Arena

+9
Aiónios
Zagreús
Atena
Arthur Westerling
Gliese
Névétte
Kitalpha
Kimiko Kato
Hades
13 posters
Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Arena

Sro Paź 04, 2017 12:12 pm
Wydzielony teren, na którym stają naprzeciwko siebie wojownicy. To tutaj rozgrywane są walki o to, kto otrzyma daną zbroje, a kto obejdzie się smakiem.
Gdy nie trwają walki o zbroje, trenują i sparingują się tu ludzie, którzy dążą do zostania Rycerzem Ateny.
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pią Lut 14, 2020 9:05 pm
Kimiko przeszła się na Arenę, czyli tam, gdzie ostatnimi czasy czuła się najlepiej. Poprawiła jedyne niespiesznie swoją maskę na twarzy by po chwili znaleźć się w centrum Areny. Odetchnęła cicho. Był czas sparingów, czyli coś, za czym nie przepadała, ale z obowiązku muszą zostać zrobione. Jeden z uczestników zaprosił ją gestem dłoni, a więc skorzystała z okazji, przynajmniej nie będzie musiała uderzać w worek. Obrona była jej mocną stroną dlatego też było to zajęcie jedno z niewielu, które niekiedy daje jej satysfakcję. Wciry dostanie tak czy siak, tym się za specjalnie nie przejmowała. Miała od rana dobry humor więc może tym razem los będzie po jej stronie? Oby tak było.
Zaczęło się od klasycznego przepychania Kimiko udało się raz czy dwa podłożyć haka swojemu przeciwnikowi, ale ten nie był dłużny i powalił ją kilkakrotnie na ziemię, odczuła to lekkim huczeniem w uszach co nie było za miłe. Mimo to wstała i dalej kontynuowała walkę starając się celować w jego szyję aka obojczyk lub klatkę piersiową, raz czy dwa jej się udało, wiedziała kiedy atakować lub celować gdy miał luki w obronie. Kimiko z kolei była lepsza w te klocki częściej się broniła niż atakowała, a robiła to tylko wtedy gdy widziała, że ma szansę coś mu zrobić. Była ostrożna w swoich działaniach czasami może aż zanadto, ale przynajmniej dzięki temu jeszcze nigdy nie przegrała dzięki jakiej obronie. A to już jakiś plus.

Trening start 21:05
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Sob Lut 15, 2020 10:47 pm
Ogólny trening jak zakładała początkowo Kimiko skończył się fiaskiem dla niej. Przeciwnik jednak był nieco bystrzejszy od niej i, mimo że miała całkiem dobrą obronę, a przynajmniej tak sądziła to mimo to nie udało jej się utrrzymać równowagi, przez co regularnie upadała na ziemię robiąc sobie dodatkowe siniaki na ciele.
-Szlag by to  - Zaklęła pod nosem. Gdy jej partner podszedł i wyciągnął dłoń by pomóc jej wstać dziewczyna przyjęła jego ofertę. Pokręciła głową na boki lekko zrezygnowana.
-Mam dość na chwile, odpocznę chwilę, zgoda? - Po tych słowach oddaliła się na na skraj Areny gdzie mogła usiaść i odpocząć, jednocześnie miała czas poprzyglądać się reszcie, którzy aktualnie się szkolili. Usiadła na ziemi, a następnie oparła łokieć o kolano gdy siedziała z lekko podkulonymi nogami. W międzyczasie jej maska lekko obróciła się, lecz dość szybko ją poprawiła. Wyglądało na to, że tym razem poniosła klęskę. Cóż nie zawsze się wygrywa jak to mawiają może następny raz będzie ten szczęśliwy? Miała taką nadzieję. W sumie teraz gdy miała chwię wytchnienie mogła poobserować tego z kim przed chwilą walczyła może dostrzeże coś co pomoże jej wygrać kolejną rudę? Byłoby dobrze, ale czy tak się stanie to się przekona dopiero w kolejnej próbie.

Koniec treningu 22:46
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Nie Lut 16, 2020 1:46 pm
Kimiko odpoczęła parę minut i była gotowa do rundy drugiej. Musiała tylko poczekać aż ktoś z par się rozdzieli aby móc do kogoś dołączyć. Akurat znalazła się jedna osoba co dopiero przyszła, a więc miała okazje kontynuować swój trening dalej. Nie do końca była przekonana czy tym razem pójdzie lepiej, ale miała nadzieję, to jedyne co jej pozostało. Chyba była mało czujna albo tak się jej mocno wydawało, nie była tego do końca pewna. Westchnęła cicho i poprawiła maskę nim ostatecznie weszła na Arenę. Kiedy zaczął się trening skupiła się na zadawaniu krótkich pojedynczych ciosów w luce przeciwnika choć i on nie był pasywny, oddawał jej równie mocno, a nawet mocniej niż ona jemu. Jedyne, z czym miała problem to zadawaniu mu takich obrażeń aby on je odczuł porządnie, co prawda robienie haka przeciwnikowi nie dawało jej za dużej przewagi. Dzisiaj coś nie był jej dzień czuła się jakby coś kompletnie robiła nie tak, albo szła pod górkę, pod którą nie może dojść na szczyt. No po prostu coś totalnie szło nie tak i nie wiedziała co. Bezsensowna sytuacja jakby na to nie spojrzeć.

Trening start 13:46
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pon Lut 17, 2020 1:43 pm
Dzisiaj to jednak nie był dobry dzień na sparing, po raz drugi dostała wciry, a skończyło się na otarciach skóry i lekkim krwawieniu z ręki, bo nieszczęśliwie upadła na jakiś kawałek kamienia. Potarła dłoń i usiadła na ziemi.
-Dzięki za dziś - rzekła zerkając na swojego towrzysza do sparingów, gdy ten pomógł jej wstać Kimiko wstała i otrzepała tyłek z paprochów. Otarcia i krew to niewielka cena za to co czeka ją na polu bitwy. Czy będzie godna noszenia zbroi? Coraz częściej nachodzą ją pesymistyczne myśli mówiące, że na nią nie zasługuję. Inna myśl była taka, że zostanie przyboczną Bogini Ateny też wydawała się dobrą opcją, może ona po prostu się do tego nie nadawała i tyle. Miała ostatnio do tego wiele wątpliwości i to pewnie dlatego jej sparingi wyglądają jak wyglądają. Wielokrotnie nie umiała się skupić na tym co ważne. I przez co przegrywała, jej własny tok myślenia ją wykończy. Nie! Pokręciła głowa na boki energicznie aby wygonić te złe myśli. Na pewno tak nie jest, to po prostu trochę gorszy okres czasu dla niej i tyle. Nic złego się nie dzieje.

Koniec treningu - 13:43



Ostatnio zmieniony przez Kimiko Kato dnia Pon Lut 17, 2020 6:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pon Lut 17, 2020 6:31 pm
Nie wierzył dalej w to, co mówili inni. Gdyby w rzeczywistości chciała się do niego dobrać, wtedy mógłby nabrać podejrzeń i skłonić się w stronę wieści głoszonych przez ludzi. Nie doszło do tego i skończyło się na nieco zadziornych, niewinnych żartach. Kitalpha wzruszył rękami, goszcząc na ustach uśmiech, kiedy Névétte stwierdziła, że to dziwne.
- Widocznie jestem dziwny. - zaśmiał się cicho, zerkając kątem oka na białowłosą. Zaraz spojrzał przed siebie.
Powody, dla których chcieli zdobyć zbroje, były dość rozbieżne. On chciał zostać rycerzem, by podtrzymać pamięć o ojcu, a ona chciała, po prostu, sobie coś udowodnić. Przeczucie jednak podpowiadało mu, że nie chodziło tylko o udowodnienie czegoś samej sobie, ale o utarcie nosa niedowiarkom. Nic tak nie denerwuje ludzi, jak sukcesy innych.
Każdy miał własny powód, dla którego robił to, co robił. Chłopak skinął więc głową, oznajmiając, że rozumie i szanuje jej decyzję. 
- Mhm... - odpowiedział nieśmiało na jej pytanie, nie ciągnąc dalej tematu. To jeszcze nie był ten etap znajomości, by mówić o swoich najgorszych przeżyciach i traumach. Névétte pewnie czuła to samo.

Przed nimi wyrosło nagle Koloseum. Okrzyki bojowe i dźwięki ścierających się ze sobą energii kosmicznych, słychać było już z daleka. Arena stała przed nimi otworem! Nie zwlekając dłużej, Kitalpha i Névétte przeszli przez ogromne wejście. Ich oczom ukazała się wielka, okrągła arena, okryta z każdej strony trybunami, na których siedzieli ludzie postronni. Czasami zdarzało się, że Złoci Rycerze przychodzili, by sprawdzić, jak młodsze pokolenie sobie radzi.
Piach i kurz ciągle wisiały w powietrzu, wprawiane w ruch przez ciągłe, nerwowe ruchy pretendentów.
Kitalpha szedł dumnie, witając się z innymi. Oczywiście, machał do nich ręką, nie podchodził do każdego bezpośrednio, nie chcąc przerywać treningu.
- Uwielbiam to miejsce! - powiedział głośno, zerkając na Névétte. - Walka sprawia, że się ekscytuję! - dodał po chwili, zaciskając pięści, a te z kolei pokryły się błękitną łuną, sugerując fakt obudzenia kosmosu.
_____
Start treningu: 17.02.2020; 18:32
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pon Lut 17, 2020 8:46 pm
___Brukowana droga zaprowadziła ich prosto w stronę koloseum. Ilekroć Névétte przechadzała się w pobliżu, zawsze podziwiała tę budowlę... A raczej to, co z niej zostało? Trudno powiedzieć, ale stara, wiekowa arena wyglądała, jakby swoje już przeszła – i pewnie była to prawda. Niektóre kolumny były w kawałkach, inne powalone, kamienie spękane... Pobojowisko, które widziało nie jedną wojnę i nie jedną bitwę... Skoro powstało w tak zwanej starożytności, nic dziwnego, że tak wyglądało. Ba, należało się dziwić, że nie rozpadło się jeszcze w proch. Linie kamiennych ławeczek i trybun przeplatały się z wydeptanym, kamiennym centrum, gdzie mogło ćwiczyć naraz mnóstwo osoby i nikt sobie nie wadził. I dobrze, o to chodziło, choć jeśli ktoś potrzebował partnera do pojedynku, każdy był do tego chętny. Z oddali słychać było szczęk żelaza, tupot, okrzyki... Zaprawa trwała w najlepsze. Gdy weszli między kolumny, dało się wyczuć nagrzany od słońca zapach ziemi, wyprawionej skóry i ciał... Uh, dlatego Névé wolała ćwiczyć nieco z boku i właśnie na uboczu zamierzała stanąć. Kitalpha przyglądał się zebranym z pewną wyraźną satysfakcją, witając się ruchem dłoni z trenującymi, gdy dziewczyna spokojnie szła pół kroku za nim. W jej kierunku tylko kilka osób skinęło głowami, bardziej „na odczepnego” niźli w szczerym powitaniu, ale nie przejmując się tym pomachała kokieteryjnie całej czeredzie. Stąpając lekko za chłopakiem, znaleźli się w mniej zatłoczonej części areny, a Kitalpha wyraźnie emocjonował się tutejszą aurą... Névétte trochę mniej, cierpł jej od tego nos, acz rozumiała zapał. Gdy zacisnął pięści, przygotowując się do treningu, musiała się szczerze zaśmiać. Nie złośliwie, za to z sympatią, bo tak szczerze i prostolinijnie o tym mówił, że nie mogła inaczej zareagować. Przesunęła lekko ciężar ciała na jedną nogę i wsparła dłonie na biodrach.
___Hmm... Walka, powiadasz..~? - w jej głosie pojawił się żartobliwy wydźwięk, kiedy pięści chłopaka pokryły się błękitną mgiełką kosmosu. Popukała lekko palcem po policzku maski. - Oh, na pewno byłabym w stanie wymienić jeszcze jedną rzecz, która sprawia, że się ekscytujesz~ - dodała frywolnie, znów się drocząc, lecz machnięciem ręki dała znać, że skoro zamierza skupić się na treningu, to już mu nie przeszkadza. W teorii. Prawdopodobnie, prędzej czy później znów czymś delikatnie dopiecze chłopakowi, jakoś od rana towarzyszył jej dobry humor. Z tą myślą odeszła dwa kroki na bok, wyciągając wysoko dłonie w powietrze, rozciągając swoje ciało... Stanęła na czubkach palców przez chwilę łapiąc balans i znów płasko stanąć na posadzce. Schyliła się powoli i obiema dłońmi płasko dotknęła ziemi. Mięśnie dały o sobie znać, ale zamierzała je rozgrzać przed bardziej zaawansowanymi ruchami. Gimnastyka była całkiem przydatną rzeczą i jak mawiał stary Albert, dopóki nie doprowadzisz swojego ciała do skrajności, nigdy nie dowiesz się, do czego jest zdolne. W tej pozycji, schylona, dziewczyna stanęła w lekkim rozkroku, przesuwając ciężar ciała z jednego biodra na drugie, naprzeciwległe łapiąc dłońmi za kostki. Rozluźniła łopatki i nadgarstki, po czym wyciągnęła się, prostując. Ah, to drętwienie wzdłuż kręgosłupa powiedziało jej, że dobrze zrobiła. Następnie, łapiąc równowagę na jednej nodze, drugą zgiętą uniosła w górę, wyżej, aż kolano zrównywało się z jej barkiem... Wtedy wyprostowała ją, celując stopą w niebo i wytrzymując w tej pozycji w bezruchu kilka uderzeń serca. Rozgrzane ciało reagowało na wysiłek, serce pompowało krew, która szybciej krążyła w żyłach, pobudzając do działania. Névé stanęła prosto, czyniąc tę samą sztuczkę z drugą nogą, po czym dość pewna siebie, że zaprawę ma już za sobą, podjęła się prawdziwego treningu.

___Początek treningu
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Wto Lut 18, 2020 1:39 pm
Stojąc na środku Areny kiwnęła głową leko po czym odeszła. Wzięła ręcznik z kamienia, który leżał nieopodal, zaczęła się wycierać skupiając się na swojej szyi oraz część biustu. Jak sie okazało gdy ona skończyła trening, na Arenę przyszły kolejne osoby chętne potrenowania. Kimiko nie chcąc nikomu przeszkadząc po prostu uciekła gdzieś na skraj areny by móc się po przyglądać. Gdy wytarła się plus minus z własnego potu, ułożyła ręcznik na karku. Zgięła lekko kolana i zaczęła się rozciągać głównie ramiona, bo z nogami to problemu nie miała. Wyglądało na to, że dziś jest więcej osób do trenowania niż zazwyczaj, ale to dobrze w końcu nie będzie tutaj świeciło pustkami.
-Im przynajmniej coś wychodzi, nie to, co mi dziś - mruknęła sama do siebie pod nosem. Obróciła lekko głowę na bok spoglądając na wszystkich zebranych i głównie obserwowała ich poczynania zastanawiając się co może poprawić w własnym stylu o ile można to tak w ogóle nazwać. Ręcznikiem potarła swój kark gdy poczuła wiatr na swojej skroni po czym zdjęła go i złożyła na pół. Kucnęła na ziemi podpierajac się przez chwilę dłonią czując jakby się zachwiała na krótki moment. Otrzepała dłonie z piasku i splotła kładąc łokcie na swoich kolanach.


Ostatnio zmieniony przez Kimiko Kato dnia Wto Lut 18, 2020 8:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Wto Lut 18, 2020 6:55 pm
Zatrzymał się i zmrużył oczy. Czy to czasem nie był... Tak! To Kitalpha! Zmierzał w stronę areny z jakąś dziewczyną. Gliese uniósł rękę, by im pomachać, ale chyba go nie widzieli. Brunet opuścił dłoń i ruszył za swoim bratem. Ten samotny trening zaczął go trochę nudzić, więc liczył na to, że z Kitą będzie się fajniej bawił. Był jego starszym bratem, więc na pewno miał jakieś ciekawe pomysły! Albo może ta jego kumpela będzie miała jakieś propozycje!
Chłopak wszedł na teren areny i się rozejrzał w poszukiwaniu Kita. Gdy go znalazł, to ruszył w jego kierunku. Uniósł rękę do góry, by brat mógł go łatwiej wypatrzeć.
-Oi, Nii-san! Nii-san!-
Podbiegł do Szarowłosego z szerokim uśmiechem na ustach. Oparł dłonie na biodrach i spojrzał na brata.
-Nudzi mi się! Chcesz ze mną potrenować?-
Następnie poszukał wzrokiem dziewczyny, która przyszła z Kitem do tego miejsca. Trochę ciężko było ją znaleźć, bo skupił się na znalezieniu jasnych loków, a nie wypiętego tyłka. Gdy jednak w końcu zlokalizował dziewczynę, co i tak nie zajęło więcej niż parę sekund, to szybko znalazł się przed nią w takiej odległości, by jej nie przeszkadzać, i wystawił przed siebie rękę.
-Hejho! Nazywam się Gliese, jestem bratem Kita. Jesteś nową kumpelą nii-sana?-
Skoro przyszli tu potrenować, to może będą chcieli stoczyć mały sparing? Brunet dawno z nikim nie walczył, a powinien szlifować te umiejętności, jeśli chciał zostać pełnoprawnym Rycerzem!.

KONIEC TRENINGU
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Wto Lut 18, 2020 8:02 pm
Kitalpha palił się do treningu. Odgłosy walki motywowały go, a samo myślenie o niej sprawiało, że mu się włos jeżył na ciele. Z ekscytacji wyrwał go śmiech Névétte. Zerknął na nią, a kiedy ta powiedziała, że coś jeszcze tak na niego działa, przekręcił głowę w bok i uśmiechnął się, po czym pokiwał nią na boki, rozbawiony. Dziewczę machnęło ręką i odeszło na bok, zajmując się swoim treningiem.
Białowłosy stanął w rozkroku i zamknął oczy. Skupił się na swojej energii kosmicznej, która zaczęła buzować w jego ciele, chcąc się wydostać i eksplodować. Co prawda, dla innych mogła być mała i nic nie znacząca, ale dla niego była czymś wyjątkowym. Czymś, co odkrywał i ulepszał pod okiem ojca. Używanie więc cosmo, miało dwa znaczenia.
Młodzieniec otworzył oczy i spojrzał na swoje dłonie. Błękitna energia kosmiczna przemykała między palcami, a gdy te zamknęły się w pięść, aura cosmo spowiła całą dłoń.
- Hmmm... - Kitalpha zamruczał pod nosem, po czym nagle wyprowadził cios w przód. Ruch ręki był płynny, a energia kosmiczna zostawiała po sobie ślad, który powoli zanikał.
W ten sposób, wyobrażając sobie niewidzialnego przeciwnika, białowłosy ciął powietrze dłońmi, od czasu do czasu używając stóp i kolan. Obrót, uderzenie, obrót, podcięcie i wyskok w górę. Szósty Zmysł niósł do góry, sterowany wydzielającym się z ciała kosmosem.
Kiedy opadał, dostrzegł nadbiegającego chłopca, który do niego machał. Od razu go rozpoznał, a to wywołało na jego twarzy uśmiech.
- Gliese! - krzyknął, lądując na ziemi na jednym kolanie, niczym superbohater. Podniósł się i zwrócił się twarzą do przybyłego chłopaka. Wyciągnął do niego rękę i poczochrał jego włosy, śmiejąc się wesoło.
- Jasne, chętnie. Pewnie i tak już jesteś silniejszy ode mnie! - pstryknął delikatnie palcem w nos Gliesa'a, uśmiechając się serdecznie. Zaraz zawołał Névétte i pomachał do niej, wskazując ręką na stojącego obok czarnowłosego chłopaka.
- Ore no otouto!* - powiedział dumnie.
Gliese podszedł do Névétte, a że Kitalpha nie chciał im przeszkadzać w rozmowie, odwrócił się na pięcie, wracając do poprzedniego zajęcia. Wtedy też, kątem oka, dostrzegł przebywającą pod ścianą dziewczynę. Była sama, więc pomyślał, że poczuła zwątpienie. To, lub chciała odpocząć. Nikt nie szedł w jej kierunku, więc sam postanowił do niej podejść.
Będąc już obok niej, kucnął sobie i uśmiechnął się, unosząc kąciki ust delikatnie do góry.
- Witaj. Wszystko w porządku? - zapytał, patrząc na jej wyjątkową maskę. Nigdy wcześniej takiej nie widział.
_____
*Mój młodszy brat!
Koniec treningu - 18.02.2020; 20:02
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Wto Lut 18, 2020 10:29 pm
___Jej przytyki oraz śmiech zostały pozytywnie przyjęte. Chłopak gestem dał znać, że rozbawiły go jej słowa, ot i tyle, nawet jeśli odrobinę znacząco, odnosiły się do wydarzenia przy rzece. Ciekawe... Dwa księżyce minęły i dopiero teraz spotyka sympatyczną duszę. Może faktycznie Albert miał rację i życie w Sanktuarium, chociaż szorstkie i pełne rutyny, nie będzie złe. Dziewczyna żałowała przez chwilę, że nie mogła obdarzyć Kitalphy prawdziwym uśmiechem, a tylko i wyłącznie chłodnym spojrzeniem maski. Takie prawo, a może to i lepiej. Skoro jej wzrok wywoływał nieprzyjemne dreszcze, lepiej mu tego oszczędzić. Każde z nich zajęło się własnym treningiem, a dziewczyna zdecydowała, że poświęci go gimnastyce. Dziwne, umiejętność ta na ulicy była kluczowa, gdy uciekało się przed strażą... Nigdy nie myślała, że miało to jakąś oficjalną nazwę – kto by pomyślał? Nagle jej zdolność do wykonywania szpagatów czy wdrapywania się po murach miała odpowiedni termin. Po pierwszych ćwiczeniach i rozgrzaniu mięśni, oblekła swoje ciało delikatną mgiełką kosmosu o barwie śniegu. Nie był on skoncentrowany, nie skupiał się na ataku czy obronie, miał za zadanie wzmocnić jej ruchy, pewność siebie oraz wydolność płuc. Rozciąganie przygotowało ją na dalszy wysiłek, gdy stanęła prosto, po kolei trenując różne części ciała.
___Ruchy Névétte były powolne – wyważone, wkładała sporo siły i kontroli w kolejne gesty i ćwiczenia. Stając na jednej nodze, unosząc drugą w stronę chmur, bardzo wolno, by nie powiedzieć, leniwie zatoczyła łuk stopą. Cal po calu, wstrzymując swoje mięśnie w odpowiednie pozycji, nim po dłuższej chwili, obcas sandałów stuknął o posadzkę. Powtórzyła to samo z drugą nogą, czując, jak serce zaczyna mocniej bić. Kosmos zgrał się z tym stukotem idealnie, więc dziewczyna stanęła w lekkim rozkroku i odchyliła ciało w tył... W tył... Aż grawitacja zwyciężyła i pociągnęła ją w dół. Zamiast jednak boleśnie opaść na ziemię, szybko wysunęła dłonie i wyprostowała je, na równi z nogami, stając w klasycznym mostku. Włosami zamiotła kurz areny, na co mruknęła niezadowolona – zapomniała je spiąć i co teraz? Trzeba będzie je wytrzepać, w najgorszym przypadku znowu umyć... Narzekając na to w duchu, Névé, wciąż w tej samej pozycji, uniosła najpierw jedną nogę, później wybiła w powietrze drugą, starając się stanąć na rękach i utrzymać równowagę... Choć drżenie jej łokci i nadgarstków zdradziło, że nie radzi sobie z tym tak dobrze jakby chciała... Gwałtownie, przy użyciu siły mięśni nóg i rozmachu, wróciła do pozycji mostka, a odbijając się ramionami od posadzki, wyprostowała się równie raptownie. Musiała odgarnąć włosy z maski, bo zasłoniły jej widok na chwilę... Uh, następnym razem jej wyjdzie, musi tylko wzmocnić ramiona. Jej wzrok padł na zniszczoną, wyższą kolumnę obok niej – byłaby idealnym wsparciem dla jej pleców przy tym ćwiczeniu. Z tą myślą, podeszła do niej, wykonała skłon, kładąc dłonie na ziemi i chcąc wybić się ponownie nogami. Pierwsze dwie próby się nie udały, przy trzeciej użyła za dużo siły – stanęła na rękach i dotknęła stopami kolumny, ale rozpęd sprawił, że nogi odbiły się od kolumny i wróciła do poprzedniej pozycji. Nie, musi inaczej poćwiczyć... Névétte oparła oba ramiona o kamienną rzeźbę, zastanawiając się co zrobić dalej. Zamierzała spróbować jeszcze kilku podejść, mierząc siły na zamiary, gdy z rozmyślań wyrwał ją wesoły głos.
___Zerknęła na bok, by ujrzeć ciemnowłosego chłopaka, który z rozpromienioną miną biegł w stronę Kitalphy. Nikt nie musiał jej mówić, że są spokrewnieni – było to widać. W rysach twarzy, posturze oraz tej niewypowiedzianej, braterskiej relacji, jaka rzuciła się jej w oczu po zaledwie kilku serdecznych gestach. Mierzwienie włosów, kuksańce w bok, pstryczki w nos... Sama nie miała rodzeństwa, trudno było zrozumieć taką zażyłość, ale miło się na to patrzyło. Głównie przez to, że wyzierała z tego najzwyklejsza, rodzinna czy też po prostu ludzka serdeczność, której nigdy do tej pory świadkiem nie była. Cóż, może było to kłamstwem, Albert nie był związany z nią krwią, ale kochała go jak własnego dziadka i zrobił więcej, niż ktokolwiek inny, a tak... Tak to miło było popatrzeć na droczących się braci. Névé uśmiechnęła się lekko pod maską, prostując się i otrzepując dłonie z kurzu, gdy Kitalpha uniósł dumnie podbródek i wskazał zadowolony chłopaka. Kiwnęła głową, podchodząc do nich. Gliese. Był nieco wyższy od niej, czarna czupryna kontrastowała z kolorem włosów jego starszego brata, ale była tak samo rozczochrana... Ba, kosmyki stawały się sterczeć w idealnie te same strony. Oczy miał szare, podczas gdy Kitalpha posiadał niebieskie, błękitne tęczówki... Na tym, no i na wzroście, kończyły się różnice. Byli do siebie bardzo podobni, z postawy i budowy ciała, różnica wieku między nimi nie mogła być wielka.
___Je m'appelle Névétte, miło mi Cię poznać~ - powiedziała serdecznie dziewczyna, uścisnąwszy jego rękę. Odgarnęła kosmyk za ucho, przyglądając się mu, po czym lekko kiwnęła głową. Prawie jakby patrzyła na Kitalphe, choć z drobnymi różnicami. - Jesteście do siebie bardzo podobni i równie przystojni~ Twój brat zdążył mi już o Tobie wspomnieć, niewiele wprawdzie, ale z sercem. Musicie być sobie bliscy~ - dodała ze szczerą sympatią, zerkając w bok na białowłosego, ale ten na moment opuścił ich zgromadzenie. Rozmawiał z dziewczyną, siedzącą pod ścianą kawałek dalej. Zajęta treningiem Névé nie zauważyła jej wcześniej, ale nie zamierzała przecież przerywać mu rozmowy, gdy prowadziła tutaj konwersację z jego młodszym bratem. Na pytanie, czy jest nową znajomą Kitalphy, wydała z siebie zamyślone mruczenie, dotykając palcem policzka maski. To mogło być ciekawe... - Mmm... Kumpelą? Tak się teraz mówi? Być może jestem czymś więcej~ - rzuciła figlarnie, lekko przechylając głowę w bok w zalotnym geście i mrugnęłaby, gdyby nie maska na twarzy. Dziewczyna była ciekawa czy Gliese również tak łatwo się czerwieni, czy też ma trochę mocniejsze nerwy od brata. Ale jeśli jest podobnie zbudowany, to... Ekhm, zbaczamy z planu. Nie chcąc jednak niepotrzebnie mącić w głowie chłopakowi, Névé machnęła ręką z cichym śmiechem, zasłaniając usta maski. - Spokojnie, tylko się droczę~ Z Kitalphą poznałam się dopiero dziś rano, trochę po tym jak wzeszło słońce. - odgarnęła białe loki z ramion, tłumacząc wesoło ten niewielki żart. - To za zdecydowanie za mało, bym miała zdjąć dla kogokolwiek tę maskę. - przytaknęła już z większą powagą. Ognista kula na niebie była na tyle wysoko, by zbliżać się powoli, do późnego poranka, więc ich znajomość była, cóż, dość krótka. Jak to bywa, gdy dopiero się kogoś poznało. - Powiedzmy, że nie było to planowane spotkanie... Dosłownie na siebie wpadliśmy i ruszyliśmy w jednym kierunku do koloseum na trening. - uniosła głowę w stronę nieba. Było ciepło... Bardzo ciepło. Czuła, że się zgrzała, ale nie zamierzała jeszcze kończyć swoich ćwiczeń. Pod kolumną leżała jej skórzana saszetka z rzeczami oraz lniany ręcznik, którym przetarła kark i ramiona. Po wszystkim, jak nic, czeka ją jeszcze jedna kąpiel. Wypadałoby też odwiedzić Celeste...

___Koniec treningu
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Wto Lut 18, 2020 11:02 pm
Kimiko nie sądziła, że w tak krótkim czasie zbierze się tutaj tak wiele osób. Ostatnimi czasy fakt bywało tłoczno nie mogła temu zaprzeczyć, ale z reguły usuwała się na bok aby nikomu nie przeszkadzała, jednak teraz było nieco inaczej. Z własnych rozmyślań wyrwał ją czyiś męski głos. Podniosła wzrok zerkając na posturę nowo przybyłego, a następnie jego oczy.
-W porządku dopiero co skończyłam trening. Jesteś nowy? Nie kojarzę Cię - rzuciła luźno patrząc na chłopaka. Będąc w tej pozycji dobrze ćwiczyła swoje mięśnie łydek dlatego też nie spieszyło jej się ze zmianą pozycji, wręcz przeciwnie z tej perspektywy miała dobry widok na część Areny, niecałą oczywiście, ale przynajmniej na tą, w której ludzie wchodzą na Arenę. A bycie obserwatorem tego co się tutaj działo dobrze jej wychodziło. Może nie zawsze tak bardzo sukcesywnie jakby oczekiwała, ale zawsze. W tle dostrzegła kobietę oraz kolejnego ktosia, który wszedł na Arenę. Na pierwszy rzut oka byli niemal identyczni do siebie.
-Wyglądacie podobnie, jesteście rodzeństwem? Wybacz tak nagle, ale wasze podobieństwo jest zaskakująco duże - rzekła po chwili kierując swój wzrok na nowo przybłego. Niespiesznie zmieniła ciężar ciała z jednej nogi na drugą, lecz dalej kucała, a dłonią niespiesznie przeczesała swoje krótkie blond włosy.
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Sro Lut 19, 2020 8:55 pm
Ściągnął brwi i skupił się na zapamiętaniu imienia dziewczyny. Newe... Netete... Neee... Trudne! Całe szczęście, że chłopak miał idealny pomysł na ułatwienie tego!
-Mogę ci mówić Ne-san?-
Nawet jeśli by nie dostał zgody, to pewnie i tak prędzej czy później zacząłby tak nazywać dziewczynę. To tylko kwestia czasu. Uśmiechnął się szeroko, gdy dziewczyna wspomniała o jego więzi z bratem. Skinął szybko i pewnie głową, potwierdzając, że rzeczywiście są blisko. Jej pierwsze zdanie uznał za niewinny żarcik, więc nie zareagował w jakiś szczególny sposób. Jej kolejna wypowiedź natomiast zbiła chłopaka trochę z tropu. Jeśli byli kimś więcej, to znaczy, że znali się już długo. Dlaczego więc Gliese jej nigdy wcześniej nie spotkał? Brat trzymał ją przed nim w tajemnicy? Dlaczego?! Brunet spojrzał na dziewczynę lekko zdezorientowanym wzrokiem, a następnie poszukał brata. Ten, zamiast trenować, zaczepiał jakąś dziewczynę. Kolejna, huh? Prawdziwy casanova.
Całe szczęście, że Białowłosa wyjaśniła, że to był kolejny żarcik i że poznała go dopiero dziś rano.
-Mhm! Rozumiem!-
Odwrócił się jeszcze raz w stronę brata, a potem spojrzał na Nev. Hmm... Walka nie może czekać! Nie wiadomo kiedy taka okazja się powtórzy!
-A powiedz! Co myślisz o małym sparingu ze mną i nii-sanem? Każdy na każdego!-
Gliese rozpierała energia i chciał ją przeznaczyć na trening poprawiający jego umiejętności walki. A czy jest coś lepszego niż sparing? Przecież walka z cieniem jest nudna! Może nawet tamta blondyna będzie chciała się dołączyć? Hmm...
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Sro Lut 19, 2020 11:14 pm
Na twarzy młodzieńca gościł delikatny uśmiech. Odetchnął z ulgą, kiedy dziewczyna odpowiedziała i kiedy okazało się, że wszystko było w porządku. Myślał, że coś się stało, ale jak widać, nadmierne myślenie nie zawsze jest wskazane. Można się pomylić, jak w tym przypadku. W każdym razie, wszystko było w porządku i tej wersji należało się trzymać.
- Nie, jestem stałym bywalcem. Zwykle przychodziłem na arenę w nocy, gdy nikogo tu nie było. Kitalpha. - odpowiedział, wyciągając jedną dłoń w geście powitania, a drugą drapiąc się z tyłu głowy. Miał pytać ją o to samo, kiedy został wyprzedzony i padło kolejne pytanie.
- Hę? - odwrócił się i spojrzał w stronę Gliese'a. Byli podobni? Nigdy nie patrzył na swojego brata pod tym kątem. Zawsze widział go jako małego chłopca o okrągłej, roześmianej buzi, nie ważne ile miał lat. Skierował zaraz swe spojrzenie na Kimiko, by odpowiedzieć na jej pytanie.
- Nic nie szkodzi... Tak, to mój młodszy brat, Gliese. - Kitalpha skinął głową, po czym wstał. Skoro wszystko było w porządku, to nic tu po nim. Już miał wracać do brata i Névétte, kiedy zatrzymał się i obrócił na pięcie, w trakcie piruetu wysyłając słowne zaproszenie.
- Zapraszam na wspólny trening! - pomachał ręką, kończąc piruet i truchtem ruszając do pozostałej dwójki.
Przybiegłszy na miejsce, usłyszał jak Gliese namawia Névétte do sparingu. Pomysł wydał się całkiem ciekawy dla Kitalphy, dlatego nie wtrącił się słowem, czekając na wypowiedź dziewczyny. Miał też nadzieję, że koleżanka znajdująca się pod ścianą Koloseum, dołączy do nich i wesprze ich w treningu. Być może przeobrazi się to w drużynową rywalizację?
Spojrzał w kierunku, z którego przybiegł i uniósł rękę do góry, machając nią do nowej znajomej. Nie zdawał sobie sprawy, że zapomniał zapytać ją o imię. Mniejsza, z pewnością będzie mnóstwo czasu, by naprawić ten błąd. Trening w Sanktuarium nie dobiega dziś końca, co więcej, to dopiero początek.
Czekając na odpowiedź Névétte, Kitalpha podszedł do swojego brata i pstryknął palcem tył jego ucha. Puścił do niego oczko i poszedł kawałek dalej, przyjmując od razu pozę do walki. Rozłożył ramiona na boki i potrząsnął nimi, jakby były skrzydłami. Zaraz przyjął pozycję przypominającą napięcie cięciwy łuku i skierował grot strzały w kierunku nieba. Prawa dłoń, trzymająca koniec strzały, pokryta była błękitnym cosmo. Gdy wykonał gest puszczenia cięciwy, łuna energii przeniosła się z prawej dłoni na lewą. Uwielbiał się w ten sposób bawić, pomagało mu to w kontroli nad energią kosmiczną.
Proces ten powtórzył kilka razy, zmieniając ręce i kierunek wystrzału. Nie robił nic specjalnego, czego nie potrafiłaby osoba władająca Szóstym Zmysłem.
Oczami wyobraźni, w swoich dłoniach widział galaktykę, a całe tło, wszyscy ludzie otaczający go dookoła, znikali pod ciemną pierzyną nieskończonej przestrzeni kosmicznej. Kitalpha stał więc sam, pośrodku niczego. Zbieranie energii w dłoniach mu nie wystarczyło. Chciał sprawić, by ta pokryła całe jego ciało, od stóp do głowy. Przyjemne ciarki na plecach chodziły w górę i w dół, nie mogąc się zdecydować, w którą stronę się udać. Włosy na ramionach stanęły dęba, chowając pod sobą gęsią skórkę. Energia kosmiczna wrzała.
_____
Start treningu - 19.02.2020; 23:15
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Czw Lut 20, 2020 9:44 pm
___Propozycja zaskoczyła ją bardziej, niż Névétte była w stanie to okazać. Nee-san? Czy to nie było to dziwne, obcojęzyczne określenie na starszą siostrę? Czy też na każdą damską, zaprzyjaźnioną postać, starszą od osoby, która używa tego określenia... Nie była specjalistką, ale na to właśnie wyglądało. Zbiła ją delikatnie z tropu otwartość Gliese – co warte odnotowania, gdyż sama była bardzo bezpośrednią osobą, nie bojącą się tabu czy też tematów kontrowersyjnych. Niemniej, takie krótkie zdanie oznaczało, że ma ją za kogoś na równi sobie i Kitalphy, co, patrząc na pozostałych uczniów Sanktuarium, nie zdarzało się często. Z reguły patrzono na nią z góry, omijano, unikano. Szeptano za plecami... Kitalpha szczerze jej powiedział, że w owe pomówienia nie wierzy, czym zyskał sobie jej sympatię i wdzięczność, choć nie była pewna na jak długo będzie pewien swojego zdania. Wyglądało na to, że jego brat również miał podobne podejście... Albo inaczej niż on, czarnowłosy nie miał pojęcia o plotkach i różnych innych rzeczach, które mówiono za plecami dziewczyny... Może i lepiej, w końcu była tutaj od jakichś dwóch miesięcy. Czy też może, zwyczajnie, po ludzku, nie mógł zapamiętać jej imienia i wymigał się tym określeniem. Cóż, zawsze lepsze to przezwisko niźli per dziwka – aż ją ironicznie rozbawiła ta myśl. Zamilkła na ułamek sekundę po jego słowach, nim wolno skinęła głową.
___Możesz, pewnie... - zwróciła się do niego serdecznie, po czym popukała się palcem delikatnie w policzek. Miała ogromną ochotę, znów Gliese delikatnie podpuścić, ale póki co, postanowiła poczekać na lepszą okazję. Jednak, jeśli był choć trochę z charakteru podobny do brata, to raczej nie będzie brał pod uwagę pomówień. Aż dziwne, że faktycznie zaczęła sama nad tym rozmyślać. Hmm... - Pod jednym warunkiem. Czasem będę mogła Cię nazwać braciszkiem~ - zaśmiała się, drocząc z nim lekko. Relacji krwi między nimi nie było żadnej, ale skoro sam wybrał to przezwisko, powinien liczyć się z odpowiedzią. Dziewczyna zastanawiała się nad jego kolejnym pomysłem, przecierając ramiona i szyję z potu ręcznikiem. Długie włosy luźno opadały na kark, przez co zgrzała się jeszcze mocniej... Rzemień, rzemień... Gdzie ona go schowała? Névé poprawiła zapięcie skórzanych ramiączek wokół biustu i poprawiła pas spodni. Ciemny materiał pochodzenia roślinnego był o wiele lepszy niż skóra – nie wyobrażała sobie walczyć czy ćwiczyć w grubych, skórzanych portkach. Dziewczyna odwróciła się na moment tyłem do zebranych, na kilka centymetrów unosząc maskę, by przetrzeć białym materiałem kilka kropli potu, które zebrały się na policzkach. Poprawiła nakrycie twarzy, w samą porę by ujrzeć jak Kitalpha podchodzi w ich stronę, obraca się wokół własnej osi teatralnie i wskazuję ją i brata. Owo małe wystąpienie zapraszało do treningu jasnowłosą dziewczynę, siedzącą pod zniszczoną ścianą. Névétte spojrzała na nią i przytaknęła – kojarzyła nią nieco z widzenia, to tyle. Uniosła dłoń i pomachała jej, wolno zataczając ręką koło i na końcu wskazując ich trójkę, zupełnie jakby podążając śladem chłopaka, również zachęcała ją do podejścia. Spojrzała na męską część ich grupy. - Każdy na każdego. Czyli walka z dwoma, trzema przeciwnikami na raz... - zapowiadało się ciekawie. Białowłosa odeszła na bok, by położyć ręcznik na kamieniu i z sakiewki wyciągnąć w końcu coś, czego jej od tak dawna brakowało. Podeszła do zebranych, próbując rozsupłać gruby rzemień, po czym obiema dłońmi zebrała gęste loki, chcąc je poskromić i związać na czubku głowy. Nie było to łatwe zadanie, bo kosmyki uciekały jej we wszystkie strony, nie chcąc się posłuchać... Mogła nie smarować ich po kąpieli olejkiem, uh. Walcząc z niepokorną fryzurą dziewczyna przygotowywała się mentalnie do walki treningowej. - Mam nadzieję, że będziecie delikatni... Praktycznie po raz pierwszy walczę z kimś na arenie~ - rzuciła niby niewinnie, niby z drobnym flirtem w tonie, podczas plątania rzemienia.
Spoiler:
___W końcu spięła włosy w gruby, koński ogon i skinęła im głową. Nie byłaby to jej pierwsza walka wobec trójki przeciwników, ale pierwsza taka ćwiczebna – musiała pamiętać, że to tylko trening. Wątpiła, by była w stanie ich jakoś mocno uszkodzić, ale musiała podejść sama do tego lżej, pamiętając, że tylko się hartuje, nie walczy o życie. Poruszyła lekko dłońmi, czując na opuszkach palców energię kosmosu – zalśniły subtelną bielą, blask delikatnie rozmył się na całe wnętrze jej rąk. Kosmos przypominał parę, strużką unosząc się w powietrze, podczas gdy Névétte rozgrzewała mięśnie, czując bicie serca w piersi. Krew w skroni i nadgarstkach zaczęła cicho tętnić, zgrywając się z jej oddechem i przypływem siły. Mgiełka wolno powędrowała w górę jej ramion, na łokcie i ramiona – musiała bacznie pilnować jej poziom. Za mało, nie byłaby w stanie się wzmocnić podczas treningu – za dużo, skóra, mięśnie, ciało mogło ją piec, nieprzystosowane do tej ilości kosmosu. Specyficzna to była rzecz, o niezwykłej wręcz naturze – Albert wyjaśnił jej wiele, lecz pewne rzeczy musiała zgłębić sama. Wiedziała, na co może wypływać kosmos i jak sobie z tym radzić, ale to praktyka czyniła mistrza, więc długa droga była jeszcze przed nią. Dziewczyna zachowywała więc równowagę, powoli, statecznie, cyrkulując mocą po swoim organizmie, mając go niemal za to samo co krew. Niemal w wyobraźni widziała, białą, mglistą moc, wypełniającą jej wnętrze. Dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie, wrażenie ciepła rozeszło się po niej całej, uderzając do głowy, rozgrzewając tors, nogi i ramiona. Névé odetchnęła głęboko, niemal niewidoczny obłoczek pary wyleciał z jej ust. Energia ją rozgrzewała, podnosząc temperaturę ciała – pewnie, gdyby teraz wskoczyła do rzeki, woda by wyparowała... Najpierw, trening. Zacisnęła nieznacznie pięści, uniosła gardę, stawiając pewniej stopy i przygotowując się do sparingu.

___Początek treningu
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Czw Lut 20, 2020 11:46 pm
Kimiko mimo swojej pozycji nie czuła nadwyrężenia z powodu treningu, ba było to nawet mile uczucie poza tym, że sparing nie wyszedł tak jak zaplanowała. Tak poza tym to czuła sie mile zaskoczona odzewem chłopaka w jej kierunku. A więc są braćmi? Wow! Ciekawe jak to jest młodsze rodzeństwo? Nigdy się nad tym nie zastanawiała, bo nikogo takiego nie miała w całym swoim życiu, a więc nie bardzo wiedziała, jaki to rodzaj więzi z drugim człowiekiem. Zapewne rodzeństwa nigdy mieć nie będzie, lecz nad tym rozpaczać nie musiała.
-Mijamy się więc nic dziwnego, że wcześniej Cię nie spotkałam - rzekła z uśmiechem na ustach, którego chłopak i tak nie zobaczy z powodu maski. Leniwie podniosła się kładąc dłonie na swoich biodrach, nie zdążyła się nawet przedstawić, bo chłopak odbiegł od niej w stronę swojego brata oraz białowłosą. Nie sądziła, że i ona zostanie zaproszona do treningu, uniosła jedną brew ku górze. Zdjęła ręcznik i położyła go na wolnym kawałku kamienia i podeszła w stronę zebranych. Ominęła Kitalphę oraz jego brata by stanąć niedaleko dziewczyny, wcześniej wydawały jej się białe, lecz z blisko przypominało biel połączone ze srebrem, iście interesujące połączenie. Jej krótkie blond włosy wyglądały ni jak przy jej długich zadbanych włosach. Kimiko stanęła po jej prawej stronie, a dzieliła je odległość około metra.
-A więc jakie zasady? My dwie kontra wasza dwójka? A i zapomniałam się przedstawić jestem Kimiko - Ton głosu Kimiko mógł zdradzać obecnym fakt, że jest ona urodzoną Greczynką. Dlatego też miała odpowiedni akcent w trakcie wymawiania poszczególnych wyrazów. Kimiko również dostrzegła Kosmos, jaki wytwarzał Kit oraz Névétte, ona z kolei tylko włożyła dłoń do swoich materiałowych i już nieco podartych spodniach. To nie tak, że nie chciała używać kosmosu, nie w trakcie treningu. Chyba że trening będzie na tyle intensywny, że przeciwnik w jakiś stopniu zmusi ją do aktywowania mocy, którą nosi w sobie. Trening to przede wszystkim zabawa, ale też nauczenie nas Rycerzy tego co nas może czekać w przyszłości jako Rycerzy Ateny. Na tą chwilę Kimiko obserwowała całą troję zaciekawiona tym co odpowiedzą na jej pytanie.
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pon Lut 24, 2020 8:02 pm
Bez większego zastanowienia wzruszył ramionami. Nie przeszkadzało mu to, że ta obca dziewczyna miała go tak nazywać. W końcu to tylko przezwisko, a nie jakieś przywalanie się do niego... Albo, co gorsza, do jego Nii-sana! To drugie było niedopuszczalne! Oni dopiero się poznali, więc... Więc to niedopuszczalne! No, ale całe szczęście, że to tylko głupie żarty.
Oparł dłonie na biodrach i odwrócił się w stronę brata, który właśnie rozmawiał z blondynką pod ścianą. Będzie ich trójka, może nawet czwórka, jeśli dobrze pójdzie. Może zamiast typowej walki każdy na każdego mogliby zawalczyć drużynowo? Hm... Nah, skoro już zaproponował, żeby nie było żadnych drużyn, to niech już tak kontynuują. Nie ma co nagle zmieniać zdania.
Kitalpha zaprosił kolejną nowopoznaną dziewczynę do treningu, co oznaczało tylko jedno... Większe wyzwanie! A większe wyzwanie oznacza lepszą zabawę. Gliese odwrócił się do Névétte, która postanowiła przygotować się do nadchodzącego sparingu. Uznał, że w takim wypadku nie ma co zwlekać, lecz zanim cokolwiek zrobił, to jego brat postanowił pstryknąć go w ucho, a następnie puścił mu oczko. Niestety dla niego, nie miał pojęcia, że Czarnowłosy odpowie szybkim kuksańcem w ramię dwudziestolatka. No, skoro zaczepki mamy za sobą, to czas brać się do roboty! Zrobił kilka kroków do tyłu, zwiększając dystans między trenującymi. Wykonał kilka krótkich i szybkich ćwiczeń na rozciąganie i stanął w pozycji bojowej, w międzyczasie odpowiadając blondynie na pytanie.
-Walczymy każdy na każdego. Będzie trudniej i fajniej!-
Następnie zamknął oczy i zaczął powoli pobudzać swoje Cosmo. Niebieska łuna zaczęła pokrywać jego ciało. Nie atakował jednak, tylko czekał na moment, aż wszyscy będą gotowi.
Kitalpha
Kitalpha
Liczba postów : 87

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pon Lut 24, 2020 9:11 pm
Energia kosmiczna wrzała. Gotowała się, podobnie jak krew w żyłach, które uwypukliły się na ciele młodzieńca. Błękitna łuna spowijająca jego dłonie zanikła na moment, a Cosmo przeniknęło wgłąb ciała. Czekając na odpowiedzi zebranych osób, postanowił wrócić do tego, co robił jeszcze przed chwilą. Zgadzał się na każdą formę treningu, czy to każdy na każdego, czy to drużynowa potyczka.
Kitalpha, stojąc tak z zamkniętymi oczami, wracał myślami do treningów, jakie przeprowadzał jego ojciec, Celeris. Oni dwaj, gwieździste niebo, siniaki i otarcia, a to był dopiero początek.
Wyobraźnia połączona ze wspomnieniami, potrafiła zdziałać cuda. To, co się działo, nie było prawdą, ale było odpowiednim zapalnikiem do doskonalenia siebie.
Uśmiechnięty i zmęczony Kitalpha stał przed Celerisem, chwiejąc się na nogach. Ten, gestem dłoni, zachęcał go do dalszego natarcia, uśmiechając się szeroko, a nawet prześmiewczo, by nie tylko zmotywować, ale i wkurzyć. Tamtego dnia, gdy działo się to naprawdę, Kitalpha był o wiele młodszy i mniejszy, ale w tej projekcji, w tej chwili, wyglądał tak, jak w rzeczywistości.
Dysząc głośno, ruszył do przodu, biegnąc i zwiększając swoją prędkość. Zamachnął się, krzycząc bojowo, a kiedy już miał wyprowadzić pięść, Celeris po prostu, jak gdyby nigdy nic, odepchnął go podmuchem swojej energii kosmicznej. Posłał młodzieńca kilka metrów do tyłu, a ten rozbił się z hukiem o ziemię, aż kości mu zatrzeszczały, a podłoże pod nim popękało. Mimo to, nie poddał się, choć z początku nie mógł wstać.
Drżące dłonie ledwo podpierały ciężar ciała. Kolana trzęsły się jak galareta, ale bynajmniej nie ze strachu. Otarłszy brudnym nadgarstkiem spocone czoło, wstał. Wyprostował się, dumnie wypinając klatkę piersiową do przodu. Na jego twarzy namalował się uśmiech, który z każdą sekundą się rozszerzał. Podniósł rękę do góry, palcem wskazującym pokazując prosto na Celerisa.
- Przewyższę Cię, choćby... choćby nie wiem co... - wysapał, łapiąc każdy, nawet najmniejszy haust powietrza w płuca. Postawił pierwszy krok. Kolejny. Następny. Noga sunęła za nogą, nieraz zahaczając o siebie, aż w końcu... Pobiegł! Szybki stukot twardych podeszew o równie twardą glebę rozchodził się dookoła. Kitalpha biegł ile sił w nogach. Nie zamierzał się zatrzymać, nie! Powtórzył to, co zrobił wcześniej. Zamachnął się, goszcząc okrzyk do walki na swych ustach, ale tym razem, tuż przed wyprowadzeniem uderzenia, zatrzymał się. Zrobił dokładnie to, co jego ojciec wcześniej. Wypchnął z dłoni swoje cosmo, które wspierane błękitną łuną, rozbiło się o na klatce piersiowej Celerisa. Odrzucony do tyłu, wybronił się, przejmując kontrolę nad swoim ciałem. Czy specjalnie dał się trafić?

- Walczymy każdy na każdego. Będzie trudniej i fajniej! -

Kitalpha otworzył oczy, słysząc słowa Gliese'a, które wyrwały go z zadumy. W jego wyobraźni wszystko działo się powoli, szło swoim torem, ale jak widać, w rzeczywistości minęła zaledwie chwila. To była siła wyobraźni.
Uśmiechnąwszy się, Kitalpha spojrzał na każdego z kolei, począwszy od swojego brata. Odsunął się kilka kroków do tyłu, zwiększając dystans między sobą, a resztą, po czym stanął w rozkroku i rozgrzał swoją energię kosmiczną. Tym razem całe ciało, a nie tylko dłonie, zostały spowite błękitną aurą, trzymającą się go kurczowo. Opływała je z każdej strony, zupełnie jak woda.
- Do dzieła, dziewczyny. - powiedział spokojnie, po czym przybrał pozycję do walki. Nie zwlekając, na cel obrał Névétte. Ich pierwsza konfrontacja nie była do końca taka, jak powinna, ale wciąż była przyjemna. Nadszedł czas, by sprawdzić, czy dziewczyna walczy tak dobrze, jak wygląda.
Przebiegłszy kilka kroków, Kitalpha zatrzymał się i wyprowadził cios. Cosmo Punch wprawił w ruch okoliczny kurz, który podniósł się do góry. Czy energia kosmiczna trafi? Czy dosięgnie celu? Moero! Ore no kosumo yo!
_____
Koniec treningu: 24.02.2020; 21:12
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Sro Lut 26, 2020 1:35 pm
___Z trójki zrobiła się czwórka, ostatecznie i definitywnie. Wyższa od Névétte, jasnowłosa dziewczyna dołączyła do ich ćwiczeń, wyraźnie zaciekawiona propozycją Kitalphy. Cóż, trochę sama się zdziwiła – treningi z reguły Francuzka odbywała samotnie. Gdzieś na uboczy albo nawet na polanie wśród traw, rzadziej na kamiennej posadce otoczona innymi uczniami. To, że przyszła tu z białowłosym nie oznaczało zaraz wspólnych ćwiczeń – on trenował walkę, ona gimnastykę, stali kawałek od siebie i tyle. A teraz, osób w ich otoczeniu przybywało i rodzeństwo nie zdawało się tym w żadnej mierze zdumione, ba, sami podchodzili i pytali innych o dołączenie. Najpierw zjawił się Gliese, młodszy brat chłopaka, którego poznała nad rzeką, o dość swobodnym i pełnym zapału usposobieniu, a po chwili dołączyła do nich Kimiko. Szczupła, wysoka dziewczyna, ją i Névé dzieliła różnica kilku centymetrów wzrostu. Wyróżniała ją nietypowa maska, inna w swej kreacji niż te, jakie można było spotkać na terenach Sanktuarium. Krótko mówiąc, wybór zakrycia twarzy nie powalał różnorodnością, dlatego inne kolory i wzory przyciągały spojrzenie – Névétte cieszyła się, że sama na twarzy nosi coś, co choć trochę się wyróżnia – nie do końca wyglądem, ale swoją historią. Maska Celeste leżała na jej twarzy jak ulał... Spięte włosy odsłoniły wyszczerbioną krawędź nakrycia przy lewej skroni, a nikomu dziewczyna nie mówiła, że od wewnętrznej strony maskę zabrudziła krew. Nie jej, oczywiście, że nie. Pociemniała, brunatna już plama przez dekady wgryzała się w metal, nic nie było w stanie ją zmyć... Albert nie był w stanie tego zrobić, a ona też nie próbowała wyszorować posoki zabitej kobiety. Była dla niej przypomnieniem i przestrogą, że w tej walce, w wojnie, kładzie swoje życie na szali losu. Z pełną świadomością, że może zapłacić za to najwyższą ceną oraz wieczną tułaczką w niebycie. Miała szczerą nadzieję, że Brązowa Rycerz Gołębia, ukochana żona jej opiekuna, patrzy na nią z gwiazd i zapewnia starszego mężczyznę, że panna Gagnon radzi sobie w Sanktuarium jak najlepiej oraz na nic nie narzeka.
___Névétte. - dziewczyna przedstawiła się Kimiko i przywitała krótkim skinieniem dłoni, odwracając wzrok do droczących się braci. Ilość osób nie zmieniła za bardzo oryginalnego planu walki w stylu „każdy na każdego”, więc wystarczyło się tylko odpowiednio rozgrzać i przygotować do zaawansowanego starcia. Z punktu widzenia każdego uczestnika walki, było to klasyczne - ja przeciwko wszystkim innym. Hm... Nie raz takie podejście miała w życiu, że cały świat był przeciwko niej, lecz było to wierutne kłamstwo, podszyte pragnieniem zrzucenia na kogoś winy za swoje nieszczęścia... Nieważne. Trening, treningiem, więc Névé rozciągnęła mięśnie i rozpaliła kosmos. Uniosła oba ramiona wysoko w górę, przeciągając się, nim przybrała bojową pozę, pewniej stając na nogach i unosząc pięści. Po uspokojeniu pewnych wrażeń, zaskakująco szybko jej organizm zaakceptował fakt, że cała walka będzie tylko ćwiczeniem. Przytłumiła odruchy połączone z potyczką o życie, przypominając sobie trening na  Rocher de Pendus i spokojne, cierpliwe słowa Alberta. Tak, właśnie w ten sposób. Przymknęła powieki na nie więcej, niż uderzenie serca, gdy w tym czasie Kitalpha oznajmił początek walki sparingowej. Ledwie dziewczyna rozchyliła powieki, rozbrzmiał odgłos szybkich kroków, a pół metra od niej pojawił się chłopak, celując w nią rozgrzaną energią pięść. Zaciśniętą dłoń otaczała błękitna, jasna łuna... - Oh, więc to tak~? - zapytała żartobliwie, a kurz zatańczył w powietrzu, gdy białowłosa szybko uniosła ramiona w górę. Złączone przeguby dłoni stanęły na drodze pięści Kitalphy, wspomagane białym kosmosem, który tlącą się aurą otaczał jej ciało, w tej chwili skupiając się na zatrzymaniu tego ataku... Jednak to nie wystarczyło. Névétte przesunęła ciężar ciała w przód, napierając na cios przeciwnika, ale i tak impet sprawił, że jej sandały wbiły się w ziemię, rysując podeszwami dwie grube linie. Pył zawirował u ich nóg, iskrząc się w blasku gorącego słońca niemal jak gwiazdy na niebie. Tam gdzie uderzyła pięść Kitalphy, poczuła ból, na pewno za jakiś czas wykwitną siniaki, lecz kto by się tym teraz przejmował? Napierał na nią od niecałej sekundy, więc Névétte wykonała gwałtowny, ale mały ruch, zmieniając taktykę – zamiast go odepchnąć, przyciągnęła go w swoją stronę. Przestała napierać na jego atak. Lekko, przesunęła balans swojego ciała w przeciwną stronę, sprawiając, że siła z jaką chłopak ją od siebie odpychał, zwiększyła się.. Wykorzystując impet, z jakim ją uderzył, odchyliła się gwałtownie w tył, robiąc klasyczny mostek, a nagle pozbawiony oporu Kitalpha, prawdopodobnie znalazł się niebezpiecznie nad nią. Z tym, że na mostku się nie skończyło, Névétte wykorzystała rozpęd i ledwie jej dłonie dotknęły ziemi, stopy oderwały się od podłoża. Odbiła nogi od ziemi, nie używając przy tym więcej kosmosu niż wypadało, oba kolana skierowała w pierś chłopaka, uderzając jednym po drugim w pierś. Gdy dystans się zwiększył, wybijając się ramiona, stanęła ponownie prosto, delikatnie zmachana. Nieźle, nieźle... Na ten ruch musiała poświęcić trochę bólu i obitych ramion, ale na tym przecież każda walka polegała. Nie wspominając o tym, że jeszcze się nie skończyła!
___Na co miała czekać? Kitalpha nie był jej jedynym przeciwnikiem, więc, gdy odepchnęła go do siebie, odskoczyła w bok, kierując się w stronę Kimiko. Tutaj miała trochę inne podejście do sparingu, nie ze względu na dzieloną płeć. Będąc praktycznie przy dziewczynie, przykucnęła gwałtownie na piachu i wybiła się, lecz zamiast skoczyć wprost na nią, przemknęła pod jej ramieniem, by znaleźć się za nią. Położyła obie dłonie na jej plecach, pchając ją lekko przed siebie, nie za mocno, ale i nie za lekko. Siłę Kialphy poczuła od razu, przy pierwszym ciosie – w pewien sposób czuła to też w jego kosmosie. Kimiko oraz Gliese byli niewiadomymi, bo choć nie zamierzała im umniejszać, nie chciała przez przypadek włożyć za dużo siły w kopniaki. Dopóki nie skrzyżują pięści w ciosie, nie wiedziała na co może sobie pozwolić... Dlatego uniosła ramiona w górę, gotowa na przyjęcie potencjalnego uderzenia i odpowiedzenie tym samym.

___Koniec treningu
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Sro Lut 26, 2020 3:27 pm
A więc walka każdy na każdego? Nie sądziła aby to był dobry pomysł jednak Kita stwierdził, że na cel weźmie sobie szarowłosą dlatego też Kimiko  oddaliła się kilka kroków by stanąć na przeciwko Gliese. Zamknęła oczy aby się skupić by po chwili aktywować kosmos w swoim ciele. Gdy otworzyła oczy jedyny kosmos jaki był widoczny dla Gliese to jej oczy, który zaczął świecić zieloną poświatą niczym świeżo skoszona trawa . Prawą dłoń schowała za plecami jednoczesnie cofając prawą nogę do tyłu. Lewą dłoń zaś wyciągnęła do przodu wraz z otwartą dłonią,  zgięła cztery palce dłoni w geście zachęcenia go do walki.
-Jako gość pozwolę Ci zacząć pierwszy - rzekła zadowolonym tonem, Gliese mógł usłyszeć, że Kimiko pod swoją maską prawdopodobnie uśmiecha się w jego kierunku. Im dłużej stali naprzeciw siebie, tym bardziej można było dostrzec jak kosmos otacza całe ciało dziewczyny od głowy aż po same stopy. Jej ciało zaczęło świecić zieloną poświatą coraz intensywniej z każdą chwilą.
Treningi zaczęła tutaj w wieku czterech laty, każdego dnia, nieważne czy wiało, padało czy była burza, każdy dzień musiała tutaj przeżyć. Dlatego też trening jej kosmosu był dopracowany do idealnego stopnia, a aktywowanie go nie sprawiało jej żadnych trudności. Mimo tego teraz była czujna oczekując tego, co zrobi jej przeciwnik gotowa zareagować w odpowiedni sposób. Nie brała tego na serio, ale mimo to zamierzała dać z siebie wszystko.
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pią Lut 28, 2020 12:20 am
Poszło zdecydowanie szybciej, niż myślał. No, ale tego można się było domyślić. W końcu Kitalpha ćwiczył razem z nimi. No cóż!
Gliese spojrzał na brata, który od razu rzucił się na Nev. Uśmiechnął się, pomimo delikatnej zazdrości. Liczył, na to, że będzie pierwszym, z którym nii-san zawalczy. No nic! Okazja do walki jeszcze się pojawi, skoro dopiero zaczęli, a dzień jeszcze młody. Skoro Kit walczył z Białowłosą, to jego przeciwnikiem została blondynka! Swoją drogą, jeszcze się sobie nie przedstawili, więc trzeba to zmienić!
Dziewczyna stanęła przed nim chwilę po tym, jak jego brat rzucił się na Névétte. Zachęciła go do ataku, więc od razu wystrzelił ze swojego miejsca prosto na blondynę. Nie miał zamiaru używać całej swojej siły, bo wolał najpierw przetestować przeciwniczkę. Zobaczyć w czym radzi sobie lepiej, a w czym gorzej. Dlatego właśnie jego posłał w jej stronę Cosmo Punch. Uniknie? Zablokuje? A może okaże się znacznie silniejsza, niż chłopak myślał i go pokona paroma ruchami?
Kimiko Kato
Kimiko Kato
Liczba postów : 68

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pią Lut 28, 2020 2:49 pm
Kącik jej ust pod maską uniósł się gdy chłopak zaatakował ją pierwszą. Kimiko w pierwszej reakcji oczywiście chciała tego uniknąć, ale zamiast tego prawą dłonią, którą miała wyciagniętą złapała dłoń swojego przeciwnika swkupiajac swój Kosmos w jednym miejscu. Następnie pociągnęła go tak by po prostu stracił równowagę, do tego dorzuciła podcięcie haka, a gdy chłopak, choć odrobinę stracił równowagę Kimiko wykorzysta tę krótką chwilę by zmienić miejsce kumulacji Kosmosu z ręki do jej kolana. Użyła Kosmo Kicka skupiając większą część energii w samym kolanie by wycelować w brzuch swojego przeciwnika. Była gotowa do wszelakiej maści kontratak, dlatego też po udanym kopniaku czy też nie odskoczyła na bezpieczną odległość koło półtora metra. Stała w milczeniu obserwując jego ruchy, tak by miała czas na reakcje o ile pozwoli jej to ciało oraz szósty zmysł, który posiada. Nie była silna to fakt, ale przewaga w postaci sporej wytrzymałości powinna to wszystko wynagrodzić.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Nie Mar 01, 2020 6:25 pm
~MG~
***

Névétte, Kimiko, Gliese i Kitalpha rozpoczęli sparing. Pierwszy ruszył Kitalpha, szarżując w stronę Névétte i wypuszczając z pięści energię kosmiczną. Trafił ją, a ona odwdzięczyła mu się pięknym za nadobne, okładając jego klatkę piersiową kolanami.
Kimiko zajęła się w tym czasie Gliesem. Névétte postanowiła przeszkodzić, zachodząc zwinnie dziewczynę od tyłu i zwyczajnie pchając ją do przodu, gdzie czekał już Cosmo Punch Gliese'a. Cios nadchodzący ze strony czarnowłosego chłopaka był jednak zbyt szybki, więc czasu na reakcje nie było. Kimiko i stojąca za nią Névétte pofrunęły w górę. 


Nagle, cała czwórka usłyszała głośny, kobiecy śmiech, który dochodził z trybun. Nie był on prześmiewczy, a bardziej karykaturalny, wręcz teatralny, jakby ktoś za bardzo wczuł się w rolę. Od razu na myśl przychodziła zabawa.
Gdy wszyscy spojrzeli w górę, ujrzeli na górze koloseum postać odzianą w złoto. Zielone pukle włosów powiewały na boki, wprawiane w ruch przez delikatny wiatr. Twarz zasłonięta była maską. Nie było żadnych wątpliwości. To była Antara, Złoty Rycerz Skorpiona.

Spoiler:

- Młodzi rycerze! Pokażcie mi na co was stać! - kobieta krzyknęła i wybiła się do góry. Zasłoniła swoją sylwetką słońce, lądując zaraz na środku areny. Znalazła się na jednym kolanie, pięść wystawiła przed siebie, dotykając nią gleby, a głowę skierowaną miała w dół. Gdy opadł kurz, kobieta wstała i skierowała palec wskazujący na czwórkę pretendentów. Jej czerwony paznokieć zabłysnął, a po chwili wystrzelona została z niego energia kosmiczna. Szkarłatny promień trafił prosto w Kitalphę, który znajdował się najbliżej Antary. Atak nie był śmiertelny, ale na tyle mocny, by wyrzucić białowłosego chłopaka na trybuny.
- No dalej! - powiedziała głośno, przyjmując pozycję do walki. Po jej głosie dało się odczytać, że sprawiało jej to przyjemność.
Névétte
Névétte
Liczba postów : 88

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Wto Mar 03, 2020 2:40 pm
___Ten trening zamieniał się w trochę chaotyczne przedstawienie. Taktyka „każdy na każdego” kazała im wszystkim być w gotowości oraz trzymać na wodzy pewne impulsy... Nie zawsze była to zła rzecz. Intuicja pozwalała przeżyć, niekiedy jednak będąc problematyczną pomocą. Kiedy pozwolić pierwotnym instynktom działać, a kiedy przyjąć wszystko na chłodno, z dystansem i analitycznie..? Trudne pytanie. Névétte na razie postanowiła się tym nie przejmować. Dla niej ta walka była swoistą zabawą, treningiem o wesołym, swobodnym podkładzie, więc pozwalała swojemu ciału działać jak chce. Bez zbędnego zastanawiania się i obmyślania taktyki, tak po prostu. Walka była dość wyrównania, musiała to przyznać. Udało się jej trafić Kitalphe, pchnęła i Kimiko, lecz z ostatnim przeciwnikiem nie zdążyła skrzyżować pięści... Bo Gliese walczący z Azjatką, rzucił się do przodu, używając techniki Cosmo Punch. Aura błysnęła w powietrzu, w pewien sposób oberwały obie, gdyż białowłosa stojąca za dziewczyną, nie zdążyła odskoczyć. Impet uderzenia sprawił, że Névétte odrzuciło w powietrze, lecz nie dała sobie opaść na ziemię jak worek kartofli. Odepchnęła się dłońmi od podłoża, wybiła się na tyle, by stanąć na prostych nogach, gotowa do kolejnego skoku... Uniosła pięści, chcąc wyskoczyć w górę i odwdzięczyć się pięknym kopniakiem za równie zjawiskowy cios młodszego chłopaka... Wtem nagle rozbrzmiał śmiech. Głośny, damski rubaszny, rozbawienie drżało w nim jak barwne nuty jakiejś wesołej przyśpiewki. Unieśli głowy by ujrzeć okrytą złotem postać, stojącą dumnie na szczycie koloseum. Promienie słońca odbijały się od zbroi wykonanej ze szlachetnego kruszcu, mamiąc swym blaskiem bardziej niż królewskie skarbce. Postać skoczyła z gracją, opadając na środek areny, jakby kilkometrowy dystans był dlań niczym... Bo był. W końcu Złoty Rycerz Skorpiona Antara, tak samo jak jej towarzysze, należała do elity Sanktuarium, najsilniejszych, najodważniejszych i najbardziej sprawiedliwych wojowników bogini Ateny... Potrafiła przenosić góry i pstryknięciem palców powstrzymywać powodzie, jeśli to co o Złotych Rycerzach mówiono, było prawdą. Co taka śmietanka towarzyska robi na zwykłej arenie, w towarzystwie szarych, dopiero co uczących się walki uczniów?
___Droczyła się. Névétte poznała to po tonie głosu i zachowaniu, które przypominały jej usposobienie... Właśnie, jej samej, Névé lubiła działać podobnie. Jej szybki atak czerwonego promienia, który odrzucił na trybuny Kitalphe, był ledwie igraszką. Nie biła od niej żadna wrogość ani wyższość nad nimi, wprost przeciwnie, emanowała dobrym humorem, choć nie widzieli jej twarzy. Natomiast dało się wyczuć pewną swawolę, chęć gry – sprawdzała ich na swój sposób, zachęcając do walki. Taktyka treningu zmieniła się, przybierając tytuł „wszyscy na Antarę”. Rycerz przybrała bojową pozę... W kwestii siły i umiejętności panowania nad kosmosem, byli wobec niej niczym. Tak naprawdę, różnica była za duża, najrozsądniej byłoby się poddać... A i tak chciała z nimi trenować – czy też raczej, ich trenować, biorąc pod uwagę fakt, że raczej zgraja pretendentów niczego nie wniesie do jej zdolności. Niemniej, była to ciekawa sposobność by naprawdę ujrzeć z jakiej gliny są zrobieni Złoci Rycerze, a Névétte nie przerażała różnica poziomów. Każdy w jakiś sposób zaczynał, prawda? Skoro tak przedstawiała się sytuacja... Uniosła dłonie do góry, sprawdzając sploty rzemieni, czy dobrze trzymają gęste loki. Poprawiła maskę na twarzy, unosząc w górę i w dół ramiona, by rozciągnąć obolałe mięśnie... Cios Kitalphi i Gliese zostawią pewne siniaki, ale to nic, z czym by sobie nie poradziła. Antara natomiast... Oh, już wyczuwała, że będzie leczyć sińce i zadrapania przez kolejny tydzień, ale możliwość drobnego starcia z Rycerzem wzbudziła pewną ekscytację i dreszczyk emocji. Chęć sprawdzenia siebie, ot co.
___To się porobiło~ - zaśmiała się Névétte, otrzepując dłonie z kurzu areny, po czym wsparła je o biodra, patrząc na zielonowłosą kobietę. Ciekawe... Była przygotowana na każdy ich cios, a sama dziewczyna jeszcze nie podjęła się bezpośredniego ataku. Trzymała się prosto, nie chyląc niepotrzebnie czoła czy bez trzymania zbędnego dystansu, choć i tak była ciekawa jej reakcji. Patrzyła na nią, ciekawa, czy uderzy w nich pierwsza. - Dlaczegóż spotkał nas ten zaszczyt~? - zapytała wesoło Francuzka, choć bardziej retorycznie. Nie trzeba było na to odpowiadać, bo Névé również uniosła gardę, pewniej stając na swoich nogach, by mieć więcej siły i oparcia w ziemi, jeśli przyjdzie co do czego. Postać napięta jak cięciwa łuku, a jednocześnie zrelaksowała mięśnie, nie chcąc bez sensu marnować kosmosu. Jej kosmos w jednej chwili rozbrzmiał, białą aurą otaczając jej ciało, tworząc naokoło postaci coś na kształt mglistej, iskrzącej się srebrem opoki. - Skoro nas zapraszasz do sparingu, to niegrzecznie byłoby odmówić...- Névétte wzięła powolny, głęboki oddech, a rozgrzane ciało sprawiło, że spod metalicznej maski uleciał niewielki obłoczek pary. Włoski na karku stanęły dęba, znajome dreszcze przebiegły po kręgosłupie. Temperatura wzrosła, od skóry, przez mięśnie, aż do kości, gdy energia kosmosu zaczęła działać, molekuły drżały, tworząc ciepło oraz wzburzając jej krew. Na policzkach dziewczyny pojawił się pewien rumieniec, choć kontrolowała swoją energię na tyle, by jej wyłącznie nie aktywować – zamknęła ją w swoim ciele w obiegu, jak drugi układ krwionośny. Przyzwyczaiła się powoli do temperatury, a gdy bicie serca, z początku mocne, twarde, powoli uspokoiło się, ruszyła. Opierając się na swoim instynkcie skoczyła w stronę Antary, otaczając się silniejszą aurą kosmosu, którą gwałtownie skupiła w jednej z nóg. Celowała kopnięciem w bok zielonowłosej. Névé miała świadomość, że jest to cios łatwy do zablokowania ramieniem albo skontrowania, ale nie było to jej głównym zamiarem, przynajmniej nie dokładnie... Nim uderzenie miało trafić docelowo w okolice dolnych żeber, dziewczyna ugięła drugą nogę, gwałtownie zniżając poziom ataku, który miał teraz trafić w biodro albo udo Antary. Jakby ślizgiem, zamiast podbiec i uderzyć w bok, schyliła się, rozpędzona celując w inne miejsce. Na tym nie koniec oczywiście, bo był to dość trudny atak – zmieniając cel, musiała przesunąć ciężar ciała w inną stronę, a schylając się, wsparła się odruchowo dłońmi o ziemię. Każda gwałtowna zmiana, raptowny zwrot oraz obrót w walce miał swoją cenę, ale Neve nie zamierzała dać się temu od tak pokonać. To było jej ciało, ona nad nim panowała... Panować musiała nad grawitacją, własną równowagą oraz balansem w walce. Czy atak się udał czy nie, odbiła się od ziemi, by zwiększyć dystans ponownie, niemal natychmiast z powrotem skacząc do walki... Z tą różnicą, że wykonała tę samą zagrywkę jak przy podejściu do Kimiko – udając, że zrzuca się z pięścią na Antarę, ukucnęła gwałtownie, by skryć się pod jej ramieniem i uderzyć w drugi bok kobiety. Czy zdolna była do tego, by faktycznie któryś z jej ciosów dosięgnął Rycerz, gwiazdy tylko raczą widzieć...

___Początek treningu
Gliese
Gliese
Liczba postów : 70

Kosmos
Frakcja: Pretendent do Rycerza Ateny
Zbroja:

Arena      Empty Re: Arena

Pią Mar 06, 2020 11:10 pm
Haha! Udało się! Cios dosięgnął dziewcz... Ny? Jakimś cudem trafił jednocześnie i blondynkę, i siwą. No cóż! Ta walka nie miała jednak skończyć się na tylko jednym uderzeniu, o nie! Już cofał lewą rękę, by wyprowadzić kolejny atak, gdy tu nagle znikąd pojawił się śmiech. Opuścił pięść i uniósł głowę, by spojrzeć na źródło hałasu. Odruchowo zmrużył oczy, by słońce aż tak go po nich nie biło i wtedy ujrzał JĄ! Posiadaczkę Złotej Zbroi! Wyglądała cudnie. Wspaniale. Pięknie... Zbroja, nie Rycerz. Podziwiał ją. Może nawet marzył o tym, że sam ją kiedyś włoży. Co to byłaby za niezapomniana chwila!
Otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się od ucha do ucha, gdy kobieta zaprosiła ich do walki. Zacisnął pięści z ekscytacji i zaczął przechodzić z nogi na nogę. Chłopak lubił wyzwania, ale to? To dopiero było prawdziwe wyzwanie! Do tego jak rzadko coś takiego musiało się zdarzać! Miał dzisiaj spore szczęście. Niestety, tego samego nie można było powiedzieć o jego bracie, który został praktycznie wystrzelony na trybuny.
-Nii-san!-
Krzyknął za lecącym bratem. Podbiegł do niego na tyle blisko, by sprawdzić czy wszystko z nim było w porządku. Gdy upewnił się, że tak, to ruszył na Skorpiona. Tym razem walczył ze Złotym Rycerzem, więc nie musiał się powstrzymywać. Nawet nie chciał się powstrzymywać. Nie po tym, jak jego brat został potraktowany tak niefair! Nie miał nawet okazji przygotować się do przyjęcia ciosu!
Chciał jak najszybciej skrócić dystans między sobą, a kobietą, by następnie zaserwować jej Cosmo Punch prawą ręką prosto w brzuch. Wiedział, że prawdopodobnie nie trafi, a jeśli nawet mu się to uda, to i tak nie wyrządzi żadnej szkody wojowniczce. Nie zamierzał się jednak poddać! Zaraz po pierwszym ciosie spróbuje wyrzucić kolejny, już normalny i lewą ręką, w szczękę Skorpiona. Następnie pozostanie mu tylko prawy prosty wycelowany w twarz. Jak mu poszło? Cóż...
Sponsored content

Arena      Empty Re: Arena

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach