Rzeka

+8
Francois
Aiónios
Arthur Westerling
Posejdon
Zagreús
Kitalpha
Névétte
Hades
12 posters
Go down
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Sro Lis 18, 2020 8:25 pm
___Czas jakby zamarł, gdy melodyjny dźwięk fletu płynął w powietrzu. Dziewczyna ubierała swoje myśli i uczucia w piękne nuty, ah, jakże miłe to było zjawisko. Gra harmonizowała z cichym szmerem wody, świergotem ptaków i szumem paproci rosnących przy brzegach rzeki. Mistrz stał w miejscu, cały czas na brzegu, z bardzo subtelnym uśmiechem na twarzy i przymkniętymi powiekami. Zasłuchał się... Delikatny wiatr poruszał kosmykami jego włosów, szatą oraz ozdobami wieńczącymi hełm. Oblicze skierował w stronę nieba. I oto twarz jednej z najważniejszych osób w Sanktuarium, osoby, która od lat musi martwić się Świętą Wojną, bezpieczeństwem Ateny oraz losem ludzkości – była spokojna. Otworzywszy oczy, Sagurei spojrzał na płynącą wodę i pochylające się nad rzeką łodygi tataraku. W końcu odetchnął chłodnym, wieczornym powietrzem.
___Dziękuję. - powiedział po chwili, smukłe palce obróciły trzymany przez mężczyznę hełm. - Wśród ostatnich dni, trudno mi poświęcić chwilę ulotnym myślom... – dokończył cicho, kierując bardziej te słowa do siebie niż do ciemnowłosej dziewczyny. Uniósł głowę, by wzrokiem przyjrzeć się niebu. Patrzył na gwiazdy, które gdzieniegdzie zakryły puszyste, granatowe chmury. Księżyca nie było widać, tylko konstelacje nad ich głowami...
___ - Yinyue.- Mistrz wymówił jej imię spokojnym, wyważonym tonem. Swoje spojrzenie skierował na ciemnowłosą dziewczynę, przed chwilą tak pochłoniętą grą na flecie. - Znalazłaś się w obcym kraju, daleko od domu, od bliskich. Znam to uczucie, jednakże... Z jakiego powodu zdecydowałaś się tutaj zostać? – pytanie było po prostu pytaniem, bez drwiny, pretensji ani oczekiwania na poważną odpowiedź. Brzmiało bardziej jakby Sagurei na głos zastanawiał się nad motywami Yin, nie negując możliwości dziewczyny do sprostowania jego rozważań. - Zostanie Rycerzem Ateny jest nie lada obowiązkiem i nie byle jaką odpowiedzialnością. Wielu uczniów intryguje chwała, lecz waga sprawy okazuje się za ciężka, by choć spróbowali ją udźwignąć. Inni robią to z wewnętrznej potrzeby, jeszcze inni, nie obawiają się położyć własne życie na szali w imię bogini oraz jej nadziei. - umilkł na chwilę, jakby się nagła myśl o czymś my przypomniała. Zwrócił swój wzrok na dziewczynę. - Dlaczego pragniesz zostać Złotym Rycerzem?
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pią Lis 20, 2020 2:24 pm
Dobiegając wreszcie do swojego ulubionego miejsca, Zagreús czuł jak się mocno spocił, gdyż biegł jeszcze ze swoją zbroją i mięśnie odczuwały cięższy udźwig na całym ciele. Łapiąc długie oddechy, Czarnowłosy myśląc teraz co ma zrobić, chciał oczywiście na początek zdjąć z siebie tą całe uzbrojenie, tylko nie wiedział jak. Drapiąc się po swojej czuprynie, spojrzał na nią, bardzo ładnie oczywiście połyskiwała w blasku słonecznych promieni i wzdychając pod nosem, powiedział sam do siebie, gdyż wokół nikogo nie było:
-No i co ja teraz z tobą pocznę, nie poinstruowali mnie jak się korzysta z ciebie... - mówiąc to, jakiś blask nagle się pojawił i zbroja zaczęła schodzić sama z siebie, czyżby ona go usłyszała!? Młody Grek nic z tego nie zrozumiał, ale po chwili także zobaczył że stalowe pudło także się tutaj znajdowało, co było dosyć dziwne i zbroja małego Lwa wleciała do pudła, łącząc się w tak jakby brązowy posąg, nic tu jeszcze nie było jasne dla Młodzieńca. Syn Albere znowu czochrając się po swojej czuprynie, wzruszył ramionami i ponownie tak jakby powiedział w stronę zbroi:
-Zaskakujesz mnie z chwili na chwilę, to ci przyznam... - nie miał wreszcie nigdy styczności z żadnymi zbrojami, nie dawno ją faktem kiedyś zobaczył, kiedy pomagał Asklepiadesowi odnieść ją do Sanktuarium, a teraz ona go wybrała. Trochę jednak czasu minęło, ale nadal nie rozumiał czemu został wybrany, czyżby te uzbrojenie chciało mu pomóc, a może chodziło o coś innego? Niestety Dziedzic Asfodelów tego nie wiedział, dlatego też zdejmując swoją togę oraz resztę ubrań, wskoczył do jeziora by zmyć z siebie brud oraz cały dzień walk i problemów. Szorując się jako tako, mimo iż nie miał pod ręką nic, bo zapomniał zabrać torby z gospody, musiał się nacieszyć samą wodą, wiedział także że będzie musiał uzupełnić swoje zapasy i wrócić się po torbę, która mu była wierna. Pretendent, który wreszcie otrzymał zbroje, po upływie pół godziny, wyszedł wreszcie z wody i czuł się o wiele lepiej niż przedtem. Siadając na jakimś wygładzonym kamieniu, praktycznie się na nim położył, by wykorzystać promienie słoneczne, żeby się po prostu szybciej wysuszyć. Też upłynął oczywiście jakiś czas, dlatego też kiedy czując już że wysechł, Zagreús wstał i zakładając swoje ubranie, był gotowy na dalsze treningi!

KONIEC TRENINGU
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pią Lis 20, 2020 2:48 pm
Zagreús nie wycofując się z tego miejsca, zamierzał dalej trenować, jak to przystało na wojownika sanktuarium, który chyba już był? Sam tego dokładniej nie wiedział, będzie musiał natrafić na kogoś kto mu jeszcze wszystko wytłumaczy o co chodzi z tymi zbrojami, z czym to się je i tak dalej. Czarnowłosy spoglądając na srebrne pudło w którym ukryta jest zbroja, był ciekawy czy może ją znowu założyć, wreszcie ona sama z niego zeszła. Zbliżając się w jej stronę, pogładził jej górną powierzchnię swoją dłonią, sprawdzając czy może się niechcący nie zakurzyła. Nie widział jednak żadnego brudu, najwyraźniej te pudła musiały jakoś być specjalne stworzone i w ogóle się nie musiały kurzyć.
-To co, spróbujemy jeszcze raz? - zapytał, patrząc na niej z góry, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie wiedział jakie miał mieć podejście do zbroi, nikt go nigdy tego nie nauczył, nie wiedział czy w ogóle go to uzbrojenie posłucha. Wiedział, że wtedy była naprawdę wyjątkowa sytuacja, gdyż musieli walczyć z Hersztem bandytów oraz jego pachołkami, ale niektórzy chyba od tak chodzili w zbrojach. Nadal tak jakby głaszcząc górną część stalowego pudła, miał nadzieję że faktycznie Mały Lew jakoś nawiąże z nim kontakt i z powrotem będzie mógł się w nią odziać. Po jakimś czasie, Czerwonooki odszedł kilka kroków i miał zamiar dalej ciężko trenować, gdyż na razie jakoś najwyraźniej zbroja nie chciała go posłuchać, tak mu się przynajmniej zdawało. Dziwne światło zaczęło miażdżyć swoim blaskiem, aż wreszcie zbroja wyleciała ze skrzyni i załączyła się dokładnie na elementy ciała Młodego Greka. Znowu Młodzieniec to czuł, tą niesamowitą energię, czuł że razem będą naprawdę mogli zwalczyć całkowite zło z tej krainy. Będąc gotowym na dalsze atakowanie przeciwników widmo, wiedział że ze zbroją poradzi sobie z tym nieznajomym, którego spotkał na cmentarzu oraz będzie mógł z dziewczyny, która także nosiła czarny pancerz, wyciągnąć więcej informacji. Dziedzic Asfodelów nie musiał się o nic martwić, wiedział także że nie może zawsze polegać na zbroi, ale faktycznie, dzięki niej załatwi więcej rzeczy szybciej oraz sprawniej! Nie może jednak ciągle się nią wysługiwać, tego jest na pewno pewny. Syn Albere nie chciał o tym myśleć, dlatego też przybierając pozę bitewną, był gotowy do dalszej części treningu!
-Wybacz mi, że nie wiem jak jeszcze dokładnie działacie, ale mam nadzieję że ty i ja się jakoś dogadamy....co? - zapytał się, mimo iż to było oczywiste, że uzbrojenie mu od tak nie odpowie, to nie było dla niego ważne, czuł się strasznie pogodny i zadowolony z tego co właśnie było. Będzie musiał popytać znawców albo rycerzy jak to wszystko konkretnie jest z tymi zbrojami i dowiedzieć się od nich jakiś informacji jak ma się z nią obchodzić, czy ma także ją czasami umyć, czy stosować jakiś środków pielęgnacyjnych. To będzie jeszcze dłuższa wyprawa dla niego niż sam się spodziewał, ale jednak po coś to robi, by się dowiedzieć o swojej przeszłości!

START TRENINGU
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pią Lis 20, 2020 4:12 pm
W momencie, w którym Yinyue skończyła grać, oddaliła flet od ust i trzymając instrument w prawej ręce lewą założyła maskę - będąca na jej kolanach a którą wcześniej ściągnęła do gry. Wzrok uniosła do góry, patrząc w gwiazdy i nic nie mówiąc, po prostu słuchała co starszy mężczyzna, ma do powiedzenia. Z jednej strony dalej czuła lekkie zdenerwowanie spotkaniem z tą osobą, ale z drugiej czuła wielką dumę, bo przecież nie każdy ma możliwość zagrać dla drugiej najważniejszej osoby w Sanctuarium i sprawić by ta, choć na chwilę poczuł spokój i ukojenie. Tak więc dziewczyna uśmiechała się pod maską z tego powodu.  

Zdziwiła się, kiedy Wielki Mistrz wypowiedział jej imię - nie sądziła, że będzie je pamiętał, przecież była jedną z wielu adeptów. Jego dalsze pytanie sprawiło, że dziewczyna poczuła zakłopotanie, złość jak i smutek. Choć starała się nie dać po sobie tego poznać i jedynie mocniej zaciśnięte palce na flecie mogły to zdradzać. Przez chwilę milczała, myśląc nad odpowiedzią i czy w ogóle powinna coś powiedzieć, w końcu spokojnym głosem przemówiła. - Ponieważ tam już nikt na mnie nie czeka, straciłam wszystko, co było mi najcenniejsze. Teraz tamto miejsce sprawia mi ból i przypomina o stracie, jaką doznałam. - Dziewczyna sama nie wie, dlaczego miała wielką ochotę tak szczerze odpowiedzieć na każde zadane przez niego pytanie. Może to przez aurę Wielkiego Mistrza, która emanowała siłą i mądrością, a jednocześnie dobrocią i ciepłem. Tak więc starała się mówić szczere, jednocześnie nie poruszając bardziej delikatnych dla niej tematów. - Nie szukam chwały czy innych korzyści po prostu, przybyłam do tego miejsca przez Antarę, u której mam wielki dług, ale jednocześnie chcę odszukać brata. - Rzekła spokojnie nie za głośno, a jednocześnie nie za cicho, tak by mężczyzna mógł ją usłyszeć i zrozumieć mimo szumu wody. - Większość mojego dawnego życia spędziłam w bibliotece, ucząc się i czytając przeróżne książki, nie przykładając większej uwagi do treningów. Dlatego chce stać się silniejsza, by móc pomścić bliskich. Jak i w momencie, w którym znajdę brata, pokazać mu jak silna się stałam, by nie być dla niego ciężarem. - W momencie wypowiadania tych słów wstała ze skały, na której siedziała, flet trzymała mocno w zaciśniętej dłoni przy sercu, a wzrok jej skierowany był w stronę gwiazd.  

Stała tak przez jakąś chwile wdychając świeże powietrze i napawając się spokojem panującym nad rzeką, czekając na reakcje Wielkiego Mistrza.

Początek treningu 16:15
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pon Lis 23, 2020 11:52 pm
___Niebo z wolna ciemniało na krańcach nieboskłonu, przechodząc z miękkiego granatu na głęboką czerń nocy. Gwiazdy były widoczne bardziej niż zwykle, zupełnie jakby zerkały ciekawie w dół, zafascynowane ich rozmową. Sagurei obserwował je ze spojrzeniem sugerującym, iż zna je nie tylko z map konstelacji...
___Lubię obserwować niebo nocą. - wyznał w końcu bezpośrednio, ale jednocześnie z powagą charakterystyczną dla osób jego kalibru. Właściwie, to Mistrz wydawał się być dość nietypowym człowiekiem, także biorąc pod uwagę inne kwestie... Tajemniczy. Niby był obok, a zawsze odległy, jakby myśli skupiały się na sprawach niepojętych przez śmiertelników... A mimo to słuchał Yinyue uważnie, pozwalając jej otworzyć się i wyznać, co czuje... Acz w którymś momencie, jakby czymś zatroskany, zmarszczył brwi, ale zaraz jego twarz wróciła do neutralnego, przyjaznego oblicza. Zerknął na dziewczynę, uważnie się jej przyglądając, nim zwrócił wzrok na rzekę, w której odbijało się migotliwe światło gwiazd. – Czasem trzeba wszystko stracić, by bez strachu przygotowywać się do boju. Wielu... Wielu uczniów w naszych murach znalazło to, co straciło poza terenami Sanktuarium. - głos Mistrza przycichł o pół tony. - Trudniej wyrzec się tego, co się już ma – rodziny, bezpieczeństwa, szczęścia i miłości – i poświęcić to wojnie ze świadomością, iż się z niej nie wróci. – dodał. O czym, albo raczej, o kim myślał..? Przez dłuższą chwilę nie przerywał dziewczynie, obserwując jak powstaje i pełna napięcia ściska mocno instrument, a zdeterminowany wzrok kieruje w górę. Mężczyzna uśmiechnął się melancholijnie kącikiem warg.
___ - Jak chcesz ich pomścić..? – zapytał dość nieoczekiwanie, po krótkiej pauzie przemawiając znowu. - Mieczem, składając swoje życie dedykacji, by zapamiętale szukać i niszczyć swoich wrogów? Czy może uczcisz ich pamięć, żyjąc jak umiesz najlepiej w imię najważniejszych wartości, kierując swoją energię i czas na zgoła inny cel? - jeszcze raz spojrzał w niebo, jakby kierując swój wzrok w miejsce, w które patrzyła Yinyue. Jedna z gwiazd zalśniła mocniej... Chyba. A może tylko się to dziewczynie zdawało, że ciało niebieskie do niej mrugnęło... - A może ani jedno ani drugie? Yinyue. Gdy odnajdziesz swojego brata... Jak mu udowodnisz, że jesteś „silniejsza”? Uważasz, że ktoś słabszy może być ciężarem? Sama siła fizyczna to nie wszystko. - uśmiechnął się delikatnie Mistrz, palcem wskazującym jednoznacznie stukając się w skroń. Ciepłe, na pewien sposób braterskie uczucie widać było w rysach jego twarzy - dbał o swoich uczniów, o Rycerzy Ateny i wojowników... A jednocześnie krył się w nim smutek i dziwna, niezrozumiana dojrzałość. Spojrzał na dziewczynę bystrym, mądrym spojrzeniem.
___ - Wierzę, że wiele osiągniesz.
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Sro Lis 25, 2020 9:19 am
Dziewczyna co jakiś czas spoglądała na mężczyznę, obserwując jego mimikę i to jak patrzy na gwiazdy - wzrokiem bardzo tajemniczym i niejasnym. Raz przechadzając się po terenach Sanctuarium słyszała rozmowę grupki adeptów o tym, że Wielki Mistrz posiada zdolność odczytywania z gwiazd przeszłości jak i przyszłość, wydarzeń lub osób. Jednak były to zwykłe plotki, u których nie dało się znaleźć podstawy do wiary w nie, ale czy na pewno? Przecież każda plotka zawiera w sobie ziarno prawdy. To właśnie przyszło jej na myśl, patrząc na Mistrza, który zdawał się widzieć w gwiazdach więcej, niż ona była w stanie dostrzec swoim wzrokiem. - Niebo i gwiazdy są czymś stałym - one były i będę, nieważne, gdzie się patrzy, niebo pozostaje bezzmienne. Dlatego ja też lubię w nie spoglądać, daje mi to poczucie stabilności jak i spokoju. - Rzekła cicho jakby do siebie, jednak dało się usłyszeć jej słowa. Po czym dalej obserwowała Mistrza, stojąc i słuchając, co mężczyzna mówi - a były to słowa mądre i pouczające. Wypowiedziane ciepłym i przyjemnym dla ucha głosem. Dlatego chciało, się słuchać co mówi.   

Tak jak on dał jej się spokojnie wypowiedzieć tak Yinyue robiła to samo, nie oczekując żadnych szczegółów. Nie pytała, kiedy jego ton się zmienił, bo wiedziała, że nie jest odpowiednią osobą, by móc to usłyszeć. Każdy miał swoje problemy jak i ciężary, które nosi na własnych barkach. Dlatego problemy innych ją nie interesowały i nigdy o nie, nie pytała. - Pierwsze rozwiązanie jest bardziej w stylu mojego brata aniżeli moim. Nie widzę sensu w krwawej gonitwie za zemstą, która tylko zakuwa w łańcuchy i nie pozwala ruszyć naprzód. Jak i wiem, że moi rodzice a w szczególności matka nie byliby z tego dumni. - Przy końcówce wypowiadanych słów wyciągnęła wolną rękę przed siebie, a drugą, w której trzymała flet, opuścili wzdłuż ciała. - Ja przede wszystkim chciałbym poznać prawdę, dlaczego i co dokładnie stało się tamtego dni. Nawet jeśli miałaby być to bolesna prawda, tak jest ona lepsza niż dalsze życie w niewiedzy. - W czasie wypowiadanych słów rozluźniła wyciągniętą pięść, jakby w geście wypuszczenia złych emocji, jakie wcześniej przez moment jej towarzyszyły. A zastąpił je spokój i cisza ducha, które były tak dobrze znane dziewczynie.   

Dzisiejszego wieczoru nieboskłon wydawał się dla Yinyue wyjątkowo magiczny. Jakby sama obecność Wielkiego Mistrza sprawiła, że gwiazdy świecą mocniej i jaśniej niż zwykle. A może to tylko jej oczy płatały jej figla? Kiedy mężczyznę znów się odezwał, przeniosła swój wzrok na niego. Jak chciała udowodnić bratu, że stała się silniejsza? Było to dobre pytanie, na które dziewczyna nie wiedziała, jak odpowiedzieć. Sparing z bratem? Było to zbyt prostackie rozwiązanie i nie w jej stylu. Gdyż jeśli nie było takiej potrzeby, wolała uniknąć bezsensownej walki. Jednak za chęcią zdobycia większej siły, tak naprawdę czaiło się obwinianie samej siebie za to, że nie była w stanie ochronić bliskich. W jednym musiała przyznać Mistrzowi racje, kiedy wspomniał, że siła fizyczna to nie wszystko. Świetnym przykładem była właśnie jej mama, która, mimo że nie potrafiła walczyć, była naprawdę silną kobietą. Na wspomnienie kobiety tak ważnej w sercu dziewczyny - lekko się uśmiechała, a pojedyncza łza wydostała się z kącika oka, wolno zjeżdżając po jej twarzy.  Nie wiedząc jak odpowiednio ubrać swe myśli w słowa Yinyue, przemilczała pytania zadane przez Mistrza. Mężczyzną ruchem dłoni wskazał na skroń, jakby sugerującym, że umysł jest wielką potęgą, a przynajmniej w taki sposób dziewczyna to zinterpretowała. Stojąc tak, miała ona wrażenie, że Wielki Mistrz przypomina wujka - troskliwego i kochanego członka rodziny, do którego przychodzisz z problemami, który jeśli musi w ostateczności, podniesie głos.  

Jego ostatnia wypowiedź zdziwiła dziewczynę jak i sprawił, że poczuła ciepło w sercu. Bo kto by nie chciał usłyszeć tak miłych słów od takiej osobistości. - To bardzo pochlebiające jak wysoko Wielki Mistrz mnie ceni. - Ukłoniła się w stronę Wielkiego Mistrza w geście szacunku. W wypowiedzianych przez nią słowach dało się wyczuć zawahanie. Które w sercu dziewczyny przerodziło się zwątpienie, czy podoła sprostać tak wielkim oczekiwaniom względem jej osoby...

Koniec treningu 9:00
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Czw Lis 26, 2020 7:05 pm
___Mistrz zdawał się przemawiać cały czas, choć tylko w określonych chwilach używał swojego głosu. Nie potrzebował otwierać ust, by coś zakomunikować – spokojne, odrobinę zamglone, ale czujne spojrzenie mówiło swoje. Stał nieopodal, słuchając wyraźnie rozterek dziewczyny, ale ani razu w jego szarych oczach nie zagościła wyższość czy niecierpliwość. Wprost przeciwnie. Szczerze zastanawiał się nad słowami Yinyue, bez oceny i krytyki, podchodząc do tego ze stoicyzmem godnym wiekuistego mędrca. Niewymuszona, majestatyczna aura została podkreślona subtelną i wyważoną mimiką. Sprawiał wrażenia kogoś, kto nie zwraca uwagi na swoją pozycję, nie czując sprzeciwu przed wyciągnięciem dłoni do każdej istoty... A to tylko podkreślało jak naprawdę wielką rolę w Sanktuarium spełniał Wielki Mistrz. Naprawdę jej słuchał, naprawdę chciał jej wysłuchać. I choć nie odpowiedział na ciche stwierdzenie Yinyue, że gwiazdy i niebo są jedyną stałą na niebie, to pełen zrozumienia uśmiech w kąciku warg wyznały, że myśli podobnie. Cichy oddech uniósł jego pierś.
___Poszukiwanie prawdy nie równa się zemście. Cieszę się, że jesteś tego świadoma. – powiedział Sagurei łagodnie, delikatnie mrużąc oczy, gdy skierował spojrzenie na nieboskłon nad nimi. Powiew wiatru rozwiał kosmyki na jego skroni i cicho załopotał białą szatą, której kraniec przesunął się po miękkim piasku rzeki. - Chcesz odnaleźć brata. – powtórzył jej własne słowa. - Jeśli stanie się to, nim dowiesz się, dlaczego tamten dzień zmienił Twoje życie, którą drogę wybierzesz? – mężczyzna spojrzał na ciemnowłosą dziewczynę w głębokiej zadumie. - Zdołasz przekonać go do Twojej racji, nim on Ciebie do swojej? – zapytał, po dłuższej chwili odwracając wzrok. Pytanie nie było przypadkowe, jak większość tej rozmowy. Mistrz był dobrym obserwatorem. Czekał. Pytał. Stał w ciszy na brzegu, tyle czasu ile to było potrzebne, by Yinyue zebrała myśli, oczekując jej odpowiedzi... Zdarzało się, że i cisza była wymowna... Mężczyzna poprawił swój hełm, prostując przekrzywioną ozdobę na wzorzystym nakryciu głowy. - Wierzę w Ciebie, moja droga. Wiara ma tyle znaczenia i wartości, ile sami jej nadajemy. – przesunął dłonią po włosach, chcąc poskromić tańczące w nocnym wietrze kosmyki - Jedni ją odepchną, wywracając oczyma,  drugim jest obojętna, a jeszcze inni nie potrafią bez niej żyć. Czym jest dla Ciebie? – dodał z zagadkowym uśmiechem, a ton głosu stał się lżejszy, jakby Mistrz na moment wyzbył się tego zadumanego, formalnego sposobu mówienia, jaki zawsze mu towarzyszył.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Czw Lis 26, 2020 11:26 pm
Zagreús będąc gotowym, wybił się wysoko w powietrze i promienie słoneczne, które odbijały się od jego zbroi, mogły oślepić niejednego przechodnia. Czarnowłosy zaczął pikowanie obrotowe i wreszcie obracając się w ostatnim momencie przed zderzeniem z glebą, wypchnął swoją stopą, tak by rozłupać większy kamień na pół, co jakoś się udało. Czerwonooki nadal nie mógł uwierzyć, że posiadał zbroję, to przecież było ciągle jak sen z którego nie mógł się wybudzić. Młody Grek nigdy się nie spodziewał, że w ogóle uzbrojenie będzie chciało mu pomóc, a nawet z nim zostać, zapewne są jakieś zasady które trzeba przestrzegać, będzie musiał popytać ludzi o co z tym wszystkim chodzi. Nie zastanawiając się dalej nad tym, stworzył sobie widmo przeciwników, którzy zastraszali go tym, że zabiją córkę Oberżysty oraz siostrę Asklepiadesa. Widząc ich nędzne mordy, zacisnął swoje obydwie pięści i ruszył w ich stronę, był zarazem szybszy od nich i zapewne ledwo go mogli dostrzec w tym orężu. Syn Albere bardzo szybko pozbył się kilku oprychów na raz, załatwiając każdego po kolei, gdyż za chwilę za jego plecami pojawiła się kolejna grupa rzezimieszków, którzy szukali guza. Dziedzic Asfodelów wykorzystał ten fakt i kładąc jednocześnie dwóch bandytów, odbił się od ich torsów i pofrunął praktycznie nad glebą w stronę drugiej grupy ofensywnej, żeby się w nią wbić jak pocisk. Pretendent, który już posiadał zbroje staranował grupkę nieprawdziwych oponentów, żeby ich bardzo szybko móc powalić na ziemie. Zagreús zgrabnie potem lądując na tutejszym delikatnie mokrym gruncie, łapał kilka oddechów, gdyż odczuwał że jego uzbrojenie swoje waży i nie było takie lekkie jak sobie to wyobrażał. Wiedział, że musi wzmocnić swoje ciało, dlatego też strzelając swoimi knykciami, był gotowy na dalsze treningi.

KONIEC TRENINGU
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Czw Lis 26, 2020 11:35 pm
Czarnowłosy dosłownie odpoczywając kilka minut, zamknął na chwilę oczy by wyciszyć swój umysł i zebrać na razie to o czym wiedział, domyślał się że niedługo będzie musiał stać się jeszcze silniejszym, by móc na równi walczyć z Asklepiadesem, albo nawet go przerosnąć. Oczywiście to nie będzie takie proste, bo kto powiedział że będzie....nikt. Czerwonooki otwierając swoje ślepia, podszedł na chwilę do rzeki aby ochłodzić swoją twarz i kiedy wykonał gest obmywania swojej buzi, czuł się o wiele lepiej, było mu chłodniej na ciele. Był gotowy by rozpocząć kolejne ćwiczenia, dlatego też miał zamiar przeskakiwać na drugą stronę rzeki i powtarzać tą sekwencje kilka razy, musiał przyzwyczaić po prostu ciało do ciężkiego uzbrojenia, które nosił na swoim ciele. Myślał że to cało "Cosmo" pomoże mu lepiej kontrolować zbroje, ale jednak było zupełnie inaczej, praktycznie nic o tym nie wie i będzie musiał prędzej czy później znaleźć kogoś kto go o tym doinformuje. Kiwając głową na znak zrozumienia, zaczął wykonywać szerokie skoki na drugą stronę rzeki, a potem z powrotem, tam gdzie stało srebrne pudło, które zawsze będzie wyczekiwało na powrót pancerza do środka. Syn Albere czując jak się poci, gdyż ta woda która na nim była, już dawno wyschła, przeczuwał że może zaraz się potknąć o tutejszy grunt i wywalić się bardzo mocno, a tego by nie chciał.

Robiąc ostateczny skok, tam gdzie stało stalowe pudło na zbroje, wylądował obok niego i klękając na jedno kolano, łapał ciężkie oddechy i mógł przeczuwać, że potem będzie mógł mieć solidne zakwasy. Nie mogąc sobie na to pozwolić, Młody Grek powstał na wyprostowane nogi i był gotowy na dalszą walkę z nieprawdziwymi wrogami, gdyż wiedział że prędzej czy później znowu na trafi na silnych przeciwników albo na tajemnicze osoby, które ciągle pojawiały się jak rozpościerała się ta podejrzana mgła. Także będzie musiał otrzymać jakieś informacje na temat Czarnych Rycerzy, nie bez powodu go na pewno zaczepiali, muszą mieć w tym jakiś interes, tak przynajmniej Jemu się wydawało. Dziedzic Asfodelów spoglądając na chwilę w niebo, chciał żeby to wszystko się skończyło, chciał poznać na wszystko odpowiedzi, a nawet nie wiedział czy ta Atena jest prawdziwa, widział tylko i jedynie Wielkiego Mistrza. Patrząc za chwilę na swoje dłonie, które miały stalowe rękawice, zacisnął je bardzo mocno, a następnie przybierając pozycję do walki, był gotowy na drugi etap treningowy, musiał wzmocnić swoje ciało i nie mógł zawieść nikogo, ani Córki Oberżysty Ani Izydory oraz jej brata!

START TRENINGU
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Sob Lis 28, 2020 5:38 am
Zagreús już nie mógł nikogo więcej zawieść, teraz kiedy zjednoczy się razem ze zbroją, nigdy więcej nie poniosą porażki, albo może jednak będzie inaczej? On sam tego nie wiedział, ale przeczuwał że napotka kolejne problemy i kłopoty w swojej przyszłości, dlatego musi się przygotować na wszystko. Łapiąc kolejne oddechy, używał swojego "Cosmo" do obijania się od drzew, na których zostawały ślady wgnieceń po uzbrojonych butach, ale nic nie mógł na to poradzić. Niszcząc kolejne większe kamienie, rozłupując je na pół albo całkowicie zamieniając je w proch, wyszukiwał kolejnych celów, by sprawdzić czy w ogóle jego uzbrojenie może ulec zniszczeniu, czy jednak nie. Nadal chciałby poznać kogoś u kogo mógłby trenować i dowiedzieć się więcej na temat tych zbroi. Czując jak pot z czoła cieknie mu dość mocno, Czerwonooki syknął pod nosem, a potem wycierając szybko swoje czółko i zaczął dalszą walkę. Za chwilę pojawiły się nieprawdziwe widma, które zaczęły go atakować, ale po prawdzie można było powiedzieć kto wygra. Młody Grek tylko unikał ciosów ze strony widmowych rzezimieszków, a następnie uskakując gdzieś w tył, zaszarżował w ich stronę. Oczywiście Synowi Albere udało się staranować wszystkich oprawców, którzy za chwilę leżeli na glebie, a potem po prostu zniknęli, gdyż tylko byli wytworzeni w umyśle Młodzieńca. Ten tylko uśmiechając się do siebie, znowu popatrzył się na uzbrojenie i rzekł do siebie:
-Przeczuwam, że na pewno się dogadamy, w imię dobra dla tutejszych mieszkańców, powstrzymamy tutejsze zło, żeby ludzie wreszcie przestali cierpieć... - mówiąc to, nadal żałował że Anaksymander umarł z powodu jego głupoty i zaślepienia. Wiedział, że ten Rycerzyk, który zaatakował Mądrego Starca gdzieś był na wolności i na pewno będzie musiał wyciągnąć konsekwencje spowodowane śmiercią Ojca Asklepiadesa oraz Izydory. Dziedzic Asfodelów nadal nie potrafił wyrzucić sobie tych rzeczy z głowy, chciał o tym zapomnieć, ale najwyraźniej te wspomnienia będą mu dawały coraz większą i większą siłę oraz mocniejszą wolę! Pretendent z Małym Lwem na sobie spojrzał znów na niebo i wdychając powietrze nosem, wypuścił je po chwili ustami, na chwilę wyciszając swój umysł. Zagreús wiedział co ma zrobić, wiedział jak ma się kierować, musi go poprowadzić prawość oraz sumienie z jego serca.

KONIEC TRENINGU
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Sob Lis 28, 2020 6:53 pm
Yinyue zapamięta tę noc na bardzo długo, a wiedza, jaką dzięki tej rozmowie pozyskała, była wielka. Była wdzięczna, że los dał jej szansę na odbycie tej konwersacji. Samotna rozmowa z Wielkim Mistrzem na pewno należała do niesamowitego przeżycia, a w niektórych jej momentach nawet rozumieli się bez słów. Żaden część tej dyskusji nie był dla dziewczyny przytłaczający czy niezręczny, a wręcz przeciwnie. Dawno nie rozmawiało jej się tak dobrze z kimś innym niż jej własną rodziną.  

Dziewczyna nie odezwała się od razu, o nie, chwile stała w ciszy rozważając nad odpowiedzią. Słowa, które miała powiedzieć,  musiały być dobrze przemyślane. Nie chciała palnąć, żadnej głupoty. - Nie wiem, jaka będzie prawda, więc również nie wiem, jak się wtedy zachowam, a nie chce na siłę szukać rozwiązania, które może mieć wiele zakończeń. Ale jedno wiem, na pewno - postanowiłam, że zostanę Rycerzem Ateny i postanowienia nie zmienię. - Powiedziała to bardzo dumnym i wyniosłem głosem, by przekazać emocje, których nie umiała opisać w słowach. - Mój brat i ja rzadko, kiedy mieliśmy takie same poglądy, było one wręcz swoimi przeciwieństwami. Więc jedno, drugiego nie było w stanie przekonać do swojego racji. - Na chwile zamilkła, po czym dodała. - Choć nasza rozłąka może potrwać kilka lat, tak głęboko wierzę, że ten fakt się nie zmieni, my się nie zmienimy. - Po wypowiedzeniu ostatniego słowa znowu zapadła cisza. W tamtym momencie dało się słyszeć szum wody jak i poczuć delikatny powiew wiatru we włosach. Wydawać by się mogło, że byli jedynymi osobami przebywającymi w tym miejscu, jednak była to nieprawda. Ponieważ towarzyszyło im wiele żyjątek - mniejszych i większych, a dzięki ciszy łatwiej było je usłyszeć. Zza krzaków po drugiej stronie rzeki wyszła sarna, która najwyraźniej przyszła się tu by napić. Na jednej z gałęzi dało się dostrzec sowę, która czyhała na swoją ofiarę - małą myszkę, która biegała w krzakach nieopodal nich. Czas płynął do przodu, choć dla dziewczyny  zatrzymał się w miejscu w momencie wypowiedzianych przez niego słów.

Kiedy Mistrz powiedział drugi raz, że wierzy w Yinyue, uderzyło to w nią dwa razy mocniej. Głowę skierowała w stronę oblicze mężczyzny, patrząc na nie oczami pełnymi szczęścia. Ponieważ te słowa wiele dla niej znaczyły. - Wiara jest nadzieją jak i siłą, którą potrzebujemy w tych dobrych jak i szczególnie w tych złych chwilach. Dlatego wiedza, że Wielki Mistrz pokłada we mnie wiarę dodaje mi "skrzydeł". - Cicho jakby bardziej do siebie niż Mistrza rzekła. - Będę się starać, by Mistrz tego nie pożałował.

Początek treningu 18:50
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Nie Lis 29, 2020 8:19 pm
Czarnowłosy po wyciszeniu swoich myśli i wsłuchiwaniu się w szum rzeki, która przepływała obok jego osoby, był gotowy na dalszy trening. Otwierając swoje oczy, Zagreús czuł że powoli się chyba zżywa jakoś ze swoją zbroją, gdyż nie odczuwał takiej ciężkości jak przedtem, albo po prostu mogło mu się to wydawać. Nie myśląc dłużej o tym, już był gotowy na dalsze ćwiczenia treningowe, by stać się silniejszym, nie tylko dla siebie....robił to ze względu na Asklepiades oraz Izydorę, no i jeszcze był Oberżysta i jego mała córeczka, która za dużo wycierpiała tych paskudnych rzeczy jakie jej się przytrafiły. Zaciskając mocno pięści, czuł że nie może pozwolić na takie rzeczy, nigdy więcej nie da zrobić nikomu krzywdy, dlatego też wyruszył przed siebie, przeskakując z drugiej strony rzeki na tą kolejną i tak na zmianę tak naprawdę. Musiał wyćwiczyć wszystkie atuty swojego ciała fizycznego jak szybkość, wytrzymałość oraz siłę uderzenie jego ciosów, także jego Cosmo musiało na pewno się wzmacniać, tak czy inaczej. Czerwonooki robiąc kolejne kilometry obok swojej ulubionej rzeki, widział czasami jak jacyś przechodnie przechodzili i się dziwili co tak szybko popędziło, ale cóż, nie mógł się zatrzymywać i wytłumaczyć im to, żeby się nie musieli niczego obawiać.

Wreszcie zatrzymując się po kilkunastym kilometrze, Młody Grek odczuł jak jego ciało czuję się bardzo ciężko, gdyż jednak zbroja nie była nie do odczucia, chociaż chciałby żeby tak było. Syn Albere ocierając pot z czoła, nie chciał jakoś się tym zamartwiać, więc oddychając jeszcze przez chwilę ciężko, był gotowy wrócić do miejsca gdzie zostawił stalowe pudło, które służyło do przechowywania uzbrojenia. Uśmiechając się pod nosem, Dziedzic Asfodelów złapał wpierw łyka wody z rzeki w której się kąpał, ale nie miał przy sobie swojej torby, gdzie trzymał jakieś zapasy żywności oraz pojemnik na wodę z której mógł się napić, tak zwaną manierkę. Biegnąc znowu na wprost rzeki, przeskakując na jej lewą część, a potem znowu na prawą, poczuł że jego prawa noga tak jakby osłabła i przewrócił się twardo na glebie. Najwyraźniej troszeczkę przesadził z przeciążaniem swojego ciała i odczuł to na swojej dolnej kończynie, będzie musiał potem iść do jakiegoś druida, by ten mógł go sprawdzić czy ocenić czy coś jest nie tak. Sugerując się tym, że już na razie musi odpuścić z przeskakiwaniem z drugiej strony rzeki na tą pierwszą, po prostu pobiegł przed siebie i miał zamiar dotrzeć do miejsca odłożonego pudła na zbroje konstelacji. Wreszcie Pretendent do zbroi po kolejnych kilometrach, dotarł tam gdzie chciał dotrzeć i z uśmiechem na ustach, łapał ciężko oddechy, wiedząc że to dopiero początek jego treningów.
-Bardzo ci dziękuje za to, że udzieliłaś mi pomocy przy tej ostatecznej sytuacji z bandytami, gdyby nie ty, nie wiem co by się wydarzyło z tym ludźmi... - gładząc tak jakby jedną część od uzbrojenia, chciał jej pokazać że naprawdę cieszył się samym faktem, że mógł pomóc ludziom z Rodorio. To nie będzie jednak koniec jego zmagań, to będą dopiero ciężkie i wysokie trudności losu, które tylko na niego czekają i które musi przewyższyć!

START TRENINGU
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Nie Lis 29, 2020 8:50 pm
___Jeśli wierzysz, że się nie zmienicie, a sama przyznałaś, że jesteście swoimi przeciwieństwami, żadne nie może przekonać drugiego do swojego zdania... – po chwili milczenia Mistrz uniósł palec, zupełnie jakby nad czymś głęboko dumał. W końcu spojrzał na dziewczynę, refleksy światła zatańczyły w szarych oczach. - Czy nie ma tu ponownej szansy na konflikt? Nie tylko na tle prawdy, co wydarzyło się w waszym życiu, oraz zemsty, ale na wielu innych polach... – potarł dłonią brodę. Nie prawił dziewczynie morałów. Starał się zwrócić jej uwagę na drobne nieścisłości, które – jego zdaniem – pojawił się w jej rozumowaniu. I prosił o ich wyjaśnienie, zamiast z góry zakładać, że logika jest jej obca. Ot, bardzo otwarcie podszedł do tej kwestii, zamiast dawać rady i sugerować obranie konkretnej drogi, prosząc o uzasadnienie swojego stanowiska. A Yinyue była młodą, odrobinę zagubioną duszą... Może Mistrz znał już skądś podobną sytuację, może i nie jedno widział, bo zrozumienie na jego obliczu mówiło wiele. Spojrzenie należało do bardzo doświadczonej osoby... Aż dziw, że takie oczy można było ujrzeć na tak młodej twarzy.___Znasz przypowieść o trzcinie i dębie? - zapytał niespodziewanie Mistrz i wskazał kępy wodnych roślin, szumiących cicho na brzegu ciemnej rzeki. Pieszczotliwie pogładził zielone liście i uśmiechnął się melancholijnie. - Dąb żałował trzciny, że słaba, krucha, delikatna... Byle but ją zdepcze, byle ręka wyrwie z ziemi. Gdy przyszła burza, dąb opierał się z całej siły naturze, walczył z wiatrem, aż został powalony... – tu wykonał gest w kierunku przeciwległego brzegu rzeki. Za plażą, w trawie leżał rozpadający się pień. Dębu? Kto to wiedział... - Natomiast trzcina smagana wrogim, ostrym wiatrem, uginała się pod każdym ciosem, przylegając płasko do ziemi. Rano, po burzy wzeszło słońce - trzcina wyprostowała się i powoli uniosła w górę... Dąb pokonany, wyrwany wraz z korzeniami, usychał i spróchniał. – dokończył. Kto był kim w tej metaforze? Cóż, to zależało od tego jak Yinyue to zrozumie... Wyglądało na to, że Wielki Mistrz miał w sobie filozoficzną smykałkę... I nie tylko.
___Cieszę się, że ma to dla kogoś takie znaczenie. - uśmiechnął się ciepło Sagurei, lekko mrużąc szare oczy. Jego spojrzenie przemknęło jeszcze po sylwetce dziewczyny, po czym zwrócił swoją twarz w kierunku nocnego nieba. Powiew wiatru bawił się rąbkiem jego szaty oraz włosami. - Zagraj coś jeszcze. - poprosił spokojnie, jakby chcąc zwieńczyć koniec ich rozmowy piękną oprawą muzyczną.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pon Lis 30, 2020 10:46 pm
Docierając do pozostawionego stalowego pudła do zbroi, Zagreús był gotowy na dalsze treningowe wyzwania. Był teraz ciekawy jak może się wysoko wybić w powietrze, więc wykonując kilka manewrów i wykorzystując tutejsze drzewa, zaczął się od nich wybijać, zostawiając oczywiście w ich korach odciski po metalowych butach. Wspinając się odbiciami coraz wyżej, Czarnowłosy wreszcie stając jedną stopą na czubku drzewa, czuł się niesamowicie dobrze, nawet nie wiedział jaka jest tego przyczyna. Sprawdzając samego siebie, Czerwonooki spoglądając ku górze, a dokładniej na chmury, uśmiechnął się sam do siebie i wyginając się jak najmocniej, wybił się z czubka drzewa i zaczął wysoko lecieć w górę. Nie wiedział ile to potrwa, ale jeśli nauczy się nowych kombinacji w powietrzu, to zawsze będzie mógł jakoś zaskoczyć przeciwnika i to będzie prawdopodobnie jego atut podczas przyszłych walk. Młody Grek wreszcie czując, że powoli zaczyna opadać, skumulował w swojej dłoni "kosmiczną energię", która po wykonaniu pikowania tym razem w stronę planety, będzie gotowa do wystrzału. Zbliżając się do bardziej otwartej przestrzeni, tam gdzie było mniej drzewek, wreszcie Syn Albere wypuścił Cosmo Punchu w kamień, który akurat się natrafił, niszcząc go i robiąc szybki obrót w powietrzu, twardo wbił się nogami w tutejszy grunt, robiąc pod sobą niewielki krater.

Dziedzic Asfodelów przez chwilę czuł się jak ptak, z chęcią nauczyłby się latać, ale raczej Rycerze nie potrafili czegoś takiego, chociaż kto wie. On akurat tego nie wiedział, ale wiedział że na pewno dużo osób na niego liczy, nie może ich zawieść! Pretendent do zbroi zaczął wykonywać szybkie wymachy, kopnięcia oraz ciosy z pięści, szybciej niż zwykle. Zagreús wreszcie odskakując trochę w tył, ślizgał się po tutejszym runie leśnym i zatrzymując się, był gotowy na dalszą walkę. Uradowany ze swojej siły oraz wsparcia ze strony uzbrojenia, wiedział że razem na pewno będą mogli pozbyć się tyranii oraz okrucieństwa ze strony wszystkich bandytów oraz osobom, które w ogóle będą chciały zagrażać komukolwiek. Rozwalając kolejne wielkie głazy, Czarnowłosy czuł jak pot mocno cieknie mu z czoła, ale to pewnie tylko dlatego że na jego głowie teraz znajdował się taki stalowy hełm, który także mógł być tego powodem. Starając się przywyknąć do obciążenia jego włada na swoim ciele, Młody Grek wreszcie zadał ostateczny cios w głaz, który znajdował się za plecami, kończąc tym swój trening. Postanawiając, że wreszcie musi zregenerować swoje siły, zdjął z siebie uzbrojenie i chowając je do pudła wykonane raczej z jakiegoś stopu metalu, także rozebrał się do naga i wskoczył do rzeki, by wreszcie oczyścić się z godzin treningów. Siedząc przez chwilę w niej, zastanawiał się czy na pewno będzie miał w ogóle szansę spotkać tą całą Boginkę, nadal w nią nie wierzył że istniała, może Wielki Mistrz będzie mógł mu wstanie pomóc? Także tego nie wiedział, teraz najbliższe mu osoby to Asklepiades oraz Izydora, no i może Karczmarz będzie miał także jakieś ciekawe informacje. Po miniętych piętnastu minutach, Czerwonooki wyszedł z rzeki i wychodząc na promienie słoneczne, stał tak w nich przez chwilę, żeby wysuszyć swoje ciało. Nie miał niestety pod ręką bawełnianych ręczników, które na pewno dostałby w swojej posiadłości, gdzie czekała na niego służba, niedługo będzie musiał tam znowu zawitać. Wysuszony Młody Grek ubrał znowu na siebie swoją togę oraz święte sandały z którymi się nigdy nie rozstawał i siadając sobie pod drzewo, tak żeby padał cień, zanurzył się w głęboki sen, musiał zregenerować siły na kolejne przygody.

KONIEC TRENINGU
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Wto Gru 01, 2020 11:16 pm
Zagreús po długim i wypoczynkowym śnie, wreszcie powstał z drzewa, przecierając swoje oczy. Rozglądając się na boki, widział że stalowe pudło nadal obok niego stało, a nawet jego ubrania nie zniknęły, przeczuwał że mógł mu je ktoś podkraść. Ubierając swoją togę oraz sandałki, był gotowy do dalszego działania, nie mógł także zapomnieć o swojej bieliźnie! Czarnowłosy już będąc gotowy, mocno się przeciągnął i spoglądając na pudełko w której trzymane było uzbrojenie dla rycerzy, uśmiechnął się pod nosem.
-Chyba czas na kolejny etap ćwiczeń, co ty na to zbrojo? - zapytał się, mimo to wiedział że nie otrzyma żadnych odpowiedzi. Uradowany samym faktem posiadania tej stalowej skrzyni, postanowił ją otworzyć i przywdziać pancerz z którym zacznie kolejny etap treningów. Nie pieszcząc się w tańcu, po chwili miał na sobie wszystkie stalowe elementy zbroi, a następnie kładąc się na glebie, postanowił że zacznie trening swojego ciała, był zbyt chudy i wiedział, że trochę masy musi nabrać! Zaczynając od robienia brzuszków, ćwiczył wpierw swoją klatkę piersiową oraz jako tako miał zamiar wyrobić sobie dwupak, żeby w miarę dobrze wyglądać. Domyślał się, że raczej damy oraz Panny nie będą chciały być z kimś kto wygląda jak suchoklates, więc nie może próżnować, musi jednak trochę w bicepsy pójść. Młody Grek ćwicząc tak sporo czasu, czuł jak pot ocieka mu po twarzy, ale otrząsając głowę, starał się nim nie rozpraszać, chociaż to nie będzie proste zadanie. Po wykonaniu pięćdziesięciu brzuszków, Syn Albere powstał z gleby i ustawił się w innej pozycji, takiej w której będzie wykonywał pompki. Uzbrojenie jeszcze mu dawało kilkanaście kilogramów, albo i nawet więcej, tego niestety dokładnie nie wiedział, nie miał przy sobie wagi. Przeczuwając, że i tak nie prędko pozna jakąkolwiek Damę dla siebie, śmiejąc się pod nosem wiedział że prędzej czy później nadarzy się okazja i na jakąś natrafi, na pewno gwiazdy będą go mogły może jakoś nakierować. Robiąc kolejną serię ćwiczeń, po upływie tej godziny, Dziedzic Asfodelów wstał z ziemskiego gruntu i będąc gotowy na dalsze ćwiczenia, odetchnął spokojnie. Złapał łyka z rzeki w której się kąpał, bo był spragniony, więc nie miał innego wyboru na tą chwilę. Ostudzając swoje pragnienie, Pretendent ze zbroją był gotowy na walkę z widmami, które nie były prawdziwe, a zarazem tylko i wyłącznie rodziły się w jego podświadomości. Przybierając pozycję bojową, niczym dziki zwierz, był gotowy na wszystko! Niech tylko Asklepiades go zobaczy oraz inni, będą zaskoczeni po jego ciężkim treningu, którego nie robi dla siebie, tylko dla ludzi którzy niepotrzebnie odczuwają cierpienie.

START TRENINGU
Regen HP i Cosmo na Full
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Czw Gru 03, 2020 12:19 am
Młody Grek postanowił zacząć dalszy ciąg treningu, po wcześniejszym obmyciu ciała oraz przespaniu kilku długich godzin, był gotowy na dalsze zmagania wraz ze swoją zbroją, która nadal nie wiedział jak działała. Zagreús ruszając przed siebie, wymijał wszystkie drzewa i obierał sobie za cele tylko twarde kamienie, by trenować wytrzymałość swoją, jak i wytrzymałość swojego uzbrojenia, by te od tak się nie zniszczyło przez uderzenie w skałę. Czarnowłosy wreszcie nie wiedział jak konkretnie pancerz działał, czy mógł zostać zniszczony, czy jednak był niezniszczalnym cudem, który może zostać zniszczony tylko przez jakiś wyższy byt, będzie się musiał na pewno dowiedzieć więcej na jego temat. Atakując wokół wszystkie większe kamienie oraz skały, które znajdowały się na tutejszym gruncie, dosłownie zamieniał je w pył albo po prostu takie ciosy zadawał, że te pękały po prostu na pół, wreszcie nie chciał niszczyć tutejszej natury, mimo iż jego buty zrobiły odgniecenia na niektórych drzewkach. Czerwonooki wreszcie odczuwając nadmiar zniszczonych większych kamyczków, postanowił z wizualizować sobie kolejnych przeciwników, którzy teraz nie będą stanowili dla niego problemu. Ruszając w ich stronę, był oczywiście od nich szybszy, więc z uśmiechem na twarzy, wiedział że nie są mu w stanie niczego zrobić. Syn Albere pokonując kolejne tuziny wrogów, wreszcie zdał sobie sprawę z kim się tak naprawdę musi zmierzyć. Była to dziewczyna, która podobno znała jego Ojca, a jej imię to Flora. Pojawiła się przed nim dziewczyna, której włosy były długie i w kolorystyce zachmurzające się nieba, była gotowa najwyraźniej na walkę. Wtedy Dziedzic Asfodelów wiedział, że był jeszcze słaby i ledwo co ją zadrapał, ale teraz ma na sobie zbroje, musi sprawdzić czy jego zdolności się poprawiły! Wyruszając w jej stronę, ich pięści się zderzyły, tworząc wokół nich podmuch uderzeniowy, który mógł zostać wywołany niemałym wiatrem. Między nimi nastąpiła wymiana ciosów, aż wreszcie Pretendent do zbroi uskoczył w górę przed atakiem ze strony dziewczyny i wysuwając do przodu nogę, trafił ją dosłownie w twarz. Nie lubił oczywiście bić się z kobietami, bo to nie było w jego stylu, zawsze go wychowano zupełnie inaczej, trzeba było im pomagać. Najwyraźniej przez to co się dzieje w sanktuarium, nawet Panny potrafią być bojowe i posiadać zbroje, tak jak przykładem była Lazuli, która trenowała przyszłych rycerzy w Koloseum. Zagreús ruszając w nią dalej, staranował ją barkiem i posłał na drzewo, które oczywiście się nie zawaliło, gdyż było to tylko widmo danej osoby. Czarnowłosy łapiąc oddech i zamykając oczy by odesłać nieprawdziwą personę ze swoich myśli, po chwili znowu otworzył swoje oczka i już Flory nie było przed nim. Spoglądając znów w niebo, jego ciało ciągle domagało się odpowiedzi, przez co było wprawione w delikatnie trząsł, chciał się już dowiedzieć o wszystkim.

KONIEC TRENINGU
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Czw Gru 03, 2020 10:28 pm
Zagreús był podjąć kolejne kroki, nie mógł się obijać i chciał jak najszybciej pomóc innym osobom, oraz tym które sobie nie radziły w sanktuarium. Czarnowłosy rozciągając bardzo mocno swoje ciało, był gotowy na dalsze ćwiczenia. Oczywiście nie trenował sam, miał na sobie zdobytą niedawno zbroje, która najwyraźniej zareagowała na to, że chcę pomóc osobom, które zbyt mocno cierpią. Czerwonooki nie chciał patrzeć na więcej cierpiących osób, poświęci nawet swoje życie, żeby wreszcie zapanował spokój, nawet jeśli będzie musiał stanąć po złej stronie. Młody Grek zaczął wykorzystywać ponownie drzewa oraz skały, by wybijać się coraz wyżej, a następnie znowu pofrunął wysoko w powietrze, oczywiście odbijając się z odpowiednią siłą, by znaleźć się praktycznie pod chmurami, które właśnie przelatywały. Syn Albere czuł się w przestworzach naprawdę cudownie, tyle stąd widział, tyle mógłby zwiedzić gdyby tylko potrafił latać, ale cóż, najwyraźniej zostają mu naziemne środku transportów, które na pewno kiedyś gdzieś go zabiorą. Teraz to nie było ważne, ponieważ Dziedzic Asfodelów właśnie zaczął opadać i spoglądając w dół, bardzo szybko pikował i zbliżając ramiona do swojego torsu, wykonywał dosłownie nurkowanie ku tutejszemu gruntowi. Oczywiście Pretendent do zbroi w ostatecznym momencie zrobił obrót i wylądował twardo na jednej swojej nodze w stalowym bucie oraz kolanie, które także było chronione przez uzbrojenie. Robiąc tym samym trochę większy krater niż wcześniej, wiedział że to dobrze by podziałało na wrogów, którzy by go otoczyli i bardzo szybko by zostali odesłani w przeciwne strony.
-Wydaje mi się, że dzięki naszej wspólnej pracy Zbrojo, dotrzymam słowa Anaksymandera i nie pozwolę nikomu więcej stracić życia....muszę to zrobić dla jego dzieci oraz dla mieszkańców Rodorio... - mówiąc to, znowu zrobił delikatny gest dłonią i pogładził pancerz, żeby ten próbował go zrozumieć. Wreszcie Zagreús nie wiedział czy to samo czuł Mały Lew czy jednak nim co innego było kierowane, miał nadzieję że kiedyś się niedługo dowie więcej na temat tych uzbrojeń. Wstając z kucającej pozycji, spojrzał przed siebie i znowu zaczął szykować sobie nieprawdziwych przeciwników z którymi zacznie walczyć. Przybierając pozycję do walki, Czarnowłosy był gotowy na dalszy ciąg treningu, musi się wzmocnić i nie może więcej nikogo zawieść, nikogo!

START TRENINGU
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pią Gru 04, 2020 10:48 pm
Zagreús będąc gotowy na drugi etap treningowy, wyruszył przed siebie i miał zamiar załatwić kolejne widma nieprawdziwych przeciwników. Przebijając się przez wszystkie widma, które tylko istniały w podświadomości Czarnowłosego, ten sobie nic z tego nie robił . Bandyci bardzo szybko padali i nawet raczej nie chcieli wstawać, bo tylko i wyłącznie wzbudzili by gniew Młodego Greka. Zatrzymując się wreszcie po pokonaniu kilkunastu oponentów, Czerwonooki odwrócił się od siebie i musiał jeszcze zajrzeć w głąb siebie, żeby wreszcie stanąć na wysokości zadania. Będzie na pewno musiał poznać nowe osoby, która także będą mogły mu w stanie pomóc, jeśli w ogóle będą się znały na rzeczy. Nie chciał teraz o tym myśleć, więc wyruszając znowu na widmo Flory, mierzył się z nią przedramiona w potężnym uderzeniu ich Cosmo! Oczywiście tak naprawdę tylko Młody Grek wydzielał z siebie swoją kosmiczną energię, ale tak odczuwał wszystkie walki, że mógł sobie wymyślić że jego wróg także używa Cosmo. Syn Albere dostając porządnie w twarz, przesunął się po glebie do tyłu i zatrzymując się po chwili, otarł z koniuszka ust krew, a następnie znowu wyruszył na niebiesko-włosom. Nie poddając się i wykorzystując całą swoją wolę walki dla dobra ludzi, zrobił jej kombinacje kilku ataków, a następnie odrzucił ją jednym mocniejszym uderzeniem Cosmo! Pięść niewiele zdziałała, ale hologram Flory natrafił na kamień, gdzie wyjątkowo teraz nie miała zbytnio pola do jakiegokolwiek manewrowania. Dziedzic Asfodelów wykorzystując okazje, wyskoczył  w powietrze bardzo szybko, korzystając oczywiście z tutejszej roślinności oraz głazów, a następnie pikując na cel, na samym końcu obrócił się by trafić swoją nogą dany punkt. Twarz Panny w czarnej zbroi mogła to poczuć dosyć mocno, a potem upadając na glebę, jej widmo zniknęło i najwyraźniej została ona pokonana, zaś Pretendent do zbroi czuł się naprawdę dobrze. Jeśli strażnicy Sanktuarium mówili prawdę, to On będzie musiał uważać na osobników z Czarnymi Zbrojami, gdyż ci stanowią jakieś zagrożenie.
-To jeszcze nie koniec moja droga zbroja....nasza przygoda z pomocą ludziom dopiero się zaczyna...musimy być na wszystko gotowi... - mówiąc to, jak zwykle pogładził uzbrojenie swoją dłonią i wiedział, że na tą chwilę musi zaprzestać treningów i dowiedzieć się co się teraz dzieje w Sanktuarium.

KONIEC TRENINGU
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pon Gru 14, 2020 10:12 pm
Stojąc na brzegu rzeki, obserwowała zachowanie Mistrza.  Słuchając, co starszy mężczyzna mówi, można powiedzieć, że ta rozmowa należała do jednej z najcięższych w jej życiu. Zwykle unikała zbędnych rozmów, ignorując osoby, które chciały zacząć z nią konwersacje - choć przeważnie mało kto próbował to robić. Jednak taka opcja nie wchodziła w grę, nie kiedy tą osobą był Wielki Mistrz Sanctuarium. Po paru chwilach ciszy mężczyzna na powrót skierował spojrzenie na Yinyeu, zdając bardzo konkretne pytanie. Przez dobre parę minut dziewczyna myślała nad dobrą odpowiedzią na zadane pytanie. - Może tak być, że w przyszłości pojawi się konflikt pomiędzy nami. Choć chciałabym tego uniknąć tak przyszłość, jaką niesie los, jest nieznana. Nie chce martwić się o coś, co jeszcze nie nadeszło i może wcale nie nadejść. Wolę skupić się na teraźniejszości, na tym co dzieje się teraz - przez decyzje jakie podejmuję. - Yinyue nic więcej nie mówiąc stała prosto, spoglądając przed siebie, lecz wspomnieniami wróciła do dzieciństwa. Do szczęśliwych chwil spędzonych z bratem. Kochała go, nawet bardzo! Tak właściwie poza nim nie było innej osoby, którą kochałaby równie mocno co jego. Więc myśli o walce z bratem sprawiała jej ból, z którym nie wiedziała co zrobić. Choć starała się nie patrzeć w tył i dumnie iść do przodu, było to trudne.  

Wtem Mistrz znów się odezwał, przerywając jej głębsze rozmyślanie. Yinyue w ciszy słuchała przypowieść opowiadaną przez mistrza, wsłuchując się w jej słowa. Dąb na pozór nie do pokonania nie był w stanie wytrwać walki z wiatrem, za to wątła trzcina przetrwało to jak i na pewno więcej. Pokazując, że ukrywa ona wielką siłę. Czy tak było również z nią? Zawsze uwielbiała patrzeć jak silny, jest jej ojciec i brat. A teraz ich już nie ma. A ona wciąż tu była, mimo że myślała, że jest słaba. Choć może przez ten cały czas, była jak ta trzcina? Jednak na tym musiała poprzestać, ponieważ Mistrz zadał prośbę do dziewczyny.

Na wspomnienie o ponownym zagraniu dało się zauważyć, że jej ciało się rozluźniła. Muzyka zawsze było dobrą opcją w większości trudnych i męczących sytuacji. Dawała ukojenie duszy, której nie wiele było w stanie pomóc. Niecodziennie miała okazję cieszyć się tą chwilą z inną osobą. Tak więc odłożyła maskę na pobliski kamień i ponownie przyłożyła ustnik instrumentu do ust, a po chwili znów dało się usłyszeć przyjemny dla ucha dźwięk. Doprawdy była to interesująca noc.

Koniec treningu 22:05
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Sro Gru 23, 2020 4:45 pm
~MG~
***

Lekcja została wyłożona, ale czy jej cel i sens doszedł tam, gdzie pierwotnie był kierowany? Wielki Mistrz mógł mieć tylko nadzieję. Jego zadaniem było zasiewanie ziaren i oglądanie, czy wszystko rozwija się w odpowiednim kierunku.
Yinyue została poproszona o ponownie zagranie. Muzyka wydobywała się z fletu, a oczami wyobraźni, wspomaganymi przez Cosmo, zmaterializowała się i z wolna leciała ku niebiosom, łechtając czule czuwające na nieboskłonie konstelacje.
Dziewczyna wczuwała się w grę, wkładając w nią swą duszę i całe serce. Wielki Mistrz poczekał na odpowiednią chwilę i po cichu odwrócił się na pięcie i odszedł. Zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał przez ramię na dziewczę. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył dalej, znikając w mroku nocy.
Zerwał się mocniejszy wiatr, który wprawił w ruch kosmyki włosów Yinyue. Źdźbła trawy oderwały się i pofrunęły z podmuchem w kierunku, w którym odszedł Wielki Mistrz. Gdy dziewczyna spojrzała w bok, nie ujrzała już nikogo, ale czuła się tak, jakby ciągle ktoś nad nią czuwał...
_____
Koniec przygody.
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Czw Gru 24, 2020 3:07 am
Tak jak wcześniej nie zauważyła momentu kiedy Mistrz przybył nad rzekę, tak i teraz nie spostrzegła kiedy opuścił to miejsce. Bo kiedy obejrzała się w bok po skończeniu gry, nie ujrzała sylwetki mężczyzny, choć mogła przysiąść, że nadal czuła jego obecność. W lekkim szoku jeszcze chwile stała nad brzegiem, po czym ruszyła w stronę swojej chatki. Uprzednio upewniając się, czy niczego nie zapomniała. Choć ten dzień nie należał do ciężkich tak Yinyue była wyjątkowo bardzo zmęczona i jedyne, o czym obecnie myślała była chęć położenia się do łóżka. Wolnym krokiem szła do przodu, pozostawiając za sobą jedynie wiatr. Jedynego świadka rozmowy, jaka odbyła się pomiędzy dziewczyną i Wielkim Mistrzem.

Zt
Odyn
Odyn
Liczba postów : 116

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pon Gru 28, 2020 10:53 pm
MG Mode ON!

Pogrążony w walce z wyimaginowanymi przeciwnikami i własnych rozmyślaniach Asfodel nie zwrócił uwagi na powoli zbliżającego się w jego stronę żołnierza Ateny. Ten zachował bezpieczny dystans do momentu, aż zyskał 100% pewność, że świeżo upieczony Rycerz nie będzie już więcej skakał, biegał czy machał pięściami, po czym zbliżył się do chłopaka.
-Brązowy Rycerzu Małego Lwa, zostałeś poproszony o pomoc przez kowala w Rodorio. Buduje coś na zlecenie Sanktuarium i potrzebuje asystenta. Nie znam szczegółów, więc reszty dowiesz się dopiero na miejscu.-
Skinął głową Zagreúsowi na pożegnanie, po czym odwrócił się za siebie i ruszył w kierunku, z którego przyszedł. Jako żołnierz Ateny miał pewne obowiązki, które musiał wykonywać i to samo tyczyło się teraz Asfodela. Skoro to było zlecenie Sanktuarium, to prawdopodobnie było bardzo ważne. Lepiej nie marnować czasu.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pon Gru 28, 2020 11:50 pm
Zagreús kończąc wreszcie swoje wyskoki i inne tego typu rzeczy treningowe, wylądował zgrabnie na glebie i otarł pot z czoła, ciesząc się z każdą chwilą, że jego dusza jest coraz silniejsza. Nie wie ile jeszcze przed nim ciężkich zadań, ale jest wreszcie gotowy na wszystko, musi być! Czarnowłosy przemywając twarz w rzece, mógł usłyszeć czyjeś kroki, więc szybko oglądając się w tamtą stronę, zrozumiał że kieruje się do niego żołnierz, taki sam jak ci co chodzą przy Koloseum oraz po całym Sanktuarium. Czerwonooki przecierając twarz, zaczął wsłuchiwać się w każde słowo wypowiedziane przez strażnika Sanktuarskiego, który wytłumaczył mu, że podobno Kowal w Rodorio potrzebuje asystenta. Zdziwiło go to trochę, że to On akurat został wybrany, ale czego się nie robi żeby pomóc innym osobom, po to trenował, musiał wyzbyć się całego cierpienia z Miasteczka oraz całego Sanktuarium, ale nie wiedział czy mu się to powiedzie.
-Tak jest! Udaje się tam niezwłocznie, dziękuje za powiadomienie! - mówiąc to, zasalutował bo w sumie czuł wielki szacunek do tutejszych żołnierzy Sanktuarium i od razu zaczął biec w stronę Rodorio. Miał nadzieję, że uda mu się może spotkać Karczmarza, albo nawet Izydorę czy nawet Asklepiadesa, kto wie....może nawet gdzieś Sola zobaczę wśród tłumu na bazarze. Młody Grek lecąc między drzewami, musiał odbić trochę w inną ścieżkę, by nie pobiec niechcący gdzie indziej i po upływie kilkunastu minut biegania, wreszcie już widział Rodorio swoimi oczami. Przestając wreszcie biec, musiał chwilę odetchnąć, gdyż pudło mimo iż było puste, też troszeczkę ważyło i przeczuwał, że na stare lata jego plecy już nie będą takie same jak teraz. Dziedzic Asfodelów nie przejmując się na tą chwilę przyszłością swojego jestestwa, wreszcie trafił do miasteczka i musiał teraz odszukać Kowala, chyba mniej więcej wiedział gdzie On był, ale będzie musiał go odnaleźć.

z/t - Rynek
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Pon Sty 18, 2021 10:16 pm
z/t ze Schladen

Trzeba było podejmować decyzje jak najszybciej. Miejsca na rozmyślanie było bardzo mało i Nathaniel musiał zdać się na swój instynkt oraz zdolności zdrowej kalkulacji pod ryzykiem. W pewnym sensie nie różniło się to od zdawania egzaminu, lecz tam nikt nie chciał mu wsadzić narzędzi rolniczych w tyłek. Dlatego też poruszał się tak szybko jak pozwalało mu jego wzmocnione kosmosem ciało. Zbliżał się do swojego wyjścia co tylko sprawiło, że przyspieszył. To był też jego błąd, bo na chwilę przestał zwracać uwagę na swoje otoczenie. Już był w ogródku i witał się z mamą gąską, gdy w bezczelny sposób postanowiono sprowadzić go na ziemię. Lądowanie nie było zbyt przyjemne, ale musiał się szybko ogarnąć, ponieważ czuł, że nie skończy się to na zwykłej pogawędce.
- Też się cieszę, że panów widzę. – powiedział Nathaniel otrzepując się po upadku. W normalnych warunkach z pewnością poradziłby sobie z takimi łachmytami bez żadnego kłopotu, ale dzisiejszego dnia bogini Fortuna z pewnością miała wolne lub nadrabiała jakieś zaległości towarzyskie, ponieważ miała go głęboko w poważaniu. Wystarczył jeden moment. Durna chwila rozkojarzenia, a nieszczęście było już gotowe. Źle wykalkulował odległość i pomimo tego, że nie otrzymał pełni ciosu to i tak koniec motyki otarł się o jego głowę. Nathan już czuł jak rośnie mu guz, a mroczki przed oczami tylko utrudniały obronę. Wieśniaki tylko na to czekały i nim Blythe zdołał zebrać się do kupy Klaus już zdążył obić me żebra i posłać na deski. To było tak kurewsko uwłaczające. Chwała bogom, że Eric tego nie widział, gdyż ta ruda menda nie dałaby mu żyć do końca życia. Trzeba było się pożegnać z grzecznością i najzwyczajniej w świecie zrobić z tej wsi drugie Pompeje. To był doskonały plan. Szkoda debilu, że nie wykonałeś go zanim padłeś na glebę jak jakiś podrzędny pięściarz. Najwidoczniej pierwsza misja skończy się sporym niepowodzeniem, ale rudzielec nie miał zamiaru dać się zaszlachtować jak jakiś wieprzek. Nim jednak zdołał przywrócić ostrość widzenia i siebie do pozycji pionowej, to do gry wkroczyła trzecia persona, która okazała się jakimś obrońcą uciśnionych. Nie, żeby Blythe narzekał i pluł na okazaną pomoc, lecz w tym momencie naprawdę miał nastrój do dupy. Tak samo jego świadomość postanowiła, że najwyższy czas sobie odpłynąć tak więc Anglik nie do końca rejestrował co się dzieje w zaułku, a słowa nieznajomego już nie trafiały zbytnio do niego. Tracąc przytomność mógł mieć nadzieję, że kiedy się obudzi to jego tylnie drzwi pozostaną nienaruszone.


Wybudzenie się ze snu było dość przyjemne, gdyby olać rozrywający ból głowy. Ptaszek ładnie ćwierkał i w ogóle, ale czy mógłby z łaski swojej robić to gdzieś indziej? Na przykład jakieś dwa kilometry dalej? Pozostałe dźwięki dało się jakoś przeżyć, ale coś czuł, że do końca dnia będzie miał odruch wymiotny.
- Gdzie ta armata co mnie trafiła? – rzucił, zupełnie nie wiedząc co się tutaj dzieje. Głowa go bolała, a on sam nie miał zielonego pojęcia gdzie jest i o co chodzi. Otworzył powieki szerzej, kiedy do jego uszu doszedł męski głos. Na litość pana w niebiosach o dwie oktawy ciszej. W końcu udało mu się pokonać światłowstręt i spojrzał na właściciela głosu. Był to dość młody, a przynajmniej tak mu się wydawało mężczyzna o długich białych włosach i dość prostej szacie.
- Co się dzieje? Gdzie jestem? Kim jesteś? Co do diabła? – pytał rudowłosy, próbując wstać, ale pierwsza próba zakończyła się fiaskiem z powodu potężnego bólu głowy. Zupełnie jakby ktoś mu dał przez łeb maczugą. Chyba będzie rzygać.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Sro Sty 20, 2021 8:31 pm
MG

Białowłosy mężczyzna zasłonił się rękami, jakby bał się, że Blythe go pobije. Mimo to, gościł na jego twarzy lekki uśmiech.
- Ejejejej, spokojnie, spokojnie! - powtarzał ciągle, starając się uspokoić wybudzonego młodzieńca.
- Jesteś już bezpieczny... Możesz odetchnąć. - dodał po chwili i wstał, udając się od razu po dzban wody, by dać się napić Nathanowi. Niezależnie od tego, czy ten przyjął wodę, czy nie, naczynie pełne wody wylądowało na stoliku obok, gdzie znajdowała się lecznicza maść.
- Znajdujesz się aktualnie w Sanktuarium Ateny. Zostałeś pobity, ale szczęśliwie trafiłeś do nas. Opatrywałem Twoje rany. Jestem Afrodyzjusz, tutejszy medyk. - skinął głową i uśmiechnął się, wystawiając otwartą dłoń w stronę Blythe'a.
- Musisz odpoczywać. Gdy wydobrzejesz, oprowadzę po Sanktuarium. Rozumiem, że wiesz o istnieniu Zodiakalnych Rycerzy? - zapytał, bo nie wiedział, że uświadamiać młodego człowieka, czy zataić przed nim, póki co, pewne informacje.
Sponsored content

Rzeka      - Page 5 Empty Re: Rzeka

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach