej nie ma, by Victoria nie wpadła w kłopoty goszcząc je w łaźni pod okiem nieświadomego Sagurei'a. Wtedy, gdy dawała mu list od Alberta... Nie powiedział nic na jej temat. Staruszek na pewno wspomniał o tym i owym, między innymi o profesji jej matki. Jednakże... Wielki Mistrz nie zaakceptował ją jako uczennicę Sanktuarium, bez zbędnych komentarzy i złośliwości. Musiał wiedzieć, a zachowywał się przyjaźnie, spokojnie... Jak to się stało, że plotki rozeszły się po okolicy w zastraszającym tempie, Névétte nie wiedziała, ale szczerze wątpiła, by stał za tym obiekt westchnień Celeste. Ba, utwierdziła ją tylko w tym, że było to niemożliwe. - Ma Amie, to, że jesteś służką, nie znaczy, że nie można się przed Tobą kłaniać... Jesteś też kobietą i człowiekiem, każdemu należy się szacunek. Mistrz ma klasę. Szanuje każdego, bez względu na pozycje... – przytaknęła głową zamyślona. Właściwy człowiek na właściwym miejscu... Zerknęła nagle na drugą dziewczynę z błyskiem w oku, uśmiechając się figlarnie. - Pewnie Calipso też by nie pogardziła ujrzeniem Shauna podczas kąpieli, oui~? - zasugerowała znacząco, nachylając się ku niej. - Albo chociaż bez Zbroi, mmm~?

___Koniec treningu
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 3 Empty Re: Łaźnie damskie

Pon Lis 30, 2020 5:55 pm
~MG~
***

Celeste zasłaniała dalej swoją twarz rękami, ale po słowach Névétte, opuściła je i pokazała swoją twarz na nowo. Uśmiechała się delikatnie, a mały rumieniec ciągle gościł na jej buzi. Calipso spojrzała na Névétte i pokręciła głową na boki.
- W-wcale nie! Nie podglądam mężczyzn, sami się przede mną rozbierają! - powiedziała dumnie, mówiąc pół żartem, pół serio, a zaraz wybuchła śmiechem. Celeste dołączyła do niej, ale chichotała znacznie ciszej.
- Wielki Mistrz na pewno ma więcej problemów na głowie, niż przejmowanie się jakąś tam służką... - westchnęła Celeste, godząc się z brutalną rzeczywistością. Calipso poklepała ją po ramieniu i przytuliła lekko.
- Nie martw się, jeszcze spotkasz w życiu godnego rycerza, który skradnie Twoje serduszko. - i dała jej delikatnego pstryczka w nos. Wyglądały, a raczej zachowywały się tak, jak siostry. Starsza pocieszała młodszą, oczywiście w przenośni, bo obie prawdopodobnie były w tym samym wieku.
- Wracając... Bo pytałaś o Rukbata... On umarł. Oddał życie, chroniąc panienkę Victorię podczas jednej misji delegacyjnej. Nie ma dokładnych wiadomości, ale prawdopodobnie zabiła go Artemisa, siostra panienki. Nikt nie chce o tym rozmawiać, bardzo ciężko się czegoś dowiedzieć... - westchnęła.
-  Nosił zbroję Strzelca... Kiedy rozpościerał swoje skrzydła, wszyscy w Sanktuarium i Rodorio czuli się bezpiecznie. Biła od niego pewność siebie i nadzieja, że póki on żyje, nic złego się nie wydarzy... - po chwili smutku, na jej twarzy namalował się delikatny uśmiech. Samo wspomnienie Rukbata pokrzepiało jej serce.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 3 Empty Re: Łaźnie damskie

Pon Lis 30, 2020 10:27 pm
___Obie dziewczęta przeżyły już trochę miłostek i miały drobne doświadczenia z tym związane. Choćby uczucia były jednostronne, coś z tego mogły wynieść- tak na przyszłość. Wzdychały do kogoś z daleka, ukradkiem, w największej tajemnicy, wspierając się nawzajem w swoim uczuciach albo w samotności marząc o swoich Mistrzach czy Rycerzach... Zerkały na lśniącą Zbroję, na majestatyczną szatę, głodne łowiły każdy gest, uśmiech, spojrzenie w ich stronę – jednocześnie mając świadomość, że zajmując niższą pozycję społeczną, mogą sobie pozwolić jedynie na takie fantazje. Névétte uśmiechnęła się kącikiem warg, trzymając dłoń na ramieniu Celeste. Rozumiała. Czasem takie marzenia były o wiele lepsze od szarej rzeczywistości... Jeśli przyjdzie co do czego, to kto wie, czy również nie wybrałaby fantazji i wzdychania w poduszkę po nocach..? Ah, na bogów, oczywiście, że nie..! Névétte pierwsze co by zrobiła, to postawiła sprawę jasno, nie ukrywając swoich uczuć przed nikim, a potem zrobiła to, co uznała za słuszne. Wszystko zależałoby jednak od sytuacji i osoby w jej sercu... Odruchowo dotknęła szyi, dopiero po chwili przypominając sobie, że czarna wstążka leży złożona wraz z jej ubraniami na półce. Na  ulotny moment w jej spojrzeniu pojawiła się melancholia. Kochała miłością gorącą, bezinteresowną i bezwarunkową tylko jedną duszę...
___Taaak? Przede mną też~ - zaśmiała się Névétte na komentarz Calipso, mrugając do dziewcząt. Poważnie już było! Niech zostanie im ta przyjemna beztroska podszyta zrozumieniem. Otrząsnęła się z zamyślenia wydymając całuśnie usta i kokieteryjnie odgarniając lok za ucho. - Chętnie bym niejednego Rycerza zobaczyła w jego całej, nagiej okazałości~ - rzuciła z figlarnym chichotem i przysłoniła dłonią uśmieszek na twarzy. Oj, nawet bardzo chętnie zerknęłaby na to i owo...~ Z o wiele cieplejszym i dojrzalszym uśmiechem przysłuchiwała się rozmowie dziewcząt. Sama uścisnęła lekko Celeste i przytaknęła słowo Calipso. - Na pewno. - dopowiedziała, nachylając się lekko w ich stronę z miną znawczyni. Poniekąd... Może się i za taką uważała, ot co~ A przynajmniej dla nich mogła za taką uchodzić, by dać im kilka rad i odrobinę podreperować pewność siebie. Kobieta kobiecie pomagać musi~! - Czasem durzymy się w jednej osobie... A tu nagle pojawia się ktoś inny i tracimy głowę! Nigdy nie wiadomo kogo kiedy trafi strzała Amora~ Kto wie... – dodała tajemniczym, choć trochę za głośnym szeptem, uśmiechając się przy tym czarująco. - Może właśnie teraz, jakiś przystojny Rycerz zwierza się swojemu koledze, że wstydzi się podejść i zagadać do takiej, pięknej dziewczyny~ – mrugnęła i odsunęła się ze śmiechem, wyciągając w górę ramiona, by ostrożnie się przeciągnąć. Rany dalej dawały się jej we znaki, co prawda mniej. Czuła się zaskakująco dobrze, a może i dobre towarzystwo było tego powodem? Poprawiła włosy związane w luźny kok, upewniając się po raz dziesiąty, że na pewno nie rozplącze się w najmniej spodziewanym momencie – wiedząc, że na pewno tak się stanie. Tak to jest, jak miało się na głowie białą lwią grzywę. - Wiecie, jaki jest najważniejszy, kobiecy sekret..? – przymknęła powieki poprawiając włosy i rozchyliła leniwie jedną powiekę, zerkając w stronę dziewcząt. - Musicie same sobie się podobać. Nie innym. Tylko sobie. Obie macie prześliczne twarze, Celeste ma piękne nogi a Calipso cudne włosy~ – posłała w ich stronę szelmowski uśmiech. - Z charakteru również sądzę, że wspaniałe z was dziewczyny~ Musicie być pewne swojej urody i tego co macie w środku... Kto zna was lepiej niż wy same? Inni się nie znają. Jesteśmy najpiękniejsze i basta~ – wypięła z dumą pierś, mrugając do nimf.
___Po chwili Calipso odniosła się do wcześniejszego pytania Névétte, mianowicie odnośnie tego, kim był ten sławny Rukbat, do którego sama Atena mogła mieć drobną słabość... Jej opiekun, huh? Cóż, można się czasem przywiązać w ten sposób do swojego obrońcy, nie jej to oceniać. Inna sprawa jednakże przyciągnęła od razu jej uwagę...
___Artemisa..? - powtórzyła bezwiednie to imię białowłosa, unosząc dłoń by dotknąć swojej brody w zamyśleniu. Siostra Ateny. Od dłuższego czasu Névétte próbowała czytać proste historyjki skupiające się na greckich mitach – jej zdolność czytania i pisania pozostawiały wiele do życzenia, ale jakoś sobie radziła. Poznała z nich główną rodzinę bogów – Zeusa, Herę, ich rodzeństwo oraz dzieci... Kojarzyła więc, że Artemisa była boginią, chyba łowów... Tak, w końcu na rycinie obok tekstu była narysowana jej sylwetka wraz z psami polująca na dzika. Logiczne było, że skoro istnieje Atena i Hades, to inni przedstawiciele z jej panteonu również mają się dobrze... Czy to się może tyczyć innych mitów? Névé zamyśliła się wyraźnie. Jej wiedza na temat wierzeń i tradycji innych krajów czy regionów była bliska zeru. Może trzeba będzie zakręcić się w bibliotece i dowiedzieć tego i owego. W każdym razie ze smutkiem pokiwała głową, słuchając o poświęceniu Rukbata. Złoty Rycerz Strzelca... – Musiał być wspaniałym człowiekiem. - powiedziała melancholijnie Névétte. - Rozumiem, że ta sprawa z Artemisą to temat tabu? - zapytała delikatnie, nie chcąc przypadkiem za mocno naciskać na nieodpowiednią strunę. Skoro obie pamiętały jeszcze Rukbata, nie byłoby dobrym pomysłem za mocno prosić o retrospekcje, ale aż prosiło się o coś jeszcze podpytać. Zwłaszcza sprawa z misją delegacyjną i boginią-zabójczynią była wyjątkowo zajmująca. Nie w pozytywnym tych słów znaczeniu - być może ich wrogiem nie jest wyłącznie Hades..? Acz, nie znając faktów za łatwo o nieodpowiednie domysły. Delegacja to nie najazd, nie wykluczone, że stało się tam coś poważniejszego... - Victoria musiała to bardzo przeżyć... - westchnęła ze smutkiem Névétte. Atena, uosobienie miłości do ludzkości musiała przeboleć taką stratę - Złoty Rycerz, bliski jej opiekun... - Kiedy się to stało? Pewnie... Pewnie, nastroje wtedy w Sanktuarium były marne, prawda? Strata takiego wojownika musiała się jakoś na wszystkich odbić... - wyznała, mając cichą nadzieję, że dziewczęta rozwiną temat. - Przy następnej wizycie na cmentarzu, położę kwiaty i na jego grobie. - postanowiła nagle szczerze Névétte. Rukbat na to zasługiwał, choćby na skromną stokrotkę od nieznajomej, która doceniła jego poświęcenia oraz osobę, choć nigdy nie miała okazji go spotkać...

___Początek treningu
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Łaźnie damskie - Page 3 Empty Re: Łaźnie damskie

Sro Gru 02, 2020 5:10 pm
~MG~
***

Dziewczyny skinęły równocześnie głowami, wydając z siebie dźwięk aprobaty. Zgadzały się co do tego, że są najpiękniejsze. I basta.
- Artemida.* - powtórzyła po Névétte Calipso, kiwając poważnie głową. 
- Bogini łowów, zwierząt, lasów, gór i roślinności. Uznawana za boginię księżyca i śmierci... - co do ostatniego słowa, zgadzało się idealnie z tym, co spotkało Rukbata.
- Nie tyle tabu, co po prostu... Nikt nie chce o tym mówić, bo to zbyt bolesne. Nie ma żadnego zakazu, ani nic podobnego... - westchnęła, sama będąc ciekawa czegoś więcej. Niestety, tylko Atena i Wielki Mistrz znali prawdę. Czy ktoś jeszcze mógłby coś wiedzieć? Może Antara?
- Tak, wszyscy przyjęli ten cios. Rukbat był, jakby to powiedzieć, nieoficjalnym zastępcą Wielkiego Mistrza, a w oczach panienki Victorii był nawet ponad to. Zawsze służył pomocą, mówiąc, że to "żaden problem, w końcu obiecałem". Nikt nie wiedział, o co mu chodziło, ale nie było sensu tego drążyć. Miał swoje tajemnice, ale zawsze był tam, gdzie go potrzebowano. Może przesadzam, ale był prawdziwym aniołem stróżem. Nie ma drugiego takiego w Sanktuarium. - westchnęła, nieco smutniejąc. Po chwili, wtrąciła się Celeste.
- Nawet Nemei go szanował! - powiedziała głośniej, jakby odkryła coś ważnego i uśmiechnęła się wesoło. Poniekąd była to istotna informacja, bo lew nie szanował nikogo, poza właśnie boginią i Wielkim Mistrzem. Utratę Rukbata można było przyrównać do utraty przyjaciela, który pełnił nieoficjalną rolę lidera w grupie znajomych. Kogoś, kto zawsze rozbawiał, kto zawsze rozwijał spory i kogoś, kto zawsze wiedział, co powiedzieć i co zrobić.
_____
*Wcześniej błędnie napisałem.
Sponsored content

Łaźnie damskie - Page 3 Empty Re: Łaźnie damskie

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach