Pireus

+5
Kitalpha
Posejdon
Gliese
Francois
Atena
9 posters
Go down
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Pon Cze 22, 2020 2:15 pm
Opuściwszy jadalnię i zostawiwszy Névétte samą z dzieciakami, Kitalpha udał się do portu, by pożegnać swojego brata. Oczywiście, już wcześniej to zrobił, ale było to pod wpływem chwili. Należało pożegnać się jak należy, ponieważ minie wiele czasu, nim bracia znów się zobaczą. Kto wie, może od kilku do kilkunastu lat?


Kitalpha zastał Gliese'a leżącego na ziemi. Był oddalony o kilka metrów, ale widział całe zajście i niechlubne splunięcie. W dodatku, w towarzystwie znajdował się Mardoniusz, którego białowłosy już wcześniej spotkał. Kitalpha skinął do niego głową, w ramach przywitania. Stanął tuż przy Gliesie i położył dłoń na jego ramieniu.
- Wszystko w porządku? - zapytał, uśmiechając się delikatnie. Otrzepał jego ubranie z kurzu w miejscach, które młodzieniec pominął, a następnie stanął przed nim, zasłaniając go swoim ciałem. Wielki blondyn odchodził, wypinając dumnie swoją pierś.
- Ej, "gościu"! - krzyknął za nim, mając nadzieję, że ten odwróci się i podejdzie bliżej. Kitalpha nie miał zamiaru pozwalać na to, by ktoś poniewierał bliskimi mu osobami. Nie tracąc więcej czasu, sam ruszył w kierunku blondyna, by wyjść mu naprzeciw. Nie miał pojęcia, czy sprosta zagrożeniu, niemniej jednak, nie mógł odpuścić.
- Jesteś z siebie zadowolony? - zapytał, patrząc w górę, prosto na twarz osiłka. Trzymał zaciśnięte pięści, będąc gotowym do parowania jakichkolwiek akcji. Broń boże, nie chciał wyprowadzać ataku jako pierwszy. Starał się tłumić w sobie złość.
- Lubisz bić mniejszych? - zadał kolejne pytanie, w ogóle nie przejmując się różnicą w rozmiarach.
- Na każdego cwaniaka znajdzie się większy cwaniak. Może nie dziś, nie jutro, ale ewentualnie dostaniesz za swoje. - rzucił pewnie, ani na moment nie spuszczając oczu z rozmówcy. Ktoś taki, w ogóle nie powinien się tutaj znaleźć. Nie powinien otrzymać szansy, bo już na pierwszy rzut oka, wyglądał na takiego, co dba tylko o siebie, za nic mając wartości reprezentowane przez boginię Atenę.
_____
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Pon Cze 22, 2020 6:10 pm
Wyśmiał go i splunął mu pod nogi, a następnie dumnie odszedł. Gliese westchnął, a następnie spuścił głowę. No nic, do niektórych nic nie przemówi! Gdyby Czarnowłosy był inną osobą, to może by nie potraktował tego z takim spokojem, tylko rzuciłby się na agresywnego chłopaka. To by jednak nic pozytywnego nie wniosło do ich małej grupki wybranych, tylko spowodowałoby więcej konfliktów. No cóż! Wyglądało na to, że to wszystko to było jedno wielkie wyzwanie! Nic, z czym by sobie nie poradził! W końcu musiał pokazać swojemu bratu, że jest na tyle silny, że może go ochronić! A jeśli o Nii-sanie mowa...
-Hę? Nii-san? Jednak przyszedłeś!-
Uśmiechnął się szeroko i wyciągnął ręce, by uściskać starszego Kausa, lecz ten go ominął i stanął przed nim. Gliese spojrzał zdezorientowanym wzorkiem na swojego brata, a potem cofnął ręce. Stał z tyłu i patrzył, jak jego brat go broni przed większym chłopakiem. To nie wyglądało zbyt dobrze. Młody nie chciał wplątywać Kitalphy w to wszystko, dlatego podszedł do niego i dźgnął go palcem pod żebra z szerokim uśmiechem, chcąc zwrócić na siebie uwagę brata.
-Spokojnie.-
Tylko tyle powiedział. Uważał, że nie musiał nic więcej dopowiadać i jego brat zrozumie o co chodziło Gliese'owi. Nie warto się było przejmować takimi ludźmi

START TRENINGU
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Wto Cze 23, 2020 4:30 pm
MG MODE

Braciak na ratunek! Tym razem jednak skończyło się na słownym upomnieniu, blondyn jednak nic sobie z tego nie zrobił, a na dodatek spojrzał prosto w oczy Kitalphie, wszystkiemu towarzyszył nikczemny uśmiech.
- Widocznie obaj nie macie jaj. No trudno. Policzę się z wami kiedy indziej. Bywaj. A z Tobą świeżaku pogadam na wyspie. Haha! -
Powiedziawszy to wszystko odwrócił się na pięcie i zaczął iść w kierunku portu z założonymi na karku dłoniami, gdzie dobijał statek. Mardoniusz widząc tą akcję postanowił wtrącić swoje trzy grosze.
- Spokojnie! Nie jest tego wart. -
Rzekł do Kitalphy, a następnie poprosił Białowłosego na bok, ażeby porozmawiać miedzy sobą, w cztery oczy. Tylko o czym? Na to pytanie tylko Kitalpha na razie pozna odpowiedź
- Słuchaj. Mogę Ciebie o coś prosić, Kitalpha? -
Zapytał czerwonowłosy. W międzyczasie z pobliżu portu słychać powiadomienia, o tym że statek niedługo odpływa. Wszyscy pretendenci poza Czerwonowłosym zmierzali w tym kierunku. Gliese mógł chwilę poczekać bądź od razu pójść na miejsce. Tutaj rozpocznie się nowa historia młodego Kausa. Jeżeli Kitalpha zgodzi się na prośbę Mardoniusza to...
- Widziałem niedawno kilku gości z widłami, którzy nocą się gromadzą na pobliskiej polanie. Obawiam się, że moi przyjaciele są w niebezpieczeństwie. Proszę, jeśli mógłbyś chociaż sprawdzić... -
Tutaj przerwał, gdyż natychmiastowo poproszono o stawienie się przy porcie. Mardoniusz musiał się zbierać, tak więc na pożegnanie machnął głową. Zostawił braci samym sobie. To ich ostatnie wspólne chwile na bliżej nieokreślony czas.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sro Cze 24, 2020 3:10 pm
Francois wraz z Derek’iem wyszli z ukrycia. Podziękowali Ahmed’owi i wyszli na podwórko. Robiło się chłodniej i słońce już powoli zachodziło. Gdy szli do głównego traktu na nic szczególnego nie natrafili. Rozglądali się jednak w poszukiwaniu oznak, że znów musieliby uciekać przed napastnikami.
Spokój i spadająca temperatura towarzyszyła im do głównego traktu. Na ulicach było coraz więcej ludzi podróżujących do portu jak i na kontynent. Jednak gdy dotarli na właściwą drogę ujrzeli zamieszanie bowiem wszytki wozu stały w miejscu i nie prawdopodobnie wydarzył się jaki incydent w oddali bliżej bramy. Po chwili zauważył , że jego towarzysza nie ma ale spojrzał w górę i ujrzał go na dachu wozu transportującego towary. I ruszył przeskakując z wozu na wóz aby znaleźć się bliżej bramy i przedostać się dalej. Francuz nie zwlekał i postanowiło gonić po dachach. Oczywiście ludzie byli oburzenie ale co niektórzy śmiali się z dwóch adeptów, bo na pewno ci muszą być pijani i bardzo się śpieszyć. Same przeskakiwanie nie było takie proste na jakie mogło wyglądać. Gdyby nie trening na Wyspie Andromedy na pewno nie byłoby to takie sprawne. Wozy kołysały się gdy tylko ich stopy dotykały ich dachu. Same konstrukcje też nie dawały im zbytnio zaufania i każde stąpnięcie musiało być na tyle delikatne aby noga nie została w środku.
Ror po kilku przeskokach nabrał pewności siebie i z uśmiechem na ustach mknęli do przodu i powoli widziało co zatrzymało ruch między portem a kontynentem.

Początek treningu 15.10
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sro Cze 24, 2020 4:36 pm
___Ze szczytów wozów łatwiej było obejrzeć całą, rozciągającą się przed nimi scenę... Mianowicie uczniowie mogli w końcu zobaczyć co się dokładnie stało, co spowodowało ten korek na moście. Długa, brukowana droga przed nimi ciągnęła się aż do Aten, a wypełniała ją przez setki metrów czereda wozów, koni i powozów. Gdzieś przed nimi w powietrze wznosił się słup szarego dymu – czyżby pożar wśród przewoźników? Jakiś popłoch tam miał swoje centrum, wyglądało na to, że trzeba było to zbadać. Co dokładnie mogło go spowodować? Derek machnął ręką i sprawnie przeskakiwał z wozu na wóz, zerkając co jakiś czas czy Francois za nim podąża. Wzbudzili tym czynem nie lada sensację. Dwójka wzbudzała różne emocje, to niektórzy zaśmiewali się z ich pomysłu, machając wesoło rękoma, niektórzy wywracali oczami, a niektórzy grozili im pięściami, gdy ich stopy stuknęły o drewniane ramy wozów. Nikt nie mógł oczywiście im tutaj zagrozić – byli zbyt szybcy, zbyt sprawnie pokonywali dystans. Nikt jakoś nie zamierzał przeciskać się przez korek ani gonić uczniów Sanktuarium w ten sam sposób. I choć słońce dawało o sobie znać, to pęd powietrza i zabawa była przednia. Sówka zeskoczyła z ramienia chłopaka, lecąc wokół nich i również wykonując powietrzne akrobację, jakby chciała się przyłączyć do zabawy. Im dłużej tak skakali, tym miasto zostawało w tyle, a rozpościerał się przed nimi most Pireus...
___Kłamstwem byłoby powiedzieć, że szybko dotarli do miejsca wypadku, ale w końcu im się to udało. Zastój powozów był spowodowany przewróceniem się dwóch wozów – jeden był wypełniony wazami z mirrą, drugi kadzidłem. Właściciele gasili palące się substancje, a fala dymu unosząca się w górę była niezwykle mocna i aromatyczna. Na całej szerokości leżały dwa przewrócone wozy, stały przestraszone konie i grupka kupców gasząca żar własnymi ubraniami, byleby uratować drogi surowiec, który przez wypadek tak się marnował... Im bliżej Derek z Francois'em byli tego miejsca, tym wyraźniej słyszeli rozmowy innych – wozy wjechały z siebie, wywróciły się i rozsypały zawartość. Jednemu z kupców wypadła fajka z ust, trochę żaru padło na mirrę i ta momentalnie się zapaliła. Płomienie przeszły na inne miejsce, powodując zniszczenia, a cała sytuacja zablokowała most... Droga przed nimi wypełniona była mniejszą ilością wozów, więc byli już na ostatniej prostej do Aten.
___Pytanie tylko, co uczniowie teraz zrobią?
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Cze 25, 2020 6:09 pm
Francois dość szybko dotarł przez dachy wózków transportujących towary do miejsca zderzenia dwóch przewoźników. Poczuł od razu silną woń mirry i kadzidła. Poczuł się przez chwilę jak w kościele. Pamiętał ,że nigdy nie przepadał za tym intensywnym zapachem. Stwierdził ,że warto byłoby pomóc handlarzom w podniesieniu wozów. Gdy widział miejsce wypadku ucieszył się, że kupcy nie zostali sami i inni pomagają im w gaszeniu ich towarów.
Po jakimś czasie dotarli na miejsce ale przed tym Francuz zrównał się z blondynem aby go poinformować, że lepiej im pomóc i niech ruch znów będzie płynny.

-Pomóżmy im – zaproponował

Chciał postawić powozy z powrotem na cztery koła. Będąc Rycerzami byliby zobowiązani do niesienia pomocy i po też się szkolą wiec głupotą byłoby aby zostawić ich bez jakiejkolwiek pomocy z ich strony. Nawet jeżeli jego kompan uznałby to za zbyt opóźniające ich trasę do Sanktuarium to najwyżej postarałby się go dogonić zza bramą. Dotarli na miejsce kolizji. Ror bez słowa podszedł do wozu obok miejsca gdzie kupcy gasili pożar. Złapał za rant wozu gdzie normalnie byłaby jego góra. Spróbował podnieść go ku górze. Szybko się przekonał ,że wóz ma jeszcze trochę ładunku w środku i może ciążyć na jego stronę. Skupił więc tylko odrobinę energii kosmicznej tak aby nie było widać jego aury zbyt wyraźnie a w świetle zachodzącego słońca była niezauważalna. Zaczął unosić do góry. Czuł naprężone mięśnie , szczególnie ud, łydki i w części lędźwiowej. Gdy wyprostował się z ciężarem zrobił dwa małe kroczki do przodu aby ten był jeszcze wyżej. Podniósł prawe kolano aby na nim oprzeć na sekundę ciężar wozu aby mógł zmienić chwyt. Gdy miał już w dłoniach podłogę powozu. Poszło znacznie łatwiej. Wystarczyło teraz aby zrobił kolejne dwa kroczki do przodu i powóz wylądował na kołach.
Gdy wykonał to zadanie zauważył ,że Derek również postawił drugi wóz. Na widok twarzy handlarzy tylko kiwnęli głowami w geście, że tamci nie są im nic winni i bez słowa ruszyli dalej po dachach pozostałych powozów w stronę bramy miasta. Po kilkunastu minutach byli już u progu portu Pireus

Koniec treningu 18:10
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Cze 25, 2020 6:54 pm
Patrzył za odchodzącym chłopakiem i kiwał głową z dezaprobatą. Westchnął, a potem odwrócił się w stronę brata, który... Został porwany przez jakiegoś chłopaka?! Gliese na początku pomyślał, że Kitalpha został zaatakowany. Dopiero po chwili zorientował się, że wcale tak nie było i nii-san znał skądś tego gościa. No nieźle! Czarnowłosy postanowił się nie wtrącać i tylko stał z boku, przyglądając się na zmianę nadpływającemu statkowi i swojemu bratu, który rozmawiał z Rudym chłopakiem. Wiedział, że już musi się zbierać i nie może zbyt długo zwlekać, ale nie chciał przeszkadzać bratu w rozmowie. Cóż! Spojrzał na resztę chłopaków, która już ruszała w stronę statku, by zabrać się na Wyspę Królowej Śmierci, a potem znów na swojego brata. No nic! Trzeba się zbierać! Przytulił Kitalphę ostatni raz.
-Trzymaj się. Niedługo wrócę!-
Puścił brata i pobiegł w stronę statku... Czy rzeczywiście niedługo wróci? Tego dowiemy się dopiero na miejscu...

KONIEC TRENINGU
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Cze 25, 2020 8:14 pm
___Czasem nie trzeba wiele, tylko trochę dobrej woli... Tak pewnie pomyślał Derek, uśmiechając się na widok Francois'a, który stwierdził, że należy pomóc kupcom w ich nieszczęściu. Bez ociągania kiwnął głową i przyłączył się do ratowania ich towarów. Udał się w stronę drugiego wozu i wytężając całą swoją siłę, po dłuższej chwili mocowania się z pojazdem, postawił go na koła. Obecni aż szeroko rozdziawili usta ze zdziwienia, przyglądając się temu. Żar powoli przygasał, ale paląca się mirra i kadzidła trochę dusiły i gryzły w płuca, jednak uczniowie dali z siebie wszystko i pomogli nieszczęśnikom. Dymiące substancje zostały oddzielony od tych, które jeszcze dało się uratować i wyglądało na to, że sytuacja została już opanowana... Derek szybko machnął w stronę towarzysza, by pędzili dalej, bo oto jeden z kupców próbował włożyć mu w dłoń garść monet. By uniknąć dalszej konfrontacji, obaj wskoczyli na następne wozy, pędząc dalej przed siebie, przeskakując z pojazdu na pojazd i mknąc w dalszą drogę. Po kilku minutach ich drogi, wozy zaczęły się poruszać, korek ustąpił i droga ponownie stała przed wszystkimi otworem. Przystanęli nagle, chcąc złapać oddech, a wyznaczona dla pieszych ścieżka przy barierkach mostu opróżniła się z zaparkowanych powozów i koni. Derek uśmiechnął się do przyjaciela i kiwnął głową – dobrze się spisali. Jeszcze chwila i opuszczą Pireus...
___Prawie.
___Świergocząc głośno, zdenerwowana sówka przysiadła na ramieniu Dereka, pusząc piórka. Kilka metrów przed uczniami stała wysoka, tajemnicza postać zakryta ciemnym płaszczem – od razu ją poznali. Między innymi, przed nią uciekali między uliczkami Pireus z dwie godziny wcześniej. Tajemniczy nieznajomy nie gonił ich tym razem, stał jak posąg na tle ciemniejącego nieba... Po czym wyciągnął spod fałd płaszcza dwie torby – bagaż Dereka i Francois'a, którzy porzucili na rzecz szybszej ucieczki. Postać grzecznie ułożyła ich rzeczy przed sobą, wyprostowała się i następnie odwróciła bokiem, wkraczając między powoli poruszające się wozy... I znikła, jakby rozpłynęła się w powietrzu.
___Przez chwilę stali niepewnie, jakby oczekując czegoś... Czegoś... Jednakże nic więcej się nie stało. Postaci, która pojawiła się przed nimi na chwilę nie towarzyszyło to poczucie zagrożenia – nawet ich mała przewodniczka po chwili uspokoiła się, gładząc skrzydełka i mrugając ciemnymi oczami. Derek w końcu ośmielił się podejść do swojej torby. Przeszukał ją, wzruszył ramionami i uniósł do góry kciuk, dając znać, że wszystko jest i nic się nie zmieniło. Przerzucił bagaż przez ramię i kiwnął Francois'owi głową. Sanktuarium czekało.

___OOC Koniec przygody. Śmiało możesz zrobić ZT do Rodorio a stamtąd do Sanktuarium. Odezwę się, jak już będziesz na miejscu.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Cze 25, 2020 10:33 pm
Kitalpha patrzył prosto w oczy mięśniaka. Nie mógł pozwolić, by chociaż na chwilę jakakolwiek jego słabość wyszła na wierzch. Jego nikczemny uśmiech był denerwujący. Bardzo denerwujący. Gdyby nie umiejętność opanowania swoich nerwów, studzenia ich jeszcze w zarodku, Kitalpha wycedziłby prosto z czoła w te krzywe zęby. Powstrzymał się jednak, ponieważ nie chciał kłopotów. Mogłoby się to różnie skończyć, a nie o to w tym wszystkim chodziło. Zimna krew, przede wszystkim!
Gdy odwrócił się na pięcie i znów zaczął odchodzić, Kitalpha powiedział cicho, ale na tyle głośno, by dał radę to usłyszeć.
- Tak myślałem. - skomentował zachowanie rozmówcy, kręcąc głową na boki z dezaprobatą. Nienawidził takiego zachowania. Nie było honorowe, nie było rycerskie! Miał szczerą nadzieję, że Gliese przetrzepie mu cztery litery, kiedy już wylądują na wyspie.
Do wszystkie wtrącił się Mardoniusz, starając się uspokoić białowłosego. Kitalpha spojrzał na niego i skinął głową, po czym uśmiechnął się na znak, że wszystko gra i nie ma powodu do obaw.
- Jasne. - odparł na pytanie Mardoniusza. Właściwie, nie spodziewał się go tutaj. Wcześniej spotkali się w Rodorio, gdzie sytuacja była dość dramatyczna i z pewnością przykra. Ludzie stanęli przeciwko ludziom... Wyglądało na to, że znów miało dojść do rękoczynów. Znów miała być przelana krew. Kitalpha słysząc to, mocno się zasmucił. Widły? Gromadzenie? To nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Słysząc prośbę swojego, zdawać by się mogło na tym etapie, że przyjaciela, Kaus skinął głową i położył rękę na ramieniu rudowłosego.
- Oczywiście! Nie ma sprawy. Sprawdzę to. - skinął głową i uśmiechnął się delikatnie. Został poproszony o pomoc, więc nie mógł odmówić. Niestety, nie mogli dłużej rozmawiać, ponieważ czas naglił jednego, jak i drugiego.

Gliese musiał się zbierać, więc nadszedł czas na pożegnanie. Objął Kitalphę mocno, co oczywiście zostało odwzajemnione. Co więcej, białowłosy delikatnie pogłaskał czarną czuprynę swego brata. Nie ważne ile będą mieli lat, dla niego zawsze będzie młodszym bratem, na którego musi mieć oko.
- Pokaż im, kto tu rządzi! - powiedział wesoło, a gdy Gliese musiał już iść, Kitalpha uniósł rękę do góry i pomachał.
- Bez zbroi nawet nie wracaj! - krzyknął głośno, pokazując na koniec kciuk w górę. Uśmiechał się pewnie, chcąc by ostatnie wspomnienia młodszego Kausa było tak pozytywne, jak to tylko możliwe.
- Hm, a więc nadszedł ten moment... Ojcze, czuwaj nad nim, proszę. - ostatnie machnięcie ręką i odwrót w tył. Ruszył przed siebie, by zbadać sprawę polany. Nie mógł odwrócić głowy w tył, po prostu nie. Wiedział, że Gliese sobie poradzi. Musi.
_____
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sob Cze 27, 2020 7:17 pm
MG MODE

Nie ma nic piękniejszego niż braterska miłość! Nie zawsze się we wszystkim zgadzają, ale mimo to, wciąż wierzą jaką wielką rolę pełnią więzi rodzinne. Tak czy owak, Mardoniusz na odchodne podziękował i udał się ku portowi, gdzie czekał już statek. Pozostali pretendenci również ruszyli w tym kierunku, pełni wrażeń oraz lęków.
- Wszyscy na pokład! -
Krzyknął kapitan tego okrętu, a Gliese musiał się pośpieszyć, tak też uczynił. Nie był pewien, czy jeszcze tutaj wróci, ale musi być w pozytywnym nastroju. W końcu to tę dwójkę łączyła przysięga. Następnym razem kiedy się spotkają, będą pełnoprawnymi Rycerzami, ale czy na pewno? O wszystkim przekonamy się wkrótce. Cała drużyna była już na statku. Ciekawe jednak ilu z nich przetrwa? Na pokładzie, do Gliese'a podszedł Mardoniusz, który był ciekaw relacji jaka łączyła go oraz Kitalphę.
- Jesteście zatem braćmi? -
Zapytał, opierając się o drewnianą ścianę. Być może, to właśnie On będzie pierwszym przyjacielem jakiego spotka, ale czy na pewno można zaufać jakiemuś czerwonowłosemu? Kto go tam wie. Blondyn wraz z pozostałymi zaczęli naśmiewać się z Gliese'a nie dbając nawet o dyskrecję. Powód ku temu był raczej błahy, ale czy warto się tym przejmować?

__________
[zt] Gliese > Plaża
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Wto Paź 27, 2020 6:55 pm
Kitalpha miał w głowie tylko jedną myśl - zakończyć to wszystko jak najszybciej i jak najlepiej. Nie miał zbroi, nie był rycerzem, ale wierzył, że Atena go obserwuje i że obdaruje go natchnieniem, wolą walki i motywacją do działania. Należało pomagać potrzebującym, jeśli miało się taką sposobność. Nie zawsze ktoś krzyczy o pomoc, nie zawsze krzyk jest słyszalny, a bardzo często jest już za późno, czy cokolwiek zrobić. Ojciec Kitalphy, Equuleus Celeris, był rycerzem wiodącym swój żywot na uboczu, omijając największe bitwy po to, by zająć się ofiarami i potrzebującymi ludźmi, którzy dotknięci zostali przez niegodziwości sprowadzone przez konflikty i wojny. Był niczym anioł stróż, pojawiający się zawsze wtedy, kiedy nadzieja została już porzucona. Był przyjaznym sąsiadem, który bezinteresownie rzuca się w wir walki, byle tylko pomóc innym. To zawsze robiło ogromne wrażenie na Kitalphie, który od zawsze chciał być taki, jak jego ojciec. Raz zdarzyło mu się przywdziać zbroję, ale to działo się tak szybko, że niewiele z tego pamięta. Poza jednym, bolesnym wspomnieniem, które wraca co chwilę jak bumerang i niszczy na swojej drodze całą zgromadzoną radość.
Kaus w końcu trafił do Pierusu, miasta portowego, gdzie ostatni raz widział swojego młodszego brata. Pożegnał go tutaj i choć pożegnanie było optymistyczne, to nie było żadnej gwarancji na powrót młodego wojownika. Rozum podpowiadał najgorsze scenariusze, kiedy serce krzyczało o nadziei, wierze i motywacji. Czy to właśnie serce było tym, czym charakteryzować winien się porządny rycerz Ateny?
Największą uwagę Kitalphy przykuł budynek najbardziej wyróżniający się, gdzie reszta była zwyczajna lub po prostu brzydka. Zmarszczywszy gniewnie brwi, skinąwszy dzielnie głową i wypiąwszy dumnie klatkę piersiową, białowłosy ruszył prosto na niego. Przed wejściem stali strażnicy, co też było podejrzane. Planu zero, ale dobrych chęci od groma. Najlepsze rozwiązania to z reguły te najprostsze.
Kitalpha wyjął skrawek pergaminu, który przekazała mu dziewoja i stanął przed głównym wejście. Uniósł dłoń do góry, machając skrawkiem papieru, a w drugiej dłoni trzymał mieszek z herbem. Nie miał pojęcia co robi, ani tym bardziej co się wydarzy...
- Bakchus! - wykrzyczał głośno, starając się, z wierzchu oczywiście, zachować zimną krew i poważny wyraz twarzy.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Pią Paź 30, 2020 5:14 pm
MG MODE

Dumnie dążąc do celu, Białowłosy pretendent znalazł się nieopodal wejścia do wyróżniającego się budynku. Strażnicy zaczęli podejrzliwie spoglądać  w kierunku Kausa, jakby nie było to miejsce, w którym winien być. Jeden z nich podniósł halabardę ku górze i zaczął mierzyć jej ostrzem ku Kitalphie. Drugi z nich stał w miejscu i czekał na dalszy rozwój zdarzeń. Dopiero słysząc krzyki od strony Białowłosego, wymawiającego nazwisko ich pracodawcy... najprawdopodobniej. W tym momencie ten drugi również trzymał broń na podorędziu.
- Czego tu chcesz? -
Zapytał jeden z nich. Frontalny atak chyba nie wchodził w grę, choć kto wie? Może to zadziała także i w tym przypadku. Z okna spoglądał na przebieg zdarzeń, otyły i z potężnymi zakolami pewien Jegomość w podeszłym wieku. Kitalpha mógł dostrzec przerażenie w Jego oczach, jakby obawiał się czegoś konkretnego, lecz po przyjrzeniu się bliżej zmienił nastawienie. Kaus nie miał na sobie zbroi, toteż nie powinien stanowić zagrożenia, prawda? Wyjrzał przez okno i również krzyknął w Jego kierunku (w kierunku Kitalphy).
- Masz pięć minut! Wytłumacz się czemu zakłócasz spokój osoby poważanej w tym mieście. Inaczej moi ochroniarze zrobią z Ciebie mielone! -
Krzyknąwszy to, do pozycji bojowej przygotowała się ta dwójka stojąca przed wejściem do tegoż budynku. W jaki sposób nasz bohater zamierza z tego wybrnąć albo ewentualnie... czy pójdzie za ciosem? Kaus mógł dostrzec wygląd tego Pana, więc może mieć podejrzenia, że to właśnie on za tym wszystkim stoi... ale czy na pewno. Może jest gdzieś tylne wyjście lub inny sposób jakby rozejrzeć się dookoła pałacu.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Wto Lis 03, 2020 1:29 pm
Kitalpha spojrzał na strażnika, który warknął w jego stronę. 
- Chcę porozmawiać z gospodarzem. Nie wtrącaj się. - skinął głową i uśmiechnął się, sugerując tym samym, że to nic osobistego. Wspólna niechęć w tej sytuacji, to zupełna norma.
Po chwili, z góry, z okna, wychylił swoją głowę starszy mężczyzna. Był dość otyły i zakola widniejące na jego głowie sugerowały, że niejedną wiosnę miał na swoim karku. Niestety, wiek nie zobowiązuje nikogo do zachowania się w sposób uwłaczający inne osoby.
- Wyglądał na przerażonego... Może myślał, że jestem rycerzem Ateny? - zdziwił się młodzieniec, analizując powoli sytuację wewnątrz swojej głowy. Może mógłby to wykorzystać jako przewagę? Co, jeśli powiedziałby, że jest rycerzem? Czy wtedy starcu zmiękłaby rura i wyszedłby porozmawiać? Hm, nie, to dość mało prawdopodobne.
Gdy na głośny rozkaz strażnicy zerwali się i przybrali pozycje bojowe, Kaus nie mógł pozostać bierny. Sam stanął w pewnej pozycji, zmarszczył swoje brwi i przyjął pełną gotowość do walki. Zacisnął mocno swoje pięści i pozwolił energii kosmicznej, by ta wedle własnego życzenia, przepływała przez każdy zakamarek jego ciała. Błękitna aura spowiła Kitalphę, a kosmyki jego włosów rozpoczęły powolne falowanie, ruszając się w rytm buzującego Cosmo.

Spoiler:

- Nie chcę z wami walczyć, ale przysięgam na Atenę... Jeśli mnie sprowokujecie, posmakujecie mojej energii kosmicznej! - powiedział głośnie, wystawiając zaciśniętą pięść w kierunku strażników. Prawdopodobieństwo, że oni też potrafią kontrolować Cosmo było niewielkie. Gdyby tak było, nie skończyliby u jakiegoś starego dewoty.
Podnosząc głowę do góry, Kitalpha rzucił gniewne, dość chłodne spojrzenie starcowi.
- Doskonale wiesz, dlaczego tu przyszedłem. - pokazał na niego palcem i powiedział spokojnie. Mimo opanowania, Cosmo ciągle pokrywało jego ciało. Energia wrzała, gotowała się, gotowa by zaraz niczym wrzątek, sparzyć nieprzyjaciół.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Lis 05, 2020 9:10 pm
MG MODE

Brama strzegąca przez dwóch osiłków była wciąż zamknięta, co raczej nie zmieniłoby się w kolejnych minutach. Stojąc w gotowości spoglądali na Kitalphę, ale nie drgnęli nic, a nic. Oburzony starzec krzyczał, że mają się nim zająć jak najszybciej. Ci jednak nie wykonali rozkazu widząc gościa otoczonego dziwną energią. Za mało im płacił, gdyż nawet nie Rycerz wzbudzał niepokój u strażników. Wówczas wzięli nogi za pas, zostawiając za sobą oręż i drzwi, które nie były już pilnowane.
- Wy bezużyteczne śmiecie! -
Widząc ich taktyczną ucieczkę, samemu schował się wewnątrz chaty, starając się nie pokazywać Jego aktualnego miejsca pobytu. Okno przez które spoglądał znajdowało się jakieś cztery metry od ziemi, same okno było w kształcie kwadratu z wymiarami 2m na 2m. Czy był jednak sam? Nie wiadomo. Pewnym jest, że będzie salwował się ucieczką... chyba. Trudno rzec, co siedzi w Jego głowie, szczególnie dla osób postronnych. Jak powinien zachować się w takiej sytuacji pretendent? Gonić go aż na kraniec świata czy darować sobie prośbę Złotego Rycerza i całkowicie zignorować rozkazy. Być może, Kaka się temu przygląda osobiście? Może to wszystko jest ukartowane? Decyzje! Decyzje! Czas goni, a możliwe że dłuższe zwlekanie pozwoli na ucieczkę Bakchusa?
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Pon Lis 09, 2020 11:28 pm
Energia kosmiczna zdziałała cuda. Błękitna łuna Kosmosu przestraszyła strażników i dali nogi za pas. Kitalpha widząc to, uśmiechnął się. Był rad, że udało się uniknąć chociaż jednej konfrontacji. Nie lubił krzywdzić innych, ale zdawał sobie sprawę, że w niektórych sytuacjach jest to niezbędne. Jeśli zostanie Rycerzem Ateny, czekać go będzie mnóstwo walk.
- Huh. - uśmiechnął się, ciągle jednak utrzymywał swoje Cosmo w gotowości. Co więcej, bardzo podobał mu się kolor jego mocy. 
- Hej, zaczekaj no! - krzyknął głośno, gdy starzec zniknął w domu. Okno było na wysokości czterech metrów, więc przy użyciu Cosmo Kicku z łatwością powinien móc tam doskoczyć. Było też całkiem spore, więc duża szansa, że trafi w sam środku.
Kitalpha przykucnął więc, ułożył dłonie na ziemi, jakby chciał wystartować do biegu. Zebrał energię w nogach i wyprostował kolana, wystrzeliwując się do góry. Ziemia pękła pod jego stopami, a nawet się wgniotła do pewnego stopnia. Młody Kaus pofrunął w przestworza. Gdy leciał do góry, machał nieporadnie rękami i nogami.
- Łoooo!! - krzyczał, starając się choć troszkę opanować swój lot. Celował w okno. Jeśli mu się powiedzie, od razu doskoczy do starca i powali go, przyskrzyni do ściany lub unieszkodliwi w inny sposób, oczywiście bez zbędnego krzywdzenia. Musi go przesłuchać i wbić trochę oleju do głowy. Czy plan przyniesie oczekiwane skutki? Ateno, dopomóż!
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Lis 12, 2020 7:35 pm
MG MODE

Po dość niespodziewanej ucieczce strażników. Domostwo Bakchusa było otwarte jak nogi dziwki. Rzecz jasna, Kitalpha od razu wykorzystał ten moment, wyskoczywszy przy pomocy swojego Cosmo w okno delikwenta. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Kaus niefortunnie uderzył głową w górną część okna, padając wówczas na cztery litery, ale przekraczając okiennicę budynku, tracąc jednak trochę czasu. Białowłosy widział jedynie jak cielsko "biznesmena" znika gdzieś dalej, jakby schodził ze schodów. Ruszywszy od razu w pościg za Jegomościem, chłopak natknął się właśnie na schodki prowadzące ku dołowi. Po krótkiej zabawie w berka, cała dwójka znalazła się w pustym pomieszczeniu. Pomiędzy Kitalphą, a Bakchusem było jakieś 20 metrów. Ten drugi był przy wyjściu, pociągnąwszy jednak pewną dźwignię podłoże pod Białowłosym jakby się otworzyło i wpadł w pułapkę. Na miejscu nie było zbyt jasno, a czekał tam ktoś już.
- Oho. Świeże Mięsko! -
Powiedziała to pewna postać, która zbliżała się z sekundy na sekundę do Kausa. Odziany w czarną zbroję Małży, a na wyposażeniu posiadając łańcuch, przy którym zwisała kula pokaźnych rozmiarów. Górny sufit zaraz się zamknął, kiedy wpadł tam Kaus. Czarny Rycerz wraz z pretendentem znaleźli się naprzeciw siebie. Starcie chyba nie jest do uniknięcia, ale czy nasz bohater pozbierał się po poprzedniej porażce z takim jednym Jemu podobnym?

Spoiler:
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Lis 12, 2020 8:19 pm
Kaus był już tak blisko, tak blisko i... Znów cel zwiał na jego oczach, tym razem stosując niemiłą pułapkę. Nieświadomy Kitalpha wpadł do dziwnego pomieszczenia, gdzie czekał na niego ktoś o wiele mocniejszy, niż stary Bakchus. Gdy młodzieniec podniósł się na cztery litery, ujrzał przed swoim obliczem Czarnego Rycerza. Kolejnego! Miał zbroję, która posiadała łańcuch zakończony kulą. Nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że ów kula musi być cholernie twarda.
Stukot stalowych obcasów rozbijał się echem w głowie Kitalphy.
- Widzę, że ten starzec nie tracił swojego czasu. Ilu was jest, co? Czarne zbroje, zero zasad... Najemnicy. Nie wstyd wam? Tak traktować innych ludzi!? - warknął przy ostatnim zdaniu, stając pewnie na nogach. Przybrał pozycję do walki, a tuż po chwili jego ciało pokryło się błękitną aurą. Spowijała każdą część ciała, wprawiając w ruch kosmyki włosów i luźne elementy ubrania. Ziemia pod stopami zaczęła delikatnie wibrować.
- Jestem Kitalpha, pretendent do Złotej Zbroi Strzelca! Przysięgam na Atenę, powstrzymam was lub zginę próbując! - zacisnął mocno pięść i zęby, marszcząc do tego gniewnie swe siwe brwi.
Uniósł dłonie do góry i zaczął kreślić wzorki w powietrzu, jakby zbierał do rąk kosmos, celem nagromadzenia jak największej ilości.
Nakreślił ruchami rąk trzynaście gwiazd konstelacji Pegaza i... Szarpnął lewą ręką do góry, a prawą za siebie, przystawiając ją do swego boku. Szykował atak.

Spoiler:

- Ostatnia szansa. Jeśli masz choć trochę honoru, zejdź mi z drogi. - powiedział spokojnie, choć w środku był zdenerwowany jak nigdy. Chciał pokazać zimną krew, że nie obawia się niczego i gotów jest zrobić wszystko w imię dobra i sprawiedliwości. Jednakże, tym razem nikt go nie uratuje. Zwycięży lub zginie. Już za późno, nie ma odwrotu!
W każdej chwili gotów był wykrzyczeć z całych sił "Sajitariasu Ryu Sei Ken!" i wyprowadzić atak prawą ręką, posyłając setki miażdżących meteorów! Mocno, szybko i pewnie!
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sob Lis 14, 2020 4:49 pm
MG MODE

Można powiedzieć, że dwójka osobników stojących naprzeciw siebie, stanęła w szranki na podziemnej arenie. Pomimo iż w żaden sposób nie przypomina to miejsca do walk, tylko bardziej taką pojemną piwnicę, w której można pomieścić dosłownie słonia. Rozpoczęło się niewinnie, przysłowiowe wydobycie potrzebnych informacji. Czarny Rycerz przechylił na bok głowę i nie próbował nawet ukrywać rzeczy, o które pytał Kitalpha, jednakże czy będą to wiarygodne słowa?
- Słuchaj no. Tak zarabiamy, chociaż pastwienie się nad maluczkimi gośćmi daje mi nieco satysfakcji. Jest nas mnóstwo tu i ówdzie. Nie jesteś nawet w stanie tego pojąć chłopcze. -
Słuchał dalszego wywodu pretendenta wciąż patrząc na niego spode łba. Tutaj już do końca naprostował rzeczy, o które pyta tudzież oficjalnie przedstawiając sytuację.
- Witaj Kitalpha. Jestem Andree. Twoje pobudki mnie nie interesują. Płacą szczerym złotem to wypełniam rozkazy. Proste. Honor? Co to takiego jest? -
Zapytał szyderczo, choć nie oczekiwał odpowiedzi albo bardziej nie otrzyma, gdyż Kaus Senior zaczął machać rękoma, będąc gotów na zwycięstwo lub śmierć. Nie ma już drogi powrotnej. Wtem w kierunku Andree została posłana masa pocisków przy pomocy jednej z atutowych technik Kitalphy. Niemniej jednak, przeciwnik Białowłosego przy pomocy techniki teleportacji znalazł się po prawej stronie pretendenta unikając pocisków Pegaza. Wyrzucając w górę kule, zaczął nią obracać i rzucił nią w kierunku Kitalphy, który musiałby zareagować, ażeby nie dostać przysłowiowego gongu.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sro Lis 18, 2020 11:08 pm
Szybkie i nagłe meteory pomknęły w stronę Czarnego Rycerza. Kitalpha nie był jednak z tego zadowolony, ponieważ tak szybko jak się pojawił, równie szybko zostały uniknięte. Rozbiły się gdzieś daleko, wybuchając jasnym światłem i niszcząc część podłoża i ścian. Kaus przeklął pod nosem, gdy ujrzał jak jego przeciwnik znika.
- Jest taki szybki, czy się teleportuje? - zadał sobie pytanie, spoglądając nerwowo na boki, do góry i za siebie, chcąc jak najszybciej dostrzec zagrożenie.
Dopiero dźwięk, a raczej szelest, łańcuchów przeciwnika zdradził jego położenie. Białowłosy odwrócił się w jego kierunku tak szybko, jak tylko dał radę. Ujrzał jak wielka, biała kula zmierza w jego stronę. To był element zbroi, więc próba zniszczenia go pięścią w taki sam sposób, jak kamieni rzucanych kilka dni wcześniej, nie miała żadnego, najmniejszego sensu. Jedyną ucieczką był... Odskok w bok. Buzujący kosmos w ciele pretendenta mógł być na to gotowy. Kitalpha spiął mięśnie nóg i odbił się w bok, jak bramkarz lecący ku strzelonej piłce, by ją pochwycić w swoje dłonie. Kończąc swoją paradę przewrotem po ziemi, Kaus wstał na proste nogi, trzymając gardę od nowa.
- Gdybyś kiedyś pomyślał o kimś innym, a nie tylko o sobie, to może wiedziałbyś, czym jest honor. Ale cóż, czego się spodziewać po kimś, kto nosi fałszywą zbroję. - powiedział spokojnie, oddychając tak, by uregulować ilość pochłanianego i wydychanego powietrza, by nie męczyć się niepotrzebnie.
Błękitna łuna ponownie pokryła ciało Kitalphy... Ruszył! Odbijał się od podłoża, skacząc z prawej strony na lewą, by zmylić przeciwnika. Chciał osiągnąć odpowiednią prędkość, by z impetem wbić się w Czarnego Rycerza. W odpowiedniej, ostatniej chwili, zamierzał wystrzelić masę Meteorów prosto w jego klatkę piersiową. Cel? Zniszczyć zbroję i unieszkodliwić przeciwnika? Koszt? Za wszelką cenę, nawet połamania własnej pięści.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Czw Lis 19, 2020 8:48 pm
MG MODE

Znienacka Czarny Rycerz za pomocą teleportacji zjawił się w innym miejscu i postanowił zaatakować pretendenta od boku za pomocą swojej kuli przytwierdzonej do łańcucha, będącą częścią wyposażenia owej zbroi w czarnej barwie. Słusznie Białowłosy nie próbuje strącić broni swoimi pięściami, gdyż nie skończyłoby się to dobrze. Zamiast tego, nasz bohater postanowił pochwycić ową kulę w ręce, przez co Kausowi udało się poniekąd zamortyzować cios, ale spowodował, że został odepchnięty nieco do tyłu. Po czym Andree wrócił do siebie kulę i zaczął nią kręcić dookoła ponad głową. Pomimo próby zmylenia oponenta, Kitalpha nie zdołał się przedrzeć przez obronę Czarnego Rycerza. Co więcej, obracający łańcuch spowodował, że Kitalpha trafiony, przez co łańcuch owinął się dookoła niego, po czym Andree zwinnym ruchem ręki przyciągnął Kausa do siebie.
- Myślałem, że jesteś mądrzejszy. Myliłem się jednak... -
W tym momencie przerwał i bliżej siebie przyciągnął pretendenta, dosłownie na zasięg ramion, po czym sprzedał mu siarczystego liścia w Jego policzek.
- Jesteście tak słabi, że potrzebujecie wsparcia innych? Rozczarowujesz mnie. Zdobyłem zbroję, bo jestem silny, Ty musisz łaskawie czekać aż Bogini od siedmiu boleści pozwoli wam przywdziać pancerz? Składając jeszcze jakieś głupie przysięgi. Za grosz nie masz do siebie szacunku z tego co widzę. -
Chwycił następnie mocno za szyję Kausa, luzując w tym czasie uścisk wokół ciała Białowłosego. Gdy tylko wystarczająco poluzował, rzucił nim o ścianę przebijając się jak gdyby nigdy nic przez nią na zewnątrz. Znaleźli się w dość sporawym ogródku w pobliżu domu. Walka przeniosła się na podwórko, gdzie nie było widać żywej duszy poza walczącą dwójką. Andree również poleciał za swoim przeciwnikiem, machając u boku swoją kulą na łańcuchu.
- Nie jesteś wart tego, żeby żyć skoro jesteś jedynie posłuszną dziwką Ateny. Gdzie teraz ta twoja Bogini, kiedy twe życie jest zagrożone. Kitalpho? -
Zapytał, a Jego wzrok nabrał jeszcze bardziej drwiącego spojrzenia. Andree już nie odczuwał skrupułów i poszedł dalej za ciosem, ażeby zakończyć męki pretendenta do zbroi Strzelca. Szykował już ostateczne uderzenie.
- Jakieś ostatnie słowa, Kitalpho? -
Kaus Senior wylądował na kolanach, jakby miał błagać o litość. Powinien wstać czy dalej toczyć bój z o niebo silniejszym przeciwnikiem. Czarny Rycerz uczciwie czekał na potencjalną odpowiedź, bowiem był pewien swojej wygranej. Czy powinien uważać się wciąż za zwycięzcę? Być może dumny i wierny Atenie, Kitalpha kontynuuje walkę, przygotowując się na to co równie dobrze może być nieuniknione.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Pią Lis 20, 2020 11:12 pm
Po jakimś czasie Francois dotarł do portu w Pireusie. Był tu kilka dni temu. Wtedy odbyła się tu ucieczka przed zakapturzonymi postaciami. Jak również pomogli handlarzom udającym się w stronę kontynentu. Droga powrotna była bez problemów jednak nie miał towarzysza tylko jego zwłoki. Teraz był tu żeby udać się do Sanktuarium aby stawić się tam jako nowy wojownik Ateny. Podziękował żeglarzowi za usługę i ze skrzynią na plecach ruszył między stoiskami różnych sprzedawców. Nic się nie zmieniło od tamtych kilku dni. Cały czas było gwarnie a statki co rusz wpływały lub wypływały z portu. Wszystko toczyło się sowim życiem. Cały czas zastanawiał się co może go czekać w siedzibie Rycerzy. Czy dostanie od razu zadanie do wykonania czy po prostu będzie musiał tam czekać aż coś będzie miał do zrobienia. Bardzo chciał przysłużyć się Sanktuarium i zrobi wszystko co w jego mocy aby godnie nosić tytuł brązowego rycerza Andromedy.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Pon Lis 23, 2020 10:44 pm
___Dzień jak każdy inny w portowym mieście. Targowisko pełne kupców i klientów, podróżnych i miejscowych. Pierus wypełnione było po brzegi zapachami morza oraz znajomymi, budzącymi wspomnienia widokami. Francois zdążył już trochę poznać to miejsce – wiedział, którą alejką ma dojść w stronę Długich Mostów, gdzie jest główna ulica i dokąd prowadzi skakanie po dachach. Dosłownie. Tym razem jednak szedł przez miasto spokojnym krokiem, samotnie... Choć, mogło się to niedługo zmienić. Nieświadomy niczego wojownik wzbudził czyjeś zainteresowanie. Na uboczu, zlewając się z tłumem stała średniego wzrostu postać, okryta ciemnym, znoszonym płaszczem. Kaptur ocieniał jej twarz, choć wzrok zwrócony był w stronę Rycerza. Nieznajomy oglądał uważnie jego sylwetkę, skrzynię na plecach oraz chód, zdawał się dyskretnie obserwować każdy gest młodzieńca. Postać jakby namyślała się chwilę, aż w końcu ruszyła za Francois'em – ten nie od razu wyczuł, że ktoś za nim podąża. Dopiero po chwili, zmysły dały mu znać, że jest śledzony, choć od nieznajomego nie czuć było ani wrogości ani niepokojących intencji. Szczerze, było to tylko zaciekawienie, jakim dziecko obdarza przejeżdżającego obok intrygującego wojownika.
___Musiało to zwrócić na siebie uwagę Rycerza Andromedy. Gdy spojrzał na zakapturzonego jegomościa, ledwie odwrócił się w jego stronę, ten stanął jak wryty na środku zatłoczonej ulicy, niejako zmieszany. Nie był to dobry pomysł – kupiec potrącił go w ramię, burcząc pod nosem. Obok przeszły dwie rozgadane kobiet, nie widząc, że zakapturzony się zatrzymał, wpadły na niego i a impet małego zderzenia wytrącił jednej z nich z rąk mały koszyk z jajkami. Potłukły się z melodyjnym chrzęstem, żółtka i białka rozlały się po ulicy... Nagle nieznajoma postać w kapturze znalazła się między dwoma bardzo niezadowolonymi Greczynkami w średnim wieku, obronnie unosząc dłonie i słabym głosem próbując jakoś się wytłumaczyć... A całą tę sytuację z odległości trzech metrów miał okazję widzieć Francois.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Wto Lis 24, 2020 10:45 pm
Francois doskonale zapamiętał drogę do Sanktuarium i wiedział gdzie ma się kierować. Chciał mieć to już za sobą i móc jak najszybciej stawić się ze zbroją i móc służyć Atenie.
Francuz nie rozglądał się po stoiskach ani nie obserwował architektury jak ostatnio. Wtedy był uczniem i mieli czas na to aby móc na chwile zapomnieć o zmartwieniach a teraz sytuacja się zmieniła . Był Rycerzem i miał swoje obowiązki względem bogini. Musiał wykonywać rozkazy i kierować się tym co uważał za słuszne. Po jakimś czasie wyczuł na sobie czyjś wzrok. Jeszcze później zdał sobie sprawę, że koś za nim idzie. Zrobił również najstarszy numer świata, przykucnął i poprawił nogawkę przy spodniach. Wtedy kątem oka dostrzegł zakapturzoną postać. Pomyślał ,że znów to samo dzieje się w tym samym miejscu ale na razie nie zwracał na to uwagi. Teraz miał przy sobie pancerz i w razie potrzeby będzie mógł walczyć i dowie się o co chodzi tej osobie. Nie miał zamiaru drugi raz skakać po całym porcie. Wstał i ruszył dalej. Mijał kolejnych kupców aż w końcu budynki robiły się coraz mniej okazałe. Wiedział ,ze cały czas ktoś za nim idzie . W końcu nie wytrzymał i odwrócił się miał dość tej zabawy w kotka i myszkę. To co się zdarzyło później można uznać za niezłą komedię. Obcy tak się zdezorientował ,ze nagle stanął jak wryty. Został potrącony i przez mężczyzną a dodatkowo wpadły na niego kobiety niosące jajka i te wylądowały na drodze tłukąc się. Stał dość blisko i doskonale widział jak nieznajomy zaczyna się tłumaczyć dwóm kobietom. Sam nie wiedział co ma o tym myśleć. Ale cóż nie był już uczniem, a przez ten krótki czas wiele się zmieniło. Postanowił zarówno uratować tą osobę jak i samemu dowiedzieć się kto to jest.
Podszedł bliżej do trójki na ulicy i mocno chwycił zakapturzonego za rami. Nie na tyle mocno aby zadać ból ale na tyle mocno aby mu nie uciekł. Bez słowa kobietom tylko kiwając głową jakby powiedział ,że on się tym zajmie zabrał go im sprzed oczu. Po paru metrach w końcu powiedział

Kim jesteś i czemu mnie śledzisz ? – zapytał stanowczo ale nie podnosząc zbytnio głosu aby nie zwracać na siebie uwagi.

Nie widział czy to kobieta czy to mężczyzna , bo kaptur mocno opadał na twarz. Miał nadzieję ,że zaraz wszystko się wyjaśni. Ostatnio stracił przez podobnie ubraną grupę ludzi sporo czasu. Nie chciał aby znów mu się coś podobnego przydarzyło. Sam musiał przyznać ,że jeżeli ktoś chce wmieszać się w tłum to powinien chociaż udawać kupca czy kogoś kto kupuje coś ze straganów i nie rzucać się za bardzo w oczy. Zaraz wszystko się wyjaśni.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sro Lis 25, 2020 10:41 pm
___Powiedzieć, że nieznajomy nie wiedział jak zareagować, było nieporozumieniem. Zakapturzona postać kurczyła się pod ostrzałem spojrzeń dwóch kobiet, wiercących mu dziurę w głowie, na temat rozbitych jajek oraz braku szacunku dla starszych. Doszło też coś o stwarzaniu niebezpiecznych sytuacji, braku wychowania i pogardzie dla innych, a ten... Stał. Jak kołek. Niepewnie uniósł dłonie i bąknął coś na swoją obronę, lecz kompletnie nie wiedział co ma zrobić... Zdawało się, że malał w oczach, a potrwa to jeszcze chwilę i stopnieje jak kula śniegu w letni dzień. Właśnie wtedy pojawił się Francois, niejako ratując go z tej nieprzyjemnej sytuacji. Obcy spiął się, czując ramię Rycerza na swoim, ale nie zaoponował, tylko ucichł, przestając się nieskładnie usprawiedliwiać. Dał się zaprowadzić te kilka kroków z dala od epicentrum piorunujących spojrzeń, nerwowo zerkając przez ramię na oburzone mieszkanki Pireus. Te odprowadziły go wzrokiem, aż potulnie schylił głowę.
___ - Myślisz, że m-mogą mnie za to ukarać..? - dość nieoczekiwanie przemówił zakapturzony, zadziwiająco gładkim, żeby nie powiedzieć, miękkim głosem. Przejął się zdarzeniem, na to wyglądało, splatając niepewnie smukłe palce... Słysząc za to słowa chłopaka, przystanął ponownie. Nieznajomy potrząsnął lekko głową jakby się wzdrygnął i naraz zdjął kaptur, wpatrując się we Francois'a z mieszaniną ciekawości, fascynacji, wdzięczności i niepewności... I oto ukazała się delikatna twarz o naprawdę urodziwych, dziewczęcych rysach. Duże oczy o niespotykanej, szaro-płowej barwie błyszczały jakby wewnętrznym światłem, a kosmyki o podobnym kolorze opadały na lico i ramiona, niedbale zawiązane kawałkiem rzemienia. Wzrok był utkwiony we Francois'ie i głowa zadarta, bo tajemnicza, śledząca go wcześniej osóbka była o niecałą głowę od niego niższa i chyba o połowę drobniejsza... Jej wzrok otaksował chłopaka, a potem przeniósł się nieśmiało na zamaskowaną skrzynię, którą niósł na plecach. Źrenice rozszerzyły się w zdumieniu, jakby przez jej głowę przeleciało nagle tysiące nieskończonych myśli... Przez chwilę wierciła piętą w ziemi, zakłopotana, nim wypaliła. - Jesteś Rycerzem Ateny? Takim... Prawdziwym? - w głosie pojawiła się nadzieja a po chwili nastąpił moment samo-refleksji. - Ah, tak... Mistrz mówił, że muszę zawsze się przywitać i przedstawić! - to mówiąc w stronę Francois'a wysunęła się dłoń, która złapała za jego rękę i trochę niezręcznie pomachała nią, w geście powitania. Nie było to zbyt eleganckie, ale na pewno skuteczne. - Dzień dobry, jestem Aga, miło mi Cię poznać... Poznać... - na łagodnej twarzy pojawiła się nagle konsternacja, aż padło bezpośrednie i bezbrzeżnie szczere pytanie... - Jak masz na imię?

Aga:
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Sro Lis 25, 2020 10:56 pm
Nie wszystko poszło po myśli Kitalphy. Uniknął jedynie części ataku, który okazał się być czym więcej. Młodzieniec nim się obejrzał, złapany został w "szpony" przeciwnika. Zimny łańcuch zaciskał się dookoła ciała, sprawiając uczucie niewyobrażalnego dyskomfortu. Dźwięk szeleszczący przy każdym potrząśnięciu łańcuchów wżerał się głęboko w głowę młodzieńca.
Chłód stali zastąpiło ciepło ręki, ale nie było kojące. Było takie, że gorąc wtapiał się w szyję, a Kitalpha miał wrażenie, że już na zawsze zostanie przypieczętowany jak bydło. Więzi z łańcuchów ustąpiły, więc Kitalpha podniósł swoje ręce, by chwycić za duszącą go dłoń. Nie zdążył jednak tego zrobić, ponieważ chwilę później przebił się przez twardą ścianę. Ciśnięty niczym szmaciana lalka, poczuł się tak, jakby wszystkie jego wewnętrzne organy eksplodowały, a kości skruszyły się na miazgę. Niesamowity ból, zaćmienie umysłu, chęć końca i powrotu do domu, na zmianę biegały slalomem po organizmie Kausa, robiąc z niego jeszcze większy chaos.
Kitalpha leżał na trawie, czując jej świeży, przyjemny zapach. Powietrze dotarło do jego nozdrzy, a kojący wiatr wprawił w ruch jego grzywkę. Leżąc tak, słyszał tylko kroki stawiane przez Czarnego Rycerza. Metaliczny, trzeszczący dźwięk towarzyszący każdemu ruchowi zbroi był tak charakterystyczny, że wręcz hipnotyzujący.
Słowa płynące z ust Andree docierały do uszu Kausa. Ten jednak nie wstawał, leżąc krzyżem na ziemi. Został zdeklasowany. Kolejny raz został pokonany przez Czarnego Rycerza. Nie mógł zrobić nic, zupełnie nic. Czy Andree miał rację? Czy słowa płynące z jego ust były prawdą? Wielkie zwątpienie dopadło białowłosego... Jedyne, co mu zostało, to śmierć. W swoich ostatnich chwilach pragnął, by była choć odrobinę godna. Godna za to, że starał się ze wszystkich sił nieść pomoc potrzebującym i uciśnionym. Walczył jeszcze przez chwilę ze zmęczeniem, ale w końcu, po trudnym boju, ciężkie powieki zamknęły się. Metaliczny pogłos kroków rozbijał się echem w głowie, od jednej ściany czaszki do drugiej, zostawiając pęknięcia po uderzeniu. Z każdym kolejnym był coraz bardziej wygłuszany, aż w końcu... Nastała ciemność. Nastała cisza.


Kosmos był nieskończony. Miliony gwiazd błyskały i wymieniały się swoim blaskiem. Jedne mniej, drugiej bardziej, pokazując w ten sposób swoją młodość i starość. Gdy jedna gasła, w jej miejsce pojawiała się nowa, świecąca takim blaskiem, jak żadna inna. 
- Jaki piękny widok... - wyszeptał Kitalpha, wyciągając rękę do góry, chcąc złapać kilka gwiazd dla siebie i ogrzać się w ich blasku. Uśmiechał się delikatnie. Był szczęśliwy? Nie pamiętał o tym, co się stało? Nie był w pełni świadomy, czy może... Umarł...?
- Cudowny blask... Taki ciepły... - młodzieniec zamknął oczy, wystawiając twarz w kierunku źródła blasku. Jego uśmiech, w ogóle wyraz twarzy, był tak spokojny, jak jeszcze nigdy wcześniej.
Metaliczny dźwięk, nagle i niespodziewanie, wypełnił przestrzeń kosmiczną. Dochodził zza pleców Kitalphy, który stał i błogo wpatrywał się w kosmos. Słysząc znajomy szmer, odwrócił głowę do tyłu, a za nią poszło całe ciało. Kaus ujrzał postać mężczyzny, który odziany był w zbroję. I nie, nie był to Czarny Rycerz. Była to postać doskonale mu znana, którą podziwiał nad życie i tęsknił tak bardzo, że serce ledwo wytrzymywało. Rycerz Equuleusa...
- Ojcze! - powiedział głośno, a na jego twarzy namalował się uśmiech, który już po sekundzie został przykryty łzami. Wyciągnął dłoń w jego stronę, stawiając pierwsze kroki w jego kierunku, jak dziecko które zaczyna swój pierwszy maraton. Marsz zamienił się w trucht, a gdy trucht miał zamienić się w sprint, Celeris odezwał się pierwszy raz.
- Co ty wyrabiasz? - zapytał, a gdy blask Cosmo ujawnił jego ciało, na twarzy wcale nie widniał uśmiech. Był to grymas niezadowolenia. W tej samej chwili Kitalpha zatrzymał się, nie wiedząc jak zareagować na słowa ojca. Spojrzał pytająco na Equuleusa, nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
- Poddałeś się. - powiedział oschle Celeris, a do złej miny domalowany został smutek.
- Upadłeś i nie zamierzasz wstać. Nie tego Cię uczyłem. Zachowałeś się jak... Tchórz. - mężczyzna nie przebierał w słowach. Kitalpha nigdy go takiego nie widział, bo zawsze był dobry, kochany i opiekuńczy. Wymagający, ale rozumiejący i wspierający. Kaus padł na kolana i spuścił głowę. Podłoga przestrzeni kosmicznej zachowywała się jak woda, bo od uderzenia kolanami we wszystkie strony rozeszły się okręgi.
- Nie jestem Tobą... Nigdy nie będę... - zaczął Kitalpha, a po chwili pierwsza łza dotknęła podłoża. Kap...
- Nie nadaję się... Nie potrafię... Jestem do niczego... - kap... kap... Kolejne łzy sięgnęły dna, gdzie dosłownie i w przenośni znajdował się młody pretendent. Starał się. Starał się z całych sił! Ale... Nie podołał. Drugi raz przegrał z Czarnym Rycerzem, jeszcze bardziej hańbiąc honor zmarłego ojca. Nastała cisza. Gdy po jakimś czasie młodzieniec podniósł głowę do góry, by spojrzeć na ojca, nie ujrzał go. Nie było tam Equuleusa, ani nawet jednej, pojedynczej gwiazdy. Wszystkie zgasły, opuszczając Kitalphę.
Chłopak nie mógł powstrzymać łez. Te napływały i napływały, spływając wodospadami po policzkach. W końcu, słony posmak dotarł do ust.
Do głowy Kitalphy zaczęły napływać obrazy z ludźmi, na których mu zależy, których poznał i tych, których dopiero zaczynał poznawać. Aria, Celeris, Gliese... Névétte, Aiónios i dzieciaki... Obrazy nakładały się na siebie, jeden zamazywał drugi gdy się pojawiał. Kap... kap...
- Ateno... Ukróć me cierpienie! - wyprostował się i wykrzyczał z całych sił. Prawie zdarł sobie gardło. Zaczał głośno dyszeć, a jego organizm samoczynnie się uspokajał. Odpowiedziała cisza. Zmęczone i zapłakane powieki otworzyły się powoli. Szukały na niebie choćby jednej gwiazdy, która raczyłaby odpowiedzieć na wezwanie. 
- Nie chcę taki być... Nie chcę! - krzyknął ponownie, bijąc się po twarzy. W końcu uderzył się pięścią tak mocno, że przewrócił się na bok. Przekręcił się na plecy i rozłożył ręce na boki. Spojrzał jeszcze ostatni raz na czarne niebo.
- Nie chcę... - wyszeptał, uwalniając z oczu ostatnią łzę. Ta spływała powoli po jego policzku. Była coraz bliżej ziemi, a gdy w końcu zerwała się z krańca policzka i rozbiła się o niewidzialną taflę... Przyszła odpowiedź. Dźwięk rozgrzanego kosmosu wtargnął do uszu młodzieńca. Było zimno do tej pory, a teraz znów ciepło grzało jego twarz. Otworzywszy z wolna oczy, Kaus ujrzał...

Spoiler:


- Sagittarius... - wyszeptał cicho, widząc jedynie kilka gwiazd ułożonych w znak konstelacyjnego Strzelca. Kitalpha wyciągnął rękę w górę, kierując swoją dłoń na znak na niebie. 
- Nie jestem godzien... - wyszeptał, a jego dłoń zadrżała. Nagle, kobiecy śpiew przeszył jego serce. Piękny, delikatny, ale zarazem mocny głos. Śpiew potrafiący nawrócić największego grzesznika, mogący przywrócić nadzieję i czynić cuda.
- Czy to...? - zapytał Kitalpha, nie mogąc uwierzyć. Przez jego ciało przeszło miliony dreszczy, a najwięcej ciarek było na plecach. Poczuł, jak rośnie w nim energia kosmiczna. Jak zaczyna wrzeć, sama z siebie bez żadnej jego ingerencji! Kitalpha zacisnął rękę w pięść, jakby łapał całą konstelację Strzelca. Dłoń, jak i całe ciało, pokryło się znajomą, błękitną łuną. Z każdą chwilą, na niebie coraz więcej gwiazd zaszczycało swoją obecnością. Na twarzy młodzieńca pojawił się delikatny uśmiech, a za nim skryta była powracająca determinacja i motywacja. Czyżby ponownie uwierzył w siebie? Czy noszona w sobie wątpliwość od pierwszej porażki, eskalowana tą drugą, teraz miała pójść w zapomnienie?
- Jeszcze nie! - powiedział stanowczo, zaciskając mocniej swoją pięść. Na ułamek sekundy, obok gwiazdozbioru pojawił się Celeris. Pokazywał zaciśniętą pięść. W tej samej chwili niebo roztrzaskało się jak szkło, znikając całkowicie. Kaus wrócił do rzeczywistości...

- Jakieś ostatnie słowa, Kitalpho? -

Kitalpha otworzył oczy. Ujrzał w oddali nadchodzącego Andree, który żywiołowo nakręcał swoją kulę na łańcuchu. Młodzieniec podniósł się, najpierw na kolano, ciągle mając spuszczoną głowę.
- Tak... Chciałbym powiedzieć jedną rzecz... - na moment urwał, wstając w tym czasie na proste nogi.
- Napędza mnie nadzieja, dobra wola i chęć pomocy... Ktoś taki, jak Ty, nigdy tego nie zrozumie, więc... - rozstawił nogi szeroko, opuścił ręce w dół i ciągle opuszczoną głowę ku ziemi. Aura kosmosu pokryła jego ciało i... Nagle! Zerwał się mocno, podnosząc ręce, zaciskając pięści i wypinając dumnie klatkę piersiową. Patrzył z determinacją w oczach na Czarnego Rycerza. Upadł, ale podniósł się.


- Moero, ore no Cosmo yo!!!* Hhhh... Hhhaaaaa!!! - krzyknął, uwalniając swoją energię kosmiczną. Ziemia trzęsła się pod jego nogami, pękając w szwach. Kamienie i źdźbła trawy podnosiły się do góry, tańcząc razem z błękitną aurą Kosmosu. Mocny podmuch wiatru wybuchł z ciała pretendenta, a razem z nim nastąpiła eksplozja światła. Czym była ta moc? Czyżby... Siódmy Zmysł!?
Włosy Kitalphy powiewały spokojnie, tak jak jego wewnętrzne zachowanie. Nie czuł już strachu, czuł odwagę, motywację. Zbroja, czy jej brak, tu i teraz, w tej chwili... Kitalpha był Rycerzem Ateny! Dla dobra i pokoju na świecie! Ku pamięci ojca! Płoń! Rośnij! Eksploduj, energio kosmiczna!!

Spoiler:
______
*Płoń, moje Cosmo!!!
Próba odblokowania Siódmego Zmysłu.
Sponsored content

Pireus - Page 2 Empty Re: Pireus

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach