Rzeka

+8
Francois
Aiónios
Arthur Westerling
Posejdon
Zagreús
Kitalpha
Névétte
Hades
12 posters
Go down
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Pią Kwi 24, 2020 6:42 pm
-Być może , jednak nie myśl, że sam nie próbowałem go znaleźć. Nie znam imienia, wiem tylko, że był Grekiem. Nic nie wiem, jedyną poszlaką jest wisiorek po mamie.- wyjaśnił Aiónios - To nie tak, że chcę jej zawracać głowę swoimi pytaniami. Nie będę się tłukł na audiencję. Chcę zapracować sobie na spotkanie z Ateną. Zostać Rycerzem, który będzie jej bronić. Atena zawsze była inspiracją dla moich badań. Bogini mądrości i sprawiedliwej wojny. To, że szykuje się do walki z Hadesem tylko podkreśla fakt, że muszę stać się silniejszy, by móc stąpać równo z nią w tej batalii i chronić jej  za wszelką cenę. Po tym jak usłyszałem to wszystko... zdecydowałem, że to jej muszę chronić. Możesz mnie tępić za moje podejście i niepewność. Będę trenować ciężko, by móc zostać kimś, z kogo moja matka byłaby dumna.- dokończył . Nagle ich oczom ukazała się  przesympatyczna para.

Aiónios przyjrzał się uważnie całej sytuacji , następnie zwrócił swój wzrok na Névétte. Ta już wzięła sprawy w swoje ręce. Najwidoczniej była przyzwyczajona do plotek. Najwidoczniej była też niezwykle zabawną osobą , stroiła sobie żarty z całego zajścia.
-Zakładam, że się znacie? Jestem Aiónios - pretendent na Rycerza Zodiaku. Miło mi was poznać. - rzucił kulturalnie, a następnie zwrócił się do mężczyzny. - Nie mam nic przeciwko Tobie, jednak pamiętaj... jakkolwiek głośne nie są plotki, jedynie głupcy w nie wierzą. Dodatkowo niegodnym mężczyzny jest wyrażać się w ten sposób o kobiecie. Szczególnie w obecności innej.- zauważył Aiónios i mrugnął z uśmiechem do młodzieńca.

-To jak Névétte, wyrychtowałaś się już? - spytał z uśmieszkiem Aiónios - Jak tak dalej pójdzie Hades przejmie Sanktuarium. - dorzucił lekko zaczepnie. Następnie spojrzał na parkę. No robiło się ciekawie.
- Mam nadzieję, że na mój temat plotki nie krążą. - zaśmiał się. Niebywale się uaktywnił, pewnie dlatego, że w głębi serca szacunek i kultura są dla niego ważnymi wartościami. - Jeśli chcecie kogoś ocenić, zróbcie to na własnych warunkach. Może chcecie z nami pójść do gospody? Udowodnię wam, że nic wam nie grozi - to po pierwsze, a po drugie... opowiem wam jak funkcjonuje pewna hydra.- to powiedziawszy spojrzałem na całe zgromadzenie. Naprawdę liczyłem, że uda nam się jakoś dogadać. Ludzie , a szczególnie Rycerze  powinni się trzymać razem. Takie małe animozje mogą wywołać poważny uszczerbek w całym systemie.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sob Kwi 25, 2020 10:38 pm
~MG~
***

Raki wyglądała na zagubioną, nie rozumiejąc niczego z zaistniałej sytuacji. Spoglądała to na Névétte, to na Aióniosa, aż w końcu jej wzrok utkwił w jej koledze. Ten popatrzył na nią i pokręcił głową na boki, jakby chciał się wytłumaczyć, że nie chciał niczego złego powiedzieć.
Névétte wykonująca dziwne gesty, chcąca przestraszyć chłopca i dziewczynkę, wywołała u nich lekkie zażenowanie. Raki i Kiki, bo tak na imię miał chłopiec, spojrzeli na siebie kątem oka, ale powstrzymali się od zbędnego komentarza. Byli dziećmi, ale nie takimi, które przestraszą się bajki o zjadaniu dzieci.
Aiónios postanowił się wtrącić, mówiąc, że to brzydko wypowiadać się tak o kobietach. Kiki spojrzał na niego i zmarszczył brwi, po czym krzyknął w jego stronę.
- Mówisz tak tylko dlatego, bo pewnie żeście razem coś robili! - wskazał na niego palcem, po czym cofnął się krok w tył, zdając sobie po chwili sprawę, że coraz bardziej się pogrąża.
- Nigdzie z wami nie pójdę! Raki też nie idzie! - krzyknął, zaciskając pięść i grożąc nią Névétte i Aióniosowi. Raki westchnęła głośno, biorąc sobie do głowy wcześniejsze słowa białowłosej. 
- Ale zaraz, chwila... Nie będziesz mi mówił, co mam robić, Kiki! - pokazała na niego palcem, a ton jej głos zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Po chwili odwróciła się na pięcie i podeszła do dwójki przyszłych rycerzy, skinęła głową i uniosła rękę do góry.
- Chętnie pójdę z wami coś przekąsić! - zachichotała radośnie, zerkając kątem oka na Névétte. Kiki był zdruzgotany, kiedy usłyszał te słowa. Padł na kolana, a jego świat się zawalił.
- Nie... Raki, proszę... Nie możesz zostać ladacznicą... Nie możesz innym pokazywać swoich precelków... - złapał się za głowę i zaczął cicho łkać. Łzy spłynęły po jego policzku, ale szybko wytarł je palcem. Pociągnął nosem, odbił się od ziemi i wstał. Zdeterminowany, wyzwał Névétte i Aióniosa na pojedynek.
- Stawajcie do walki, zboczeńcy! - nie myślał w tej chwili racjonalnie. Nie miał szans, skazany był na porażkę, ale jego honor nie pozwalał mu odejść z goryczą porażki na ustach.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Nie Kwi 26, 2020 4:19 pm
___Na tłumaczenia Aióniosa, Névé już nic nie powiedziała. Nie chciała się powtarzać, bo i tak uważała, że powiedziałaby ponownie to samo – Atena ma inne sprawy na głowie. Chłopak zrobi i tak co uzna za słuszne, a jak na to odpowie Victoria... Będzie to zależne od tak wielu czynników, że nie szło ich zliczyć, a Névétte na pewno nie była żadnym z nich. Uznała więc, że machnie na to ręką, chyba, że uczeń oświadczy, że weźmie taran i wbije do jej prywatnych komnat – no, wtedy to zainterweniuje.
___Już prawie, nie bądź impatient~! - rzuciła nonszalancko dziewczyna na pytanie Aióniosa, wkładając resztę swojego stroju. Ciemny materiał spodni opiął się na krągłych udach, gdy podciągnęła nogawki i poprawiła strój wokół wyraźnie damskich bioder. Otrzepała stopy z piachu i założyła sandały. Rozcięta z przodu koszula z dekoltem została, tak samo jak góra spodni, unieruchomiona i spięta w talii niskim, skórzanym gorset. Névétte sprawnie ściągnęła rzemień, podkreślając tym samym swoją linię ciała, do materiału na plecach dopięła pas. Podciągnęła rękawy, poprawiła koszulę na piersiach, dotknęła kciukiem wstążki, sprawdzając czy jest na miejscu i przytaknęła, że jest już gotowa. Ot, tak. Podczas tych czynności jednocześnie słuchała słów Aióniosa, nie kryjąc rozbawienia, ani również wdzięczności za to, że na pewien sposób usprawiedliwiał ją przed parą nastolatków. Névé uśmiechnęła się pod maską. - Ah, tak, oczywiście~ On tkwił na brzegu, a ja stałam po pas w wodzie na środku rzeki, dwanaście stóp od niego~ I tylko ja jestem mokra od wody, la~ - dodała figlarnie, ciekawa, czy chłopak sam zauważy błąd w swoim rozumowaniu czy też nie. Odwróciła głowę w stronę błękitnowłosego i położyła dłoń na metalowych ustach, gestem posyłając mu pocałunek w podzięce. - Rzadko spotykam tu kogoś z taką galanterią~ - wyjaśniła i uniosła rąbek nieistniejącej sukni, by dygnąć elegancko przed nim.
___Nie zdążyła dopowiedzieć czegoś jeszcze, bo dziewczyna zbuntowała się przeciwko swojemu koledze, gdy ten zaczął im grozić pięścią. Odsunęła się od Kikiego i podeszła do nich, dobitnie dając uczniowi do zrozumienia, że nie będzie jej rozkazywać – na co Névé uniosła dłonie do góry i klasnęła, pochwalając jej czyny. Nikt nie musi się nikogo słuchać – można spokojnie, jasno ze sobą porozmawiać i iść na kompromis, ale mężczyźni, jak zauważyła białowłosa, mieli tak wrażliwe ego, że gdy kobieta się im sprzeciwiała, załamywali się... I to właśnie się stało w przypadku nastolatka. Névétte spojrzała na Raki, a później zdumiona zwróciła swoją twarz w stronę chłopaka, bo ten oto opadł na kolana, aż łzy spłynęły w dół po jego policzkach. Byłoby to bardzo dramatyczne, gdyby nie określenie „precelki”, na które Névétte zasłoniła usta maski, lecz nie pohamowała tym cichego parsknięcia śmiechem. Oh, tego określenia jeszcze nie słyszała~ O rety, rety... Natomiast gdy Kiki poderwał się w górę, unosząc bojowo pięści, pokręciła głową no boki i cmoknęła z dezaprobatą. Dlaczego panowie od razu chcą się bić? To jest zabawniejsze rozwiązanie tylko w kilku sytuacjach, ale ta nie należała do żadnej z nich. Dziewczyna wystąpiła na przód, zdecydowanie stając między nim a Raki i Aióniosem. Wsparła dłonie na biodrach, patrząc na mokrą od łez twarz, którą wykrzywił zdesperowany wyraz... I bardzo szybko wymierzyła mu policzek. Był to bardzo słaby cios. Nie chciała go skrzywdzić ani przewrócić, jedynie sprawić, by pieczenie na twarzy przywróciło go do rzeczywistości.
___Nie wstyd Ci? Mon dieu... Aż tak nisko ją cenisz? - zapytała, wskazując nastolatkę, stojącą nieopodal, wyraźnie niezadowoloną z zachowania Kikiego. Białowłosa ponownie położyła ręce na swojej talii, patrząc na chłopaka znacząco. Może przez maskę nie było tego widać, ale na pewno było to czuć – czuła się jak starsza siostra karcąca młodzika, który zrobił przykrość jej młodszemu rodzeństwu... A tak naprawdę zirytowała się jego górnolotną postawą. - Nie wiem, czy jest Twoją siostrą czy dziewczyną, ale widzę, że jesteście sobie bliscy, a Ty... Tak bardzo jej nie ufasz, że już podejrzewasz najgorsze? - ton Névétte zmienił się w poważniejszy, gdy pokręciła głową z niedowierzaniem. - Naprawdę uważasz, że po rozmowie ze mną zamieni się w jakąś wywłokę? Musisz mieć o niej, w takim razie, naprawdę marne zdanie, o braku szacunku nie wspominając... - mruknęła znacząco. - Oh, wy mężczyźni... Czy rozmawiając ze złodziejem, czujesz od razu ochotę kraść? Gdy spotykasz gwałciciela, masz zaraz nieczyste myśli wobec kobiet? Tak? Sądzisz, że jak spotkasz zabójce, zaraz sam złapiesz za nóż i rzucisz się komuś do gardła? Nie. Bo to nie tak działa i jestem pewna, że masz tyle rozsądku by wiedzieć, co jest dobre a co nie. - odwróciła się do niego bokiem, podchodząc do dziewczyny. Stanęła o krok od nastolatki i wskazała na nią otwartą dłonią, jednocześnie patrząc na młodego ucznia. - Więc na podstawie czego, uważasz, że rozmawiając ze mną, zaraz zacznie rozkładać przed kimś nogi? Wstyd! - splotła ramiona na piersi. - Zaufaj jej choć trochę. Jest mądrą dziewczyną i na pewno będzie w stanie osądzić, co powinna zrobić a czego nie. Nie musisz tego robić wiecznie za nią... Ale jeśli będziesz uważał, że robi coś nieodpowiedniego, to porozmawiaj z nią spokojnie, wyjaśniając dlaczego tak sądzisz. A nie skacz do gardła innym. Mon dieu... - uniosła dłoń do góry teatralnie dotykając skroni, jakby zaraz miała dostać migreny. Zerknęła na Raki, a jej własna postawa mówiła „mężczyźni tacy są, prawda..?” po czym cicho wypuściła powietrze z płuc. - A jeśli on będzie miał jakieś obawy, poczekaj, aż ochłonie i wytłumaczy dlaczego tak właśnie myśli. - zwróciła się teraz do dziewczyny. - Miłość własna panów jest bardzo wrażliwa, sądzą, że muszą nas chronić za wszelką cenę i w imię naszego dobra, nie zawsze chcą nam pozwolić podjąć samodzielne decyzje... Dojście do porozumienia nie jest łatwe, ale kompromis jest jak najbardziej możliwy. La. Nie miej mu tego za złe. Troska nim kieruję, choć pokierowała go na złą drogę. - Névétte podniosła z ziemi swoją torbę. Otrzepała ją z piachu, sprawdzając, czy ubranie treningowe oraz ręcznik dobrze leżą w środku, ściągnęła rzemień i przełożyła pas przez ramię. Zadowolona przeciągnęła się i poklepała lekko po brzuchu. - Zgłodniałam~ - jej wcześniejszy, poważniejszy ton zmienił się teraz na jej charakterystyczny, melodyjny i żartobliwy głos. Zwróciła się do Aióniosa – To gdzie idziemy~? Do jadalni w Sankutarium czy do karczmy w Rodorio?
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Nie Kwi 26, 2020 6:48 pm
Oczywiście Aiónios delikatnie ukłonił się na znak szacunku wobec nowo poznanej kobiety. Tymczasem wywiązała się dość zabawna sytuacja.
Aiónios na słowa chłopca zareagował śmiechem.
-Jakkolwiek byś tego sam nie chciał, akurat nie zbliżyłem się do Névétte w takim stopniu, w jakim mnie o to posądzasz.- dodał jednocześnie obserwując całą sytuację. Młoda dziewczyna Raki, najwidoczniej nie była tak uprzedzona jak jej towarzysz. Aiónios chciał przybić jej piątkę, lecz ostatecznie Kiki wyzwał ich na pojedynek. Postanowił zatem z uśmiechem skinąć głową na nową towarzyszkę. Névétte powiedziała wszystko, co trzeba, więc tylko uśmiechnął się, gdy skończyła swój wywód. Na wyzwanie chłopa odpowiedział natomiast:
-Jesteś tego pewny? Rycerze powinni walczyć tylko w imię sprawiedliwości lub w samoobronie. Atakując nas po pierwsze łamiesz te obostrzenia, a po drugie skazujesz się na walkę przeciwko dwójce przeciwników. - tu na chwilę przerwał i spojrzał w kierunku Névétte, gdy ta sprzedała mu liścia. Nie chciał specjalnie pchać się w bójki, a przygoda mogła się okazać zgubna dla którejś z postaci biorących w niej udział. Wiedział jednak, że ten chłopak przeżywa teraz jedną z najważniejszych lekcji w swoim życiu.
-W takim razie może zmierzmy się solo? Nie chcę by przewaga liczebna grała tutaj największą rolę. - to powiedziawszy zwróciłem się do Névétte - Nie masz nic przeciwko? W końcu dopiero co umyłaś włosy, szkoda żebyś je ubrudziła na nowo. Możecie pójść z Raki przodem do Gospody. Dołączymy później. Rozprostuję trochę kości - odrzekł młodzieniec. Następnie zwrócił się do Kikiego z wzrokiem pełnym powagi.-Pokaż na co Cię stać!

~ ~ ~ Fighting Space ~ ~ ~

Rzeka      - Page 2 1496528_465998270171310_732624407_o

Aiónios przyjął postawę bojową do Capoeiry. Ginga powinna dać jego przeciwnikowi trochę zamętu w głowie. Patrzył Kikiemu uważnie w oczy, które są zwierciadłami duszy. Najmniejszy ruch powinien zostać skontrowany odpowiednim wyczuciem czasu i zastosowaniem Cocorinhi. Wtedy też Aiónios miał w planie wykonać klasyczne podcięcie przeciwnika, by następnie wycofać się na bezpieczną odległość. Jego wzrok pozostawiał skupiony na przeciwniku, a Ginga cały czas wchodziła w rachubę. Aióniosowi wcale nie zależało na pobiciu młodzieńca do nieprzytomności, dlatego skupiał się tylko na unikach i podcinaniu wroga, innymi słowy wytrącaniu go z równowagi, by nie mógł swobodnie działać. Zapytacie pewnie jaki w tym miał cel? Po co ta cała walka? Aiónios bowiem wyczuł w głosie Kikiego determinację - chęć walki o swoja rację. Ta męska odwaga i honor nie pozwalały mu racjonalnie myśleć, więc Aiónios postanowił umożliwić mu pokazanie swojej siły, przy okazji testując swoje umiejętności. Tylko w ten sposób mógł uspokoić chłopaka i pokazać mu, że nie każda plotka jest prawdziwa. Kiki musiał zrozumieć, że świat nie jest czarno-biały, a za każdą prawdą kryje się sto kłamstw. Zaszufladkował nie tylko Névétte, ale także swoją przyjaciółkę (chyba) Raki. W ten sposób nie zajdzie daleko życiowo, ani na polu bitwy. Szacunek względem drugiego człowieka to podstawa. Aiónios chciał go czegoś nauczyć, pomóc mu odnaleźć właściwą drogę, by świat stał się lepszy o jedną osobę chociaż.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Pon Kwi 27, 2020 7:05 pm
~MG~
***

~PLASK!!~

Z pozoru silny policzek, ostatecznie nie był aż tak mocny, ale wystarczający by zostawić po sobie lekki, czerwony ślad na skórze. Kiki jakby się ocknął, ale zamiast zmądrzeć i przyjąć do wiadomości słowa Névétte, tylko bardziej się zdenerwował. Raki złapała się za głowę, widząc działania białowłosej. Przez cały monolog Névétte, młodzieniec nie odezwał się słowem, ale gdy Aiónios wspomniał o walce w imię sprawiedliwości, kiedy to słowo po chwili dotarło do głowy Kikiego, chłopak na nowo się odpalił.
- To jest sprawiedliwość! Aaaa! - krzyknął i rzucił się z pięściami na Aioniosia, ale ten mając więcej doświadczenia, bez problemu uniknął ataku i jeszcze zdołał podciąć podlotka. Przewrócił się i przejechał po glebie, zdzierając sobie skórę na kolanach i udach. Niemniej jednak, podniósł się od razu, nie bacząc na rany. Łzy płynęły z jego oczu, ale nie poddawał się. Tym razem wykonał kopnięcie nogą, ale znów został powalony. Nie podnosząc się przez dłuższą chwilę, podkulił kolana pod brodę i zwinął się w kulkę.
Raki patrzyła ze smutkiem na swojego przyjaciela, ale nie odezwała się. Czyżby po części cieszyła się z tego? Ciężko było stwierdzić.
Névétte chciała czym prędzej udać się na posiłek, ale nie spodziewała się, że ten pomysł będzie musiał być odłożony w czasie...

Spoiler:
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sro Kwi 29, 2020 11:13 pm
___To było takie... Typowe. Nie dość, że dziewczyna została kompletnie zignorowana, jakby wszystko, co powiedziała wpadało przez jedno ucho chłopaka a wylatywało drugim, to jeszcze Aiónios zaproponował mu walkę. Oh, na bogów! Czy mężczyźni muszą wszystko rozwiązywać przez bitkę i kwaszenie sobie mord? To, że Kiki'ego aż pięści swędziały, by nimi kogoś potraktować było jasne, lecz Névé uważała to za zły pomysł. Nauczka, solidne obicie czyjejś parszywej mordy – oh, nie raz sama to robiła. Niektórym trzeba było odpowiedzieć kopniakiem, bo inaczej się już nie dało... Ale to był tylko dzieciak. Nastolatek, którego w tej chwili zaślepiły jego własne uczucia i nie miał pojęcia co robi, ba, nie miał chwili by przystanąć, odetchnąć i zrozumieć co miała na myśli. Kierowała nim troska o bliską mu osobę, więc jak tu się irytować na niego..? Chciała by się uspokoił, by porozmawiali jak gorący, narwany temperament się nieco ochłodzi... Podsunięcie mu powód do wyszalenia się i pozbycia tej energii, w teorii nie było złym sposobem, ale mógł przy okazji zrobić sobie krzywdę – nie wspominając o tym, że szarżując przed siebie mógł wybić komuś zęby... Poza tym istniało ryzyko, że wszystko pójdzie w drugą stronę, że zamiast się po wszystkim uspokoić, nakręci się tylko bardziej. Nie ugasi to płomienia, wzburzy za to prawdziwy pożar. Mógł uznać przegraną nie za nauczkę, ale za upokorzenie i krótko mówiąc, nie da im spokoju, chcąc się przed samym sobą zrehabilitować... A biedna Raki została postawiona między młotem a kowadłem. Névétte wzięła się pod boki, stając w dominującej pozie i pokręciła głową, dając znać co o tym myśli. A właśnie, że miała coś przeciwko!
___Non! Na bogów, daj mu się uspokoić i nie prowokuj go bardziej... - już uniosła dłoń w górę, chcąc ich powstrzymać i dopiero co umyte włosy, nie miały tu praktycznie żadnego znaczenia. Jej nadzieja, że szybko dojdą do porozumienia, zbiorą się i pójdą do karczmy nikła w oczach. Tak samo jak musiała pogodzić się z tym, że wizja gorącego obiadu oddala się z każdą chwilą... Bo oto chłopak drgnął, ledwie błękitnowłosy dał znać, że mogą walczyć i rzucił się w jego stronę. I zanim doszło do poważnej walki, Aiónios podciął go raz, dwa i tak oto, w krótkiej chwili konflikt został zdławiony w zalążku. Kosztem dumy chłopaka, który przełykając łzy, zamienił się w drżącą kulkę na ziemi... Zrozumiał, że nie wygra i najpewniej jego delikatne ego załamało się. Nie pomogło to, że jego porażkę widziały trzy osoby, w tym ta, którą tak bardzo chciał przed nimi „obronić”. - Imbéciles. - rzekła dobitnie Névétte, pochyliła głowę i zakryła dłonią maskę w geście zrezygnowania. Zirytowała się całą sytuacją, ale oprócz tego jednego słówka, nie dała niczym więcej po sobie tego poznać – zwłaszcza, że nim faktycznie się zdenerwowała, wszelkie uczucia zdominowało współczucie. Żal jej było nastolatków, bo jak się mogą teraz oboje czuć? Okropnie... - I co zrobiłeś? – białowłosa spojrzała na Aióniosa z pewnym wyrzutem, wskazując wymownie na zwiniętego w kulę Kiki'ego oraz dziwnie milczącą Raki. - Powinieneś przeprosić. Ja rozumiem, że każdy z nas chce być rycerzem, ale naprawdę, nie trzeba używać pięści przy każdym nieporozumieniu. Nawet po to, by ochłonął. Sacrebleu... - mruknęła, przykucając i obejmując ramionami kolana, tak, by znaleźć się na poziomie wzroku chłopca. Nie zdziwiłaby się, gdyby unikał jej spojrzenia, ale nie zamierzała tego tak zostawić. Gdy już miała zamiar się odezwać...
___Pojawił się on... W lśniącej, złotej Zbroi, dostojny jak najprawdziwszy lew i równie głośny. Névé zerknęła w stronę, z której dobiegł pełen pretensji głos i bez zdziwienia ujrzała Nemei'a kroczącego szybko w ich stronę. Czyżby przerwali spacer Rycerzowi? Skoro on tu jest, to oznacza, że przy Atenie jest albo Antara, Shaun albo i sam Wielki Mistrz... Nie wyglądało na to, by gdzieś się spieszył, ani nie zdawało się, że przerwali mu trening, więc irytację w tonie wyjaśnić można było bardzo łatwo – nieporozumienie... Pod stopami niebieskowłosego zwijał się Kiki, Raki stała na uboczu, Névétte zaś przykucała jakieś cztery metry od płaczącego chłopca. Tak, domniemane osądy, plotki i za szybkie dochodzenie do wniosków były chyba przekleństwem tego dnia. Westchnęła, podnosząc się z kolan i otrzepując spodnie, by zwrócić się wprost do Nemei'a. Bez zająknięcia, ani nawet przesady, spokojnie przedstawiła mu sytuację.
___Streszczając... Kąpałam się w rzece, na brzegu stał Aiónios. Rozmawialiśmy. - to mówiąc zaczeła gestykulować, wskazując po kolei każdą osobę, która pojawiała się podczas jej wyliczeń i nie krępując się tym, że cały czas stoją obok niej. - Nadeszła ta dwójka. Aiónios zaproponował wspólne wyjście do karczmy. Zostałam wyzwana od dziwek, zarzucono nam współżycie i chłopak uznał, że jego towarzyszka od mojej obecności zejdzie na złą stronę, pomimo tłumaczeń, że to tak nie działa. - tu urwała na chwilę, by poprawić maskę i kontynuować. - Chciał odejść. Ona się sprzeciwiła, mówiąc, że pójdzie z nami, on na to, że nie, nie pozwoli i będzie walczył. Wyjaśniłam, że ma do niej słabe zaufanie, jeśli sądzi, że po jednej rozmowie dziewczyna się stoczy, ale chyba go nie przekonałam. Aiónios nie umiejąc odczytać nastroju, oznajmił, że chętnie z nim będzie walczyć, by wyrzucił z siebie swoją złość. Nie znam się na męskich sposobach zawierania przyjaźni... Chłopak rzucił się na niego, został pokonany... I właśnie jesteśmy w tym punkcie, w którym zastanawiam się jak dojść do porozumienia. – kończąc rozłożyła dłonie, odwracając głowę, by spojrzeć na kulącego się Kiki'ego. Biedak... Może i uważał, że to dobry sposób, pewne zachowania płci przeciwnej zawsze Névétte zdumiewały – bo jak można nie mieć takiej ogłady i świadomości ranienia czyichś uczuć..? A potem okazywało się, że to działa, że po daniu sobie w mordy uścisnęliby sobie dłonie i byli najlepszymi przyjaciółmi, chociaż kilka dni wcześniej próbowali się zabić... Wbrew pozorom mężczyźni nie byli zbyt skomplikowani, choć właśnie ta prostota sprawiała, że głowiła się, jak tak można funkcjonować... Mniejsza z tym. Otworzyła torbę i wyciągała z niej drewniane pojemniczki, otwierając je po kolei i sprawdzając ich zawartość, póki nie natrafiła na maść z nagietka. Podała pudełeczko Raki. - Pomożesz mu? Nich obmyje nogi wodą i posmaruje je tą maścią. Będzie piec, ale zaraz przestanie boleć i szybciej się zagoi.
___Teraz tylko pozostało wysłuchać Nemei'a i zobaczyć, jak wiele będzie miał wątpliwości Złoty Rycerz Lwa - najmniej lubiany ze wszystkich złotych wojowników Ateny. Czy w tych plotkach tkwiło ziarno prawdy? To dopiero się okaże... W jednym Aiónios miał rację - nie znał się na ludziach, bo prowadził życie samotnika. Oj, trzeba będzie zrobić mu mały wykład socjalny... O ironio, i to ona miała mu go dać? Było to jednocześnie zabawne i straszne jednocześnie~
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Czw Kwi 30, 2020 10:36 pm
Aiónios w tej chwili nie zwracał uwagi na to, co działo się dookoła. Widząc, że Kiki nie daje rady - zastopował. Nie chciał mu zrobić krzywdy, a jedynie dać mu się wyżyć. Gdy chłopak upadł, postanowił do niego powoli podejść i zniżyć się, by móc z nim porozmawiać.
-Świetnie walczyłeś Kiki. Czujesz się już lepiej? W końcu walczyłeś o swoją koleżankę, prawda? Bardzo szlachetnie z Twojej strony. Zdajesz sobie sprawę, że nie użyłem przeciwko Tobie ataku? Wszystko zrobiłeś sobie sam. Musisz nauczyć się kontrolować emocje Kiki.... A teraz chodź, opatrzymy Twoje kolana. W takim stanie niespecjalnie dasz radę dojść do karczmy. A przecież nie możemy pozwolić, by Raki się o Ciebie martwiła prawda? - to powiedziawszy Aiónios postanowił pomóc Kikiemu wrócić do stanu używalności, począwszy od oczyszczenia rany wodą. Następnie poprosił Névétte o to, by porwała ręcznik na coś w stylu bandaża i oczywiście ostrożnie opatrzył to , jak uczyli go w szkole, przy okazji zajęć medycznych. Stare nauki Hipokratesa i jego następców miał nadzieję posłużą do pomocy malcowi. Tymczasem w końcu odpowiedział na wezwanie Złotego Rycerza - uznając tę chwilę za dogodną.

-Złoty Rycerzu... przepraszam, jeszcze nie jestem zaznajomiony ze zbrojami, więc będę strzelać po wyglądzie... Lwa? Przykro mi, że pofatygowałeś się, aż tutaj, ale nie dzieje się tutaj nic, co warte jest Twojego zaangażowania i marnowania cennego czasu. Jak tylko Kiki stanie na nogi lecimy w stronę miasta. Ale skoro już tutaj się pofatygowałeś - może pójdziesz z nami? - zaproponował Aiónios z uśmiechem na twarzy. Nie zamierzał wywoływać bójek, ani sprawiać problemów. W świecie szerzy się niesprawiedliwość i pogarda dla ludzkich uczuć. Respektowanie podstawowych zasad zawsze było dla Aióniosa priorytetem. Od razu wyczuł, że Kiki nie poddałby się bez walki, więc chciał mu ją dać, żeby pozwolić mu wyrazić swoje emocje.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sob Maj 02, 2020 3:44 pm
~MG~
***

Névétte zaczęła się tłumaczyć, a raczej nie tyle samą siebie, co całe tutejsze zajście. Nemei zatrzymał się przed nią, patrząc gniewnie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Kątem oka zerknął na Aióniosa, który również próbował wyjaśnić całe zajście. Kiki ciągle szlochał, a Raki próbowała go pocieszyć, kucając przy nim i głaszcząc go po głowie. Wyglądało na to, że postanowiła mu wybaczyć, albo przynajmniej na chwilę o tym zapomnieć, by mu pomóc.
- Nie podobasz mi się. - wycedził prosto do Névétte, kontynuując po chwili.
- Twoja obecność jest uwłaczająca dla Sanktuarium. Sprowadzasz ludzi na złą drogę, prowokujesz swoim zachowaniem i słownictwem. Plotki same z siebie się nie wzięły. - zmrużył nieco powieki, patrząc Névétte prosto w oczy wyryte na powierzchni maski. Był zły. I nie, nie był to jego gorszy dzień. Na wszystkich patrzył z góry, krytycznie, jakby zawsze we wszystkim popełniali błędy. Wyjątkiem były jedynie te osoby, które znajdowały się bezpośrednio w hierarchii nad nim, lub wywarły na nim dobre wrażenie. Jakie były kryteria dobrego wrażenia? Tego nie wie nikt, bo jeszcze się taki nie urodził, co by zadowolił Rycerza Lwa. 
Zdawało się, że słowa Névétte nie miały żadnego wpływu na jego zachowanie i na jego osąd. Nemei chwilę tak jeszcze patrzył na białowłosą, ale zaraz przeniósł swoje spojrzenie na leżącego Kikiego.
- Przestań beczeć. Wstawaj. - powiedział oschle, na co chłopiec zareagował cichym jękiem, ale wstał, wspierany przez swoją koleżankę.
Przyszła kolej na Aióniosa, na którego teraz padło gniewne spojrzenie Lwa. Nemei podszedł bliżej, patrząc na rozmówce tak, jak to miał w zwyczaju, czyli z góry.
- Podobno "chętnie" chciałeś walczyć z tym chłopcem... - przerwał na sekundę, nachylając się w stronę niebieskowłosego.
- Skoro jesteś taki chętny do bitki, to może spróbujesz ze mną? - zapytał, wykrzywiając swoje usta w tzw. "podkowę". Uniósł rękę do góry, na wysokość klatki piersiowej Aióniosa i przystawił palec wskazujący do jego koszuli. Popchnął go do tyłu, ale nie zbyt mocno, żeby się nie przewrócił. Po chwili zrobił to samo, nieco mocniej, ale wciąż na tyle uważnie, by Aiónios nie stracił równowagi.
Nemei miał już ukształtowany cały pogląd odnośnie tej sytuacji. To właśnie dlatego był najmniej lubianym mieszkańcem Sanktuarium. Był silny i lojalny, w tych kwestiach można było na nim polegać, ale był uparty i w gorącej wodzie kąpany, co przekreślało go u wielu osób.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Czw Maj 07, 2020 10:22 pm
___… Nie zdziwiło ją to, że żadne z jej słów nie trafiło do Nemei'a. Ani ani. Wpadało wszystko jednym uchem i wypadało drugim, gdy Lew warczał, mierząc ich niezadowolonym spojrzeniem. Dziewczyna przedstawiła sytuację jak najbardziej konkretnie, a on rozniósł wokół siebie aurę ignoranta o przerosłym, zatęchłym ego... I dokładnie tak się zachowywał. Oh, znała ten typ, znała... Natknęła się na nich tyle razy, że nie mogła zliczyć i był tylko jeden sposób na przemówienie im do głowy, bo do rozumu się nie dało – trzeba było pokazać, że ich słowa nie mają dla niej żadnej wagi. Nie było to trudne, bo znakomicie pokrywało się z prawdą. Nemei brzmiał jak nudny, zakompleksiony, ale jednocześnie zakochany w swoich dokonaniach przedstawiciel wyższej kasty, na każdego niżej urodzonego patrzącego z pogardą. Sanktuarium nie różniło się tak naprawdę od reszty świata, tu również istniał rasizm, szowinizm i arogancja zawoalowane statusem jakim dawała Zbroja. Chyba się nie polubią... Cóż, jego strata~
___Oh? - Névétte położyła dłoń na policzku maski, jakby zszokowały ją słowa Rycerza, choć jej ton pozostawał jak zawsze żartobliwy i pozbawiony nadmiernej powagi. - Nie podobam Ci się? Trudno, nie martw się~ Nie każdy ma dobry gust~ - machnęła nonszalancko i przytakiwała głową, gdy ten dalej ją obrażał, mówiąc wprost w jej twarz wszystko to, co krążyło po Sanktuarium. Normalnie, każdy inny pewnie by się obraził lub uznał to za zniewagę, ale ona... Westchnęła teatralnie, kładąc sobie dłoń na sercu. - Ah, plotki~! Uwielbiam je, zawsze dowiaduję się o sobie czegoś nowego~! - klasnęła z zadowoleniem Névé, delikatnie przechylając całą swoją zgrabną postać w bok, jakby się nad czymś namyślała. - Masz coś jeszcze~? Bo ze smutkiem stwierdzam, że wszystko to co powiedziałeś, słyszę przynajmniej raz dziennie... Ale głowa do góry, na pewno wymyślisz coś nowego! Musisz być tylko trochę bardziej kreatywny~! – dodała pokrzepiająco, nie robiąc sobie nic z jego niezadowolonej miny. Do czasu. Widząc, że gniewne, i na pewno nie wróżące niczego dobrego, spojrzenie kieruje się na Kiki'ego i Raki, uniosła rękę zasłaniając ich obronnym gestem, robiąc dodatkowo krok w bok, by znaleźć się bezpośrednio między nimi. Słysząc komentarz Rycerza tylko lekko prychnęła i odwróciła się, podchodząc do tej dwójki. Kiki stał, opierając się na ramieniu Raki, jego uda zostały zabandażowane przez Aióniosa, ale nastolatka najbardziej w tej chwili musiała boleć duma. Rany się zasklepią, poczucie przegranej i gorycz porażki, niekoniecznie... Chyba, że zda sobie sprawę co zrobił i czego mógł naprawdę się podjąć. Dziewczyna przyjrzała się im z troską. - Zagoi się szybko. Wtedy będziesz mógł wyzywać nas na rewanż. Nim się nie przejmuj. - nachyliła się lekko, mając oczywiście na myśli Nemei'a. Uniosła dłoń, zakrywając nią ust maski i zniżając głos do szeptu. - Zbroję ma za ciasną w kroczu, dlatego taki zły~ – rzuciła w ich stronę konspiracyjny żart.
___Była jedna rzecz, której Névétte nie cierpiała – a było nią atakowanie i obrażanie innych bez potrzeby. Obelgi pod swoim adresem ignorowała, nie przejmowała się nimi. Obracała je w żart, natomiast jeśli było to skierowane do kogoś innego, a było jawnie niesprawiedliwe, reagowała bardzo szybko. Dlatego bez namysłu skinęła głową nastolatkom i skierowała się do Aióniosa, obecnie znajdującego się pod presją Nemei'a. Jego ignorancja i miłość własna sprawiały, że cierpła jej skóra na karku, ba, wzbudzał pewne obrzydzenie. Stanęła dumnie obok błękitnowłosego, o pół kroku bliżej Rycerza niż on, delikatnie wypychając się między nich.
___Wystarczy. - powiedziała z mocą Név, mrużąc delikatnie oczy i stając twarzą twarz z Nemei'em. Tak blisko, że gdyby przysunęła się o kilka centymetrów, jego oddech osadziłby się na metalu maski. - Aiónios chciał z Kiki'm walczyć tylko po to, by pomóc mu rozładować emocje - nie by go skrzywdzić, jak to sobie wmówiłeś. - złożyła ramiona na piersi i uniosła wyżej głowę, by zrównać się z nim spojrzeniem. Rozmawiała z nim tak jak z każdym innym, bo nic w jego postawie ani zachowaniu nie wzbudzało żadnego, choćby najmniejszego poważania sugerującego specjalne traktowanie. Choćby był Złotym Rycerzem Ateny. - Może nie było to rozważne, ale w jego czynach nie było krzty złych intencji. Aż dziwne, że tak to potępiasz, gdy teraz sam robisz coś gorszego – w gniewie Złoty Rycerz wyzywa do walki ucznia bez Zbroi. Zamiast wysłuchać wszystkich stron i pomóc, od razu przychodzisz do obelg i czynów... Bardzo rycerskie zachowanie. – i jaki portret sobie maluje? Hipokryty, obłudnika, oceniającego po pozorach rycerzyka o wąskich horyzontach... Na języku Névétte poczuła ostatnie, ostre słowa i zamiast je przełknąć, gładko i melodyjnie dodała - Nic dziwnego, że Antara jest najlepszym Rycerzem w Sanktuarium~ Do pięt jej nie sięgasz z tą arogancją. Posiada siłę, moc, szacunek do każdego i szacunek wszystkich oraz ma to, czego Ci brakuje - Jaja. Idź do niej, może da Ci parę, bo słyszałam, że po waszej walce tak tam oberwałeś, że niewiele zostało~ – zakończyła może bez złośliwości, ale nie mogła sobie odmówić odrobiny satysfakcji i tak dla siebie charakterystycznego, bezpośredniego tonu. Nawet jeśli przyjdzie jej zapłacić krwią za tę "zniewagę" - czyli szczerość i prawdę, której Nemei nie chciał znać albo nie chciał się do niej przyznać.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Pią Maj 08, 2020 12:19 am
Aiónios oczywiście nie był zaskoczony takim biegiem rzeczy. Znał się trochę na ludziach i od razu ocenił Nemeia jako zadufanego egocentryka. Napotykał wielu takich ludzi na swojej drodze przez Grecję. Przypomniało mu to sprawę starego Memsesa z Tesaloników. Ten zachowywał się tak samo wobec swoich dzieci, aż któregoś dnia jedno z nich postanowiło okraść staruszka, by pomóc biednemu i zrozpaczonemu rodzeństwu. Malec chciał tylko uchronić swoich młodszych braci i siostry przed głodem. Skąpy i surowy Memses jednak nie widział problemu w tym, że za niespełnianie wysokich wymagań, jakie sobie stawiał mógł głodzić rodzeństwo dzielnych dzieciaków. Gdy już sobie ubzdurał coś, trzymał się swojego zdania tak kurczowo, jak sparaliżowany trzyma się czegokolwiek. Taki sam był Nemei i szczerze Aiónios liczył, że nie skończy w ten sam sposób jak stary Memses.

Patrząc na to jak Złoty Rycerz zaczepia go palcem, Aiónios postanowił odsunąć się na bok przy pomocy zdolności z Capoeiry. Nie ukrywał zażenowania, a gdy tylko Névétte wkroczyła do akcji, nie mógł się z nią nie zgodzić. Uważał zachowanie Złotego Gogusia za karygodne.
- Ty nazywasz się Złotym Rycerzem? Ty, który nie zrozumiesz nigdy uczuć innych. Myślisz, że przystąpiłbym do tak nierównej `walki` , gdybym nie miał lepszych powodów? Nie wiem jak daleko od Sanktuarium ruszasz swoje Złote Litery , żeby pokazać swoją wyższość, ale nie będę dawać złego przykładu dzieciakom. Kiki i Raki są bardzo młodzi. Widzę w nich ogień prawdziwej potęgi, która kiedyś przyćmi światło nie tylko moje, czy Névétte, ale także Twoje. Pokaż im, że bycie Złotym Rycerzem to zaszczyt, a nie przywilej rozdawany pierwszemu lepszemu egocentrykowi. Inaczej całkowicie zabijesz w nich marzenia. Kiki pragnie zostać świetnym Rycerzem i jest na dobrej drodze. Jeśli teraz dam mu przykład, że wszystko da się rozwiązać siłą - w przyszłości wyrośnie na takiego bufona jak Ty. Nie dopuszczę do tego. - tu Aiónios stanął między Nemeiem a Kikim, Névétte i Raki oraz wykonał swoje słynne założenie rąk - Tak samo Névétte, która jest dręczona przez całe społeczeństwo przez podłą Hydrę, jaką jest ludzka plotka. Utnij jednej głowę, a kolejne dwie wyrosną w jej miejsce. Przemierzyłem wiele miast, większych i mniejszych, ale nawet tamtejsi mieszkańcy znali pojęcie szacunku, które Tobie jest obce. Jeśli chcesz uderzyć - śmiało, pokaż jak wieelki i potężny jest Złoty Rycerz przeciwko nieuzbrojonemu pretendentowi, ja nie mam zamiaru zniżać się do Twojego poziomu. - tu skończył i odwrócił się w stronę Kikiego.

- Nie zrozum mnie źle. Nie jesteś ani słaby, ani bezużyteczny. Masz w sobie potężną moc, która kiedyś wybuchnie siłą tak ogromną, że nawet Ty tego nie dojrzysz. Nie wszystko Złoto, co się świeci. Musisz sam wypracować swoją opinię na czyjś temat. Skreślanie ludzi na starcie sprowadzi Cię tylko na ścieżkę samotności. Raki musi Cię naprawdę lubić, przez cały czas martwiła się o Ciebie, przynajmniej tyle mówi o niej jej język ciała. Żeby móc walczyć o to co kochasz, musisz stać się silniejszy nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Poza tym, moim zdaniem Raki potrafiłaby o siebie zadbać. Może czas zacząć ją traktować jak równą sobie? - tu Aiónios uśmiechnął się do Raki i gdy wreszcie skończył wywód, zwrócił się do Névétte.

-Dzięki za wsparcie, to jak lecimy do tej gospody? - tu oczywiście rzucił okiem na dzieciaki - Oczywiście wy też czujcie się zaproszeni. Będzie fajnie! - powiedział Aiónios ze swoim klasycznym uśmiechem. Diametralnie różniącym się od powagi z jaką mówił do Nemeia. Bezbrojny Rycerz zdawał się nie bać się ani trochę ataku ze strony Lwa. Nawet gdyby oberwał nie zrobiłby sobie nic z tego, po prostu wstawał by tak długo, aż mógłby odejść w stronę wcześniej ustaloną. Przy okazji po całej tej konwersacji Aiónios zanucił sobie tym razem inną piosenkę.

Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sob Maj 09, 2020 3:50 pm
~MG~
***

Im dłużej Névétte mówiła, tym bardziej poirytowany robił się Nemei. Patrzył na nią z góry, ciągle goszcząc na twarzy jedną i tą samą minę. Żadne słowa do niego nie trafiały. Był zbyt dumny, by posłuchać się kobiety. Przemowa Aióniosa również mijała się z celem, ponieważ Rycerz Lwa był ślepo zapatrzony w swoje poglądy. Uważał, że Złoty Rycerz powinien być przede wszystkim silny, a cała ta otoczka przypisana do legend o rycerzach nie miała żadnego znaczenia. 
Wszystko skończyłoby się dobrze, o ile taka sytuacja może się tak skończyć, gdyby nie słowa Névétte, których nie mogła powstrzymać. Gdyby ugryzła się w język, wydarzenia pobiegłyby zgoła innym torem.
Jedno słowo. Tylko tyle wystarczyło, by lew stracił nerwy i dał upust emocjom.

"Nic dziwnego, że Antara jest najlepszym Rycerzem w Sanktuarium~"

- Milcz! - warknął, wymierzając policzek dziewczynie. Uderzenie nie było słabe, ale nie było też mocne. Owszem, bolało, ale Névétte ciągle stała na nogach. Maska osunęła się jej trochę z twarzy, ale nie odkryła jej oblicza.
Kiki i Raki nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Chłopiec zrobił wielkie oczy ze zdziwienia, a dziewczyna zasłoniła swoje usta. Oboje patrzyli z przerażeniem na lśniącego złotem lwa. Gdy się otrząsnęli, podeszli do białowłosej, by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Plujący wcześniej jadem Kiki, teraz wykazał się troską. Jeszcze nie wszystko było stracone.
Nemei oddychał nierówno, starając się czym prędzej uspokoić. Rzucił gniewne spojrzenie Aióniosowi i dodał oschle.
- Niech to będzie dla was nauczka. - zmarszczył swoje brwi, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł. Biała peleryna powiewała z wolna, kiedy odchodził. Odchodząc, patrzył na swoją dłoń. Lekko drżała. Czyżby żałował tego, co zrobił?
- Wszystko w porządku? - zapytał Kiki, gładząc ramię Névétte. Raki ścisnęła jej dłoń, patrząc na nią zmartwiona.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Wto Maj 12, 2020 1:12 am
___Nie bała się Lwa.
___Oh, jego siłę pewnie porównywano z boską, był postrachem wrogów Sanktuarium oraz wiernym Rycerzem Ateny... A tu, Névétte się go nie obawiała. Stała przed nim, jak równy z równym, za nic mając sobie rycerski status i błyszczącą w słońcu zbroję. Nie wahała się, patrzyła mu w oczy śmiało i swobodnie, podczas gdy ten dawał upust swojej arogancji i toksycznemu ego. Miała doświadczenie w konfrontacji z silniejszymi od siebie, którzy próbowali ją poniżać albo wykorzystać, używając do tego swojej pozycji... Dlatego dziewczyna reagowała od razu i nigdy niczego nie żałowała. Jak mogła żałować tego, że stała w obronie innych i własnej? Choćby i powiedziała zbyt szczerze, o jedno słowo za dużo, Nemei zasługiwał przynajmniej na to, by usłyszeć nieco o sobie prawdy... Może ktoś by powiedział, że mogła ugryźć się w język by uniknąć niefortunnego rozwoju całej tej sytuacji... Jednakże, każde zdanie padające z jej ust zostało tak wyrafinowanie dobrane, ozdobione i przybrane, by stworzyć prześliczną wiązankę na grób ignorancji tego Lwa. Acz najpierw trzeba było wykopać solidny dół... Pierwszym krokiem do tego był policzek, który spadł na nią nagle, niby błyskawica. Uderzenie było szybkie, lekkie, ale na swój sposób brutalne. Trafiło w jej twarz malowniczo, sprawiając, że zachwiała się, a jej głowę odrzuciło w bok, jakby należała do szmacianej, bezwolnej kukiełki. Ledwie poczuła, że widok się zmienia i zamiast na Nemei'a, patrzy gdzieś w na trzciny, nogi Névé wbiły się mocniej w ziemię. Spięła ciało. Metaliczny dźwięk zadzwonił w jej uszach jak kościelne dzwony, gdy trafił w twardą maskę, na moment zagłuszając wszystkie inne odgłosy, choć warknięcie sprawcy słyszała zbyt dobrze. Na chwilę Névé zastygła w tej pozycji, czując jak w lewym policzku budzi się ból, promieniując po całej głowie. Zamrugała, pokręciła lekko głową i westchnęła.
___„Milcz”..? Bo..? - przemówiła w końcu Névétte, za nic mając sobie uderzenie. - Bo zraniona miłość własna Cię zabolała? Bo dla Ciebie jestem nikim? Byłam nazywana o wiele gorzej przez o wiele lepszych ludzi. - wyprostowała się, wracając do poprzedniej pozycji, nonszalancko strzepując rękawy i patrząc śmiało na Rycerza. Bolało, oczywiście, że cios ją bolał, ale bez mrugnięcia okiem poprawiła maskę i przełknęła gorzką od krwi ślinę. - Jak możesz nazywać się Rycerzem Ateny, jeśli nie bierzesz z niej przykładu? Bogini szanuje i chroni każde życie, nieważne jak słabe i ulotne, Ty wprost odwrotnie. Au mieux, on les méprise... Możesz nosić wypolerowaną zbroję, ale Rycerzem nie jesteś. – powiedziała, kładąc nacisk na swoje słowa, nawet jeśli jedyne, czego się doczekała w odpowiedzi, to kolejne gniewne spojrzenie i nagły zwrot w tył. Nemei odwrócił się tak gwałtownie, że jego peleryna załopotała znacząco i oddalił się szybko... Wycofanie się było w tej chwili rozważną decyzją, zwłaszcza, że dziewczyna nie skończyła i mogła kłócić się tak z nim o wiele dłużej, nawet za cenę kolejnych uderzeń. Névétte chwilę stała, patrząc za nim, po czym prychnęła jak zirytowana kotka. - Oh, oui, to idealna nauczka~ Dał świetny przykład na to, jak rozczarować innych brakiem rycerskości~ - powiedziała wesoło, ale z pewnym cierpkim tonem, nie dbając o to, czy Nemei ją usłyszał czy nie. Odszedł, zostawiając ich w spokoju i to było najważniejsze... A był to taki uroczy i miły dzień, nie można pozwolić by coś takiego go zepsuło~ Spojrzała na niebieskowłosego młodzieńca z wdzięcznością. Nie każdy ją bronił, nie każdy stanął by obok, by również dogadać komuś tak silnemu jak Złoty Rycerz... - Ładna przemowa~ - zwróciła się nagle do Aióniosa z uśmiechem i niejakim podziwem w głosie. - Szkoda, że zmarnowałeś tyle mądrych słów, wszystko spłynęła po nim jak woda... Cóż, ten typ tak ma. - wzruszyła ramionami, odwracając się i skupiając swoją uwagę na przypadkowym powodzie tego całego zamieszania – czyli na dwójce nastolatków.
___Raki ściskała ją cały czas za rękę, Kiki gładził po ramieniu niepewnie, chcąc dodać jej otuchy. Eh, dlaczego w takich chwilach dziewczyna czuła, że coś w środku niej topnieje..? Wzięła głęboki oddech, kiwając głową na znak, że wszystko z nią dobrze – bo przecież nie pozwoli Nemei'owi zepsuć sobie samopoczucia~ Cóż, na pewien sposób przyczynił się do czegoś dobrego, gdyby cała sytuacja potoczyła się bez niego, nie podeszliby tak do niej... Nachyliła się lekko, uginając nogi w kolanach i bez ostrzeżenia przyciągnęła do siebie dwójkę nastolatków, przytulając ich czule, bo oto odezwał się w Névétte instynkt macierzyński. A przynajmniej coś na jego kształt, co kazało jej przygarnąć do piersi Kikiego i Raki, którym nieświadomie dano cały kalejdoskop mieszanych uczuć, zaczynając na niechęci, przez strach i kończąc na trosce. Mieli dzisiaj sporo wrażeń, a sam dzień się jeszcze nie skończył... Névé westchnęła, tuląc ich z uśmiechem miękko do siebie i głaszcząc po włosach.
___Obrywałam mocniej, nie martwcie się~ - powiedziała nonszalancko, ściskając ich jeszcze przez chwilę, nim wypuściła dwójkę ze swojego uścisku. - A Wy, wszystko w porządku? Mówiłam, że ma za ciasną Zbroję w kroczu, dlatego taki chodzi zdenerwowany... - cmoknęła z karykaturalną powagą, patrząc to na Raki, to na Kikiego, zwracając się do chłopaka. - Jak nogi? Szybko się zagoją, choć jeszcze chwilę mogą piec... Huh, swoją drogą, może i mi przyda się trochę tej maści... - wyprostowała się, jedną ręką unosząc trochę maskę, drugą wsuwając pod krawędź, dotykając palcami policzka. Czuła, jak był od bólu gorący, choć nie było to coś, co uniemożliwiłoby jej kontynuować resztę dnia. Uczucie powoli zmieniało się w drętwienie, solidnie mimo wszystko oberwała. Językiem wyczuła niewielką ranę po wewnętrznej stronie policzka, stąd musiała wziąć się krew – prawdopodobnie podczas uderzenia się tam ugryzła. - Siniak i tyle. – oceniła, poprawiając maskę. - Zniknie za kilka dni a, że noszę maskę, tego mankamentu na mojej urodzie nikt nie zobaczy~ – dodała dramatycznie, kładąc dłoń na piersi, po czym zaśmiała się cicho. - Idziemy w końcu coś zjeść~? – wzięła się pod boki, patrząc na Aióniosa oraz Raki i Kikiego. - Nie pozwólmy, by taki zgryźliwy Lew zepsuł nam dzień, wypadałoby pójść na dobry obiad~ – w momencie, w którym to powiedziała, jej żołądek zaburczał jak leniwy niedźwiadek. Dziewczyna odkasłała ciut stropiona i poklepała się po brzuchu. - Śniadania nie jadłam... -  pośpieszyła z wyjaśnieniem, kryjąc te słowa pod małym chichotem.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Wto Maj 12, 2020 1:38 am
Aiónios jak to zwykł robić stanął pomiędzy Névétte a Nemeiem. Nie miał zamiaru dopuścić, by Lew po raz kolejny ją uderzył więc asekurował sytuację, na w razie czego.

Gdy dziewczyna soczyście spuentowała sytuację Aiónios postanowił podejść do Kikiego i Raki.
- Proszę was, byście nigdy nie szli w ślady tego człowieka. Stać was na o wiele więcej. A o Névétte nie martwcie się. Może i ma filigranową posturę, ale w środku to prawdziwy Lew, nie to co ten pajac w Złotej zbroi. Nie wszystko złoto , co się świeci prawda? - zaśmiał się po czym skierował swój wzrok na Névétte.
- Ludzie bywają okrutni, hmm? Tak coś czułem, że jesteś fighterką. Masz o tysiąc kroków bliżej do bycia Złotym Rycerzem niż ja. Ale nie licz na to, że dam Ci się długo zostawić w tyle! Będę biec tak długo, aż Cię dogonię. - uśmiechnął się do dziewczyny i postanowił przejąć inicjatywę nad sytuacją.

-To jak dzieciaki? Lecimy do tej gospody? Na pewno jesteście zmęczenie i... - tu przerwał, gdyż brzucho Névétte wydał uroczy i zarazem zabawny dźwięk - Okay, zakładam, że Ciebie pytać nie muszę - zaśmiał się i postanowił przybić dziewczynie piątkę, tak na znak przyjaźni, którą być może właśnie zapoczątkowali. Następnie zarzucił jeszcze szybkim pytaniem- Kiki , Raki - może opowiecie nam coś o sobie? Do gospody trochę zejdzie, a czas lepiej mija na rozmowie - tu przerwał i spojrzał na Névétte - Przy okazji, Névétte - mam zamiar coś skonstruować, coś ciekawego. Może wpadniesz później, żeby zerknąć? - zaproponował mężczyzna, po czym postanowił razem z całą ekipą udać się w stronę gospody... na tyle, na ile pozwolił los.

Rzeka      - Page 2 Cfcaea14596552bfd6671ce41ba630d4
Aiónios spojrzał w niebo i ujrzał jak gwiazdy rozbłyskują, układając się w pewien wzór. Przypominał mu on o tym, jak wiele poświęcił przez ostatni rok, by znaleźć się tu, gdzie teraz jest. Pamięć o matce i jej tragicznej śmierci. Wola walki o to, by poznać prawdę o swoim ojcu i móc oddać życie za pokój na świecie pod zwierzchnictwem Ateny. Serce, które pragnie sprawiedliwości na świecie i miłości, która szerzyć się będzie na całej Ziemi. Te i mnóstwo innych emocji wszystkie skupiły się w tej jednej konstelacji. - Czyżby to były ryby? - w tej samej chwili Aiónios przypomniał sobie, jak ważna dla naszej przyszłości jest przeszłość. Ryby w końcu symbolizowały nierozerwalną więź matki i syna. Tak jak Afrodyta i Eros uciekali przed Tyfonem, tak oni uciekali przed zarazą i oprawcami. Wszystko to, co pozostawiły mu wspomnienia - Aiónios trzymał w sobie niczym siłę, która miała go napędzać w dążeniu coraz wyżej i wyżej. W tym swoim zatraceniu zamknął oczy i ... przydzwonił w samotny kamień na ziemi. -Arrgghh - powiedział przez zaciśnięte zęby, po czym zaśmiał się szeroko - No cóż, nawet mi zdarza się rozmarzyć - usprawiedliwiał się przed towarzystwem i pewnym krokiem ruszył dalej.



Ostatnio zmieniony przez Aiónios dnia Wto Cze 16, 2020 11:13 am, w całości zmieniany 1 raz
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sro Maj 13, 2020 12:14 am
Zagreús biegnąc przez cmentarz, przeskakując wszystkie nagrobki oraz przez Polanę, która była nieopodal, wreszcie dobiegł do tego momentu, gdzie była jego meta. Zatrzymując się przed rzeką, porządnie hamując swoimi sandałami, praktycznie wpadł do wody, ale udało mu się tego uniknąć. Arystokrata wyprostowując się, nadal zastanawiał się nad całą sytuacją jaka była na cmentarzu. Jego Ojciec żył, ale jednak....coś mu tutaj nie pasowało, zbytnio śmierdziało rybami...albo to może tak od niego od zbytniego przepocenia ciała? Czarnowłosy nie chciał o tym rozmyślać, dlatego też zanim jeszcze wskoczył do rzeczki, zdjął tylko górną część togi i przewiesił ją sobie przez gałąź od małego drzewka. Czerwonooki wypuszczając powietrze, zadał kilka szybkich ciosów przed siebie, następnie schylając się i mając zamiar podciąć rywala, którego sobie zobrazował. Następnie odskoczył, a potem napinając wszystkie dolne kończyny, wystrzelił się w stronę fantomowego przeciwnika, zadając mu siarczysty cios swoją lewą słabszą pięścią. Oczywiście miała być  to zmyłka, starał się tą kombinacje ćwiczyć i nie zapominać o niej, gdyż na pewno kiedyś ona mu się przyda. Następnie młody Grek wypchnął swoje przedramię z prawą zaciśniętą dłonią i zadał cios na widmowego wroga, którego miało odrzucić w tył.

Uśmiechnięty Przyszły Rycerz wiedział, że nie będzie mógł się wycofać ze swoich nowych celów, teraz kiedy walczył prawdopodobnie z Ojcem, będzie musiał odkryć prawdę. Dziedzic Asfoledów mimo tego, nadal nie miał pewności czy był to jego Rodziciel czy ktoś kto się mógł pod niego podszywać, a mogło tak być. Nie zastanawiając się nad tym długo, zaczął atakować to coraz większą ilość widmowych rzezimieszków, którzy stawali mu na drodze i chcieli siać chaos oraz zniszczenie. Mieli zamiar także siać śmierć ku Greckiemu ludowi, ale Zagreús nie mógł sobie na to pozwolić, miał zamiar chronić tych ludzi, nie mógł na nich spoglądać lekkomyślnie, dość sporo się naoglądał cierpienia podczas swoich początkowych przygód. Za chwilę Arystokrata wybił się z podłoża i będąc wysoko w powietrzu, zaczął pikować na obrane cele, robiąc obrót w powietrzu i kopiąc kilka fantomowych osobników na raz! Po tym smacznym akcencie bitewnym, Czarnowłosy powstał na proste nogi, a potem ściągając swoje dolne odzienie, wskoczył do rzeki by się odświeżyć i delikatnie zrelaksować? To nie było mleko w jakim zawsze brał kąpiel w swoim domostwu, dlatego musiał się dostosować do wody od matki natury. Płucząc swoją twarzą i raz na jakiś czas, zanurzając się pod wodę, ćwiczył takie wszystkie swoje mięśnie samym pływaniem. Nie wiadomo czy ktoś się nie będzie topił albo nie potrafił pływać, prawda? Czerwnooki musiał o wszystko zadbać, ale nie miał zamiar być długo głęboko pod potokiem. Wypływając wreszcie na powierzchnie, Przyszły Rycerz usiadł na kamieniu, który był oznaczony promieniami słońca, po to by się jako tako wysuszyć. Nie miał niestety ręczników, dlatego siadając na już delikatnie rozgrzany kamulec, wylegiwał się i czekał do swojego wysuszenia. Leżąc tak, rozmyślał co będzie dalej, jakie losy go czekają?

KONIEC TRENINGU
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sro Maj 13, 2020 3:24 pm
~MG~
***

Nemei odszedł, nie zwracając uwagi na słowa, które wychodziły z ust innych tuż po tym, jak uderzył Névétte w twarz. Odchodząc, uniósł rękę na wysokość brzucha i spojrzał na nią. Nieco drżała, dając mu tym samym do zrozumienia, że przesadził. Zacisnął ją mocno w pięść i ruszył dalej, ignorując nawet to, co do niego mówiło jego własne ciało i sumienie. On wiedział lepiej, a przynajmniej z taką myślą szedł przez życie.
Gdy w końcu zniknął, dwójka dzieciaków odetchnęła z ulgą. Przerażeni byli tym, co się stało, ale powoli zaczęli wracać do siebie. Kiedy wszystko już w porządku, mniejszym lub większym, uśmiechy powróciły na twarze zebranych osób. Kiki spojrzał w kierunku, w którym odszedł Złoty Rycerz Lwa. Zmarszczył lekko brwi, po czym spojrzał na Raki, Névétte i Aióniosa.
- Przepraszam za wszystko. - pokłonił się grzecznie do starszych, pokazując skruchę.
- Obiecuję, że nigdy, przenigdy nie stanę się taki, jak rycerz Lwa! - powiedział głośniej, zaciskając swoje pięści. Raki widząc go takiego poważnego, wybuchnęła śmiechem. Niekontrolowanym i nie zamierzonym. Nie wyśmiewała jego pomysłu ani tym bardziej przeprosin. Nigdy w życiu nie widziała go takiego poważnego, co mocno ją rozbawiło. Chłopak skrzywił się i pomachał do niej pięścią, zaraz samemu chichocząc pod nosem.
Młodzi ludzie wzięli sobie do serca słowa białowłosej i niebieskowłosego. Czy to oznaczało dla nich inny, zupełnie nowy początek? Bardzo możliwe.
Po krótkiej wymianie słów, wszyscy udali się tam, gdzie wspólnie uzgodnili - do jadalni. Czekało tam na nich jadło, które może nie było najsmaczniejsze, ale po brzegi wypełnione było białkiem i innymi suplementami potrzebnymi do prawidłowego rozwoju ciała. Dzieciaki pobiegły przodem, zostawiając starszaków z tyłu.
_____
z/t - Jadalnia
Koniec przygody.


Ostatnio zmieniony przez Hades dnia Pon Cze 01, 2020 12:31 am, w całości zmieniany 1 raz
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sro Maj 13, 2020 7:59 pm
Osuszając się do końca, swoje nagie ciało, załatwił swoje potrzeby za drzewem i kiedy już skończył, porządnie się rozciągnął. To nie był koniec jego treningu, a praktycznie same początki. Czuł, że jego techniki atakowania są jeszcze na bardzo, ale to bardzo marnym poziomie, dlatego musiał podnieść nieco poprzeczkę! Zagreús napinając swoje mięśnie, dostrzegł delikatny wzrost swojej masy, najwyraźniej ciężkie treningi popłacają i to dość sporo. Nie będzie mu jednak to potrzebne, damom raczej nie chodzi o umięśnione bicepsy, lecz inne aspekty jego człowieczeństwa. Arystokrata zakładając swoje sandały oraz gatki i togę, był już ubrany i gotowy na dalsze ćwiczenia. Czarnowłosy wypuszczając powietrze z ust, pobiegł przed siebie i szukał jakiegoś odpowiedniego obszaru, jakiegoś gaju czy czegoś takiego na trening, by mieć trochę przestrzeni dla siebie. Wreszcie po kilku minutach biegu, Czerwnooki dobiegł w takie miejsce, było go dla niego wystarczająco, czuł się trochę jak u siebie w domu z jednych pomieszczeń, nie za wielkie, nie za małe ale wręcz idealne. Przyszły Rycerz ciesząc się tym miejscem, wreszcie był gotowy, dlatego oplótł swoje ciało "kosmiczną aurą" i od razu wystrzelił w stronę drzewa, lecz zatrzymał pięść przed nim. Błyskawicznie zaś wykopał swoją nogę dość wysoko, niestety łamiąc jedną gałąź żywej nieruchomej istoty, ale przecież nie robił tego celowo, musiał jakoś się wzmocnić!

Syn Albere za chwilę pochwycił gałąź i rzucił ja w przeciwną stronę, zaś on użył swoich stóp i wybił się od korony drzewka, tak by pokierować się w stronę fantomowego przeciwnika. Gałązka miała być tylko odwróceniem uwagi, by jego nieprawdziwy wróg skupił się na niej, zaś Młody Grek wymierzył ją swoją fałszywą lewą pięść w jego stronę. Kiedy ta by nie trafiła, z prawej jego strony, wysunęło się jego całe przedramię z zaciśnięta dłonią i trafiło oczywiście dany cel. Nie mógł jednak zaprzestać, musiał udoskonalić swoją technikę walki na wyższy poziom, dlatego też od razu wybił się z tutejszego podłoża i dosłownie szybował nad glebą, by dotrzymać kroku przeciwnikowi. Dziedzic Asfodelów docierając do widmowego oponenta, znów wykorzystał do tego tutejszą ziemską powierzchnię, opierając się nią swoimi dłońmi, wykonał zwierzęcy wykop swoimi nogami w plecy przeciwnika, wysyłając go do góry. Zagreús szybko stając na swoje sandałki świętego, jego oczy wylądowały na wybitym celu i niczym jak dzikie zwierzę, wybił się ku swojej ofiary. Oczywiście wykorzystywał tutaj kilka drzew, by znaleźć się na wysokości swojego jelenia, tak by wbić mu porządnie swoje pazury w jego ciało. Arystokrata wykonując dziko gest w przód swoimi dłońmi, przybrał nimi taką pozycję jakby naprawdę był zwierzęciem i zadał tak jakby drapieżne dwa ataki, które miały poharatać tors oraz twarz jego fantomowego wroga. Następnie, kolejny cios który miał zadecydować o wszystkim, był szybko zrobiony obrót w powietrzu i trafieniem swoją piętą w dany cel, by posłać go na podłoże, dosłownie na łopatki.

Czarnowłosy zaczął opadać w dół, ale miał tyle szczęścia, że pod nim znalazło się drzewo, więc wpadają w koronę cyprysa wiecznie zielonego, ale niestety gałęzie pod jego ciężarem łamały się i spadał coraz niżej. Czerwonooki był w potrzasku, dlatego też wykorzystując swoje umięśnione uda, ponownie odbił się stopami od korony drzewa i powtórzył tą sekwencję kilkukrotnie, aż wreszcie wylądował na tutejszej glebie. Stając zgrabnie oraz wyprostowanie, Arystokrata na zakończenie tego wszystkiego, by jego wróg się więcej nie podniósł z podłoża, wystrzelił w niego "Cosmo Punch" i odwrócił się plecami, wiedząc że ładnie wszystko wykonał i zakończył swoje ćwiczenie. Niestety, odczuł mocno ten trening, aż musiał przykucnąć na chwilę, łapiąc porządnie oddechy. Ocierając pot z czoła, Młody Grek znów powstał na nogi, zastanawiając się kim była ta osoba na cmentarzu, czy na pewno to był jego Ojciec albo ktoś kto mógł się pod niego podszywać? Niestety tego się tak szybko nie dowie, gdyż na pewno ta cała Bogini będzie mogła mu pomóc w dowiedzeniu się prawdy oraz On będzie musiał się kierować swoim sercem!

Trening na MARTIAL ARTS II
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Pią Maj 15, 2020 11:19 pm
MG MODE

Kiedy to młody arystokrata był zajęty samodoskonaleniem się, z oddali można było usłyszeć kobiece krzyki. Niby miejsce powinno być azylem dla osób, którzy tutaj przebywają, ale niestety na było zupełnie inaczej. Praktycznie to nigdzie nie można czuć się bezpiecznie już. Gdyby krzyki niewiasty zwróciły uwagę Zagreúsa to ujrzałby osobę, którą już wcześniej widział... Była to Izydora, która usilnie próbowała uciekać przed pijanymi napastnikami, którzy w dłoni trzymali kufel z winem. Podczas biegu zawartość pojemnika spadła do minimum wylewając zawartość na boki. Cóż za marnotrawstwo! Gonitwa nie była rozsądną sytuacją podczas libacji alkoholowej lub chwila po niej. Nieopodal miejsca, gdzie przebywał Zagreús, Izydora upadła, a dwójka napastników podjęła próbę gwałtu. Jeden z nich pochwycił kobietę, by ta nie uciekała, z kolei ten drugi już zaczynał ściągać spodnie nieudolnie. Nadmiar alkoholu dawał się we znaki. Nie jest to raczej przyjazne spotkanie. Wypadałoby zareagować, ale czy Arystokrata się tego podejmie?
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sob Maj 16, 2020 1:11 am
Zagreús wypoczywając sobie po solidnym treningu, obmył tylko i wyłącznie twarz, niestety nie mając ją za bardzo w co wytrzeć. Otarł się swoimi ramionami i jako tako był wysuszony, ale nie do końca. Za chwilę jednak wszystko się zmieniło, gdyż Arystokrata usłyszał jakieś krzyki w oddali, ale że tutaj? Nie podobało mu się to, przecież to było sanktuarium, można było zaznać odpoczynku oraz solidnie poćwiczyć w samotności, coś tu ewidentne śmierdziało dobrą rybą. Młody Grek nie mógł tego zlekceważyć, więc od razu wyruszył w stronę wydanego przez damę hałasu, musiał sprawdzić co się tutaj dzieję. Biegnąc w tamtą stronę, czuł że jego mięśnie pracowały na pełnej mierze, nie mógł pozwolić sobie na krzywdę znowu jakiejś osoby, nadal nie może sobie wybaczyć śmierci starego Mędrca, nie może! Czarnowłosy dostrzegając osobę, rozpoznał ją, było to Izydora?! Co ona tutaj robiła, przecież była ze swoim znajomym albo facetem Asklepiadesem, więc co teraz? Za chwilę Czerwnooki zobaczył swoim szkarłatnym wzrokiem dwóch zapijaczonych osobników, którzy właśnie gonili kobietę. Przyszły Rycerz tylko wzdrygnął i przyśpieszył swój bieg, gdyż nie miał zamiaru do tego dopuścić. Od razu wleciał kolankiem w jednego z bandytów, który usadowił się na Izydorze, by wyrzucić go w tył albo tak by ten stracił przytomność, a następnie zrobił szybki obrót, i kopniakiem z prawej stronę odkopał drugiego napastnika na bok.

Stojąc nad Izydorą, szybko przeskoczył tak by obserwować dwójkę agresywnych pijaczków na oku, a potem mówiąc w jej stronę:
-Co ty tutaj robisz, Izydoro!? Gdzie jest Asklepiades, co? A kim są ci dwaj.... - mówiąc to, wokół jego osoby odpalił się "kosmiczna aura", która sugerowała że naprawdę zaraz może zniszczyć tych nędzników w obronie kogoś kogo zna. Napinając swoje ciało, ustawił się w pozycji bestii i tym razem wypowiedział się do dwóch rzezimieszków następująco:
-A wy kim jesteście! To święte tereny Sanktuarium i tacy jak wy....nie są tutaj mile widziani. - mówiąc to, wypuścił spokojnie powietrze, by opanować swoje emocje. Był gotowy na odparcie przeciwników, jeśli ci w ogóle sobie coś zrobili z ciosów Syna Albere.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Sob Maj 16, 2020 10:14 pm
MG MODE

Na całe szczęście, młody arystokrata nie pozostawia damy w opałach. Dosłownie podbiegł do napastników i skopał im tyłki. Izydora przerażona była, cała się trzęsła, a łzy do oczu się cisnęły. Z pewnością nie było Jej do śmiechu, będąc napastowana przez niezbyt trzeźwych ludzi. Obaj postanowili odpuścić i ruszyli chwiejnym krokiem w swoją stronę.
- Zagreúsie?! Dziękuję Ci. -
Padła na kolana i dziękowała pochylając głowę ku ziemi. Następnie wywiązała się rozmowa pomiędzy kobietą, a pretendentem. Nasz bohater był gotów stanąć z nimi w szranki, aż Jego energia kosmiczna zaczynała na wierzch wychodzić, wręcz wprawiała w osłupienie, wrzące Cosmo budziło szacunek.
- Właśnie! Asklepiades! Musisz mi pomóc, Zagreúsie! -
Spanikowana rzekła w kierunku protagonisty. Już nie chciała odpowiadać na pytanie odnośnie tej dwójki, wolałaby jednak do tej rozmowy wrócić, gdy już wystarczająco by się uspokoiła, ale czy warto poruszać ten temat przed osobą, która nie tak dawno mogła być ich ofiarą? Tak czy inaczej, pogadanka utknęła w tym punkcie, więc może warto rozwinąć ten wątek?
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Nie Maj 17, 2020 12:09 am
Zagreúsowi na szczęście udało się powstrzymać dwie pijackie mordy przed dobraniem się do damy w opresji. Uspokajając swoje nerwy oraz fakt, że biegł w tą stronę, za chwilę usłyszał głos Izydory, która mu teraz w tej chwili dziękowała. Czarnowłosy tylko negatywnie potrząsnął głową i widząc, jak tak praktycznie klęka przed nim i dziękuje, nie mógł znieść tego widoku. Chwycił delikatnie dziewczę za ramię i rzekł od razu w jej stronę, coś jej tłumacząc:
-Nie rób tak, nie jestem jakimś zamożnym jegomościem, wstawaj. - rzekł z uśmiechem na twarzy i kiedy pomagał jej wstawać, wreszcie Czerwonooki zaczął się dopytywać o szczegóły. Najwyraźniej na tą chwilę, nie dostanie żadnej odpowiedzi, gdyż dziewczyna była za bardzo roztrzęsiona przed sytuacje z przed chwili. Młody Grek nic nie mógł na to niestety poradzić, dlatego też słysząc kolejne słowa Panienki, delikatnie się zdziwił. Wiedział, że Asklepiades to nie byle kto, wreszcie to dzięki niemu poznał on Wielkiego Mistrza, który tutaj był jedną z ważniejszych osób. Nie chciał przedłużać tej ciszy, więc Syn Albere od razu się wypowiedział w jej stronę:
-No dobrze już dobrze, potem dokończymy rozmowę. O co chodzi z Asklepiadesem...ma kłopoty? Pomogę ci, ze względu na to, że zawiodłem twoją rodzinę... - nie chciał wypowiadać imienia jej Ojca, nie mógł po prostu jeszcze bardziej jej załamać psychicznie. Miał dług do spłacenia, mimo iż i tak przedtem miał odebrać jakiś skarb, który podobno był zbroją, to wywnioskował z tłumaczenia Łysego Pana. Teraz był ciekaw czy Izydora odetchnie i wszystko mu wytłumaczy, czy jednak nadal będzie musiał mieć chwilę na uspokojenie się, Przyszły Rycerz ma sporo czasu.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Nie Maj 17, 2020 1:40 pm
MG MODE

Izydora dzięki pomocy arystokraty opierając się o Jego silne ramię wstała na nogi. Poczuła się lekko zawstydzona, a purpura spowiła twarz kobiety. Zapomniała na chwilę o tym co przed chwilą mogło ją spotkać.
- Wybacz. -
Powiedziała pewnie niepotrzebnie, ale chciała zażegnać moment konsternacji czymkolwiek. W każdy razie, otrzepała wówczas swoją suknię z kurzu i poprawiając postrzępione trochę rude włosy. Jeszcze rzuciła ostatni raz okiem na agresorów i pełną uwagę skupiła na zaistniałej sytuacji.
- Asklepiades zniknął. Od wczoraj nie widziałam go. Mówił, że idzie odwiedzić grób Anaksymandra. Nie wrócił, a kiedy chciałam go poszukać to te dwa pijaki mnie zaczęły gonić. Nikogo nie zawiodłeś, Zagreúsie -
Odrzekła spanikowana i nieco pocieszyła arystokratę. Przynajmniej próbowała. Bardziej jednak bała się o zdrowie swojego przyjaciela, chyba że łączy ich coś więcej niż zwykła przyjaźń. Któż to wie? Tak czy inaczej, trzeba będzie podjąć jakieś środki, nie wiadomo jakie zagrożenie czyha na Asklepiadesa, a być może to on jest zagrożeniem? Wypadałoby wszcząć dochodzenia, ażeby rozwikłać zagadkę tegoż tajemniczego zaginięcia.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Nie Maj 17, 2020 2:07 pm
Zagreús kiwnął tylko głową, kiedy ta przepraszała, oczywiście zrozumiał zaistniałą sytuacje. Nie podobało mu się to bardzo, nie wiedział gdzie może być Asklepiades, miał nadzieję że zaopiekuje się Izydorą. Arystokrata delikatnie drżał, ciężka to była dla niego sytuacja, gdyż jeszcze nigdy się w takiej nie znalazł, starał się uspokoić swoje nerwy. Czarnowłosy oddychając spokojniej, wreszcie usłyszał głos kobiety, tłumaczący że Ona sama nie wiedziała gdzie może być Łysy Mężczyzna. Już mieli jedną poszlakę, grób Anaksymandera, to było pierwsze miejsce które musieli po prostu sprawdzić. Na koniec Dama dodała słowa otuchy, ale Czerwonooki w duchu wiedział, że to przez jego niekompetencje, umarł jej Ojciec i nadal się będzie o to obwiniał, ale teraz nie może zawieść nowego opiekuna Izydory!
-Rozumiem, skoro udał się na jego grób, musimy także ruszyć w tamto miejsce i sprawdzić czy może go tam nie znajdziemy, chyba że masz inne miejsca w których zazwyczaj można go spotkać... - powiedział, a potem pomasował delikatnie tył dziewczyny, by ta jeszcze bardziej opanowała swoje nerwy. Syn Albere musiał tutaj zachować zimną krew, możliwe że jednak faktycznie mogło nadal chodzić o ten cały skarb, którym była zbroja Rycerza Ateny. Niestety Młody Grek się tak prędko tego nie dowie, gdyż najpierw muszą znaleźć Asklepiadesa, ponieważ nie wiadomo co się z nim dzieje.
-Jeśli już ochłonęłaś, ruszajmy. Nie wiadomo co się może stać Asklepiadesowi.... - rzekł do niej, rzucając w jej stronę ciepły uśmiech, by także spróbować ją jakoś podnieść na duchu. Oczywiście Przyszły Rycerz pokieruje się za Izydorą, gdyż naprawdę może wiedzieć w którą stronę się pokierują.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Wto Maj 19, 2020 4:45 pm
MG MODE

[ZT] Zagreús i Izydora > Tereny zielone
Arthur Westerling
Arthur Westerling
Liczba postów : 119

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Czw Maj 21, 2020 12:57 am
Jak jednak zapolować na rybę? Normalnie należałoby użyć wędki, albo sieci. Teraz jednak już nic nie było w życiu Arthura normalne.
Rozebrał się więc całkowicie i usiadł wygodnie w rzece tak, że wystawała mu tylko głowa. Zamknął oczy i próbował czuć rzekę za pomocą kosmosu.
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, ale po jakimś czasie wydało mu się, że ją czuje. Przepływającą wodę, kamienie i żwir pod nią, a także różne stworzenia żyjące w rzece.
Czuł wszystko ogólnie, bez żadnych konkretów, koncentrował się więc mocniej by wyczuć także detale...
I wtedy ją zobaczył, a właściwie to poczuł. Była ogromna i agresywna. Zbyt wielka jak na taką rzekę, a jednak płynęła uparcie pod prąd. Była tak silna, że prąd nie stanowił dla niej większego wyzwania. Wszystkie inne stworzenia pierzchały gdy tylko ją wyczuły.
Arthur jednak nie zamierzał. Wstał nie otwierając oczu i udał się w głębsze miejsce rzeki.
Ustawił się tak, że woda sięgała mu do piersi.
Usłyszał plusk, wyciągnął natychmiast ręce i chwycił ogromną rybę poniżej głowy.
Wytężył wszystkie siły, większość ryby była w wodzie, zmagał się więc jedynie z częścią jej ciężaru. Mimo to nie był wstanie jej utrzymać. Pozwolił jej więc opaść, robiąc krok w tył, ale nie puścił.
Wręcz przeciwnie objął ją rękami i ścisnął. Po chwili zrobił to samo nogami i próbował się otrzymać się przyklejony brzuchem do jej grzbietu.
To było wręcz niepojęte, ale ryba była tak wielka i silna, że mimo człowieka o przecież znacznej masie na grzebiecie płynęła.
Co gorsza głowa Arthura znalazła się pod wodą. Ledwie pół stopy pod wodą, ale czy to coś zmieniało? Pół czy sto, oddychać nie mógł. Starał się ścisnąć rybę jak najmocniej, ale to nic nie dawało. Była zbyt silna, zbyt wytrzymała i zbyt wielka.
Zrozumiał, że albo musi ją puścić, albo użyć czegoś innego niż tylko siły.
Zdecydował się na drugą opcję. Rozpalił energię kosmiczną, skoncentrował ją w pięści. Puścił rybę jedną ręką i uderzył. Bieługa, bo jej nazwa nie wiedzieć czemu pojawiła się w jego głowie, gdy uderzył ją za pomocą kosmo, machnęła gwałtowanie ciałem na boki, ale się nie poddawała.
Uderzył kolejny raz i jeszcze. Za każdym razem mocniej. Ryba rzuciła się jeszcze kilka razy, a potem znieruchomiał. Uderzył ostatni raz dla pewności i też znieruchomiał.
Po chwili poczuł pod nogami piasek. Prąd wyrzucił i jego i rybę na brzeg.
Otworzył oczy i zobaczył jaka jest wielka. Miała z pewnością ponad 15 stóp długości.
Spróbował wyciągnąć ją na brzeg, ale udało się tylko częściowo. Była zbyt wielka nawet dla niego.
Wrócił więc do chatki i przyniósł potrzebne narzędzia. Po wypatroszeniu ryba była już znacznie lżejsza. Mimo to zbyt wielka by przyciągnąć ją do chatki.
Wyjął więc z niej ikrę, której było całkiem sporo, oraz serce, które wydało mu się cale nie takie wielkie. Mógł je prawie zamknąć w obu dłoniach.
Serce od razu upiekł nad ogniskiem i zjadł. Było bardzo twarde, ale smaczne.
Resztę mięsa w kawałkach nosił do swojej chatki. Ostatnim, przeszło stu kilogramowym kawałem postanowił się jednak podzielić. Nie wiedział jeszcze jednak z kim...

Koniec treningu /zt
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Nie Cze 28, 2020 9:50 pm
Po jakimś czasie w końcu dotarli do Sanktuarium. Podekscytowanie Francuza nie malało choć szli ścieżką wzdłuż rzeki. Słońce już prawie całkowicie zaszło a oni kroczyli po terenach należących już bezpośrednio do Sanktuarium. Wiedzieli , że mogą kogoś spotkać i czym prędzej tym lepiej. Fakt byli dopiero jeden i to nie cały dzień na kontynencie ale ten dzień dał im w kość, bo nie spodziewali się takiego zamieszania w porcie.

-Ciekawe kiedy kogoś spotkamy ? – powiedział do Derek’a

Oboje rozglądali się czy ktoś nie patroluje terenu albo po prostu kogoś spotkają gdzie będzie mógł im wskazać drogę do Wielkiego Mistrza w celu uzyskania informacji dla ich mentora. Teren przy rzece podobał mu się. Teraz nie było wszystko dość dobrze widoczne , ze względu na znikające za horyzontem słońce ale było tu dużo zieleni i widział małe stadko saren pijące wodę z rzeki po drugiej stronie brzegu.
Sponsored content

Rzeka      - Page 2 Empty Re: Rzeka

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach