Arena

+9
Aiónios
Zagreús
Atena
Arthur Westerling
Gliese
Névétte
Kitalpha
Kimiko Kato
Hades
13 posters
Go down
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Nie Mar 22, 2020 11:30 pm
___Mężczyzna uśmiechnął się na słowa Arthura i zaśmiał szczerze, zrównawszy się z nim krokiem, gdy ten kierował się do wyjścia z koloseum. Nie przejął się odmową pomocy ani tym, że od razu ruszył przed siebie. Był wysoki, niemal o centymetr wyższy od Arthura i jego skóra była bardzo ciemna... Nie był rdzennym mieszkańcem tego kontynentu, to na pewno. Miał charakterystyczny akcent, orientalne rysy i ciemne, wesołe oczy. Faliste linie po bokach jego twarzy i na policzkach były stworzone z drobnych, ukośnych cięć – blizn, które tworzyły na jego skórze wyrazisty wzór. Podobny wzór miał na obu ramionach i na lewym przedramieniu. Krótko ostrzyżone włosy nad skroniami zabarwione były czerwoną ochrą – jego strój był prosty, jak większości uczniów, choć przepasany był jednocześnie kolorową, żółto-czerwoną togą, której fragment przerzucił przez jedno ramię. U skórzanego pasa miał przepasaną torbę.
___ - Ha ha, nie radzę mówić jej tego w twarz! - uśmiechnął się z rozbawieniem ciemnoskóry mężczyzna, słysząc jak Arthur mówi do siebie. - To ten typ kobiety, która na każdą taką aluzję, jasno i boleśnie daje do zrozumienia, że nie jest zainteresowana. - spojrzał przez ramię, patrząc w głąb areny, ale nie mogąc znaleźć dziewczyny wzrokiem, skinął głową i dokończył wypowiedź, jakby obawiając się o swoje życie, gdyby Lazuli przez przypadek go usłyszała. - Jej serce wyraźnie jest już zajęte, a Ci co sugerują inaczej, kończą bez przednich zębów. - zaśmiał się, mogąc się podzielić poufną wiadomością z pretendentem. Zdawał się wiedzieć tu nie jedno, o nie jednym i zachowywał się tak, jakby miał w swoim rękawie mnóstwo ciekawych informacji... W końcu klasnął w dłonie. - Ah, dość plotek, dość plotek... Lazuli Cię nie połamała a ja szukam kogoś wytrzymałego do pomocy w Bibliotece! Jacyś słabo rozgarnięci uczniowie przewalili dwa kamienne filary oraz masę regałów, w pojedynkę nie dam rady ich z powrotem poustawiać i przymocować... Powiedziano mi, że jesteś nowy, więc mogę odwdzięczyć się odpowiedziami na wszelakie pytania na temat Sanktuarium. - uniósł dłonie na wysokość twarzy, jedną zacisnął w pięść, drugą położył na pierwszej i ukłonił się głęboko Arthurowi. - Nazywam się Khamisi. - przedstawił się, prostując plecy i a jego twarz rozjaśnił wesoły uśmiech. - Żyję w Sanktuarium od dwudziestu lat. Zajmuję się tutejszą Biblioteką oraz udzielam lekcji czytania i pisania chętnym uczniom. Ktoś z nich chyba nie był zbyt chętny do nauki i postanowił wyżyć się na delikatnym sprzęcie... Stąd moja prośba o pomoc.
Arthur Westerling
Arthur Westerling
Liczba postów : 119

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Mar 26, 2020 1:28 pm
Arthur był tak skupiony Lazuli, że nie zwrócił większej uwagi na mężczyznę. Do czasu aż podszedł on ponownie.
-Polubiłem, ale nie w ten sposób - odpowiedział tym razem już śmiertelnie poważnie Westerling - chyba odkąd skończyłem 13 lat nikt mnie tak nie sponiewierał. To coś niesamowitego - dodał szczerze zafascynowany. - Teraz rozumiem też czemu nazywają to kosmosem. Ogarnęły ją płomienie, dotykanie jej to było jak dotykanie słońca.
Zamyślił się chwile.
-Ktoś mi kiedyś powiedział, że słońce to taka wielka płonąca planeta i to rozmiarów tak ogromnych, że poza ludzki rozum to wykracza. No i że to wokół słońca wszystkie inne mniejsze planety krążą jak słudzy koło Króla. Dziwne to zaprawdę, przecież co rano widać, że to słońce się rusza, a nie nasza stara dobra Ziemia...
Zmów się zamyślił...
-Tak, tak, chętnie pomogę - odpowiedział bez zastanowienia nie do końca słuchając w czym ma pomóc. - Arthur Westerling - odpowiedział i również się ukłonił. - Barbarzyńskie to zwyczaje niszczyć księgi i palić biblioteki - odparł oburzony. - To godne Saracenów, którzy Wielką Bibliotekę w Aleksandrii spalili. - dodał nie wiedząc, że wcześniej chrześcijanie wcale się z zebraną tam wiedzą lepiej nie obeszli...
Szedł chwilę w milczeniu. Trzymał miecz za rękojeść opierając pochwę o prawy bark. Pas od pochwy miecza kołysał się miarowo za jego plecami.
-Słuchaj, a dobrą bibliotekę tam macie? Zbiorów dużo? Kiedyś dali mi do czytania księgę o greckich filozofach. Co bym barbarzyńcą nie był i się wykształcił. Niezbyt to mnie jednak szczerze mówiąc interesowało i przeczytałem byle szybciej to zrobić i do treningu walki powrócić. Była tam jednak mowa, tak mi się zdaje, o tym że świat cały z niezwykle małych cząstek jest zrobiony. To by wyjaśniało czemu ten Kosmos niczym słońce parzy. Skoro wszystko jest z tego samego zbudowane to znaczy że człowiek jest w środku taki sam jak i słońce... Macie jakąś księgę o greckich filozofach? Albo wiesz może, który filozof takie rzeczy opowiadał? - spytał.
Oczywiście miał zamiar pomóc mężczyźnie. Niemniej cały czas myślał o Kosmosie i chciał zrozumieć czym on tak naprawdę jest. Skoro Sanktuarium było w Grecji to naturalnym się zdawało, że wiedza o tym choćby w zniekształconej czy uproszczonej formie musiała się po okolicy rozejść. A kto wie, może jeden z tych starożytnych filozofów był też starożytnym rycerzem?
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Mar 26, 2020 9:21 pm
Zagreús

___Nie minęło wiele czasu, od wejścia Zagreús'a do koloseum do wypatrzenia kobiety o której wspominał Nikias i Bion. Szczupła, zielonowłosa, zgrabna, w srebrnej masce i elementami zbroi na ciele. Stała bardziej na uboczu, w bojowej pozie, trzymając wysoko ramiona – naprzeciwko niej do walki przygotowywali się ciemnowłosa, zamaskowana uczennica i rosły uczeń. Oboje na zmianę unosili wysoko nogi, by kopnąć Lazuli, a ona za każdym razem z łatwością blokowała ich ciosy. Jej gesty wskazywały na to, że podkreślała, co robią źle i w jaki sposób powinni kopać, po czym ponownie dochodziło do ćwiczeń i dość szorstkiego wykładu. W końcu uczniowie okazali się za wolni, trenerka złapała ich za kostki, gdy próbowali ją jednocześnie uderzyć – silnym, szybkim ruchem pociągnęła ich za nogi w dół i puściła tak, że oboje padli na posadzkę koloseum. Zamaskowana zaśmiała się lekko, otrzepując dłonie i opierając je na barkach. Uczniowie po dłuższej chwili zebrali się z ziemi, podziękowali i odeszli, a Lazuli zaczęła się przechadzać wśród trenujących. Co jakiś czas do kogoś podchodziła i poprawiała ich gardę albo ruchy, nie szczędząc przytyków ani sójek w bok, jeśli ktoś się jej zdaniem, za bardzo obijał.

Arthur

___Jeśli mam być szczery, mi też złoiła skórę, a oboje nie więcej niż dwanaście lat wtedy mieliśmy. – błysnął w uśmiechu jasnymi zębami Khamisi i pokiwał głową na słowa Arthura. Następnie z niejakim zainteresowaniem przysłuchiwał się jego pytaniom, unosząc rękę i głaszcząc się po brodzie. Na wspomnienie o słońcu, Ziemi i ciałach niebieskich, na twarzy ciemnoskórego pojawił się lekki uśmieszek, ale poczekał aż zakończy swoją wypowiedź nim zabrał głos. - Cóż, tutaj się nie zgodzę, ale nim się rozgadam, sugerują przeczytać De revolutionibus orbium coelestium, znamienite dzieło. - pokiwał głową, po czym zerknął w niebo, jakby oczekiwał od razu spojrzeć wszystkie planety o jakich pomyślał. Nie zamierzał jednak aż tak oddawać się zamyśleniom, szczerze zainteresowany tym, co może Athurowi przedstawić i co z lektur polecić. - Mamy tu wiele różnych rzeczy, nawet takich, których w świecie już nie znajdziesz, gdy uznawane są za dzieła niegodne i bezbożne... Coś z Biblioteki Aleksandryjskiej też się znajdzie. Co dla jednego świętością dla innego pogaństwem i odwrotnie. Są tu traktaty wielu religii, mitów, światopoglądów, teorii i języków... Ludzie przynoszą ze sobą wiedzę a do Sanktuarium trafiają osoby z każdego zapomnianego przez bogów zakątka, czego sam jestem przykładem. - zacisnął pięść i uderzył się w pierś ze śmiechem. Odstawał od reszty uczniów kolorem skóry, ozdobnymi bliznami oraz całą swoją aparycją, jednak nie wydawał się być tym w żadnym stopniu przejęty. Prawdę mówiąc, nikt nie patrzył na niego dziwnie albo nieprzychylnie, nikt nie brał go za niewolnika, jakich można było spotkać w Europie. Zachowywał się swobodnie i przyjaźnie, jakby był w domu i nikt w żaden sposób mu niczego nie umniejszał... Nie zaprzątał sobie głowy tym, jak patrzą na niego nowi uczniowie, po prostu był żywo zainteresowany tym, jakie książki ich ciekawią, co widać było w jego rozmowie z rycerzem. Z pamięci przywoływał co rusz nowe zwoje i księgi...
___Najpewniej chodzi Ci o átomos, opisane przez Demokryta... Tak, jego arché dotyczyła cząstek rzeczywistości tak małych, że niewidocznych dla ludzkiego oka. Szkoły dźinizmu opisywały również w podobny sposób łączące się i rozdzielające się elementy wszechświata... Dobrze kombinujesz. - pochwalił z uznaniem go Khamisi, jakby Arthur natrafił na ślad czegoś, co szybko innym nie przychodzi. - Do Demokryta mogę dorzucić traktat o kosmosie, krótka, ale porządna lektura. Większość uczniów woli naukę poprzez praktykę, a kosmos można opanować na wiele różnych sposobów... Walka, ćwiczenia, pot i krew... Ale są też rozmyślania, uczenie się, medytacja. – wyraźnie się rozgadał.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Mar 26, 2020 11:54 pm
Zagreús wysłuchując ostatni zdań, ze strony Biona oraz Nikiasa, był gotowy chyba wyruszyć na Arenę. Czarnowłosy usłyszał słowa prawdy ze strony ciemnowłosego, który wiedział że Arystokrata nie osiągnął zbyt wiele rzeczy, ale to wszystko przyjdzie z czasem, nigdzie się nie śpieszył. Młody Grek za chwilę znowu usłyszał kolejne zdanie, które oznajmiło że niestety Bion będzie musiał przypilnować swojego kolegi, by ten nie poleciał od razu do swojej ukochanej. Oczywiście Syn Albere kiwnął głową na znak rozumienia, nie chciał już nic odpowiadać, po prostu chciał jak najlepiej dla przybitego chłopaka i tyle, musiał pomagać tyle osób ile będzie mógł. Nie mógł na tą chwilę przejmować się swoją osobą, musiał nauczyć się tych niewielkich lekcji, które wyciągnął od dwóch osób ze Starszyzny oraz jednego brodacza. Powoli odchodząc od swoich rodaków, usłyszał za sobą, że Nikias decydował się nad kupnem jakiegoś prezentu dla swojej miłości, a za chwilę Poczuł na sobie uścisk ów młodziaka. Przyszły Rycerz nie wiedział jak ma na to zareagować, ale na szczęście jego towarzysz Bion się wtrącił i znów odciągnął chłopaka, chwytając go za ramię i życząc mu tylko powodzenia. Czerwonooki tylko z ciepłym uśmiechem ponownie kiwnął głową i wyruszył na Arenę. Znajdując się na niej, widział że trochę osób tutaj trenowało i praktycznie był tutaj pierwszy raz.

Teraz tylko Zagreús musiał dobrze upatrzyć osóbkę, którą musi wyszukać. Chodząc przez jakiś czas tutaj, wreszcie mu się to udało, Zielone włosy, dość zgrabna figura i maska na twarzy...Młodzieniec nie rozumiał jak można zakochać się w osobie, której się nigdy nie widziało. Teraz dopiero dotarło to do Greckiego Nastolatka, który widział pierwszy raz nakrycie głowy na damskiej twarzy, w mieście nie było to spotykane. Obserwując bacznie Lazuli, widział jak ta trenowała jakiegoś ucznia oraz uczennicę, która także była zamaskowana. Czarnowłosy przecierając dłonią swoje czoło, odczuwał że to zadanie może być cięższe niż myślał. Łapiąc kilkaspokojnych oddechów, wyruszył w jej stronę, kiedy ta przestała ćwiczyć z dwójką studentów. Wreszcie podchodząc do niej od boku, rzekł w jej stronę:
-Witaj piękna Wojowniczko Lazuli, jam jest Zagreús Asfodel...przykuła mnie twoja piękna maska, która lśni jak blask księżyca w środku nocy... - no cóż, początek może nie był za najlepszy, ale Grek robił to pierwszy raz. Nigdy nie znalazł wybranki w której mógł się zadurzyć, więc te zadanie naprawdę będzie ciężkie. Wypuszczając powietrze na ochłonięcie, spojrzał tam gdzie powinni się znajdywać ślepia kobiety i rzekł ponownie w jej stronę:
-Twój trening tych wszystkich studentów naprawdę mnie ekscytuje, zaś twoja figura mówi sama za siebie...jesteś wyjątkowo osobą, która jest wyćwiczona i na pewno piękna... - powiedział, kłaniając się przed jej osobą, tak jakby był jej wiernym sługą.

Niestety na sam koniec, musiał powiedzieć prawdę, dlatego też ponownie przełykając ślinę i wyprostowując swoje plecy, znów jej spojrzał na maskę, tam gdzie powinien widzieć jej oczy:
-Chciałbym ci przekazać wiadomość, że mój bliski przyjaciel jest w tobie wielce zakochany, Pani Lazuli. Miałem przekazać, że będzie cie wyczekiwał na Polanie przed Sanktuarium... - teraz Syn Megary ma nadzieję, że niczego nie schrzanił. Przyszły Rycerz jednak obawia się, że jego zalotne słowa mogą się nie udać, przez co będzie się smażyć w piekle, chociaż próbował tego co umiał. Fakt faktem, Zagreúsa uczono dobrych manier, ale nigdy nie miał miłosnych poematów, które by umożliwiłyby zdobycie serca danej wybranki.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sob Mar 28, 2020 8:32 pm
Zagreús

___Trenerka pilnowała porządku na arenie, to trzeba było przyznać. Wszystko chodziło jak w dobrze naoliwionej maszynie... Zajęta swoimi obowiązkami, kiwała głową przechodzącym obok uczniom, aż jej wzrok padł na Zagreús'a. Mając go, zgodnie z prawdą, za nowego ucznia, stanęła wprost do chłopaka, już oczekując prawdopodobnie pytań na temat ćwiczeń i zajęć na arenie. Kiwnęła mu dłonią i splotła ramiona na piersi. Od razu było widać, kto kieruje treningami uczniów Sanktuarium i świetnie się w tym sprawdza...
___Słucham. - rzuciła od razu, ledwie czarnowłosy do niej podszedł, momentalnie dziewczyna zamarła. Jej maska patrzyła na niego z neutralnym wyrazem, choć jej właścicielka spod zakrycia twarzy, przyglądała mu się w bezruchu. Stała jak skamieniała, a w miarę jak chłopak mówił, naokoło nich coraz więcej uczniów patrzyło ze zgrozą na to, co robi Zagreús. W końcu Lazuli się poruszyła, skracając dystans między sobą a młodzieńcem i wolno położyła mu dłoń na ramieniu. Stała tak chwilę, dało się słyszeć jak bierze głęboki oddech, po czym nagle jej palce zacisnęły się mocno na barku chłopaka, a druga dłoń wojowniczki, zaciśnięta w pięść, poleciała błyskawicznie przez siebie. Uderzyła w twarz czarnowłosego młodzieńca, tak szybko, że nie zdążył spostrzec co się dzieje. Nabiła mu solidne limo pod prawym okiem, a Zagreús odleciał kilka metrów w tył. Jacyś dwaj litościwi uczniowie skoczyli w jego kierunku, łapiąc i podtrzymując chłopaka, by nie zarył w posadzkę. Postawili go na równe nogi i umknęli na bok, bo Lazuli z zaciśniętymi pięściami zbliżała się do niego, a jej mowa ciała jasno mówiła, co o tym wszystkim myśli. - Pósa kilá malákas íse?! - rzuciła gniewnie. - POUSTOS! Czy was to tak bawi?! To już trzeci w tym tygodniu!! - krzyknęła głośno i podeszła do Zagreús'a, łapiąc go ramiona, które mocno przycisnęła do jego ciała. Uniosła go bez najmniejszego trudu w powietrze. Zadarła głowę w górę, a choć nie było widać ani skrawka jej twarzy, czuć było, że jest czerwona ze złości. - Mam już kogoś! Jesteście obrzydliwi, wszyscy bez wyjątku! - w jej tonie dało się słyszeć jawną odrazę. Rzuciła nim o ziemię, tak, że przeturlał się po posadzce, chłopak na pewno się przy tym posiniaczył i ubrudził kurzem. Lazuli tupnęła gniewnie. - Wbijcie to sobie w te zakute łby! Tak bardzo chcecie zginąć?! Bo ja się wahać nie będę i poskręcam wam karki! Trzymajcie się. Ode mnie. Z daleka! -  Zagreús został kopnięty na odchodnym w bok i Lazuli odmaszerowała gniewnie na drugi koniec areny, klnąc głośno i tak mocno stawiając kroki, że kamienne płytki pod jej stopami zaczęły pękać. Dopiero po chwili atmosfera opadła... Uczniowie przestali się nerwowo rozglądać i uspokoili się nieco.
___ - Oi, żyjesz..? - jeden z trenujących, niewysoki i drobny, który wcześniej go podtrzymał podszedł teraz ostrożnie do ciemnowłosego i nachylił się nad nim. Obejrzał go od góry do dołu i podał rękę, by pomóc mu wstać. - Posłuchaj, takie teksty do trenerki to przecież samobójstwo...
___Co za debil!
___Nagle dało się dosłyszeć głośne śmiechy. Przy wejściu do areny stał Bion i Nikias, płacząc dosłownie z rozbawienia. Z ich oczu spływały aż łzy, trzymali się za boki i klepali po kolanach, śmiejąc się do rozpuku z całej tej sytuacji. Czy tak się zachowuje ktoś na śmierć zakochany i jego oddany przyjaciel? Oj, chyba nie...
___Co go napawa ekscytacją? Jej widok, jak trenuje uczniów?! – zarechotał Bion, ocierając łzy z twarzy, a Nikias tak chichotał, że aż dostał czkawki i poczerwieniał na twarzy. Gdy tylko obaj zdali sobie sprawę, że są za głośni i ba, Zagreús ich zauważył, wyszczerzyli się, pomachali mu i zwiali. Ot, i tyle ich widziano.
___Uczeń, który pomógł zebrać się młodzieńcowi z ziemi, wywrócił oczami, patrząc w kierunku tamtej dwójki, po czym pokiwał z politowaniem głową.
___ - Nie jesteś pierwszym, którego tak wkręcili. Regularnie ktoś nowy się na to nabiera... - podrapał się po karku chłopak. - Mnie tylko Lazuli w bok kopnęła, ale jakiś kwadrans się nade mną darła! - zaśmiał się trochę skrępowany. Wyglądało na to, że jest o kilka lat młodszy od Zagreús'a, mniejszy i o połowę szczuplejszy. Prawdę mówiąc, wyglądał jakby przez długi czas niewiele jedzenia widział w swoim życiu, był żylasty, pod jego oczami malowały się ciemne obwódki osoby, która ma kłopoty ze zdrowiem. Wyciągnął dłoń. - Jestem Sol. Nie przejmuj się tamtymi, to tylko para błaznów, którzy wszystkim naokoło uprzykrzają życie.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Nie Mar 29, 2020 4:10 am
Zagreús wypowiadając się w stronę kobiety, ta zaczęła powoli zbliżać się w jego stronę. Czarnowłosy niestety nie spodziewał się tego dziwnego chwytu na Jego ramieniu, a następnie nieprzyjemnym otrzymaniu ciosu w brzuch, który odesłał go dość daleko w tył. Czerwonooki odczuwając nieprzyjemny ból na swoim brzuchu, poczuł że dwóch chłopa pochwyciło go i zatrzymało, żeby ten nie zarył o tutejszą glebę. Niestety, to się nie miało tak skończyć, przecież Arystokrata chciał dobrze, chyba nie miał wyboru jak walka z Wojowniczką. Starając się przybrać pozę, delikatnie się jeszcze chwiał, po otrzymanym obrażeniu i czując jak zostaje uniesiony w górę, przeczuwał że nie zapowiada się na miło rozmową z tą panienką. Za chwilę Młody Grek został nie za lekko rzucony na tutejszą powierzchnię i przez to, na jego ciele pojawiły się siniaki w niektórych miejscach. Syn Albere nie chciał by to tak wszystko wyszło, chciał tylko pomagać innym, ale wie teraz że musi być ostrożniejszy! Młodzieniec podczas leżenia na ziemi, jeszcze dostał porządnego kopniaka na swój brzuch, przez co delikatnie się zgiął, obserwując z przymkniętymi oczami jak Dama Rycerz odchodzi z gniewnym przytupem. Przyszły Rycerz nie spodziewał się takiej agresywnej reakcji ze strony obrońcy ludzi, ale najwyraźniej nie wszyscy pałali miłością i wsparciem dla innych.

Za chwilę jednak Młodemu Asfodelowi pomógł osobnik, który przedtem chyba go chwycił po odrzuconym ciosie z pięści i zapytał czy wszystko z nim w porządku.
-Chyba....raczej nic....Boska Egido....ta kobieta bije jak jakiś diabeł... - rzekł i odkaszlnął po otrzymaniu nieprzyjemnego przedtem ciosu trochę śliny. Za chwilę prawda wyszła na jaw, dwóch osobników którzy wyglądali bardzo smutno, zrobili sobie dowcip z nowego Młodzika, który będzie hardo trenować na Przyszłego Wojownika Ateny. Zagreús był otoczony przez wielki gniew, który chciał buchnąć z jego ciała, ale wypuszczając kilka razy powietrze z ust, powstrzymał się. Grecki Nastolatek za chwilę usłyszał krótką historię swojego rodaka, który także nabrał się niestety na ten dowcip z ich strony i nie wyglądał zbyt dobrze. Na szczęście tamci żartownisi odmówili jedzenia, więc chleb który był nadal w torbie, mógł się przydać osobie o imieniu Sol, bo tak też się przedstawił. Czarnowłosy uśmiechnął się do niego w krzywym uśmiechu, gdyż jeszcze odczuwał nieprzyjemny ból na swoim brzuchu i odpowiedział:
-Miło cie poznać Sol, jam jest Zagreús Asfodel. Nie chcesz może zjeść jakiegoś porządnego wypieczonego chleba? - rzekł, po czym wyciągnął z torby jadło i wyczekiwał momentu, może tym razem kogoś mu się uda poratować.

Wreszcie chłopaczek przed Arystokratą był niższy, więc patrzył na niego z góry. Syn Megary popatrzył przed siebie, a potem rzekł w stronę nowo poznanej mu osoby:
-Chyba będę musiał zmienić nastawianie do osób, które widzę że są w potrzebie...Chciałem dobrze, a oni tylko to wykorzystali...jeszcze kiedyś mi się napatoczą, nie daruje im tego.... - gniew w oczach Asfodela buchał jak jarząca się lawa. Zrobił z siebie debila przez Wojowniczką oraz trenującymi tutaj osobami, no cóż, pierwsze koty za płoty. Arystokrata znów rzekł w stronę Sola następującymi słowami:
-Wybacz, że cie o to zapytam Sol, ale czy ty też trenujesz by zdobyć tą całą zbroję i stać się Rycerzem?? Chyba, że po prostu sobie trenujesz, by właśnie nie dać się upokarzać przez Panią Lazuli, hmm?? - Czerwonooki był ciekawy jaką odpowiedź dostanie. Teraz za bardzo nie wiem co ma ze sobą począć, nie zdziwi się jednak kiedy Dama w zbroi do niego podejdzie i także rozkaże mu trenować.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Wto Mar 31, 2020 11:20 pm
Zagreús

___Sol wyraźnie wiedział, jakie uczucia targają teraz Zagreús'em, więc poklepał go lekko po ramieniu. Sam również padł ofiarą nie do końca bezbolesnego żartu, więc równie dobrze rozumiał jak młodzieniec przed nim był sfrustrowany. Na słowa odnośnie ich trenerki, tylko uśmiechnął się lekko – oj tak, Lazuli należało szanować ze względu na jej siłę i zdolności! Zdumiony spojrzał na chłopaka, gdy ten zaproponował drobny poczęstunek i ostrożnie przytaknął głową.
___A z chęcią. - przyznał, kiwając dłonią na bok by odeszli gdzieś pod trybuny z dala od trenujących. Oderwał kawałek chleba od bochenka i ugryzł ze smakiem. - Do pory posiłku jeszcze trochę czasu, ale jak człowiek trenuje, to głód szybko łapie! Tu sporo sił zużywa się na trening. - powiedział spokojnie Sol, gryząc wypieczoną skórkę chleba i odwracając spojrzenie na Zagreús'a. Nie zdziwił go gniew w jego oczach, ale uśmiechnął się melancholijnie i spuścił nieco wzrok. Kopnął jakiś kamyk. - Wiesz, to co jeszcze oni zrobili było... W miarę niegroźne. Lazuli mocno bije, ale nie zabije. Przynajmniej nikogo do tej pory tak nie załatwiła, a w życiu i na polu bitwy wszystkie chwyty dozwolone. Przeciwnicy mogą wykorzystać ten sam motyw co Bion i Nikas, prawda? Udawać, że potrzebują pomocy by nas na coś wystawić... - zauważył retorycznie, dojadając chleb. - Choć przyznaję, sam bym się z chęcią im za to odegrał... Oddać im za bardzo nie mogę, bo zbyt silny nie jestem... Za to bardzo szybko biegam i się wspinam! - wypiął dumnie małą pierś i puknął się w nią pięścią. Był drobny, smukły, na jego skórze malowały się mięśnie, lecz nie takie jak u większości trenujących na arenie uczniów - nie był aż tak umięśniony, bardziej żwawy i zwrotny. Mógł mieć jakieś piętnaście, szesnaście lat. Postura Sola odzwierciedlała to co mówił, choć zdawał się przy tym odrobinę... Zabiedzony. Cienie pod oczami, lekko szarawy odcień skóry i budowa ciała zdradzały, że całkiem niedawno musiał jeszcze nie najadać się do pełna. Za to był całkiem przyjazny i otwarty, w końcu pierwszy ruszył mu z pomocą, gdy trenerka zirytowała się jego słowami. Do tego słuchał go z uwagą i ciekawością, równie żywo odpowiadając na jego pytania. - Hm.. Trenuję, by być silniejszym! By zdobyć Zbroję i móc obronić innych. Tych na których mi zależy, obcych, wszystkich, by nikt nie mógł z łatwością zabrać komuś życia. - wyjaśnił z niepewnym uśmiechem, jakby nie do końca wiedząc jak zareaguje na jego słowa Zagreús. Spojrzał przed siebie, szukając wzrokiem kobiety, ale ujrzał jej sylwetkę gdzieś na drugim końcu terenów treningowych. Widocznie musiała ochłonąć z dala od nich, co było, jakby nie patrząc, całkowicie zrozumiałe. - A o Lazuli się nie martw. Dopóki nikt nie stara się z nią romansować, oprócz komentarzy, niczego więcej nie zrobi. Choć trenerem jest wymagającym i wiele po nas się spodziewa... To dzięki jej pomocy udało mi się rozbudzić kosmos, więc za to jestem jej wdzięczny! – dodał z pewną dumą, po czym podrapał się po krótko obciętych, brązowych włosach. - ... Jak myślisz? W jaki sposób można by było się odegrać na tamtej dwójce..? Sam nigdy bym nie dał rady, ale jakbyś chciał, to możemy razem coś wymyślić!
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sro Kwi 01, 2020 12:06 am
Zagreús ucieszył się na widok, że młody Sol wziął od niego chlebek i pokierowali się w stronę jakiś ławek, by nikomu nie przeszkadzać przy treningu. Arystokrata tym razem słuchał wszystkich słów ze strony drugiego Greka, który wypowiedział się na temat, że do posiłków jeszcze trochę czasu. Czerwonooki się tak tym nie przejmował, miał jakieś winogrona, banany i inne owoce, więc na jakiś czas mu będą musiały wystarczyć. Nie wiedział tylko, czy od tak będzie mógł wrócić do domu i zapełnić sobie zapasy swojej torby, zapewne będzie musiał za to zapytać Sola. Za chwilę Młody Grek słuchał swojego rodaka, który tłumaczył że z chęcią by się na nich zemścił, ale oczywiście to nie była dobra droga, zemsta nigdy nic nie dawała tak naprawdę, samą satysfakcję co najwyżej. Oczywiście także wytłumaczył Synowi Albere, że Lazuli jest dosyć surowa, można było to poczuć oraz odczuć jej słowa, kiedy dotarły do uszu młodzika. Przyszły Rycerz kiwnął głową i wypowiedział się na ten temat krótko:
-W takim razie trzeba ciężko trenować i stać się silny, by pokonać tych żartownisiów. Ja miałem tyle szczęścia, że trenowałem w domu, w latach swojej młodości....gdzie większości rzeczy nie pamiętam... - głowa przez chwilę męczyła Czarnowłosego, ale za chwilę pomasował się po czuprynie i mówił dalej:
-Chciałem też dodać, że zemsta do niczego nas doprowadzi, dlatego bardzo szybko się opanowałem po niewielkiej furii gniewu, który widziałeś w moich oczach. Uczyli mnie dyscypliny i tego, że siłą nie trzeba wszystkiego załatwiać, słowa też cie mogą uratować.. - uśmiechnął się ciepło w stronę młodzieńca.

Synalek Megary nie był jeszcze tak głodny, ale przez tą długą ciszę, zastanawiał się teraz co będzie dalej, zapewne będzie musiał trenować pod okiem osób typu Lazuli i innych. Na szczęście ta cisza dla Zagreúsa się skończyła, gdyż Sol powiedział, że także chcę zostać rycerzem i nawet także chcę bronić innych. Kruczowłosy żałował tego, że był taki słaby i nie uratował starca na czas, zapamięta to sobie niestety do końca swoich dni. Czerwonooki chciał coś dodać, ale wolał poczekać aż pobratymiec przestanie mówić. Tłumaczył, że wystarczy nie wpieniać Wojowniczki dziwnymi zalotami, a tak to wszystko będzie w porządku. Arystokrata oczywiście usłyszał kolejne słowa, które także wskazywały na zrobienie psikusa tym dwóm żartownisiom. Teraz wszystko Młody Grek rozumiał, dlatego odchrząknął i wypowiedział się:
-Rozumiem, Lazuli jest zajęta...nie dziwie się, zapewne dużo Rycerzy walczy czasem o jej rękę, albo mogę się mylić. Myślisz, że jakbym ją pokonał, mogłaby zostać moją wybranką? - zapytał się, gdyż w sumie nie znał za bardzo się na miłosnych perypetiach. To fakt, uczyli go w domu manier, ale jednak droga miłosna była zupełnie czymś nowym w jego życiu. Syn Albere za chwilę dodał ponownie słowa wypowiedziane w stronę Sola:
-Tak jak mówiłem przedtem, zemsta nas do niczego nie doprowadzi, musimy być spokojni, jak wodospad który ciągle opada w dół. Jeśli bardzo chcesz się zemścić na tej dwójce, możemy pójść po radę do samej Pani Lazuli, może ona nam wskażę dobry kierunek co możemy zrobić. - powiedział, gdyż chciał poznać lepiej tą Wojowniczkę. Naprawdę ciężko mu było uwierzyć w to, że można było darzyć kogoś uczuciem, nie widząc danej twarzy. Dla Przyszłego Rycerza jest wiele niewiadomych, ale prędzej czy później będzie musiał znaleźć na wszystko odpowiedzi!
Arthur Westerling
Arthur Westerling
Liczba postów : 119

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sro Kwi 01, 2020 1:49 pm
-Hmmm, czyli musi trenować tutaj od dziecka. Podobnie jak ty. To wyjaśnia czemu jest taka silna. Miała całe życie, by opanować te wszystkie umiejętności - stwierdził.
Co ciekawe już wtedy lubiła być mężczyzn... Ciekawa persona... Z pewnością warta bliższego poznania. Konieczne jednak jest wcześniejsze rozwinięcie swoich umiejętności na tyle, żeby rozmowa nie skończyła się utratą przytomności.
-Widzę, że jesteś człowiekiem uczonym - ocenił Arthur - z pewnością więc będziesz wstanie polecić mi odpowiednie księgi. Choć nigdy za nimi nie przepadałem przedkładając experientia nad naukę z ksiąg to kilka ciekawych traktatów o walce mieczem przeczytałem. Tutaj mamy do czynienia z czymś zdecydowanie bardziej skomplikowanym toteż nauka z ksiąg może być niezbędna. Przynajmniej na tyle scientia należałby posiąść by wiedzieć jaki trening przeprowadzić.
Walka mieczem była dla niego czymś naturalnym, mógł sam trenować, potem sprawdzać efekty podczas pojedynków, analizować walki z przeciwnikami i wprowadzać poprawki. Kosmos był jednak czymś zupełnie nowym, nienaturalnym, przynajmniej na razie. Poza tym uczyć się samemu, błądzić, szukać właściwej drogi, na to wszystko nie było czasu. Zbliżała się wojna, a on umiał niewiele.
-Wiesz może jak ona trafiła tutaj? Jak ty sam tu trafiłeś? - spytał. Raczej w wieku 12 lat nikt nie decyduje, że zostanie rycerzem, toteż musiała się kryć za tym jakaś ciekawa historia.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sro Kwi 01, 2020 6:31 pm
Zagreús

___Może i tak... Choć nie chodziło mi raczej o pobicie kogoś. Co to, to nie, bardziej... By im w odwecie zrobił jakiś kawał! - zaśmiał się na samą myśl Sol. Na pewno było to o wiele mniej groźne niż wystawianie kogoś na złość Lazuli a i chłopak nie wydawał się mściwy. Jego pomysł na odegranie się nie polegał na sińcach i ciosach tylko na... No właśnie, nie mógł wymyślić na czym. Kawał, kawałem, ale jak wprowadzić w tego typu błąd dwójkę doświadczonych kawalarzy? To już było trudniejszą rzeczą do wymyślenia. Uczeń siedział nieopodal Zagreús'a, kiwając głową w podziwie, gdy ten wspomniał o tym, że uczył się dyscypliny i trenował w domu różne rzeczy. Aż jego ciemne oczy zabłysły, na ledwie wzmiankę o czymś takim, uśmiechnął się lekko i spuścił głowę. Słuchał w każdym razie z przyjemnością, choć nie zdążył ukryć parsknięcia śmiechem, gdy czarnowłosy zastanawiał się na głos, czy mógłby z trenerki zrobić swoją dziewczynę. - Nie sądzę, by kierowała się siłą w wyborze swojego ukochanego, to mogłoby nic nie dać. - wzruszył ramionami rozbawiony Sol. - Uważa, że po Sanktuarium chodzi jakiś brzydki zakład, kto ją pierwszy sobą zauroczy, wiedząc, że ma kogoś innego... Dlatego nie cierpi mężczyzn, mówi, że są obrzydliwi, bo próbują uwieść kobietę, która jest już z kimś szczęśliwa. Nie dziwi mnie jej złość tak szczerze... - westchnął chłopak drapiąc się palcem po policzku, patrząc z poczuciem winy na majaczącą w oddali postać trenerki. - Jakbym miał dziewczynę i inne cały czas by ze mną flirtowały, bym tylko z moją zerwał, też bym się na pewno zirytował... Bion i Nikias o tym wiedzą, dlatego wkręcają w swoje żarty nowych i śmieją się do rozpuku, gdy zostaną pobici przez Lazuli. Może faktycznie wypadałoby im dać nauczkę, by raz na zawsze, dali spokój z tego typu żartami?
___Zastanowił się na głos chłopak, a w jego oczach mignął zamyślony wyraz. Jakby nie patrzeć, on też padł ofiarą tego przykrego kawału, wiedział jak czuł się Zagreús oraz Ci, którzy nieopatrzeni dali się podejść kawalarzom. Ilu takich osób było? Na pewno dużo! I nie zapowiadało się na to, by się miało to szybko zakończyć... Sol zmarszczył brwi, jakby chcąc się usilnie nad tym zastanowić, zacisnął wargi, myśląc, lecz przerwał to westchnieniem ulgi, gdy tylko młodzieniec obok powiedział, że mają być spokojni. Wziął głęboki oddech i wolno wypuścił powietrze z płuc.
___Spokojny jak wodospad, huh. To brzmi bardzo... Dostojnie. - uśmiechnął się Sol do Zagreús'a, po czym znów ostrożnie przytaknął jego słowom. Wyglądało na to, że bardzo się nad nimi zastanawia, choć na jego twarzy malowała się chęć i nadzieja. - Wiesz, może to dobry pomysł..? - zwrócił się do chłopaka po chwili. - Chyba nikt jej nie mówił jak wygląda sytuacja z tamtą parą błaznów. Jeśli jej wytłumaczymy jak się sprawy mają, może faktycznie nam jakoś doradzi? W końcu ta sprawa też trenerki dotyczy! Możemy do niej podejść, tylko by nas nie zbiła, pewnie jeszcze jest zła...

Arthur

___Zależy na co ten czas się poświęciło. Moim żywiołem nie jest wojaczka a księgi. Co nieco umiem, przyznaję, ale siłą, niestety, nie grzeszę. - zaśmiał się Khamisi, swobodnie przyznając się do braku krzepy. Otrzepał machinalnie togę na ramieniu. Jego ciało wbrew jego słowom, było całkiem umięśnione, posturę miał prostą i mocną jak na wojownika przystało, ale jeśli mówił bez mrugnięcia okiem, że jest słabszy od kobiety, to cóż... Na pewno jego słowa zabrzmiały szczerze, nic nie wskazywało na fałsz. - Wielu mnie tak tu nazywa, uczonym, chociaż... Nigdy nauk nie pobierałem. Odkąd tu jestem, siedzę dzień w dzień wśród ksiąg. – dodał z pewną melancholią, ale i dumą. - Głodny wiedzy, nigdy wcześniej pisma na oczy nie widziałem, chłonąłem także litery i cyfry jak spragniony wodę. Minęło kilka lat i nauczyłem się wielu rzeczy, znam kilka języków, wiem o sprawach nietypowych i tajemniczych. Teraz ja nauczam innych. To tyle. – zakończył skromnie. Przyznał się wcześniej, że uczniowie pobierają u niego nauki pisania i czytania, że zna wiele ksiąg, łacina nie jest mu obca, ogółem sprawiał wrażenie człowieka obytego. Można by polemizować, czy na pewno podróżował po świecie, ale poniekąd, każda księga była innym światem i w ten sposób zwiedził oraz poznał niejedno... Tak, to się wyczuwało, co z jego orientalną postacią tworzyło bardzo ciekawy obraz. Khamisi uśmiechnął się na słowa Arthura z pewnym zrozumieniem oraz uznaniem. - To dość nietypowe podejście, które sobie osobiście chwalę. Wielu woli opanowywać swój kosmos przez walkę i nie przeczę, najczęściej w chwili zagrożenia instynkt się budzi, jednakże... Gwoli ścisłości, jak można zapanować nad czymś, czego się do końca nie rozumie? – rozłożył delikatnie ramiona. Widocznie na równi stawiał i teorię i praktykę. Pytanie rycerza sprawiło, że uniósł brwi i pogładził się po brodzie.
___Lazuli? Hm... Nikt nie wie, nikomu nigdy się nie zwierzała. – uśmiechnął się z nieznacznym smutkiem, po czym pokręcił głową. Rozejrzał się po arenie, a widząc w oddali postać trenerki, kącik ust uniósł się w pewnym uśmiechu. Odkąd tutaj przyszedł, obiła już dwóch mężczyzn, wliczając w to oczywiście jego rozmówcę. Kobieta z charakterem, jak to się mówi. - Walczyliśmy ze sobą jak mieliśmy dwanaście lat, ja przybyłem tutaj jako dziesięciolatek – ona już tu była, wytrwale trenując. Sam pochodzę z tak zwanego Czarnego Lądu, jak wasi ludzie go określają... Tam, skąd przywozi się niewolników. – mówił spokojnym, neutralnym tonem, bez cienia urazy czy żalu w głosie. Nagle Khamisi mrugnął, jakby dopiero zdał sobię sprawę, że stoją cały czas na arenie. Pokręcił głową, jakby odganiał jakąś myśl, wskazał wyjście i skierował tam swoje kroki. - Ale nie stójmy tak, ruszajmy w stronę biblioteki, będę mówił po drodze.

___ OOC Zt do Biblioteka Sanktuarium
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Kwi 02, 2020 1:46 am
Zagreús na dzień dobry usłyszał pierwsze słowa na temat, że Sol nie chciał nikogo bić, co to to nie. Czarnowłosy oczywiście zrozumiał go i faktycznie, tak jak przedtem się wypowiedział, przemoc ich nie poprowadzi do zwycięstwa, na pewno znajdą sposób na utarcie nosa tym żartownisiom. Tym razem Czerwonooki nie słyszał już nic, ale fakt z oddali można było usłyszeć narzekającą na wszystko Lazuli, który tylko wytyka i poprawia wszystkich trenujących tutaj Greków oraz inne osoby z innych lądów. Ta przerwa może i długo trwała od rozmowy, gdyż nowy chłopaczek zajadał się chlebem, który był chrupki i dobry, to nic dziwnego. Młody Grek wreszcie usłyszał jakieś parsknięcie, a potem słowa wypowiedziane przez Sola. Tym razem Syn Albere musiał wysłuchać wszystkiego, ale to było oczywiste. Sądził, że to wszystko może mieć sens, gdyż on chyba też mógłby być zazdrosny, gdyby wszyscy próbowali uwieść jego pannicę. Niestety On jednak nigdy nie był zakochany, dlatego nie wie jakie jest to uczucie. Synalek Megary westchnął pod nosem i rzucając okiem na drugiego młodzik, wreszcie wypowiedział się w jego stronę:
-To prawda, ale może to tylko pretekst? Ktoś kiedykolwiek widział jej wybranka, czy widziano ją z jakimś innym rycerzem? Jeśli nie, to po prostu kłamię i nie chcę nikogo poznać, albo po prostu jest tak wstydliwą wojowniczką, że nie ma śmiałości do mężczyzn...Ja zapewne zaryzykuję na ponowną rozmowę z nią, jeśli ją coś trapi, spróbuje jej pomóc....chyba że mi będziesz chciał pomóc? - uniósł jedną brew ku górze i nadal posyłał wszystkim osobom, przynajmniej w większości, ciepłe uśmiechy pozytywizmu.

Tutaj zrobiło krótką przerwę, gdyż naprawdę Sol chciał zrobić psikusa tym dwóm żartownisiom. Zagreús wiedział co to zabawa, lecz nie za często się bawił...nawet tego nie pamiętał. Kruczowłosy zastanawiał się jak ma odzyskać dawno utracone wspomnienia, myśląc o wszystkich czynnościach, czy może o czymś innym? Czerwonooki nie chciał się tym teraz przejmować, dlatego też odpowiedział:
-Tak, zapewne będzie trzeba zrobić coś z tą dwójką, skoro tak bardzo na to naciskasz. Pomogę ci w tym pomyślę i fakt...trzeba będzie też wytłumaczyć na spokojnie Lazuli o co chodzi z tym całym psikusem tej dwójki tej Trenerce...o ile jeśli będzie chciała nas wysłuchać. Ja się teraz pokazałem ze złej strony, dlatego też może być to problematyczne, ale czego się nie robi w imieniu tej całej miłości, prawda?? - znów uśmiech pojawił się na twarzy Zagreúsa, był pewny siebie i miał nadzieję, że wraz z Solem dokonają swego. Arystokrata podnosząc się z ławy, spojrzał jeszcze na drugiego rodaka i rzekł w jego stronę:
-Jeśli jesteś gotowy, to chodźmy! Ja zacznę pierwszy, potem ty dopowiesz resztę... - powiedział i jeśli oczywiście drugi Grek za nim pójdzie, Ten także uda się w stronę Kobiety. Syn Albere podchodząc powoli do Wojowniczki, która została mianowana jednym z lepszych rycerzy, wpierw odchrząknął lecz odczuwał, że musi być gotowy w pogotowiu, by wykorzystać swoje Cosmo!
-Witaj Panienko Lazuli, przychodzę tym razem w innym celu niż....te całe zaloty. Tak naprawdę nie znam się na miłości, chodzi konkretnie o dwóch żartownisiów, którzy wykorzystują nowych, czyli przykładowo taką osobę jak ja i wmawiają jej, że jesteś samotna. Przyszliśmy po radę do ciebie....co mamy z nimi zrobić, także wykonać na nich jakiś niecny dowcip, czy zasugerujesz nam jakieś inne kroki? - tutaj zrobił pauzę i jeśli miałby w jego stronę lecieć jakiś cios, oczywiście uaktywniłby swoją kosmiczną energię do powstrzymania go.

Jeśli jednak nic się takiego nie stało, Młody Asfodel zacząłby dalej kontynuować:
-Oczywiście wszak chcę przeprosić za swoje durne zachowanie w swoją stronę...nie miałem na celu urażeniu takiej majestatycznej osobowości jak ty, darzę cie wielkim szacunkiem i mam nadzieję, że w przyszłości nawet będę trenował pod twoim okiem...Chciałbym jednak zadać ci prywatne pytanie....Czy jesteś osobą śmiałą i po prostu nie chcesz mieć partnera, czy jednak ten twój partner istnieję i to wszystko to prawda? - no cóż, ostatnie pytanie najprawdopodobniej może źle się skończyć dla Przyszłego Rycerza, ale czego się nie robi do zasklepienia wszystkich nieporozumień oraz ran. Zagreús po prostu chciał mieć pokojowe warunki z Panią Lazuli, dlatego też będzie przygotowany jeśli ta wykona jakiś agresywny ruch w jego stronę, aktywując kosmiczną moc, którą nie dawno poznał i jako tako potrafi ją okiełznać.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Kwi 02, 2020 6:21 pm
___Sol poskrobał się po głowie. W miarę jak słuchał słów Zagreús'a, wydawał się być całkowicie zbity z tropu jego ciągiem myśli. Spojrzał na niego niepewnie, po czym zamyślił się, próbując przypomnieć sobie to co wie o Lazuli i jej tajemniczym ukochanym.
___Podobno nie mieszka w Sanktuarium, ale może to tylko plotki… Nie wiem, nie kojarzę, jestem tu dopiero od pół roku. Nawet jeśli to prawda, to jawnie daje znać, że nie chce z nikim rozmawiać, wiesz, to mógłby być zły pomysł... - ostrzegł go chłopak, z wyraźnym przejęciem w oczach. Wiedział co to znaczy, dać się wkręcić kawalarzom i w ten sposób zebrać baty, ale nigdy nie widział kogoś, kto chciałby sam podejść do Lazuli i dopytywać o szczegóły jej życia miłosnego. To przecież, to przecież... - To serio brzmi jak samobójstwo. - wypalił z lękiem Sol, bojąc się o życie czarnowłosego młodzieńca. Westchnął, pocierając brodę i spuszczając wzrok na dół. Kopnął jakiś kamyk. - Prawda, z chęcią bym się im za to jakoś odpłacił... - na wspomnienie o tym, chłopak uśmiechnął się, oczami wyobraźni widząc sobie tylko znaną scenę i zaśmiał się cicho do siebie. Tylko jak odpłacić się kawalarzom? Z pomocą dopiero co poznanego młodzieńca na pewno byłoby to łatwiejsze, ale co zrobić, jeśli żaden z nich nie ma pomysłu i planu... Czarnowłosy zdecydował się dopytać o radę Lazuli i ruszył w jej stronę. Sol podskoczył zdumiony. - Co? H-Huh?! Poczekaj! - zerwał się i pobiegł za Zagreús'em, który już podchodził w stronę trenerki.
___Ledwie zielonowłosa go ujrzała, już podniosła pięść, mierząc się w ciosem w szczękę, ale spanikowany Sol uniósł obie dłonie w górę. Sam chłopak przyznał, że nie sprowadzają go do niej zaloty, ale inna sprawa, więc dziewczyna wyprostowała się, opuszczając gardę... Ale jedną dłoń cały czas miała uniesioną i zaciśniętą w pieść, jakby gotowa w każdej chwili zdzielić ich bez mrugnięcia okiem. Wysłuchała ich słów, po czym splotła ramiona na piersi, lekko przychylając głowę, jakby się nad czymś usilnie zastanawiała.
___To prawda! Chcieliśmy p-przeprosić! - wymamrotał Sol, zabierając głos. Nieco drżał i pobladł z przejęcia, ale trzymał się dzielnie, choć mówił bardzo szybko... Jakby wszystko co miał chciał wyrzucić z siebie za jednym tchem. - Nie wiem jak inni, którzy tu podchodzili, ale nas wprowadzono w b-błąd! Nikias i Bion wmawiali nowym uczniom, że jeden z nich jest zakochany, a Ci, którzy godzili się mu pomóc i w ich imieniu porozmawiać... Kończyli z guzami. - dodał, nerwowo wycierając spocone czoło. - Chcieliśmy zapytać, w jaki sposób m-można się na nich odegrać!
___… Gdzie są? - odezwała się w końcu Lazuli, poprawiając metaliczną rękawice na swojej dłoni. Nagle jej ręka rozbłysła intensywnym, silnym kosmosem. - Chyba udzielę im prywatnej sesji treningowej... - dodała złowróżebnym tonem, na co Sol znów uniósł obie dłonie, chaotycznie tłumacząc, że chcieliby się na nich odegrać bez przemocy. Trenerka nie wydawała się przekonana – chyba faktycznie po raz pierwszy usłyszała o takiej sytuacji, nikt nie miał śmiałości wcześniej do niej się zwrócić z czymś takim. Normalnie zdrowo obiłaby dowcipnisi... I choć trzymała nerwy na wodzy, widząc przed sobą dwóch uczniów, którzy bezczelnie z nią wcześniej flitowali, to kolejne słowa Zagreús'a sprawiły, że jej pięść błyskawicznie pomknęła do przodu. Przewrócił się na plecy jak kukiełka – atak był za szybki i za silny by byle uczeń zablokował cios Srebrnego Rycerza. Dostał kolejne limo pod okiem, tym razym lewym – gdyby porównać jego twarz do misia pandy, widać byłoby pewne podobieństwo... - Huh. - parsknęła dziewczyna, podczas gdy Sol przyklęk przy Zagreús'ie, pomagając mu wstać. - Poustos! Mało Ci było wcześniej?! Co za zboczeniec, najwyraźniej lubi być bity przez kobiety... - pokręciła głową gniewnie. - Trenuję tu każdego, więc niestety, pewnie Ciebie też. I tak. Mam kogoś, kogo kocham nad życie. Jeszcze raz powiesz coś takiego przy mnie, a będziesz przez następny miesiąc karmiony przez słomkę. - zniżyła niebezpiecznie głos, a Sol pobladł, klepiąc czarnowłosego po plecach z przerażoną miną pod tytułem „A nie mówiłem..?”.
___P-pomijając to co się stało... - zaczął niepewnie drobny chłopak. - Czy jest jakiś sposób, byśmy mogli się na nich odegrać? Coś, co by powiedziało wszystkim, że to ich wina i nie warto dawać się im podpuszczać? - zapytał z pewną nadzieją, na co Lazuli wolno kiwnęła głową.
___Chyba tak. I być może przydacie się obaj do tego planu... - spojrzała krytycznie na Zagreús'a. - Jeśli nie będziecie pleść od rzeczy, to może wszyscy się na nich odegramy.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Kwi 02, 2020 11:18 pm
Zagreús siedząc jeszcze przez jakiś czas z młodszym od siebie Greckim Osobnikiem, usłyszał wreszcie wszak jego słowa. Czarnowłosy dowiedział się, że Lazuli nie mieszka w Sanktuarium, a podobno wszyscy Rycerze właśnie tutaj zamieszkiwali. Oczywiście potem Sol dodał, że lepiej nie wypytywać jej o takie rzeczy, gdzie mieszka i czy naprawdę ma kogoś. No cóż, teraz na pewno Czerwonooki nie dowie się o tym, dlatego tylko kiwnął głową. Za chwilę drugi Grek jeszcze dodał, że to naprawdę jest samobójstwo, no i że chciałby się odegrać tamtym żartownisiom, zapewne by mu to pomogło i ulżyło na duchu.
-Możliwe, że w takim razie jestem samobójcą...albo po prostu jestem tak ciekawski, że nawet nie obawiam się śmierci. - gestykulował swoim ramieniem oraz dłonią, wypowiadając swoje słowa. Syn Albere wiedział, że to jest naprawdę ryzykowny pomysł, ale skoro miał dostać któryś raz z rzędy baty, nie będzie się ich obawiał. Wreszcie Przyszły Rycerz nie czekając ani chwili dłużej, ruszył w kierunku kobiety, zaś za sobą tylko usłyszał okrzyk, by ten zaczekał na chłopaczka. Zbliżając się do kobiety, Syn Megary dostrzegł że ta zamierza wymierzyć cios, dlatego miał zamiar wykorzystać swoje Cosmo, lecz Panienka się powstrzymała?

Młody Asfodel nie zauważył, że Sol który trzymał się za nim, uniósł ręce do góry i wytłumaczył wszystko Kobiecie co następuje. Oczywiście po wypowiedzi Rodaka, Zagreús usłyszał tym razem Lazuli, która tylko poprawiła pięść i uwolniła swoje Cosmo, niestety nie wyczuwał jej mocy, czego dość żałował. W sumie Kruczowłosy nawet nie wyczuwał swojej mocy, ale za chwilę wszystko się zmieniło gdyż poczuł jak pięść Damy ląduje na jego twarzy i zostaje odrzucony w tył, nie spodziewał się takiej zagrywki z jej strony! Czerwonooki leząc na ziemi i łapiąc oddech, czuł delikatną frustrację i chęć walki z nią, ale musiał ochłonąć i to bardzo mocno. Za chwilę zobaczył, że jego pobratymiec podbiegł do niego i przyklęknął przy nim oraz usłyszał słowa ze strony Panny Rycerz. Za chwilę Młodzieniec był podniesiony przez towarzysz i słyszał tylko pogróżki ze strony Pannicy, najwyraźniej wyobraziła go sobie jako zboczeńca, mimo iż tak nie było. Masując swoją twarzyczkę, czuł nieprzyjemne uczucie na twarzy, nigdy tak porządnego łomotu od nikogo nie dostał, nawet w domu go chyba nigdy tak nie bili! Najwyraźniej Sol zmienił szybko temat, żeby nadal się dowiedzieć jak się zemścić na tamtych żartownisiach. Za chwilę Panna dopowiedziała swoje i spojrzała z góry na Syna Albere, chciała się odegrać. Młody Asfodel tylko uśmiechnął się cieple, starając się powstrzymać gniew, którego przedtem nigdy nie czuł do nikogo, chyba że chodziło o Rycerzyka którego spotkał przedtem i rzekł następująco:
-Naprawdę bijesz potężnymi ciosami...jak to wszystko się skończy i załatwimy sprawę z żartownisiami....chcę z tobą walczyć! Moje serce mi to podpowiada, najwyraźniej będę się mógł wiele od ciebie nauczyć i....tutaj nie chodzi o żadną miłość czy zboczenia, po prostu mam się nim kierować, tak mi przekazał jeden Starszy Mędrzec! - wypowiadając to, wyłonił z siebie swoje Cosmo, otaczając całe swoje ciało.

Wiedział, że porywa się na pewną śmierć czy też nawet utratę panowania nad kończyną czy czymś innym, ale nie obawia się tego, nie wiedział czemu tak jest. Serce Syna Megary mogło go zawsze zwodzić, ale jeśli chciał walczyć z Lazuli, to ta na pewno się zgodzi, czyż nie? Za chwile jednak Zagreús powrócił do świata realnego i wypowiedział się ponownie:
-No dobrze, z chęcią się im odpłacę, mimo iż dostałem już kolejnym ciosem od ciebie Panienko Lazuli...jaki jest zatem nasz plan? - uniósł jedną brew ku górze i to był błąd, gdyż poczuł niemiłe mrowienie na swoim limie pod okiem. Najwyraźniej będzie musiał się udać do jakiegoś znachora i dostać jakąś medyczną roślinę na swoje oko, zapewne mu to pomoże. Teraz był ciekaw czy znowu niby nie dostanie ciosu za swoje słowa, może i tak będzie, ale z chęcią je przyjmie, skoro przedtem mu wmawiano, że nie obędzie się bez pobrudzonych ubrań i trochę rozlanej krwi, nigdy się nie stanie prawdziwym rycerzem!
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Pią Kwi 03, 2020 2:13 pm
___Twoje serce tego nie wytrzyma, gdy zdepczę je obcasem. - odpowiedziała chłodno Lazuli na słowa Zagreús'a. Jej ton zdawał się być tym wszystkim zmęczony, miała wyraźnie dość rozmowy z chłopakiem, który nie potrafił przyjąć do wiadomości jednej, prostej rzeczy... Pokręciła lekko głową, a Sol, choć nie wyglądał za dobrze i pewnie chętnie by gdzieś czmychnął, stał cały czas przy czarnowłosym, gotów w razie co oponować. Go jakoś Lazuli nie miała na celowniku, pewnie dlatego, że sugerował jej żadnych niepokojących rzeczy. Chłopak pogodził się już z tym, że jego nowopoznany przyjaciel ma skłonności samobójcze, bał się tylko, że w końcu trenerka nie wytrzyma i spełni swoją groźbę. Kobieta wzięła się pod boki. - Możesz spróbować potem mnie uderzyć, ale walką tego bym nie nazwała... Ale to teraz nieważne. Na to limo zasłużyłeś, a jak tak mówisz, to aż mnie korci by przywalić Ci jeszcze raz... - dodała z czystą złośliwością w głosie i nagle, bez ostrzeżenia, zdzieliła Zagreús'a po głowie. Ot, zabolało, ale na pewno nie bardziej niż jej poprzednie ciosy. Chłopak mógł się jedynie zachwiać i spodziewać solidnego guza. Był to gest po prostu karcący i przywołujący do porządku, ale również rodzaj swoistego ostrzeżenie. - Huh, widzisz, też kieruję się głosem serca. - dodała beztrosko i jednocześnie lodowato trenerka. - Każe mi złamać Ci szczękę, byś nie był w stanie mówić takich głupot... Ale na razie się powstrzymam. Musimy zająć się inną sprawą. - wsparła dłoń o brodę, zastanawiając się nad czymś i zmierzyła obu oceniającym spojrzeniem. Spod maski nie było widać jej oczu, ale czuć było, jak jej wzrok taksuje ich postawy i stroje. W końcu skinęła im głową. - Tam za koloseum, za trybunami jest kawałek terenu, gdzie mało kto się zapuszcza. - zmieniła temat, wskazując jedno z wyjść z areny. - Głównie dlatego, że jest tam zawsze gęstego błota po pas... Mogę poszukać Biona i Nikasa i ich tam pogonić. Mogą jednakże wiedzieć, że tam coś takiego jest – liczę na to, że w panice nie zauważą gdzie biegną... Ale na wszelki wypadek powinniście jakoś upewnić się, że tam wpadną. Podciąć nogi liną albo zamaskować część błota, by nie zauważyli w co wbiegli, póki będzie za późno.
___Obsypmy ich pierzem! - zawołał nagle zdecydowanie Sol, ale gdy Lazuli odwróciła w jego stronę głowę, spuścił głowę. - P-pomyślałem, że to byłby dobry pomysł...
___… To jest dobry pomysł. - podjęła myśl i klepnęła go z uznaniem po plecach. Chłopak aż się spiął i szeroko otworzył oczy, ze zdumieniem odkrywając, że jeszcze żyje. - Pierze jest drogie, ale mamy gdzieś na składzie z dwie stare poduszki, które można by rozpruć. - w głosie dziewczyny pojawiła się wesołość, gdy zaczęła coś wyliczać na palcach. - Hmm... Mamy też sporo słomy po starych siennikach. No, to wiemy co zrobić, prawda? Pójdźcie za koloseum, ogarnąć tamto błoto, ja zaraz do was dołączę, przyniosę potrzebne rzeczy. - to mówiąc zielonowłosa odwróciła się i wskoczyła na trybuny, wybijając się z łatwością i po dwóch skokach nie było jej widać.
___Po krótkiej chwili Sol spojrzał na Zagreús'a.
___Chyba lubisz żyć na krawędzi, co..? Ekhm, chodźmy za arenę, trzeba znaleźć to bagno. – stwierdził chłopak, wskazując wyjście.

___OOC Napisz tu jeszcze jeden post i zrób Zt do Tereny dookoła Koloseum. Pierwsza napiszę tam post, daj mi tylko znać gdy tutaj odpiszesz.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sob Kwi 04, 2020 1:15 pm
Za chwilę Zagreús usłyszał głos kobiety, że nie wytrzyma jej ataku, dlatego też tylko posmutniał i nie wiedział co ma za bardzo z tym robić. Tym razem była dłuższa cisza, bo nie miał zamiaru dyskutować z kobietą, ta rozmowa najwyraźniej prowadziła do niczego. Arystokrata jednak nie musiał długo czekać na odpowiedź, gdyż Panna wypowiedziała się wszak, że ten może spróbować ją uderzyć, ale potem dodała że jak tak korci go walka, to może jednak uderzy go ponownie. Czarnowłosy oczywiście chciał się uchronić kosmiczną energią, lecz dostał cios w swoją głowę, przez co na dłuższą chwilę się zachwiał. Jako tako ustał na nogach, ale nie podobało mu się to, najwyraźniej za bardzo się wywyższała i niedługo ktoś będzie musiał z nią zrobić porządek. Czerwonooki nie chciał tego zaakceptować, że atakowanie go było jej kierowaniem się serca, to nie miało w ogóle sensu. Niestety na nieszczęście Młodego Greka, ten usłyszał już groźby łamania jego szczęki, ale nie chciała teraz o tym gadać, mieli ważniejszą rzecz na głowie.
-N-no dobrze...skoro tak ci podpowiada serce...to dobrze... - dodał i przez chwilę masował się po swoim guzie, który zaczął powoli powstawać na jego łepetynie.

Teraz Syn Albere nie zamierzał się już na dłuższą chwilę wypowiadać, naprawdę ta kobieta miała skłonności mordercze, będzie musiał być z nią ostrożny. Po dłuższej chwili jednak, Przyszły Rycerz usłyszał Plan Lazuli na temat, że za Arenami znajduje się jakieś głębokie bagno w które mogliby wprowadzić dwóch żartownisiów. W rozmowę kobiety wtrącił się Sol, który najmniej tutaj gadał i dodał, że można byłoby ich posypać pierzem, żeby mieli dodatkowy problem z doszorowaniem się. Za chwilę resztę planu jeszcze dopowiedziała zamaskowana Pani Rycerz i nagle ulotniła się, a Synek Megary chciał jej jeszcze zadać pytanie, nie udało się. Zagreús wzdychając pod nosem, usłyszał słowa drugiego rodaka, który stwierdził że On lubi żyć na krawędzi. To może była po części prawda, nigdy wcześniej nie robił takich odważnych rzeczy, jak oczywiście był trzymany w domu. Kruczowłosy spojrzał na pobratymca i rzekł w jego stronę:
-Można by tak powiedzieć....nigdy przedtem nie robiłem takich rzeczy....ale mniejsza o to.....działajmy! - wyruszył za Solem w stronę, tam gdzie miała być właśnie pułapka na dwóch osobników, którzy lubili robić psikusy nowym osobom.

z/t - Tereny Dookoła Koloseum.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sob Kwi 11, 2020 6:23 pm
Zagreús kierował się od razu za Solem w stronę Areny, kawałek wreszcie musieli przejść, żeby do niej z powrotem dojść. Teraz kiedy wiedza Czarnowłosego była zaspokojona na temat tych kobiecych masek, będzie musiał być ostrożny, nie wiedział jak bardzo silne kobiety tutaj mogą być. Czerwonooki nie może ryzykować śmiercią, aczkolwiek byłoby miło jakby poznał jakąś interesującą Pannę, mimo iż na romantyzmie kompletnie się nie znał. Fakt, długo się uczył w swojej domowej szkole, ale to bardziej chodziło o style walki, kulturę osobistą i tym podobne rzeczy, o miłości praktycznie nie było nic! Arystokrata może mieć zatem problemy z zapoznaniem jakiejkolwiek młodej Panny, by zaskarbić sobie jej serduszko. Wreszcie Syn Albere oraz jego towarzysz powoli zaczęli dochodzić do Areny, gdzie zapewne już Panienka Lazuli zamęczała ciężkimi treningami swoich podopiecznych albo pomogła komuś podczas treningu. Westchnąwszy pod nosem Młody Asfodel oraz Sol wreszcie znaleźli się na Arenie, przechodząc przez wielkie zaokrąglone wejście. Znajdując się na niej, spojrzał w stronę swojego kompana i rzekł w jego stronę:
-No to w sumie żart się na nich udał, nie powiem...był to interesujący spektakl. Możesz teraz powiadomić swoich znajomych, że jak chcą się pośmiać....to muszą iść tam i tam, ja tutaj praktycznie nikogo nie znam prócz ciebie i Panny Lazuli. - powiedział, drapiąc się po swojej czuprynie. Był ciekaw co go teraz czeka, może jakiś trening, albo znowu niechcący na jakąś kobietę, którą bardzo łatwo zapewne uda mu się rozzłościć.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Sob Kwi 11, 2020 10:20 pm
___Nie trzeba kogoś znać, by móc mu coś powiedzieć. - uśmiechnął się Sol. Udany odwet i dobry humor nadały mu pewności siebie, co było od razu widać. Zrobił kilka kroków, przystanął kilka metrów od wejścia na arenę, wziął głęboki wdech i... - Słuchajcieee! - krzyknął głośno, skupiając na sobie uwagę większości trenujących uczniów. Podskoczył zadowolony, jak kukiełka na sznurku i wskazał stronę, w której znajdowało się bagnisko. - Tam, za rogiem, w błoto wrzuciliśmy Nikiasa i Biona! Obrzucaliśmy ich pierzem i słomą! Możecie iść popatrzeć, wyglądają jak dwa zdumione kurczaki! - zawołał, na co paru uczniów parsknęło śmiechem, a kilku uśmiechnęło się wesoło.
___ - Co? Nie chcecie zobaczyć? - odezwał się głos Lazuli, która podeszła z przeciwległej strony areny do małego zbiegowiska. - Ja to widziałam, przyznam, ubawiłam się setnie... Już, już, lećcie. - machnęła ręką, dając uczniom przyzwolenie, na przerwanie treningu i zobaczenie dwóch uwalonych błockiem kawalarzy. - Tylko jak się już naśmiejecie, wróćcie tu, ćwiczenia na nikogo nie czekają. - ledwie to powiedziała, zrobił się ruch. Znaczna część uczniów wyszła z koloseum, kierując się we wskazanym kierunku. Paru z nich poklepało Zagreús'a i Sola po plecach, kilku uniosło kciuki, jeden nawet uścisnął im dłoń z uznaniem. Wyglądało na to, że Nikias i Bion nie byli zbyt lubiani z powodu swoich żarcików, a zobaczenie ich jako ofiary podobnego kawału, było swoistym zadośćuczynieniem. Ta część, która została, pokręciła lekko głowami, nie przerywając sparingów czy ćwiczeń. Lazuli skinęła lekko dłonią, oddalając się i wracając do swoich zajęć, a Sol uśmiechnął się wesoło i podszedł do Zagreús'a. Aż dało się słyszeć śmiechy w oddali, przez co brązowowłosy chłopak poruszył dumnie głową. Całe zajście podbudowało jego pewność siebie, to na pewno, a zdawało się, że tego bardzo potrzebował. Wyciągnął dłoń w stronę Zagreús'a.
___To było niezwykłe. – przyznał, ściskając jego rękę. - Dziękuję Ci! Sam bym tego nie dokonał a teraz wiem, że w razie czego, będę mógł się jakoś przed nimi obronić. Nie pięścią, ale sposobem. – powiedział, szeroko się uśmiechając.

___OOC Koniec przygody.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Nie Kwi 12, 2020 2:21 am
Martial Arts I

Zagreús usłyszał jego pierwsze słowa i zobaczył jak młodzik wychodzi przed niego i wykrzykuje na cały głos, żeby wszyscy go posłuchali oraz też, że można zobaczyć miejsce, gdzie dwóch żartownisiów zaliczyło swój pierwszy upadek przez swoje własne żarty. Czarnowłosy się tylko uśmiechnął i był ciekaw jak na to osoby zareagują, oczywiście nie musiał zbyt długo czekać, ponieważ reakcje były natychmiastowe. Większość osób dostrzeżonych przez Czerwonookiego śmiało się dosyć głośno, inne się tylko uśmiały, a jeszcze inna część wcale się tym nie przejęła. Nawet Panienka Lazuli dodała swoje dwa zdania, że jest tam niezłe widowisko i jej humor znacznie się zmienił, gdyż można było usłyszeć inną tonację głosu, nawet przez jej zakrytą twarz maską. Oczywiście wytłumaczył im to, żeby za chwile mieli powrócić tutaj, gdyż nie zakończyła jeszcze wielu treningów z tutejszymi młodzikami. Tutaj była dłuższa chwila ciszy, gdyż nawet sam Sol nic nie mówił w stronę Arystokraty, a ten tak samo praktycznie się nie odzywał.

Odczuwał delikatną dozę satysfakcji, ale jednak robienie żartów nie było w jego stylu, był zbyt dumny na takie rzeczy. Westchnąwszy pod nosem, czuł jak inni adepci oraz uczniowie gratulowali mu oraz jego kompanowi, klepali go po plecach, pokazywali kciuki w górę oraz jedna osoba podała mu dłoń. Za bardzo nie wiedział jak się ma zachować, to było coś nowego dla niego, ale jednak nie zapominał o swoim głównym priorytecie. Po chwili, kiedy inni trenujący Grekowie oraz inne osoby z innej części globów, ominęły jego osobę, usłyszał głos Sola, który był naprawdę zadowolony z tego żartu. Usłyszawszy wszystko od strony delikatnie wychudzonego kolegi, Młody Asfodel uśmiechnął się delikatnie w jego stronę i odpowiedział:
-To prawda, ale jednak...robienie żartów to nie dla mnie, mi się to tak średnio spodobało. Ważne, że otrzymali zasłużoną karę oraz że tak jak kiedyś ktoś mądrze mówił, karma każdego dopadnie za jego złe przewinienia. - uniósł oczywiście jeden palec w górę, jak tłumaczył o co chodzi z tą metaforą. Tym razem Przyszły Rycerz mruknął pod nosem i wiedział, że musi trochę potrenować, dlatego rzekł w stronę Sola następująco:
-No dobrze Sol, uważaj na siebie....Ja będę tutaj niedaleko, możesz popatrzeć jak trenuje albo sam zabrać się za trening, heh. - wydał z siebie pozytywny dźwięk, a potem pozostawiając kolegę samemu sobie, znalazł sobie odpowiedni kącik, by móc na spokojnie zacząć trening.

Kruczowłosy wiedział, że nie dawno niechcący poznał te dziwne kosmiczne techniki podczas treningu w swoim domu, ale tym razem musiał popracować nad swoimi sztukami walki. Był w tym delikatnie niebieski, ale tak naprawdę jego odcień skóry był inny, dlatego też Zagreús po porządnym skupieniu, przybrał pozycję do walki i zaczął atakować powietrze przed sobą. Wykonując różne ciosy, by te nie za często się powtarzały, miał dzięki temu ulepszyć swoją walkę, może dzięki temu stanie się silniejszy i będzie mógł mierzyć się z Panienką Lazuli. Oczywiście Szkarłatnooki nie może zapomnieć o tym, że jest to Wojowniczka, która została mianowana na Rycerza, ale mimo to, chcę z nią pewnego dnia zawalczyć i pokonać ją, by pokazać jej także że nie ma prawa nad znęcaniem się i biciem innym, to nie jest dobre rozwiązanie oraz godne pouczanie rycerza. Oczywiście Synek Megary nie wiedział jakie tu panuje prawo ze strony uzbrojonych osób w zbroje, dlatego też wiedział, że będzie na pewno musiał swoją wywalczyć, wykonując szybki manewr i wysuwając swoje ramię z zaciśniętą dłonią przed siebie. Młody Grek po tym ciosie, obrócił się szybko, wykorzystując tym razem swój łokieć celując w okolice nosa, jeśli oczywiście walczyłby z jakąś żywą istotą. Nie chciał tym razem jednak narażać Sola, dlatego też wolał trenować na powietrzu, tak mu po prostu będzie wygodniej. Sugerował się tym, gdyż widział innych tutaj trenujących osobników, którzy ćwiczyli w odosobnieniu, musiał stać się silny by zostać godnym miana Rycerzem! Dziedzic Asfodelów po wykonaniu ciosu z łokcia, szybko uniósł swoją prawą nogę i wykonał wykop, jeśli ten oczywiście się powiódł, tak jakby pobiegł w stronę wybitego do tyłu "przeciwnika", który miał zostać odrzuconym tym wykopem.

Po dobiegnięciu do celu, Przyszły Rycerz wykonał trzy szybkie ataki na tors oraz klatkę oponenta, a następne prawą zaciśniętą dłonią, miał wbić swój cel w tutejszą glebę treningową. Arystokrata nie mógł się pieścić, ponieważ czasami czuł jak jego Cosmo samo w sobie się wybudza, najwyraźniej to przez jego ducha walki oraz to, żeby nigdy nie zapominał jaką mocą panuje. Syn Albere bardzo się cieszył tym, że posiada taką moc i że musi teraz ciągle kierować się sercem, by ułożyć swoje życie, które już nie będzie tak luksusowe jak kiedyś. Zagreús wyruszając przed siebie, nachylił się jak najbardziej mógł i wykonywał kolejne sekwencje swoich kombinacji i odczuwał dziwne uczucie. Czarnowłosy niestety nie wiedział czemu się tak działo, gdyż odczuwał dziwną sensację wyczuwania jakiejś dziwnej zwierzęcej aury za jego osoba, ale jak się obracał, nikogo takiego tam nie było. Starając się o tym nie myśleć, przybrał pozę swoje znaku zodiaku, znaku dzikiego lwa szykującego się do ataku, a potem znów zaatakował powietrze, trenując z samym sobą. Wykonał kilka ciosów w przód, następnie wyprostował pięść w dłoń, tak jakby używając jej jako włóczni, dźgając swojego wyimaginowanego przeciwnika. Za chwile jednak Czerwnooki bardzo szybko kucnął i zrobił podcięcie swojego przeciwnika, by następnie zadać mu cios podbródkowy swoją gorszą lewą pięścią i wybić go wysoko w górę. Przyszły Rycerz odczuwał, że będzie miał wielu wrogów oraz wielu nowych znajomych, którzy mogą na początku grać nie czysto, on zapewne będzie musiał się też nauczyć jakiś chytrych sztuczek, mimo iż to nie w jego stylu.

Łapiąc łapczywie oddechy, Młody Asfodel musiał także wypoczywać, gdyż na pewno jego wróg nie da mu chwili wytchnienia, nie mógł za szybko się zmęczyć, to także część treningu opanowania lepszych sztuk walki. Za chwilę znowu wyimaginował sobie tego rycerzyka, który odpowiedzialny za śmierć starca, który także kiedyś był rycerzem i chciał tylko dobrze. Nie musiał umierać, ale Syn Albere był za słaby, musiał stać się silniejszy, by chronić starsze i bezbronne osoby, taką obrał sobie drogę. Jeśli ma być taki jak jego własny Staruszek i zostać Rycerzem, innej opcji tutaj nie widzi. Wyruszając na swój obrany cel, wykonał trzy szybkie ataki w twarz oraz jeden dodatkowy cios w ramię, by wytrącić przeciwnika z równowagi. Jeśli oczywiście ruchy się powiodły, Zagreús ponownie wyprostowaną dłonią zaatakuje podbródek jego oponenta, odrzucając go w tył, by następnie wybić się w jego stronę i użyć swojego kolana by trafić w brzuszek swojego nieprawdziwego przeciwnika. Po wykonaniu tej kombinacji, Przyszły Rycerz wybije się wysoko w górę i wypychając jedną nogę w przód, gdzie druga będzie zgięta, będzie pikował w stronę swojego celu, by wbić mu się w klatkę piersiową. Tym razem Kruczowłosy wykorzystuje sam fakt, że po swojej kombinacji ataków, jego cel będzie musiał być delikatnie oszołomiony i zdezorientowany tą dawką różnych ciosów w odpowiednie punkty na ciele. Po wreszcie udanym ciosie swoją stop w tors, a konkretnie tam gdzie są żebra, Szkarłatnooki wybije się swoją nogą w tył, odrzucając przy tym obalonego oponenta i wyprostowując się w miarę szybko. Łapiąc oddechy, Młody Grek otarł pot z czoła i miał nadzieję, że ta lekcja oraz kolejne na długo pozostaną w jego głowie, nie ma zamiaru o nich zapominać.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Pon Kwi 13, 2020 11:48 pm
Zagreús zaczął rozgrzewkę oczywiście od biegania po całej arenie. Robił sobie okrążenia wokół wszystkich, tak by nikomu nie przeszkadzać, bo wreszcie inne osobowości tutaj także trenowały. Arystokrata wymijał wszystkich bardzo ładnie, musiał pokazać swojemu towarzyszowi jak się tutaj trenuje, chociaż Sol raczej wiedział co to porządne ćwiczenia. Odczuwając po dłuższym bieganiu, jak pot z czoła Czerwonookiego spadał na tutejszy grunt, wreszcie wyhamował i praktycznie by na kogoś wpadł, ale ze swoją jako tako zwinnością, wyminął ruchomą oraz żywą przeszkodę. Prawie komuś by przerwał trening, a nie chciałby raczej oberwać, na pewno Panna Lazuli by to zauważyła i znowu by go porządnie walnęła, nadal czuł na swojej twarzy te nieprzyjemne limo, które otrzymał od jej ciosu. Łapiąc chwilę oddechu, zrobił kilka salt w tył ale też czasami robił i wprzód, aż wreszcie zrobił wyskok razem z obrotem i twardo wylądował na nogach, przedtem patrząc czy nikogo nie ma w tym miejscu.

Młody Grek teraz rozciągnął swoje ramiona oraz nogi, tak by potem nie mieć problemów z walką z niewidzialnym przeciwnikami, tak by pokazać Solowi że naprawdę chcę zostać tym kim ma być. Przyszły Rycerz zamykając na chwilę oczy, wyciszył swój umysł na dłuższą chwilę, by potem rozprostować całkowicie wszystkie swoje kończyny i sprawdzić czy nie odczuwa nigdzie bólu. Na szczęście, ból jaki tylko był odczuwalny przez Dziedzica Asfodelów na jego podbitym oku przez Pannę Rycerz, która miała niesamowitą werwę. Nie mógł jednak niestety o nie rozmyślać, więc przybrał pozycję dzikiego Lwa i był gotowy do drugiej części swoich ćwiczeń.

TRENING START
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Kwi 16, 2020 2:12 am
Przybierając pozycję dzikiego lwa, który jest na swoim polowaniu na ofiarę, Zagreús był gotowy na zaatakowanie. Zaczął nacierać dziko na swojego nieprawdziwego przeciwnika, tak samo jak ćwiczył u siebie w domu, ale tym razem miał lepszą wprawę, odczuwał to bynajmniej. Arystokrata zaatakował najpierw dwoma szybkimi ciosami w okolice twarzy, a następnie zniżył swoje ramiona, by zadać kilka kolejnych ataków na tors oraz żebra. Młody Grek nie zamierzał się na tym zatrzymać, gdyż chciał zaraz odskoczyć w tył i staranować przeciwnika widmo swoim kolanem, tak by posłać go na tutejsze białe płytki, a następnie wyczekać momentu aż podniesie się z gleby.  Czarnowłosy wiedział, że to pozwalanie przeciwnikowi na podniesienie się z ziemi to bardzo głupi pomysł, ale był honorowy w tym przypadku. Czerwonooki pamiętał niektóre, ale niestety nie wszystkie lekcje w domu, kiedy ćwiczył swoje mięśnie i wyrabiał swoją klatkę piersiową oraz nogi i swoje uda, by dłużej utrzymać się na powierzchni.

Za chwilę Dziedzic Asfodelów znów ruszył na cień nieistniejącego wroga, by zbić go swoim barkiem i następnie podciąć go i wybić wysoko w powietrze. Wykonując swoją czynność, wybił się wraz za swoim oponentem, by następnie zacząć pikować, przybierając pozycję kopnięcia i zbić go w dół, by ten mógł się wbić nieprzyjemnie w glebę. Lądując za chwilę na ziemi, Syn Albere złapał oddech, a następnie zniżając nisko swoje całe przedramię, napiął je i porządnym ciosem pięści posłał znów przeciwnika w siną dal, dodając delikatnej kosmicznej mocy do siły ciosu. Ocierając pot z czoła, Przyszły Rycerz musiał chwilę odetchnąć i tym razem, miał nadzieję że Sol go obserwował albo trenował sobie gdzieś także w odosobnieniu. Na razie nie chciał z nim trenować, na pewno nie teraz, ale w przyszłości czemu by nie. Teraz Zagreús z uśmiechem na twarzy i widniejącym na twarzy już mniejszym limem, był gotowy na dalsze przygody, musi podążać rycerską ścieżką!

KONIEC TRENINGU
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Nie Kwi 19, 2020 2:50 am
#trening #statystyki #ogólnorozwojowo

Trening #000 - Burning Cosmo [1/2]
Aiónios wkroczył na arenę wciąż nie kryjąc zdziwienia. Jak obszerna by nie była jego wiedza - nigdy nie podejrzewał, że tak bogate architektonicznie miejsce może znajdować się tak blisko. Z tego, co udało mu się ustalić było to Koloseum, w którym jak łatwo się domyślić odbywały się różnego rodzaju bitwy. Obecnie był to obiekt treningowy, w którym wszyscy skupiali się na szlifowaniu swoich umiejętności. Dopiero co odkrył w sobie energię, a już został rzucony na głęboką wodę. Pretendenci do zostania Rycerzami Ateny wydawali się o wiele silniejsi, niż początkowo zakładał, jednak Aiónios nie należał do tych, którzy łatwo się poddają. Wkroczywszy na tereny treningowe postanowił  poświęcić kolejny dzień na wzmacnianiu własnego organizmu. Rok minął od kiedy przybył do tego miejsca i odkrył w sobie cosmo. Od tamtej chwili usilnie próbował go zrozumieć. Ten trening postanowił poświęcić zgłębianiu tajników swojej mocy i udoskonalaniu jej.

Arena      - Page 3 Latest?cb=20130726235810&path-prefix=pt

Z tego, co udało się mu ustalić Cosmo jest mistyczną energią - podstawową siłą, która swoje podwaliny zawdzięcza Wielkiemu Wybuchowi. Powstanie wszechświata wypełniło wszystko, co się w nim znajduje energią, która działała już na poziomie atomowym. Energia ta może być pożytkowana dzięki kontroli, dzięki czemu produkuje ona małe "eksplozje", co zwykle Rycerze zwą "rozpalaniem" Cosmo. Właśnie tę energię Aiónios od roku próbował okiełznać i dzisiaj musiał odbyć ostateczny test swoich umiejętności. W ciągu tego czasu zdołał nauczyć się jedynie podstawowych technik, lecz liczył na to, że dzięki ciężkiemu treningowi wkroczy na wyższy poziom.

Z tyłu głowy Aiónios wciąż miał swoją zmarłą matkę i ojca, którego nigdy nie poznał. Pozostawiony samotności został zmuszony do tułaczki i poszukiwania sensu istnienia. Sprawiedliwe osądy i pomoc bliźnim, które starał się nieść na terenie całej Grecji doprowadziły go do tego momentu. Wiele musiało się wydarzyć, by mógł znaleźć się w tym miejscu. Każda mała emocja, każdy powód, dla którego chciał zostać Rycerzem Ateny - wszystko to zgromadził w jednym punkcie i rozpoczął medytację. Kontrola swojej mocy jest podstawą jakichkolwiek umiejętności, czy technik. Jedyne, co mu teraz pozostało to przelać teorię w praktykę! Gdy skończył już medytować, Aiónios postanowił zlokalizować jakiś obiekt, który mógł ewentualnie uszkodzić i idąc śladami legendarnych wojowników zaczął od rozkładu na atomy.

Pierwszym krokiem do poprawienia swoich umiejętności było zrozumienie siły Cosmo i wykorzystanie jej do wzburzenia sił łączących atomy. Pierwsza, lepsza kolumna byłaby idealnym początkiem. Aiónios postanowił więc skupić swoją energię w pięściach i pozwolić Cosmo przepłynąć przez siebie. Chciał poczuć, jak każdy obiekt we wszechświecie odpowiada na jego wezwanie i wyzwolić energię w postaci potężnego ciosu. Nie liczył, że wyjdzie mu to za pierwszym razem, jednak od czegoś trzeba było zacząć. Postanowił jednak na ten moment ograniczyć się do jednej próby - najprawdopodobniej nieudanej.

Następnie Aiónios postanowił wykonać trening fizyczny, by wzmocnić swoje ciało. W tym celu rozpoczął od biegu dookoła Koloseum. Podziwiając innych pretendentów oraz niezwykły kunszt architektoniczny, jakim wykazali się budowniczowie tego zacnego przybytku, starał się odpowiednio ułożyć ciało, by zwiększyć aerodynamikę, a także wyrównywać oddech, by nie tracić zbyt dużo energii na trywialne przemieszczanie się. Gdy już ukończył ten etap, kolej przyszła na wzmocnienie siłowe. W tym celu postanowił podnosić ciężkie obiekty, które znalazł na terenie Koloseum. Odpowiednia pozycja, by swobodnie wykonać cios, była tutaj kluczowa. Ustawił się tak, by mieć w zasięgu dany obiekt następnie pochylił się i zaczął unosić go od podstawy. W ten sposób zwiększał energię potencjalną potrzebną na podniesienie obiektu. Oczywiście na tym nie poprzestało - Aiónios postanowił wykonać serię przysiadów z ciężkim obiektem przez jakiś czas.


[TBC]


Ostatnio zmieniony przez Aiónios dnia Wto Kwi 21, 2020 12:15 am, w całości zmieniany 1 raz
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Pon Kwi 20, 2020 3:01 am
#trening #statystyki #ogólnorozwojowo

Trening #000 - Burning Cosmo [2/2]
Arena      - Page 3 340?cb=20150410175548
[Continuum]


Po ukończeniu rozgrzewki fizycznej przyszedł czas na skupienie się na meritum treningu. Trening siłowy miał pomóc w skupieniu energii i pobudzeniu krążenia. Teraz czas było obudzić w sobie Cosmo. W tym celu Aiónios skupił całą energię w jednym punkcie. Na początek Sixth Sense. Oczywiście rozpraszanie atomów przećwiczone było już na początku, jednak właśnie w tej chwili trzeba było powtórzyć ten manewr. Utrwalanie pewnych zdolności należało do nieodzownej części treningu. Szósty zmysł to nie tylko umiejętność kontroli Cosmo, ale także ostatnia deska ratunku Rycerza. Oczywiście Aiónios nie miał zamiaru doprowadzać się do stanu między życiem a śmiercią, by przetestować, jak dobrze potrafi polegać na swoim Sixth Sense. Zamiast tego zamknął oczy i włożył zatyczki do uszu, by następnie postarać się przebiec dookoła Koloseum bez zaliczenia frontalnego zderzenia niesprężystego z jakimś twardym obiektem. Po takich kilku rundkach przyszedł czas, by przećwiczyć poznane techniki.

Na pierwszy ogień poszło Cosmo Punch. Tak jak wcześniej uderzenie powodowało rozproszenie atomów w obiekcie, tak teraz Aiónios postarał się o to, by energia ta wypromieniowała z jego dłoni, tworząc małą falę uderzeniową. Według tego, co się dowiedział miało to służyć odpychaniu i ranieniu wroga na odległość. Kolejny był Cosmo Kick, który zdawał się nie różnić zbyt wiele od poprzedniego ruchu - poza tym, iż tym razem energia przekazywana była do nóg. W ten sposób Aiónios ćwiczył jeszcze długi czas, aż w końcu nadszedł czas, by odpocząć. Pretendent usiadł na ziemi i zagłębił się w medytacji. Podczas zamyślenia przeanalizował dokładnie każdy aspekt treningu. Każdy ćwiczony mięsień, każdą wykorzystaną jednostkę energii i każdą technikę - wszystko rozłożył na czynniki pierwsze. Koncentracja na słabych punktach treningu powinna dać mu szerszy obraz na to, co jeszcze będzie musiał przećwiczyć. Tymczasem kończąc swój trening Aiónios postanowił wykorzystać Sixth Sense, by wyczuć swoje otoczenie. Chciał dokładnie zbadać każdy mikroelement znajdujący się w jego otoczeniu. Gdy i to zostało dopełnione, nie pozostało nic innego, jak opuścić Koloseum oczywiście w zdrowym dla każdego Rycerza lekkim biegu. Aiónios nie mógł sobie pozwolić na przerwę, w końcu miał mnóstwo zaległości względem innych pretendentów. Swoje kroki skierował ku swojej chacie przy rzece, jednak obrał ciut inną drogę niż zwykle, by zbadać pobliskie tereny.


Arena      - Page 3 TkIbdWd
Odyn
Odyn
Liczba postów : 116

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Kwi 23, 2020 5:04 pm
MG Mode ON!

Na teren areny wkroczył ktoś, kto nie wyglądał jak Rycerz, ani nawet pretendent. Miał na sobie proste, szare szaty i nie był zbyt dobrze zbudowany. Ot, szczuplutki, łysiejący mężczyzna w średnim wieku. Przedzierał się między trenujący i ewidentnie kogoś szukał. Jego wygląd wskazywał na to, że był czyimś sługą... No tak! To był jeden ze sług Zagreúsa. Tylko co robił tutaj, w Sanktuarium, zamiast siedzieć i pomagać w domu? Widocznie miał jakąś ważną sprawę do chłopaka.
Kiedy w końcu dotarł do Zagreúsa, to ukłonił się przed nim i pokazał mu list.
-Mój panie, posłaniec przyniósł list. Powiedział też, że dotyczy to twojego ojca.-
Jeśli brunet otworzył list, a następnie go przeczytał, to dowiedziałby się, że jakiś tajemniczy mężczyzna chce się z nim spotkać na cmentarzu Rycerzy Ateny.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Czw Kwi 23, 2020 6:41 pm
Zagreús wypoczywając tak na ławce, łapał na spokojnie oddechy. Delikatnie się zmęczył, ale czuł że jego siła ciągle rośnie, ponieważ tak jak zapamiętał słowa Panienki Lazuli, tutaj nie będzie miał wygód oraz nie będzie rozpieszczany, tutaj musi stać się prawdziwym Rycerzem. Arystokrata siedząc tak, nie spodziewał się że ktoś będzie się kierował w jego stronę, czyżby znowu u kogoś sobie przeskrobał, albo może to byli znajomi tamtych żartownisiów? Co zdziwiło najbardziej Czarnowłosego, to że to był jeden z jego domostwa, jeden z jego kamerdynerów, co on tutaj robił? Czerwonooki nic z tego nie rozumiał, czyli jednak ktoś coś wiedział na temat jego Ojca i ukrywali to przed nim, nie możliwe! Za chwilę Przyszły Rycerz stanął na nogi i także zaczął się kierować do jednego z pracowników jego domu. Usłyszał słowa, że przyszedł jakiś posłaniec i przyniósł jakiś list, czyżby chodziło mu o niego? Syn Albere nic z tego nie rozumiał, przecież nie znał żadnych ważnych osobistości, albo po prostu utracił je podczas wypadku oraz utratą pamięci? Młody Grek kiwnął głową następująco, niszcząc pieczęć i czytając inskrypcje, co dokładnie jest tutaj napisane. Teraz było wszystko jasne dla Synalka Megary, ktoś się chciał z nim spotkać, ale czemu akurat na cmentarzu? Wcale się to nie podobało Zagreúsowi, ale czy miał coś innego do stracenia, musiał się przecież kierować swoim sercem, prawda? Dziedzic Asfodelów poklepał po ramieniu swojego jednego z ludzi i rzekł w jego stronę
-Dziękuje ci za dostarczenie tej przesyłki, skelyusie. Teraz udam się na cmentarz Rycerzy, a ty wracaj do domu. - rzekł z uśmiechem na twarzy, a potem pokierował się tam, gdzie kazał mu się udać ten cały list. Miał nadzieje, że czegoś konkretnego się dowie i że to będzie kolejny stopień do zostania tym całym Rycerzem, tak jak jego Staruszek.

z/t -
Yinyue
Yinyue
Liczba postów : 44

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Nie Cze 28, 2020 5:34 pm
Minął tydzień odkąd Yinyue przybyła do Sanctuarium. Dziewczyna zwiedziła większość jego terenów, nawet udało jej się znaleźć kilka ciekawych miejscy do samotnych treningów. Ostatnio Antara zasegurowała jej, że jest gotowa by rozpoczęła swój trening, Yinyue jednak nie czuła się gotowa i zwlekał z tym. Lecz dzisiaj rano kiedy wstała poczuła, że to właśnie jest ten dzień. Dlatego teraz była w drodze do Areny, miejsca gdzie wielu adeptów trenuje ze sobą. Myśl o treningu z innymi nie był za wesoła jednak dziewczyna wiedziała, że to konieczność i nie da się tego pominąć.

Kiedy dotarła na arenę, wielu rycerzy już ze sobą trenowało. Rozejrzała się po całym terenie szukając trochę wolnego miejsca dla siebie. Po prawej stronie pod jedną z kolumn akurat nikogo nie było dlatego szybko, uważając by na nikogo nie wpaść podeszła do tego miejsca by zrobić mała rozgrzewkę. Nie chciała czegoś sobie naciągnąć. Zaczęła od rąk i tułowia potem szyja by zakończyć na nogach. Kiedy czuła, że jest już rozgrzana myślała co zrobić dalej. Zajęło jej to parę minuta ale taka już była, najpierw planowała potem działała.

Najpierw chciała sprawdzić w jakiej kondycji jest względem innych wojowników, a po tym przejdzie do treningu wewnętrznego. Dlatego jeszcze raz rozejrzała się po adeptach szukając kogoś bez pary. Akurat po drugiej strony areny stała dziewczyna walcząca samotnie, Yinyue podeszła do niej z zapytaniem czy poćwiczą razem. Dziewczyna niezbyt chętnie przystała na propozycje czarnowłosej i tak odbył się jej pierwszy trening w Sanctuarium.

Czuła, że przeciwniczka jest silna, wyprowadzała celne mocne ciosy, nie wszystkich udało jej się uniknąć. Już czuła jutrzejsze siniaki na brzuchu czy rękach. Jednak nie tylko ona jutro będzie je miała, bo odpowiadała szybkim mniej silniejszymi ciosami, w brzuch, ręce czy nogi. Kiedy ciosy obu pań były dużo słabsze od poprzednich a ich oddech bardzo przyśpieszony wiedziały, że powinny na tym zaprzestać. Podziękowała dziewczynie za trening po czym udała się do wyjścia z areny by przejść do drugiej części jej planu na dzisiejszy dzień.   ''z/t"  

Początek treningu  17:30
Sponsored content

Arena      - Page 3 Empty Re: Arena

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach